Musiałam przyznać, że nawet Dan tak nie kręcił nosem na brak bitew, jak ten dzieciak na sposoby ukazania logicznej układanki
wszystkich moich wizji. Najpierw chciała to zrobić w formie urywanych wspomnień
każdego członka rodziny, potem ukazać to z perspektywy któregoś z nich, a przed
chwilą próbowała stworzyć książkę obrazkową!
Założyłam jedną rękę za kark, a drugą zerwałam
kępkę trawy, która kuła mnie w twarz i rzuciłam za siebie. Mogę się nawet
tutaj zdrzemnąć, zanim gówniara zdecyduje w końcu, co chce zrobić, chociaż
pewnie zmieni zdanie w połowie pokazu i cały cyrk zacznie się na nowo.
Dotknęłam dłonią brzucha i mimowolnie się
skrzywiłam, pamiętając to okropne uczucie wyrywania wnętrzności oraz
paraliżującego zimna. Powinnam dostać jakiś order, jeśli naprawdę udało mi się
to przetrwać! Ale nie! Lepiej mnie wysłać kij wie gdzie – według dzieciaka to
otchłań ostatniego fragmentu – z irytującą dziewczynką, bym mogła sobie pooglądać, jak Zenoheld morduje moich „rodziców” (nie jestem tak naiwna by w to wierzyć).
Doprawdy, przeuroczy pomysł. Jak się dowiem, kto go wymyślił, postaram się, by
dostał bilet do najgłębszej czeluści piekła!
– Rusz się, już wiem, jak to ci najkrócej pokazać – Dzieciak dźgnął mnie butem w
bok.
Westchnęłam – to by było na tyle z odpoczynku
– wstałam z trawnika i strzepnęłam płatki kwiatów z sukni i włosów, po czym
oparłam ręce o biodra.
– Tylko nie zmień znów zdania.
– Spokojnie – Dziewczynka zmrużyła oczy. Nie mam pojęcia, skąd w jej ręce
pojawiła się długa różdżka zakończona kolorowym kryształem, którą stuknęła w
ziemię, przez co wytworzyła się spora mydlana bańka.
Nie odbijała się w niej moja twarz, a korytarz w domu Marucho. Stali w nim wszyscy Wojownicy.
Moja
mała kopia uśmiechnęła się z satysfakcją i usiadła.
– Lepiej się skup, bo ta historia będzie dość skomplikowana dla takiego bezmózga
jak ty – poradziła głosem pozbawionym
kpiny, którą zdradzały jej oczy i wyraz twarzy.
Zacisnęłam i rozluźniłam ręce, obiecując tej
smarkuli wcześniejszą wizytę u dentysty z powodu braku jedynek, następnie ułożyłam
się na brzuchu, układając ręce pod brodę.
Ostatnio
każdy polubił utrudnić mi życie, zauważyliście?
– Zatem zaczynajmy! – zawołała dziewczynka, kiedy Reiko otworzyła usta. – Prawda o naszej cudownej planecie, Vestalii!
– Zatem zaczynajmy! – zawołała dziewczynka, kiedy Reiko otworzyła usta. – Prawda o naszej cudownej planecie, Vestalii!
****
Reiko doskonale zdawała sobie sprawę, że nie
ma wiele czasu na wyjaśnienie Wojownikom wszystkiego, ale jednocześnie ci
pochodzący z Ziemi mieli dużo uboższą wiedzę od Vestalian. Dodatkowo Akane z
trudem panowała nad szalejącą w niej wściekłością, która z każdą sekundą
przybierała na sile i była głównie ukierunkowana na Keitha i Mirę.
Podsumowując, sytuacja była denna, a
zapowiedź rychłej zagłady jedynie dobiła, i tak już nikłe, nadzieje kobiety na
uratowanie swojej podopiecznej i życia mieszkańców wszystkich planet.
– Jak zapewne już wiecie w żyłach Jessie nie płynie ludzka krew – zaczęła,
odsuwając na bok smętne wizje. – jest w niej domieszka krwi Titanium tenebris –
Wzrok Wojowników, głównie Barona i Dana, dobitnie powiedział Reiko, że łacina
nie należała do najzrozumialszych języków. – Mówiąc prościej Tytana ciemności.
– Niemożliwe – wyrwało się Drago. – To on żyje?
– Znasz go Drago? – zdziwił się Dan.
– Był jednym z najpotężniejszym bakugów
Darkusa i marzył o statucie starożytnego*, ale przez jego okrucieństwo nikt nie
chciał się na to zgodzić, więc wybrano Exedrę. Ponadto słyszałem, że Tytan
zginął w walce z Exedrą – Bakugan zerknął na Reiko.
– Ta historia jest nieco bardziej skomplikowana – westchnęła kobieta. – Tytan rywalizował
z Exedrą o stanowisko od wieków. Po jednej z ich bitew został wysłany Vestalię, gdzie poznał ludzką kobietę, Sybillę. Dla niej zmienił swój charakter i wydawało się, że może stanie się wreszcie normalny, ale...– Posmutniała gwałtownie. – Sybilla i ich pierworodny syn zostali zabici.
Alice zasłoniła usta dłonią, natomiast pozostałe
dziewczyny nieco pobladły.
– Dlaczego? – wydusiła Gehabich.
– Bo tacy są ludzie. Nienawidzą każdego, kto jest inny od nich. Zabierają im wszystko.
Życie, wolność, rodzinę... – urwała nagle, kręcąc głową. – Nieważne. Po tym
wydarzeniu Tytan znienawidził ludzi, porzucił rodzinę i znów
zaczął szaleć, lecz Starożytni go ostatecznie pokonali. Wtedy cząstka jego duszy
trafiła do rdzenia Vestalii, skąd jego potomkowie czerpią siłę, więc jest
częścią naszej mocy. Rozumiecie, co to oznacza?
– Jess jest z Vestalii? – Aki z trudem zdusiła śmiech. – Kpisz sobie? Znam ją od
zawsze, a ja raczej nie jestem stamtąd! Poza tym oni – Wycelowała palcem w
kierunku Vestalian. – też jej nie pamiętają!
– Och, doprawdy? – Reiko zmrużyła oczy. – W takim razie powiedz mi, czy masz może
jakieś wspomnienia z nią, zanim ukończyłaś sześć lat?
– Więc... – Japonka zmarszczyła brwi. – Etto...My...Eee... – Jej oczy rozszerzyły
się gwałtownie. – Ja...ja nie pamiętam.
– No właśnie. Nie masz, bo Jess trafiła na Ziemię dopiero w wieku sześciu lat. Możecie
powiedzieć reszcie, co się działo na Vestalii dziesięć lat temu, moi drodzy? –
zwróciła się do Miry i pozostałych.
– Wtedy cała rodzina Elevenor zginęła w pożarze – odparła cicho Mira.
– Teraz rozumiesz, Akane? Osoba zwana Jessicą Knight nigdy nie istniała.
****
Kryształ
uderzył w bańkę, przez co ta natychmiast prysła.
– Co ty wyrabiasz?! – warknęłam, podnosząc się na rękach.
Dziewczynka
ziewnęła i potarła powieki.
– O co ci chodzi? Chciałam, by Reiko opowiedziała tą najnudniejszą część historii,
to wszystko – Wycelowała czubkiem kryształu pomiędzy moje oczy. – Rozumiesz w
końcu, że nie masz na nazwisko Knight?
Zacisnęłam palce na materiale sukienki i
zgarbiłam się. Moje myśli przypominały obecnie mrowisko, gdzie wszystkie mrówki
biegały chaotycznie, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Z tego gąszczu wybijało
się jedno zdanie i huczało mi w całej głowie.
„Jessica
Knight nigdy nie istniała.”
NIGDY
NIE ISTNIAŁA.
N-I-G-D-Y.
A
do tego dochodził ten mętlik związany z Tytanem, dlatego też stworzyłam sobie w
umyśle krótką listę faktów o nim:
- Nienawidzi ludzi.
- Zabito jego żonę i syna.
- Żyje w jakimś rdzeniu Vestalii (cokolwiek to jest).
- Bił się z Exedrą niczym Spectra z Danem.
– Jeśli to prawda, to czemu nic nie pamiętam? – spytałam, próbując przegonić sprzed oczu obrazek Tytana uwięzionego w pokeballu (ach, ta moja wyobraźnia)
– Przecież Tytan ci to już wyjaśnił. Zniszczyłaś te wspomnienia, by móc wymazać
siebie. – Smarkula wzniosła różdżkę do góry, a z końca kryształu wypłynął
zielony obłoczek, z którego uformowała się dziewczęca sylwetka. – Mówiąc najprościej,
wykorzystałaś moc, żeby stworzyć tak jakby drugą siebie – Pojawiła się kolejna
sylwetka, tym razem fioletowa. – natomiast wspomnienia oryginalnej wersji
zostały zaklęte w różnych ważnych dla ciebie rzeczach takich jak pierścień
Cassandry. I nie dotyczyło to jedynie ciebie. Wszystkim wymazałaś siebie z
pamięci.
– Już je znalazłam. W takim razie wspomnienie
powinny powrócić, nieprawdaż? – zauważyłam, splatając ręce na piersi.
– W życiu nic nie jest takie łatwe – pouczyła mnie smarkula. – Takiego wymazania
nie można cofnąć, a jeśli się spróbuje, skończy się w piachu.
– Aha, to ja w końcu nie żyję?!
– Niestety nie – mruknęła. Jaka ona urocza. – Przechodzisz próbę, mówiłam ci to
już! – wypowiedziała to takim cierpiętniczym tonem, jakby była co najmniej
zmuszona do dźwigania kilku ton na szczyt Mont Blanc!
– Co mnie nie zabije, niech lepiej zacznie uciekać – wymamrotałam formułę, która
raczyła mnie Akane od szóstej klasy podstawówki.
– Mniejsza z tym. Ważne, że rozumiesz, kim jesteś – Jak dla mnie trochę
przesadziła, bo ja dalej ogarniam może połowę tego wszystkiego, a pozostała
część to czarna magia. – Nudzi mnie ta rozmowa. Co ty na to, by pokazać ci twoją
rodzinę?
Oczywiście zachowała się z pełną kulturą, bo
nawet nie poczekała na odpowiedź, tylko machnęła różdżką, tym samym przenosząc
nas pod rozłożyste drzewo, gdzie siedziała dwójka dzieci. Dziewczynka w
ciemnoczerwonej sukience z włosami związanymi w kucyka i chłopczyk w marynarce
pochylający się nad opasłym tomem. Kenji i Cassandra.
Smarkula
stuknęła kryształem w konar drzewa i całe wspomnienie ożyło.
– Nie
lubię jej – stwierdził bez ogródek Kenji, patrząc spode łba na niemowlaka, którego
trzymała matka siedząca na ławce niedaleko nich.
Cassandra w duchu westchnęła ciężko. Od razu
widać, że dziewczynki dojrzewają szybciej od chłopców! Jej głupi 6-letni
braciszek był idiotycznie zazdrosny o ich młodszą siostrzyczkę. A ona? Cieszyła
się, że będzie miała jeszcze kogoś w rodzeństwie, kto nie jest wiecznie
mrukliwym i irytującym Kenjim, i będzie się z nim dało normalnie porozmawiać,
pobawić czy choćby pokazać na mieście!
– Ona przynajmniej jest słodka – powiedziała złośliwie. – Ty w jej wieku
przypominałeś wielkiego, owłosionego ziemniaka.
– Tylko że ja z tego wyrosłem w przeciwieństwie do poniektórych – Kenji posłał siostrze
znaczące spojrzenie.
– Coś ty powiedział, ty mały glucie?!
– Dzieci – Łagodny głos Melody przerwał im początek sprzeczki, która mogła
przerodzić się w armagedon. – przestańcie.
Cassandra z niechęcią puściła już zaczerwienione
ucho Kenjiego, a chłopak jej włosy. Obydwoje kopnęli się jeszcze w kostki,
zanim ojciec zgromił ich wzrokiem.
– Baran – syknęła Cassandra.
– Idiotka – odgryzł się Kenji.
Zasłonił
ich obłoczek dymu. Dziewczynka bez słowa machnęła badylem i przeniosła nas na rozległy
dziedziniec, gdzie wisiały słomiane kukły upstrzone strzałami, a o ścianę były
oparte miecze, włócznie oraz tarcze. Na samym środku stał David, a mała
dziewczynka ściskała jego rękę. Miała długie włosy upięte w warkocza, które opadały
jej na lewę ramię.
– Dlaczego nie mogę? – oburzyła się dziewczynka, zadzierając głowę. – Cassie może!
– Po pierwsze, masz dopiero pięć lat, Jessie. Po drugie, twoja siostra ma wyjątkowy
talent do szermierki i po trzecie, twoja mama by mnie ukatrupiła, gdybym dał ci
miecz do rąk – Mężczyzna zmierzwił włosy córce. – Jak będziesz starsza.
– Nie! – Jessie wydęła policzki. – Teraz!
– Mowy nie ma.
– Tatooo! Proszę! – Dziewczynka złożyła ręce w błagalnym geście.
– Nawet oczy szczeniaka nie pomogą, skarbie – Ton mężczyzny może i był twardy,
ale David w środku miękł, widząc żal w oczach pociechy.
– Ale ja nie chcę być głupią królewną, która czeka w wieży na swojego księcia! To
beznadziejne!
– Cassandra mówiła to samo w twoim wieku – Melody złapała córkę w pasie i uniosła
do góry. – I ja się z tym zgadzam, jednak jesteś za mała na miecz.
– Zawsze to samo – wymamrotała Jessie.
Melody
uśmiechnęła się.
– Gdzie jest Reiko?
– Rozmawia z panem Zenoheldem – Dziewczynka kiwnęła głową w kierunku wejścia do
pałacu, gdzie stała Reiko w białej sukni z czarną peleryną narzuconą na ramiona
i Zenoheld w uniformie straży królewskiej.
Na tym wspomnienie się urwało. Zastygłam w miejscu i wpatrywałam się sparaliżowana w twarz tego cholernego dziada.
– Ara, nie wiedziałaś? Zenoheld był
dowódcą straży, zanim zabił twoich rodziców. Dodatkowo Reiko całkiem go lubiła –
Smarkula zaśmiała się chłodno. – Idiotka.
– I ślepota – dorzuciłam bezwiednie,
przenosząc na nią wzrok. – Powiedz mi, czemu on to zrobił? – Usłyszałam po raz
kolejny te wrzaski z wizji. – Tylko dlatego, że chciał być z moją matką?
– Po części tak, ale pragnął jeszcze
jednej rzeczy. Twojej mocy.
* Wedle mojej wspaniałej filozofii dla bakuganów nadanie statusu starożytnego jest jednoznaczne z byciem najpotężniejszym w danej domenie i zobowiązaniem się do chronienia bezpieczeństwa Vestroi (nie wiem, czy to było tłumaczone w anime, bo 1 sezon oglądałam ostatnio 3 lata temu)
Jess: Zagadka roku czemu nie chcieli Tytana
Tytan: Widać jak Exedra sobie wspaniale radzi. Najechali Vestroię, zrobili z bakuganów niewolników *wybucha śmiechem* Ludzie i bakugani to naprawdę idioci
Jess: Jedziesz samego siebie, idioto
Nie okazujcie sobie już tak tej miłości *chrząka* Mówiłam, że będę toczyła wojnę z tymi rozdziałami od 64, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak ciężko *zatyka Jess buzię* i rozdziały idą mi opornie. BARDZO. Ale jest dobrze, następny już zaczęłam pisać, więc może na nim zakończę wyjaśnianie najważniejszych kwestii i zacznie się końcowa akcja!
Spectra: Nie liczyłbym na to.
Spectruś, kochanie ty moje, gniewasz się, że tak cię olewałam? Gomen, ale Kouen też potrzebuje uwagi *^*
Spectra: Chodziło mi o twoje skłonności do spontana.
Aaa..no ale jest bliżej końca jak dalej! Wiem, że ten rozdział jest koszmarnie przegadany, ale mam nadzieję, że co nie co wyjaśniłam, a jak nie to chowam się pod kołdrą ze wstydu, bo kołdra chroni T^T
Jess: *z ręką przy twarzy* Prosimy uprzejmie nie zwracać na Angel uwagi, coś jej odpitoliło dzisiaj
Nieprawda! Koueeen! Jessie znowu mnie jedzie!
Jess: >.>
Odmeldowujemy się!
Jess: Zagadka roku czemu nie chcieli Tytana
Tytan: Widać jak Exedra sobie wspaniale radzi. Najechali Vestroię, zrobili z bakuganów niewolników *wybucha śmiechem* Ludzie i bakugani to naprawdę idioci
Jess: Jedziesz samego siebie, idioto
Nie okazujcie sobie już tak tej miłości *chrząka* Mówiłam, że będę toczyła wojnę z tymi rozdziałami od 64, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak ciężko *zatyka Jess buzię* i rozdziały idą mi opornie. BARDZO. Ale jest dobrze, następny już zaczęłam pisać, więc może na nim zakończę wyjaśnianie najważniejszych kwestii i zacznie się końcowa akcja!
Spectra: Nie liczyłbym na to.
Spectruś, kochanie ty moje, gniewasz się, że tak cię olewałam? Gomen, ale Kouen też potrzebuje uwagi *^*
Spectra: Chodziło mi o twoje skłonności do spontana.
Aaa..no ale jest bliżej końca jak dalej! Wiem, że ten rozdział jest koszmarnie przegadany, ale mam nadzieję, że co nie co wyjaśniłam, a jak nie to chowam się pod kołdrą ze wstydu, bo kołdra chroni T^T
Jess: *z ręką przy twarzy* Prosimy uprzejmie nie zwracać na Angel uwagi, coś jej odpitoliło dzisiaj
Nieprawda! Koueeen! Jessie znowu mnie jedzie!
Jess: >.>
Odmeldowujemy się!
Kaosu: Yuunaaa, wylazuj spod tej kołdry!
OdpowiedzUsuń*pościel dgra niczym przerośnięta kluska, ale nikt z niej nie ma zamiaru wychodzić*
Shin: Znowu "atak" wstydu?
Hiromi: Ale nie z powodu o jakim myślisz Siwek.
Kim: *przechyla zdezorientowaną główkę* Kim jest Kouen?
Shizuka: Skoro Angel twierdzi, że rozdziały idą jej opornie, to systematyczność Yuny wchodzi na zupełnie kosmiczny poziom.
*kluska zwija się mocniej*
Kim: Nee, Shizu - chan psujesz nam autorkę.
Shizuka: *tik nerwowy* Skończ z tym Shizu - chan.
Kim: Ale ty jesteś Shizu - chaaan. ^^
Aaron: A tak jeszcze wracając do posta... *wyjmuje kartkę z odrecznym pismem Yuny* Jprd drobniej się nie dało nabazgrac... A więc według naszej szanownej stworczyni *prawie wierny cytat* "twoja filozofia jest w porządku ideą ^^, a skoro nawet taki truman, znaczy tfu, tuman jak ja da radę zrozumieć wyjaśnienia, to chyba wszyscy mogą. X) PS. Niektóre bachory to zło najczystrze i wcielone tego świata. -.-"
Mówiłam, że kołdra chroni przed złem! Mnie ochraniała aż do 11! xD
UsuńJess: Kouen to nowy bish Angel z anime Magi xD Charakter ma Spectry, więc wiesz xD
Bo te rozdziały mi idą opornie, ten pisałam i poprawiałam przez kilka dni!
Jess: Bo wcześniej nawet palcem nie kiwnęłaś
Smarkula: Czego chcecie? Przecież bardzo ładnie wszystko wyjaśniam
Jess; I tak skończszy u dentysty
Smarkula: A ty na cmentarzu.
Jess: Super.
Kaosu: Kołderka najlepszą formą ochrony. :D
UsuńShin: Szczególnie przed potworami spod łóżka... Jakby im pościel robiła różnicę czy kogoś zeżrą.
Kaosu: ...Czyli nigdy nie byłem w pełni bezpieczny?! O^o
Aaron: *usmieszek* Żeby jeszcze coś chciało cię wszamac... Musisz być serio niestrawny pomidorze.
Kaosu: -,- Spierdalajta w rzepak.
Hiromi: Bish, co? Kusari chyba też ma nowego.
Kim: *buja się rozmarzona na krześle* Akira...^///^
Shizuka: Yuna też tak ma z rozdziałami... Tylko, że zdąży minąć półtora miesiąca z hakiem zanim łaskawie ruszy 4 litery.
Hiromi: *przymyka oczy i z uśmiechem stwierdza* Może i tak, lecz wciąż jesteś bachorem smarku.
Kim: *rosnąca ekscytacja* Meh, chwilę przed śmiercią Jes-chan może zawrzeć pakt z demonem, wyruszyć do piekła i dołączyć do jakiegoś rodu oraz prawdopodobnie spotkać się z Jen-chan! ^^
Hanza: *krople potu rodem z anime*
... Za dużo Księcia Piekieł...
Jenn: Bez paktu też bym zabrała Jess do Piekła. Victor by cię polubił i Cerber ^^
Usuń*wczuła się w piosenkę i pisze kolejny rozdział* Until end of meee!
Jess: Czujcie nawiązanie co się stanie ==
Smarkula: *opiera różdżkę o ramię i splata ręce* Wnioskowanie tego z mojego wyglądu jest wyrazem ignorancji, moja droga złodziejko
*śpiewa refren na cały głos przez co szyba powoli pęka*
Jess: *zamyka drzwi* I tak będzie aż napiszę ;-;
Jenn: Zawsze mogło być ''Zombie"
Jess: No kołderka nie obroni przed takim stworem z "Cybernatural" czy "Zanim zgasną światła" :3
Shin: Słowa tej piosenki są bardzo ... wymowne.
UsuńHiromi: *przechadza się po pokoju* Heh, wszechwiedząca dziecina jak widzę. A czy ja cokolwiek wspominałam, że cię oceniam? Zdaję sobie sprawę, iż wygląd potrawi być mylący... A dla mnie wszystko o aparycji kilkuletniego dziecka, to bachor i nic ani nikt tego nie zmieni. *przerywa na chwilę i wzrusza ramionami* Po prostu nie przepadam za młodszymi smarkami.
Kaosu: Nie przesadzasz aby ciut?
Hiromi: Wrócimy do tematu, gdy zobaczysz jak zachowuje się włoska dzieciarnia pomidorku.
Shizuka: Tak samo jak ty, kiedy byłaś młodsza.
Hiromi: *przewrotny uśmiech* Wiesz, czasami mam wrażenie, że w porównaniu z nimi byłam istną oazą spokoju... Jak na śródziemnomorskie standardy. ;)
Jess: Until the end of me I swear You'll be the death of me ! *tańczy w rytm muzyki*
UsuńAki: *wróciła ze studia nagrań i pada nosem w poduszkę* A jutro to samooo, ratunkuuu!
Smarkula: To właśnie pokazuje jak bardzo jesteś ograniczona w swoich poglądach :)
Jess; Od razu uprzedzam, że ja taka za dzieciaka nie byłam, wolałam biegać z dziewczynami po parku, jeździć na rolkach i mieć całe życie w nosie
Tytan: Ona przynajmniej dobrze mówi
Jess; Może twoja córeczka, co? Chociaż mało do tatusia podobna :)
Hejo!^^ Bardzo dawno mnie tu nie było ale nadrabiam rozdziały.
OdpowiedzUsuńJack: Jesteśmy na 40 -_-
Ja: Czyli robimy postępy. Jeszcze 25 rozdziałów do nadrobienia XD
Lilka: Mick&Ares vs Maszkaron. To było świetne. No i Spectra potem wyjeżdża z tą rękawiczką XD *widocznie humor się jej poprawił*
Ja: No i Kaith tam wraca.
Lilka: Bardzo słusznie Mira się stęskniła. Będziesz teraz dobrym bratem i będziesz jej robił kakao jak będzie chciała...Tylko na rękę uważaj bo znów cie pies ugryzie XD
Jack: No i co miałem rację. Nasza Jess kocha Makarona.
Lilka: Maszkarona. Pies go gryzł teraz to Keith tak czy nie?
Ja: Zobaczymy. Udzielam się żebyś widziała, że jestem czytam i nadrabiam.
Lilak:*widocznie dostała głupawki*
Oooo Kruk 💞 Stęskniłam się ^^
UsuńJess: Co to jest 25 rozdziałów Xd
W porównaniu z takimi 8 tematami z cholernej historii.
Jess: Znany polski geograf z okresu renesansu - Ktoś na pewno Xd
Bo ktoś tam pewnie był ==
Aki: I dobrze że go ugryzł, Ares wie, kto dobry a kto nie
Jess: Podchody Aki vs Spectra też są niezłe :3 Lub lista nienawiści ^^" *ignoruje wypowiedź Jacka o Spectrze*
Aki: To coś dobrym bratem? Ahahaha Xd Pierzasty wgl zna znaczenie słowa brat?
Ace: Znać zna ale nie korzysta
Jess: Ale tępi cię dzielnie Xd
Ace: Cwel jebany ==
Nee ale nie przeczytałaś tego rozdziału, prawda? O.O
Aktualnie zaczęłam czytać 42 rozdział i pewnie dokończę jak wrócę z korków. Al tego obecnego nie czytałam nie będę sobie spojlerować poza tym nie ogarniałabym o co chodzi XD
UsuńLilka: jak nie zna słowa ,,brat" to niech zajrzy do encyklopedii albo ja mu to przetłumaczę.
jack: Jess nie ładnie tak kogoś ignorować. Co się stało byliście razem ale cię rzucił? Mam powiedzieć czarnej żeby go wykończyła?
No i dlaczego Volt znów umiera?! Lubiłam tego gościa.
UsuńUfff *uspokaja serducho* Już się przestraszyłam Xd A spoiler to byś sobie zrobiła taki, że szok Xd
UsuńAki: Do tego łba już nic się nie wbije == On myśli tylko jak wykorzystać innych 24 godziny na dobę, kurwa mać
Jess: *krzyżuje ręce pod biustem* Nope, my nie jesteśmy razem Xd
Aki: Na szczęście. Ten ship to był błąd
Jenn: Jak Jenya, hm?
Aki: To ma jeszcze jakieś szanse
Też go lubiłam no ale...No tak wyszło xD
Usuń*kreci sie lekko na boki i mowi slodziutkim glosem* Angeeeeel. A wiesz ze ja bym chciala wiedziec co sie dzieje daleeeej? ^^ wiem, ze maj to ciężki miesiac bo zaliczenia, podciaganie ocen itp... Wena tez jest wredna.... ALE RUSZ DUPE I PISZ TEN ROZDZIAL! XD
OdpowiedzUsuńTo czesc ^^
Kelly:.... Chyba za bardzo cie napromieniowali na tym rentgenie...
*wróciła z dni swojego miasta i z patykiem w ustach patrzy na koma* ...Dobra, ruszę dupę xD Tylko coś zjem i się umyję xD
UsuńJess: Czytaj: no tak o 22 zacznę xD
Aki: *zerka na zegar* 23 xD
Jenn: 24
== Dziena za tą wiarę we mnie, a ty Nessa masz brawa, coraz lepiej motywujesz ^^
Jej, czyli technika czyni mistrza ^^ 😆😆 *siłą zstaje wyniesiona z domu* ale tam jest za gorącoooooooo! *biegnie do cienia* no to ja czekam na ten rozdział xD powodzonka 💜
UsuńU mnie dziś jest 18 stopni, a wczoraj było 30...logiko, logiko, where aer youuu?
UsuńJess: Ty pisz lepiej ==
No juuuuuż xd