Wtargnęłam do
pałacu z prędkością rozjuszonego byka. Brakowało jedynie buchającej pary z
nozdrzy oraz pary ostrych rogów z boku głowy. Całe szczęście, że było już późne
popołudnie, bo mogłam mijać skąpane w pomarańczowym świetle korytarze bez
lawirowania między tłumem ludzi. Zresztą nawet jeśli ktoś akurat postanowił się przejść, to na widok mojej miny pośpiesznie usuwał się mi z
drogi.
Otworzyłam podwójne
drzwi, niemal wyrywając je z zawiasów i truchcikiem ruszyłam w dół schodami.
Szczęście wyraźnie nade mną czuwało, bo pomimo rozwiązanej sznurówki nie
potknęłam się i sturtlałam zgrabnie niczym worek ziemniaków.
– Reikooooo! Mamy kłopoty! – krzyknęłam, wpadając do
biblioteki.
Zmrużyłam oczy
przez ostre światło lampionów i zaczęłam szukać wzrokiem zjawy. Biblioteka była
przestronnym pomieszczeniem i posiadała nawet półpiętro, gdzie głównie
znajdowały się różnej maści dokumentacje. Jednak Reiko uwielbiała przesiadywać
przy stolikach z wysłużonymi, ale miękkim fotelami, które stały w pobliżu drzwi
wejściowych. Tymczasem zjawy ani widu ani słychu.
– Reiko? – zawołała.– Jesteś tu?
Weszłam pomiędzy regały sięgające niemal po
sufit. Od razu uderzył mnie zapach starego pergaminu i atramentu. Półki
ciągnęły się tak długo, że ich koniec ginął w mroku.
– No jasne, jak jest potrzebne, to jej nie ma – westchnęłam,
niezbyt mając ochotę iść dalej. Nie było ciężko się tu zgubić.
– Widzisz, a tak narzekałaś na waszą więź – odezwał się
Fludim. – Przynajmniej byś teraz wiedziała, gdzie jest.
– To był jedyny plus tamtego cholernego łańcucha.
Nagle trzasnęły
deski i w ciemności wynurzyła się Reiko. Światła było niewiele, ale spore sińce
pod jej oczami oraz białe włosy przypominające szopę zauważyłam natychmiastowo.
Kobieta uśmiechnęła się wymuszenie.
– Co się stało, Jessie?
Najpierw wyszłyśmy
z regałów i dopiero wtedy zaprezentowałam jej list. Szybko przebiegła po nim
wzrokiem i spojrzała na mnie, lekko blednąc.
– Deklaracja gotowości do wojny – szepnęła.
– Dokładnie – przytaknęłam. – Dlatego potrzebuję twojej
wiedzy o polityce i dworskich pierdołach. A i lepiej zachowaj dyskrecję, bo
czuję, że Ethan może mi za to głowę ujebać.
Zjawa bez życia
(pomińmy szczegół, iż jest martwa) padła na fotel. Sprężyny skrzypnęły i
rozległo się ciężkie westchnięcie. Spojrzeliśmy na siebie z Fludimem.
Zapowiadała się jakiś wywód, więc też sobie usiadłam.
– Nadzieja to matka głupich, ale istnieje jakaś szansa, że
nie chcesz lecieć na Neathię? – spytała.
– No niestety nie. Jest tam taki mały duży problem pod
postacią Heather i to wredna sucz.
– I czego oczekujesz po mnie?
– Jak tam się dostać, jednocześnie nie dając pretekstu
Gundalii? Myślałam nad przybyciem dyskretnie i pod przykrywką, ale to chyba nie
zadziała?
– Ty i dyskrecja się wykluczają, to jedno. Drugie, to ryzyko
demaskacji i jej konsekwencje – Reiko zaczęła się drapać po brodzie, marszcząc
brwi. – Wydaje mi się, że będzie kilka dróg, jednak tak, by Rada się nie
zorientowała... Chyba panicz Kenji będzie niezbędny. Ale muszę się namyślić, Jessie.
Byłoby łatwiej, gdybyś nie poleciała już raz na Gundalię.
Lekko ścisnęło mnie
w brzuchu. Co prawda to prawda przez tą cholerną akcję zrobił się niezły cyrk,
ale no cóż mówi się trudno i idzie dalej.
– Mea culpa, mea culpa, wiem – mruknęłam. – Dlatego teraz
widzisz, że ładnie czekam i proszę o porady.
Uniosła brew,
patrząc na mnie z powątpiewaniem, po czym pokręciła głową.
– Muszę się dobrze namyśleć, to trochę zajmie.
Opuściłam
bibliotekę, zostawiając Reiko sam na sam z rozważaniami. Koniec końców nie
spytałam ją o jej dziwny stan, ale byłam pewna, że coś się działo. Ostatnio gdy
ją odwiedziłam, też miałam wrażenie, że coś ukrywa. Nie żeby to było coś nowego
w jej przypadku.
– Jess, ty tak naprawdę – Fludim mocno podkreślił ostatnie
słowo – zamierzasz poczekać?
Wywróciłam oczami.
– Weź, uwierz we mnie trochę – jęknęłam. – Tutaj nie chodzi
tylko o mnie, więc trzeba nieco ostrożności.
Bakugan rozdziawił
usta, ale szybko je zamknął, gdy drgnęła mi brew. Odchrząknął głośno.
– Cóż, cieszę się, że stajesz się dojrzalsza – niby tak
powiedział, jednak dalej się mi przyglądał, jakby na głowie wyrosły mi piórka.
– Słuchaj, no – zaczęłam złowrogo i urwałam, gdy wyszłam na
główne schody i ujrzałam schodzącą po nich postać.
Był to mój
najukochańszy znajomy Ethan. Szedł nonszalanckim krokiem z dłońmi w kieszeniach
granatowej marynarki. Gdy nie piwny kolor tęczówek oraz ten uśmieszek pełen
pogardy dla innych, to łatwo byłoby go pomylić z Acem. Niestety Vestalianin
usłyszał mnie, bo zatrzymał się i podniósł głowę. Oczy od razu zmieniły się w
dwie grudki lodu, a po jego twarz przemknął cień.
– Och, co za niespotykany widok – powiedział. – Co ty tu
robisz?
Kiedy w jego
otoczeniu nie było Rady ani nikogo wysoko postawionego, od razu pozbywał się
swojej maski uprzejmego, choć surowego sekretarza.
– Przyszłam odwiedzić Reiko. Zresztą formalnie pałac należy
do mnie, czyż nie? – Machnęłam ręką na kolekcję obrazów w zdobionych ramach. –
Mogę tu przebywać, ile mi się podoba.
– Pfy, masz tytuł tylko przez urodzenie – prychnął,
zakładając ręce na tors.
Minęłam go z
kamienną twarzą, choć w środku aż mną rwało, by sprawdzić, czy zdoła skręcić
sobie kark spadając, jeśli go teraz mocno kopnę. Ale nie, do więzienia też mi
się iść nie chciało.
– O ile mnie pamięć nie myli, to ty Ethan przy wstępowaniu
do Rady mówiłeś, że trzeba traktować czyny młodych z przymrużeniem oka, czyż
nie?
Ethan drgnął, a ja
spojrzałam przez ramię na Keitha. Blondyn niemal zamrażał Grita spojrzeniem,
mimo przyjaznego wyrazu twarzy.
– Mówiłem o błędach, a nie zachowaniu – odparł Ethan po
dłuższej chwili. – Zresztą czyny nasze a królewskiego rodu mają kompletnie inne
wagi.
Poczułam, że
jeszcze moment i trafi mnie szlag.
– Przypominam, że nie objęłam tronu i nie zamierzam,
zaproponowałam nawet inny system. Wyjmij ten kij z...
– Jess! – syknął Fludim.
– Tak, tak, już milczę – westchnęłam.
Ethan spojrzał na
mnie wściekle, po czym znów zwrócił się do Keitha.
– Długo miałem nadzieję, że uganiasz się za tą małolatą z
powodu tronu. Szkoda – Rozłożył ręce, zadzierając nos. – Prawdziwe zmarnowanie
talentu.
W oczach Keitha pojawiło
się coś takiego, że z trudem przełknęłam ślinę. Blondyn powolnym krokiem zaczął
schodzić, gdy rozległo się stukanie szpilek i główne drzwi się rozwarły. Stanęła
w nich drobna dziewczyna w kurtce z futrzanym kołnierzem. Ogólnie to Ethan
powinien jej dziękować na kolanach, bo tylko przez nią nie został zamordowany
przez Fermina. Bo nikt mi nie wmówi, że Fermin z taką krwawą żądzą nie byłby do
tego zdolny.
Z pojawieniem się
nieznajomej z Ethanem stało się coś dziwnego. Jego rysy twarzy złagodniały, na
twarzy pojawił się ludzki uśmiech, w którym nie było krzty pogardy czy
zniechęcenia. Zszedł, otwierając ramiona i przytulając dziewczynę. Szczęka mi
zaszurała po marmurowej powierzchni schodów, gdyż to był widok abstrakcyjny.
Czyżby to była jego narzeczona Sonya? Kurde, myślałam, że ona to jakaś miejska
legenda, a to proszę. Jednak każda potwora znajdzie swojego amatora, no no. Dla
Aki dalej była nadzieja!
– Życzę wam dobrej nocy – przemówił jeszcze Grit,
poprawiając kołnierz płaszcza.
Ugryzłam się w
język, by nie powiedź „idź w cholerę” i tylko patrzyłam, jak oferuje ramię
Sonyi z uśmiechem. Dziewczyna jeszcze skinęła nam głową, nim wraz z tym
cholernikiem zniknęła za drzwiami. Oparłam się o poręcz, czując się nie wiadomo
czemu zmęczona.
– Co za śmieć – warknął Keith, stając koło mnie.
– Jak go nikt nie obserwuje, to daje po całości – mruknęłam.
– Coraz bardziej współczuję Ace’owi.
Keith tylko skinął
głową.
– Gdzie Rei?
– Została z Mirą, bo ją poprosiłem.
– A... – zaczęłam. Spojrzał na mnie. – em...jak długo znasz
się z Ethanem?
– Najpierw wyjdźmy.
Zrobiłam to z
prawdziwą przyjemnością. Uśmiechnęłam się, gdy cienki puch zaskrzypiał mi pod
kozakami i nawet powiew zimnego wiatru go nie zmył. Keith zaczął mówić dopiero,
gdy przeszliśmy dziedziniec i minęliśmy bramę oraz strażników.
– Poznaliśmy się, kiedy miałem 16 lat. Wtedy też był
arogancki, ale teraz zrobił się z niego ohydny sukinsyn.
I to wszystko
powiedziane tym jego charakterystycznym spokojnym głosem, w którego głębi
czaiła się groźba. Oj, pan Grit chyba się wkopał, jak mi przykro.
Podniosłam głowę. Robiło
się coraz ciemniej, a mnie jeszcze czekało fantastyczne kończenie projektu na
literaturę. Chyba, że zrobię to na informatyce, tam i tak mamy pełną swobodę...
Poczułam delikatne
szarpnięcie i spostrzegłam, że Keith ciągnie mnie w stronę przeciwną do jego
mieszkania.
– Gdzie idziemy?
– Do restauracji twojego brata. Jemu też powinnaś pokazać
ten list. Zresztą nie jesteś głodna?
Wpatrywałam się w
niego przez moment, zupełnie zapominając, że zadał pytanie. Zwolnił kroku i
obrócił głowę.
– Jess?
– Ach! Trochę jestem – Dogoniłam go, łapiąc go za rękę, więc
puścił mój nadgarstek.
I tak sobie
szliśmy przez tonące w blasku lamp ulice i znów w milczeniu, ale nie to
niezręczne. Zresztą przyzwyczaiłam się, że Keith nigdy nie będzie zbytnio
gadatliwy.
– Właśnie, nie myślisz, że to co powiedział Ethan, to
prawda? – spytał nagle.
– Nope – Potrząsnęłam głową. – Kto jak kto, ale ty
powinieneś sobie doskonale zdawać sprawę, że nigdy nie przejęłabym tronu, więc
związek ze mną nie miałby sensu, jeśli chciałbyś tylko władzy. A nawet gdybyś
miał nadzieję, to one się już dawno rozwiały, prawda?
– Więc...
– Tak, ufam ci – dokończyłam za niego i uśmiechnęłam się.
Nie zdążyłam
mrugnąć, kiedy pochylił się i poczułam, jak jego wargi ocierają się o moje.
Pocałunek był krótki, przelotny, ale wiedziałam, co chciał mi nim przekazać.
Keith wyprostował się, zignorował kilku gapiów i pociągnął mnie dalej.
– Nigdzie nie odejdę, spokojnie – szepnęłam.
Nie odwrócił się,
ale usłyszał mnie. Uniósł lekko kącik ust.
****
Ledwo drzwi się
zamknęły, Reiko zsunęła się z fotela, czując, jak cała energia ją opuszcza.
Podczas tej krótkiej rozmowy z Jess z całych sił powstrzymywała się, by nie
wspomnieć przypadkiem o jej poszukiwaniach własnych wspomnień. Zmusiła się do
myślenia na kompletnie inny temat.
Krwawa królowa!
Syknęła i zacisnęła
garści włosów w pięściach. Te dwa słowa prześladowały ją w snach, natomiast jej
własny przerażający wizerunek co chwila stawał jej przed oczami. Przekopała się
już przez całą dokumentację, jaka dotyczyły jej rodziny i nigdzie nie trafiła
na wzmianki o własnym szaleństwie. Więc to musiała być jakaś manipulacja,
prawda? Tylko głupie gierki Tytana, a Exedra...on nigdy jej nie lubił.
Po co zawarłaś kontrakt?
Zacisnęła powieki.
Dość! Jakikolwiek był powód, nie miał on nic wspólnego z pokutą. Nie miała za
co! Nie istniały żadne dowody, że kogoś skrzywdziła, że była okrutna. Więc
czemu ciągle czuła to łaskotanie z tyłu głowy? Dlaczego miała wrażenie, że
odpowiedź nie mogła być taka prosta?
To już było
szaleństwo? Czy może ostatnie okrzyku zdrowego rozsądku? Tyle pytań, a
odpowiedzi nigdzie nie było... A może spłonęły w prawdziwym zamku, który uległ
zagładzie podczas wybuchu broni Zenohelda? Jeśli tak...
– Och, boję się – wyszeptała drżąco. – Boję się... – głos jej
się złamał. Łzy zaczęły płynąć po policzkach. – Kazuhiro...pomóż mi! – jęknęła,
wyciągając dłoń ku białej kuli lampionu.
Niestety człowiek, który
zawsze ją ujmował, już nie istniał.
Nie bijcie za ten rozdział, pls. Podsumowanie jutro!
EDIT:
Nom ogólnie najpierw myślałam, że poprzestanę na krótkiej rozmowie Jess i Reiko, po czym przeniosę się na Neathię...wena chciała inaczej i macie takie coś XD Trochę więcej o Ethanie, dalsze pchanie Kessie. W następnym skupię się na skonczeniu akcji z tą 2 osłoną oraz Heather vs Jake.
O tym kontrakcie Reiko ze Starożytnymi? To tylko Jess i to wsm niewiele XDDD Tak, Ethan to wredna szmula, ale musiałam kogoś takiego stworzyć. Nieee, chciał jeść, ale niby, że Jess chce, to żadna randka XDD
OdpowiedzUsuńNie, musi mieć czas na takie rzeczy ^^ Kto wie jak będzie z tym kontraktem, ja to bym najpierw chciała skończyć tą cholerną akcję na Neathi XDD
OdpowiedzUsuńFakt faktem XDD Niee, to nie dla niego. Niech się bawi w laboratorium, bo i cierpliwości do tego nie ma i płaca mniejsza. No i Keith w fartuchu to świetny Keith <3
OdpowiedzUsuńJezu, nic nie mów, jak można było coś tak spieprzyć. A ja bym chciała wiedzieć, co dalej z Wojownikami, Spectra, Gundalią i wgl wszystkimi!
Wersja domowa pojawi się w odpowiednim czasie XD Gdy będzie miał w tym domu, co robić
OdpowiedzUsuńOho, inspirowali się mną XDDDD
OdpowiedzUsuń