czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 1: Fantastyczny początek wakacji

  Całe moje dotychczasowe życie wywróciło się do góry nogami w pewien słoneczny poranek, kiedy rozpoczynały się wakacje. Spacerowałam po parku w pobliżu mojego domu, z jednej strony ucieszona, że wreszcie skończyłam szkolną udrękę, ale jednocześnie nieco znudzona, gdyż przez najbliższy tydzień nie miałam żadnych planów, bo większość moich znajomych wyjeżdżała. 
 Co to za mina? Nie cieszysz się, że masz już spokój? – spytał mój bakugan Fludim, który właśnie wybudził się z drzemki.
 Nudzi mi się. Od kiedy bakugany wróciły do Vestroii, nie mam z kim walczyć. Na dodatek Haruka i Akane wyjechały, a Jane znów siedzi przy swoich piosenkach i nie chce wyjść – wyjaśniłam, wzdychając. – I jeszcze do Wenecji jedziemy dopiero za dwa tygodnie, bo mama ma sesję zdjęciową.
   Zaczęło mi być gorąco, więc skręciłam w zacienioną alejkę i usiadłam na ławce.
 To może pomyśl, jakim cudem nie mogę powrócić do Nowej Vestroi? – Fludim wleciał mi na ramię.
 Pewnie dlatego, że nie jesteś normalnym bakuganem. – Wzruszyłam ramionami i przewróciłam oczami na ten wielokrotnie wałkowany temat.
   Fludim posiadał dwie domeny: Darkusa i Haos, w rezultacie czego był czarno- biało-fioletowy. Kiedy bakugany innych graczy powróciły do swojej ojczyzny, on był uwięziony w takiej jakby barierze. Wiele razy próbował wrócić, ale za każdym razem kończyło się to totalną klęską, a powodu takiego stanu rzeczy nie znaliśmy po dziś dzień.
   Podniosłam głowę, gdy usłyszałam grzmot. Ciemne burzowe chmury w kilka sekund zakryły niebo i lunął deszcz.
   Zerwałam się z ławki i zaczęłam biec ku wyjściu z parku. Gęsty deszcz przysłaniał mi widoczność. Nagle niebo rozcięła złota błyskawica, w której świetle ujrzałam nieznajomą postać opierającą się od drzewo. Był to wysoki chłopak ubrany w długi czerwony płaszcz i maskę z jednym okiem. Wpatrywał się we mnie złowrogim wzrokiem mogącym bez trudu wywołać ciarki. Cofnęłam się i uderzyłam w kogoś plecami.
 Przepraszam  mruknęłam, zerkając do góry.
   Wpadłam na kolejnego chłopaka o białych włosach i czerwonych oczach. Popatrzył na mnie, wywalił język i roześmiał się obleśnie.
 Nie przeszkadza mi, że taka ślicznotka na mnie wpada. – powiedział, nachylając się i rozciągnął usta w szerokim uśmiechu.
   Wzdrygnęłam się i odepchnęłam go. Napawał mnie obrzydzeniem.
 Brawo, Shadow. Nie minęła minuta, a ona już ma cię dość. – Zza pleców oblecha wyszła niebieskowłosa dziewczyna. Też była dziwacznie ubrana. Miała śmieszne buty z podwijanymi do góry czubkami. Zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem.  W tak krótkim czasem ją znaleźć. Gratuluję, Spectra  powiedziała z wyraźną niechęcią, zwracając się do chłopaka w masce.
 Nie masz za co, Mylene. To była łatwizna – odparł, nagle pojawiając się koło mnie.                   Drgnęłam zaskoczona i miałam się cofnąć, kiedy zacisnął dłoń na moim przegubie.
 Nie uciekniesz, Jessica. – oświadczył spokojnym tonem.
   Zamarłam. Skąd on znał moje imię? Nagle poczułam silne uderzenie w tył głowy i straciłam przytomność.


****

   Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam czerwony baldachim. Zamrugałam kilka razy, lecz obrazek nie znikał. Dziwne, przecież nie mam baldachimu w pokoju...
   Ach...przypomniałam sobie dziwną trójkę spotkaną w parku. Czyli to jednak nie był sen? 
   Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Ściany były pokryte srebrną tapetą, która lekko się iskrzyła w świetle księżyca, meble zrobiono chyba mahoniu, a kryształowy żyrandol zwisał z sufitu. Z okna naprzeciwko łóżka miałam widok na jezioro. Cicho wyślizgnęłam się spod kołdry i wyszłam na korytarz. Był oświetlony przez lampy w złoconych abażurach i ciągnął się przez dobre kilkanaście metrów.
– Widzę, że już się obudziłaś. – Usłyszałam głos za sobą i obróciłam głowę. Podszedł do mnie chłopak. Miał kręcone włosy o barwie cytryny i fioletowe tęczówki. Nosił strój przypominający książęcy ubiór.
– Kim jesteś? Czego chcesz? Czemu mnie porwaliście?  wypaliłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
   Nieznajomy tylko lekko się uśmiechnął. Nie był taki straszny jak tamta trójka, którą spotkałam w parku.
 Mam na imię Hydron. Jestem księciem Vestalii. Potrzebuje cię do czegoś i dlatego tu jesteś. – powiedział spokojnie i ruchem ręki kazał mi iść za sobą.
   Zaprowadził mnie do jadalni. Usiadł na szczycie długiego stołu, a mi kazał usiąść po jego lewej stronie. Do sali przyszły służące z różnymi półmiskami. Od rana nic nie jadłam, więc zaburczało mi w brzuchu.
 Częstuj się – powiedział i nalał mi do kieliszka wino.
 Dziękuje – wydukałam i zaczęłam nakładać sobie różne rzeczy.           
   Chyba nie mają mnie w planach od tak otruć? Nie no wtedy nie zadawaliby sobie trudu, by mnie w ogóle porwać. A właśnie, przydałoby się dowiedzieć, czemu ja tu właściwie jestem.
 Coś taka cicha jesteś. Boisz się? – zapytał Hydron, podpierając ręką podbródek.
   Pokręciłam głową.
 Nie. Tylko zastanawiam się, kiedy łaskawie powiesz, czego ode mnie chcesz  – powiedziałam już normalnym tonem.
 Jessie, uważaj. – syknął Fludim, który był bezpiecznie schowany w kieszeni mojej spódnicy.
   Chłopak już otwierał usta, gdy drzwi do jadalni otworzyły się z hukiem.
 Książę, dziewczyny nie ma! – zawołała niebieskowłosa dziewczyna. 
   Kiedy mnie zobaczyła, zamarła, a potem odetchnęła z ulgą.
 Książę, mogłeś nas poinformować. Spectra już szykuje list gończy. – Na samo wspomnienie zamaskowanego dreszcze przebiegły mi po plecach.
 Zawołaj go. – powiedział Hydron
   Wstałam, wyminęłam dziewczynę i puściłam się pędem przed siebie. O mowy nie ma, z panem zamaskowanym za nic nie chcę się widzieć!
 Jessie, zatrzymaj się! – wrzasnął Fludim.
– Czego? – warknęłam.
 Bieganie po pałacu, w którym są ci ludzie, nie jest rozsądne – rzekł i wskoczył mi na ramię.
 Och, a gadanie z nimi niby tak? - mruknęłam, ale zatrzymałam się przy skręcie w lewo.
   Czułam się cholernie zagubiona. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem ani jak stąd zwiać. Przymknęłam oczy, próbując na szybkiego wymyślić jakiś plan działania.
 Więc tu jesteś. – Ktoś chwycił mnie za ramię i brutalnie szarpnął. Uchyliłam powieki, ujrzałam czerwoną maskę i zbladłam. Spectra.
 Idziemy. – syknął i powlókł mnie przez korytarz, po czym niemal wrzucił do jakiegoś pomieszczenia.
   Prawie potknęłam się o własne nogi i przed upadkiem uratowałam się, łapiąc za komodę. Dobrze mi instynkt podpowiadał, że Spectra nie należy do przyjaznych osób.
 Pokaż mi swojego bakugana. – rozkazał.
   Obróciłam głowę, unosząc wysoko brwi. No jeszcze czego!
Nie ma mowy – Wyprostowałam się i splotłam ręce na piersiach.
   Westchnął i podszedł do mnie. Natychmiast cofnęłam się i rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś broni. Jest! Chwyciłam lampkę nocną. Zatrzymał się, przechylając głowę lekko na bok.
– Nie podchodź, bo rozwalę ci łeb   zagroziłam.
   Chłopak tylko chłodno się roześmiał. Nagle znalazł się koło mnie i wyrwał mi lampę z ręki.
 Nie zrozumiałaś, co powiedziałem? – warknął, ściskając mnie za ramię.
   Syknęłam z bólu. W odwecie z całej siły kopnęłam go w nogę. Zadziałało, lekko poluźnił uścisk, a ja wyrwałam mu  się i wypadłam na korytarz. Pędziłam na oślep. Fludim coś do mnie wrzeszczał, ale go nie słuchałam. Cudem udało mi się wpaść do pokoju, w którym się wcześniej obudziłam. Zaryglowałam drzwi  i wyjęłam Fludima.
 Co się dzieje, Fludim? Kim oni są, do diabła? – wyjęczałam.
–  To Vexosi. A Spectra to ich lider. – rzekł bakugan.
 A czym konkretnie zajmują się Vexosi?
 Posłuchaj mnie uważnie. Jesteśmy na Vestalii. Vestalianie napadli na nową Vestroię i zniewolili bakugany. Za pomocą kontrolerów utrzymują je w formie kulistej, więc nic im nie możemy zrobić. Z tego co usłyszałem, tutaj do bitew używa się gantletów. Rozumiesz?
– Skąd to wiesz? – spytałam skołowana.
 Kiedy tak biegłaś, starożytni wezwali mnie i wyjaśnili ogólną sytuację. – odparł.
– Rozumiem, że ja mam niby zniszczyć te kontrolery? – spytałam, bo byłam w pełni świadoma, że Starożytni zawsze mieli dziwaczne pomysły.
– Nie. Od tego jest Ruch Oporu.
– To co ja mam zrobić? 
 Nawet nie wiemy, czemu cię porwali. Powinnaś wyjść i spróbować się czegoś dowiedzieć. – powiedział Fludim.
 Mam ryzykować spotkanie ze Spectrą? Podziękuję – mruknęłam.
   Poczułam, jak ktoś szarpie za klamkę po drugiej stronie. Przełknęłam ślinę i czym prędzej rozejrzałam się za kryjówką. Jednak nim zdążyłam zrobić choćby trzy kroki, drzwi się otworzyły. Stanął w nich chłopak o długich kręconych błękitnych włosach w brązowym płaszczu. 
 Książę przesyła ci ubrania. – oświadczył i położył na krześle stos ciuchów. – Mistrz Spectra chce cię jutro zobaczyć. Przyjdę po ciebie o dziewiątej. Bądź gotowa. – dodał i wyszedł.
   Cudnie! Wspaniale! Zamaskowany mi chyba nie odpuści! Trzeba będzie stąd spadać, bo wizja następnego spotkania nie jest zbyt kolorowa. Zwlokłam się z łóżka i zaczęłam przeglądać ubrania. Śliczna biała sukienka ze złotymi zdobieniami po bokach, fioletowa koszula nocna do połowy ud, czerwono-czarna koszula, krótkie dżinsowe spodenki i skórzane buty za kostkę. Muszę przyznać, trafił w mój gust. Zorientowałam się, że w moim pokoju jest łazienka z wanną, dlatego wykorzystałam okazję i wzięłam długa, relaksującą kąpiel.
 Nie jesteś zbyt rozluźniona? – Fludim pływał po wodzie w plastikowym pojemniczku na mydło.
 I tak nie mam szans stąd uciec po nocy. Jutro postaram się czegoś dowiedzieć. – odparłam.
 Jutro może być za późno  co za maruda.
 Skończ nudzić. Też nie chce tu być. – wyszłam, wytarłam się, włożyłam koszulę, po czym wyszłam z łazienki. – Dobranoc, przyjacielu. – pocałowałam delikatnie bakugana i wkopałam się pod kołdrę.
 Słodkich snów. – szepnął Fludim.
   Może to wszystko jest tylko snem?


Ohayo! ^^ Bakugan było moim pierwszym nie do końca świadomym anime. Mam do niego ogromny sentyment, szczególnie do serii z Nową Vestroią. Akurat mam na nie fazę i to opowiadanie wygrzebałam z czeluści mojego laptopa ^^ Mam nadzieję, że się spodoba :D



1 komentarz: