Spectra dziwnie wesoły niósł Drago w na ramieniu.
Bakugan siedział cicho, wpatrując się tępo w przestrzeń. Fludim uważnie go
obserwował, a ja głowiłam się, jak im go odebrać. Opanowanie mocy bez żadnych
wskazówek równa się z cudem, więc nie mogłam na nią liczyć. Gus eskortował mnie, mocno trzymając mój nadgarstek. Już miałam od tego siniaki, ale kiedy
próbowałam się wyrwać, ten tylko warknął jak jakiś pies i ścisnął mocniej.
Dotarliśmy do hangarów, bo te dwa pajace są za tępe na wymyślenie innego miejsca. Możemy sobie już wywiesić tabliczkę ,,Tu mieszkają Spectra, Gus i Jessie’’. Sytuacja niemal tragiczna, a mi się na ironię zbiera. Ogarnij się kobieto, bo będzie jeszcze gorzej, o ile jest to możliwe!
Dotarliśmy do hangarów, bo te dwa pajace są za tępe na wymyślenie innego miejsca. Możemy sobie już wywiesić tabliczkę ,,Tu mieszkają Spectra, Gus i Jessie’’. Sytuacja niemal tragiczna, a mi się na ironię zbiera. Ogarnij się kobieto, bo będzie jeszcze gorzej, o ile jest to możliwe!
– Jesteś gotowy? – spytał Spectra Heliosa.
– Oczywiście. – Bakugan skinął
głową.
Poczułam dreszcze na karku. Zawsze tak miałam, gdy
ktoś mnie obserwował. Rozejrzałam się wkoło, ale nikogo nie
zobaczyłam. Dziwne...
Spectra usiadł na jednej ze skrzyń. Gus warował przy nim niczym wierny pies. Przezwisko ,,piesek Spectry’’ idealnie go odzwierciedlało. Był taki uległy, wierny i zapatrzony w Phantoma. Nie miał własnego zdania i wkurzał mnie tym.
Nagle pojawił się tunel, z którego wyszedł Ruch Oporu oraz Runo i Julie. Gdy mnie zobaczyli, na ich twarzach pojawił się szok. Runo zaczęła mi się uważnie przyglądać. Pewnie próbowała sobie przypomnieć, kim jestem. Szkoda, że nigdy się nie spotkałam z Młodymi Wojownikami.
Spectra wstał i uśmiechnął się kpiąco.
Spectra usiadł na jednej ze skrzyń. Gus warował przy nim niczym wierny pies. Przezwisko ,,piesek Spectry’’ idealnie go odzwierciedlało. Był taki uległy, wierny i zapatrzony w Phantoma. Nie miał własnego zdania i wkurzał mnie tym.
Nagle pojawił się tunel, z którego wyszedł Ruch Oporu oraz Runo i Julie. Gdy mnie zobaczyli, na ich twarzach pojawił się szok. Runo zaczęła mi się uważnie przyglądać. Pewnie próbowała sobie przypomnieć, kim jestem. Szkoda, że nigdy się nie spotkałam z Młodymi Wojownikami.
Spectra wstał i uśmiechnął się kpiąco.
– Więc mnie znaleźliście. – stwierdził.
– Kim ona jest? – krzyknęła Mira wskazując na mnie.
Teraz mam szansę.
– Po... – zaczęłam, gdy blondyn przejechał palcem po
szyi.
Dosłownie mnie zamurowało. On mi wyraźnie groził.
– Nikt ważny. – odparł za mnie Gus.
– To Ziemianka. – nie dawała za wygraną Mira.
– To nie jest wasz interes. Przyszliście tu po
Dragonoida. – chłodny ton Spectry ożywił Dana.
– Stawaj do walki, Spectra! – krzyknął, ładując
gantlet.
– Idiota. – mruknął blondyn.
– A czym będziesz walczył? – wtrącił się Gus
– Starożytnym bakuganem, Apollonirem. – odparł Dan, pokazując nam bakugana domeny Pyrus.
Słyszałam o nim. Jeden z sześciorga strażników
domeny. To oni testowali wojowników.
– Chcesz pokonać mistrza okazem muzealnym? – zaśmiał
się Gus.
– Jeśli to miał być żart, to ci nie wyszedł. –
mruknęłam.
Spectra popatrzył się groźnie na mnie. Chyba miałam
się nie odzywać. Kij z tym, nic mi nie zrobi. Mam nadzieję..
– Gantlet, wystrzał mocy! – wreszcie rozpoczęli walkę.
– Helios, sprawdzimy czy ten starożytny jest wart
walki z Drago. – powiedział Phantom.
– Zniszczę go. – odparł bakugan.
Bitwa się rozpoczęła. Apolonir pokonał tego czarnego
jaszczura. Yatta!
– Teraz rozpoczyna się prawdziwa walka!- krzyknął Spectra, wyrzucając Drago.
Co oni mu zrobili?! Łuski na jego grzebiecie stały się czarne, a mętne oczy patrzyły tępo na świat. Wojownicy patrzyli się na niego
oniemiali.
– Drago. – wyszeptał Dan.
Żal mi go. Ten pajac w masce zniszczył jego
przyjaciela. Zacisnęłam pięści. Nie wybaczę im tego. Nie wybaczę!
– Jessie! – próbował mnie uspokoić Fludim.
– Co?! Najwyżej rozwalę mu ten głupi łeb! – warknęłam, wpatrując się z nienawiścią w Spectrę.
Ten, widząc mój wzrok, uśmiechnął się złośliwie i
wyciągnął jakąś kartę. Gorąco zaczęło obejmować moje ciało. Jeszcze chwila, a
przestanę nad sobą panować.
– Możesz coś zrobić Wojownikom. – szepnął Fludim.
Jego słowa nieco mnie otrzeźwiły.
– Już jestem spokojna. – odparłam, biorąc głęboki
wdech.
Walka przeniosła się na zewnątrz, bo nasz domek
został pozbawiony dachu i większości ścian. Dragonoid zaatakował
Apolonira, miotając dookoła ogonem. Nie zwracał uwagi na rozpaczliwe wrzaski
Dana. Idiota w masce przyglądał się temu wszystkiemu z uśmiechem. Zaczął się złowieszczo (już
kaczka ma mroczniejszy śmiech) śmiać.
– Bakugany są niczym zwierzęta. – stwierdził.
– Zamknij się! – wrzasnął Fludim.
Uprzedził mnie. Spectra spojrzał na nas zaskoczony.
– Odwołaj te słowa. – warknęłam, podchodząc do niego.
– Grozisz mi? – spytał rozbawiony.
Nie wytrzymałam i wymierzyłam mu lewego sierpowego.
Odsunął się lekko zaskoczony i podstawił
mi nogę. Zaliczyłam glebę. Super...
– Nie wtrącaj się. – powiedział chłodno, a następnie
użył jakiejś karty o niewymawialnej nazwie z x.
Drago, jak poprzednio Heliosa, owinęły fioletowe
wstęgi, które po chwili wniknęły w jego ciało. Poziom mocy wzrósł mu o 200
punktów. Dan użył jakiejś super mocy. Po chwili Dragonoid przegrał. Rozpoczęli
następną rundę.
– Może tak wstaniesz? – spytał Fludim.
Podniosłam się do siadu.
– Aqous X! – wrzasnął Phantom, a Drago zmienił domenę.
Spectra robił tak co chwilę, aż w końcu Drago wykorzystał wszystkie sześć żywiołów. Żyły przy
krysztale nabrzmiały tak, że było je widać. Bakugan coraz ciężej oddychał, a z
oczu leciały mu łzy.
– Nie... – wymamrotał Fludim.
– Przestań! Nie widzisz?! Krzywdzisz Drago! –
krzyknął rozpaczliwie Dan.
– Neo legenda X! – w odpowiedzi blondyn użył
kolejnej zakazanej karty.
Z tego co zrozumiałam, ta karta umożliwia użycie
wszystkich sześciu domen.
– To zbyt duże obciążenie. Drago może umrzeć. –
stwierdził Fludim.
– Co powinniśmy zrobić? – jęknęłam, chwytając się za
głowę.
– Nic nie możemy zrobić. – odparł smutno.
Mira z przerażeniem wpatrywała się w brata, który się
szaleńczo śmiał. Nagle poczułam ukłucie w sercu. Auuu. Gdzieś już słyszałam ten
śmiech. Kolejne ukłucie. Tylko gdzie?
– Jessie? – zaniepokoił się mój bakugan, kiedy
przyłożyłam ręce do klatki piersiowej.
– Jest dobrze. – odparłam.
Ból zniknął tak szybko, jak się pojawił. Zdziwiona
wyprostowałam się. Co to było?
Dan użył super mocy ,,Duma smoka’’. Chyba przegapiłam jakąś ważną rozmowę między nimi. Apollonir zamienił się w trójząb. Dan ruszył do ataku na Dragonoida z tym czymś?! Powaliło go czy oszalał z rozpaczy?!
Wbiegł po ogonie, skoczył i rzucił trójząb prosto w kryształ. Po ciele bakugana zaczęły skakać różnokolorowe iskry. Żyły zaczęły się wracać do swoich zwykłych rozmiarów, a w oczach znów pojawił się znajomy zielony kolor. Drago wrócił do formy kulistej i upadł koło Kuso, który po rzucie zaliczył potężną glebę.
Dan użył super mocy ,,Duma smoka’’. Chyba przegapiłam jakąś ważną rozmowę między nimi. Apollonir zamienił się w trójząb. Dan ruszył do ataku na Dragonoida z tym czymś?! Powaliło go czy oszalał z rozpaczy?!
Wbiegł po ogonie, skoczył i rzucił trójząb prosto w kryształ. Po ciele bakugana zaczęły skakać różnokolorowe iskry. Żyły zaczęły się wracać do swoich zwykłych rozmiarów, a w oczach znów pojawił się znajomy zielony kolor. Drago wrócił do formy kulistej i upadł koło Kuso, który po rzucie zaliczył potężną glebę.
– To niesamowite! – krzyknęła uradowana Julie
– Co robimy? Straciliśmy Drago. – spytał Gus.
– Co z tego? Mam niezbędne dane. Idziemy. –
zarządził Spectra. – Z tobą policzę się później. – szepnął mi do ucha.
No to się wkopałam. Gus pociągnął mnie za rękę.
– I my mamy wam zaufać po tym pokazie bezduszności?!
– wrzasnął wściekły Fludim.
Nigdy go takiego nie widziałam. Zazwyczaj był
spokojny i uspokajał mnie.
– Hydronowi, nie nam. – odparł Phantom.
Zaczął coś wpisywać w gantlecie. Po chwili powtórzył
czynność.
– Gus spróbuj nas teleportować.
Chłopak lekko zdziwiony bez słowa spełnił rozkaz.
Nic się jednak nie stało. Ciągle staliśmy w tym samym miejscu.
– Ci idioci coś zmajstrowali. – warknął Spectra.
Czyli utknęliśmy na Ziemi. Zerknęłam w dół i uśmiechnęłam się pod
nosem. Gus puścił mój nadgarstek, a dwójka pajaców dyskutowała nieco z boku o możliwościach powrotu. Taka okazja może się już nie trafić. Mam nadzieję, że wojownicy dalej tu
są. Nabrałam powietrza.
– Pomocy, wojownicy!– wrzasnęłam ile sił w płucach.
– Pomocy, wojownicy!– wrzasnęłam ile sił w płucach.
Pajace przez kilka sekund stali otępiali. Popędziłam
do przodu, jakby goniła mnie sfora psów. Oddaliliśmy się spory kawałek, więc nie
wiem czy mnie usłyszeli. Usłyszałam za sobą tupot stóp.
– Zatrzymaj się, do cholery! – wydarł się Spectra.
– W marzeniach! – odkrzyknęłam, przyśpieszając.
Jeszcze tylko kawałek...
– Uważaj! – krzyknął Fludim.
Poczułam coś metalowego na głowie i pogrążyłam się w
ciemności.
****
– Auu. – z trudem otworzyłam oczy.
Leżałam na ziemi przykryta płaszczem Spectry. Gdzie
jesteśmy? Wstałam i rozejrzałam się. To mi wygląda na jakiś opuszczony hotel.
Pajace rozmawiali między sobą szeptem.
– Jak się czujesz? – spytał Fludim, siadając mi na
ramieniu.
– Bywało lepiej. Dostałam od nich w łeb, prawda?
– Konkretniej od Gusa.
Spectra musi popracować nad kondycją, skoro mnie nie dogonił.
Spectra musi popracować nad kondycją, skoro mnie nie dogonił.
– Obudziłaś się. – zauważył blondyn i zabrał swój płaszcz.
– Taa. – mruknęłam.
– Zbieraj się. Nie mamy za dużo czasu. – pociągnął mnie
na zewnątrz.
Było rano. Tak mocno dostałam, że
przespałam pół doby?! Doszliśmy w okolice wysokiej wieży stojącej w centrum miasta i otoczonej parkiem. Właśnie strażnik nocny otwierał główne wejście, po czym odszedł, ziewając. Phantom złapał moje ramię w mocny uścisk, przyciągając bliżej siebie.
– Teraz bądź cicho. – nakazał i zasłonił mi usta dłonią, kryjąc się za pobliskim drzewem.
Najchętniej bym go ugryzła, ale nie chciałam powtórki z wczoraj. Pod wieżą pojawili się Wojownicy. Chyba na kogoś czekali.
– Gdzie jest ta Alice? – marudził Dan.
– Nie możemy czekać. Otwieram portal. – rzekł Apolonir.
Na te słowa Spectra się uśmiechnął. Drgnęłam zaniepokojona, uświadamiając sobie, że na pewno planuje coś niemiłego i już chciałam wprowadzić plan z ugryzieniem w życie, gdy zsunął dłoń na moją szyję. Ścisnął ją delikatnie. Idiotką nie byłam i wyczytałam groźbę, więc zaprzestałam jakichkolwiek akcji. Dlaczego musiałam przebywać z takich psycholem, powie mi ktoś? Ktokolwiek?!
– Już jestem! – usłyszeliśmy okrzyk i na schody wbiegła ruda dziewczyna.
– No wreszcie. – powitał ją Dan – Co tak długo?
– Przepraszam. Wzięłam ze sobą Lynca, ale gdzieś
zniknął. – powiedziała Alice, rozglądając się.
– Co?! Wzięłaś ze sobą Vexosa?! Czy ty oszalałaś!? –
krzyknął Kuso.
– Spokojnie Dan. – wtrąciła się Runo.
W chwili gdy Apolonir otworzył portal, Phantom
chwycił mnie silnie w pasie i bez słowa wskoczył na drzewa, a potem skoczył tuż
przed wojowników. Gus rzucił jakąś kulkę, która stworzyła elektryczne
więzienie dla wojowników. Pięknie, cudownie, lepiej być nie mogło.
– Spectra! – krzyknął Dan, próbując przedostać się
przez elektryczną barierę.
Jedyne, co osiągnął, to kopnięcie prądu.
– Ja cię znam. – powiedziała zaskoczona Alice, podchodząc bliżej bariery. - Jesteś Jessica, prawda? – dodała.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową, bo czułam, jak wzrok Phantoma wwierca mi sie w czaszkę.
– Dlaczego jesteś z nimi? – spytała, ale tuż przed
Gusa znikąd wyskoczył Lync – Oszukałeś mnie! – krzyknęła wściekle do niego, tracąc mną
zainteresowanie.
– To nie moja wina, że jesteś taka naiwna. –
zachichotał Lync.
Jak mnie ten dzieciak denerwuje!
Nagle zobaczyłam coś, przez co prawie wyrwałam się Spectrze. Mira stała poza więzieniem! Zapomnieli o niej czy...O nie! Dziewczyna podeszła do blondyna.
Nagle zobaczyłam coś, przez co prawie wyrwałam się Spectrze. Mira stała poza więzieniem! Zapomnieli o niej czy...O nie! Dziewczyna podeszła do blondyna.
– Dlaczego? – spytał Dan. – Czemu zmieniasz front?!
– Moje miejsce jest przy moim bracie. – oświadczyła, unosząc
głowę.
Ten dzień robi się coraz lepszy, nie powiem...
– Opanuj się, dziewczyno! – krzyknął Fludim.
Mira popatrzyła na nas zaskoczona.
– Nie jesteście z Vexosami?
– Oszalałaś? Czy wyglądamy, jakbyśmy byli? – spytałam
z przekąsem.
– Idziemy. – rozkazał Spectra
Gus i Lync wskoczyli do portalu. Ruda (Mira) ciągle
się wahała.
– Mira! – krzyknął Dan.
Dziewczyna zacisnęła pięści. Toczyła walkę sama ze
sobą.
– Nie mamy czasu! – wrzasnął Phantom.
Mira kiwnęła głową i wskoczyła do portalu. Spectra rzucił ostatnie zwycięskie spojrzenie Wojownikom, upewnił się, że mu się nie wyrwę i poszedł w ślady siostry.
– Głupia dziewczyno. – warknął Fludim, kiedy
wylądowaliśmy w pałacu.
– Ja... – zaczęła Mira, ale przerwał jej brat.
– Jessica, opanuj swojego bakugana. – rozkazał, odstawiając
mnie na ziemię.
– Zamknij się, potworze. – mruknęłam i pokierowałam
się na korytarz.
Kiedy znalazłam się w pokoju, od razu padłam na
łóżko. Fludim biegał zdenerwowany po pościeli. Może i Drago był uratowany, ale
Ruch Oporu stracił czterech członków. Nie mieli szans. Chyba, że uwolnię Shuna i
resztę. Tylko gdzie oni są? Ruszyłam korytarzami wpółprzytomna. Nie wiem, co
się ze mną dzieję. Czuję się jak we mgle. Nagle wpadłam na kogoś.
– Przepraszam. – mruknęłam i ruszyłam w dalszą
drogę.
Chciałam iść do tych kazamatów, gdzie trzymano Drago.
Może byli w którymś z tych pomieszczeń. Poczułam, jak ktoś mnie zatrzymuje.
– Gdzie się wybierasz? – to był Hydron.
– Sama nie wiem. – odparłam.
– Coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej.
– Wy się staliście. – warknęłam.
Poczułam się znacznie lepiej. Teraz wyraźnie
widziałam, że poszłam w złą stronę.
– Oddaj nam moc, a wrócisz do domu. – powiedział z
uśmiechem księciunio.
– Pomarz sobie. – wyminęłam go i popędziłam w kierunku
kazamatów.
Dotarłam, ale gdy zeszłam na dół, natknęłam się na
masywne drzwi. Cholera! Zrezygnowana powlokłam się na górę. Co mam robić?
Zauważyłam Mirę.
Zauważyłam Mirę.
– Pogadać z nią? – szepnęłam do Fludima
– Nie. Nie chcę oglądać tej zdrajczyni. – warknął bakugan.
Zrobił to za głośno, bo Mira uniosła lekko głowę i
wyraźnie posmutniała.
– Aleś ty delikatny. To jej brat. – wytknęłam mu, idąc w jej kierunku. – Czemu do nich dołączyłaś? – spytałam bez ogródek.
– Muszę wyciągnąć stąd mojego brata. – odparła. – A ty?
– Porwali mnie. – wzruszyłam ramionami.
– Jesteś z Ziemi?
– Tak. – słabo się uśmiechnęłam.
– Muszę już iść. Do zobaczenia eee...
– Jessie.
– Jessie. – powtórzyła i gdzieś pobiegła.
Nie wierzę, że jest siostrą tego kretyna. Jest
stanowczo za miła.
Z braku lepszych zajęć ruszyłam do biblioteki.
Z braku lepszych zajęć ruszyłam do biblioteki.
– Chyba coś pomyliłaś. – stwierdził Fludim, gdy
weszliśmy do jakiegoś zakurzonego
pokoju.
– Eee tam. – machnęłam ręką, rozglądając się.
Moją uwagę przyciągnęła duża szafa. Otworzyłam ją. W środku znajdowały się jedwabne suknie, wielkie kapelusze i różne eleganckie futra. To chyba był pokój matki Hydrona. Na ziemi leżało jakieś zdjęcie. Podniosłam je. Przedstawiało dziewczynkę z blond lokami. Była ubrana w niebieską sukienkę, a we włosy miała wpiętą błękitną kokardę. Znów poczułam ukłucie w sercu. Tym razem mocniejsze. Z każdą chwilą się nasilało.
Moją uwagę przyciągnęła duża szafa. Otworzyłam ją. W środku znajdowały się jedwabne suknie, wielkie kapelusze i różne eleganckie futra. To chyba był pokój matki Hydrona. Na ziemi leżało jakieś zdjęcie. Podniosłam je. Przedstawiało dziewczynkę z blond lokami. Była ubrana w niebieską sukienkę, a we włosy miała wpiętą błękitną kokardę. Znów poczułam ukłucie w sercu. Tym razem mocniejsze. Z każdą chwilą się nasilało.
Muszę stąd wyjść...
– Czemu wychodzimy? – spytał Fludim.
– Źle się poczułam. – odparłam, szukając biblioteki.
Czemu tak zareagowałam na to zdjęcie? Przecież jej
nawet nie znałam. Dzieje się tu coś dziwnego...