Powróciliśmy na Vestalię. Zamknęłam się w swoim
pokoju i kazałam przynosić sobie posiłki. Nie chciałam się z nikim widzieć.
Rozmawiałam tylko z Fludimem. Omawialiśmy plany ucieczki, sprawę mojej
domniemanej mocy i co się stanie, jeśli Mira przejdzie na stronę Vexosów. Sprawa
nie była za wesoła.
Któregoś dnia przyszła do mnie służąca.
– Książę Hydron chce się z panienką niezwłocznie
widzieć. – powiedziała drżącym głosem.
Wyglądała na przestraszoną. Ciekawe czemu. Może
Hydron urządził im jakąś awanturę?
– Już idę. – mruknęłam i z niechęcią wyszłam z pokoju.
– Już idę. – mruknęłam i z niechęcią wyszłam z pokoju.
Na korytarzach było tak cicho, że słyszałam echo
własnych kroków. Miałam kompletnie gdzieś, czego chce książę. Nie pomogę im i
koniec dyskusji. Weszłam do sali tronowej. Hydron siedział na tronie, stukając
palcami w podłokietnik. Wokół niego zgromadzili się Vexosi. Shadow trzymał się
pod boki, a na twarzy miał szeroki, psychopatyczny uśmieszek. Mylene ciągle
wyglądała jak królowa lodu. Lync wraz z Voltem też wyglądali na zadowolonych.
Tylko te dwa pajace (Spectra&Gus) mieli niewyraźne miny. Hydron zauważył, że
łaskawie przyszłam i zerwał się z tronu. Po twarzy błądził mu chytry uśmieszek, a w oczach płonęły wesołe ogniki.
– Znasz Młodych Wojowników, prawda, Jessico? – spytał, schodząc po schodach.
– Tak. Co z tego? – starałam się mówić znudzonym
tonem, ale w środku czułam, że coś złego się stało.
– Wiesz zapewne, że walczyli z nami – bardziej
stwierdził niż spytał.
– Więc? – zaczęłam się denerwować.
– Z przyjemnością cię informuje, że przegrali. –
oświadczył, a na ścianie wyświetliło się ujęcie z kamer, przedstawiające wojowników.
Byli uśpieni i umieszczeni w jakiś zbiornikach wypełnionych zielonkawą cieczą. Ich
bakugany były złapane w metalową kulkę. Shun, Marucho i jakiś chłopak z
seledynowymi włosami. Trzech, a w Ruchu Oporu, o ile dobrze kojarzę, jest sześć osób.
Tyle ile domen.
– Nie złapaliście wszystkich. – powiedziałam, odwracając się w stronę Hydrona.
Poczułam, że ktoś mnie obejmuje za ramię. Po mojej
prawej stronie pojawiła się twarz Shadowa z wywalonym językiem. Roześmiał się.
– Spokojnie. Złapiemy ich. – zapewnił mnie, wyszczerzając ostre zęby.
– Czemu umieściliście ich w takim czymś? Co to w
ogóle jest?! – niemal krzyknęłam, wyrywając się temu kretynowi.
– Specjalna maszyna, w której mogą hibernować przez
długi czas. – powiedział Lync, uśmiechając się złośliwie.
Wbiłam w niego takie spojrzenie, że wzdrygnął się i
schował za Voltem. Co za tchórz!
– Ojj, Jessico. Nie denerwuj się tak. – zacisnęłam
zęby i pięści. – Teraz przynajmniej wiesz, do kogo się przyłączyć.
Wojownicy są słabi nie to co Vexos. – wyszeptał Hydron, kładąc rękę na moim
ramieniu.
– Bierz tę łapę. – warknęłam, nie panując nad sobą.
Chłopak tylko przybliżył do mnie swoją twarz, wyginając usta w uśmieszku typowej gnidy. Wtedy
stało się coś dziwnego. Poczułam wypełniające mnie od środka gorąco. Widziałam
zamazane sylwetki Vexosów.
– Zniszcz. – szepnął jakiś głos w mojej głowie.
Czułam się jak we mgle. Wiedziałam, że się poruszam, ale kompletnie nad tym nie panowałam. Usłyszałam czyjś krzyk. Nagle gorąco
zniknęło i zaczęłam normalnie widzieć. Wbijałam pięść w ścianę, w której pojawiła
się spora dziura. Spod palców wypływał mi strumyk krwi. Ja to zrobiłam?!
Zamrugałam kilka razy. Na mojej ręce pojawiły się czarne znaki, które po chwili
zniknęły.
– Jessie! – krzyknął Fludim.
– Żyję. – wyjęłam rękę z dziury i natychmiast tego
pożałowałam. Strasznie mnie zabolała. – Auu! – jęknęłam i schowałam ją między nogami.
– Spokojnie, za chwilę ci pomogą. – powiedział
troskliwie.
Taa ich pomoc szybciej skończyłaby się
amputacją. Kątem oka zerknęłam na Vexosów. Na ich twarzach malował się szok.
Tylko Spectra podszedł do mnie i bez żadnych wyjaśnień wyciągnął na korytarz.
– Co to było? – spytałam.
– Twoja moc się przebudziła. – odparł.
Co ja Hulk jestem, że ściany rozwalam?! Takiej
umiejętności to ja podziękuje. W szczególności, że tak boli!
– Aha. – mruknęłam, a on zaczął dezynfekować mi ranę, a potem zawinął mi rękę w bandaż.
– Spróbuj poruszać palcami.
Bez protestów to zrobiłam. Ból prawie już zniknął.
Na tej Vestalii mają jakieś cudowne leki!
– Dzięki. – chciałam wstać, ale złapał mnie za rękę.
– Jeśli zbyt się wściekniesz, wtedy moc się uruchomi.
Nie kontrolujesz jej, więc możesz zrobić komuś lub sobie krzywdę. Proszę, panuj
nad sobą. – powiedział.
Chwila, chwila czy on się o mnie troszczy?!
– Tak, pewnie dlatego, że jesteś jego cenną bronią,
idiotko. – zganiłam się w myślach.
– Spróbuję. – wyszłam na te kochane korytarze. Jak
na złość wpadłam na księciunia. Na początku nawet go lubiłam, ale po tym co mi
pokazał, przestałam.
– Twoja siła jest niesamowita. – oświadczył i jakby
nigdy nic odprowadził mnie do pokoju. – Właśnie. – klasnął – Chciałabyś zobaczyć
królewskie ogrody? – spytał.
– Czemu by nie. – tęskniłam za świeżym powietrzem.
Miałam po dziurki w nosie przebywania w tych murach.
Wyszłam z nim na zewnątrz. Ogród był piękny. Mienił się wszystkimi kolorami tęczy. Niebieska rzeczka radośnie chlupotała. Wiatr szumiał między drzewami. Zobaczyłam rabatkę lilii, moich ukochanych kwiatów. Usiadłam na kamienistej dróżce i z przyjemnością powąchałam je. Cała wściekłość w jednej chwili ze mnie uszła. Przyroda działa na mnie uspokajająco. Gdy za długo przebywam w czterech ścianach, szybko się denerwuję i jestem ogólnie nie do wytrzymania.
Wyszłam z nim na zewnątrz. Ogród był piękny. Mienił się wszystkimi kolorami tęczy. Niebieska rzeczka radośnie chlupotała. Wiatr szumiał między drzewami. Zobaczyłam rabatkę lilii, moich ukochanych kwiatów. Usiadłam na kamienistej dróżce i z przyjemnością powąchałam je. Cała wściekłość w jednej chwili ze mnie uszła. Przyroda działa na mnie uspokajająco. Gdy za długo przebywam w czterech ścianach, szybko się denerwuję i jestem ogólnie nie do wytrzymania.
– Moja matka bardzo je lubiła. – powiedział Hydron, siadając koło mnie.
– Co się z nią stało? – spytałam, podpierając
podbródek zdrową ręką.
– Umarła kilka lat temu. – powiedział to obojętnym
tonem, ale wyczułam, że brakuje mu jej.
Nic na to nie odpowiedziałam. Czasami słowa potrafią zranić bardziej niż milczenie. Chłopakowi chyba mój brak odpowiedzi spodobał się, bo lekko się uśmiechnął i wstał.
Nic na to nie odpowiedziałam. Czasami słowa potrafią zranić bardziej niż milczenie. Chłopakowi chyba mój brak odpowiedzi spodobał się, bo lekko się uśmiechnął i wstał.
– Muszę już wracać. Zostań, jeśli chcesz.
Kiedy zniknął, Fludim wskoczył mi na ramię.
Kiedy zniknął, Fludim wskoczył mi na ramię.
– Co o tym wszystkim sądzisz? – spytał.
– Zastanawiam się, czemu ta moc nie ujawniła się
wcześniej. W końcu mam już szesnaście lat. – wystawiłam twarz do słońca.
– Jessie.
– Hmm?
– Czemu do jasnej cholery nie uciekasz?! – wrzasnął
mój bakugan, a ja zaskoczona zaliczyłam bliskie spotkanie z ziemią (nie ma to jak
wywalić się, siedząc).
– A jest tu wyjście? – jestem największym ogarem
świata. Po nocach spędzonych na obmyślaniu ucieczki, gdy trafia się okazja, wolę wylegiwać się i
wąchać kwiatki. Przeklęty mózg! W ułamku sekundy zerwałam się. Dookoła było
pusto, tak mi się przynajmniej wydawało.
– Nie wiem, czy jest – mruknął Fludim, a ja miałam
ochotę coś mu zrobić.
– Idiota – prychnęłam.
Spokojnie poszłam na drugi koniec ogrodu. Był oddzielony grubym ceglanym murem wysokim na sześć metrów. Już widzę, jak tędy wychodzę. Szłam ciągle koło muru, wypatrując jakiejś wyrwy lub bramy. Nagle zobaczyłam wysoką czarną bramę, ozdobioną motywami roślinnymi. Miała tak na oko z cztery metry wysokości. Pociągnęłam z całej siły za klamkę, ale nawet nie drgnęła. Cholera. Trzeba szukać dalej. Obeszłam cały ogród wzdłuż i wszerz, ale poza tą bramą nie ma stąd innego wyjścia. Zrezygnowana usiadłam na brzegu marmurowej fontanny. Gdybym umiała używać tej mocy, bez trudu rozwaliłabym mur. Tylko, że ani ja, ani Fludim nie mamy pojęcia jak ją opanować. Uruchamia ją moja wściekłość. I to nie zawsze. To jedyna informacja jaką posiadam.
Spokojnie poszłam na drugi koniec ogrodu. Był oddzielony grubym ceglanym murem wysokim na sześć metrów. Już widzę, jak tędy wychodzę. Szłam ciągle koło muru, wypatrując jakiejś wyrwy lub bramy. Nagle zobaczyłam wysoką czarną bramę, ozdobioną motywami roślinnymi. Miała tak na oko z cztery metry wysokości. Pociągnęłam z całej siły za klamkę, ale nawet nie drgnęła. Cholera. Trzeba szukać dalej. Obeszłam cały ogród wzdłuż i wszerz, ale poza tą bramą nie ma stąd innego wyjścia. Zrezygnowana usiadłam na brzegu marmurowej fontanny. Gdybym umiała używać tej mocy, bez trudu rozwaliłabym mur. Tylko, że ani ja, ani Fludim nie mamy pojęcia jak ją opanować. Uruchamia ją moja wściekłość. I to nie zawsze. To jedyna informacja jaką posiadam.
– Może Spectra coś wie. – mój bakugan chyba czyta mi
w myślach.
– Już widzę, jak udziela mi o tym informacji. –
powiedziałam, nie ukrywając sarkazmu.
Moje myśli zajęły się Drago. Próbowałam go odnaleźć
na własną rękę, ale w tej plątaninie korytarzy i zakamarków to niemożliwe. Jest
pewnie w jakimś tajnym laboratorium. Co zamierzają z nim zrobić?
Wstałam i
ruszyłam do środka z postanowieniem , że znowu będę go szukać. Po jakiejś godzinie
trafiłam na wąskie schodki, kierujące pewnie do lochów. Tam jeszcze nie byłam, więc zeszłam na dół. Spodziewałam się, że będzie tam koszmarnie ciemno, ale
korytarze oświetlały pochodnie.
Postanowiłam się trzymać jednej trasy. Z moim
zmysłem orientacji pewnie inaczej bym się zgubiła w dwie sekundy. Wędrowałam
zimnym korytarzem, gadając z Fludimem. Nagle
usłyszałam głośny huk. Dochodził z pomieszczenia tuż przed nami. Cichutko jak
myszka zakradłam się tam i zajrzałam do środka. W środku ogromnej kuli wił się
Dragonoid. Ryczał, a kryształ na jego torsie promieniował silnym światłem.
Naukowcy krzyczeli do siebie, notowali na kartkach lub stali przy
komputerach, wpisując coś do nich. Dostrzegłam Spectrę, oglądającego to wszystko
zza grubej szyby. Nasze spojrzenia spotkały się. Na jego twarzy pojawiło się
zaskoczenie.
Nagle usłyszałam dźwięk tłuczenia. W moją stronę poleciały odłamki
szkła. Rzuciłam się na ziemię. Naukowcy zaczęli wrzeszczeć. Drago wydostał się
z kuli. Jednak coś było nie tak. Jego oczy były pozbawione wyrazu. Ryczał i atakował
ogonem ludzi.
– Jessie, musimy uciekać. – szepnął przerażony
Fludim.
– Wiem. – odparłam, rzuciłam ostatnie spojrzenia na
Drago i wycofałam się.
Pędziłam ile sił w nogach. Byłam wściekła. Jak oni
śmieli zrobić coś takiego Drago?! Dotarłam do schodków. Usiadłam na najniższym
stopniu i próbowałam uspokoić się. Dragonoid się wydostał. Będzie dobrze.
Tylko czy to oby na pewno był ten sam bakugan...? Wyglądał, jakby nie wiedział kim
jest.
– Co oni mu zrobili? – spytałam Fludima.
– Prawdopodobnie usunęli pamięć. – odparł ze
smutkiem bakugan.
Ostatnia nadzieja na pokonanie Vestalian miała się
wkrótce stać ich zabawką. Chyba, że coś wymyślę. Wdrapałam się na górę i
powędrowałam do biblioteki.
– Książki medyczne, zielarskie, historyczne. – mruczałam
pod nosem, przechadzając się między regałami.
Sama nie wiedziałam, czego szukam. Co pomoże w walce?
Przydałby mi się plan zamku, ale wątpię, żeby trzymali go w bibliotece. Moją
uwagę przykuło opasłe tomisko pt. ,,Ukryte przejścia’’. Ściągnęłam je z półki i
zaczęłam wertować. Okazało się, że to zwykły kryminał. Zawiedziona odłożyłam
książkę na miejsce i wyszłam z biblioteki. Nie miałam pomysłu co robić dalej.
Zauważyłam w oddali sylwetkę Phantoma. Natychmiast skręciłam i szybkim krokiem
niemal biegiem ruszyłam do pokoju. Była tuż przy drzwiach, gdy rzecz jasna moja
równowaga zrobiła mi niespodziankę i potknęłam się o własne nogi (przeklinam
cię równowago!).
– Jessica. – usłyszałam jego głos za plecami.
– Tak? – wstałam.
– Chodź na kolację. – powiedział.
Spodziewałam się raczej tekstów w stylu: ,,Co ty do
cholery robiłaś w laboratorium’’ lub ,,Musimy pogadać’’. Zaskoczona skinęłam
głową i poszliśmy do jadalni.
Wszyscy Vexosi już tam byli. Lync strzelał w Gusa kawałkami ziemniaka, Shadow czesał swoją czuprynę, co chwilę przeglądając się w lusterku, Hydron patrzył się na to z politowaniem. Mylene i Volt jako jedyni siedzieli pogrążeni we własnych myślach.
Wszyscy Vexosi już tam byli. Lync strzelał w Gusa kawałkami ziemniaka, Shadow czesał swoją czuprynę, co chwilę przeglądając się w lusterku, Hydron patrzył się na to z politowaniem. Mylene i Volt jako jedyni siedzieli pogrążeni we własnych myślach.
Zajęłam miejsce między Mylene a
Hydronem. Przynajmniej nie będę na celowniku ziemniakowego terrorysty.
Przynieśli jakieś dziwne mięso. Podejrzewam, że to jest mięso. Cholera wie.
Dźgnęłam je widelcem. Uff nie ruszyło się. Chciałam sięgnąć po nóż, ale okazało
się, że go nie było.
– Mylene z jakim uczuciem kroisz to mięso. Czyżby
randka ci się nie udała? – z mojej batalii z tym czymś wyrwał mnie głos Shadowa.
Dziewczyna posłała mu lodowate spojrzenie i wbiła
widelec w pieczeń. Białowłosy roześmiał się, wywalając jęzor na zewnątrz.
– A może... – przechylił lekko głowę.
– Nawet nie próbuj. – jęknął Lync, patrząc z
niepokojem na Mylene.
– Dostałaś okresu? – dokończył Shadow.
Zapadła cisza. Nikt nie miał odwagi się poruszyć. Nawet
służący zamarli w miejscu. Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się zszokowana w
chłopaka. Po chwili na jej twarzy pojawiła się najprawdziwsza furia. Cisnęła
talerzem, napojem i sztućcami w Shadowa. Ten przerażony schował się pod stół.
– Chodź tu tchórzu. – syknęła.
– Ekhem. – chrząknął Hydron.
Mylene popatrzyła na księcia.
– To jego wina! – kopnęła krzesło Shadowa i bez
słowa wyszła z jadalni.
Próbowałam zdusić śmiech, co średnio mi wychodziło.
Pewnie wyglądałam, jakbym dostała padaczki. Shadow wygrzebał się spod stołu.
Hydron obdarzył go gniewnym spojrzeniem.
– Co to miało być, pajacu? – spytał, wzdychając z
politowaniem.
– Eee... – podrapał się po głowie. – Żarty?
– Idź mi stąd i nie pokazuj się na oczy Mylene. –
rozkazał.
Prove bez protestów opuścił jadalnię, chichocząc pod
nosem. Uspokoiłam się i wróciłam do posiłku. ,,Mięso’’ nie było takie złe.
Kiedy skończyłam, zaczęłam się zastanawiać, czy mogę sobie tak o wyjść. Zresztą
kij z tym. Wstałam i szybko wyszłam. Czułam na plecach palące spojrzenie
Spectry.
Wreszcie dotarłam do pokoju.
Wreszcie dotarłam do pokoju.
– Vexosi to niezłe psychole. – stwierdził Fludim.
– Naprawdę? Nie zauważyłam. – odparłam ironicznie, sięgając po książkę o czarodziejach.
Chwila. Mogę iść do tego laboratorium, gdy
ci tam jedzą. Co prawda Mylene i Shadow już nie, ale oni to nie Spectra oraz
Gus. Jak na zawołanie do pokoju wszedł Phantom. Bez pukania bo po co!
– Czego chcesz? – jęknęłam, padając na łóżko.
– Jutro znów lecimy na Ziemię. – powiedział sadowiąc
się na krześle.
– Jasne, siadaj, nie krępuj się. – zakpiłam.
Uśmiechnął się lekko i zdjął maskę.
– Po co tam lecimy? – spytałam.
– Dan Kuso chce odzyskać Drago. – odparł z drwiną w
głosie.
– A ty tak po prostu oddasz?
– Mam zamiar przetestować Dragonoida. Kuso będzie idealnym przeciwnikiem testowym – wzruszył ramionami.
– A jak przegrasz?
– Nie ma takiej możliwości. – był pewny siebie.
– To po cholerę ci ja?! I tak nic tam nie robię! –
jęknęłam.
– Moim obowiązkiem jest cię pilnować. Nie zostawię
cię z tą bandą idiotów, bo pewnie uciekniesz. – powiedział.
– Cudownie. – wtuliłam twarz w poduszki.
– Jutro o dziewiątej.
Mam świętą nadzieję, że sobie stąd pójdzie. Po jakimś
czasie usłyszałam kroki i odgłos zamykania drzwi. Wreszcie.
– Masz zamiar spać w ubraniach? – Fludim ułożył
sobie wygodne legowisko na szafce nocnej.
Przewróciłam oczami, umyłam się i przebrałam w moją
bardzo długą koszulę. Spróbowałam otworzyć drzwi, ale rzecz jasna były zamknięte.
Położyłam się i zaczęłam czytać książkę. Po jakimś czasie usnęłam.
Rano...Wspominałam, że ja i ranny ptaszek to dwa
kompletnie inne pojęcia? Jeśli nie, to już wiecie. Ziewając i przecierając oczy, powlokłam się do pomieszczenia, gdzie znajdują się teleporty. Miałam bardzo złe przeczucia.
Sprawy przybierały coraz gorszy obrót.
Przeczytałam ale kom potem.
OdpowiedzUsuńJa: Widzisz, mówiłam że coś napiszesz. Do mnie wena też wczoraj przyszła akurat wtedy kiedy powinnam się uczyć na rosyjski. Rozdział fajny czekam na next.
UsuńLilka:Teraz ja. Po pierwsze Fantom jeszcze z tobą nie skończyłam ale o tym jeszcze później. Shadow nie ładnie tak się zwracać do Maylin. Powinieneś ją przeprosić. Jessie jakoś im uciekniesz.
*słychać muzykę z radia*
Lilka:Przepraszam na chwilę*odbiega na chwilę i zaczyna śpiewać* Byłaś dla mnie wszystkim co się w życiu liczy! Teraz gdy po wszytki, wszystko jest już niczym!
Jack:*załamanie*
Lilka:Dobra starczy tego The Voice of Poland. A teraz coś miłego żeby nie było że tylko jęczę. Ja dobrze wiem jak to jest Spectra. Ty robisz coś do jedzenia a potem oskarżają cię o to że ich otrułeś. Znam ten bul. Oczywiście nie obrażaj się tam Jessie. Szkoda Drago...no nic było miło a teraz jedziemy uczyć się słówek na ruski!
Ja:Nieeeeeee.
Lilka:Tak ^^.....Zaraz a gdzie jest Lenox?
Lenox:*kot łasi się do Jessie*
Lilka:-_-
Udało się ^^ walcz z tym ruskim,zwycięż go!
UsuńJessica: Lilka ty przynajmniej nie chodzisz w masce i nie jesteś damskim bokserem *podejrzliwy wzrok na Spectrę*
Spectra: Już spokojnie *klepie dziewczynę po głowie* Nic ci nie zrobię
Jessie: *przewraca oczami* Próbuje uciec od kilu dni i ciągle coś mi nie idzie :( Najwyżej nauczę się używać tej mocy Hulka i zrobię im taką masakrę,że do końca życia popamiętają ^^ A póki co *biegnie do ogródka* Liiilie
Spectra: Jakim cudem ty masz 16 lat?
Jessie: Ty chyba moja brata nie widziałeś.
Spectra: Wyobraź sobie,że nie widziałem
Jessie: Myślałam,że lubisz podglądać ludzi
Spectra: Całe życie w kłamstwie
Jessie: *oddaje Lenoxa Lilce* Do zobaczenia, kotku
Kaosu: *stoi przy tablicy z wykresem* Podsumujmy: zlapanie trójki wojowników, *jedzie czerwonym pisakiem w dół* eksperyment na Drago, *kreśli czerwoną linie dalej w dół* i trzymający się brak okazji do ucieczki. *zaczyna brakować mu wykresu* Co daje nam...
UsuńRaksha: Sytuacja bez wyjścia.
Kaosu: *wpatruje się jak sroka w gnat w wykres z dziwnym usmiechem* A chrzanic to... *niszczy całą tablice i wyrzuca szczątki przez okno* Będzie DOBRZE! Jessie nie poddawaj się! :D
Aaron: Optymista kontratakuje...
Ja: Cały on. Miło, że wena okazała się łaskawa i kolejny rozdział się pojawił. :)
Jessica: Ja i tak się wydostanę,jeszcze nie wiem ale to zrobię! Dzięki za wsparcie Kaosu :D
UsuńSpectra: Trzeba ci będzie jakiś nadajnik wczepić..
Jessie: A idź gryź trawę.
Shadow: Hello! Tęskniliście? *uśmieszek psychopaty*
Mylene: Jak cię widzę to mi się na płacz zbiera.
Lync: A ja chce wysłać sms o treści: pomagam
Shadow: Żadnego zrozumienia dla wielkiego człowieka *cmoka z niezadowoleniem*
Ja:Ruski poszedł masakrycznie. Tylko pięć słówek napisałam coś czuję że będzie poprawa.
UsuńLilka:Ta ja raczej nie mam zamiaru chodzić w masce. Tylko pamiętaj staraj się nad tym jakoś panować i nie zrobić sobie krzywdy ok?*mruczy sama do siebie* Matko jak ja gadam....A po za tym coś wiem o tym jak to jest przebywać w miejscu w którym się nie chce. Ale dasz radę jakoś się z tam tond wydostaniesz.
Lenox:*smutna mina* Lili, powinnaś się od niej uczyć jak traktuje się koty.
Lilka:Ta...A i pamiętaj Fantom tkniesz ją jedną ręką nie tam gdzie trzeba a kkkkkkkhhhyyyyy*przejeżdża palcem po szyj*...Lilie? Hy...to tak jak ja hy hy. Tylko że ja mało mam wspólnego z tym kwiatkiem.
Ja:Aj tam, twoje imię nie zostało ci przydzielone od tak, nie marudź.
Jakbym widziała siebie na geografii XD a teraz mam takie cudowne tematy,że tylko siąść i płakać.
UsuńJessie: To będzie trudne. Przebywanie z tymi baranami źle wpływa na moją psychikę. O ile jakąś posiadam.
Ja: Masz większe opanowanie od swojej siostry więc się uda.
Jessie: Tylko się potem nie zdziw jak rozwalę coś lub kogoś.
Shadow: Nie ignorujcie mnie!!
Spectra: Przymknij się.
Shadow: Phhh jesteś beznadziejni *foch*
Spectra: Już widzę jak lecisz na Vestalię *uśmiecha sie złośliwie*
Jessie: Jeszcze jeden krok a twoja twarz zapozna się z betonem.
Arisu: *patrzac znudzonym wzrokiem na Prova* Aaron, przedzwon do zoo i zapytaj czy ostatnio nie zniknął im niedorobiona mieszanka wampir-nietoperz.
UsuńAaron: Do domu bez klamek też zadzwonie.
Shin: *siedzi na oparciu łóżka że zwinietymi skrzydlami* Nie dość, że Shuna uwieziliscie to jeszcze jakiś cholerny nadajnik chcecie wczepic tej biednej dziewczynie. *usmiech w stylu "zły jak diabli, ale jeszcze nikomu nie rzucił się do gardla"* Macie tupet, nie ma co.
Shizuka: *lata pod sufitem*
Ja: Nie podpalcie mi domu... Znowu!
Shadow: Posłuchaj mnie drogi panie! Jestem najcudowniejszym Vexosem a nie żadnym wariatem *grozi Aaronowi palcem*
UsuńJessica: Masz chyba zachwiany obraz rzeczywistości
Shadow: Za dużo mądrych słów
Jessica: Jesteś głupi w tłumaczeniu specjalnie dla ciebie
Shadow: Eee bo ci za chwilę wczepie ten nadajnik!
Jessie: Już się boje wampirku
Aaron: *złośliwy usmieszek* Uuu, pseudo wampir mi grozi...
UsuńArisu: *bez emocji* Jakim cudem ten idota został Vexosem? Mózg u niego pełni jedynie funkcję dekoracyjną.
Jessie: Wszyscy się nad tym zastanawiają...
UsuńShadow: Wy nie- ludzie jesteście okropni! Brak zrozumienia dla sztuki, wielkich ludzi *kręci głową z politowaniem* Ja wam wszystkim pokaże! Stanę się wielkim i znanym Vexosem, który będzie kochany przez miliony!
Jessie: Idę po kołek i czosnek
Lilka:Dasz radę, wieżę w ciebie, nie słuchaj gościa w masce będziesz latała gdzie będziesz chciała. Niestety nie da się zaprzeczyć że ludzie w okół ciebie wpływają na ciebie inaczej...niestety to jest udowodnione naukowo. Shadow nie fochaj się tam jak chcesz to ja coś z tobą porobię?^^*patrzy że Spectra zbliża się do Jessie* Na razie nie będę interweniować bo myślę że ona sama się tobą zajmie ale pamiętaj, Jessie jakby co to krzycz.
UsuńArisu: Zaslyniesz, ale jako największy klaun w Vestalii Prove.
UsuńAaron: Utopmy tę poczware w wodzie święconej, *usmieszek* ale zwykła też się nada.
Shizuka: *wciąż w powietrzu* Stojanov zaczynaja się rozkrecac.
Jessica: *wbija z dwoma kołkami i czosnkiem* Duś się,poczwaro *rzuca w Prova czosnkiem*
UsuńShadow: Jak to śmierdzi! Mdleję...*teatralnie osuwa się na ziemie a po chwili wstaję*
Jessie: Miałam nadzieję,że nie wstaniesz :(
Shadow: Idę do Lilki ona jedyna mnie rozumie!
Jessie: Nie wracaj. *patrzy się na Spectrę* Nawet o tym nie myśl
Spectra: I tak nie możesz mi niczego zrobić ^^
Jessie: Jak się wkurzę i dostanę powera Hulka już nie będziesz się tak śmiał.
Ja: Jesteś taka podobna do siostry :,)
Shadow: *mierzy Stojanov wściekłym spojrzeniem* Bo ja was utopię
Arisu & Aaron: *mroczna aura*
UsuńAaron: Heh, chcę zobaczyć jak próbujesz...
Arisu: *beznamiętnie bierze swoją naginate opartą o sciane*
Shizuka: Faktycznie podobna do siostry. Tyle, że ona ma zatargi z Tategamim.
Shadow: *próbuje coś powiedzieć ale widzi mroczną aurą i chowa się z Lynciem* To był Lync! Ja *rozgląda się na boki* Jestem narzeczonym Hydrona. Znaczy się narzeczoną *uśmiecha się nerwowo*
UsuńJessie: Nie zabijajcie go, jest tak głupi, że aż zabawny :D
Lilka:Ona na sto procent mogłaby coś ci zrobić Fantom a jeśli nie to ja jej pomogę. Wiesz w sumie to ja cię Shadow nie do końca rozumiem ale jeśli chcesz to kumpel Jacka...
UsuńJack:To nie jest mój kumpel*przerywa Lilce*
Lilka:...maże po ścianach farbami. Jeśli chcesz to skołujemy kilka farb i pomalujemy po ścianie...dawno nie malowałam ani nie rysowałam...a kiedyś to lubiłam. To jak?^^
Shadow: *bierze puszki farby pod pachy* Byle jak najdalej od tych bawołów!! Idę do ciebie Jack!! Oczekuj mojej cudownej osoby
UsuńSpectra: Masz misję, kretynie.
Shadow: *zerka na Stojanov i dreszcz przechodzi mu po plecach* Nie mam mowy,Spectruś. Oni chcą zniszczyć moją śliczną buźką
Jessie: Ty nie masz ślicznej buźki. Jeśli to w ogóle można nazwać twarzą.
Shadow: *bierze puszki farby pod pachy* Byle jak najdalej od tych bawołów!! Idę do ciebie Jack!! Oczekuj mojej cudownej osoby
UsuńSpectra: Masz misję, kretynie.
Shadow: *zerka na Stojanov i dreszcz przechodzi mu po plecach* Nie mam mowy,Spectruś. Oni chcą zniszczyć moją śliczną buźką
Jessie: Ty nie masz ślicznej buźki. Jeśli to w ogóle można nazwać twarzą.
Aaron: *wybucha śmiechem* To zawsze działa na takich ludzi. Ukryć się za najmniejszym z Vexosow? Naprawdę?Musisz byc naprawdę zdesperowany. Chyba jeszcze damy ci pozyc. Jesteś zbyt głupi i zabawny na śmierć. Ne, Arisu?
UsuńArisu: *mina "nie obchodzi mnie to" wzrusza ramionami i wychodzi na podwórko z naginata w ręce*
Kim: Wyczuwam yaoica...
Shizuka: Nie zaczynaj Kusari...
Shadow: Demony,potwory,kreatury i wszystko co najgorsze!!!
UsuńJessie: Ty się sam prosisz
Shadow: *wydyma policzki i wychodzi*
Jessie: Widzę,że tu kłótnie są codziennie. Mylene dalej masz focha?
Mylene: *kiwa głową*
Spectra: Odezwij się,kobieto.
Mylene: *gdyby wzrok mógł zabijać Spectra leżałby martwy*
Aaron: No skąd ja znam tę minę...
UsuńShizuka: Arisu ostatnio i tak jest spokojniejsza niż zwykle.
Aaron: To samo można powiedzieć o tobie pół-demonie.
Shizuka: *przerzuca kule fioletowego ognia z ręki do reki* O tyle o ile.
Jack:*wychodzi*Następny artysta -_- Dzięki czarna.
UsuńLilka: Niem ma za co. A ty Mayene może też chcesz z nami pomalować to trochę odstresowywuwywuwywuwywująąąąaąaaaaaceeeeeeee!^^. Wiecie co mam ostatnio tyle "wrogów" że zastanawiam się kto jest najgorszy? Na pierwszym miejscu będzie Vanessa...potem...hy...
Jenny: Kurr znów pomyliłam drzwi...Elo,kochani!
UsuńJessie: Siostra *tuli Jenny*
Jenny: No sorry ale muszę spadać bo Angel się wkurzy. Spectra zrobisz coś mojej siostrze *ciemna aura* To skończysz tam gdzie nikomu się nie śpieszy *wylatuje przez okno*
Spectra: Wow jesteście do siebie podobne. Jak bliźniaczki..
Jessie: Fluuudim! *szturcha bakugana palcem*
Fludim: Co?
Jessie: Może łaskawie byśmy pomógł,co?!
Shizuka: *coś szkicuje*
UsuńKaosu: Zastanawiam się jakby to było jakbyśmy mieli własne bakugany...
Ja: Bey'e + bakugany? To nie wróży niczego dobrego...
Kaosu: Jak zwykle za bardzo się przejmujesz Yuna. ^^
Ja: To by było bardzo ciekawe ^^
UsuńJessie: Pewnie Kyoya,nie Lilka? :D
Spectra: Za niedługo będę posiadaczem najpotężniejszego bakugana w wszechświecie *szaleńczy śmiech*
Jessie: Ja już nie wiem kim ty jesteś..Co tam szkicujesz,Shizu?
Lilak:*macha Jenny* Słuchaj co ludzie do ciebie mówią Fantom. Jak tkniesz to zgnijesz w piekle i nie mówię że tylko Jenny cię tam zbierze*po rzęsach przechodzi jej prąd a oczy ciemnieją*
UsuńLenox:Ona naprawdę zrobił się ostatnio nadpobudliwa.
Sky: Wydaje ci się.
Lenox i Sky:*wymieniają się jakby morderczymi spojrzeniami*
Spectra: *wyciąga gantlet* Pani się grzecznie uspokoi bo nie ręczę za siebie
UsuńGus: *staje przed Phantomem* Jeśli ktoś musi walczyć to będę to ja!
Jessie: *dostaje ataku śmiechu*
Spectra: *odpycha Gusa* Nie jesteś moją matką.
Lilak:*macha Jenny* Słuchaj co ludzie do ciebie mówią Fantom. Jak tkniesz to zgnijesz w piekle i nie mówię że tylko Jenny cię tam zbierze*po rzęsach przechodzi jej prąd a oczy ciemnieją*
UsuńLenox:Ona naprawdę zrobił się ostatnio nadpobudliwa.
Sky: Wydaje ci się.
Lenox i Sky:*wymieniają się jakby morderczymi spojrzeniami*
Shizuka: *zamyka notatnik i trzyma go blisko siebie* Różne takie...
UsuńShin: Siostrzyczka nie lubi pokazywać swoich rysunków. *przepraszajacy usmiech*
Aaron: Sam bakugan nie decuduje o sile wojownika. Człowiek też musi się przyłożyć do treningu.
Arisu: *wraca do pokoju* Zmuszać bakugana do nienaturalnej ewolucji, a samemu nie robić nic... Godne pożałowania i... Żałosne.
Jack:Zgadzam się z Arisu...takie rzeczy są po prostu żałosne.
UsuńLilka:Lilka:Zieleniec?....zastanawiam się ale chyba na to wychodzi. W kolejce jeszcze czeka Fantom, Gus...
Spectra: *lodowaty wzrok* Taka mądra jesteś? Ciężko trenuje,moja droga
UsuńShadow: Ojj Spectruś się wkurzył. Uuuu
Jessie: Spoko :D
Fludim: I tacy mają rządzić Nową Vestroią
Jessie: Przecież do tego nie dopuścimy. Właśnie wpadłam na pewien pomysł *diabelski uśmieszek*
Arisu: *znudzony wzrok* Naprawdę? Nie widać. Lub... Przykladasz się niewystarczajaco.
UsuńKaosu: Co wymyslilas Jess? Chętnie posluchamy i pomożemy jeali będzie trzeba. ^^
Jessie: Niestety nie mogę powiedzieć bo ci dwaj bawią się w FBI
UsuńSpectra&Gus: *stoją przyczajeni*
Fludim: Ten pomysł jest tak idiotyczny,że *dostaje ataku śmiechu*
Jessie: *czerwieni się* No co? Najlepszy jaki wpadł mi do głowy!
Kaosu: Yuna~ czy mogę odgonic tych dwoje od Jess z moim Raijiuu?
UsuńJa: Pytaj Jessie, mi jest wszystko jedno.
Shin: Ten pomysł nie może byc tak zły jak gotowanie jajka w mikrofalowce.
Lilka:Wybiorę się tam kiedyś do was i po patrze z bliska na te bakugany.
UsuńJa:Mówisz serio?
Lilka:Nom...
Ja:hy hy hy hyhyhyhyhy.
Jack:I poco ty się odzywałaś.
Lilka:No co.
Jack:Aj nie ważne.
Lilka:Chciałabym poznać ten pomysł.
Kaosu: My też się chętnie wybierzemy! ^^ A właśnie... Arisu moglibyśmy wykorzystać do tego twoją kartę, co ty na to?
UsuńArisu: Zobaczymy...
Jessie: Zrób z nimi co chcesz. Ja gotowałam galaretkę i chyba coś jeszcze w mikrofali.
UsuńFludim: Zacznijmy od tego,że kiedyś włożyłaś narzędzia do zamrażalnika.
Jessie: Ciiiii! Jak odgonicie te dwa bawoły to może wam powiem, o ile Angel pozwoli.
Ja: I tak tego nie wykorzystam w opowiadaniu. Najwyżej w dodatku specjalnym
Lilak:Bawoły, idźcie z tond precz. Przemówiło to do was?^^
UsuńKaosu: Będzie w opowiadaniu czy nie i tak ich prądem popieszcze. *ładuje beya* Na moje szczęście Yuna pomyślała o tym aby nasze bit-bestie (ja wiem, ja wiem: kto jeszcze tej nazwy używa) mogły się zmaterializowac nie tylko w dysku. No to na twój znak Jess... ^^
UsuńShizuka: Yuna weź że w końcu zrób ten cholerny crossover!
UsuńJa: Ale ja nie umieeeemmmm :( + jestem leniiiwwwaaa. T-T
Jessie: Czekajcie *z gantleta wysuwa jej się granatowy miecz* Teraz!!!
UsuńSpectra: Nie, nie przemówiło! *widzi nadciągający atak i ładuję gantlet* Nie ma tak łatwo. Vexos!
Vexosi: *miecze z gantletów*
Jessie: Może ktoś im przywali jakimś atakiem,bo jak ich zabijemy to mnie Angel udusi...
Też używam tej nazwy ^^ zawsze kojarzy mi się z serią g revolution
Kaosu: No to: let it riiiiippp! *bey leci w stronę Vexosow* Raijiuu fala szoku! (objasnienie ataku: bey generuje fale prądu, która rozchodzi się we wszystkie strony trochę tak jak fale na powierzchni wody, gdy wrzucimy do niej kamyk)
UsuńShin: *rozprostowujac skrzydla* Nee-chan dawno nie mieliśmy porządnego treningu, ne?
Lilka:No jak ja bym się uruchomiła to by już kolorowo nie było...to mam się uruchamiać?
UsuńJack:Nie.Zdecydowanie nie.
Lilka:*buja się na krześle i obserwuje cała potyczkę z boku* popcorn by się przydał.
Ja: Lilka, poczekaj chwilę. *idzie do kuchni*
UsuńAaron: To co Ari, dolaczymy?
Arisu: *glaszcze jedną z głów Hydry* Wszysto mi jedno.
Lilak:Spoko, nigdzie się nie ruszam ale długo oni tak będą?
UsuńJa:Lilka musimy iść się spakować i poczytać U_U
Lilka:Nie chce mi się.
Ja:A komu się chce.
Lilka:Wiesz co Jack? Ty i Arisu wydajecie się być do siebie podobni.
jack:Ta...*nie odrywa wzroku od laptopa* fajnie ale mi nie przeszkadzaj.
Lilka:Aj...dobra to chyba idziemy czytać czy co tam mamy robić.
Ja:No na to wygląda.
Jessie: Wohoho :D *nagle Volt łapie ją w mocny uścisk* PUSZCZAJ MNIE GORYLU! *kopie chłopaka w nogi ale ten stoi niewzruszony*
UsuńSpectra: To chyba tyle z waszej walki.
Jessie: Nic mi nie zrobcie. Jestem dla was za cenna!!
Co czytasz,Kruk? Czyżby lektura szkolna?
UsuńJa:Raczej czego to ja nie czytam. Kamienie na Szaniec i dla siebie jeszcze drugi tom Darów Anioła, pytania z katechizmu. Spakować się trzeba i jutro o szóstej rano wstać. A i jeszcze rozdział popisuję ale tak jakoś już opornie to idzie.
UsuńLilka:Jessie czy mam interweniować?
Jessie: Spokojnie, patrz na to *zwraca się do Spectry* Jeśli Volt mnie nie puści przyjdzie tu moja siostra a ja uruchomię swoją moc.
UsuńSpectra: *blednie i piorunuje Jessie wzrokiem* Volt puść ją.
Jessie: *odskakuje jak najdalej* Męska naiwność :P
Spectra: I tak stąd nie pójdę
Fludim: Ogarnęliście,że bijemy się tylko po żeby Jess powiedziała wam swój idiotyczny plan?
Przydałoby się zacząć pisać rozdział na drugiego bloga póki wena jest. Też mam aktualnie tyle,rzeczy do czytania,że nie wiem za co się zabrać,żółwik
UsuńLilka:Ja tam nie wiem do końca o co wy się sprzeczacie ja tylko tak jak mówiła ta mała kulka chcę się dowiedzieć planu no chyba że to serio jakaś tajemnica na razie. A głos w mojej głowie aż rwał się do walki.
UsuńAaron: *idac obok Arisu* Taka możliwość istnieje Lilka. Tyle, że Jack chyba nie jest rudy, nie? ;)
UsuńArisu: Ciesz się, że mam lepsze rzeczy do roboty niż wysłanie cie na cerkwie. *ładuje Hydre*
Kaosu: Raijiuu, celuj w twarz kulturysty!
Kim: Przyda im się wsparcie... Miiiizuuuuu-chaaannnn!
Mizuki: *z garażu*Czzzzeeeeeegggooo!
Kim: Jest porzadne mordobicie, chcesz dołączyć?
Mizuki: Za dwie minuty tam będę!
Ta masakra. Aż się nie chcę o tym myśleć. Ale jutro piątek możliwe że pojadę do babci, odpocznę, zmienię otoczenie, samopoczucie się poprawi i będzie gitara. Ta a rozdział to masakra.
UsuńLilka:Jaka masakra moja Virgo właśnie daje czadu!
Ja;Ta do czasu...
Volt: Spectra co teraz?!
UsuńSpectra: *na granicy furii* Bakugany,idioci!!!!
Jessie: Wiesz,że po prostu możesz sobie stąd pójść i nic ci się nie stanie?
Spectra: Nie ma mowy! Będę cię pilnował i nie pozwolę na żadne tajne plany!
Jessie: *wali Lynca z łokcia w brzuch* Męska duma
Fludim: *zmienia się w swoją normalną postać* Kto skrzywdzi Jess będzie miał do czynienia ze mną
Lync: Nie przesadzamy trochę? To tylko jakiś głupi plan
Spectra: Kto tu dowodzi,ja czy może ty?!
Ja: *wraca z popcornem* Akurat Kamienie na szaniec mi się podobały... Tylko ta końcówka...
UsuńBędzie dobrze,Kruk. Zmiana otoczenia pomaga :D
UsuńJessie: *unika Gusa* potwierdzam :D
Lilka:Nie. Jack to biała czupryna i ogólnie jakiś taki bez kolorów biały. Potrzeba ci trochę słońca^^
UsuńJack:Ta spójrz na siebie sam wyglądasz nie lepiej.
Lilka:Ej. Ja się trochę opaliłam ostatnio jak po pustyni kroczyłam.
Shin: *podnosi Lynca z ziemi i wzlatuje z nim do gory* Wiesz, my po prostu walkę mamy we krwi, a zresztą chcę wam dac nauczkę za mojego brata. To w zasadzie tyle.
UsuńTak będzie dobrze ale teraz spadam, chyba.
UsuńLync: *drze się wniebogłosy*
UsuńSpectra: Helios,działo ragaroka (czy jakoś tak)
Jessica: Powaliło cię do reszty?!
Hydron: Uspokójcie się w tej chwili!!
*obie strony patrzą na księcia w szoku*
Hydron: *chwyta Jessie za ramię i bez słowa wychodzą*
Jessie: Na za dużo sobie pozwalasz*wyrywa się chłopakowi*
Hydron: Jak natychmiast nie skończycie tej walki zrobię coś rodzinie Knight
Jessica: Nie odważysz się *jej oczy tracą wyraz*
Fludim: Spokojnie,Jess...
Aaron: *lustruje Ari od góry do dołu* Tobie klimat północnej rosji też mało pomaga. Jesteś strasznie blada.
UsuńArisu: Skup się lepiej na tym co się wokół dzieje.
Shin: *stawia Lynca na czubku drzewa*
UsuńKaosu: Z jednej strony racja jest po stronie ksieciunia a z drugiej jeśli coś zrobisz rodzinie Knight to będziesz miał na karku kilkanaście postaci z innych blogow. *wskazuje za siebie gdzie sytuacja się uspokoiła ale wszyscy chcą zabić się wzrokiem, no prawie wszyscy*
Lync: Ciekawe jak teraz zejdę...
UsuńShadow: Zeskocz :D
Lync: Twoja głupota czasami mnie zadziwia
Jessie: *morduje księcia wzrokiem* Niestety nie możemy bardziej dokopać Vexosom. Nie chcę ryzykować,że coś się stanie moim bliskim. Dziękuje za pomoc :D *smutnieje i kopię Hydrona w kostkę*
Shizuka: *podlatuje do brata* Schodzac z tego drzewa udowodnisz, ze potrafisz kozystac z mózgu w przeciwienstwie do niektórych.
UsuńShin: Wyścig do domu sis?
Shizuka: *usmiech* I tak ja wygram. *odlatuja*
Kaosu: Nie smutaj Jess. Pamietaj, że zawsze możesz na nas liczyć. A wiesz jak będzie okazja to cie z Raksha i z innymi odwiedze. :) I może nauczymy cie grać w beyblade, co ty na to?
Arisu: *znika tylko ona wie dokąd*
Aaron: *westchnienie* Mizuki, przyjechalas autokarem, prawda?
Mizuki: Yep.
Super rozdział
OdpowiedzUsuń:)
Dziękuję ^^
OdpowiedzUsuńJessie: Witamy :D