piątek, 9 września 2016

Rozdział 34: Prawdziwa wojna dopiero się zacznie

 Zostało ledwo pięć sekund! – przerażający komunikat Barona, zniszczył ciszę, która zapadła.
   Drago nagle złapał moduł systemu i błyskawicznie go wyrwał, po czym rozłożył skrzydła i pofrunął w niebo.
 Czy on zdoła wyrzucić system na czas? – spytałam się w myślach.
 Nie. – odparła Reiko drżącym głosem. – Moduł ma za duży zasięg. Drago nie zdąży...
– Sekunda!
   Ostry ból przebiegł od czubków palców u stóp aż do głowy. Na niebie pojawiło się mocne światło. Spodziewałam się wybuchu, fali energii lub czegoś w tym rodzaju, ale nie wydarzyło się absolutnie nic, a jasne promienie zniknęły.
   Staliśmy tak w kompletnej ciszy i zadzieraliśmy głowy do góry. Wszystkim pewnie w głowie kołatała się ta sama myśl: co jest z Drago? Przeżył?
 Energia systemu zniknęła. – mruknęła zdumiona Reiko. – Jak?
 Czy to możliwe, że Drago wchłonął ją? – spytałam ją.
 Tak się nie da. – powiedział oschle Spectra.
   Tsa, myślałam, że gadam w myślach, a tymczasem pytam się na głos. Brawo, Jessie.
 Ale nie ma wybuchu. – zauważyła Mira. – Zupełnie jakby system zniknął.
 Czyli został zniszczony. – stwierdził Shun.
   Na twarzach Wojowników pojawiły się cienie uśmiechów. Jednak Dan z rozpaczą popatrzył na niebo.
 To czemu Drago nie wraca?! – krzyknął.
 Może musiał się poświęcić, by ocalić bakugany. – szepnął Ace.
   Zwiesiliśmy głowy. Co jeśli to prawda?
 Nie, to niemożliwe! – Dan zacisnął pięści. – Drago zaraz tu będzie. Musi...
   Shun położył rękę na ramieniu przyjaciela, ale ten ją strącił i potrząsnął głową.
 Drago! – wrzasnął.
   Reiko pojawiła się koło mnie i niemal tanecznym krokiem podeszła do Dana, który jej nie widział. Obeszła go, uważnie obserwując jego ruchy. Potem wróciła do mnie.
– On naprawdę jest silnie związany ze swoim bakuganem. – powiedziała, bawiąc się kosmykiem białych włosów.
– Jesteś super szybka. – pogratulowałam jej sarkastycznie.
 Patrzcie! – krzyknął Baron.
   Wszyscy powiedli wzrokiem za palcem chłopaka. W oddali widać było jakiś kształt, który rósł w oczach, gdy się przybliżał.
– Drago! – krzyknął uradowany Kuso, kiedy Drago pojawił się przed nami. – Chyba ewoluowałeś. – zauważył.
 Na to wygląda. – przytaknął bakugan i popatrzył na Heliosa.
 Nie myśl, że przez swoją ewolucję zdobyłeś przewagę. – warknął jaszczur. – Następnym razem cię pokonam!
   Westchnęłam z politowaniem. Widać wariactwem można się zarazić, co widać na przykładzie Spectry i Heliosa. Phantom ma fioła na punkcie rdzenia, siły, władzy i pewnie czegoś jeszcze, a jego bakugan obsesyjnie chce wygrać z Drago. Czekam na dzień, gdy maszkaron i jaszczur o drugiej w nocy pojawią się pod domem Dana i zaczną się drzeć, że chcą ostatecznej walki. A jak to się skończy? Tym, że znów przegrają, poprzysięgną zemstę i tak do sądnego dnia.
   Oderwałam się od dość dziwnej wizji starego Spectry w swoim płaszczyku z lumpeksu, Dana ze sztuczną szczęką oraz dwóch postarzałych bakuganów i spojrzałam na maszkarona. Stał nieruchomo i patrzył w przestrzeń gdzieś ponad moją głową.
 Dzięki. – mruknęłam, podchodząc nieco do niego.
 Za co? – spytał oschle.
 Uratowałeś mnie i Fludima przed Shadowem. – odparłam i już chciałam odejść, gdy się odezwał.
 Zrobiłem to dla własnych celów.
– Jasne, jasne. – wymamrotałam. – To, że mi nie odpuścisz i tak dalej?
– Owszem. – powiedział lodowato. – To, co w tobie drzemie, jest zbyt cenne dla wielu osób.
   Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. Czułam dziwny uścisk w sercu. Ze Spectrą od zawsze byliśmy wrogami, ale z Keithem nie. A teraz Phantom to już tylko Phantom...Zaraz, stop, czas! O czym ja myślę?!
 Miłość jest dziwna. – stwierdziła Reiko i zachichotała na widok mojej miny.
   Miałam zamiar jej odpyskować, gdy Mira podeszła do brata.
 Dlaczego Helios się tam zachowuje? – spytała. – Przecież teraz jesteśmy po tej samej stronie, prawda? – Wyciągnęła rękę do Spectry.
   Ten jednak odtrącił ją. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona i nieco smutna.
 Nie jesteśmy po tej samej stronie, Miro. – oświadczył. – I nigdy nie będziemy. – po tych słowach skinął na Heliosa i razem zaczęli się oddalać w kierunku statku.
   Mira westchnęła i podeszła do reszty, a ja zostałam w miejscu. Wiatr szarpał moje ubranie i włosy. Zaczęłam sobie przypominać, jak gotowaliśmy z Keithem lub wariowaliśmy w jego pokoju. Nagle poczułam dziwną nostalgię.
 Będę czekać, Keith. – szepnęłam. – Mam nadzieję, że wrócisz.
   Spectra rzucił mi szybkie spojrzenie przez ramię i teleportował się na statek. Słyszał mnie. Wiem to.

****

   Zenoheld uderzył pięścią w podłokietnik tronu. Nie tam miało być! Te dzieciaki, ci przeklęci Wojownicy znów pokrzyżowali jego plany!
   Vexosi zgromadzeni wokół niego z pokorą czekali, aż furia ich władcy przejdzie. Bali się, że za chwilę zacznie ich obwiniać za swoją porażkę.
 Zemszczę się na nich. – wycedził przez zęby Zenoheld. – Gorzko pożałują, że w ogóle pojawili się w Vestroii!
   Aż zatrząsł się ze złości. Na początku miał wszystko! Był władcą Vestalii, podbił nowy świat i mógł posiąść potężną moc. A teraz co? Stracił wszystko! I to przez bandę gówniarzy!
 No kto by pomyślał. – mruknął, stukając palcem. – To nie może być przypadek. W takim razie... Jak to możliwe?! – wrzasnął w przestrzeń.
   Vexosi instynktownie cofnęli się o krok. Nie chcieli narażać się na gniew Zenohelda.
 Wynoście się stąd i nie pokazujcie mi na oczy. – rozkazał.
   Skinęli głowami i w pośpiechu opuścili salę.
 Co mu odwaliło? – spytał Shadow, zakładając ręce za kark, kiedy byli już na korytarzu.
 Ciszej! – syknęła Mylene. – Jest wściekły, bo system został zniszczony. – uznała.
   Prove zmarszczył brwi i wydął wargi, przez co upodobnił się do małpy. Dla niego to pewnie była bardzo poważna mina, ale dla reszty Vexosów wyglądał co najmniej jak niedorozwój.
- Nie o to mi chodziło! – krzyknął albinos. – Gadał o jakimś przypadku, o to mi chodzi! – Spojrzał na Hydrona, mając nadzieję, że ten wyjaśni zagadkę.
   Jednak książę tylko wzruszył ramionami i pokierował się do swojego pokoju. Mylene poszła w jego ślady podobnie jak Lync i Volt. Shadow jeszcze przez chwilę patrzył na drzwi prowadzące do sali tronowej. Przez głowę przebiegła mu myśl. Ale była zbyt szybka i nie zdążył jej uchwycić. Zrezygnował, przeciągnął się i poszedł dręczyć mieszkańców pałacu lub Vexosów albo zamknąć się w pokoju i pooglądać jakieś horrory, które uwielbiał.
   Zenoheld pozostawiony sam ze swoimi myślami wstał i powoli podszedł do jednego z witraży. W kolorowych szkiełkach odbiła się jego twarz. Westchnął ciężko. Nagle za jego plecami pojawiła się jakaś postać. Odwrócił się, ale nikogo nie dostrzegł.
– To pewnie ze zmęczenia. – mruknął.
 Jesteś taki pewny? – szepnął mu do ucha cichy, łagodny głos.
   Już chciał wołać straż, lecz gdy znów się odwrócił, ujrzał młodą kobietę.
 Kim ty jesteś i jak tu weszłaś? – warknął.
   Ta tylko zmierzyła go niechętnym spojrzeniem. W jej fioletowych oczach była wyraźna nienawiść.
– Jestem tą, która przyczyni się do twojego końca, Zenoheldzie. – powiedziała tonem pełnym rezerwy. – I nic nie będziesz mógł z tym zrobić. – dodała.
   Gdy chciał ją złapać za ramię, jego ręka przeniknęła przez nią. Zesztywniał. Kobieta odrzuciła białe włosy za siebie i uniosła się do góry.
 Za niedługo wrócę. – szepnęła, uśmiechając się groźnie i zniknęła.
   Zenoheld jeszcze przez chwilę wpatrywał się w sufit.
   Kim ona była?

****

   Okazało się, że Drago po ewolucji nabył umiejętność wytwarzania tuneli międzywymiarowych, więc wszyscy przenieśliśmy się na Ziemię do domu Marucho. A tam zatonęłam w objęciach Runo i Julie.
 Cześć dziewczyny. – wydusiłam, gdy mnie wreszcie puściły.
 Co się z tobą działo? – spytała Misaki. – Opowiadaj!
 Dajcie chwilę na przebranie się i prysznic! – jęknęłam.
 W końcu niecodziennie niszczy się systemy zagłady. – rzucił Ace.
   Dziewczyny łaskawie pozwoliły mi, żebym się ogarnęła. Szybko wpadłam do pokoju i wskoczyłam pod prysznic. Nie ma nic lepszego niż ciepła woda!
 Elico... – Zacisnęłam pięść.
   Ciągle czułam się winna, chociaż to Mylene go zabiła.
   Ale celowała we mnie...
 Nie obwiniaj się, - poprosił Fludim, który kąpał się w umywalce.
   Uśmiechnęłam się słabo i wyłączyłam prysznic, po czym zawinęłam w ręcznik. Spojrzałam na swoją twarz w lustrze. Wyglądałam normalnie. Nawet nie byłam bledsza niż zazwyczaj. Odgarnęłam mokre włosy z twarzy i ruszyłam na poszukiwania suszarki.
   Taa, miała być „chwilka” a wyszło prawie półgodziny. Kiedy wyszłam z łazienki z suchymi włosami, uświadomiłam sobie, że na łóżku leżą nowe ubrania czyli: krótkie, białe spodenki z dziurami, fioletowa bokserka i czarna, skórzana kurtka. Przy oparciu łóżka stały wysokie czarne buty na obcasach z srebrnymi elementami. Ubrałam to wszystko, związałam włosy w wysokiego kucyka i ruszyłam na podbój domu.
   Weszłam do salonu, ale okazał się pusty. No to mamy problem. Zanim znajdę dziewczyny w tym budynku, to mi broda wyrośnie! Mój wzrok padł na telefon stacjonarny. Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Szybko wystukałam dobrze znany mi numer i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
– Tak? – po drugiej stronie rozległ się ciepły głos mojej mamy.
– To ja, Jessica. – powiedziałam, siadając na kanapie.
– Jessica! – ucieszyła się. – Jak się czujesz, córciu? Co się stało? Podobno masz jakąś ranę, Mick coś mówił. Co się wydarzyło? Co z Fludimem? Nic wam nie jest?
 Wszystko jest w porządku, mamo. Jestem cała i zdrowa. Fludim też. – uspokoiłam ją.    Jednym palcem przejechałam po rękawie kurtki, gdzie była blizna.
– W takim razie, co się z tobą działo przez ten cały czas? Ja i tata bardzo się martwimy. – powiedziała zmartwiona.
– Przepraszam, mamo. – wymamrotałam. – Nie chciałam was w to wciągnąć. – Zacisnęłam rękę na słuchawce. – Ale nie mogłam inaczej.
– Wiem. – odparła. – I mi to nie przeszkadza, córciu.
 Wiesz?
 Bakugany wiele dla ciebie znaczą, prawda? – spytała ciepłym tonem. – Dlatego ich bronisz.
 Dziękuje. – wydusiłam przez ściśnięte gardło.
– To teraz powiedz, co się wydarzyło przez ten czas. – zaproponowała.
   Powiedziałam jej wszystko. Dosłownie. Nie pomijałam żadnego szczegółów W ten sposób mama dowiedziała się o mocy, Reiko, Keithie, Spectrze, Vexosach, śmierci Elico, fragmentach i wielu innych rzeczach.
 Rozumiem. – powiedziała, gdy skończyłam. – To naprawdę dziwne.
 Wiem. – westchnęłam. – Czy w naszej rodzinie były takie jak ja?
   W słuchawce zapadła cisza. Czekałam z zapartym tchem na odpowiedź.
 Nie.
   Słuchawka wypadła mi z dłoni i potoczyła się po dywanie. Przecież Reiko mówiła, że ta moc była w naszej rodzinie od dawna! Okłamała mnie? Dlaczego?! Albo....Albo....Nie jestem wcale Jessicą Knight tylko kimś innym? Nie! To niemożliwe! To musi być pomyłka!
 Jessica! Jessica! – wołała moja mama, ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam zbyt roztrzęsiona.
 Reiko!
   Pojawiła się.
 Czy jest coś o czym nie wiem? – warknęłam.
– Mówiłam ci przecież, że ta moc jest co któreś pokolenie. – powiedziała spokojnie. – Ostatnia osoba, która ją posiadała, żyła ponad sto lat temu.
   Poczułam wielką ulgę. W takim razie nic dziwnego, że mama nic nie wiedziała. Chwyciłam słuchawkę.
 Urwało mnie – wyjaśniłam krótko. – Mamo, mam pytanie.
 Jakie?
 Co z Mickiem?
– Mick jest w szpitalu. – rzekła. – Ale spokojnie tylko na obserwacji.
– W Los Angeles?
 Yhym. W tym szpitalu, w którym wylądowałaś rok temu. Chcesz go odwiedzić?
 Tak. – odparłam.- Będziecie tam?
 Tak.
– Dobrze. Kończę. Pozdrów tatę. – rozłączyłam się i zerknęłam na Reiko, która oglądała salę.
– Nie okłamałaś mnie, prawda? – spytałam groźnie.
   Obróciła głowę.
 Nie. Jaki by to miało sens?
   Machnęłam na nią rękę i poszłam szukać Kato lub Wojowników. Natknęłam się na nich w jednym z pokoi, gdzie rozmawiali z Klausem przez czat. Przywitałam się z Niemcem, po czym zwróciłam do Drago.
– Mógłbyś stworzyć portal, który przeniósłby mnie do Los Angeles?
– Owszem. – odparł bakugan.
 Wracasz do rodziny na zawsze? – zasmuciła się Julie.
   Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się.
 Chce tylko odwiedzić brata w szpitalu. – powiedziałam.
– Już się przestraszyłem. – odetchnął Dan.
   Drago spełnił moją prośbę i przede mną pojawił się tunel.
 Tylko uważaj. Vexosi ciągle są na wolności. – rzucił Shun na pożegnanie.
– Wiem. Do zobaczenia później. – uściskałam dziewczyny. – Nie martw się, Mira. Odzyskamy Keitha. – szepnęłam rudej do ucha, gdy puściłam Runo i Julie.
   Spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Wskoczyłam do portalu.
   Wylądowałam niedaleko szpitala. Miasto nic się nie zmieniło przez czas mojej nieobecności. Było już dawno po wakacjach, a ja dalej zlewałam szkołę. Trudno, najwyżej test semestralny napiszę i tak zaliczę półrocze. Zupełnie jak rok temu. A zresztą co mnie teraz obchodzi szkoła! Mam poważniejsze problemy!
   Zdecydowanym krokiem ruszyłam w kierunku szpitala. Jednak przystanęłam przy wysokim wieżowcu, gdzie mieszkała Akane i Haruka. Ciekawe czy już wróciły? Pewnie mam miliony wiadomości od nich. Albo moim rodzice i Mick powiedzieli im o wszystkim.
 Lepiej się pośpieszmy. – mruknął Fludim, wskakując mi na ramię.
 Masz rację. – przytaknęłam i ruszyłam dalej.
   Dość szybko dotarłam pod szpital i weszłam do recepcji.
 Gdzie leży Mick Knight? To mój brat.– spytałam recepcjonistki.
   Ta szybko zlustrowała mnie wzrokiem i coś wymamrotała pod nosem.
 Sala 103. Na pierwszym piętrze, drugie drzwi na lewo. – poinformowała mnie.
   Nie skorzystałam z windy, tylko przeskakując dwa stopnie naraz, weszłam po schodach. O formę trzeba dbać! Bez ceregieli wbiłam do pokoju Micka.
   Leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami. Jesienny wiatr bawił się jego czarnymi włosami. Podsunęłam sobie krzesełko, usiadłam i walnęłam go lekko w ramię. Uchylił powieki i prawie spadł z łóżka, gdy mnie zobaczył.
– Kurduplu, wróciłaś! – krzyknął uradowany.
 Gdyby nie to, że leżysz tu przeze mnie, to byś dostał w łeb. – mruknęłam.
   Uśmiechnął się lekko, ale szybko spoważniał.
 Co z twoim ramieniem? – spytał.
 Będę miała bliznę, ale nic poza tym. – Wzruszyłam ramionami.
 Przepraszam, Jess. – Spojrzałam na niego zaskoczona. Zacisnął zęby.
 Ej, to nie twoja wina tylko Vexosów! – zaprotestowałam.
 Taa, wiem, ale gdybym nie dał się oszukać... zamilkł. – Trudno.
– Ulżyło mi. – odetchnęłam. – Już myślałam, że pod wpływem leków zacząłeś wariować.
 Powiedziała ta co nigdy nie płacze, a ostatnio ryczała. – odgryzł się.
 Za dużo płaczę. – wymamrotałam. – O wiele za dużo. Czy to znaczy, że jestem słabsza? – spytałam.
 Płacz nie zawsze jest oznaką słabości. – Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. – Zrozum to. Jesteś silna, kurduplu.
   Trwaliśmy tak przez chwilę. Patrzyłam na firanki, które falowały pod wpływem wiatru. Jednocześnie czułam radość, że widzę brata i znów sobie dogryzamy oraz jesteśmy razem, ale w głębi czaił się niepokój. Tylko dlaczego?
 Dobra, puszczaj już, oślico, bo cukrzycy dostanę. – burknął i puścił mnie.
– Spoko, trollu. – Uśmiechnęłam się. – Dalej żadnej dziewczyny nie wyrwałeś?
 A ty chłopaka. – zauważył. – Chociaż może kogoś na tej Vestalii....
 Jedyne, co robiłam na Vestalii, to doprowadzałam wszystkich do załamania i tłukłam się z Vexosami. – mruknęłam.
 To jeszcze nie koniec, prawda? – ni to stwierdził ni to spytał.
 Vexosi ciągle są na wolności i mogą coś zrobić. – przyznałam.
 Przyłóż im tam ode mnie, dotarło?
– A co twoje „bicki” – Zrobiłam placami cudzysłów. – Nie będą w stanie?
 Nie mądrz się tak, kurdupelku! – rzucił.
   Uniosłam brew i parsknęłam śmiechem, za co oberwałam poduszką w twarz.
 Cześć, dzieci. – usłyszałam za plecami, kiedy prawie zaczynaliśmy się szarpać.
   Odwróciłam głowę, zerwałam z krzesła i przytuliłam do rodziców. Czując znajome ciepło i zapachy, uświadomiłam sobie, jak bardzo mi ich brakowało.
 Cześć, Jessie. – Tato poklepał mnie po głowie, a mama cmoknęła w czoło.

****

   Wróciłam do domu Marucho dość późno w nocy. Jako że Fludim jeszcze nie opanował tworzenia tuneli, to poleciałam samolotem. Kato wpuścił mnie do środka. Szłam niemal na paluszkach, by nikogo nie obudzić. Jednak, wiadomo, dzieckiem pecha jest się na zawsze i prawie oberwałam drzwiami, które nagle ktoś otworzył. Szybko je kopnęłam i w rezultacie dostała nimi osoba wychodząca z pokoju.
– Auuu! – wrzasnął Ace, bo to on oberwał.
– Czego się drzesz? – ziewnął Dan, wyglądając ze swojego pokoju.
 Bo dostałem drzwiami!
– No tragedia po prostu. Mam to zgłosić na policję? – mruknął zaspany szatyn.
   Ace warknął jakieś vestaliańskie przekleństwo (zgaduje, bo nie wiem) i pozbierał się z podłogi.
 Sorki, to był odruch. – usprawiedliwiłam się.
 Często w nocy atakują cię drzwi? – zdziwił się szarooki.
 Yyy czasami.
 Nie wnikam.
   Po tej małej przygodzie zostawiłam Ace’a i Dana, którzy darli się na siebie (nawet nie wiem czemu xD). Gdy otwierałam drzwi do pokoju, usłyszałam wściekły głos Miry i wrzaski Runo, ale byłam zbyt zmęczona, by oglądać co robią.
   Szybko przebrałam się w białą koszulę nocną, którą znalazłam w szafie i zakopałam się w kołdrze.
 Dobranoc, Fludim. – ziewnęłam.
– Dobranoc, Jessie.
   Wydawało się, że wygraliśmy wojnę z Vexosami. Ale czułam, że to tylko kolejna z bitw. A prawdziwa wojna zacznie się za niedługo. Tylko kto wtedy wygra?

~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Ja: Mamo, jaki przesłodzony ten rozdział wyszedł. Wybaczcie czytelnicy, ale rodzina Jessie w pełni akceptuje jej wyczyny i nie umiałam tego inaczej opisać xD
Jessie: Przynajmniej potem nie mam szlabanów.
Dan: Czemu jesteś kurduplem?
Jessie: Bo mam 165 wzrostu, a ten baran aż 180 ;-; ale dziewczyny dalej nie ma :P
Mick: A ty chłopaka.
Shadow: BYŁEM TUUU!
Dan: Nie gadaj Angel, że on  miał jakiś przebłysk geniuszu.
Ja: Nie powiem xD
Lync: Ale został porównany do małpy i niedorozwoja :D
Shadow: Morda w kubeł piszczałko.
Ja: Stwierdziłam, że skoro rozdziały będę rzadsze, to będą dłuższe :D a i nastawcie się na nieco więcej komediowych xD
Jessie: Znów moje ataki patelnią?
Ja: Zobaczycie.
Dan: Nie podoba mi się to.
Shadow: Ej Mick, ale wiesz Jess będzie miała chłopaka.
Akane: Ja już o to zadbam.
Mick: Moment...co?!
Jessie: Nic, nic *kopie Shadowa w kolano, a Akane posyła mordercze spojrzenie*
Akane: ^^
To tyle od nas :D Do zobaczenia ^^

9 komentarzy:

  1. Ja: (ziewam) Witam.
    Mio: Rozdział supcio.
    Evie: Pierwsi!
    Ja: Ciszej.
    Mio: (patrzy się na mnie pytająco) Keith coś rzadko się pojawia.
    Kyoya: (jedna brewka do góry) Lubisz go?
    Mio: Na pewno bardziej niż ciebie.
    Kyoya: No tak, mogłem się tego spodziewać.
    Ja: Angel mam mega prośbę, wyjaw mi jak ty piszesz te rozdziały, bo ja nie mogę się zebrać.
    Hikaru: Bo ty to ty. -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Hmmm....nie wiem xD Po prostu lubię pisać ^^
      Shadow: Teraz nie będzie Kessie.
      Ja: Teraz będzie rozwalanie domu Marucho i chyba wprowadzę Akane xD
      Jessie&Akane: TAAAK!
      Shadow: A ja? *^*
      Ja: Kiedyś tam się pojawisz xD
      Shadow: -.-
      Ja: Jess mam nutę twoją i Keitha!
      Jessie: Wyjdź!
      Ja: Jutro będzie Sahara. Nie licz na to xD

      Usuń
    2. Ja: Nie ma to jak odpowiadać 2 dni później.
      Kyoya: Tylko ty masz ten dar.
      Ja: No wim.^^
      Hikaru: Co to za płyta? O.o
      Ja: A któż to wi?^^
      Mio: Szczęśliwa.
      Tsuki: Dokładnie.

      Usuń
  2. Ja: *czyta*
    Kaosu: Yun, dopiero pierwszy tydzień szkoły, a ty już zakuwasz?
    Ja: Jakbyś miał zapowiedziane trzy testy też byś tak miał.
    Kaosu: A rozdział?
    Ja: *westchnienie* Pracuję nad nim.
    Shizuka: Dwa tygodnie i więcej.
    Ja: -.-
    Hiromi: Czyli nawet zgniły mózg Prova czasami pracuje.
    Aaron: *mocuje się z bandażem* Ale nieefektywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: *w piżamie ogląda anime* Też mam jakieś sprawdziany, ale nauka to jutro xD
      Jessie: No widzisz, Romi. Zaskoczenie roku.
      Dan: Może kiedyś powie ile to jest 56x6
      Shadow: yyyy 654?
      Dan: W co ja wierzę..

      Usuń
  3. Wiedz, że czytam xD
    Ale z komami bedzie krucho.
    Rozdział kawaii i fajowy *.*
    Czekam na next
    (tak z grubsza beda wygladac komy xp)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu nie mam siły. Naprawdę bardzo cię przepraszam Angel że dopiero teraz komentuję, ale po prostu mam już dość. Rzygam tą szkołą średnią i tylko czekam na piątek.
    Dan: Ja też.
    Z resztą z tego co tu widzę powyżej to nie tylko ja mam dość szkoły średniej. Dobra, ale przechodząc do rozdziału. Chłopaki pomożecie?
    Lync:*bawi się telefonem* Nie.
    Shadow:*zdycha z nudów* Nie.
    Dan:...
    Oj weźcie chłopaki! Moglibyście się ruszyć. Anubiasa się nie czepiam bo on się do matury uczy, Dana też nie będę męczyć bo jest równie zmordowany co ja.
    Jinx: Ja ci pomogę mała.
    Shadow: Ej, ale co to ma być?! Ty jeszcze swojej premiery nie masz! Wypad stąd wariatko.
    Lync: Wariatko? Jinx? To ta z League of Legends? o.O
    Elz: Tak^^.
    Lync: Ale na co kolejna wariatka? Belfra ci nie wystarcza?
    Elz: Nie.
    Lync:*mamrocze przed nosem* Muszę ją przekonać żeby usunęła tą całą Jinx. -,-
    Jinx: Nie marudź kurduplu i daj nam skomentować.
    Elz: Dobra to zaczynamy od?
    Dan: Od tego: Sister żyjesz? System cię nie zabił więc chyba tak. Wybacz, wiem że głupio się pytam, ale padam na ryj. Dosłownie.
    Lync: Ej weźcie przestańcie straszyć Angel szkołą średnią.
    Dan: -,-
    Lync: Hmmm...chociaż zawsze jest jeszcze technikum.
    Dan: Technikum, liceum to jeden i ten sam ch*j. <.<
    Lync: To aż taki tam zwierzyniec panuje? O.O
    Elz: Zwierzyniec? Chyba dzicz, a nie zwierzyniec. Nie chodzi mi tu o klasę bo klasa fajna, ale o naukę. Tyle ci nawalą że aż odchodzi chęć do życia. Na serio.
    Lync: Ej, mieliście komentować a nie wylewać swoje żale. Poza tym nie straszcie ;-;
    Jinx: Gówniarz mądrze prawi. Komentujemy.
    Shadow: Ej wiecie o czym się teraz skapnąłem?
    Dan, Lync, Elz, Jinx, Anubias: O czym?
    Shadow: Że Jinx jest pozbawioną kultury psychopatką :D
    Jinx: Spadaj.
    Shadow: No, ale taka prawda. Ty się nawet nie przedstawiłaś.
    Jinx:...Racja. Więc tak. Żeby nie było że nie jestem kulturalna. Mam na imię Jinx. Kiedyś nosiłam imię Victoria, ale przez pewnien...że tak powiem incydent zmieniłam imię na Jinx. Pochodzę z...a tego nie wolno mi na razie mówić. Mam 19 lat. Jestem przyjaciółką/bardzo bliską znajomą...no i tego też nie wolno mi mówić. Ogólnie dużo się o mnie dowiedzieliście...taaaak.
    Lync: Jest bardziej szalona niż Shadow.
    Dan: I tyle w temacie przedstawienia Jinx. Tak btw. Victoria? Serio?
    Elz: No może zmienię, odwal się już Dan. >.>
    Shadow: Ej, a wy wiecie że nie komentujemy?
    Dan: To ty chciałeś przedstawić Jinx.
    Elz: Dobra.
    Shadow: Spectra to ty masz w końcu fioła na punkcie Rdzenia Vestroi czy mocy Jessie? o.O

    "- Będę czekać, Keith. – szepnęłam. – Mam nadzieję, że wrócisz.
    Spectra rzucił mi szybkie spojrzenie przez ramię i teleportował się na statek. Słyszał mnie. Wiem to."
    Elz: To było takie sweet *,*

    "- No kto by pomyślał. – mruknął, stukając palcem. – To nie może być przypadek. W takim razie... Jak to możliwe?! – wrzasnął w przestrzeń."

    Dan: Uchyl rąbek tajemnicy *-*
    Shadow: Plisssssssssssssssssssss *&*
    Elz: To Reiko odwiedziła Zenoheld'a?^^

    "- Rozumiem. – powiedziała, gdy skończyłam. – To naprawdę dziwne.

    - Wiem. – westchnęłam. – Czy w naszej rodzinie były takie jak ja?

    W słuchawce zapadła cisza. Czekałam z zapartym tchem na odpowiedź.

    - Nie.

    Słuchawka wypadła mi z dłoni i potoczyła się po dywanie. Przecież Reiko mówiła, że ta moc była w naszej rodzinie od dawna! Okłamała mnie? Dlaczego?! Albo....Albo....Nie jestem wcale Jessicą Knight tylko kimś innym? Nie! To niemożliwe! To musi być pomyłka!"

    Shadow: Może Jess jest adoptowana? o.O
    Dan: Ech te zwroty akcji ^^. Uwielbiam je :D
    Elz: Ja też^^
    Lync: A może Reiko kłamie? o,o
    Elz: Jak słodko że Jessie i Mick sobie pogadali tak no wiesz...to było takie urocze =^.^=
    Shadow: Ace już tak nie przesadzaj. <.<
    Dan: Oj odczep się od niego.
    Lync: Ta nowa stylówa Jessie jest super^^
    Dan i Elz: Zgadzamy się^^
    Shadow: Więc pozdrawiamy^^
    Elz: I BARDZOOOOOOOO DUŻOOOOO weny życzymy :**
    Dan: I na next też czekamy^^.
    Lync: Papa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: *szuka zeszytu do chemii* nie wzięłam...Trójo przybywam!
      Jenny: Angel jak widać znów ma wszystko gdzieś.
      Ja: Wcale nie wszystko! Na angielski i polski umiem...i matmę! Tylko na chemię nie xD
      Jessie: A fizyka?
      Ja: Wyjdźcie i nie wracajcie >.>
      Jessie: Nie ^^ Dzięki wszystkim ^^
      Fludim: Nie za gorąco na kurtkę?
      Jessie: Ci *unosi brwi na słowa Shadowa* Adoptowana? Nie ma na to żadnej dokumentacji. Reiko!
      Reiko: Powiedziałam już wszystko.
      Jesie: Aleś pomocna -.-
      Reiko: Tak to ja *bawi się niebieską mgłą*
      mick: Kurduplu!!
      Jessie: WYYJDŹ!
      Akane: Uwielbiam ich relacje
      Ja: *wypompowana z energii* Mam doość

      Usuń