Sama nie wiedziałam, jak określić
to uczucie, gdy zalewała cię ogromna fala wspomnień i każde z nich wywoływało u
ciebie inną emocję.
Raz miłość.
Raz strach.
Raz szczęście.
Raz nienawiść.
Cholera! Zacisnęłam dłonie na głowie, czując
tak ogromne oszołomienie, że nie mogłam ustać na nogach, nawet nie słyszałam, co
gadała do mnie Smarkula. „Luka” w mojej pamięci wreszcie wypełniła się i teraz
miałam logiczne wyjaśnienie na wszystko, chociaż dalej nie rozumiałam, jak to
możliwe, że moi przyszywani rodzice tak po prostu uznali mnie za córkę. Im też
wymazałam wspomnienia?
– Zapomniałaś, jak się mówi? – spytała ze znudzeniem gówniara, gdy wreszcie
stanęłam prosto.
Przysięgam, wybiję jej te bialutkie,
zasmarkane, zęby..
– Och, wybacz, nie usłyszałam, że coś mówisz. Jesteś za daleko – odparłam, mrużąc
oczy.
– Ładna gra – pochwaliła mnie – Próbujesz udawać, że nic się nie stało, co? Że
śmierć twojej rodziny cię nie rusza? Niestety, twoje oczy zdradzają wszystko.
Boisz się – Przeszła do szeptu – Tak koszmarnie boisz się i słusznie. W końcu
teraz nie będziesz dla nikogo niczym więcej jak zwykłym narzędziem –
Uśmiechnęła się.
– Wygadałaś się już? – Oparłam rękę o biodro. – Przeszłam próbę, tak? To mogę już
stąd iść?
– Dokąd? – Zaśmiała się. – Nawet jeśli się ockniesz to... – Przyłożyła
wyprostowany palec wskazujący do skroni – Zenoheld z pewnością cię zabije –
Zademonstrowała, jak strzela sobie w głowę (szkoda, że to był tylko palec...).
– Nie mam zamiaru się dać temu dziadowi – prychnęłam – Wyjdę stąd po dobroci czy
mam ci może zmienić kształt nosa?
– Jesteś taka nudna – westchnęła – Wrócisz i co? Kim ty wtedy będziesz? Jessicą
Knight czy Elevenor? Vestalianką czy Ziemianką? Księżniczką czy zwykłą dziewczyną?
Popatrzyła na mnie wyzywająco ze złośliwymi
ognikami w oczach. Bezwiednie wyciągnęłam ręce przed siebie i zagięłam palce.
Ta smarkula ma ewidentnie spore braki po czerepem, skoro nie umie odpowiedź na
proste pytanie!
– Będę sobą, jeśli o to pytasz – warknęłam. – Najwyżej się nazwę Jessica Elevenor
– Knight i będzie cacy! – Podeszłam do niej kilka kroków i zacisnęłam dłonie na
ramionach – To jak? Otwierasz portal, a ja sobie wracam do życia, czy twoja
twarz ma nabrać paru nowych kolorów?
Smarkula spuściła głowę i zgarbiła się, więc
przez króciutką chwilę miałam głupią nadzieję, że się ocknę, ale kiedy z jej
piersi dobiegł głuchy chichot, porzuciłam ją. Odepchnęła mnie i gwałtownie wyprostowała się. Jej tęczówki zalśniły głębokim szkarłatem zupełnie jak u
Tytana.
– Po co chcesz się ocknąć, skoro jest tam ten chłopak? – spytała.
Zmarszczyłam brwi.
– Jaki chłopak? – Skrzyżowałam ręce, mając nadzieję, że nie myślimy o tej samej
osobie.
– Chłopak podobny kropka w kropkę do Zenohelda, jeśli chodzi o charakter.
Człowiek, który wykorzysta nawet własną rodzinę, by osiągnąć swój cel i nie
zawaha się przed niczym! – Smarkula zrobiła piruet, a rąbek jej sukni uniósł
się do góry. – Wiesz już, o kim mówię?
– Spectra?
– Bingo! Jesteś Elevenor czyli prawną dziedziczką tronu, co czyni cię jego
największą przeszkodą w drodze do władzy. Myślisz, że pozbędzie się ciebie teraz
czy może zrobi po zniszczeniu Zenohelda?
Otworzyłam usta, żeby powiedzieć, że Phantom
taki nie jest, ale szybko je zamknęłam. Tak naprawdę nie mam pojęcia, co w
ciągu dalszym kieruje Keithem, lecz...Uśmiechnęłam się.
– Niech ją sobie bierze.
– Co? – Przez krótką chwilę na twarzy Smarkuli malował się szok, ale szybko
zastąpiła go kpiną.
– Władzę. Niech ją sobie bierze – powtórzyłam i wzruszyłam ramionami – Szybciej
on nadaje się na tron niż ja.
Gówniara obdarzyła mnie takim wzrokiem,
jakby co najmniej oświadczyła, że lubię tańczyć salsę o drugiej w nocy w stroju
strażaka z pluszowym misiem. Nie wiem, co ją tak dziwi. Ja i tron? Poważnie,
ktokolwiek wyobraża sobie kogoś takiego jak ja jako władcę? Mnie?! Mick i Jane
zgodnie by wtedy stwierdzili, że kraj jest skończony, Aki to by pewnie nie
wstała ze śmiechu, a Haruka poszła na poszukiwania logiki. Prościej mówiąc, to
się za cholerę nie łączy!
Spectra przynajmniej kraju nie zrujnuje!
Może...A jak zrujnuje to jego będą linczować, nie mnie! O! I to jest plan!
– To dla ciebie jest gwarancja życia? – W moje radosne knowania wkradł się głos
Smarkuli. A było tak miło...
Westchnęłam i zmrużyłam oczy. Zanim
zobaczyłam moje wspomnienia, ta myśl już chodziła mi po głowie, ale teraz
jestem już niemal pewna...
– Możesz przestać udawać małą, wkurwiającą gówniarę, Tytan? To nie przystoi
staruchowi.
****
– Więc kim jest Jess? – spytał Dan.
Reiko poderwała głowę, wyrwana ze świata
własnych myśli. Kiedy opowiedziała im historię, większość Wojowników dosłownie
oniemiała i nie miała pojęcia, co powiedzieć. Jedynymi wyjątkami byli Spectra i
Gus, którzy przez chwilę cicho rozmawiali między sobą. O ile w przypadku
blondyna było to o tyle zrozumiałe, że kojarzył dziewczynę już wcześniej,
to reakcji Grava nie rozumiała, ale cóż
zrobić?
Otworzyła usta, ale uprzedziła ją Akane,
która opierała się o ścianę i łypała ponuro na szatyna.
– Jess to Jess, debilu. Nic się w niej nie zmienia, tylko dlatego, że pochodzi z
jakiejś Vestalii – Wzruszyła ramionami – Ja by się lepiej zastanowiła, czemu
pewna osoba wygląda na kompletnie niewzruszoną – Przeniosła spojrzenie na
Spectrę.
Blondyn uniósł nieco brew w kpiącym geście.
– Mam twoim zdaniem płakać? – spytał znudzonym i chłodnym tonem.
– Nie. Poza tym wątpię, byś był zdolny do czegoś tak ludzkiego – odparła jadowicie
dziewczyna, podchodząc do niego – Wiedziałeś, prawda? Dlatego się tak nią interesowałeś,
hm? Chciałeś ją wykorzystać w odpowiednim momencie, a potem się pozbyć jak
jakiegoś śmiecia, co, Phantom? – Pochyliła się nieco, wykrzywiając twarz w
szyderczym grymasie - Co cię przecież obchodzi życie jakieś dziewczyny, jeśli
może ci dać władzę, prawda?
– Mój brat nie jest takim człowiekiem – powiedziała ostro Mira, opanowując
drżenie głosu. – On też został pozbawiony wspomnień! – dodała głośniej.
– Och, jak mogłam zapomnieć o tobie – wymamrotała fałszywie słodkim głosem Akane –
Oczywiście, twój braciszek jest kryształowo dobry i wcale cię nie wykorzystał,
nie? Przecież Spectra to jakieś jebane bóstwo! – Podniosła głos, podnosząc się.
– Tak samo twój popieprzony ojciec!
– Nie powiedziałam tego, ale nie pozwolę ci tak obrażać mojego brata – odparła twardym
głosem Fermin – Proszę, żebyś przestała.
– Bo co mi zrobisz? – zaśmiała się Akane. – Prawda jest taka, że twój ojciec i on
– Wskazała na Spectrę – powinni po prostu zdechnąć i wszystko byłoby w
porządku.
– Przestań, Akane – powiedział Dan, wstając – Posuwasz się za daleko. Wiem, że
jesteś zdenerwowana, ale...
– I kolejny! – Japonka wywiesiła oczy – No tak, jebani Wojownicy i ich
popierdolone ideały! Przecież w każdym jest jakaś iskierka dobra, taka jest
wasza święta zasada, zapomniałam o tym– zakpiłam. – Jak mogłam być tak głupia i
myśleć, że wy możecie uratować świat?
– To nie ma z tym nic wspólnego – wtrącił Shun.
– Ma, mój drogi. Skoro jesteście tak słabi i nie potraficie nawet ochronić
energii domen, to oczywiste, że przyjmiecie takiego śmiecia jak on, jeśli jest
silny. Co z tego, że może was użyć jak zwyczajne pionki? Przynajmniej ma jakąś
tam siłę! – Spojrzała na teraz rozzłoszczonych Wojowników z obrzydzeniem –
Gardzę wami. Jesteście naprawdę żałośni.
– Ty
jedyna jesteś tu żałosna, wyżywając się na innych– powiedział Spectra bez
żadnych emocji.
– Och, tylko tyle? – Akane zrobiła zawiedzioną minę, odwracając się w jego stronę. –
No dawaj, pokaż, jaka bestia skrywa się w tej ludzkiej skórze...
PLASK!
Na
policzku Japonki pojawił się czerwony odcisk ręki. Mira dyszała ciężko.
Naprawdę nie chciała tego zrobić, ale dziewczyna mocno przesadziła. Obraziła
ich wszystkich. Fermin zdawała sobie sprawę, że nie zawsze podejmowali dobre
decyzje, ale kto nie popełnia błędów? Chociaż jej ojciec...
Zacisnęła dłoń na ramieniu. On już posunął
się za daleko, stał kimś zupełnie innym,
a nie tym kochającym, choć zapracowanym tatą, którego pamiętała z tych lat,
zanim zaczęły spadać karty do bakugan. Mimo to jej brat taki nie jest!
Zrozumiał swój błąd i teraz znów są razem. Obydwoje stracili wspomnienia!
Mira zagryzła wargę. Utracona pamięć powoli
jej wracały i z wolna uświadamiała sobie, jak bardzo lubiła szatynkę. Zerknęła
na brata. Ciekawe czy z nim było tak samo?
– Hah, to takie dziwne uczucie dostać w twarz za szczerość – powiedziała beztrosko
Akane, dotykając policzka. – Zdradzasz wybitne podobieństwo do braciszka.
– Możesz się wreszcie zamknąć? – warknął Ace – W kółko nas obrażasz, chociaż to
nie nasza wina, że Jess jest w poważnym stanie!
– Aż tak was boli prawda? – Akane rozłożyła ręce. – Naprawdę jesteście
beznadziejni!
Nagle drzwi od pomieszczenia otworzyły się i
rozległ się poważny, damski głos.
– Uspokój się w tej chwili, Akane.
Japonka wytrzeszczyła oczy i oniemiała.
Wszyscy odwrócili głowy w kierunku nowej przybyłej, która stała wraz z Kato.
Miała krótkie, czarne włosy sięgające do ramion i przenikliwe, niebieskie oczy.
Z jednego ramienia zwisał jej plecak ozdobiony motywem kwiatowym, a po
skórzanej kurtce spływały kropelki deszczu.
– Jane?! – wykrztusiła w końcu Akane. – Co ty tu robisz?
Dziewczyna nie zwróciła uwagi na jej słowa i spojrzała na Dana.
– Przepraszam was za nią. Czasami Aki ma takie - Zerknęła na przyjaciółkę i westchnęła - odbicia od normy.
– Ta, czasami - burknął bakugan domeny Aquos siedzący na ramieniu brunetki.
– Siedź cicho, Ulvida - syknęła Akane.
– Ty też - odparła Jane i złapała za rękę Japonki - Musimy pogadać.
****
Zaraz po tym jak Jane i Akane poszły
porozmawiać, pokój zaczął stopniowo pustoszeć. Najpierw Alice wraz z Danem
poszli zobaczyć, co się dzieje u Jessie, potem wyszedł Shun wraz z Marucho,
Acem i Baronem. Gus został wywleczony przez Reiko, która chciała, by powiedział
jej wszystko o najnowszych osiągnięciach w vestaliańskiej medycynie. Kiedy w
pomieszczeniu zostali tylko Runo, Julie, Mira i Spectra, Wojowniczka Subterry
dostrzegła, że Fermin chce porozmawiać z bratem, więc złapała Misaki i wyszła z
nią pod pretekstem uspokojenia się na świeżym powietrzu.
Mira odetchnęła.
– Keith?
– Tak? – Blondyn spojrzał na nią.
– Też się z tym dziwnie czujesz? – spytała. – Z tym, że my...no wiesz... – zakłopotała się na moment. – znaliśmy się z Jessie od dziecka, a dopiero teraz
sobie to przypominamy. Była moją najlepszą przyjaciółką, a ja tak po prosto
zapomniałam o niej... – Zacisnęła dłoń na udzie.
Niespodziewanie poczuła rękę Keitha na
włosach, która delikatnie ją głaskała. Ten gest w znacznym stopniu ją uspokoił.
Oparła się o jego ramię.
– Jeśli mam być szczery, to przypominała mi kogoś, ale nie przejmowałem się tym
zbytnio – odparł.
– Rozumiem. A co do naszego taty...
Ręką Keitha znieruchomiała.
– On nas już nie traktuje jak swoje dzieci, Mira – ton jego głosu znacznie
schłodniał.
– Wiem, nie jest już naszym ojcem – Spojrzała bratu prosto w oczy. – I nie da się
tego cofnąć...prawda?
Keith westchnął. W końcu jego młodsza
siostra dalej kochała ojca, on już przestawał. Bo jak można nazwać taką osobę „ojcem”?
Potraktował ich niczym zwykłe śmiecie.
– Na razie skupmy się na broni Zenohelda i wybudzeniu Jessicy, dobrze? –
Uśmiechnął się lekko na moment.
Mirze na ten widok rozbłysły oczy.
– Dobrze – Skinęła energicznie głową.
****
Zenoheld nie do końca był pewien, co myśleć. Z jednej strony czuł
ogromną wściekłość, że bachor Davida ciągle żyje, ale z drugiej strony przynajmniej
przypomniał sobie, że białowłosa to Reiko.
Heh, to ciekawe, że jeszcze kilkanaście lat
temu go uwielbiała, a teraz przysięgała, że go zabije. Kobiety są naprawdę
zmienne.
Podszedł do ogromnego, półkolistego okna i
spojrzał na niezmierzony kosmos. Wiedział, że zaraz wszyscy sobie przypomną o
dzieciaku i zaczną się pytania, ale co go to obchodzi? Nie ma żadnych dowodów,
że to on pozbył się tej przeklętej rodziny. Zresztą teraz dzierży najpotężniejsza broń, więc nikt mu się nie sprzeciwi.
Wszystko będzie należało do niego...
Błagam, żeby ten rozdział był lepszy, bo jak nie, to ja się chyba potnę ;;
Jess: Ja cię potnę za to tempo publikowania
Cichutko, jeszcze ten tydzień i fajrant, ok? O i wprowadziłam Jane ^^ *tuli dziewczynę*
Jane: Cześć
Cóż ona nie jest tak rozmowna jak reszta ^^''
Aki: *jest zmuszona do picia melisy* Prawdę powiedziałam!
*wzdycha* Ty codziennie mówisz prawdę...
Aki: Heh *dumny wyszczerz* No wiem ^^
Hmm, tak teraz myślę, że jak już Jess się stamtąd wydostanie, to trzeba rozwijać Kessie, bo to niemalże koniec części!
Jess: *siedzi w jacuzzi* A ty dalej o tym?
Shadow: Nie czujesz się samotna?
Jess: Nie wpuszczam tu zwierząt
Aki: xD
Shadow: ...
Dan: Czekaj, zaraz zadzwonię do Spectry, że ma okazję *wyciąga telefon i, z cwaniackim uśmiechem, odchodzi*
Jess: *morduje wzrokiem tył jego pleców, ale nie wychodzi, bo jej zbyt dobrze xD*
To my się odmeldowujemy i mam nadzieję, że następny opublikuję szybciej ^^
*Leży plackiem na ziemi* jeszcze tylko te dwa dni.... A potem z górki... Przeczytane, a konskuktywniejszy komentarz napiszę we wtorek, a teraz gomen ale fizyka wzywa
OdpowiedzUsuńAngel co ty wiesz o wolnym pisaniu *wpycha bieżącą notkę pod łóżko, tak żeby nikt nie widział*
OdpowiedzUsuńMi się podobało. Poczałkowo sądziłam, że bachor jest jakąś częścią Jess, ale oczka zdradziły tytana. Gość chyba nie jest aż tak dobrym aktorem.
Bardzo lubię morderczą Akane i jeszcze ta Jane. Miała świetne wejście. (Nie wcale nie wzięłam jej w pierwszej chwili za Jesse, tora na szybko zmieniła image)
Weny!
Dzięki i nazwzajem ;3, a co do notki *zerka pod łóżko* to opublikuj jak najszybciej, bo muszę wreszcie gdzieś twórczo wypowiedzieć xD
UsuńJess: Jutro się twórczo powypowiadasz :P
Cicho siedź
Jess: Booo?
Widać, że wakacje *obrywa z pistoletu wodnego* Dziena...
Jess: Na szczęście to tylko Tytan, a ja nie jestem aż tak bardzo walnięta :x
Tytan: Ta
Jess: Wiesz, że w Croopie są promocje na sukienki? Może sobie kupisz jedną? ^^
Aki: Heh nie musisz tego mówić ;3 Mnie wszyscy spoko ludzie kochają ;3
Shadow: Ale Wojownicy...aaaa, łapię
Aki: Twój mózg odżywa przed wakacjami?
Jane: *wychyla się znad książki* Dzięki *wraca do czytania*
Ona nie jest zbytnią duszą towarzystwa ^^''