piątek, 12 października 2018

S2 Rozdział 19: Co mogło pójść nie tak?


 Mówiąc szczerze, czarno widzę tą akcję.
   Razem z Akane zrobiłyśmy niewinne miny, choć wiedziałyśmy, że Haruka piła głównie do naszej dwójki. Okularnica spojrzała na nas, niemo wyrażając groźbę, co będzie, jak znowu zaczniemy jakiś cyrk, po czym wróciła do planu.
– Jednak nie mamy wyjścia i musimy to zrobić. Dlatego uznałam, że już tutaj każdy weźmie coś do obrony oraz ustalimy drużyny, by potem działać prędko. Szybki atak jest najbardziej skuteczny – Oparła rękę o biodro, podnosząc głowę znad planu zamku. – Z czwórki szaleńców myślę, że ja oraz Stella weźmiemy Rendichów. Roger, Nathan, Dan wy musicie ogarnąć Jess oraz Aki.
    No tak, nie mówiłam, że Shiena to jeszcze nasz taktyk. Oczywiście rzadko kiedy jej plany wypalały, bo po ludzku się do nich nie stosowałyśmy, przyznaję bez bicia. Lecz miała też jedną wadę, nie dostrzegała kilku zgrzytów, takich jak połączenie Akane oraz Dana w jeden team. Nawet Roger, który pojęcia nie ma, co się między nimi dzieje, zrobił pełną zwątpienia minę.
– Nie lepiej, Haru, żebyś ty poszła z Nathanem, Stellą, Drakiem i Akane, a ja z Danem, Deanem oraz Jessie? – spytał, trąc brodę palcami i mrużąc oczy.
   Shiena zamrugała, szybko zerknęła na Dana i Aki, po czym skinęła głową.
– Okej, tak będzie lepiej. Wracając. – Uderzyła ręką w stół. – Kiedy pojawimy się koło tego pałacu, razem lecimy do środka, a tam rozdzielamy się. Każda grupa ma dwa komunikatory i teleporty. W razie jakiś kłopotów informujemy drugi zespół i wiejemy. Dotarło?
– Yup – Aki uśmiechnęła się i wyciągnęła paralizator, po czym go włączyła. Iskry prądu rozświetliły jej twarz. – Idziemy?
– Drago, jeśli możesz – powiedział Dan.
– Nie czuję tego – westchnął bakugan, ale posłusznie skupił swoją moc.
   Pojawił się tunel międzywymiarowy.
– Powodzenia – powiedziała Fabia.
– Wróćcie szybko! – dodał Jake. – I dokop im ode mnie, mistrzuniu!
   Dan pokazał mu uniesiony kciuk, przymykając oko. Posłałam pokrzepiający uśmiech Fludimowi, który już marudził pod nosem, i wskoczyłam do portalu.

****

   Plan mieliśmy dość porządny, broń też, podział drużyn nawet gwarantował, że nikt się nie pozabija po drodze.
   Niby co mogło pójść nie tak?
   Kurna wszystko!
   Skupiłam moc wokół ręki i uderzyłam gundaliańskiego żołnierza w brzuch. Poczułam, jak moja pięść przebijają zbroję i wgniata się w miękkie ciało. Strażnik wydał zduszony okrzyk, wypluwając ślinę, nim siła odrzutu sprawiła, że przekoziołkował przez połowę korytarza i stracił przytomność. Jego czarny hełm oraz włócznia, której ostrze potrafiło wytwarzać prąd, roztrzaskały się na kawałki.
   Co się takiego stało? Cóż, cudowna księżniczka Neathii, po prostu anioł, bogini i wszystko co najlepsze, uznała, że po co wspominać, iż w ścianach pałacu z dupy pojawiają się przejścia. I nie, nie wierzę kurna, że jak tu była, to tego nie zauważyła. A jeśli tak było, to ma iq równe planktonowi i to jeszcze obraża biedny plankton! Nie wiem, czy była to dla niej mało wartościowa informacja, ale przez to rozdzielił się cały mój zespół. Zaczęło się od Nathana, który to zauważył i stwierdził, że to będzie świetny skrót. Powiedział, byśmy tędy poszli i sam wlazł. No i zagadka roku, co zrobiło wejście. Zamknęło się i zniknęło, podobnie jak głos Nathana! Roger zaraz chciał go ratować, zauważył kolejne wejście, które z dupy pojawiło się kilkanaście metrów dalej, i mimo tego, że darłam się, iż to kretynizm totalny, wbił do środeczka, dzieląc los blondyna.
   Dlaczego faceci tak szybko tracą zimną krew? Czy to może jest ich jakiś braterski nawyk, że obydwoje robią tę samą głupotę?
    Ale zaraz, zaraz, powiecie, a co z Deanem i Danem? Tutaj też jest cukierkowo i kolorowo, bo trzymaliśmy się razem, póki Rendicha dosłownie coś z tej ściany nie wciągnęło. Myślałam, że mnie szlag trafi i rozpieprzę tą całą budowlę w drobny mak, ale Dan zaczął ochładzać moje nerwy. A obecnie we dwójkę szukaliśmy trójki idiotów oraz lochów, bo się jednak okazało, że podziemia są jakoś skomplikowanie podzielone.
   Mapy też nie mamy, żeby nie było, wszak albo będę pluła krwią, albo będę bliska rzucenia wszystkiego w cholerę. Jak mieć nerwicę w wieku 17 lat – autobiografia Jessicy Elevenor Knight. Jakże bolesne.
– Ognisty pocisk! – Dan użył supermocy, tym samym ściągając nam większość pościgu z głowy.
   Dokończyłam dzieła, rzucając w Gundalian kilkoma fioletowymi kulami. Wybuchły tuż przed ich nosami, wysyłając na darmowy lot na ścianę. Fludim za ten czas ubezpieczał nas od tyłu, lecz na szczęście od pewnego czasu już nie nadciągały posiłki.
– Właśnie dlatego wolę spontany! Zawsze lepiej się kończą! – jęknęłam, potrząsając dłonią, by się rozluźniła.
– Nie powiedziałbym – powiedział zgryźliwie Fludim, pochylając się. Weszłam na jego ramię. – Ostatnio prawie umarłaś.
– To była wina Tytana i Reiko, a nie spontana – odparłam, wydymając policzki.
– Co robimy, Jess? Szukamy dalej? – spytał Dan.
– Nie mamy wyjścia, a z Haru się nie skontaktujemy, bo Dean oraz Roger mieli komunikatory – westchnęłam, opierając się o szyję Fludima.
– Heeej, a czemu nie chcesz poprosić Spectry o pomoc? Przecież by ci pomógł, nie? – spytał niewinnie Dan, choć w jego uśmiechu była ta lisia iskra.
– Tobie też – zauważyłam, unosząc brew.
– Niby tak, ale jemu tak na mnie nie zależy.
   Poczułam, że robi mi się goręcej, ale zaraz się opanowałam. Dan się zaśmiał. Pokazałam mu język.
– Ej, ej, to nie czas teraz na to – zawołał Fludim. – Mamy chyba poważniejsze problemy!
– O! Dokładnie! Lepiej, to mi mów, jak z Runo!
– C-co? Runo? Em, my...nie zmieniaj tematu, Jess!
– Uuu, ale czerwony rak nam się tu zrobi... – urwałam, gdy na końcu korytarza pojawiło się światło.
   Drago oraz Fludim zwolnili, zatrzymując się przy zakręcie. Wystawaliśmy głowy, by ujrzeć dwóch Gundalian, którzy rozmawiali między sobą. Na ich ramionach siedziały bakugany domeny Aquosa oraz Ventusa.
– Nie mów, że jacyś głupi Neathianie postanowili się włamać – zaśmiał się wyższy, który nosił strój w różnych odcieniach błękitu i posiadał długie, rude włosy.
– Niee, słyszałem, że to ludzie. Chyba ci cali Wojownicy, których Ren bezskutecznie próbował zwerbować – powiedział niższy, mający włosy upięte w wysokiego kucyka i o barwie limonki. – Albo Vestalianie i ich księżniczka.
   Wstrzymałam oddech, ściskając Dana za ramię, by powstrzymać go przed ujawnieniem się. Liczyłam po cichu, że powiedzą, kogo złapali i gdzie ich zaprowadzili. Wrócimy w pełnym składzie, nawet jeśli będzie to znaczyło, że wykorzystam całą swoją moc, by roznieść tą planetę.
– Aaa, ta postrzelona pannica! – Rudy znowu zaczął się śmiać i założył ręce za głową. – To jej przyjaciółki są pilnowane przez Kazarinę, nie?
   Od razu przywołałam sobie plan narysowany przez dyplomatkę od siedmiu boleści. Żeby dostać się do laboratorium musieliśmy teraz skręcić w prawo i wbić o piętro wyżej.
– Jess! – syknął mi Dan do ucha.
   Spojrzałam na niego, już przykładając palec do ust, ale ręką zamarła mi w połowie drogi. W ciemności korytarza dało się ujrzeć błysk stali oraz iskry prądu. Tupot ciężkich butów wyraźnie informował nas, że idzie tu niezły oddział. No tak, nie mogło być przecież miło i łatwo.
   Zagryzłam wargę i rozejrzałam się. Koło nas zwisał żyrandol wykonany z brązowych i zielonych kamieni.
– Dan, wywiedźcie tych strażników na korytarz w stronę tej dwójki. I niech Drago stworzy jakąś barierę, gdy krzyknę, Fludim da radę – rzuciłam do Kuso i nie czekając na odpowiedź, odbiłam się od zbroi bakugana.
   Złapałam się jedną ręką za złotą obręcz. Żyrandol zgiął się pod moim ciężarem i zaczął chwiać, przez co łańcuch, na którym wisiał, zaskrzypiał. To niestety przyciągnęło uwagę dwójki Gundalian, którzy zatrzymali się i odwrócili głowy w moim kierunku. Obydwoje otworzyli szeroko oczy, po czym rudzielec się zaśmiał.
– To ona, Airzel? Ta szalona dziewczyna?
   Nie zwróciłam na nich uwagi, tylko złapałam się też drugą ręką i sama zaczęłam próbować rozhuśtać żyrandol, zaklinając los, by nie pękł. Usłyszałam okrzyki i spojrzałam na dół. Drago, Dan oraz Fludim wypadli na korytarz wraz z pościgiem, co skutecznie osłupiło tamtą dwójkę.
    Kiedy żyrandol odleciał w tył, machnęłam nogami w przód i puściłam go, wydając bojowy okrzyk. W moich dłoniach uformowała się ogromna kula mocy, za którą ciągnęła się purpurowa mgła. Zamachnęłam się i cisnęłam nią mniej więcej w środek zbiegowiska. Siła uderzenia rozrzuciła ich na boki. Niektórzy stracili przytomność przez sam odrzut oraz falę energii, która rozeszła się po korytarzu, lecz zdecydowana większość rozkwasiła się o ściany niczym komary uderzone packą.
   Wylądowałam na kolanach. W uszach mi huczało, obraz się zamazał, a organizm trawił ogień jak zawsze po użyciu sporej dawki mocy. Przyłożyłam dłoń do dudniącego serca, oddychając ciężko.
– Jess! – Dan padł przy mnie i wziął moją twarz w dłonie. – Jak się czujesz? Słyszysz mnie?
– Jest... – wzięłam głęboki wdech. – dobrze – dokończyłam. – To normalne. Zaraz mi przejdzie.
– No co za głupota, po co to zrobiłaś! – zaczął gderać Fludim.  – Jeszcze przy takiej małej ilości treningu! Kiedyś przez ciebie osiwieję, Jess!
– A jak inaczej mieliśmy się ich szybko pozbyć? – spytałam. Pokazałam palcem na rudzielca. – Oni mają bakugany, bitwa by swoje zajęła.
   Bakugany w milczeniu popatrzyły na siebie, po czym maruda westchnęła ciężko.
– No dobrze, ale obiecaj, że odtąd używasz tylko paralizatora lub zwykłej siły.
    Wywróciłam oczami i podniosłam się na równe nogi. Czułam, że taka dawka mocy na pewno nie uszkodzi skutecznie takiej liczby przeciwników, dlatego trzeba było szybko wiać.
– Teraz do laboratorium – zarządziłam. – najpierw zgarniamy Jane i Phoebe.

****

– Ktoś ci kiedyś mówił, że masz ciekawe oczy?
   Jane zmrużyła powieki. Już dawno zauważyła, że Gundalianie nie byli urodziwą rasą. Posiadali jasnoszarą lub niebieskawą cerę, mieli dziwne narośla wkoło głów, ich palce były grube i pomarszczone, a uszy szpiczaste niczym u elfów.
   Jednak ta cała Kazarina, jak się przedstawiła Gundalianka, była ohydna z charakteru. Wilson miała już okazję nasłuchać się o jej eksperymentach lub wypowiedziach na temat porwanych dzieci i zaczęła się nią brzydzić. Kobieta była zgniła od środka i mocno pieprznięta.
– Takie zimne, stanowcze, wyglądają, jakby były zdolne zmrozić duszę – kontynuowała Kazarina, nierażona milczeniem dziewczyny. – Niestety dla ciebie to tylko porównania, bo widzisz moje... – Wygięła usta w pełen wyższości uśmieszek.
   Jane poczuła, jak Phoebe ściska ją za ramię i odruchowo zamknęła oczy, nim Gundalianka dokończyła zdanie. Odsunęła się też od krat. Usłyszała śmiech.
– Proszę, proszę, jaka błyskawiczna reakcja. Ale chyba nie myślisz, że możesz je wiecznie zamykać?
– Nie będę siedziała tu wiecznie – odcięła się Jane.
– Och, jak pewna siebie – Kazarina zacmokała kilka razy. – Fascynujące, jednak wydaje mi się, że kilka porażeń prądem lub innych tortur z ciebie to wydobędzie. Na tobie albo twojej koleżance lub bakuganie, hm? Widzisz, mam kilka nowych zabawek, których jeszcze nie użyłam.
   Nagle celą zatrzęsło, a gdzieś w oddali rozległ się huk. Jane miała wrażenie, że słyszy ryk smoka i to bardzo znajomego smoka. Uniosła kącik ust. Idą tu. Poklepała Phoebe po ramieniu, by dać jej znać, że odsiecz już nadciąga.
– Co się dzieje?! – krzyknęła Kazarina. – Jeszcze nie złapaliście wszystkich? Co za nieudacznicy! Chcecie rozwścieczyć Barodiusa – sama?!
– Mamy problem, pani Kazarino! Tamta złapała trójka uciekła! Dodatkowo pan Stoica i pan Airzel padli!
– Że co?!
–  W-wygląda na to, że ta Vestalianka ma naprawdę jakąś moc.
   Jane zaśmiała się krótko i uchyliła powiekę. Widziała twarz Kazariny, którą wykrzywiał grymas wściekłości, jeszcze bardziej ją szpecąc.
– Mówiłam, że nie będę tu siedziała wiecznie. Zadarliście z bardzo, bardzo niewłaściwymi osobami...
– Huh, nie bądź taka pewna siebie! – syknęła Kazarina, po czym ścisnęła białego bakugana w palcach i spurpurowiała ze złości.  – Jak wykończę twoich przyjaciół, to tu wrócę! I zrobię z twojej przyjaciółki obiekt testowy! Będą ją torturowała na twoich oczach   zagroziła.
   Odeszła, postukując głośno obcasami. Oczywiście zostawiła kilku strażników na warcie, ale to już nic nie znaczyło. Nie było jej tu, a tego właśnie potrzebowała Jane.
  
   


 No i się rozpętało piekło XD Jess już rozwala, ci się gubią, Spectra to pewnie zawału gdzieś dostaje, ale o nim wspomnę w następnym
Odmeldowuje się!

13 komentarzy:

  1. Jakby miała lianę, to by nią w nich rzucała niczym lassem XD Walk to tu będzie duużo, a kiedy przybędzie książę ciemności, to nie zdradzę. Gus to ma już z pięć kursów, przez ponad 2 lata miał trochę cyrków ze swoim mistrzem. Keith jak wbije, to nawet Barodius będzie się bał, czy mu pałac ustoi, bo połączenie teamu destrukcji z Rendichami, Danem i Spectrą to tykająca bomba XD Fludim też takie morały prawi, coś nie działają. Jaką ofiarą, Jess jej szybciej ten sprzęcik zniszczy, niż ona ją tym tknie, a z Keithem to nie jedną bitwę już miała :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie powiem, zawsze może tylko dołączyć w połowie imprezy i sprawić, że Jess zacznie spisywać testament w jakimś kącie XDD Tam to serce raczej Gundalianom i Radzie Vestalii staną na te wyczyny. Potyczki na statku Spectry był hitowe, tak to porównania jest bardzo trafne. Ja zawsze mówię, że ona to spontan totalny inaczej to zawsze coś pójdzie nie tak XDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Póki co to są bardziej na etapie "kurwa, co się dzieje" niż powrotu XD Rada powinna przewidzieć, że skoro ich księżniczka sprawiała takie kłopoty Zenkowi to nie będzie z nią łatwo. No czy ja wiem, czy Gundalia chce jeszcze bardziej rozzłościć żywą bombę, psychopatkę, potężnego naukowca i ducha, który może robić, co chce XD Będą wykrzykiwali swoje racje i wyjdzie, że pobiją się między sobą, olewając wrogów ^^''

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni chyba nie przewidzieli, że księżniczka innej planety pieprznie wszystkie dyplomacje czy inne bzdety i tak im wleci na chatę, rozwalając wszystko po drodze XD Ich kłótnie będą legendarne, potem wujek Dan albo ciocia Haru będą opowiadali, jak nie zachowują się dorośli, bo Keith ma już 20 XDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Jess i dyplomacja to dwa inne pojęcia XD Musiałaby mieć bardzo dobry powód, by to zrobić, bo gadać umie, ale jej się nie chce zazwyczaj. A tatko uczył jak to jest ważne w biznesie
    Jenn: Mick przejmuje firmę.
    ... Nie osiwieje, zresztą i tak już sie farbuje, więc co mu to za różnica. Lepsze siwe włosy niż zawał na miejscu

    OdpowiedzUsuń
  6. To nieeezłe sny XDD Jeżu drogi, taaak! To jest idealnie dla nich XD Ewentualnie będą testowali cierpliwość pracowników albo ich umiejętności radzenie sobie z trudnymi przypadkami XD Spectra, Mira i Gus mogą już się wypowiedzieć, a Spectra dalej trenować, bo czeka ich świetlana przyszłość <3 XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Było się jej tak nie czepiać, to by mu było łatwiej XD Nie no serio dawno temu były plany, że Jess skończy z kimś innym (Shunem, ale znalazłam też kiedyś notkę o niej i Danie XDD), to wtedy Spectra szukałby szczęście po Vestalii, choć pewnie szybko kogoś by znalazł ^^''

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle, że on Jess nie olewał, wręcz przeciwnie. Jak jeszcze był owładnięty swoją obsesją, to biegał za nią, jak kot z pęcherzem. Kenji raczej się nie ucieszy, jak się dowie, ile razy jego siostra przez Spectrą płakała. Hm...wiem , chodzi ci o opko Shiny (chyba)! Tak, one bardzo fajne było, szkoda :(. Ale w gruncie rzeczy Aki nie lubi żadnego z nich, choć Dana po prostu bo jest dla niej za naiwny, a Keith kojarzy się z jej ojcem. Wszyscy są tego ciekawi, może pod koniec drugiej serii XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam, że tam była taka mrau scena między Keithem a Shiną, hyhy. Raczej przywali, bo on jeszcze niewiele wie, o tym, co się działo pomiędzy shipem tego bloga. Choć i tak nie przebije Micka XD keith, to by go przerobił na obiekt testowy za choćby złe słowo lub spojrzenie na Mirę. Choć z Jess jest już podobnie, ciekawi mnie, kiedy się będzie za nią po szkole ciągał, by ktoś jej nie poderwał xD Co to będzie, jak będzie miał dzieci...

    OdpowiedzUsuń
  10. Zasadniczo to Kenji jest dużo spokojniejszy od Micka, więc może nie taki podwójny XD No dzieci, dzieci, przecież Keith ma dwie córeczki, więc jak by śmiał o nie nie dbać? Tak, wyślę jakiegoś podwładnego do Los Angeles, by pilnował, żeby mógł sobie ewentualnych wrogów wytypować XDD

    OdpowiedzUsuń
  11. Dokładnie tak XD Jaką kawę, domeną Spectry jest przecież wino. Wiedzieć wie, ale co się działo między nim a jego siostrą to już niezbyt, bo niby skąd?

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem mam refleks, ale musiałam po nadrabiać ^^"
    Jess i ekipa zrobili bombowe wejście i oby im się udało z tym planem "wchodzimy a potem będziemy się zastanawiać co dalej".
    Była moja uuuulubiona Kazarina XD...Siekiera jej w łeb-.-
    Wnioskując z końcówki to Jane coś planuje więc może być wesoło.
    Jack: tak zaraz Akane wyskoczy ze swoim scyzorykiem jak ostatnio.
    Niech wyskakuje XD
    Jack: Widać, że szkoła psuje ci mózg do końca.
    Lilka: Jess nie przesadzaj dobrze. Clay by ci pomógł albo po prostu powiedział żebyś na siebie uważała i była dzielna...*zdaje sobie sprawę, że jak na Keitha to chyba przegina* a tak będzie miał wąty czemu nic nie powiedziałaś o całej sprawie.
    Jack: Sama być tak zrobiła.
    Lilka:...Pffy.
    Kom skromny, ale jest. Czekam na next.
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nadrobiłaś, to się liczy XD Musi im się udać, inaczej Radę i Wojowników trafi szlag. A Keitha najbardziej XD
      Jess: Zgadzam się z Krukiem. Weźmy zrzućmy jej sufit na łeb ._. Podpal jej włosy, Dan. Albo ubranie
      Jane: Ją całą od razu
      Aki: To nie scyzoryk, szczurze. Kup okulary
      Jak zawsze miła i kochana XD
      Jess: Nope, jakbym mu powiedziała, to by mnie wyśmiał i kazał siedzieć na dupie albo pomógł ale po swojemu, czyli asta la vista cała Gundalia. Jeszcze by mi Jane trafił przy okazji swojego szału bitewnego >.>
      Spectra: *popatrzył się na nią groźnie*
      Jess: Prawdy nie oszukasz.
      Jak wy się kochanie, nie mogę z was XDD

      Usuń