piątek, 16 listopada 2018

S2 Rozdział 21: Uwolnienie


   Zasadniczo czułam mordercze zamiary kierowane w moją osobę, zanim ta cała Kazarina pojawiła się wraz ze swoim bakuganem o wyglądzie wilka z pawim ogonem. Lecz od tej piękności biła taka furia i chęć mordu, że od razu stanął mi Zenek przed oczami. Dan również to wyczuł, bo westchnął ciężko, jakby pytając Starożytnych, czemu obdarzyli nas umiejętnością podnoszenia ciśnienia wszystkim w przeciągu kwadransa.
- Nie sądziłam, że zarówno Vestalianie jak i Ziemianie są na tyle głupi, by atakować obcy teren – odezwała się głosem, przez który od razu skojarzyła mi się za ropuchą. Uśmiechnęła, splatając ręce na piersi. – Jednak nie ma tego złego, przynajmniej zyskam świetne obiekty na testy. Bakugany, mutant i człowiek!
   Uniosłam brew i wymieniłam spojrzenia z Danem. Nasze bakugany przygotowały się do ataku. Włócznia Fludima zapłonęła czarnym ogniem, a Drago pochylił łeb, sztyletując wzrokiem Kazarinę. Moc wezbrała się koło moich kostek gotowa w każdej chwili nacierać lub bronić. Dzięki kilku treningom z Reiko oraz medytacjom używanie jej stawało się coraz łatwiejsze, wydawała mi się być przedłużeniem ręki, choć nieco gorętszym.
   Gundalianka uśmiechnęła się i wyrzuciła ku górze zestaw bojowy. Po bokach wilka pojawiły się dwa biało – pomarańczowe działa oraz dwa przyczepione powyżej jego grzbietu. Wtedy mnie tknęło, że jeszcze nie używałam zestawu od Spectry, a chyba by się przydał, bo ropucha ewidentnie nie ma miłych wobec nas.
   Zaczęłam się klepać po kieszeniach płaszcza oraz dżinsów, by znaleźć to cholerstwo. Fludim zerknął na mnie zaniepokojony, co natychmiast wykorzystała Kazarina.
– Miecz Arkadii!
   Gdyby nie Drago, który sparował atak za pomocą kul ognia, to byśmy ładnie skończyli. W końcu odnalazłam ten diabelski zestaw, który wpadł mi do dziury w podszewce kurtki. Nie czekając na niczyją reakcję, cisnęłam go do Fludima.
– Wdziewaj i działaj, Fludi! – krzyknęłam.
   Spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale nie zdążył niczego wrzasnąć, bo już do jego zbroi przymocowały się dwa czarne działa o długich lufach. Natomiast w moich dłoniach uformowało się kilka nowych kart ataków. Użyłam pierwszej z brzegu, nie przejmując się, że tak trochę nie znamy mocy tego cacka.
– Pocałunek Nocy!

****

   Garra zaryczał, po raz kolejny smagając ogonem w Contestira, lecz temu udało się nie dość, że udało się sparować uderzenie, to jeszcze przytrzymał smoka w miejscu. Natychmiastowo wykorzystała to Lena.
– Koral Plazmy! – krzyknęła, wznosząc kartę, po czym z uśmiechem zwróciła się do Shieny.
   Spadek mocy Garry o 300 punktów.
 Haruka w odpowiedzi zmrużyła oczy. Podmuch wiatru, który powstał w wyniku zderzenia się dwóch bakuganów, rozwiał jej włosy, przysłaniając połowę twarzy. Nie miała najmniejszego zamiaru przegrać tego starcia, nawet jeśli była na straconej pozycji. Spokojnie wyciągnęła sekwencję super mocy, po czym wycofała się pod samą ścianę.
– Ucieeekasz?! – wykrzyknęła Zenet i zaczęła się śmiać. – Aż tak nas się boisz? To nic złego, w końcu jesteś słaba! – Pokazała język.
   Isis jedynie delikatnie się uśmiechnęła z kpiną, a szkło jej okularów błysnęło.
– Spopiel to wszystko, Garra – powiedziała Shiena. – Oblicze Diabła!
   Smok rozwinął skrzydła, wzbił się w powietrze i zionął ogniem, który szybko pokrył niemal cały korytarz płomieniami. Zenet pisnęła, gdy zauważyła, że pali jej się skrawek płaszcza, a Lena ledwo zdołała uniknąć poparzenia trzeciego stopnia na twarzy. Garra zaszarżował na ich bakugany, najpierw wyprowadzając cios ogonem. Temperatura jego ciała wzrosła do tego stopnia, że kolce wypaliły znamiona na ciałach Contestira i Phosposa.
– Oszalałaś?! – wrzasnęła wściekle Zenet. – Spalisz nas żywcem, idiotko!
   Haruka wzruszyła ramionami i zaczęła wachlować się dłonią. Języki ognia pięły się po ścianach coraz bliżej sufitu, a czerwona łuna odbijała się w okularach wojowniczek Aquosa i Pyrusa. Lena zacisnęła zęby. Wiedziała, co się z nią stanie, jeśli przegra. Co może jej zrobić Kazarina. Porażka absolutnie nie wchodziła w grę!
– Phospos! – krzyknęła, musząc jakoś ukrócić to piekło. – Sup...
– Helios!
    Czerwona laserowa wiązka równocześnie trafiła w Contestira oraz Phosposa, posyłając ich pod stopy swoich wojowniczek. Haruka i Garra odwrócili głowy. Kilka metrów przed nimi stał Helios, którego działo na klatce piersiowej jeszcze dymiło. Obok bakugana stał z założonymi rękami Spectra. Teraz dziewczyna zrozumiała, czemu Jessie nie przepadała za maską chłopaka. Otoczony płomieniami z beznamiętnym wyrazem twarzy i płonącym czerwonym okiem przypominał diabła.
– Ugh! – syknęła Zenet, łapiąc bakugana. – Spadamy!
– Musimy o tym powiedzieć pani Kazarinie – szepnęła Lena.
   Obydwie czym prędzej się teleportowały. Dopiero wtedy Garra wycofał swój specjalny atak i wylądował koło Shieny. Zapadło ciężkie milczenie. Spectra ruszył do przodu.
– Nic ci nie jest? – spytał, zatrzymując się koło niej.
– W porządku – odparła. – Etto...Co ty tu robisz?
– Potrzebujecie pomocy, prawda? – stwierdził Spectra, ignorując jej pytanie. – W takim razie chodźmy dalej, chcę to szybko skończyć. – Machnął ręką, ruszając w stronę zakrętu.
   Garra i Haruka spojrzeli po sobie i westchnęli.

****

   Aki zbaraniała wpatrywała się w ogromnego wilka, który nagle wpadł na hol przez ścianę ugodzony fioletową kulą. Z trudem się pozbierał i warknął groźnie, jeżąc sierść. Przez pył oraz dym nie mogła dostrzec, gdzie był jego partner.
– Impreza nam się rozkręca – stwierdził Roger, którego odnalazła wraz z Nathanem, kiedy próbowali na wyliczankę wybrać przejście. – To w ogóle nasz?
– Nie wydaje mi się, ktoś ostatnio zmieniał bakugana na wilczura? – Dean zwrócił się do Stelli, swojego brata i Nathana.
   Akane zignorowała towarzyską pogawędkę z tyłu, bo Leaus za pomocą wiatru rozgonił dym. Uśmiechnęła się, widząc, że przez wyrwę wychodzi z lekka skołowany Fludim. Mówiła, że Jess pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie!
– Ohayooo! Jess, wreszcie się znalazłaś! – wykrzyknęła, zeskakując na podłogę.
– Jess nie ma! – odkrzyknął Fludim, lekko przerażony. – Zrobiłem więcej dziur!
– Huh?!
   Nie zdążył jej odpowiedź, gdy wilk rzucił się na niego z jaśniejącymi pazurami. Wtedy przez dziurę przeleciało tornado ognia, które ugodziło bakugana prosto w brzuch. Tak oto Kuso dołączył do walki.
– E pantoflu! – krzyknęła. – Gdzie jest Jess?!
– Niżej! Spadła! – odkrzyknął. – Ale kazała nam iść dalej!

****

   Krew powoli ściekała po kracie, podczas gdy Jane grzebała w kieszeniach jedynego strażnika, którego pozostawiono do ich pilnowania. Jej przyjaciele do tego stopnie rozpętali chaos, że co kilka minut wyzwano kolejnych żołnierzy, aż nie został on. Wtedy wystarczyło tylko zasymulować ostre bóle żołądka, a kiedy strażnik pochylał się, by sprawdzić jej stan, pociągnąć go za całej siły na żelazne kraty i pozbawić przytomności. Genialny plan, tylko gdzie są kurwa klucze do celi?!
   Phoebe stała na czatach, co jakiś czas zerkając na nią nerwowo. Nie wiadomo, czy zaraz ktoś nie ogarnie, że pozbawiając je straży, robiono wielką głupotę.
– No wreszcie – mruknęła Jane, potrząsając pękiem kluczy. Tylko teraz który? Było ich co najmniej tuzin!
   Westchnęła, nie widząc innej drogi i wsadziła pierwszy z kolei. Nie chciał iść. Chciała go wyjąć, gdy nagle rozległ się huk i czyjeś przekleństw, a sufit koło nich pękł. Dziewczyny przymrużyły powieki, bo moc odrzutu porwała za sobą drobinki kurzu i pyłu.
– Kuźwa mać, nigdy więcej vestaliańskiej technologi, przeklęta jest jakaś.
   Jane otworzyła szybko oczy, słysząc znajomy głos.
– Jess! – wykrzyknęła wraz z Phoebe.
   Dziewczyna siedziała na kilku porysowanych białych kafelkach, a wokół niej spoczywały cement, gruzy oraz kamienie. Uśmiechnęła się do nich i podniosła, otrzepując spodnie i czarny płaszcz.
– Trochę to zajęło, ale już jestem!
– Super, pięknie i w ogóle, ale otwórz nam najpierw celę. Potem pogadamy – powiedziała Jane, unosząc klucze.
   Jess spojrzała na nie, potem na nią, unosząc brew i podeszła do drzwiczek. Uniosła dłoń, którą otoczył fioletowy obłok, po czym uderzyła. Zamek padł na posadzkę rozwalony na trzy części.
– Matko, dzięki! – Phoebe, prawie się potykając o własne nogi, przytuliła się do Jess zaraz po wyjściu.
   Jane uśmiechnęła się do przyjaciółki, opierając dłoń o biodro. Po chwili ruszyły na poszukiwanie wejścia na górę, bo tam właśnie znajdowała się reszta.
– Co to było za wejście? – spytała.
– Ach, zestaw bojowy Fludima miał kopa i zrobił z korytarza ser szwajcarski – odparła Jessie, rozkładając ręce. – Wrzasnęłam, by dobili tą Kazarinke, bo mi ropucha działa na nerwy.
– No wiesz co. Też chciałam jej dać posmakować mojej kosy – wtrąciła się Ulvida.
   Phoebe spojrzała na nie z niedowierzaniem, a Jane zaśmiała lekko. Jess też się uśmiechnęła, ale po chwili wyglądała, jakby zobaczyła ducha, gdy doszły do  schodów i spojrzały na ich szczyt. Stała na nich przyczyna depresji Aki czyli Gus Grav. Jess cofnęła się, łapiąc Phoebe za łokieć.
– Co ty tu robisz?!
– Ja i mistrz Spectra przyszliśmy ogarnąć, co za bajzel zrobiłaś.
– Eee, miałeś go nie nazywać mistrzem... – Jess zamilkła i zrobiła wielkie oczy. – Zaraz...moment....czas! On tu jest?!
   Gus uniósł brew, ale skinął głową.
– Haha – Jess westchnęła, przejeżdżając ręką po twarzy. – Może Fludim zdąży mnie zastrzelić nowym działem.

****

   Każdym skrawkiem ciała czuła zawirowania w rdzeniu Vestalii. Najmniejsze zawirowanie energii, najdelikatniejsze drgnięcie. Dziś był wyjątkowo aktywny. Odłożyła książkę na półkę, zagryzając wargę. Co ta dziewczyna wyprawiała?
   Odkąd odzyskała pamięć, niszcząc tym samym łączący je łańcuch, przestała móc czuć, gdzie ona jest. Czasami jeszcze nikle czuła wyjątkowo silne emocje, ale to było wszystko. Gdy nić pękła, poczuła ulgę, ale teraz wolałaby znów mieć tą zdolność. Obiecała Melody. Obiecała...
   Odwróciła się na pięcie i wróciła do swojej maszyny do szycia. Zbliżała się mroźna zima, a ona mimo sztucznego ciała odczuwała nieco zimna. Dlatego uznała, że uszyje sobie zgrabną kurtkę obitą białym futrem. Hmm, może powinna też zrobić jakąś dla Jess? Na przykład komponującą się z jej fioletową suknią, którą odziedziczyła po mamie. Tak, to dobry pomysł.
   Uśmiechnęła się. Lubiła szyć od dziecka, bo to zajmowało jej umysł oraz pomagało zabić czas. Szycie też było jedyną rzeczą, którą mogła zrobić dla swoich dzieci. Jedyną formą kontaktu z nimi.
   Zacisnęła pięści na białej sukni, a tęczówki zmieniły kolor na ciemną purpurę. Upłynęło już ponad czterysta lat, ale daje ją to dręczyło. Umarła za wcześnie, pozbawiając swoje dzieci jej ochrony. A one...one...
   Dwie łzy rozprysły się o biurko, nim zakryła twarz dłońmi. Gdyby nie dała się zabić, gdyby nie dała się rozpaczy, mogła by żyć dłużej i ochronić ich przed wczesną śmiercią. Powinna wtedy pamiętać, że osoby z mocą nie są ludźmi.
  Nie! Pokręciła głową. Nie może tak myśleć, nie może dać się poddać emocjom. Bo...
   Kobiecy krzyk, który zostaje zagłuszony przez rumor opadających fragmentów ściany. Blada ręką o zielonych paznokciach. Czerwona plama krwi na białych płytach.
...skończy się jak wtedy.
– A co jeśli wcale nie zabili cię za moc?
– Huh? – Uniosła głowę i poczuła, jak krew tężeje jej w żyłach.
   Przed nią stała ciemna postać o zmasakrowanej twarzy. Ciemne włosy opadały jej na twarz, a królewski mundur był poplamiony zaschniętą krwią.
– Co jeśli po prostu byłaś potworem?
– Tytan, odsuń się – syknęła, wstając. Niebieskie iskry przemknęły po jej palcach.
   Postać zaśmiała się i spojrzała na nią oczyma o barwie trawy. Cofnęła się o krok.
– I postanowiłaś odpokutować swoją zbrodnię, zajmując się kimś innym i chroniąc go. Dlaczego niby miałaś wiązać się kontraktem? Hmmm?
– Zamknij się! – krzyknęła, ciskając w niego błękitną kulą.
   Postać rozpłynęła się, pozostawiając po sobie zapach śmierci i słowa, które krążyły Reiko po głowie.
   Przecież wspomnienia tak łatwo zmienić.


Łapcie, poprawię błędy później, teraz spadam!


6 komentarzy:

  1. Huhuhu przeczytane ale idę wyzywac się na kartce. Kiedyś skomentuję xD
    Kel: Chyba za sto lat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co jeszcze zyskasz Kazarina...? Cegłę na głowie.
    Czy Riko kogoś zabiła? Czuję, że kręcisz w tym kierunku jakąś intrygę.
    Myślałam, że dojdzie do spotkania Jess ze Spectrą, a ty bezczelnie to odciągnęłaś.
    Kurcze...zaintrygowałaś mnie tą Reiko XD
    Nie mam weny na koma bo cała postanowiła przelać się na rysunki.
    Czekam na next!
    XO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazarina: Ołłł, ale to mnie zabolało
      Jess: Ale z tą cegłówką to akurat prawda
      Kazarina:...jeszcze skończysz na moim stole
      Jess: A ty z dziurą w głowie :)
      Tak, odciągam to, bo muszę wreszcie dojść, jak to będzie wyglądało XD Poczekasz sobie chwilkę, skarbie <3
      Reiko: ....
      Powiem ci tyle, że to wspomnienie to ze śmierci Leili Clay, kiedyś pisałam, że to Rei spowodowała wypadek, gdzie zginęła.
      Aki: Całe życie kręci intrygi
      Hyhy B/ Z tego mnie znają

      Usuń
  3. Jess: Nikogo to nie dziwi XD
    Spectra:....
    Jess: No ale w komach się uspokój
    Spectra: *popatrzył się na nią*
    Jess: ^^'' na niego utrata przytomności nie zdziała
    Potwierdzam XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jess szykuj patelnie xD Aki nosi przy sobie wszystko, tak jakby co xD Kurde, to mi przypomniało, że Gune trzeba zacząć popchnąć. Ach Harry Potter, najlepsze książkowe wspomnienie :')

    OdpowiedzUsuń