Czerwone
kosmyki włosów były rozsypane na srebrnej poszewce poduszki. Długie, ciemne
rzęsy nakrywały cieniem lekko zaróżowione policzki. Irene była pogrążona w tak
głębokim śnie, że nawet powrót Gusa ani włączenie światła w sypialni nie
zdołało jej obudzić. Tymczasem Grav w milczeniu zdejmował płaszcz, potem strój
i na końcu buty. Zabrał ze swojej części łóżka ułożoną w kostkę piżamę, na
którą składały się długie, dresowe spodnie i szary podkoszulek, po czym udał
się do łazienki.
Nie czuł zmęczenia po podróży, choć odbyła
się ona w środku nocy i wyrwała go ze snu, ale gdy ciepłe strumyki prysznica objęły
jego ciało, powieki zaczęły mu się kleić. Odgarnął włosy z czoła ręką.
Nic nie mów, Gus.
Mimo iż nie
znajdował się w sterowni, mógł usłyszeć strzępy ich rozmowy. One nie dały mu
dużo informacji, ale widząc minę mistrza, zrozumiał to, czego nie usłyszał.
Szczerze w głębi ducha był zdziwiony zachowaniem Spectry, który zazwyczaj
zachowywał spokój i chłodny umysł oraz nie podnosił za często głosu. Czy to
była jego pokręcona forma ukazania troski?
Spłukał płyn z
włosów i zapatrzył się w białą pianą płynącą do zakratkowanego odpływu. Meh,
nie powinien się tym zamartwiać, Mistrz da sobie radę. Zakręcił zawór, wyszedł
z kabiny i sięgnął po żółty ręcznik wiszący na grzejniku.
Po kilku minutach
czysty i pachnący lawendowym płynem wszedł do sypialni.
– Czemu mnie opuszczasz w środku nocy, co? – spytała Irene,
robiąc dzióbek. Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na łóżku ubrana w koszulę
nocną, która notorycznie zsuwała się jej z ramion. – Czyżby jakieś kochanki? –
dodała, unosząc brew.
W jej głosie
teoretycznie brzmiała lekka przekora, jednak Grav wiedział, że Irene jest osobą
dość zazdrosną. Nie do tego stopnia, by kontrolować każdy jego ruch, ale
chciała znać kobiety, z którymi łączyły go jakiekolwiek relacje. Gus nie
miał nic do ukrycia, więc spokojnie się na to zgodził i od tamtej pory Irene mu
w pełni ufała. Przynajmniej do chwili, gdy zaczął pomagać mistrzowi po nocy. Wtedy znów wróciła jej podejrzliwość.
– Pomagałem Keithowi – odparł, podchodząc do niej.
Spojrzała na niego
jasnoniebieskim oczami, które gdzieniegdzie miały zielone plamki. Czerwone włosy
przypominające płomienie opadały jej na ramiona. Gdy pochylił się, by ją
pocałować, owinęła ręce wokół jego szyi i pociągnęła do siebie, po czym prędko
przerzuciła na plecy, siadając mu na biodrach.
– Ostatnio coś strasznie często mu pomagasz – zauważyła z
przekąsem. – Ale dobrze wiem, że Spectra Pha...tfu, Keith Fermin potrafi
czasami przesadzać z pracą. Jednak... – Zmarszczyła brwi. – żeby o drugiej w
nocy dopiero wracać? Wyjaśnisz mi to? – spytała.
– Tym razem nie chodziło o pracę.
Przestała się
uśmiechać.
– A o co?
– Jego dziewczyna wpadła w tarapaty ze swoimi znajomymi i
poprosił, bym pomógł ich z nich wyciągnąć.
– Ech, mówisz o księżniczce, nie? – Uśmiechnęła się, a
z jej oczu uciekł groźny cień. – Rozumiem. Rzeczywiście wyglądali na takich, co
zrobią dla siebie wszystko – skwitowała.
– Tak myślisz? – mruknął.
– Yhyyym. Ale wracając do głównego tematu – szepnęła,
muskając ustami jego wargi. – nie sądzisz, że ostatnio trochę za bardzo mnie
olewasz, kochanie?
Kochał ją. Nie
było to zauroczenie czy zwykła fascynacja. Lubił spędzać z nią czas, rozmawiać
i mieszkać. Lecz i tak nawet gdy wsunął palce w jej miękkie włosy, a drugą
dłonią przesunął po jasnej skórze, to w jego umyśle pojawiło się inne imię.
Ścisnęło go w sercu na świadomość własnej słabości.
Nigdy jej nie
zdradził ani nie zrobił niczego choćby w najmniejszym stopniu podchodzące pod
nią. Niestety owemu imieniu towarzyszyło uczucie kuszące i jednocześnie będące
bezdenną czeluścią. I to sprawiło, że poczuł się jak najgorszy zdrajca.
****
– Jess?
– Jess, słyszysz nas?
– Jess, kurwa, pobudka!
Oderwałam wzrok od
szyby, dopiero kiedy Akane uderzyła pięścią w ławkę. Haruka stała nad nami,
mrużąc z niepokojem oczy, a Jane przyglądała mi się uważnie, siedząc na jej
skraju. Wiedziały, że pokłóciłam się z Keithem i o co poszło, ale nie
powiedziałam, że pod wpływem złości powiedziałam mu o wiele za dużo, niż
powinnam
– Sorry, nie...
– Tak, tak, nie wyspałaś się – weszła mi w zdania Aki i
przewróciła oczami. – Z kilometra widać, że dalej martwisz się tą sprzeczką.
– Pamiętaj, że to nie była twoja wina, chciałaś mnie tylko
uratować. No i Phoebe – Jane wskazała głową na przewodniczącą, która rozmawiała
ze Stellą.
– Każdy ma swoje metody. Co nie zmienia faktu, że znów się nie posłuchałyście – dodała Shiena,
łypiąc na nas groźnie.
– No bez takich, nikt nie przewidział tych dziwnych przejść –
oburzyła się Akane. – Zresztą to Nathan i Roger dali się w nie złapać i cały
plan wziął w łeb!
– Właśnie dlatego, żeby wynagrodzić wam chaos w akcji,
zapraszam was na imprezę. Jeszcze będziemy świętowali skopanie dupy Gundalianom – powiedział Roger, który znikąd pojawił się za plecami Jane.
– Pierwsza miła wiadomość tego dnia! – ucieszyła się Akane.
– Co, jednak dostałaś dwóję z algebry? – Wilson uniosła
brew.
– Tak, jędza stwierdziła, że z lenistwa nie skończyłam tego
działania! A ja jedynie nie zauważyłam,
no ale ona wie lepiej – Aki westchnęła ciężko.
– Kiedy? – spytała Haruka, ignorując najnowsze osiągnięcia
naukowe wojowniczki Ventusa.
– Piątek wieczór, u mnie, rodzice wyjechali.
– Stawiamy się całą ekipą – powiedziała Jane. – Jess?
– Wiadomo, że idę – uśmiechnęłam się.
Jak to się mówi,
było miło, ale się skończyło, gdy rozległ się dzwonek. Jane oraz Roger
szybciutko się ulotnili, bo już do klasy wszedł potężnej postury pan Russell z gęstymi wąsami jak u Francuza z reklamy bagietek. Pacnął pokaźnej grubości książką o biurko, aż jego nogi zatrzeszczały.
Tak oto rozpoczynała się lekcja literatury.
– Dzień dobry, panie i panowie – przywitał się swoim
głębokim basem.
Korzystając z
okazji, że nauczyciel odwrócił się, by zapisać temat, sięgnęłam po telefon i
sprawdziłam, czy Kenji odpisał. Chciałam się z nim dziś spotkać i wybrać na
grób rodziców oraz Cassie. Poczułam ulgę, widząc potwierdzenie.
– Więc, mili państwo, zajmiemy się dziś tematem
przedstawienia szaleństwa w sztukach Hamleta – zagrzmiał nagle pan Russell.
O mało przez to nie
przydzwoniłam potylicą w ławkę, ale zdążyłam wrzucić telefon do torby, nim
spojrzał w kierunku naszej, przedostatniej ławki. Szybko schyliłyśmy głowy nad
zeszytami, więc przeniósł wzrok w inne miejsce, a po chwili rozpoczął wykład.
****
Heather bez
zbytniego zainteresowania słuchała głosu nauczycielki biologi, która z pasją opowiadała o chorobach zakaźnych, prezentując ich objawy oraz sposoby
zarażenia się. Choć był dopiero czwartek, to czas dłużył jej się niemiłosiernie
w oczekiwaniu na wylot do Neathii. Chciałaby wcześniej zapoznać się ze
strukturą tej planety, mentalnością oraz umiejętnościami jej mieszkańców i
innymi istotnymi sprawami, jednak wolała nie spoufalać się zbytnio z Fabią.
Leci tam przecież, by uratować swoich kochanych kuzynów. Taka z niej słodka,
zrozpaczona dziewczyna.
Uśmiechnęła się
pod nosem. Wszystko szło jak po maśle, choć dalej musiała się mieć na baczności
głównie przed Shunem. Widziała, że ją uważnie obserwuje, szukając jakichkolwiek
nieprawidłowości. Na jego nieszczęście dawno temu już nauczyła się ukrywać
swoje prawdziwe intencje głęboko w środku. Niczego nie znajdzie.
W pierwszej chwili
nawet nie zauważyła, że rozbrzmiał dzwonek. Dopiero szuranie krzeseł i cichy
syk Crueltiona ocknęły ją z zamyślenia. Wrzuciła książki do plecaka, zarzuciła
go na ramię i wyszła z klasy. Czekały ją jeszcze dwie lekcje, zanim będzie
mogła paść na miękką kanapę i puścić sobie serial.
– Co ty sobie wyobrażasz, suko?!
Ręką z pomalowanymi
na jaskrawą fuksję paznokciami złapała ją za ramię i przygwoździła do ściany. Heather ujrzała twarz Bridget wykrzywioną w grymasie złości.
Uśmiechnęła się, co tylko bardziej rozsierdziło dziewczynę.
– Zrobiłam, co chciałaś! – wycedziła Bridget. – A ty i tak
mu to wysłałaś!
– Nigdy nie powiedziałam, że nie pisnę ani słówka.
Powiedziałam „może”, a ty dopowiedziałaś resztę – odparła Heather i złapała ją mocno za nadgarstek. – Łapy trzymaj przy sobie – dodała, mrużąc
powieki.
Dziewczyna puściła
ją, ale nie odsunęła się. Uniosła za to kącik ust i podniosła swój telefon, na
którym wyświetlała się ich niedawna konwersacja.
– Nie wiem, jak to zrobisz, ale jeśli tego nie odkręcisz, to
pokaże temu Nathanowi te wszystkie wiadomości – oznajmiła z błyskiem
satysfakcji w oczach. – Wtedy jakaś twoja intryga weźmie w łeb, prawda?
Heather uniosła
brew, a Crueltion westchnął ciężko w jej kieszeni. Ta idiotka cierpiała na
zaniki pamięci czy naiwnie myślała, że ona zapomniała o jej wszystkich
sekretach i wykrętach? Jeśli tak, to naprawdę tylko bić brawo, że zdołała zdać
podstawówkę.
– Och, tak chcesz grać, Bridget? Jutro twoi rodzice mogą się dowiedzieć, gdzie
tak naprawdę pojechałaś zamiast na szkolną wycieczkę. O albo Amanda powinna
poznać twoje prawdziwe zdanie na jej temat? Złamanie zakazu palenia papierosów,
które ci ustaliła mama, też może być dobre na początek – zaczęła mówić Heather, z zadowoleniem widząc, jak dziewczynie zaczyna rzednąć mina.
– To jest szantaż – warknęła, ale tak niepewnie, że Heather
miała ochotę się roześmiać.
– Ty zaczęłaś – zauważyła. – Ja cię tylko ładnie spytałam
czy znasz jakieś sekrety Nathana, ty mi jej wysłałaś, a teraz chcesz mnie tym
szantażować. Nigdzie nie ma zapisu, że mówiłam cokolwiek o twoim chłopaku, a
zgaduję, że swoim przyjaciółeczkom też nic nie powiedziałaś o naszych rozmowach, gdyż po prawdzie to im nie ufasz. Więc wychodzi moje słowo przeciwko twojemu. Siostrzenica prawnika kontra dziewczyna z opinią awanturnicy – westchnęła i położyła jej rękę na ramieniu. – Odpuść sobie, zanim
do reszty się pogrążysz – szepnęła, po czym przeszła koło niej.
– Jesteś zwykłą suką – wymamrotała Bridget, spuszczając
głowę i zaciskając pięści.
– Za późno to zauważyłaś, kochana. Miłego dnia – pożegnała się
wojowniczka Darkusa, pokazując jej język.
Wmieszała się w strumień uczniów i przystanęła dopiero przy
automacie z kawą, gdzie kupiła sobie kubeczek espresso. Potem zabrała z szafki
książkę do historii i ruszyła do klasy, która znajdowała się na drugim piętrze.
Wspinając się po schodach, rozważała pomysł spotkania się po lekcjach z
Nathanem. Co prawda Bridget nie powinna być do tego stopnia głupia, by mu
powiedzieć o jej przekręcie, ale zawsze istniała mała szansa, że nienawiść
zasłoni jej oczy. A wtedy faktycznie sprawy się pokomplikują. Z niechęcią
wyciągnęła telefon i wystukała do chłopaka z prośbą o spotkanie przy szkolnej
bramie. Poruszająca historyjka o żądnej zemsty i przebiegłej koleżance z
pewnością poruszy jego zakochane serce, a jej zapewni bezproblemowy wjazd do
Neathii.
„But a wolf in
sheep’s clothing is more than a warning
Baa baa black
sheep, have you any soul?
No sir, by the
way what the hell are morals?”
Cytat pochodzi z piosenki "Wolf in sheep's clothing" zespołu Set it Off ( serdecznie polecam btw), przy której pisałam rozdział i wydaje mi się, że doskonale pasuje do Heather ^^ Pojawił się też Gus, bo uznałam, że też trzeba nieco opisać życie chłopaka, bo taki niedoceniany był przez pierwszą część :')
No jak widać dość poważnie, skoro z nią mieszka XD Cóż, Aki mu miesza w głowie, ale też głównie dlatego, że wcześniej nie spotkał chyba tak pokręconej osoby jak ona, płci żeńskiej rzecz jasna, bo Spectra ma swoje odpały ^^'' Ten wątek się jeszcze będzie rozwijał, spokoojnie. Grav głupi nie jest, widział już do czego team Destrukcji jes zdolny XD Będzie impreza, bo musze obejrzeć jeszcze raz ten odcinki 14-16, gdzie była wycieczka do Neathi. W końcu przydałoby się ją dać do fabuły XD
OdpowiedzUsuń,,Niestety owemu imieniu towarzyszyło uczucie kuszące i jednocześnie będące bezdenną czeluścią."
OdpowiedzUsuń*głos ducha z zaświatów*Aaaakkaaaneee. Akane :)
Lilka: O proszę. Czyli jednak.*niby fajna i milusia aż tu nagle...* TO PO CO CAŁUJESZ SIĘ Z INNĄ JEŁOPIE?!
Jack: Zawsze można działać na dwa fronty.
,,– Więc, mili państwo, zajmiemy się dziś tematem przedstawienia szaleństwa w sztukach Hamleta – zagrzmiał nagle pan Russell."
Akurat, kiedy jestem w 1/3 Zetsuen no tempest xd
,,Och, tak chcesz grać, Bridget? Jutro twoi rodzice mogą się dowiedzieć, gdzie tak naprawdę pojechałaś zamiast na szkolną wycieczkę. O albo..."
Lilka: Dlaczego ona coś mówi, a ja słyszę ciągle bla, bla-bla,bla-bla?*westchnęła*
Jack: Bo ci kogoś przypomina? xD
Ohoho Heather pozamiatałaś dziś ostro O.O
,,But a wolf in sheep’s clothing is more than a warning
Baa baa black sheep, have you any soul?
No sir, by the way what the hell are morals?”"
O mamo Set it of *.* Do Heather bez dwuch zdań, ale Jack i Jill do nich też to pasuje x,D
Jill&Jack: Cóż :)
Kom krótki, bo od słuchania muzyki i prób pisania przez pół dnia łeb mi pęka, a jak pomyślę o tym, że olałam historię to...Ach U^U
Czekam na next.
XOXOXO
Ps. Lilka:*przykrywa Jess puchatym kocysiem*
UsuńGus:....No...
UsuńJess: Tak wyszło, co?
Gus: Nie umiem tego wyjaśnić, tylko nooo...
Jess: Urodzony mówca z ciebie
Gus: Nie pomagasz
Jess: Nie mam zamiaru
U, oglądałam, ale po jakimś czasie się znudziłam i rzuciłam w połowie XD
Heather: Najwyraźniej to jakieś zaburzenia słuchowe :)
Ona się jeszcze nawet nie rozgrzała, a ta piosenka to będzie jej hymn. Jest I-D-E-A-L-N-A
nie przejmuj się, może jakoś przeżyjesz XDD
Bęęędzie XDD Plus jeszcze bliźniaki, ich fanka Phoebe i reszta ferajny ^^'' Cóż, sam z siebie zrobił podnóżek, teraz muszę go z tego wyciągać i prostować T.T
OdpowiedzUsuńPamiętam jak nasza znajomość zaczęła się od wspólnej miłości do Three Days Grace...
OdpowiedzUsuńKelly: Co cię tak na wspominki naszło?
„But a wolf in sheep’s clothing is more than a warning
Baa baa black sheep, have you any soul?
No sir, by the way what the hell are morals"
Kelly: A okej, kolejna wspólną piosenka
Poznałam ją ledwo miesiąc temu ale i tak kocham tę nutkę <3 A skoro już tu jestem bo w pracy prąd wywaliło to spytam się - czy doszłam już do tego momentu gdzie akcja zaczęła cie wkurzać i podobno jakoś opka spadla? Bo jak dla mnie od samego początku jest epicko i nic a nic jie wyszłaś z wprawy! Aż naszła mnie ochota żeby przeczytać jeszcze pierwszą część, ale to może już w grobie
See ya!
Nieee, zaczęło opadać od 35 rozdziału około, teraz to jeszcze leci XDD Ahh TGD to było coś, dalej kocham ich słuchać <3 Boże ale dojebała mi z 20lecia sprawdzianik, ulalala. Set it off to też zajebisty zespół, polecam Nightmare albo I'd rather drown, partners in crime <3
UsuńA od 35 oki, ale zapewne i tak nie zobaczę różnicy i bd git xD
UsuńPiona, ja też! Gusta muzyczne mi ewoluowały i słucham różnych gatunków jednak każdy musi mieć w sobie coś z rocka, jakieś mdłe nutki mnie nie pociągają 🙊 więc TDH, Skillet, Breaking Benjamin - na tym się wychowałam i coś z tego repertuaru chce usłyszeć na sowim pogrzebie
*notuje* ogarnę w drodze powrotnej z pracy; nowe rockowe zespoły zawsze mile widziane ^^