czwartek, 10 grudnia 2020

Epilog: Opłacone wysiłki

   Śnieg pryskał spod kół, białe płatki rozpłaszczały się o lśniącą maskę, ja nerwowo próbowałam zapiąć buty, wszystko w akompaniamencie wycia jakiegoś smutasa.

  Spóźniłaś się na pierwsze spotkanie z Radą, to było do przewidzenia – Spectra jedną ręką trzymał kierownicę, a drugą grzebał za czymś w schowku. – Ale żeby na ślub własnego brata?

– Nie moja wina, że ostateczne przymiarki sukni Veny tyle zajęły – syknęłam i odetchnęłam z triumfem, kiedy udało się wreszcie dopiąć klamrę. – Potem makijaż, włosy, sukienka. I tak szybko mi poszło – Przejechałam dłonią bo miękkim bordowym materiale, by ją wygładzić.

– Makijaż mogłaś sobie odpuścić.

   Wywróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się, lekko rumieniąc. Oparłam się wygodniej o fotel. Cyfrowy zegarek pokazywał dwunastą dziesięć. Teoretycznie ceremonia zaczynała się za dwadzieścia minut, ale wypadałoby być tam tak o dziesięć wcześniej.

   Spectra jakby czytając mi w głowie, wcisnął mocniej gaz i zakręcił. Wściekły klakson rozległ się za nami, ale to olał i wjechał w kolejną wąską uliczkę. Kluczył się tak może z pięć minut, aż zatrzymał się ładnie na parkingu przed kremowym niskim budynkiem, którego poręczę schodów były przystrojone w girlandy złoto – białych kwiatów. Na skwerku przed stało jeszcze trochę osób, na co mi ulżyło. Idealnie w czas.

– Jeeess! – Rei oderwała się od Klausa, z którym rozmawiała (i absolutnie nie była nim zainteresowana pod innym kątem, ani trochę) i ruszyła na mnie z otwartymi ramionami.

   Fartem lodu nigdzie nie było, więc nie wywinęłam orła na szpilkach. Ciemny płaszcz teoretycznie był gruby, ale tak czułam delikatny dreszcz. Przytuliłyśmy się. Owiał mnie przyjemny zapach magnolii.

– Jak ślicznie wyglądasz! – zachwyciła się. – O matko Keith w garniturze! – Udała, że omdlewa. – Czym sobie zasłużyłam na taki widok?

– Też ładnie wyglądasz, Reinare – odparł, zakładając ręce na piersi.

– Dawno się nie widzieliśmy – Klaus dołączył do nas. Jak zawsze nieskazitelnie ubrany z błyszczącymi idealnie wyczesanymi włosami. – Jessie, Keith.

   Przywitaliśmy się jeszcze z kilkoma osobami, ale mróz się wzmógł, więc ewakuowaliśmy do środka na miękkie fotele ułożone w krótki rząd. Ogólnie śluby na Vestalii były podobne do tych cywilnych na Ziemi, gdyż nie istniała tutaj żadna religia. Państwa młodych żenił urzędnik z departamentu rodzinnego w danym mieście w towarzystwie najbliżej rodziny i znajomych. Dopiero na wesele zbierało się resztę gości i podobno były to serio grube balety.

– O ile byś się założyła – zaczął Keith, gdy usiedliśmy na naszych miejscach z samego przodu. – że Reinare będzie tańczyła tylko z Klausem?

– Hoho – Uniosłam brew. – kogoś wewnętrzna plotkara się obudziła.

   Spojrzał na mnie kątem oka i wyciągnął dłoń.

– To jak?

– Myślę, że ktoś jeszcze ją porwie do tańca.

– Trzydzieści dolarów?

– Hmmm…dobrze. Żebyś jak przegrasz, to nie płakał, że klepiesz biedę.

   Przecięliśmy zakład, a ja przypomniałam sobie o jeszcze jednej rzeczy. Odpięłam z biustu sukni broszkę. Szmaragd zalśnił łagodnie. Musiałam go przekazać Venie według tradycji, że rodzina przekazuje jedną pamiątkę współmałżonkowi tuż przed przysięgą, a wspólnie z Kenjim wybraliśmy właśnie klejnot mamy.

– Jak się nie potkniesz, to będzie dobrze.

   Na oślep sprzedałam mu kuksańca, ale nie odwdzięczył się, bo rozległa się słodka muzyka skrzypiec i wiolonczeli. Szerokie drzwi od sali otworzyły się i wkroczyła Vena pod ramię z Kenjim. Mój brat miał na sobie biały garnitur z czarną koszula i rękawiczkami, a dziewczyna rozłożystą srebrną suknię przyozdobioną koronką. Uśmiechała się radośnie, choć nieco nerwowo do mijanych gości. Ich bakugany wspólnymi siłami niosły za nią welon.

   Urzędnik się w tańcu nie pierdolił, dlatego po jakiś piętnastu minutach Kenji i Vena wstali. Zaklinając w duchu buty i własny fart, podniosłam się i przemknęłam koło Spectry.

   Jak stanęłam przed Veną, to najkrócej rzecz ujmując, zdębiałam. Cała przemowa wyparowała mi z głowy. Wpatrywałam się w nią przez długie sekundy, chłonąc każdy szczegół jej uradowanej twarzy i błyszczących tęczówek, aż się otrząsnęłam. No w takim razie czas na spontan, tylko wyważony, by wstydu im nie narobić.

   Nie słyszałam słów ojca Veny, dlatego musiałam wymyślić coś inspirującego. Choć po jaką cholerę? Krótko, ale dobitnie! I tak będą tak pijani, że później zapomną!

– To należało do naszej matki – Ułożyłam w jej dłoni broszkę i przykryłam swoją ręką. – I choć nie ma jej już, to pewnie uważałaby to za szczęście, że będziemy rodziną – Puściłam jej oczko.

   Zamrugała kilka razy, po czym zostałam niemal wduszona jej zagłębienie szyi.

– Dziękuję, Jess – szepnęła.

   Objęłam ją mocno.

– Nie ma za co, Vena.

   Wróciłam do fotela, a państwo młodzi na swoje miejsce przed urzędnikiem.

– Dyplomatycznie – stwierdził ściszonym głosem. – Może jednak mogłabyś pracować w ambasadzie.

– Nawet na ślubie brata będziesz ze mnie kpił? – Wydęłam policzki. – Chyba czas na szukanie nowego  partnera – Obróciłam głowę, zadzierając nos.

– Nie przepadam za ślubami – mruknął i złapał pod krzesłem moją dłoń. – Jakoś muszę zabić czas.

  Spojrzałam na niego spode łba, na co splótł nasze palce i zwrócił uwagę na podest. Urzędnik zatrzasnął z hukiem czarną księgę. Skrzypce zaczęły grać powolną melodię.

– Venelano Mavor i Kenji Lovett, ogłaszam was małżeństwem.

   Przy aplauzie gości para pocałowała się. Spod sufitu wystrzeliła kula srebrnych drobinek. Złapałam kilka i uśmiechnęłam się. Mięśnie ciągle mnie niemiłosiernie bolały, ale dla tego uśmiechu Kenjiego stwierdziłam, że było warto.

 

 


Trochę długi epilog, ale chciałam w miarę ująć ten początek ślubu Venji czyli jedynego zdrowego na umyśle shipu XDDD Nie wiem, kiedy wstawię prolog, póki co idę na drzemkę!

6 komentarzy:

  1. Szybko to leciały około pierwsze 25 rozdziałów, potem szło gorzej XD *ogląda miecia* A no łatwo nie ma, oni sobie będą dogryzać po wieczność, ale przynajmniej jest więcej affection (ciagle tak, by nie zjebać Spectry)
    Jess: Well, wydaje mi się że tak
    Aki: Oby, bo mu serio zajebie patelnią w nos
    Spectra: Słyszę to od chwili, gdy powstałaś
    Aki: I bardzo dobrze, takich jak ty trzeba tępić
    XDDDD Boże brakuje mi komentowania na bakublogach, czemu wszystkie musiały zaniknać ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Yooooooo nadrobione, teraz kom napisze za kolejne 2 lata xD

    OdpowiedzUsuń
  3. To wcale nie tak że zapomniałam.
    To wcale nie tak, że byłam święcie przekonana iż napisałam ten komentarz.
      Wcale a wcale nie jestem debilem.

    Niemniej doczekasz się tego komentarza Angel, tylko nie miej pretensji bo z rana rozsadza mi łeb, więc będę gadać bzdury
    Kel: Jak zawsze zresztą
    *ignoring* Po tak długiej przerwie powrót na stare śmieci był jak kubeł zimnej wody na moją leniwą osobę. Aż wstyd, że tak zaniedbałam stare dobre znajomości! I stare dobre opowiadania. Nie wiem po jak długiej przerwie wróciłam, ale z 2 lata pewnie stuknęły, imo: nic a nic nie wyszłaś z wprawy. Jess jest tak samo zarąbiście wykreowaną postacią jaką ją zapamiętałam, więc gdy czytałam rozdziały na przerwach w pracy to prawie  dusiłam się ze śmiechu na te jej złote teksty i docinki.

    Już wcześniej wspomniałam, że musiałam zacząć czytać wszystko od początku, bo pamięć dobra ale krótka, więc w zasadzie na nowo wszystkich poznawałam aż w końcu klepki zaskoczyły na swoje miejsca i na powrót wciągnęłam się w ten świat. W zasadzie pierniczyłaś że końcówka serii to dno bo kompletnie olałaś fabule z anime, ale I don't care bo z anime i tak nic nie pamiętałam więc mi wszystko od początku do końca czytało się miodzio xD

    Moimi faworytami z tej serii (Prócz oczywiście Jess) były Heather i Akane. Pierwsza żmija dlatego że po prostu jest żmiją, a ja zamiast kibicować dobrym charakterom, oczywiście kibicuję antagonistom. Źle później wychodzi na tym moja psychika, ale mniejsza. A Akane, o ludzie, jej postać strasznie dobrze się rozwinęła w tej części! Wątek z ojcem i jej przeszłością czytałam z zapartym tchem, a gdy jej psychopatyczne zapędy dawały o sobie znać aż mi się morda cieszyła
    Kel: Kto mnie stworzył....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze wątek z Gusem (jak znalazłam tego arta z Gusem we włosach postawionych na sztorc z dopiskiem "stożek" ryknęłam śmiechem i aż chciałam na tapetę ustawić) x Akane, no to mnie rozwaliło na łopatki. A jeszcze wcześniej że Gus w ogóle jakąś dziołche znalał, fiu fiu! I fakt że nadal wielbi Spectrę jak jakiegoś boga to już w ogóle xD
      A w ogóle wątek Kessie! (tak ten ship chyba brzmiał.. ) jest jeszcze lepszy niż w pierwszej serii. raz mizdżyli się do siebie aż słodycz się wylewała, a ja dostawałam cukrzycy, by zaraz potem chcieli się otruć obiadem. Pod koniec bałam się że zaraz ze sobą zerwą i piękne przedmałżeńskie kłótnie zrobią papa.
      A i jeszcze brat Jessie! Pamiętam jak się nie mogłaś doczekać aż wreszcie dodasz go do fabuły, tak jak ja zresztą 🤣 jeszcze nie mogę się przyzwyczaić do jego istnienia ale to pewnie podobnie jak Jess, w końcu go zaakceptuję jako część tej wesołej gromady.
      Kel: A coś może o ogóle?
      Ee, aam - Fabię przedstawiłaś tak jak w anime więc przy jej wątku miałam ochotę opluć telefon (no nwm czemu niektóre postacie są tak irytujące, już wolałam odpały Barodiusika). W zasadzie jak laaata temu miałam pomysł na swoją serię do Bakugan to też miałam w planach zrobić z Fabii życiową niemotę i ofermę a najlepiej sprzedać ją Gundalianom xd
      Kel: Do brzegu.
      No co ja jeszcze mogę powiedzieć... W zasadzie i tak wiesz ze lofciam te twoje wytwory bo zawsze jest się z czego pośmiać ale jak fabuła tego wymaga to jest akcja jak w dobrym filmie - porwania, pościgi, morderstwa, psychopaci czyli wszystko to co Nessa lubi najbardziej
      Kel: Uwielbiam jak raz mówisz na sb Nessa a raz Laurencja
      Przez powrót pisarskiej weny, która wywaliła przez okno wenę malarską mam rozdwojenie jaźni OKEJ? Muszę zmienić nazwę na blogspot...
      Dobra nie wiem co już więcej tu nabazgrać, idę wziąć prochy na ból głowy i spróbować cieszyć się urlopem (HAHA). A no i spróbować znaleźć czas żeby najnowsze rozdziały przeczytać bo w zasadzie ogarnęłam prolog i pół pierwszego rozdziału a później dupła mi kolejna fala pandemii i w pracy miałam sodomę z gomorą 🤣

      A teraz kończę ten nieskładny i bezsensowny wywód i życzę miłego środka tygodnia, a ja idę próbować ożywić moją ekipę z Ninjago chociaż na tą krótką durną serię jaką mam w planach.

      See ya!

      Usuń
    2. Yess, Akane dziecinko
      Aki: Spierdalaj z łaski swojej
      :((( no co narzekasz, umarł przecież
      Aki: Po jakim czasie!
      No widzisz mnie tak 2 część tak wkurwiała przez fabułe anime, że pełne serce do niej straciłam
      Jess: A mnie tu masz
      Jenn: Dobrze, sis1 Tak trzymać! Wysoka duma
      Patrick: I zaraz też tu sufit jebnie
      Jenn: Jak laski na twój widok
      XDDDDDDDDDDD
      Jane: Heather to żmija
      Ale krótko była
      Jess: Ja ci nie ufam
      Bardzo niemiło, Spectrze ufasz!
      Spectra: *rozkłada ręce w niedowierzaniu* O CO CI CHODZI BABO
      Jess: Zdenerwowana, nie myśli
      Spectra: To akurat nic nowego
      Węże na własnej piersi wychowane
      Aki: No ciekawe skad to się wzięło
      Ooo urlopik. To odpoczywaj Nessa! w 3 części nie masz wiele do nadrobienia, only 3 rozdziały XDD
      Jess: Tempo szaleńcze
      We mnie nie denerwuj, a co do Fabii to weź. Nadawanie jej głębi to kurna wyzwanie
      Jess: Niewykonalne
      Też prawda. Kenji musi być bardziej wjebany i będzie
      Jess: Oho
      Aki: Masz przejebane
      Kenji: Bez przesady ^^''
      Jess: Ty jej nie znasz
      Yess Kessie. Oni nie zerwą, nie mam siły na to
      Aki: A jesszcze sie dziwimy
      Gune trzeba się zająć!
      Aki: Wykuurwiaj
      I tak kończymy!

      Usuń