Niekiedy odkrycie miejsc pozornie niedalekich, lecz
jednocześnie odgrodzonych od świata stawało się niezwykle pożyteczne. Zwłaszcza
kiedy życie brało w łeb, więc trzeba było zarządzić spotkanie specjalne okraszone
dużą ilością butelek na opuszczonym stadionie za starym parkiem. Akane czknęła
gwałtownie, niemal zwalając szklankę na beton. To jednak nie wybiło ją z rytmu,
bo odetchnęła głośno i podniosła dwa palce.
- Ten cholernik przyszedł po moje drzwi! Święte japońskie
drzwi! – zagrzmiała, dodając mocy słowom uderzeniom w krzesełko. – A teraz idę
na randkę z Gusem – jęknęła i przejechała dłonią po włosach. – Co ja mam
właściwie ubrać? Co mówić? Aish, było go zepchnąć ze schodów a nie słuchać!
– Nie martw się, Aki – Jessie dosiadała a raczej upadła na
dziewczynę, wtulając się pod jej podbródek. – Każda z nas popełniła błędy i ma
przewalone, gdyż ja – Wzniosła kolorowy drink. – jutro walczę z Anubiasem i Sellon
– zachichotała. – Czaisz? Jestem w kompletnej piździe z szkołą, ale latam na
walki z sadomaso i Sellon!
Teoretycznie w ich słowach nie były nic
wybitnie zabawnego, lecz ich mózgi były otępiałe, a lepka mgiełka alkoholu i
beztroski jedynie wzmacniała proces wytwarzania endorfina. Wszystkie cztery
zaczęły się śmiać, choć Jane jako najtrzeźwiejsza i tak omiotła Jess i Akane
wzrokiem spod uniesionej brwi i zaciągnęła łyk wina.
– Ja mam nowego sąsiada.. – Ściągnęła brwi. – A raczej moja
mama ma. W waszym wieku.
– Już nie graj takiej babci, to różnica kilku miesięcy –
zacmokała Haruka i poklepała ją po kolanie.
– Nie no Jane już w krzyżu łamie, reumatyzm na horyzoncie –
Akane wyszczerzyła zęby, próbując w tajemniczy sposób zapalić papierosa, gdyż
trzymała zapalniczkę stanowczo za daleko.
Jess czyli kolejny
wybitny talent zorientowała się, że zaraz ułamane plastikowe krzesełka, na
których siedziały, mogą pójść z dymem. Wyrwała więc bohatersko narzędzie ognia,
lecz ruchy miała średnio zgrabne i zapalniczka błysnęła w ciemności, po czym
poleciała dwa rzędy niżej.
– Jess!
– Upsss.
– Potem się poszuka – Jane machnęła ręką. – W każdym razie
średniawy chłop – Zmarszczyła nos. – Jakby przyszedł do szkoły, to unikajcie.
Tyler się nazywa, nazwiska już nie pamiętam.
– My z Aki i tak jesteśmy zajęte – Jess uśmiechnęła się
złośliwie, na co Japonka uderzyła ją w
ramię, mrucząc przekleństwa. – Shiena nam tu została!
– Jasne – Okularnica wywróciła oczami. – Moje życie miłosne
jest równie porywające co tureckie seriale.
– Jeszcze trafisz na kogoś. Jak Jane na Rogera – Akane poruszyła
znacząco brwią. – Czy może Wendy?
Brunetka prychnęła
i zaczęła zeskakiwać ze stopni w ślad za upuszczoną zapalniczką. Przykucnęła i
otrzepała ją z kurzu.
– Żadne mnie nie interesuje – przyznała. – Nikt mnie nie
interesuje – Obróciła zapalniczkę w dłoni.
Zapanowało na
sekundę milczenie, podczas którego pozostała trójka wlała kolejną dawkę
alkoholu przez gardło. Zimny nocy wiatr co jakiś czas przelatywał po
odsłoniętych częściach ciała, lecz procenty grzały je porządnie. Shiena przerzuciła
nogi przez oparcie i oparła ciężko głowę o ramię.
– Skąd wiecie, że ten Tyler nie przybył tu dla mnie? –
zapytała, wydymając usta.
Jej przyjaciółki
zrobiły identyczną minę czyli uniosły brwi i uśmiechnęły się z politowaniem. Haruka
poruszała takie kwestie lub plotła o związkach tylko w stanach, gdzie mózg tracił
połączenie z językiem. Plotła wtedy byle pleść i znikała cała jej powściągliwość
czy przyziemność trzeźwego stanu. Jednocześnie niezwykle ciekawe zjawisko jak i
zabawne. Dlatego każda miała zakaz nagrywania tych rozmyślań pod groźbą ucięcia
włosów kataną. Jako że takowa znajdowała się w pokoju Shieny, to wolały przyrzeczenia
nie łamać.
– Jesteś więcej warta niż takie coś – odparła krótko Wilson.
– Aleee nie byłoby miło dla mnie? Wiecie kwiaty, słodkie słówka,
randki…
– Haru, dosłownie dałaś mi w łeb jak nazwałam cię „skarbem”.
– Ehh?! – Okularnica wydawała się zszokowana. – Naprawdę?! –
Podniosła się chwiejnie i otworzyła ramiona, idąc zygzakiem ku Jessie. Cudem domen
nie spadła na niższe trybuny, mimo obaw Jane. – Kwiatuszku ty mój, wybacz!
Jessie taktownie
powstrzymała parsknięcie i dała się przytulać zrozpaczonej Haruce. Jane pokręciła
głową, sięgnęła o wiśniówkę i nalała hojnie Akane do kubka i samej sobie. Stuknęły
się.
– Za twoją udaną randkę z Gusem – uśmiechnęła się.
– Byś wreszcie ogarnęła, że podobasz się Rogerowi – odpaliła
dziewczyna, szczerząc zęby.
Wilson drgnęła
brew, kiedy powietrze przeciął okrzyk, po czym stęk bólu. Zerwały się, by
ujrzeć jak Jessie i Shiena leżą piętro niżej, ciągle splecione w uścisku i
masujące głowy. Japonka na wszelki wypadek przygarnęła do siebie resztę butelek.
Po pijaku do szpitala to niezbyt było im po drodze.
****
Spotkania z
dziewczynami zawsze były wspaniałe. Alkohol, gadanie, takie poczucie swobody i
wolności. Ale wiecie, co było jeszcze wspanialsze? Świadomość, że nie musisz lecieć
z buta w zimną noc do domu, dodatkowo potykając się o własne nogi i ledwo
widząc chodnik. Albowiem Spectra posiadał samochód! I to jeszcze tak zrobiony,
że mógł sobie wsuwać i wysuwać te opony, więc pędził nim zarówno po Ziemi jak i
Vestalii.
Czy miał prawo
jazdy? Pff, to Spectra. Ale jakoś nikt nigdy nie był go chętny zatrzymać, co
było nam bardzo na rękę, zwłaszcza dziś, skoro już go władowała w rolę
kierowcy. Nawet nie skomentował, gdy Aki zajebała potężnie głową o drzwiczki,
kiedy wysiadała, aż zęby jej zaszczękały. Zawyła coś, ale Haru krztusząc się od
śmiechu, szybko rzuciła pożegnanie i ją odciągnęła. Jane też wysiadła coś
szybciej niż jej dom, ale to dorosła baba, da sobie radę.
Teraz staliśmy w
najbardziej romantycznym miejscu świata mianowicie stacji benzynowej. Głucha
noc, w powietrzu woń benzyny, oczojebne światła wszędzie. Żyć nie umierać.
– Nic tylko życzyć ci szczęścia jutro podczas walki – rzucił,
idąc do dystrybutora.
– Poradzę sobie śpiewająco. Nieraz gorzej kończyłam imprezy.
– Twoje odciśnięte czoło na ścianie mi o tym przypomina.
– Właśnie! – Strzeliłam palcami. – A jak widzisz teraz to
jestem nawet komunikatywna i nie gadam od czapy.
Westchnął,
otwierając wejście do baku i wciskając nalewak. Woń benzyny się wzmocniła, na
co mój żołądek wykonał gwałtowny obrót. Przyłożyłam rękę do ust, lecz mdłości zelżały.
Wysiadłam, starając się iść prosto.
– Potrzebuję powietrza – uznałam.
– Zaraz będziesz potrzebowała bandaża – uznał, kiedy się
gwałtownie zachwiałam, bo nastąpiłam na rozwiązaną sznurówkę. Szybko odwiesił
pistolet, zatrzasnął drzwiczki i złapał mnie pod rękę. – Najpierw przejdziemy się
do sklepu.
Mnie też dziwiło,
ale często Keith raczej wolał płacić za paliwo niż wciskać gaz i spierdalać. Choć
kasy miał w cholerę, a użeranie się z ziemską policją było mu nie na rękę. Przez
chwilę stałam przy ostro zawyżonych cenowo winach, ale mnie odciągnął w zamian za
kupno batona. Oparłam się o jego ramię i wcisnęłam dłonie do kieszeni jego bluzy,
ignorując natarczywe spojrzenia dwóch kasjerów. Krótko sobie pochodziliśmy
dookoła, bym odzyskała nieco trzeźwości. Atrakcji wkoło szalonych nie było poza
bezpańskim kociakiem i śpiącym pod ławką panem żulem, który chrapał wniebogłosy.
Gdy znaleźliśmy się
pod moim domem, to możliwe, że już świtało. Na palcach, by rodziców nie budzić,
przeszliśmy do mojego pokoju. Fludim powitał mnie krótkim opierdolem, ale
zaprzestał, widząc że dalej mało kontaktuje.
– Będę wyglądała jak trup na walce – jęknęłam, sięgając po
wacik, żeby zmyć kreski. – Anubias żyć mi nie da, już słyszę ten jego irytujący
głosik „Ah, nie wyspałaś się styropianie? Pewnie stres się zjada?”.
– Wyklepiesz to – odparł krótko Fermin i w odbiciu
widziałam, jak rozglądnął się po pokoju. Coś zmieniło się w jego wyrazie
twarzy, lecz mój pijany umysł niezbyt to zarejestrował. – Chciałabyś kiedyś mieć
własny dom?
– Nawet sprzedając dwie nerki, nie byłoby mnie stać –
prychnęłam. – Jak będę miała fart, to może kupię jakieś małe mieszkanko gdzieś.
Chłopak coś
wymamrotał, ale doszło mnie tylko słowo „…na Ziemi”. Zerknęłam przez ramię,
mrużąc oczy.
– Co mówiłeś?
– Że jak zaraz nie skończysz to tu zasnę.
– Nie bądź niemiły, bo zaśniesz na wycieraczce – zagroziłam mu.
– Urodę trzeba podkreślać – Wyrzuciłam waciki i poszłam opłukać twarz. –
Zwłaszcza jutro, gdy będę się nawalała radośnie z sadomaso.
– Znów o nim? Za często go wspominasz, jak na kogoś
niewartego uwagi – Spojrzał na mne, układając się brzuchem na materacu łóżka.
– A co? – Wdrapałam się pod kołdrę. – Zazdrość się odezwała?
– Uniosłam brew i rozłożyłam ręce. – Cóż to ty nawet mi nie przyjdziesz kibicować.
– Nigdy nie powiedziałem, że nie przyjdę – mruknął,
przysuwając się bliżej. Zarzucił rękę na moją talię. – A teraz idź spać.
Wkurwię się, jeśli nie zasnę, zanim te wasze pieprzone ziemskie ptaki zaczną skrzeczeć
jakby je zarzynano.
Uśmiechnęłam się i
przytuliłam, nim kliknął przycisk w lampce i pokój ogarnął mrok.
****
Dam sam nie
wiedział, gdzie się znajdował. Grube pajęczyny wyłaniały się z mroku, ocierając
o jego skórę, przez co dostawał dreszczy. Czuł na sobie czyjeś oczy, lecz nikogo
oprócz niego nie było. Chyba że ten ktoś chował się w wszechobecnej ciemności.
Przełknął ślinę. Gorycz strachu rozlewała się w po jego kubkach smakowych.
Mrok zaczął jaśnieć,
aż przybrał barwę posępnej czerwieni. Brunet próbował zawołać kogokolwiek. Jednak
nic nie wydobyło się z jego ust. Zupełnie jakby został uwięziony w niemym
filmie grozy.
Zaczął biec, choć
zdawało się, że nie porusza się ani o krok.
– Kuso…
Jego ciałem
wstrząsnęło. Czyjaś złowroga obecność otarła się o niego niczym ostrze noża. Obrócił
się gwałtownie i gdyby mógł, to wrzasnąłby. Trzy pary oczu wpatrywały się w
niego, przeszywając na wylot. Dziwny stwór z złotej zbroi zaśmiał się.
Dan chciał się cofnąć,
lecz jego kostkę oplotła gęsta zimna pajęczyna. Zachwiał się i upadł. Wtedy
poczuł, jak po jego dłoni rozlewa się gorący biały ból. Symbol Bramy jaśniał,
rażąc jego oczy.
– Ode mnie nie ma ucieczki, szczeniaku – zagrzmiał sześciooki
i wyciągnął ku niemu rękę.
– DAN!
Gwałtownie otworzył
oczy i zerwał się z łóżka. Serce dudniło mu w piersi, a klatka piersiowa szybko
unosiła się i opadała, gdy próbował krótki, urywanymi oddechami nabrać
powietrza. Pokój kiwał się przed jego oczami, a zimno rozchodzące po trzewiach
dalej nie opuszczało.
Przymknął oczy i
starał się oczyścić umysł. Kiedy oddech się uspokoił, odetchnął i spojrzał na
Drago.
– Też miałeś ten sen?
– Jaki sen, Danielu?
Przysiadł na krawędzi
łóżka. Nogi wciąż miał z waty, natomiast dłonie mu drżały. Przecież ten sen był
krótki, więc czemu tak reagował?
– Byłem otoczony ciemnością. Wszędzie były jakieś pajęczyny –
zaczął cicho wyjaśniać. – Bałem się, bo czułem, że ktoś mnie obserwuje. I nagle
pojawił się jakiś koleś. – Zmarszczył brwi. – Miał trzy pary oczu i nosił jakby
złota zbroję. I wtedy pojawił się symbol bramy na mojej dłoni – Podniósł rękę.
– Co to mogło oznaczać? – zadumał się Drago. – Powiedział
coś jeszcze?
– Że nie od niego ucieczki.
Słowa zawisły między
nimi. Drago wyglądał na wyjątkowo zmartwionego i nie było w tym nic dziwnego.
Zawsze przed jakimiś poważnymi wydarzeniami jego wojownik miał jakieś wizje.
Tylko co mogła oznaczać ta? Kolejnego wroga? Jeśli tak, to jakie miał cele?
Czego od nich chciał? Jak wiązało się to z Bramą?
Nagle Dan znów doznał
tego palącego uczucia bycia obserwowanym. Zerwał się i bez słowa otworzył okno.
Powitał go chłód i hukanie sowy. Rozejrzał się uważnie, lecz nie udało mu się
nikogo dostrzec. Podwórko było puste. Jednak uczucie nie znikało.
Gdzie? Kto? Biegał
nerwowo wzrokiem, aż zatrzymał się na pobliskim żywopłocie. Przełknął śliną i
już chciał krzyknąć, kiedy wszystko zniknęło. Skonfundowany stał jeszcze przez
chwilę z wytrzeszczonymi oczami. Serce znów mu waliło. Ktoś go obserwował. Wiedział,
gdzie mieszka.
– Ktoś nas śledzi Drago – powiedział bakuganowi, osuwając
się na łóżko. Zacisnął dłonie na prześcieradle. – Tylko nie mam pojęcia kto.
– Musimy o tym komuś powiedzieć, Dan.
– A może mi się wydawało? – Wsunął palce we włosy. – To była
w sumie krótka chwila. Może przez ten koszmar coś mi się wydawało.
– I tak warto komuś powiedzieć – Drago zawahał się na chwilę,
ale ciągnął dalej. – W najbliższym gronie to chyba Jess ma największe obycie z
dziwnymi wizjami?
Dan skinął głową i
nim zdążył pomyśleć, już wbijał numer dziewczyny. Przy drugim sygnale zerknął
na godzinę. Trzecia piętnaście. To wyrwało go z odrętwienie i zakończył
połączenie.
– Dan?
– Drago, to nie ma sensu – westchnął. – Po co mam kogoś
dręczyć o trzeciej w nocy? I to przez głupi koszmar – ziewnął. – Zapomnijmy o
tym.
– Kilka miesięcy to o tej porze zwiedzaliście neathiańską
dżunglę w piżamach – wytknął mu bakugan, po czym westchnął. – Jesteś pewny?
– Tak – Chłopak wczołgał się z powrotem pod kokon kołdry. –
Zresztą Jess by mnie zamordowała, jeśli nie dałbym się jej wyspać na walkę, w
którą ją sam wkopałem.
Drago wyszeptał ciche
„dobranoc”, a Dan zasypiając, mógł tylko zaklinać los, by znów nie ujrzeć tych
wypełnionych czystym złem oczu.
****
Ryk Fludima
poniósł się echem przez grube ściany, a zaraz za nim okrzyki kolejnych
bakuganów. Płomienie zatrzeszczały, rzucając miękkie pomarańczowe światło na
krople krwi pokrywające posadzkę. Łzy kapały wolno.
Plask. Plask. Plask.
Złota korona
błyszczała w ogniu jak zdobyte siłą trofeum. Symbol ostateczności. I tym w
sumie była. Znakiem władzy wydartej jej poprzedniemu właścicielowi.
Szkarłatna
posoka wypływała spod ciała. Czarne włosy były wręcz nią przesiąknięte.
Królewski strój był brudny i potargany. Szyderstwo. Kiedyś zawsze elegancki i
gotowy do ukazania się przed poddanymi teraz wyglądał nie lepiej od łachmanów
żebraka.
Oddech z trudem
przechodził przez zaciśnięte gardło. Oczy paliły od ciągłych łez. Ke…Kenji.
– Urocze – szept pełen trucizny rozległ się w górze.
Tytan przejechał po symbolu na policzku. – Przeznaczenie znów dokonało dzieła,
a ty sięgnąłeś po moc.
Płomienie wspięły się jeszcze wyżej. Biała rękawiczka poplamiona
krwią obróciła kilka razy koronę. Czerwona maska migotała, a błękitne oko
patrzyło chłodno na rozmiary dokonanych zniszczeń. Złośliwy uśmiech.
- Oczywiście – Spectra przykucnął i pochylił głowę w bok.
Drwiący gest udający troskę. – Długo czekałem, ale w końcu cię oślepiłem. Moc
jest moja – Fiolet, przeklęta purpura przewinęła się wokół jego palców. – Jesteś
już dla mnie bezużyteczna, Jessie.
Nim jeszcze na
dobrze się rozbudziłam, czułam, jak mocno zaciskam palce na ramieniu Keitha. Rozwarłam
powieki, nabierając z trudem powietrza.
– Jessie?
Jego głos doszedł
jak zza szkła. Usiadłam, obejmując dłońmi twarz. Szok przewijał się z uczuciem
mdłości. Co to miało być? Często przez alkohol miałam dziwaczne sny, ale coś
takiego. Zagryzłam wargę. Dlaczego?
– Co się dzieje?
Mimowolnie się spięłam,
gdy objął mnie za ramię, ale zaraz rozluźniłam i oparłam o miękki bok. Zapach
mięty był uspokajający i znajomy.
To był sen. Zwykły
sen.
To mogło się zdarzyć.
Przełknęłam ślinę.
– Nie zdradziłbyś mnie, prawda? – Spojrzałam na Spectrę.
Twoje szaleństwo
się skończyło, prawda?
Zamrugał
zaskoczony, po czym zmarszczył brwi. Potarł mój policzek palcami w
uspokajającym geście.
– Oczywiście, że nie.
Uśmiechnęłam się.
– Wybacz. Miałam koszmar – zamilkłam. Czułam, że Spectra
czeka na więcej, ale jakoś nie umiałam się na to zdobyć. Nie teraz.
W końcu poddał się,
potarmosił mnie po głowie i podniósł się z łóżka. Światło pewnie już późnego
poranka oświetliło jego skórę.
– Zrobić ci herbatę?
– Poprosiłabym.
Kiedy wyszedł,
opadłam z gracją orki na poduszkę.
– Widać, że czegoś nie powiedziałaś. Gadaj – Fludim przysiadł
koło mojego ucha.
– Śniło mi się, że – Przełknęłam ślinę. – wydarzenia z
Vestalii wcale nie skończyły się dobrze.
– To znaczy.
Zaczęłam nawijać
kosmyk na palca. Na samo wspomnienie koszmaru poczułam ukłucie zimna koło serca.
– Po prostu Spectra poszedł chyba na jakiś układ z Tytanem.
Zdobył władzę. I zabił Kenjiego.
– Och, Jess… - Bakugan przytulił się mi do policzka. – To tylko
sen.
– Tylko czemu się śnił? To przeszłość.
– Kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć, że ona potrafi
wrócić w najmniej oczekiwanym momencie.
– Ale po co?
– Czy ja wiem? W sumie mało rozmawialiście o tamtych wydarzeniach.
To była prawda.
Ledwo Zenoheld z ekipą zrobili asta la vista, to na Vestalii zapanował chaos w
związku z odzyskaniem wspomnień. Spotkania z Radą, szukanie Kenjiego,
jednoczesne życie na Ziemi, a potem ta wspaniała wojenka Neathii i Gundalii.
Wszystko działo się tak szybko, że jakoś ta kwestia gdzieś zaginęła. A teraz?
Trochę dziwnie byłoby tak nagle do tego wracać?
Moją uwagę przyciągnął
migający telefon. Podniosłam się na łokciach i sięgnęłam po niego. Jedno
nieodebrane połączenie od Dana do trzeciej piętnaście. Koło siódmej dosłał
jeszcze sms’a.
Żołądek bez dna:
Sorki, musiałem wcisnąć przez sen >.< Szykuj się na walkę!
To finalnie wyrwało
mnie z ospałości. Przydałoby się ogarnąć nieco rzeczy do szkoły i przy okazji
samą siebie, zanim wyruszę na kolejne cudowne spotkanie z Anubiasem, Sellon i
ich drużynami pojebańców. Ziewnęłam i przeciągnęłam się.
Z dołu przybiegło
przytłumione dźwięki szczęku garnków.
A i zrobić śniadanie,
zanim Keith puści dom z dymem.
****
Słońce było za
jasne, kaszojady za głośne, a ludzi ogólnie za dużo. Czy był to skutek stresu
czy z trudem wyleczonego przez umeboshi kaca, tego Akane nie wiedziała. Ale po
trzecim dziabnięciu się kredką w oko, czuła, że dzień nie pójdzie po jej myśli.
Jedynym pocieszeniem
było to, że ściągnęła Gusa do Los Angeles. Jakby miała jeszcze użerać się z
tymi teleportami i latać jak kot z pęcherzem po tamtej przeklętej planecie, to
by się ewidentnie wykończyła przed dziesiątą.
– Że też dałaś się namówić na szpilki – odezwał się Leaus.
– Bawi cię to?
– Jak zaryjesz twarzą w beton, to owszem.
– Ja się jakoś nie śmiałam, jak bakugan Barodiusa przetarł
tobą podłogę – syknęła.
– Przecież się nabijam – westchnął. – Ale na poważnie jak ty
w nich spierdolisz, gdy coś weźmie w łeb?
– Nie takie rzeczy się robiło – prychnęła. – Łapiesz do ręki
i długa.
Na tym ich
konserwacja się urwała, bo Aki wypatrzyła błękitne włosy w tłumie. Przystanęła
na sekundę i wzniosła oczy do nieba. W bogów nie wierzyła, ale niech los jak
raz będzie łaskawy. Klepnęła się w udo, po czym bohatersko ruszyła na spotkanie
z bestią o wyjątkowo łagodnym uśmiechu.
Niby pytanie słodkie, ale Jess nie ogarnęla, o co mu chodziło XDD Taa typowa para w granicach ich możliwości xD Układa, układa *wpycha dalsze pomysły pod biurko*, a teraz czas na Gune XDD To będzie slow buen, bo to bardziej spotkanie niż randka
OdpowiedzUsuńJess: Aki ma szpilki
Aki: Bo mnie jedna szmula w nie wepchnęła
Haru: Tylko poradziłam ^^''
Jess: Tsundere vibes
Aki: Bo ci jebnę
Well, ta akcja tu dzieję się jakby przed tamtym odcinkiem XDD W sensie ta fabula rozpadu była akurat ciekawa, wkręcę swoje postacie i się bawcie XDD KEith kiedyś musial się pogodzić, że Miry nie upilnuje, lepiej ufać, ale kontrolować, choć w tym przypadku to Ace'a
XDDD Stanowczo musiałby tak zrobić albo poczekać, aż Jess zacznie myśleć o przyszłości XD Taaa, ktoś kogoś musi trzymać tam u nich na wodzy, ale nie zapomnijamy o Irene, hehe
OdpowiedzUsuńJenn: Powrót tipsiary
xDDDDDDDDDDDD
XDD musi wrócić, nie wykorzystałam jej potencjału
OdpowiedzUsuńJess: fakt, mało tu crazy bitches każdej płci
Owszem, wincyj trzeba. U twojej siostry to co najmniej z 10 gada
Jenn: Ehhh...
E tam, on nie takie rzeczy przeżył z Vexosami, tam to cyrk na kółkach był XDDD
Ja pierdziele to już kolejny sezon, ja pierdziele wpadłam do jakiejś dziury w czasoprzestrzeni, ja pierdziele.
OdpowiedzUsuń´⊙﹏⊙`
Może średnio mnie pamiętasz ale kiedyś byłam tu stałym gościem ale potem porwało mnie dorosłe życie i dopiero teraz udało mi się na chwilę uciec :"D
Aaaa ja musze to nadrobić! Zła jestem na siebie że tak to zaniedbałam. Ja tu wrócę! W weekend. Albo inna wolną chwilą... Ale wrócę!
Heheheeh, niby ty w dziurze, a ja kopałam tą 2 część by się dalej wlokła. Mniej więcej od 35 rozdziału zaczęła mnie wkurwiać i to ostro widać, dlatego mocno skrócona XDD Nessa, ciebie zapomnieć? Jednego z pierwszych komentujących? XDD I to jeszcze u Jenn!
UsuńJenn: Ja to zdycham
True, a cóż zrobić
Dobrze, liczymy, że jeszcze od ciebie usłyszymy ^^
Oo, czyli wryłam się w pamięć, dobrze wiedzieć 😅 miło wrócić na stare śmieci - tak dawno mnie nie było że aż wstyd! Ale jak dobrze widzieć że przynajmniej ty i twoje córki żyjecie! Mam nadzieję szybko nadrobić (haha) aby być już na bieżąco i wpadać częściej :D
UsuńNooo sporo czasu minęło od twojej ostatniej wizyty *ziewa* Wgl coś jeszcze pisujesz czy juz do reszty dorosłe życie?
UsuńJEss: My nie umrzemy
Jenn: Nie ma łatwo!
A jakże -_- Złego nie bierze >.>
Heh, z pisarki przerzuciłam się na pełnoprawnego "artystę" i teraz buszuje po Insta 😅 rok temu skończyłam książkę na wattpad, która zjadła mi tyle nerwów że stwierdziłam że przerwa. A potem bum, matura, szukanie pracy, praca i jedyne na co mam czas to jakieś arty
UsuńKel: Szkoda tylko że te arty to FANARTY
Meg: A myśmy poszły w odstawkę i jesteśmy tylko jak te duchy latające nad głową Nessy
Ostatnio był jeden art z wami, nie narzekajcie.
Czasem tęsknię do pisania ale potem orientuje się że doba ma tylko 24h i nie starcza mi czasu 😅 może gdybym wieczorami nie siedziała na twitchu coś by się udało... Ale na razie Kelly i Meg żyją tylko na mini komiksach 🤣 (w mojej głowie) Ale dobrze wiedzieć że twoje córy mają się świetnie, widzę że forma ich nie opuściła xD
Aaaa dobrze. Ja też matura, ciężko jest
UsuńJenn: Matma hehe
Kurwa spierdalaj >.> Jeszcze historia ;-; Ale pytanko z niemca to jak najbardziej <3 Właśnie widze, że ktoś lata mi po początkach 2 części, czyżbyś to była ty Ness? XDD Spooko, moja charaktery też są bardziej rozwinięte w łbie, u Jenn to już 2 część dalej nieskończona, jedynie kolejną część shota wjebałam, by było XDD
O ludzie kciuków mi nie starczy by wszystkim znajomym maturzystom życzyć powodzenia 😂 ale jak JA zdałam to i ty dasz radę, nawet matmę zaliczyłam co baba mi mówiła że ładna buźka mi nie pomoże xD
UsuńYEP to ja, hello hi, wsiadłam na motorek i zasuwam po 2 części, mimo że powinnam ludzi na kwarantanny wrzucać xD
Ja to tyle historii do Kel i Meg mam ale nosz kurde zbyt leniwa jestem by wyciągnąć je ze łba 🤣
No mam nadzieje, że dam radę XDD *wpierdala sushi* A moje babsko jest gorsze. To zasuwaj, zasuwaj, możesz mi powiedzieć, co myślisz XDD
UsuńJess: Początki jeszcze szły
Aki: Potem wyjebało
Zajebana Neathia -_-
Okej, robię speedrun xD walnę ci taki kom na koniec, że godzinę będziesz czytać xD
UsuńKel: Ta już to widzę
ZAMILCZ
Jestem po 6 rozdziałach i w mordę jak ja tęskniłam za Jessie i jej ekipą! 🥺
Właśnie widzę ten speedrun XDDD A bardzo proszę, bardzo lubię dostawać komentarze o tych wypocinach. Hehe i za Spectrą również pewnie
UsuńJess: To tylko ty
To twój chłop
Jess: Ciii, ciii
I HEATHER! Heather matko i córko! Kompletnie zapomniałam o istnieniu tej laski a ona przecież była takim sztosem! Mam wrażenie że kiedyś ją nawet narysowałam... Bożeee czuję się jak dziecko, tak mnie jara ten powrót xD
UsuńKel: Angel szykuj się na spam
Mam artblock więc rzuciłam na razie w diabły rysowanie dzięki czemu mam czas poczytać hihi 🤣
Ahhh yes Heather ^^'' Nie w pełni wykorzystałam jej potencjał, ale to jeszcze nic straconego
UsuńAki: No kurwa
No co, liczyłaś, że z tym nie wlecę? Tu mają być dramy i dramy! Ooo spam bardzo chętnie <3
Właściwie Vexosi to byli szaleńcy (Shadow na pewno), a ci to wariaci XDDD Hehe, za krótko była a przez tą przeklętą 2 część nie wykorzystałam w pełni potencjału jej postaci XD Gune...hmmm... na razie bardziej myślałam o ich cute aspektach, ale wsm obydwoje są dość styrani przez życie O.O
OdpowiedzUsuń