poniedziałek, 23 stycznia 2017

Rozdział 54: W sumie brak planu też jest jakimś planem

   Akane ziewnęła i oparła brodę o dłoń. W całym domu panował taki spokój i cisza, że miała ochotę zasnąć. Tylko przytłumione odgłosy muzyki dochodzące z jej i Jess pokoju ją przed tym powstrzymywały.
 No dalej mleczko. Gotuj się szybciej! – jęknęła, zerkając ponuro na garnek. – Ciocia Akane chce kakao!
 Dobrze się czujesz? – spytał Leaus, szczerze w to wątpiąc.
   Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem i sprzedała lekkiego prztyczka, przez co bakugan skończył na plecach i wróciła do bezmyślnego patrzenia na garnek.
 Powinnam w sumie jeszcze spuścić wpierdol Reiko, ale – ziewnęła. – zwiała, a ja jestem śpiąca.
 Do kogo ty w tym momencie mówisz? – mruknął jej bakugan, próbując wstać.
 Do ściany, wiesz? Do ciebie mój głupiutki przyjacielu! – warknęła. – Jak coś to mi pomożesz.
 Jak mam twoim zdaniem uderzyć ducha?
– Myślę, że pięścią, ale możesz mieć inne pomysły.
   Leaus chciał odpowiedzieć, lecz mina Akane niezbicie pokazywała, że jak to zrobi, to skończy w mleku, więc zamilkł.
   Wtedy do kuchni spokojnym krokiem wszedł Keith wraz z Marucho. Dziewczyna od razu napięła wszystkie mięśnie, mimo że wzrok ciągle miała utkwiony w mleku. Vestalianin włączył ekspres i oparł się o blat stołu, splatając ręce na torsie. W tym czasie Marakura grzebał w szafkach, szukając kubków. Akane wychyliła się i wyciągnęła dwa w niebieskie wzory.
  Proszę. – Podała je Marucho, uśmiechając się lekko.
 Dzięki, Akane! – Blondynek odwzajemnił uśmiech. – Przepraszam, nie zauważyłem cię wcześniej.
 Nic się nie stało. – mruknęła, przymykając oczy.
   Z drzemki wyrwał ją swąd spalenizny i stukot. Otworzyła oczy i ujrzała, jak Keith wrzuca podpalony garnek do śmietnika.
 Co się stało? – jęknęła. – Nie gadajcie, że się spaliło!
 Świetna z ciebie kucharka. – zaśmiał się Leaus.
 Morda, przysnęło mi się kapkę. – broniła się Akane, wstając z krzesła. Ponownie ziewnęła i sięgnęła po następny garnek, do którego wlała resztki mleka. – Sorki za garnek, ale wątpię, żeby to była duża strata. – zwróciła się do Marucho, ignorując uśmieszek Spectry, chociaż ją kusiło, by się na niego wydrzeć. On też nie umiał gotować!
– Nic się nie stało. Kiedyś tylko Dan z Runo zbili mi z dziesięć talerzy.
 Rzucali się nimi?
– Dokładnie.
 Będą piękną parą, z tym że Dan skończy pod pantoflem. – stwierdziła Akane, włączając płytę.
 Dobranoc. – pożegnał się Marucho, zabierając swój kubek z herbatą.
 Tsa, miłych snów. – wymamrotała dziewczyna.
   Keith wyszedł tuż za blondynkiem, ale tuż przy drzwiach zatrzymał się.
 Dobranoc, Akane. – powiedział.
 Najgorszych koszmarów! – warknęła i plasnęła ręką o blat.
   Chłopak wzruszył ramionami i zniknął w mroku korytarza. Akane przejechała ręką po twarzy. Z czego on tak się cieszy? Przecież tylko powiedziała mu, że Reiko i Jessie mają mocno na pieńku i tyle. Zacisnęła dłoń na łyżce. Co mu dała ta informacja?
   Przygryzła wargę. Chociaż może powiedziała mu nieco więcej...
 Łazienka jest już wolna. – Obróciła się na dźwięk głosu Jessie. Szatynka stała w swojej krótkiej piżamie i turbanie na głowie, opierając się o framugę drzwi. – Idź się umyć. Ja dokończę kakao, bo czuję – Pociągnęła nosem i lekko się skrzywiła. – że tobie coś nie idzie.
 Nie mądrz się tak, islamistko. – burknęła Aki, przeciągając się. – Dziś był wyjątkowo męczący dzień.
 Hai, hai, zjeżdżaj po prysznic. – Rzuciła jej mokrym ręcznikiem w twarz. – Masz, może się ożywisz.
 Nie podskakuj, bo i tak nie dorównasz mi wzrostem. – Wyszczerzyła się Japonka, poklepała przyjaciółkę po policzku i wyszła z kuchni.

****

   Spalenizną było czuć już na korytarzu. Wniosek? Akane gotuje mleko. Westchnęłam i zajrzałam do kosza. Spalony garnek. Dobrze że przynajmniej kubki całe. Sprawdziłam mleko, ale było za chłodne, więc oparłam się o stół. Jak wrócę, trzeba będzie powiedzieć Aki, co się dowiedziałam i że mam kolejnego zwariowanego przodka na głowie. Jutro wyleczę kostkę i razem z Akane polecimy na Vexosów, gdzie wreszcie odnajdę ten cholerny fragment. Tylko jak my się tam dostaniemy?
– Fludim, masz zadanie. – szepnęłam.
 Jakie?
 Musisz do... Jaki dziś dzień? Zerknęłam na kalendarz. – piątku nauczyć się wytwarzać te portale.
– Jess, co ty chcesz zrobić?
– Zakończyć to wszystko. – odparłam, przelewając mleko do kubków i mieszając je z kakao.
 Sama? To nierozsądne! Powinnaś wraz z Wojownikami tam polecieć!
 Co im powiem? – spytałam chłodno. – Że szukam jakiś fragmentów, by dowiedzieć się o co chodziło w moich dziwacznych wizjach?
 Więc...
 No właśnie, Fludim. Oni nie mają z tym nic wspólnego i nie chcę ich narażać na niebezpieczeństwo. Mają wystarczająco dużo własnych problemów. Poza tym im będzie mniej osób, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że nas zauważą. – Wzięłam kubki do ręki, wyłączyłam światło  i ruszyłam do pokoju. – Nie chcę na razie walczyć z Zenoheldem, a odnaleźć ostatni fragment i poznać prawdę, ok?
 Dobrze. – skapitulował. – Ale obiecaj mi, że będziecie z Akane ostrożne.
   Nie ma takiego pojęcia w moim słowniku, ale skinęłam głową dla świętego spokoju.
–...Elevenorowie zginęli lata temu, a wątpię, że Vestalianie zaakceptują kogoś kompletnie obcego na tronie. – Usłyszałam przytłumiony, męski głos dochodzący zza drzwi.
– Co na to Rada? – tym razem to był Keith.
 Sami nie wiedzą, co robić. Keith większość z nich za dwa – trzy lata przejdzie na emeryturę. To już stare dziadki, na które spadł ciężar rządzenia Vestalią. Tylko ja i Hertzon jesteśmy tam młodzi. Potrzebny jest silny, nowy rząd, ale nie ma go jak stworzyć bez władcy. – Rozmówca chłopaka westchnął. – Demokracja, która jest popularna na Ziemi, na Vestalii nie ma szans przejść. Lud nie ma pojęcia, co to jest.
– Więc co robimy?
– Ty tam siedź i powstrzymaj naszego byłego, szalonego króla przed zrobieniem z nas prochu. Tymczasem spróbuję coś zrobić. Myślisz, że ktoś z Elevenorów przeżył?
 I przez dziesięć lat nie dał o sobie znać? Nie wierzę w to.
 Żeby diabli wzięli twój realizm. – warknął rozmówca. – Dobra kończę, bo czeka mnie jeszcze mnóstwo papierkowej roboty. 
– Do zobaczenia.
   Dopiero skrzypnięcie krzesła wyrwało mnie z bezruchu. Zrobiłam kilka kroków do przodu i znów się zatrzymałam.
   Co za Elevenorowie? Zmarszczyłam brwi. Wydawało mi się, że już gdzieś słyszałam to nazwisko, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie.
   Nagle przed oczami pojawił mi się obraz Reiko, którą widziałam w jej wspomnieniu.
   A jeśli...
   Pokręciłam głową. Niemożliwe.
   „Ale ona nie powiedziała, jak ma na nazwisko.”
   Stałam tak z kubkami kakao, które parzyły mi palce, patrząc się na swoje papucie w fioletowe serca.
 Jessie?
   Zerknęłam do tyłu na Keitha, który patrzył na mnie zdziwiony. Jeśli stałam tak od pięciu minut, a on to widział, to mu się nie dziwię.
 Ne, Keith, mam pytanie.
– Jakie?
 Kim byli Elevenorowie? – wyrwało mi się, zanim ugryzłam się w język. – Znaczy się, nie chciałam podsłuchiwać ani nic w tym stylu, ale tak mi wpadło do ucha i wydaje mi się, że już słyszałam to nazwisko.
   Chłopak uniósł brew.
– To dawna rodzina królewska, ale zginęła dziesięć lat temu w wielkim pożarze. – odparł.
   Coś w moim wnętrzu gwałtownie drgnęło, a przez głowę przebiegła jakaś myśl, ale nie zdążyłam jej uchwycić. Wtem rozległ się męski głos z jednej z wizji.
   Jestem synem kowala! Zwykłym plebsem!
   Czyżby Zenoheld?
 Gdzie o nich słyszałaś? – spytał chłopak, przyglądając mi się uważniej.
   Spojrzałam na niego mało rozumnymi oczami, analizując wolno jego słowa. Byłam zbyt zaprzątnięta myślą o moich wizjach. Teraz wszystko zaczęło się układać w logiczną całość...
 Etto... zaczęłam i potrząsnęłam głową.  Nie pamiętam. – mruknęłam, zaciskając mocniej palce na kubkach. 
   Przez chwilę stał w milczeniu, świdrując mnie mało przyjaznym spojrzeniem, po czym wzrok mu złagodniał.
– W takim razie dobranoc, Jessie.
 Dobrej nocy. – rzuciłam i pośpieszyłam do pokoju, zdumiona, że tak łatwo mi odpuścił.
   Usłyszałam trzask drzwi. Cholera, nie powinnam się pytać...a właściwie czemu? On się mnie ciągle czepia, więc czemu ja nie mogę?!
 Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie wyzionęłaś ducha w tej kuchni. – powitała mnie Akane, gdy wreszcie weszłam do pokoju. Leżała na podłodze i malowała paznokcie na zielono – srebrno.
 Chciałoby się, co? – Siadłam po turecku naprzeciwko niej i położyłam na dywanie kubki z kakao.
– Jak kostka? – zerknęła na stabilizator, który skądś wytrzasnął Baron.
 Już tak nie boli. – odparłam, biorąc łyk ciepłego napoju.
   Akane przeturlała się na drugi koniec pokoju i zaczęła wyrzucać ze swojej przepastnej torby różne rzeczy. Na podłodze wylądowała paczka krakersów, ciastka, butla soku pomarańczowego, czekolada, żelki, batony i tak dalej, i tak dalej. W końcu jedną z wielu zasad Aki była: „Jedzeniem można załatwić wszystko.”
   Do tego wszystkiego dołączył laptop, ładowarka do niego, przenośne głośniki, pendriv i stos płyt.
 Pół domu wyniosłaś. – stwierdziłam, oblizując wargi.
 Wcale że nie! – Paralizator dołączył do kupy rzeczy. – Co najwyżej pół pokoju! –  Wyrzuciła jeszcze dwie poduszki. – Ale to później. – wróciła na swoje miejsce, ściskając w jednej ręce zeszyt, a w drugiej długopis. – Najpierw musimy ustalić kilka spraw i plan działania – Uśmiechnęła się szeroko.

****

   Przeciągnęłam się jak jakiś kot i sięgnęłam po zeszyt, by jeszcze raz zobaczyć nasze ustalenia i plan działania. Było to wszystko zapisane dość chaotycznie, bo w międzyczasie oglądałyśmy filmy, biłyśmy na długopisy, wyżarłyśmy zapasy i zniszczyłyśmy zamek w łazience, ale chyba Marucho się nie obrazi.
1.        Reiko na 100% coś ukrywa.
2.      Tytan to nowy rodzinny psychopata.
3.      Elevenorowie rządzili na Vestalii sprzed 10 latami, więc Zenuś jest plebsem (poziom kultury i wychowania pasuje jak ulał).
4.   Zenoheld kogoś zabił?
5.      Trzeba się dowiedzieć jak pozbyć się ducha.
6.      W najbliższym czasie odwiedzić Zenusia i znaleźć ostatni fragment.
7.      Spuścić łomot Hydronowi.
8.       Ogarnąć ojca Miry i Keitha (albo go zabić, to też jest jakieś wyjście).
9.      Sprawić, by Zenoheld zszedł na zawał.
10.      Przeżyć do wakacji.


– Nie wiem, czy jest tu jakiś plan, ale rozpiska jak najbardziej prawidłowa. – powiedziałam, patrząc do góry nogami, jak Akane szuka w kołdrze pendriva.
– W sumie brak planu też jest jakimś planem. – zauważyła. – A i jeszcze jedna sprawa. – Zerknęła na mnie przez ramię. – Skoro jutro teoretycznie ten wywar będzie gotowy, to w nocy lecimy do tych powalonych gości?
   Podniosłam się do siadu i pokręciłam głową.
 Nie. Od dawna nie walczyłam. Przydałoby się to nadrobić. Co ty na to, Fludim? – spytałam przyjaciela.
 Bardzo chętnie.
 Ciebie Akane też to dotyczy. – burknął Leaus. – Twój poziom bardzo spadł.
 Dzięki za komplement. – wymamrotała dziewczyna. – Dobra wyzwę tego Kazamiego czy jak on tam miał i będzie po sprawie.
 Przegrasz. – powiedzieliśmy jednocześnie z Leausem.
 He?! – Oburzyła się. – A to niby czemu?! Co to niby jakaś szycha jest?
– Nie słyszałaś o nim? – Uniosłam brwi. – Przecież przez jakiś czas był pierwszy w rankingu graczy, póki nie pokonał go Maskarad.
   Wzruszyła ramionami.
 Wielkie mi co. Ja się w żadne rankingi nie bawiłam. Zwykły idiotyzm i tyle. – mruknęła, poddając się z szukaniem pendriva. – A ty kogo wyzwiesz?
 Nie mam pojęcia. Może Ace’a, może Shuna, może Mirę.
– Dawaj Spectrę!
 Eeee... – Skrzywiłam się. - Wątpię, że bym wygrała.
 Ja tam myślę, że byś sobie koncertowo poradziła, ale jak się wstydzisz, to nie.
 Huh? Czy ja powiedziałam, że się wstydzę?
 Tak, pomiędzy wierszami.
– Skończ z tą nadinterpretacją!
 Ooo~ rumieńce widzę!
 To czas najwyższy wybrać się do okulisty!
– Słucham?
– I laryngologa!
 Ty mała....
   Nagle drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły i weszły zaspane Julie, Mira oraz Alice.
 Dziewczyny jest czwarta nad ranem. Możecie być trochę ciszej? Pro... Mira urwała i wytrzeszczyła oczy, a pozostałe Wojowniczki dosłownie zbaraniały.
   Cóż, widok mnie oraz Akane okładających się poduszkami z pomalowanymi rękami i twarzami długopisem w otoczeniu pustych opakowań po ciastkach i krakersach oraz kulek z papieru musiał być niecodzienny. Zwłaszcza, że z głośnika akurat płynęła jakaś romantyczna i melancholijna melodia.
– My już idziemy spać. – powiedziałam, zrzucając z siebie Akane, jednak nie na długo, bo wskoczyła na moje plecy i przygniotła mnie do podłogi.
 Zmykajcie do łóżek, za chwilę wyłączę muzykę i będziemy cicho! – wyszczerzyła się, ignorując moje groźby.
   Mira tylko wolno skinęła głową i wraz z dziewczynami wycofała się i zamknęła drzwi. Gdy usłyszałyśmy ich oddalające się kroki, parsknęłyśmy śmiechem.
 Serio jest czwarta – poinformowała mnie Akane, wyłączając laptop i zrzucając różne śmieci  kołdry. – Czas się nieco przespać. – ziewnęła przeciągle.
– Na którą jest śniadanie? – spytałam, poszukując telefonu, co było dość trudne, zważywszy na bajzel, który panował w naszym pokoju.
 Normalne o dziewiątej, ale nasze gdzieś tak na jedenastą.
   Wyszczerzyłam zęby.
 Podoba mi się twój tok myślenia.

****

   Japonka przewróciła się po raz setny, nie mogąc zasnąć. Grube zasłony tłumiły światło słoneczne, przez co w pokoju panował mrok, na korytarzu było cicho, a Jessie zasnęła zwinięta w kulkę, dzięki czemu miała jeszcze więcej miejsca dla siebie, ale sen i tak nie nadchodził.
   Westchnęła z irytacją, patrząc na wyświetlacz telefonu. Piąta trzydzieści. Półtorej godziny bezsensownych przemyśleń i zamartwiania się. Przygryzła wargę. Ostatni raz miała tak ponad półtora roku temu, gdy Jordan zginął, a Jane i Jessie mocno się podłamały. Wtedy spędziła bezsennie całą noc.
 Kurwa. – szepnęła, wyślizgując się z łóżka.
   Wyszła na balkon, nie zwracając uwagi na chłodne, poranne powietrze, które owiało jej ciało. Oparła się łokciami o barierkę.
   Dwie sprawy dręczyły ją najbardziej. Po pierwsze, broń do niszczenia światów. Jeśli ona naprawdę zostanie stworzona, to co wtedy? Cała jej rodzina, jej mama, jej urocza siostrzyczka będą zagrożone. Zacisnęła dłonie w pięści. Nikomu nie pozwoli ich tknąć. 
Wiatr rozwiał jej włosy, a pojedyncze promienie słoneczne oświetliły białą cerę.
   Po drugie, stan jej przyszywanej siostry. Zbyt długo ją znała, by sądzić, że w wszystko jest w porządku. Świadczyły o tym  cienie pod oczami i mniejsza chęć do rozmów. Stanowczo było coś nie tak. Przez tego pieprzonego ducha! Warknęła. Gdyby tylko Reiko była człowiekiem...
Najchętniej powstrzymałaby Jessie przed wyprawą po ten ostatni fragment, gdyby nie fakt, że to może być rozwiązanie ich problemów. Może jest w nim coś, dzięki czemu Reiko zniknie z ich życia? Tak byłoby najlepiej.
   Tam gdzie ty tam i ja. Proste i logiczne, nie?
   Pchana nagłym impulsem złości kopnęła w barierkę balkonu. Żeby to wszystko szlag trafił!




*dosłownie pada z książką od wosu na twarzy* Niby mam wylew weny, ale z czasem jest gorzej. No czemuuu?
Jessie: Nie przesadzaj, jutro luźny dzień, oprócz spr z wosu
Tak to jest, gdy prawie 9 nauczycieli jest chorych xD *dumna ze swoich ocen* Wybaczcie czytelnicy, ale mam dość i nie chce mi się pisać podsumowania *zerka ponuro na lenia, który rozsiadł się na jej ulubionym fotelu* więc przejdźmy już do artów *macha ręką*

Jessie: Gus powściągnij te emocje. Po prostu ty i Spectra zostaliście wykiwani przez Mirę xD
Julie: Dziewczyn się nie bije
Jessie: Dokładnie. Bo powiem Aki, by się z tobą nie wiązała, bo jesteś zły :3
Akane: -.-
Ja: Ustalenie nowego związku bez żadnego konkretnego powodu zawsze ok
Jessie&Julie: Wiemy.

Akane: To jest tak brzydkie, że aż oczy bolą
Jessie: A mogli zostawić w oknie życia
Akane: Albo wyskrobać
Dan: I już wiemy, że po Hydronie, gdy dziewczyny do niego polecą
Shadow: Jakże mi przykro.


Jessie: Keith, twój bakugan się trochę...bardzo roztył xD
Akane: Dieta, mój drogi
Jessie: I codziennie przysiady oraz brzuszki
Helios: Spadajcie, obydwie

Jessie: Xd
Julie: Atomówki *.*
Ja: Baja dzieciństwa ^^

Lync taki król imprezy
Jessie: A Grav sztywny jak zawsze
Shadow: *kąciki ust mu drżą*
Jessie: Ej, nie Prove bez przesady
Shadow: Kiedy ja nic nie mówię xD

Jessie:....He? *próbuje odczytać co pisze z tyłu*
Shadow: *zakrywa oczy* Oślepłem!
Dan: Przejdźmy dalej. Ja was proszę ;-;
Ace: Co wy tu..*dostaje poduszką od zawstydzonej Miry i wypada na korytarz* Odbiło wam?!

Taki mały a już ciastka kradnie? ^^
Shadow: Ciastka życiem *bije Lynca, ale nikt nie wie czemu xD*
Lync: Dlatego taki gruby jesteś!
Shadow: Ja gruby? Weź w okulary zainwestuj. Ty widzisz te idealne mięśnie? *napina muskuły* pół vestaliańskich dziewczyn na to leci.
Jessie: A raczej leciało
Shadow: ;-;

Jessie: Aki, Gus cię jednak zdradza *siedzi na znokautowanym chłopaku*
Dan: Serio dałeś się pobić dziewczynie?
Akane: Kuso, czy ty sugerujesz, że dziewczyny są słabe? *mówi spokojnie, ale w jej oczach czają się groźne błyski*
Dan: Nieee. Tylko wiesz Grav miał pewnie jakieś treningi z Vexosami i ogólnie był Vexosem i wiesz...
Akane: *przestała go słuchać* Zaraz ci pokażę, jak dziewczyny są "słabe" :)
Dan:...

Jessie: *dusi się ze śmiechu*
Akane: Pasuje jak ulał. On się powinien tak ubierać
Zenohled: Ja mam imię
Jessie: Uważaj, bo nas to obejdzie
Akane: Weź sobie pofruń jak ta cholerna Mariposa i przestań nam uprzykrzać życie, co?


Jessie: Ja zawsze sądziłam, że pomiędzy nimi coś jest
Mira&Keith: *starają się zabić ją wzrokiem*
Jessue: Nie mogłam się powstrzymać xD
Akane: Jaki ojciec taki syn
Jessie&Dan: *ostatkami sił próbują powstrzymać śmiech*
Keith: Odpierdol się ode mnie, dobrze ci radzę.
Akane: Sorry, mój zdrowy rozsądek odszedł w zapomnienie jakieś 12 lat temu :x

Dan: Popatrz, Gus jaki dobry Spectra zamontował ci parasol w głowie xd
Shadow: A on mu go nie dał? O.o
Dan: Cichaj.


Kończymy ten cudowny rozdział, a następny MOŻE być gdzieś w okolicach soboty (jak jej dożyję, tak wiem optymistka ze mnie) , a tymczasem się odmeldowujemy ^^
Ps. Wow. To już 54 rozdziały ;-;
Jessie: A teleportu dalej nie naprawiłaś.
.......

10 komentarzy:

  1. Teraz nie mam spoznionego zaplonu! XD czytne jutro w szkole na infie i moze nawet koma walne. A teraz lece Noragami ogladac. Pst, Jess moze faktycznie wynajmnij Yato za te 5 jenów xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: Właśnie szukam numeru
      Tytan: Phi, blye jaki bożek nic mi nie zrobi
      Jessie: A ciebie to załatwię własnoręcznie

      Usuń
  2. Ja: Mój nieogar osiągnął swe apogeum ostatnimi czasy, skoro do niedzieli nie ogarnęłam czemu informacja o postach mi się nie wyświetla. -.-
    Aaron: Przynajmniej sama przyznałaś, że jesteś beznadziejnym przypadkiem.
    Ja: Spieprzaj w rzepak. -,-
    Hiromi: *nie odbywając wzroku od projektów na Carnevale di Venezia* Aaronio kochana my mamy pomóc Yuni odzyskać wiarę w siebie, a nie przeciwnie.
    Aaron: *podnosi ręce w geście bezradności* Wiesz, że się staram kuzynko.
    Kaosu: Jak cholera.
    Aaron: No ba lolitko.
    Hiromi: *ignorując dyskusję pomidora i Kagamine poszukuje ołówka* Gdzie to...?
    Kurogitsune: *siedząc przed Romi na stole trzyma w pysku (i tak pogryziony) ołówek*
    Hiromi: A, dzięki. :) *bierze i wraca do szkicowania*
    Kim: Nee, ta torba Akane - chan jest naprawdę przepastna. ^^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: Wiem xD Raz wyniosła w nim komputer z monitorem i pełnym oporządzeniem i dopchała pościel xD
      Akane: Troba typowej kobiety :3
      Ja: Spoko Yuna ja mam podobnie. Albo o komach xD
      "Spieprzaj w rzepak"
      Jessie: Piękny tekst xD
      Tytan: Znam lepsze
      Jessie: Czy wasza dwójka naprawdę nie może w spokoju spieprzać do zaświatów i popijać tam drinków?!
      Tytan: Nie.
      Jessie: -.- Aki, jego też trzeba zabić
      Akane; *patrzy na listę* Mamy rozmach ci powiem

      Usuń
    2. Kim: *gwiżdże z podziwem słysząc o pojemności torby* Tyle mang by upchał i jeszcze miejsce zostanie. ^^
      Raksha: A … ta torbą … nie jest strasznie ciężka … czy coś? …
      Ja: Nieogary wszystkich krajów łączmy się… I nie ogarniajmy dalej …
      Kaosu: Cudny a jakże, nawet kolor się zgadza. X)
      Aaron: Dlatego ty i pomidory musicie mieć wspólne korzenie. *dostaje piętą w głowę* Tyy mała cholero... -.-*
      Kaosu: Rzepak się o ciebie pyta Kagamine. -.-
      Hiromi: *podgryza ołówek* Może w zaświatach nie ma drinków. A ci się po prostu tam nudzą i wam uprzykrzają życie.

      Usuń
    3. Akane: Uprzykrzają? Oni jej niszczą psychikę! Moja biedna sis *tuli Jess, która szuka dobrego odkurzacza i wody święconej na Allegro*
      Jessie: *ziewa* Mam już powoli dość włażenia z butami w moje życie i robienie jakiejś afery. Ale nie ma na świecie rzeczy, której nie dałoby się pozbyć ^^
      Fludim: I w tym momencie Zenohled powinien się bać
      Akane: I Hydron.
      Jessie: Rzepak tęskni, Aaron- kun xD
      Akane: Nie jest ciężka. Zresztą się wyrobiłam jak nosiła Sayuri i zakupy wraz z plecakiem

      Usuń
  3. Jestem dałnem i zauważyłam rozdział dopiero teraz... Polecam się na przyszłość xD

    OdpowiedzUsuń
  4. "Przeżyć do wakacji" to brzmi jak plan XD Życzę powodzenia!
    Zenehelt z plebsu i kryzys Vestaliańskiej władzy tym bardziej mnie mnie ciekawi.
    Akane sio od garów i łap odkurzacz! Tylko używaj go mądrze XD
    I powodzenia wdrażaniu misternego planu w życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: Czyli jednak jest jakiś plan xD *plecie Julię warkocza*
      Akane: Mądrze?
      Ace: Ona nie zna tego pojęcia
      Akane: Ty też
      Ace: Aleś odbiła pocisk. Brawooo
      Akane: Bo powiem Spectrze co robiłeś z Mirą!
      Ace: Eee co?
      Akane: Ty już dobrze wiesz co
      Jessie: No ale przyznaj Irs że Zenoheld i plebs do siebie pasują ^^

      Usuń