Jeśli kiedykolwiek chcecie, żeby ktoś krótko
i zwięźle wytłumaczył wam sytuację, to nigdy nie proście o to Dana. Opowiadał
strasznie szybko o żywiole, jakimś rycerzu imieniem Linus, przy okazji wtrącając
coś o ciastkach, wypadzie nad jezioro i odpałach Runo. Tak zaczął się mieszać,
że końcowy sens wyszedł taki, iż Runo
jest w swoim żywiole, który jednocześnie miał, ale inny, ten Linus i został on
mu ukradziony przez Gundalian w nowym domku letniskowym wujka Kuso, bo ciastka
były niedobre. Nie martwcie się, ja też myślałam, że szlag mnie trafi albo mózg
się podda.
– Rozumiesz? –
zakończył najbardziej ironicznym w tej sytuacji pytaniem, jednocześnie biorąc
wdech.
– Za cholerę,
chyba serio będziesz musiał iść do logopedy, choć nie wiem czy to pomoże –
odparłam, starając się z całej siły go nie trzepnąć. – Kto w końcu ma ten
żywioł? I co do tego mają ciastka?!
– Były z marcepanem!
A marcepan jest ohydny, co nie?
Ostatecznie się załamałam i oparłam
bezsilnie o ścianę. Daj mi ktoś siłę, bo wysiadam. Z drugiej strony to też nie
lubię marcepanu, takie białe, słodkie gówno. Pewnie stworzył je jakiś sadysta podobnie
jak lukrecję, no bo kto inny mógłby nasłać takie diabły na świat cukierków i go
bezczelnie pustoszyć?
– Wyjaśnimy to
sobie później – wtrąciła się ta zarąbista dyplomatka z Neathii. – Teraz musimy
się śpieszyć, by odzyskać Neo!
Nie jestem pewna czy powiedziała tak dlatego,
że wszyscy zauważyli, iż ja durnieję, a Dan odpływa w inny świat, czy serio się
śpieszyliśmy. W każdym razie uznałam, że walę wyjaśnienia kto gdzie jak i
dlaczego i popędziłam za tłumem. Dostrzegłam koło Shuna tę dziewczynę, która mi
pomogła przy teleporcie. Jak ona miała? Halsey? Niee...Harriet? Nie, ale
bliżej...Już wiem! Heather! Co ona tu ro...
Poczułam, jak ktoś mi wsadza łokieć między
żebra, po czym przydzwoniłam nosem w plecy Dana. Całą ekipą wytoczyliśmy się na
korytarz w Bakuprzestrzeni. No muszę się przyznać, że od razu przypomniały mi
się walki z Vexosami, tam mieliśmy podobne imponujące jak cholera wejścia.
Za nami zamknął się portal, który wytworzył
bakugan Fabii. Jake podał mi rękę, dzięki czemu wstałam z Dana. Rozejrzałam się
zdumiona. Ściany były pokryte jakimiś dziwnymi ciemnymi pnączami, a ponadto zamiast
zwyczajowych mas ludzi kręciły się pojedyncze osoby. Co tu się stało w tak
krótkim czasie?
– To jaki jest
plan, mistrzuniu? – spytał Vallory.
– Będziemy
improwizować, nie mamy czasu! – odkrzyknął Dan i zaczął biec.
Popatrzyliśmy na siebie z Fludimem z uśmiechem,
czując się jak za starych dobrych czasów, choć upłynął zaledwie rok.
Nie przebiegliśmy za dużo, ledwo udało
się nam skręcić w główną drogę, kiedy znikąd przed nami pojawiło się kolejne
lśniące przejście o kształcie elipsy. Nikt nie zdążył wyhamować i po raz
kolejny polecieliśmy łeb na szyję. Przejechałam na łokciach i prawym kolanie
całkiem ładny dystans. Shun i Fabia jak ninja zdołali odskoczyć i w ten sposób
uniknąć losu Marucho oraz Dana, których Jake przyszpilił do ziemi swoim
cielskiem. Natomiast Heather przetoczyła się na prawą stronę. Tsaaa, drżyjcie
wrogowie, niepokonani Wojownicy przybyli!
– Móóój brzuch! –
zajęczał Dan i zaczął uderzać pięścią w podłogę.
– Jake, błagam,
zejdź z nas... – wydusił z siebie Marucho, blednąc na twarzy.
– O rany,
przepraszam, chłopaki!
Jake zerwał się jak oparzony i pomógł im
wstać. Dopiero gdy wszyscy się pozbierali, mogliśmy się rozejrzeć.
– Jesteśmy na
arenie walk – stwierdził Shun, mrużąc oczy.
– I to testowej
oraz ukrytej – dodał Marucho.
– Ale dlaczego? –
zdumiał się Kuso.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
Za naszymi plecami rozległy się kroki i po chwili ujrzeliśmy Sida.
– Bo wpadliście
w naszą pułapkę, głąby! – zaśmiał się. – Serio wydawało wam się, że nie
zauważymy wirusa w zabezpieczeniach?
Uznajmy, że wiem, o co chodzi, ok?
– No...tak jakby
– przyznał Dan lekko speszony.
– Poza tym
zgaduję, że to jest wasz pobyt przybycia tutaj to on, hm? – ni to spytał ni to
stwierdził, pokazując nam bakugana, który wyglądał, jakby otaczał go srebrna
zbroja. – Pewnie się zastanawiacie, czy już wiemy, co on takiego skrywa?
– Neo... –
wyrwało się Fabii.
– Sid! –
krzyknął Ren. – Co ty wyrabiasz?!
Stał na trybunach i ze złością wpatrywał się
krzaczasto brwiowego chłopaka.
– A spierdalaj!
Nie twoja sprawa!
Krawler zacisnął pięści, mrużąc oczy.
– Oddaj nam Neo!
– wtrącił się Dan.
– Tylko jeśli
wygracie ze mną bitwę – odparł Sid.
Ren wyglądał, jakby właśnie rozważał, czy
nie upierdzielić blondynowi głowy za pomocą młota. Serio, oni tak przypominali
mi w tym momencie Mylene oraz Shadowa, że tylko czekałam, aż Arkail wywali jęzor
i zacznie się obłąkanie śmiać.
– Sam tego
chciałeś – odparł Dan z uśmiechem.
Zeszli na pole walki, a my weszliśmy na
trybuny. Oparłam się o barierkę podobnie jak reszta, obserwując kątem oka Rena.
Przeszedł on na przeciwległą stronę areny. Niby był zdenerwowany, ale od
czasu do czasu zerkał w moją stronę, a wtedy robił taki dziwny wyraz twarzy.
Zmarszczyłam brwi, bo dostrzegłam, że na policzku ma zadrapania od czyichś
paznokci.
– Karta otwarcia!
– wykrzyknął Sid i wyrzucił kartę. – Bakugan bitwa! Naprzód Rubanoid!
Pojawił się czerwony smok. Wyglądał
dość...dziwnie. Kojarzycie tę grę Minecraft? Gdzie cały świat i postacie są
zbudowane z takich kwadratów? No, to ten Rubanoid wyglądał dokładnie jak z tej
gry.
– Hej, co to ma
być?! Gdzie jest Neo?! – zawołał Dan.
– Nigdy nie
powiedziałem, że będę nim walczył, Kuso.
– Poza tym teraz
mam szansę, by cię pokonać Drago – dorzucił Rubanoid.
Helios też tak mówił...
– Ha! Zobaczymy!
Bakugan bitwa! Drago, start!
Naprzeciw Rubanoida stanął Dragonoid, który
zaryczał donośnie.
Poziom mocy Rubanoida: 900
Poziom mocy Drago: 900
– Kieł Korundu –
Sid użył super mocy.
Wzrost
mocy Rubanoida o 300 punktów.
Z pazurów minecraftowego smoka zaczęły
wylatywać czerwone pociski. Drago zręcznie lawirował między nimi, próbując
zmniejszyć dystans między nim a przeciwnikiem.
– Super moc,
aktywacja! Smoczy Koliber!
Rubanoid
traci 300 punktów.
– Co?! –
wykrzyknął zaskoczony.
– Tak łatwo ze
mną nie wygrasz! – zawołał bojowo Drago.
– Tornado płomieni! – Dan szedł za ciosem i
użył kolejnej karty.
Wzrost
mocy Dragonoida o 400 punktów.
To wystarczyło, by posłać Rubanoida na
deski. Jednak Sid nic się tym nie przejął i użył karty „Rubinowe pole”. To
przywróciło jego bakuganowi wyjściowy poziom mocy i sprawiło, że arenę otoczyła
szczelna kopuła składająca się z szkarłatnych kryształów.
– Dzięki tej
karcie mogę też użyć zestawu bojowego
drugiej generacji – poinformował nas łaskawie, klikając w swoim...emm...to był
chyba Smart Watch, ale w wersji do walk bakuganów?
To mi przypomniało, że Fludim też dostał
takie cudo. Kuźwa, dalej go nie przetestowałam.
****
Jane za nic w świecie nie chciała otwierać
oczu. Nauczona licznymi doświadczeniami wiedziała, że jeśli pokaże, że jest
przytomna, to może zastać naprawdę nieciekawą sytuację, dlatego wolała leżeć
jak kłoda i próbować samym słuchem ogarnąć, co się dzieje.
A działo się wiele. Słyszała wkoło
przerażone głosy, pytania typu „Gdzie my jesteśmy?”, kroki i pisk jakby
wiertła. Nieznacznie uchyliła powiekę i ujrzała około tuzin dzieciaków zbitych
w kupkę. Oddzielały ją od nich kraty. Nagle rozległ się głos.
– Och, nie
bądźcie tacy przestraszeni, nie chcemy was skrzywdzić – Był on wyraźnie kobiecy
i sztucznie słodki. – Potrzebujemy tylko waszej siły.
Na chwilę zapadła cisza i Jane niemal
poczuła, że przez dzieciaki przeszła jakaś fala energii. Na ich twarzach
pojawiło się otępienie, a oczy stały się puste, by po chwili rozbłysnąć żółtym
kolorem.
– A teraz weźcie
bakugany i idźcie walczyć za Gundalię!
– Oczywiście,
pani Kazarino! – odparli chórem i powstali.
Szli równym krokiem, mając wzrok utkwiony w
jednym punkcie. Jane obserwowała ich, aż ostatni dzieciak nie zniknął za
ścianą. Wtedy usłyszała, jak ktoś wstaje, więc zamknęła oczy i przekręciła
głowę w bok. Ze zdumieniem odkryła, że miała pod sobą całkiem miękką poduszkę.
Słyszała, że ta cała Kazarina idzie w ich
kierunku i zatrzymuje się przed kratami. Rozległo się ciche westchnięcie
zawierające nutkę zawodu.
– Mam nadzieję,
że Ren szybko przyniesie mi tego bakugana i powie, co robić z tymi dwiema –
powiedziała.
– Czemu nie
wyślemy ich do bitwy jak resztę? – spytał ktoś inny dość chrapliwym głosem.
– Podobno to przyjaciółki księżniczki Vestalii, więc mogą się przydać w naszych małych negocjacjach.
Jane szybciej zabiło serce. Skąd oni
wiedzieli, kim jest Jess?
Po chwili usłyszała, że kobieta odchodzi.
Poleżała jeszcze chwilę, po czym otworzyła oczy i zerknęła w kierunki krat.
Nikogo nie było w pobliżu. Podniosła się i zlokalizowała Phoebe, która ciągle
nieprzytomna leżała na sąsiedniej pryczy.
Zmarszczyła brwi. Od paralizatora nie
powinny odpłynąć na tak długo, chyba że...W jej pamięci odmalował się obraz,
jak przecknęła się podczas przenoszenie przez ten osiłka i dostała w punkt
witalny na szyi. Skrzywiła się. Sprawa wyjaśniona.
– Ulvida, jesteś
tu? – wyszeptała.
– Tak – Bakugan wygrzebał
się ze swojej skrytki w staniku Wilson.
– Całe szczęście. Słyszałaś tę rozmowę?
– Owszem. Nie
przemyśleli tego. Naprawdę myślą, że Jessie się ich posłucha?
– Pewnie tak –
Jane uśmiechnęła się lekko. – Zgaduję, że za niedługo pojawią się tu wraz z
Haru i Aki. Jednak ja też nie zamierzam tak siedzieć i czekać na ratunek.
****
Sid dostał pięknie po dupie w pierwszej rundzie,
przez co w kolejnej od razu zaczął agresywnie. Niemal na samym początku
użył zestawu bojowego, który stanowiło około siedem smoczych głów. Rubanoid
wyglądał przez to jak hydra tylko wiadomo w wersji Minecraft.
Wtem Sid ogarnął, że ten cały Neo ma żywioł
i włączył go do walki. Oczywiście Ren protestował, lecz osiłek miał go w nosie
i tak oto bakugan stanął na polu bitwy.
Jak wtedy błysnęło! Gorzej niż kiedy Mick
wrócił z wybielania zębów i każdemu strzelał szerokie uśmiechy! Zamknęłam oczy, by przypadkiem nie oślepnąć.
Usłyszałam jedynie ryk Drago i okrzyk Dana.
Po kilku chwilach światło zniknęło. Wtedy
wszyscy ujrzeliśmy, że Drago ewoluował.
– C-co się
stało? – wyjąkała skonfundowana Fabia.
– Co jest?! –
wydarł się Sid.
– Najwyraźniej
Neo pomógł mu w ewolucji. A to znaczy, że mieliśmy żywioł! – wycedził przez
zęby Ren.
– A kogo to
obchodzi? – prychnął Rubanoid. – I tak go pokonam!
Tsa, ledwo to powiedział, gdy Dan użył super
mocy i zmiótł go z areny. Błagam, Helios też jakiś skromny nie jest, ale
przynajmniej potrafił wytrzymać więcej niż trzy ataki.
– Gratulację za
spieprzenie sprawy, Sid – syknął Ren.
– To nie moja wina!
– Naprawdę
świetnie ci idzie, Ren – krzyknęłam. – Tylko tak dalej! Choć nie mam pojęcia, o
co chodzi!
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się
drwiąco.
– Jesteś pewna,
że powinnaś się tak cieszyć?
– A co?
– O ile dobrze
wiem, Jane Wilson oraz Phoebe Monstrose to twoje dobre znajome.
Zrobiło
mi się zimno w środku i przypomniałam sobie rozmowę z Aki. Jane gdzieś zniknęła...
– Gdzie one są? –
warknęłam, przeskakując przez barierkę. Ledwo wylądowałam, już ruszyłam w
stronę Krawlera. – Gadaj! – krzyknęłam, unosząc dłoń, wokół której zaczęła
zbierać się moc. Ignorował wszelkie okrzyki Wojowników, obecnie istniała dla
mnie tylko ta biała gnida.
– Jeśli tak
bardzo chcesz wiedzieć, to czemu nie przyjdziesz jutro do Bakuprzestrzeni?
Pogadamy na spokojnie – powiedział.
– Goń się! –
Zamachnęłam się, a moc z trzaskiem rozbiła się tuż pod jego nogami, tworząc ładną
dziurę. – Następnym razem to będzie twoja głowa – zagroziłam.
Zbladł, ale z gęby nie zszedł mu ohydny
uśmieszek. Oj chyba muszę poprosić Aki, by za pomocą swojego noża zrobiła mu
Glasgow Smile.
– Lepiej to
przemyśl! – dodał jeszcze, nim wraz z Sidem zniknęli.
Zacisnęłam pieści. Moc zaczęła gromadzić się
w moim ciele, domagając się wyjścia.
– Jess...
Spojrzałam na Dana, który położył mi ręką na
ramieniu.
– Masz
piętnaście minut, by wyjaśnić mi, o co tu chodzi. Potem biorę dziewczyny i lecę
na Gundalię – powiedziałam poważnie, wyciągając telefon.
NIENAWIDZĘ OPISÓW WALK, więc nie spodziewajcie się ich za wiele, bo wkurwiają mnie niemiłosiernie i niemal nic nie wnoszą do fabuły. Co najwyżej będę je opisywała jak kiedyś czyli krótko i tyle. Ogólnie Renik wykopał sobie grób, Jess planuje chyba rozwalić planetę, a Jane pobawić się w...agenta? No, to by było na tyle, napisałam to!
Odmeldowuje się!
Odmeldowuje się!
No Jess od zawsze walczy z wrogami na ich terytorium i jakoś sobie żyje XD Jaka skrajna głupota, laski ją przypilnują i jakoś to pójdzie...Choć jak wybrała się do Vexosów po ostatni fragment, to niemal umarła, dobra słaby argument ^^''. Spotkanie to wiadomo, Jess się nie zamierza tam wybierać, głupia nie jest. Nie chodzi im o ich moc, oni nawet o niej nie wiedzieli XD I znowu nieee, Jess nie ma nic do tego, on jedyne czego żałuje, to tego, że przyjął Sida do rodziny
OdpowiedzUsuńNo, dokładnie, już po Gundali XDD Nie jedź tak po mojej córeczce, jest bardziej bystra niż większość Młodych Wojowników XD nazwa teamu zobowiązuje, nie? Piona, też tak oglądałam 4 sezon, a 3 oglądam teraz, jak pisze rozdział, bo jest koszmarnie nudny. Bez Spectry, Miry i reszty ekipy to nie to samo T^T
OdpowiedzUsuńVexosi byli w sumie taką porąbaną ale spoko zgrają XD Poza Mylene, Zenkiem i Hydronem dało się ich serio polubić, a ci...takie drewna, lubię tylko Zenet i Masona, a Fabię cholernie tępię, jak ona mnie wkurwia. Kiedyś nawet miałam plany, że Jess z Shunem tez byliby całkiem całkiem, no ale wygrał Keith i ich pokręcona relacja XD Znaczy był taki dość miły dla niej, ale i tak go shippuje z Alice <3
OdpowiedzUsuńMój fav to wiadomo Spectra, a potem Shadow i Volt Xd Lync mnie irytował, a o Mylene nie ma co gadać xD To ciekawe o czym z nim będzie Aki gadać, jeśli kiedyś przestanie do niego odczuwać same czarne uczucia XD Prawda, oni są uroczy. Obydwoje inteligentni, cisi i opiekuńczy <3 No ci powiem, że niezbyt, po prostu nie umiem XD JA ich widzę tylko jako takich kumpli i już. Tak, Kessie życiem, żałuję, że nie mają jakiś artów. Oj tak raz taka full romantico, raz się wyzywają, a czasami będą planowali, jak kogoś zajebać XDD
OdpowiedzUsuńTak, to typowa Aki i jej sposób myślenia. Gdyby ona i Prve byli rodzeństwem, to nie wiem, czy by coś zostało z Vestalii i Vestroii XD Tsa, aż nie wiem, kto tu kogo sprowadza na złą drogę, w sumie obydwoje są źli, tylko Jess bardziej narwana XD
OdpowiedzUsuńAle takiego shota romantico, głupiego czy jakiego? Może w sobotę jak wrócę od Marysi i ogarnę pokój, to coś napiszę XD W jakim sensie o każdym? Bo w sumie może udałoby mi się znów napisać takie miniaturki XD
Dobrze, skoro takie twoje życzenie, to się postaram ^^ Co do Irene mam mały plan, ale nic nie zdradzam, bo ogarnęłam, że ta fabuła będzie miała malo wspólnego z przebiegiem anime :x Spectra to manipulator, zgadzam się w 100%. Co ty, to już będą talerze między nimi latało, a skończy się wiadomo gdzie xD jak ci się przypomni, to wal śmiało
OdpowiedzUsuńOni stosują dokładnie tą metodę xDD Nic nie powiem, okaże się z czasem ^^ Huh, no mama nic do niego nie miała, a tata...EJ a może napisze o tym shota? XD Pamiętasz to główne?
OdpowiedzUsuńPostaram się napisać, zasadniczo rodzice Jess praktycznie się nie pojawiają w opku. W sumie nie mają po co XD Taa, takie ciche demony z nich ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i komentuję.
OdpowiedzUsuńCo do poprzedniego rozdziału to wcisnęłaś tam prawię całą drużynę Rena, a z racji, że ja ich lofciam to wiesz jestem happy. W tym przynajmniej przez chwilę też miałam Rena i Sida więc jest okej, ale czuję, że nie chce i się tego pisać. Btw dokończyłaś w końcu oglądać Najeźdźców?xD
Lilka:*macha malutką czerwoną flagą z drukowaną literą R* Taaak Rubanoid! Dokop mu!...No co? Nie róbcie takich min. To nic osobistego tylko bakugan fajny.
,,– Goń się! – Zamachnęłam się, a moc z trzaskiem rozbiła się tuż pod jego nogami, tworząc ładną dziurę. – Następnym razem to będzie twoja głowa – zagroziłam."
Oooo epicka scenka *.*
Lilka: Nie rozwalaj mu od razu głowy. Niech najpierw pocierpi za Jane.
Ja: Jezu jak ja nie znosiłam tej Kazariny jak oglądałam bakugańca. Jak nic dawała dupy Barodiusowi żeby mieć te robotę.
Lilka: Nie dość, że dmuchana to jeszcze tleniona.
Jack: Babska nienawiść. Zabawne.
Zabawne jest to, że nie wiem co jeszcze napisać.
Początek był komiczny XD
To czekam na next.
XOXOXO
No! Aż tak to czuć? XDD Oł, ale serio czuje taką apatię do tej serii, że ja pizgam. Nie, nie skończyłam. Ale jest dobra wiadomość polubiłam Masona!
UsuńJess: Dla mnie wygląda jak z Minecrafta i jest młodszym bratem Heliosa
Heliosa: Porąbało cię?
Jess: No ale gadacie podobne rzeczy, tylko czekam aż Ruba też rzuci się do zmieniania swojego ciała
Jane: Sama siebie pomszczę
Aki: ^^''
Haruka: *wzdycha ciężko* Czy wy serio nie możecie ustalić żadnego planu?
Jess: Nie
Jane: Jakiś zarys
Aki: Po co?
Haru: *facepalm*
Ona to był taki zły naukowiec, że ja pierdu XD Ale serio to była najbrzydsza postać w GI XD
Znaczy mówiłaś mi i tak odrobinę. Ale spoko to nie ty przeciągasz fabułę w nieskończoność XD Dla mnie Mason to drugi chomiczek Jack i jego Aries XD Nurzak jest jeszcze okej.
UsuńLilka: Nie porównuj Rubanoida do tej kupy żelastwa to już Drago jest ładniejszy, ale sza nie mówicie Kelly bo mi łeb upierniczy.
,,Aki: Po co?"
Właśnie. Po co? Aki załatwi ich wszystkich swoim scyzorykiem XD
,,Ona to był taki zły naukowiec, że ja pierdu XD Ale serio to była najbrzydsza postać w GI XD"
Przestań bo mi się w nocy przyśni XD
Jack: Nie ma to jak wspólne psioczenie.
Lilka: Połączenie smoka i terminatora.
UsuńJess" Minecraft!
UsuńE tam, pewnie będę przeciągać, bo tu jest sporo postaci do pokazania XD Mason jest jedyny tu ogarnięty no i Nurzak jest ok XD Boże, ale ta Fabia, Heather aż ci współczuję
Heather: *macha ręką* Spoko, im głupsza, tym szybciej pójdzie
XD I jak cię tu nie uwielbiać?
Aki: To nie scyzoryk a składany nóż, wypraszam sobie T.T
Lilka: Nie! >.<
UsuńTa Fabia chodź irytująca czasem mądrze gada.
Jack: Chodzący glon zaraz padnie trupem ze śmiechu. Brawo Kruk.
,,Aki: To nie scyzoryk a składany nóż, wypraszam sobie T.T"
Jak wolisz.
KIEDY NIBY? Bo do tej pory trafiam na same okazy jej głupoty albo jest bezbarwna XD
UsuńJess: Taaak! *ubiera maskę Phantoma i jego płaszcz, choć jest na nią za duży* Ja jestem liderem i wszystko co mówię, jest prawidłowe! *przedrzeźnia głos Spectry*
JAki chodzący glon? Heather? XD
Nw co ty myślisz, że ja się uczyłam jej tekstów na pamięć? XD
UsuńLilka:*śmieje się z Jass* Trochę jak pyzaty buc...albo oni wszyscy tak mają.
Jack: Nie myśl tyle bo cię zjedzą motyle :)
Lilka: A ciebie ważki :)
,,JAki chodzący glon? Heather? XD"
Jack: Tak :)
No xD
UsuńJess: *próbuje ściągnąć maskę, ale coś jej nie idzie* EJ...to chce mnie pożreć!
Fludim: Wcisnij guzik
Jess: Wcisnęłam wszystkie
Fludim: Nie ma tam opcji "rozlacz"?
Jess: Nawet jak jest to czym mam ją kliknąć? Oczami?!
Aki: Stój spokojnie, idę po młotek
Jess: *zaczyna mocniej szarpać maskę* Spieprzaj z tym młotem
Aki: Ale spokojnie ja wymierze
Leaus: Chyba wyrok śmierci
XDD
Heather: *ma zwyczajowo wyjebane*
To, że nie pamiętam nie znaczy, że tak nie było XD
Usuń,,Jess: *próbuje ściągnąć maskę, ale coś jej nie idzie* EJ...to chce mnie pożreć!"
Lilka: Kurna druga Zmora.
Zmora: Nie jestem z plastiku.
Lilka: Zaraz to trzeba spokojnie, sposobem*próbuje zdjąć maskę z twarzy Jess*
Jess: Ja tam wolę metodę rodziny Knight *wciska każde zagłębienie i guziczki* No akurat cholernik musiał wyjechać
UsuńGus: Mist...*Aki pacnęła go gazetą* Keith zostawił ci wolny dostęp do laboratorium?!
Jessie: Teoretycznie
Gus: Czyyli?
Jess: Nie zablokował niczym drzwi
Gus:...Mogłem się domy...BOGOWIE! *biegnie jak struś do labo*
Jess: Ale ja stoję tutaj
Jeszcze wrócą, spokojnie. No bo o co mieli się niby teraz żreć, hm? Jess jeszcze porozwala, Keith nakupi melisy XDD Dobra, czas się brać za tego shota XD
OdpowiedzUsuńDawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń