Drzemki dla Keitha były czymś obcym. Nigdy,
ale to przenigdy nie uciął sobie żadnej, nieważne jak był zmęczony. Nie widział
w nich sensu i uważał za marnowanie czasu, więc w sytuacjach kiedy jego powieki
same się już kleiły, ratował się mocną kawą z dodatkiem energetyk. Ewentualnie
sięgał też po nikotynowego truciciela znanego szerzej jako papieros. Zaczął
palić po utworzeniu Vexosów, gdy zdał sobie sprawę, że z tą bandą popaprańców
czeka go wyjątkowo stresujący żywot.
Tym razem było jednak inaczej. Deszcz siąpił
o szyby, Mira spała znużona ciągłym katarem, nawet Helios drzemał na
podłokietniku sofy. Keith przetarł oczy i oparł podbródek o nadgarstek. Nie
miał siły ani ochoty przeglądać projekty udoskonaleń podesłanych przez Gusa,
kombinować nad nowym ekwipunkiem dla swojego bakugana, spotkać się z Jess,
czytać czy choćby obejrzeć jakiś serial. Czuł tylko niewiarygodną senność i
wizja położenia się pod miękkim kocykiem zaczęła go coraz bardziej pociągać.
W końcu się poddał, zawinął niczym naleśnik
i zamknął oczy. Nie wiedział, ile czasu upłynęło, nim do jego świadomości
zaczęły docierać pojedyncze dźwięki, słowa, kroki, aż w końcu poczuł, jak coś
miękkiego gilgocze go po nosie. Uchylił powiekę i zobaczył, że pochyla się nad
nim Jess.
– Jessie? Co ty
tu robisz? – spytał, podnosząc się. Zauważył, że miała zaniepokojony wyraz
twarzy. – Coś się stało?
– Przepraszam,
że cię budzę, ale musisz mi pomóc – odparła szatynka. – A zasadniczo to nie mi,
a Danowi i reszcie. – Uniosła swój komunikator. – Będziesz w stanie sprawić, by
mógł połączyć się z Neathią?
Mimo zaspania i uczucia, jakby jego głowę
wypełniała wata, Keith zdołał szybko przeanalizować dostępne materiały, po czym
skinął głową.
****
Wbrew pozorom przygotowania do misji na
Neathii nie przebiegały w atmosferze stresu i pośpiechu. Owszem nad ich głowami
wisiała wizja zagłady, gundaliańskie statki mogły się pojawić w każdej chwili,
lecz kapitan Elright oraz królowa Serena i tak nakazywali żołnierzom zachowanie
zimnej krwi. Pośpiech jedynie podnosił ryzyko popełnienia błędów, a tego
chcieli za wszelką cenę uniknąć. W końcu tym razem chodziło o ponowne
uruchomienie drugiej osłony, co było prawdziwym być albo nie być dla Neathian.
Kapitan Elright krążył po sztabie dowództwa,
oczekując, aż zbiorą się Wojownicy. Miał im dziś dokładnie przedstawić członków
Zgromadzenia Dwunastu, gdyż królowa uznała, że jedynie oni będą w stanie pokonać
najbliższą świtę Barodiusa. I choć na początku kapitan nie był tego pewny, to
po ujrzeniu siły, jaką władali Wojownicy, wszelkie wątpliwości go opuściły.
Dostali jedno z najlepszych możliwych wsparć i to dzięki nieustępliwości ich
księżniczki.
Jak na zawołanie białe drzwi rozsunęły się i
do środka wkroczyli ich przyszli wybawcy z ubrani w stroje Rycerzy Zamkowych.
Dan rozejrzał się z rozchylonymi z podziwu ustami, po czym spojrzał wyczekująco
na Elrighta.
– O co chodzi,
kapitanie? – spytał.
Wtedy na owalnym ekranie wyświetliła się
twarz królowej Sereny.
– Dan, wraz z
kapitanem chcieliśmy wam przedstawić Zgromadzenie Dwunastu, którym dowodzi
Barodius.
Fabia poczuła, jak na słowa siostry po plecach
przebiegł jej dreszcz, a w gardle powstała mała gula. Kazarina...Zacisnęła
pięść.
– Jest to
szóstka najsilniejszych gundaliańskich wojowników – zaczął tłumaczyć Elright i kliknął
w przycisk na pilociku. Przed Ziemianami pojawiła się holograficzna wersja
Gundalianina o krótkich czerwonych włosach. – Przed wami Gil, wojownik Pyrusa.
Okrutny, bezwzględny, słucha tylko swojego cesarza.
Kiedy Wojownicy zapoznali się z pozostałą
piątką, mogli wreszcie przejść do najważniejszej kwestii czyli drugiej osłony.
Kapitan uruchomił przestrzenną mapę, a na ekranie po prawej stronie wyświetlił
się model przedstawiający działanie barier.
– Gundalianie
zdążyli już przełamać drugą osłonę – mruknął Aranaut.
– Jeśli uda im
się to samo z pierwszą, Neathia będzie skończona – dodała Fabia smętnym głosem.
– W takim razie
chyba powinniśmy się skupić na jej ochronie, prawda? – zauważył Marucho.
– Teoretycznie
tak – przytaknął Elright. – Jednak jeśli przedostalibyśmy się przed sektor D i
odnaleźli generator, może udałoby się uruchomić z powrotem drugą osłonę. Jednak potrzeba do tego
dużej ilości energii. – Zasępił się.
– Energia
Żywiołu dałaby radę? – spytał Drago.
– Myślę, że tak.
– No i super! –
ucieszył się Dan, uderzając pięścią w otwartą dłoń. – Lećmy uruchomić osłonę,
nim będzie za późno!
– Problemem jest
to, że musielibyśmy przejść przez linię frontu. Jeśli wróg zorientuje się, co
chcemy zrobić, natychmiast nas powstrzyma.
Rozległ się alarm. Oczy wszystkich
natychmiast pokierowały się na ekran, gdzie pojawił się ekran trzech czarnych
statków lecących nad dżunglą.
– To przecież
Kazarina, Stoica i Airzel – wyszeptała pobladła Fabia. – Co oni tu robią?
Heather patrzyła ze znudzeniem, jak
pozostali próbowali ułożyć jakiś plan. W końcu Marucho wyszedł z ideą założenia
pułapki, co spotkało się z aprobatą królowej.
– W takim razie
Fabia, Dan i Shun ruszają przez dżunglę, by uruchomić generator, a ja wraz z
głównymi siłami neathiańskiej gwardii, Heather i Jakiem idziemy zatrzymać
statki. Dobrze?
Heather skinęła głową, uśmiechając się. Nic
nie zrobiła, a już udało jej się dostać do składu bez Shuna. Szczęście naprawdę
jej dziś sprzyjało.
****
Siedzieliśmy w niewielkiej pracowni Keitha,
gdzie mój dzielny naukowiec bawił się jakimiś kabelkami, lutownicą, płytkami i
innymi podobnymi rzeczami, a ja tłumaczyłam mu cały cyrk. No i starałam się nie
zerkać na jego tors, która kusząco wystawał spod rozpiętych guzików białej
koszuli.
Dobra, hamuj konie, Jess, to nie był czas na
fantazje.
– Jesteś pewna,
że Wojownicy nie zorientowali się wcześniej w intrygach Heather i jej nie
zostawili?
– Na sto procent
– powiedziałam, opierając brodę o nadgarstek. – Dan nawet do mnie dzwonił i
mówił, że wyruszają w sobotę.
– Czyli żaden
nie zauważył nic dziwnego? Shun? Dan?
Spojrzałam na niego sceptycznie, unosząc
brew. Kto jak kto, ale Keith powinien doskonale znać dobroduszność Kuso, która
czasami ocierała się o wybitną naiwność. No i trzeba dodać do tego fakt, że
Heaher była wyśmienitą manipulatorką i kłamcą.
– Nawet jeśli
ktoś ma jakieś podejrzenia, to wątpię, żeby to interesowało Heather, tak długo,
jak osiąga swój cel.
Keith schylił się pod stół i wyciągnął z
białej skrzynki plątaninę różnokolorowych drucików. Widząc jego zniechęconą
minę, zabrałam je od niego i zaczęłam rozplątywać. Po moich wszystkich
doświadczeniach ze słuchawkami, które potrafiły się jakimś cudem splątać w
najdziwniejsze supły, byłam w takich kwestiach ekspertem.
– A jaki jest
właściwie jej cel? – spytał.
Pokręciłam głową i podałam mu dwa druciki.
– Nie mam
pojęcia. Jednak biorąc pod uwagę jej charakter, to nie może być nic dobrego.
Na chwilę zamilkliśmy, by Keith mógł w
spokoju zlutować kable. Patrzyłam na to z napięciem, wiedząc, że od tego zależał
los Dana i reszty. Gdybyśmy tylko zorientowały się wcześniej...
Zagryzłam wargę. Tak czy siak trzeba będzie
polecieć na Neathię, nawet po to, by zabrać stamtąd tą cholerną Heather, bo co
do wojny...Szczerze, to dołączyłabym do Wojowników, pomijając niechęć, jaką
darzyłam Fabię, jednak obecnie chciałam obudować relację z bratem. No i moja
szkolna kariera też była zagrożona przez ostatni rok, gdzie mnie nie było przez
prawie trzy miesiące.
– Skończyłem –
poinformował mnie Keith. – Powinno działać.
– Zadziała, nie
kracz – powiedziałam, podnosząc głowę. Zamrugałam i poczułam, że policzki mi
się zaczerwieniły.
Blondyn wyciągał się po obudowę do
komunikatora, którą położył na półce za moją głową. W wyniku tego miałam teraz
doskonały widok na jego mięśnie skryte do tej pory pod materiałem koszuli.
Odwróciłam wzrok, czekając, aż znów usiądzie.
– Co jest? –
Uniósł brew i włożył obudowę.
– Wszystko w jak
najlepszym porządku – mruknęłam i wyciągnęłam rękę po sprzęt. – Mogę?
Wręczył mi go bez słowa, ale zauważyłam
zarys uśmiechu na jego ustach. Wiedziałam! Cholernik zrobił to specjalnie! Poprzysięgłam mu krwawą zemstę i czym prędzej wbiłam połączenie z Neathią.
Wstrzymałam oddech, słysząc dzwonek i
trwałam tak, aż nie usłyszałam bardzo niewyraźny i co chwila się urywający głos
Dana.
– T..ak? Kto
m...ów...i?
– Dan, to ja
Jess – powiedziałam.
– Jess?! Co...
– Dan, posłuchaj
mnie. Heather was okłamała, ona wcale nie chce odzyskać przyjaciół, bo żadni
nie zostali porwani!
Po drugiej stronie zapadła cisza. Zacisnęłam
dłoń na spodniach.
– Niemożliwe... –
Dan przełknął ślinę. W tle słyszałam krzyki ptaków oraz szum wody. – Ale ona...
– To
manipulantka, Dan. Nie wiem, czego chce, ale musicie się trzymać od niej z
dala. Jest niebezpieczna! Potem wam dokładniej wyjaśnię, ale póki co, ostrzeż
wszystkich.
– Marucho i Jake
z nią polecieli – wykrztusił Kuso. – Rozdzieliliśmy się.
Zrobiło mi się zimno. Spojrzałam na Keitha,
który zmarszczył brwi, widząc moją minę.
Spóźniliśmy się.
****
Choć bitwa wokół wciąż się toczyła i nie
traciła na zaciekłości, to Heather przestała się tym przejmować, kiedy Jake z
Marucho ruszyli do walki przeciwko Masonowi i Airzelowi. Wyrzuciła Crueltiona,
który z prawdziwą radością zaczął atakować gundaliańskie oddziały i sama
zaczęła zagłębiać się w tłum Neathian, by w końcu dyskretnie wymknąć się poza
nich i schować za gęstymi krzakami. Kapitan Elright nawet tego nie spostrzegł,
bo właśnie został zaatakowany przez dwa bakugany domeny Ventusa.
Zgodnie z planem Marucho i Jake mieli
przeciągnąć bitwę, jak najdłużej się dało, po czym pobiec w kierunku generatora,
by ewentualnie wspomóc Shun, Dana i Fabię. Więc pozostało jej tylko czekanie,
aż zostawią ją tu samą.
Uśmiechnęła się i usiadła wygodnie,
opierając plecami od drzewo. Cru zerknął na nią. Machnęła ręką, pokazując mu,
że miał pełną swobodę.
Kiedy przeciwników zaczynało brakować,
Heather poczuła wstrząs. Podniosła się i spostrzegła ponad koronami drzew
błyszczące sople lodu. To był znak, że mogła zacząć.
****
Airzel aż zazgrzytał zębami ze złości, kiedy
jego bakugan – Strikeflier został uwięziony w lodowym krysztale. Jeszcze ta
dwójka Wojowników wymknęła się mu z rąk! Cesarz Barodius na pewno nie będzie
zachwycony tym faktem.
Przynajmniej mógł na kogoś zrzucić błędy,
pomyślał i zerknął na Masona.
– Cóż za smutny
widok.
Spojrzał przez ramię i zmrużył powieki. Co
tu robiła Wojowniczka? I w dodatku sama?
Dziewczyna podeszła bliżej i zadarła głowę.
Uniosła kącik ust.
– Trochę to wstyd,
że ty, który podobno jest taki silny, przegrał tak sromotnie – stwierdziła i
spojrzała na niego.
Airzel poczuł, że biło od niej coś dziwnego.
W zwykłych okolicznościach już by ją pojmał, skoro była Wojowniczką i sama dała
mu się na tacy, jednak ta dziewczyna była inna. Nie wydawało się, by w
jakikolwiek sposób przejmowała się Neathianami.
– Czego chcesz? –
spytał w końcu.
Ugh, znowu mam tą niechęć do GI. I jeszcze moje serduszko jest złamane pod Endgame :((( Ale to był świetny film, choć ta kapitan Marvel...No nic! Heather wreszcie ruszyła, ja dostanę nerwicy przy następnym rozdziale, a i Jess może się kopsnie na Neathię XDD
Odmeldowuje się!
Miałam takiego dziwnego stracha, że już Jess wpadnie na Neathie i po Heather, ale jednak udało jej się dołączyć do Gundalian. Już widzę ten rozłam drużyny.
OdpowiedzUsuńJack:Ten cały Dan się w ty specjalizuje. Wystarczy popatrzeć na Świat Mechtoganów.
Lilka: A ja i tak wolę bakugany. Dlaczego nie trafiłam do tego świata?
Kontynuując...Dan beczy, że ona jest dobra albo, pomimo że ich mogła trochę oszukać, to należy jej pomóc, bo przecież jest pod wpływem Gundalian.
I jeszcze te fantazje Jess. Bardzo fajnie. Oby częściej takie zagrywki między nimi XD
Mówiłam, że nie po to ją wprowadzałam, by zaraz wyprowadzić XD Jess wbije na Neathię, ale to już zielona wtedy będzie robiła papa.
UsuńDan: Nie beczę!
Aki: Taa, a potem będzie snucie teorii, że wcale nie poleciała tam ze złych powodów, co?
Dan: Nie!
Aki: *unosi brew* Jasne.
Jess: *chrząka zażenowana*
Keith: *dalej się delikatnie uśmiecha*
*rzuca dookoła serduszkami*
Mówiłaś, mówiłaś, ale emocje i tak są.
UsuńPrzepraszam, Dan nie będzie beczał on będzie skonsternowany.
Jack: Beczysz jak cipeusz Kuso. Takie są realia.
Lilka: Gołąbeczki :)
Dan: Nigdy nie płakałem w bakugańcu
UsuńAkane: W mechtoganach chyba coś ci łezki pociekły
Dan: Bo tobie nie ciekną?
Akane: Jak już, to mam poważne powody
Haru: Na przykład brak ulubionych lodów w markecie
Akane: Po czyjej stronie ty stoisz?!
Taaa, gołąbeczki XDD *myśli sobie o 3 sezonie* ^^''
Ja się tak dawno na filmie nie poryczałam, jezu. Ale nie pisz nic więcej, proszę, bo tu mogą być osoby, które jeszcze nie oglądały Endgame, a ja sama musiałam unikać komentarzy pod wieloma postami, bo jakieś debile wrzucały spoilery...
OdpowiedzUsuńTo byłam ja, póki nie poszłam do liceum XDDD No, przebywał dość krótko z Danem, to jeszcze miał jakieś nadzieję XD A Heather to Heather, kto ją wie ^^''
Wo matko XDD Nie no my z kumpelą zaraz chusteczki. Jak w sumie połowa kina XDD No widzisz, a taki Spectra to winko, kawa i papierosy
OdpowiedzUsuńJess: Te ostatnie śmierdzą
Keith: Nie palą przy tobie
Jess: Spróbowałbyś.
A mnie "Savage" Bahari ^^
Ojeeej, tyle Elrighta, jestem taka szczęśliwa <333333 Normalnie kocham cię, że go tyle dałaś, choć biedny, ma strasznie dużo problemów :c Mam nadzieję, że nie stanie mu się jakaś większa krzywda :cccc
OdpowiedzUsuńNo i to z Airzelem, na jego miejscu od razu bym wzięła Heather ze sobą! W końcu jest taka potężna, na pewno będzie cennym sojusznikiem.
Życzę weny i mam nadzieję, że jednak nie przestaniesz pisać, bo chcę wiedzieć co będzie dalej.
Rena-chan
Cieszę się bardzo, że jego jakoś nie zwaliłam ^^ Bo szczerze się bałam, że niezbyt oddam jego charakter. A tego obiecać nie mogę, ale nie zginie XD Heather nie tyle co potężna, a manipulantka ^^ Nie przestanę, spokojnie, tylko teraz mam z tym jakiś gorszy okres (chodzi mi o GI)
UsuńNo elo.
OdpowiedzUsuńW sumie trafiłam tu przypadkiem, na jednym nudnym wykładzie, bo akurat przypomniałam sobie o bakuganach, chciałabym w sumie wrócić do tego fandomu, oraz o blogosferze związanej z nimi. Nie sądziłam, że to żyje, ale proszę, miłe zaskoczenie.
Trafiłam konkretnie na ten rozdział, więc mogę się wypowiedzieć tylko na jego podstawie, tylko ten czytałam. Bo czy mnie zachęcił do zagłębienia się w historię...
Trochę siedziałam w fanfikowaniu, trochę napisałam, trochę widziałam i mogę stwierdzić jedno - widać, że nie przepadasz za trzecim sezonem, co podkreśliłaś na końcu. Rzutuje to bardzo na całość. Szacun, że nie dostaję kalki z odcinków - jak najbardziej rozumiem fakt, że akcja dzieje się w trakcie sezonu, więc wydarzenia pokazane w serii muszą się pojawić też tutaj. Jeśli chodzi o ten fandom, po prostu już nie raz widziałam dosłowne cytaty z polskiego dubbingu, totalnie nierozwinięte, a więc jedynie niesmaczne. Widze, że próbujesz dodawać dużo od siebie i bardzo mi się to podoba.
Ale z punktu widzenia nowego czytelnika... Nie mogę załapać żadnej więzi z postaciami, które przedstawiasz. Widzę tu też OC - nie wiem, czy twoje, czy cudze, jeszcze nie robiłam rozeznania - więc to raczej dość istotne zagadnienie. Postaci jest zwyczajnie dużo, dlatego ciężko jest wszystko rozegrać, rozumiem to. Na razie widzę tu większą tendencję do skupiania się na losach OC, fabuła sezonu bardziej jawi się jako swoiste tło, które po prostu ma być, bo tak. Bo akurat te realia są potrzebne do rozegrania jakiegoś wątku z udziałem OC. Tu właśnie wychodzi twoje nastawienie do trzeciego sezonu. Dostajemy chociażby wzmiankę o przedstawianiu Wojownikom Zgromadzenia Dwunastu, przy czym całość głównego zarządu wcale nie została im przedstawiona. Z opisu wynika, że Elright opisał im tylko wojowników, tymczasem w serii Serena jasno informuje, że Zgromadzenie tworzą i Gundalianie i bakugany. Fragmenty zawierające mniej postaci i odbiegające od fabuły trzeciego sezonu, widzę OC i kanonicznych Vestalian, wychodzą ci zdecydowanie lepiej, a przynajmniej mnie przyjemniej się je czyta.
Odnośnie powyższego, rozdział porusza ważne ze strategicznego punktu widzenia starcie, mające wpływ na dalszą część skomplikowanej operacji... Tutaj dostajemy je jako swoiste tło, co dla mnie w połączeniu z przedstawieniem postaci Heather było niezbyt sympatyczne. Do czego zmierzam - ta OC wydała mi się szalenie irytująca. Jawi się jako taka bardzo stereotypowa. Zawsze sprzyja jej szczęście (nikt nie zwraca uwagi na jej nienaturalne zachowanie przy przedstawianiu Gundalian ze Zgromadzenia, dostaje przydział do grupy, która jest jej bardziej na rękę), może wszystko i ma potężnego bakugana (walka trwa, linia frontu płonie, a ona zwyczajnie sobie siedzi i patrzy, najwyraźniej mając gwarancję, że bakugan, któremu dała wcześniej wolną rękę, jednak ją uratuje w razie potencjalnego niebezpieczeństwa). A przy tym na siłę emanuje takim tanim mrokiem (szczerze rozbawiło mnie zdanie "Z chęcią zobaczyłabym ją pogrążoną w mroku. Wiesz, o czym mówię?" - brzmi tak szalenie nienaturalnie).
Do czego zmierzam? Bardzo podoba mi się, że przemycasz nawet pojedyncze smaczki odnośnie do jakichś relacji - chociażby nastawienie Fabii do Kazariny, to nadaje więcej trójwymiaru postaciom. Ale scena z Heather i Airzelem... Używając kolokwializmu, nie kupuję tego. Ta scena wydaje się bardzo na siłę, jakby po prostu musiała tu być i koniec, bo bez niej jakaś konkretna, z góry zaplanowana, akcja się nie odbędzie. Do rzeczy - nie wyobrażam sobie, żeby typ, który dowodzi gundaliańskim wojskiem, jest głównym trenerem specjalnych jednostek, obraca się w grupie rządzących, ma nad sobą cesarza-fanatyka i mentora-fanatyka gorliwie oddanego cesarzowi-fanatykowi tak po prostu przygarnął Heather, bo, cytując, "poczuł, że biło od niej coś dziwnego" i "była inna". Owszem, Airzel był naiwny, pokazał to w 38 odcinku, ale naiwność to co innego niż głupota, a to z nią mamy tutaj do czynienia. Jest duża różnica pomiędzy "kolegą po fachu" a... wrogiem. Niby są ukazane jego wewnętrzne rozterki w okrojonej formie, ale ze względu na to, kim jest, wydają mi się niewystarczające. No i nie wyciąga z nich wniosków na poziomie kogoś z jego stanowiskiem. Heather nie wyszła z wiarygodną inicjatywą, która potwierdzałaby, że jest wroga Wojownikom i Neathii. Zrobiła to, co jej kazał. Nie sama z siebie, Airzel dopominał się o jakiś dowód. Także ta scena kompletnie mi się nie podobała. Ale i tak szanuję za samą próbę podjęcia się napisania jakiegoś dłuższego fragmentu z jednym z Gundalian, nie widziałam tego za często.
UsuńPodsumowując Mam mieszane uczucia. Najwyżej zerknę jeszcze na kilka rozdziałów, jak nie podejdą mi OC, bo to wokół nich bardziej kręci się blog, to spasuję. Ale miło było poczytać coś, co nie jest kalką odcinków i pisze to ktoś, kto ma już wyrobiony konkretny styl. Dlatego pozwoliłam sobie zostawić komentarz, bo widzę poziom, więc nie spodziewam się fanatycznych obrończyń albo ciebie z tekstami "nie podoba się, to nie czytaj” czy “tego tu nie ma napisanego, ale tak jest i masz to uznać”, “idź, czytaj od początku” itp.
Powodzenia w tworzeniu kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam,
W.
Na początku cieszę się, że skomentowałaś i dziękuje za te kilka komplementów. Pozwolisz, że odniosę się do twoich uwag w akapitach, żebym się sama nie pogubiła XD
UsuńWięzi...huh...możliwe, że nie da się ich zbytnio zauważyć, zwłaszcza, że akurat w tym rozdziale są głównie postacie (prócz Jessie i Keitha) które się za długo nie znają. I przyznaję się bez bicia podczas pisania tego rozdziału chciałam głównie popchnąć akcję do przodu, więc gdy obejrzałam te przedstawienia popleczników Barodiusa, to machnęłam na nie ręką i tylko o nich napomknęłam. Mój błąd ^^''
O postaci Heather już kilka razy słyszałam, że ma za łatwo i jest Mary Sue w byciu złą, jednak chcę zapewnić, że nie mam zamiaru nie dać jej jakiś kłód pod nogi. Może i wprowadziłam ją nieco niedopracowaną i zbyt idealną, jednak co mi zostało poza dopracowaniem jej, skoro już jest? Usuwać nie chcę, tym bardziej, że to zajęłoby duuużo czasu.
O i ta końcowa scena. Tutaj też czarować nie będę, chciałam już skończyć rozdział, ale i dać Heather w końcu jakieś zetknięcie z Gundalianami, w wyniku czego wyszło...to XD Obiecuję, że jak znajdę czas, to ją dopracuję i bardziej wczuję się a Airzela, bo jak mi to pokazałaś, to faktycznie wyszło zbyt drętwo i bez konkretnych uczuć.
Co do mojego całego stosunku do 3 sezonu, to nie mogę z całą pewnością powiedzieć, że go całkowicie nie znoszę (choć wiem, ten napis w informacjach temu przeczy xd). Takie postacie jak Ren. Nurzak czy Barodius mnie ciekawią i myślę, że kiedy fabuła serialu skoncentruje się na nich, to mi będzie się też łatwiej pisało. Niestety taka postać Fabii mnie odpycha (przynajmniej w polskiej wersji, a niestety japońska nie jest pełna) i jedynie jestem w stanie o niej pisać pod kątem uczuć do Gundalian. Sami Wojownicy wyjątkiem Shuna,mnie irytują gdyż z wiekiem widzę ich naiwność.. Z 2 sezonem nie miałam takich problemów, bo wszystkie postacie miały dla mnie głębie, ale to też sprawka pewnie sentymentu jaki do tego miałam ^^ Choć i teraz staram się bardziej pogłębiać postacie i dawać o nich więcej informacji, jednak muszę mieć do tego takie serio chęci.
Podsumowując, dziękuje serdecznie za odzew oraz pokazania kilku zgrzytów, nad którymi będę musiała popracować. Ucieszę się bardzo, jeśli zostaniesz, ale nawet jeśli nie, to miło było poznać!
Również pozdrawiam.
Pewnie bym odpisała wcześniej, ale, kaszl, studia, kaszl.
UsuńPo jednym rozdziale niby też ciężko jakąś stworzyć, ale zazwyczaj po prostu miałam już jakiś zalążek, a tu… no nie. Nah, zawsze mogłam po prostu nie trafić na odpowiedni rozdział, żeby postacie mogły się jakoś rozkręcić. A to o braku wspomnienia bakuganów rzuciło mi się zapewne dlatego, że jestem bardzo into trzeci sezon, a ten fakt to poważny strzał w stopę dla Neathian i ich “oj, oj, Gundalianie tacy źli, traktują bakugany tylko i wyłącznie jako broń, oj, oj”.
Nie mówię, żeby usuwać. Zawsze można ją naprawić w trakcie. Właśnie dlatego nie przepadam za OC, czasami naprawdę ciężko wyważyć je tak, żeby były jak najbardziej naturalne i “kupujące” czytelnika.
Co do końcowej sceny, to tragiczna nie była, w tym fandomie widziałam już wiele potworności. Jak najbardziej rozumiem, że dla kogoś niezbyt przepadającego za trzecim sezonem wczucie się w złola, który tak swoją drogą dostał najmniej czasu antenowego z całej swojej bandy, nie jest najprostszym zadaniem. i tu uwagę pewnie zwróciłam bardziej dlatego, że jestem bardzo into trzeci sezon, a konkretniej into evile, a akurat Airzel to mój numer dwa na liście ulubieńców. Także jakby co, to mogę spróbować pomóc. Akurat jako ten złol, to zdarza mi się nawet erpić xD
Na dobrą sprawę, w trzecim sezonie jest nagromadzenie postaci, które miałyby większy potencjał, gdyby je bardziej rozbudowano. Głównie złodupcy. I łączę się w niechęci do Fabii, klasyczny przykład dobrego pomysłu, ale spartolenia go po całości. Przez całą serię odnosiłam wrażenie, że swoją nienawiść do Gundalian koncentruje na Renie, który był tylko trybikiem w całym planie, zamiast na Kazarinie, która pozbawiła ją narzeczonego. Albo już od biedy na Baro-samie, który w końcu dowodzi całym gundaliańskim burdelem.
Co do wojowników, to fakt, w trzecim sezonie są bardzo irytujący. Najbardziej wnerwił mnie motyw planu “dziel i rządź”, podczas którego trwania nie zrobili absolutnie nic. Gundalianie doskonale sami zniszczyli się od środka. Tymczasem wojownicy cieszyli się, “hura, nasz plan działa”. No… nie. Po prostu iks-urwał-nać-de. Ale biorąc pod uwagę target tego animca, wcale się takiemu zagraniu nie dziwię.
Sezon drugi jest dla mnie aktualnie neutralny. Pamiętam, że też bardzo go lubiłam, ale teraz nie mogę patrzeć na kreacje postaci z Ruchu Oporu, a zwłaszcza na Mirę. Próbuję rewatchować, ale jak na razie idzie jak krew z nosa.
Nie ma za co, polecam się, i pozdrawiam raz jeszcze
W.
No widzisz, a u mnie jest na odwrót w stosunku do sezonów bakugańca XD Taaak, Fabia była tragiczna, szczególnie w jednym z końcowych odcinków (33?), kiedy byli na Gundalii i musieli się rozdzielić, więc ona uznała, że poleci z bodajże Masonem, Nurzakiem i Renem, po czym z dupy w połowie stwierdziła, że nie rozumie, czemu im wgl pomaga. No wielkie XD kto jej kazał z nimi iść? Choć możliwe, że w oryginale jest znośniejsza, w końcu Polacy tłumaczyli teksty z angielskiego a nie japońskiego, a ponadto usunięto wiele scen (przynajmniej w 2 sezonie).
UsuńJeśli masz czas, to możesz mi powiedzieć, jakbyś widziała Airzela reagującego na Wojowniczkę, która nie wygląda na taką, która interesowała się dobrem Neathian ^^ Oglądać 3 sezon nie mam teraz zbyt czasu, bo goni mnie koniec roku, mnóstwo sprawdzianów (dzięki strajkowi :))))) i fakt, że mam jeszcze jednego bloga.
Ja polecam rewatchować japońską wersję, widać duże rozbieżności między nią, a wersjami angielskimi i polskimi.
*ledwo siedzi, ale postawiła za punkt honoru pozostawić ślad*
OdpowiedzUsuńOoo, czyli nie tylko mi do gustu nie przypadła kapitan Marvelek? I AAAAA TONYYYYY! Przeżyję wdowę, ale jak zobaczyłam co zrobili Starkowi... Serce mi zamarło a Zuza myślała że zaczęłam się dusić xd
Kel: Do brzegu, kobieto, do brzegu
Meg: I na temat
Tylko czekałam aż Heather wreszcie zacznie mieszać. Mam słabość do antagonistów a twoi zawsze wychodzą świetnie, bo są oryginalni... *zacięła się bo myśli nad fanartem do Heather*
Kel: *pstryka palcami*
*budzi się* -te wstawki Jessie gdy rozmawiała z Keithem, gdy trudno było zapanować nad oczami - bomba, aż mi się ryj cieszył (a ludzie dziwnie się patrzyli, no ale tych spojrzeń przy noszeniu piwa nic nie pobije xD)
Co jeszcze tu chciałam... No tooo... Czekam na next? XD
Meg: idź żesz spać! *rzuca poduszką a Kelly dorzuca trzy pluszaki*
Dobra, dobra. Weny życzę!
Papatki! <<3
Fabuła była średniawo zrobiona i tak aktorka też taka...ugh. A potem jak jeszcze obejrzałam wywiady z nią i resztą ekipy Mcu to się zastanawiam, czemu ją Marvel wybrał. Ja ryczałam z przyjaciółką, nie wstydzę się tego XDDD
UsuńHeather: *unosi kącik ust*
Jess: Aki, wybieram cię!
Aki: Chcesz ciastem w twarz?
Jess: XDDD
Aki: Zajmij się koszulą Keitha
Jess: A ty Gusem
Jess&Akane: *wzrok pełen piorunów*
Papa i wyśpij choć trochę, my dear XDD <3