– Wynoście się stąd, zanim oskarżę was o kradzież. –
Hydron nawijał kosmyk na palec i najwyraźniej świetnie się bawił. Na jego
ustach błąkał się pełen zadowolenia uśmiech.
– Z czego rżysz, co? – spytałam, obdarzając go niezbyt
miłym spojrzeniem.
– Och, Jessica. – uśmiech jeszcze bardziej mu się
rozszerzył. – Czyżbyś zwiała Spectrze?
Ja naprawdę nie wiem czy on gra, czy serio jest taki
tępy.
– Posłuchaj mnie, jaśnie księciuniu. Nie będę twoją
zabawką i koniec. – powiedziałam bardzo spokojnym tonem.
– Już zbyt dużo wiesz, by wrócić do normalnego życia.
– odparł z tak wrednym uśmiechem, że miałam ochotę go palnąć. – Zresztą nie
puszczę tak ładnej dziewczyny.
– Koniec tej dyskusji. – uciął Shun. – O co ci
chodziło z tą kolekcją?
– Bo widzicie. Mam już pięcioro walecznych bakuganów.
Jeszcze tylko Drago i będzie komplet.
– A po ci oni? – spytał Marucho drżącym głosem.
– Żeby pokazać swoją władzę. – odparł Hydron, jakby
to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
– Ty... upokorzyłeś Preyasa. – blondynek zacisnął pięści. – Zapłacisz za to.
– Słucham? – podniósł brew książę.
– Zapłacisz za to! – powtórzył Marucho trzy razy
głośniej i pobiegł wprost na chłopaka.
Nagle na podłodze pojawił się iskrzący bat. Mylene
najwyraźniej bawiła się w poskramiaczkę dzikich zwierząt ewentualnie Shadowa.
– Łapy precz od księcia. – rzuciła do gracza Aquos’a, chwyciła
Hydrona za ramię i szybkim krokiem wyszła z sali.
– Zignorujmy ich. – odezwała się Mira.
– W końcu przyszliśmy tu po bakugany. – dodał Shun.
– Od początku o to walczyliśmy. – uśmiechnął się
Marucho.
Ja tylko skinęłam głową. Nie byłam z nimi od
początku. Poza tym słowa Hydrona dały mi do myślenia. A co jeśli naprawdę zbyt mocno
wplątałam się w tę aferę?
Mira zajęła się szukaniem odpowiednich guziczków do uruchomienia czegoś tam. Po chwili spod podłogi wyłoniło się to coś. Miało taki kształt rakiety i przez całą długość przebiegały mu świecące żółte linie. Na środku znajdował się komputerek.
Mira zajęła się szukaniem odpowiednich guziczków do uruchomienia czegoś tam. Po chwili spod podłogi wyłoniło się to coś. Miało taki kształt rakiety i przez całą długość przebiegały mu świecące żółte linie. Na środku znajdował się komputerek.
– I co teraz? – spojrzałam pytająco na Mirę.
– Musimy aktywować program, który bla bla bla i to
uwolni bakugany. – mniej więcej tak zrozumiałam wykład dziewczyny.
– Trochę dużo tych klawiszy. – mruknął blondynek.
– Tu stosuje się taktykę: wciskaj wszystko, może coś
zadziała. – podeszłam do klawiatury.
Na ekranie przewijało się miliony znaków, które
niezbyt rozumiałam. Wiedziałam, że były vestaliańskie, ale znikały za szybko, by
móc coś zrozumieć.
– My się tym zajmiemy! – Fludim, Ingram, Elfin i Wilda
wskoczyli na klawiaturę i zaczęli wciskać klawisze.
– Dawać naukowcy. – uśmiechnęłam się.
– Pomóżmy im. – Mira również zaczęła się męczyć z
przyciskami.
Staliśmy wszyscy koło siebie i jak skończeni idioci
wciskaliśmy klawisze. Ja się świetnie bawiłam, ale bakugany powoli wysiadały. Co
się dziwić, w końcu są obecnie kulkami. Usłyszałam jakieś wybuchy. Zerknęłam w
bok, ale widziałam tylko chmurę pyłu.
– To tylko fragmenty kodu. – powiedział zaniepokojony
Shun.
– Bez całości nic z tego nie wyjdzie. – zasmucił się
Marucho.
– Odsuńcie się. – rozkazałam. – Tak to załatwia
rodzina Knight. – wyszczerzyłam wariacko zęby. – Jesteś gotowy? – zwróciłam się
do Fludima.
– Oczywiście. – odparł.
Byliśmy dość blisko złamania tego kodu, ale ciągle
brakowało jednego znaku. Maksymalnie się skupiłam i wytężyłam wzrok. Już prawie
to mam...Nagle podłoga się zatrzęsła.
– Co jest? – spojrzałam do tyłu i zbaraniałam.
Helios i Drago z poprzyczepianymi zbrojami lecieli
prosto na pałac! Jak oni tu wpadną to mogiła. Roztrzaskamy się o ziemie lub
oberwiemy ich atakami! Jednak szczęśliwie dla nas łupnęli kilka pięter wyżej.
Ufff.
– Eee Jessie? – spytał Fludim.
– Co? – odwróciłam się do niego.
– Chyba złamałem kod. – powiedział zadowolony.
Maszyna zaczęła się lekko trząść, a świecące linie zmieniły
nieco kolor.
– Brawo Fludim. – pogratulowały mu bakugany.
– Czyli to jest sposób rodziny Knight. – uśmiechnął się
delikatnie Shun.
I byłoby pięknie, pomijając naparzających się Drago i
Heliosa gdzieś nad naszymi głowami. No ale w życiu rzadko kiedy jest happy end. Pałac zaczął się walić, a głos z głośników nawoływał do ewakuacji.
Przy okazji był irytujący dźwięk i mrugające czerwone światło. Posągi
jeszcze nie odtajały, że tak powiem z braku lepszego słowa, a maszyna wyglądała, jakby miała wybuchnąć. Wszystko przeciwko nam! Żeby było jeszcze lepiej, kawałki
sufitu zaczęły spadać nam na głowę. No i przy okazji ściany też. To się nazywa
dobrze przeprowadzona akcja. Jak nie zginiemy, to będę z nas dumna.
– Uciekajcie! – krzyknął Shun do mnie i Miry
– Uciekajcie! – krzyknął Shun do mnie i Miry
– A wy?
– Ja i Marucho za chwilę was dogonimy. – w tym
momencie maszyna zaczęła iskrzyć.
– Za chwilę będzie kabum i zamiast uratowanych
bakuganów będzie ręka, noga, mózg na ścianie. – mruknęłam, odskakując przed
kawałkiem ściany.
– Nie pomagasz. – jęknął Fludim. – I wyglądasz jak
kominiarz.
– To była bardzo potrzebna uwaga. – przewróciłam oczami.
Podłoga pod moimi nogami się rozstąpiła. Kolejny raz
tego dnia miałam polecieć w dół, ale złapała mnie jakaś wielka brązowa dłoń.
– Nic ci nie jest? – spytał Gorem, stawiając mnie
bezpiecznie na ziemi.
– Nie, dzięki za pomoc. – wskoczyłam na Fludima.
– Udało się. – wyjąkała Mira, patrząc na żywych
przyjaciół Młodych Wojowników.
Skyress i Shun odgrywali właśnie wzruszającą scenkę, mając gdzieś, że za chwilę będę mieli sufit na głowach.
– Ej gołąbeczki! – ryknęłam. – Za chwilę będzie po
pałacu, więc radzę się zmywać. – mrugnęłam do Shuna. Tak, wiem, mam świetne
wyczucie sytuacji.
Fludim wyleciał przez wielką dziurę, a za nim reszta
bakuganów. Spotkaliśmy Ace oraz chłopaka, który przedstawił się jako Baron.
Brakuje mi kogoś.
Brakuje mi kogoś.
– A gdzie Dan? – obrzuciłam uważnym spojrzeniem całą
ekipę, ale Kuso nigdzie nie było.
– Walczy ze Spectrą, mistrzyni Jessico! – krzyknął Baron, wskazując pałac.
– Starczy Jessie. – zaprotestowałam.
– Rozpoczynam sekwencję autodestrukcji. –
poinformował nas głos.
Ciemna dupa, tak wyglądała w przybliżeniu sytuacja
Dana. Bo nie ma to jak walczyć z maszkaronem, podczas gdy niżej tyka bomba.
– Jeden – powiedział grobowo głos, a pałac rozbłysł
silnym światłem i usłyszałam potężny huk.
– Dan! – wrzasnęła Mira.
Zamek stał się wielką kulą ognia. Serce we mnie
zamarło. Dan Kuso zginął. Zatoczyłam się do tyłu. Niemożliwe.
– Patrzcie! – krzyknął chyba Gorem.
Przybliżała się do nas potężna sylwetka. Był to
Drago z Danem na plecach. Mira, ucieszona jak nie wiem co, rzuciła mu się na
szyję. Mogłabym przysiąc, że widziałam wtedy na twarzy Ace grymas zazdrości.
– Wracajmy. – zwrócił się do nas szatyn.
****
Tymczasem na statku Spectry blondyn i Gus stali w
pomieszczeniu sterującym. Phantom z założonymi rękami wpatrywał się w dal. O
czym myślał? Zapewne o nierozstrzygniętej walce, ale czy o czymś innym? Tego nie
wiem.
– Mistrzu. – odezwał się po długim milczeniu Gus. –
Jessica Knight...Myślisz, że zginęła?
– Nie bądź głupi. – prychnął Spectra. – Hydron pewnie
zadbał o nią.
– Bo widzisz, mistrzu. – Grav zaczął wyłamywać sobie palce. – Widziałem ją i jej bakugana, jak wylatywali z sali tronowej w towarzystwie Ruchu Oporu. – Phantom drgnął na te słowa.
– Bo widzisz, mistrzu. – Grav zaczął wyłamywać sobie palce. – Widziałem ją i jej bakugana, jak wylatywali z sali tronowej w towarzystwie Ruchu Oporu. – Phantom drgnął na te słowa.
– Czyli jej nie dopilnowali. – na jego twarz wpłynął
tajemniczy uśmiech. – Bardzo dobrze.
– Chyba nie masz zamiaru... – zaczął Gus, ale słowa
uwięzły mu w gardle.
–Priorytetem dla mnie jest moc rdzenia. – rzekł
Phantom. – Ale Jessica może się jeszcze przydać.
– Widzisz idioto?! Przecież mistrz myśli rozsądnie!
– skarcił się w myślach jego wierny sługa.
– Zajmij się bakuganami Mylene oraz Volta. –
zarządził jeszcze blondyn, po czym powędrował do swojego laboratorium.
Gus się tylko skłonił i poszedł spełnić polecenie
swego mistrza.
****
Podczas gdy nasze bakugany odpoczywały, kąpały się, a
nawet łowiły ryby, ja z Danem i Shunem omawiałam sprawy związane z moją osobą.
– Nie możesz od tak wrócić do domu. – pokręcił głową
ninja.
– Wiem. – westchnęłam. – Vexosi mogą ciągle na mnie
polować.
– W Nowej Vestroi też nie powinnaś zostać. – dodał Dan.
– Vestalia to już zupełna strefa zagrożenia. –
wtrącił się Ace.
– Nie jestem głupia. – wydęłam usta. – Tylko co mam
zrobić?
– Mam pomysł. – odezwał się Marucho. – Co ty na to, by zostać w moim domu na jakiś czas? I tak muszę zamontować specjalną barierę, więc byłabyś bezpieczna.– moja mina chyba nie była zachwycona, bo szybko dodał. –
Rzecz jasne też zobaczysz się tam z rodziną i im wszystko wytłumaczysz.
– Jeśli mnie nie uduszą z radości, że żyję. –
roześmiałam się, wyobrażając sobie minę Mick’a, mojego starszego brata.
– A twoi rodzice nie będę przerażeni, że zostałaś
porwana i tak dalej? – spytała Mira.
– Włóczyłam się po wymiarze Zagłady przez kilka dni, więc są już przyzwyczajeni. – wzruszyłam ramionami.
– Byłaś w wymiarze zagłady?! – wytrzeszczył oczy
Dan.
– Tak. Trafiłam tam, gdy przegrałam z Maskaradem i pobiegłam za Fludimem, który został tam wysłany. Wtedy
właśnie zyskał dodatkową domenę, Haos. Dostał ją od Starożytnych.– wskazałam na bakugana, który najwyraźniej
odkrył swoje powołanie wędkarza.
– Wow. – podsumował Dan. – Czyli dołączasz do nas? –
wyciągnął do mnie rękę ze swoim charakterystycznym uśmiechem.
– Jeszcze się pytasz? – energicznie potrząsnęłam całym
chłopakiem.
Na niebie pojawili się legendarni wojownicy. Gadali
coś tam do Drago, ale ich nie słuchałam. Obserwowałam tylko szczęśliwego
Fludima.
Wreszcie wróciłeś do swojej ojczyzny, przyjacielu.
Wreszcie wróciłeś do swojej ojczyzny, przyjacielu.
– To jedziemy! – pociągnął mnie za rękaw Marucho.
– Daj mi chwilkę. – poprosiłam i podeszłam do mojego bakugana. – Gratulacje, wreszcie wróciłeś. – rzekłam.
– Daj mi chwilkę. – poprosiłam i podeszłam do mojego bakugana. – Gratulacje, wreszcie wróciłeś. – rzekłam.
– Noo. – potwierdził, wstając. – Było miło, ale
wracamy. Chyba nie myślałeś, że cię opuszczę? – delikatnie poklepał mnie po
głowie.
– Oczywiście, że nie. – skłamałam i zbliżyłam się do
portalu.
– Jessie. – podeszła do mnie Mira. – Dziękuje za
wszystko. – uściskała mnie.
– Nie ma za co. – klepnęłam ją w ramię, pomachałam
reszcie Ruchu Oporu i wskoczyłam do tunelu.
Wylądowałam w dużym ogromnym salonie. Był baaardzo
luksusowy urządzony. Czułam się niezręcznie w moich podartych ciuchach pełnych
sadzy oraz rozczochranych włosach wśród tych hebanowych mebli, drogich sprzętów
i kryształowych lamp.
– Kato to jest Jessie. – poinformował Marucho
staruszka, który najwyraźniej był tu kamerdynerem.
– Dzień dobry. – bąknęłam.
– Witam serdecznie, panienko. – ukłonił się. –
Zaprowadzę panienkę do pokoju. Tam jest również łazienka i czyste ubrania.
Przewędrowaliśmy przez hol wyłożony czerwonym
dywanem. Kato wskazał mi odpowiedni pokój.
– Jakby czegoś panienka chciała, to proszę mnie szukać. – dodał jeszcze i oddalił się gdzieś z Marucho.
– Jakby czegoś panienka chciała, to proszę mnie szukać. – dodał jeszcze i oddalił się gdzieś z Marucho.
Wpierw dopadłam łazienki i prysznica. Szalona akcja
miała swoje efekty. Miałam nieco zadrapań i płytkich ran, ale to nic. Moja ręką
też nie wyglądała najgorzej. Jak na tyle upadków to całkiem nieźle na tym
wyszłam. Wytarłam się ręcznikiem, ułożyłam jako tako moje włosy i wzięłam
ciuchy przygotowane przez Kato. Czarny T-shirt z białym nadrukiem, dżinsowe
spodenki i białe trampki. I co najciekawsze w moim rozmiarze! Wolałam nie
myśleć, jak to zrobił i szybko się przebrałam. Idealnie w czasie, bo dosłownie
sekundę potem wleciał Dan.
– O już jesteś gotowa! Twoi rodzice za chwilę będę.
– O matko! Tak szybko? – nie wiem czy zgłupiałam czy
co, ale zarzuciłam sobie na ramiona kołdrę...Cóż przebywanie z Vexosami zrobiło
swoje.
Bezbłędnie (o dziwo) dotarłam do salonu. Gdy
wkroczyłam, mama rzuciła mi się na szyje,
ojciec poklepał po plecach, a brat uznał, że jestem idiotką.
– Nie wróciłam z wojny. – wydusiłam, gdy wreszcie
mnie puszczono.
– Co się konkretnie stało? – spytał tato.
– Cóóż, to dość dziwna historia –
zaczęłam im opowiadać o porwaniu, Vexosach, Zenoheldzie i mojej epickiej
ucieczce. Sprawę mocy i dziwnego snu pominęłam milczeniem. Czułam, że nie
powinni o tym wiedzieć. Nie teraz.
– Dziecko ty to umiesz się wpakować w tarapaty. –
pokręcił głową tato, śmiejąc się.
– Nic nie poradzi na to, że jest upartą oślicą. –
skwitował Mick ze złośliwym uśmiechem.
– Ty się koszykarzu od siedmiu boleści nie odzywaj.
– Czego chcesz od mojej gry?!
– Jest beznadziejna.
– Jak twoje rysunki!
– Aha! Przyznałeś się!
- Dzieci. – przerwała nam mama. – To chyba nie do
końca czas na to. Jessie słyszałaś, że zostaniesz tu na jakiś czas?
– Tak. – skinęłam głową.
– Nawet dobrze się składa, bo twój ojciec ma wyjazd biznesowy, a ja służbowy. Jakby coś się działo, to dzwoń natychmiast – pocałowała mnie w czoło.
– To do zobaczenia – przytuliłam rodziców, a bratu sprzedałam lekki kopniak w kostkę. W odpowiedzi potargał mi włosy.
– No oślico. Tylko mi się tu nie płacz jak zawsze. –
puścił mi oczko. – Nie romansuj za dużo! – krzyknął na odchodne.
– Fludimie pilnuj Jessici, dobrze? – tata uśmiechnął
się do bakugana.
– Proszę się nie martwić. – odparł.
Kiedy rodzinka opuściła dom Marucho, ruszyłam
poszukać chłopaków.
****
Phantom przeglądał swoje notatki. Jego myśli ciągle krążyły
między rdzeniem a Jessicą. Tak z jej mocą byliby niepokonani. Ale ta dziewczyna
nie umie jej używać, a on nie wie, jak ją opanować.
Skrzywił się na tą myśl. Nienawidził niewiedzy. Przez nią miał tak wiele problemów z Ziemianką i innymi. Nie umiał zrozumieć jej głupiego przywiązania do rodziny, przyjaciół. Rzucił spojrzenie na najnowszą zakazaną kartę. Uśmiechnął się lekko pod nosem. I tak był krok przed Vexosami. Wiedział, że oskarżą go o zdradę, ale szczerze mówiąc, wisiało mu to. Vestalia nie była jego domem. Pragnął nią rządzić, a nie w niej mieszkać.
Jego myśli znów powędrowały do dziewczyny. Jessica jest zbyt cenna zarówno dla niego jak i dla Zenohelda, więc jej nie skrzywdzą. Ona musi wybrać stronę, po której będzie walczyć. A jeśli nie zechce, on ją zmusi. Z tyloma słabościami to będzie łatwe. Ta myśl poprawiła mu humor. Tak. Rdzeń i władza. Tylko to się liczyło. Stworzy najpotężniejszego bakugana i zdobędzie władzę. Nikt mu w tym nie przeszkodzi.
Skrzywił się na tą myśl. Nienawidził niewiedzy. Przez nią miał tak wiele problemów z Ziemianką i innymi. Nie umiał zrozumieć jej głupiego przywiązania do rodziny, przyjaciół. Rzucił spojrzenie na najnowszą zakazaną kartę. Uśmiechnął się lekko pod nosem. I tak był krok przed Vexosami. Wiedział, że oskarżą go o zdradę, ale szczerze mówiąc, wisiało mu to. Vestalia nie była jego domem. Pragnął nią rządzić, a nie w niej mieszkać.
Jego myśli znów powędrowały do dziewczyny. Jessica jest zbyt cenna zarówno dla niego jak i dla Zenohelda, więc jej nie skrzywdzą. Ona musi wybrać stronę, po której będzie walczyć. A jeśli nie zechce, on ją zmusi. Z tyloma słabościami to będzie łatwe. Ta myśl poprawiła mu humor. Tak. Rdzeń i władza. Tylko to się liczyło. Stworzy najpotężniejszego bakugana i zdobędzie władzę. Nikt mu w tym nie przeszkodzi.
~~~~~~~~~
I tym miłym akcentem kończymy kolejny rozdział :D Tym razem nie tylko z punktu widzenia Jessie. A oto proszę państwa takie w miarę podsumowanie:
Jessie bawi się wyśmienicie w sali tronowej, bakugany ożywają a Spectra rozmyśla ^^ a co będzie dalej? Ile jeszcze razy będzie niespodzianek, walk i głupoty Jessie, mojej, Dana i innych? :D Na to pytanie sama odpowiedzi jeszcze nie znam.
Keith: Takie dość krótkie.
Ja: Nie można dawać spoilerów mój ty blondynku ukochany *.*
Keith: Po 22 robisz się nie do zniesienia.
Ja: *dramatyczny ton* Jak to?! Nie kochasz mnie? U.U *idzie smutać do kąta*
Dan: *wzrok zabójcy na blondyna*
Keith: No Angel nie popadaj w depresję tylko ładnie kończ.
Ja: Nie! Mam zranione serduszko U.U
Jessie: *okrywa autorkę kocem i dosłownie przetacza do łóżka* Spać. Już.
Keith/Spectra: Jak jutro zaczniesz ogarniać świat to porozmawiamy. *zakłada maskę i wychodzi*
Ja: Ale jest on zimny...I za to go kocham *.*
Jessie: Lepsze to niż Hydron a teraz do spanka!
Ja: No już...Dobranoc ^^
Aaron: Głupota Dana jest zawsze i wszędzie. Co do tego nawet nie warto się zastanawiać.
OdpowiedzUsuńKaosu: Czyli Jes zostaje u Marucho, tak? Jedna rada: nie pomyl toalety z innym pokojem.^^ Słyszałem, że kilka razy się to zdarzyło.
Shin: *uśmiecha się*
Aaron: A tobie co, Kazami?
Shin: *wyrwany z rozmyślań* Nic ważnego.
Mizuki: *na zewnątrz dyskutuje z Damianem*
Ja: *brak chęci do życia bo Keith jej nie kocha U.U*
UsuńKeith: *potrząsa Autorką* Angel ktoś przyszedł.
Ja: *brak reakcji*
Keith: *gładzi ręką brodę* Interesujące. Nie porastaj pajęczyną!
Ja: *bawi się pajączkiem*
Jessie; *ubrana jak na wojnę* Bez czekolady drodzy towarzysze nie przetrwamy.
Fludim: Phantom ty ją zepsułeś to teraz napraw.
Keith: Już dobrze. *gładzi dziewczynę po głowie* Żartowałem przecież.
Ja: Wydrapie ci kiedyś te niebieskie oczyska.
Keith: *cofa rękę*
Ja: Bo przez nie nie umiem się na ciebie gniewać! *wiesza się blondynowi na szyję*
Jessie: Kryzys jako tako przeszedł.
Kaosu: Na smutki najlepsze dango!^^ *idzie do kuchni*
UsuńJa: *wzdycha* Aaron, przypilnuj proszę, żeby niczego nie wysadził.
Aaron: Spokojnie Arisu schowała saletrę.
Ja: *z obawą* A mąka?
Aaron: Pod kluczem.
Ja: I chwała twojej siostrze za przezorność. A właściwie to gdzie ona jest?
Aaron: *wzrusza ramionami* Wiesz, że lubi chodzić własnymi ścieżkami.
Keith: Jesteś ciężka.
Usuń*CISZA*
Keith: Co tak zamilkliście?
Ja: Ciężka?....
Keith: O kurwa.
Ja: *puszcza chłopaka*
Keith: To był przypadek! Wiesz, prawda Angel?
Ja: *rzuca się na chłopaka z Krzyżakami* Ja ci dam ciężką!!!!
Keith: *biegnie ratować życie*
Ja: *biegnie za nim*
Gus: Mistrzu! ;-;
Jessie: Na taką furie nie zadziała dango lub strzałki. Potrzeba racjonalnych metod.
Gus: *wybiega za Autorką i swoim mistrzem*
Jessie: *unosi brew do góry* Nie przewiduje happy end'u.
*Cisza na sali*
UsuńAaron: Klasyk stary jak świat - Autor/Autorka wkurzyła się na daną postać.
Kaosu: *wygląda z kuchni* Dark Angel - władczyni pająków.
Aaron: A Yuna to pani bokkena i szabli.
Kaosu: Treningowej. Szabli treningowej i czasami japońskiej parasolki. ^^
Shin: *unosi brew* Racjonalnych? Czy chciałaś może powiedzieć: radykalnych metod?
Shizuka: Głowa do góry Jes. Może Spectra/Keith w końcu wyciągnie kopyta.
Raksha: ... Wciąż jesteś zła za zamknięcie brata w tubie? ...
Shizuka: *kiwa głową*
Jessie: Angel!!!!
UsuńJa: *próbuje naprawić lampę* Czego?
Jessie: Gdzie schowałaś zwłoki?
Ja: O.o aaa tych *macha ręką* Spectra polazł pobawić się w naukowca a Gus....chyba dalej leży znokautowany.
Jessie: Twoja troska jest powalająca.
Ja: Wiem w końcu jestem władczynia pająków :D
Jessie: *zwraca do Shin'a* Racjonalne. Czyli , że trzeba pogłókować.
Spectra: Zmartwie cię Shizu! Przeżyje!
Jessie: *notuje coś w dzienniku* Taa jasne.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAaron: Normalnie jakbym Yunę widział jak wróciła z gonitwy za Yakaru.
UsuńKaosu: Miałem przez nią złamane żebro. -.-
Ja: Oj tam, przecież przeprosiłam. A ty doskonale wiesz, że nie potrafię się na ciebie długo gniewać.^^ *przyjacielski klep po ramieniu*
Shin: Nie miałem pewności, co do słowa. Czyli masz jakieś konkretne sugestie?
Kim: Masz tam Death Nota Jessie?
Shizuka: *zdenerwowanie a la anime, ale mówi dość spokojnie* Spectra, niewielkie grono osób może mówić do mnie skróconym imieniem. Ty się do nich nie zaliczasz, dotarło?
Spectra: *wywalone na cały świat*
UsuńJessie: *kołysze się na piętach* Cały mój wysiłek umysłowy poświęciłam na ogarnięcia jakim cudem zna moje wymiary. I doszłam do wniosku, że nie chcę wiedzieć. A Death Note niepotrzebny ^^
Fludim: Przydałby się.
Spectra: *odrywa się od tego co obecnie robi* Czemu twoje imię kojarzy mi się z pastą?
Jessie: Bo od tego naukowego bełkotu mózg ci wysiadł.
Kim: Skoro tak mówisz Jessie.
UsuńShizuka: *zaabsorbowana szukaniem swojego szkicownika*
Shin: Niektóre pytania warto zostawić bez odpowiedzi.
Aaron: *uśmieszek* Bo skończy się tak jak Spectra. Z przegrzanym umysłem.
Jessie: Nom...*łapie zawieche*
UsuńSpectra: *obdarza Aarona lekceważącym spojrzeniem*
Jessie: Nie denerwuj się tak bo jajko zniesiesz.
Aaron: *rozluźniony siedzi na fotelu i szelmowsko, a może ironicznie uśmiecha się do Spectry z jedną uniesioną brwią*
UsuńShizuka: *znajduje szkicownik i zaczyna coś w nim bazgrać*
Kaosu: Jak zniesie to przynajmniej będzie na omlet.^^ Chociaż nie wiem czy takie jajo aby na pewno byłoby jadalne.
Spectra:......
UsuńJessie: Jakby zniósł to by było zatrute. Jak ci idzie robienie dango?
Shun: *siedzi spokojnie na kanapie i słucha wrzasków Dana*
Dana: Dosłownie sekunda i by do nas dołączył! Mówię ci stary było blisko.
Shun: Yhymm.
Dan: Rozbudowana odpowiedź.
Mira: *smuta bo brat nie jest z nią*
Ace: *z mordem w oczach podchodzi do Jess* Ja zazdrosny? Jaaaa?!
Jessie: Nie udawaj *klepie chłopaka w plecy* Wszyscy wiemy, że lecisz na Mire :D
Ace: *mruga raz po raz* Co?
Shun: *niewidoczny uśmiech*
Aaron: Widzę, że u was po staremu.
UsuńKaosu: A dango już gotowe! ^^
Kim: *z żalem* A ja się z nikim nie założyłam, że Ace się buja w Mirze. Echhh, mówi się trudno.
Shizuka: *bawi się ołówkiem, a nagle łamie go wpół* ...Cholerka... *bierze drugi ołówek*
Raksha: *siedzi na podłodze obok Rufo i Keiko*
Dan: Jedzenie *.*
UsuńJessie: *wpycha kilka dango do buzi Ace'a, który chciał coś powiedzieć*
Ace: Jskcmcgkskdd -.-
Jessie: Czeka cię wizyta u logopedy. Ohayo Keiko, Rufo ^^
Dan: Nie łam ołówków. Co ci biedne zrobiły?
Rufo: *kiwa łbem* Witajcie.
UsuńKeiko: O-oha-ohayo mi-mina-sa-sama.
Kim: *rozwiązuje quizy o creepypastach*
Shizuka: *ignoruje Dana, ale coraz szybciej zaczyna szkicować*
Aaron: *uśmieszek* Uważaj, bo tym razem spalisz ten ołówek.
Shizuka: Zabawne Stojanov. -_-*
Jessie: *lekko się uśmiecha* Shizu czuję podenerwowanie mów jak na spowiedzi, co jest?
UsuńJa: Bo na pewno wiemy jak jest na spowiedzi. Ja już prawie zapomniałam *mocuje obażur*
Jessie: Jak szybko naprawiłaś :D
Ja: Złota rączka jestem.
Fludim: Chyba złota psuja. Ostatnią lampkę spaliłaś.
Ja: Sama się spaliła >.<
Jessie:*zmienia kompletnie temat* Czy tylko mi Gus kojarzy się z takim Gollumem, który za wszelką cenę chroni Spectre?
Aaron: Nam tam zawsze kojarzył się z Kopciuszkiem... Nie mam pojęcia czemu. Ale Gollum też pasuje.
UsuńShizuka: Nic mi nie jest.
Kim: Oczywiście.^^
Shizuka: Mam zły dzień, zadowoleni?
*wchodzi Arisu z Liz*
Liz: *biegnie do Keiko* Kei-chan, chodź się bawić! *chwyta Keiko za rękę i razem wybiegają z pokoju*
Arisu: *szuka ciekawej książki na półce*
Jessie: Kopciuszek? Hmmm mi zawsze z albo z Gollumem albo z psem.
UsuńGus: Miło by było jakbym tu nie stał, co?
Jessie: Ale serio masz jakąś obsesję. A może wy ten jesteście w....?
Keith: Nawet nie próbuj.
Jessie: *wredny uśmiech* Związku?
Keith: *kolor twarzy jego płaszcza* Jessica.....
Jessie: Słucham? A i kto jest seme a kto uke?
Keith: Wypije dziś twoją krew!
Jessie: *ucieczka śmiejąc się w niebogłosy*
Ja: A ta znowu swoje. *kręci głową* Przerabiała to już setki razy.
Gus: *stoi zszokowany niezdolny do ruchu*
Kaosu: Z psem to jest tak oczywiste, że nie trzeba nawet pytać.
UsuńAaron: *śmieje się jak wariat*
Kim: Ooo, wyczuwam yaoi. ^^
Shizuka: *zgorszenie* Zanim nawymyślasz ciąg dalszy to mogłabyś wyjść?
Kim: Nie muszę niczego wymyślać.
Kaosu: Czyli... Chcesz nam powiedzieć, że...
Kim: *uśmiech* W internecie znajdziesz wszystko.
Shizuka: ...
Arisu: *nieprzejęta dalej szuka książki*
Jessica: Nie złapiesz mnie! *skręca w przypadkowy korytarz*
UsuńSpectra: Módl się żebym cię nie dopadł!
Fludim: Na siniakach się nie skończy.
Shun: *wzdycha z politowaniem*
Dan: Wreszcie mam towarzysza, który nie jest skałą (porównanie Izumiego) lub nie gada po naukowemu.
Baron: Nie powinniśmy pomóc mistrzyni Jessice?
Ace: Nabroiła to niech się broni.
Jessie: *łapie lekką zadyszke* Kondycję trafił szlak
Shin: Mylę się czy poznałaś tę bandę z ekipą z drugiego bloga, co Angel?
UsuńKaosu: Wy wiecie, że jeśli coś stanie się Jes to Jen przyjdzie i skopie wam, a przy okazji nam zadki, prawda? Kogo jak kogo, ale jej nie radziłbym denerwować.
Raksha: ... Powinniśmy pomóc Jessie?
Arisu: *podnosi oczy znad książki* Ona nie ma przy sobie wazikashi od Tiger?
Ja: Wiadomo ^^. Widzisz Kaosu a Spectra ma gdzieś, że może dostać z pięści/toporu od Jen.
UsuńSpectra: *prawie łapie Jess za kaptur*
Jessie: *przyśpiesza* Wazikashi? Co to jest?!
Jenny: *zamknięta przez Autorkę w żelaznym, ognioodpornym pomieszczeniu bez klamek ze względów bezpieczeństwa* Angel nie wygłupiaj się!
Ja: Spokojnie jeszcze 15 minutek posiedzisz.
Jenny: Hahahaha nie. *jedna ściana wylatuje a dziewczyna wychodzi jako demon z włócznia w ręce*
Ja: Jestem twoją matką!
Jenny: Hai, hai *spogląda złowrogo na Spectra* tknij ją a pozbawie cię tych rączek.
Ja: Izumi! Pilnować miałeś!
Izumi: Wkurwioną Jenny?! Wtedy to nawet Kimiko nie da rady.
Shizuka: Wazikashi - krótki japoński miecz jednosieczny. Często nosili go samurajowie w parze z kataną.
UsuńAaron: Pierwszy raz to nie z naszego powodu zaczyna się jatka.
Kaosu: Ja bym radził jakiś schron znaleźć...
Shin: Skoro specjalne pomieszczenie bez klamek jej nie zatrzymało to schron raczej się też na nic nie zda.
Aaron: Spectra oficjalnie wkurzyłeś demona. Lepiej spieprzaj.
Spectra: *ignoruje dobre rady*
UsuńJenny: *opiera się o topór i drapieżnym wzrokiem omiata Phantoma*
Jessie: *przegląda kieszenie* Nie mam czegoś takiego.
Ja: *zastanawia się jak wynieść stąd Jenny*
Spectra: *łapie Jess za nadgarstek*
Jessie: Nosz kur..
Jenny: *pojawia się za Phantomem z uniesionym toporem*
*nagle rozlega się ogłuszający pisk*
Spectra: *topór wbija się tuż obok jego głowy i puszcza Jess*
Jenny: *przeklina pod nosem i wraca do formy człowieka* Haru ty Brutusie!
Harumi: *beztrosko żuje gumę* On za chwilę na zawał zejdzie *wskazuje na Spectre* Więc możemy wracać ^^
Ja: Haru! Ty mój geniuszu *tuli jedyną rozsądną*
Harumi: Wiem jestem wspaniała *razem z Jenny znikają*
Jessie: Ooo sis zostawiła mi trzy paki kunai ^^
Kaosu: Bo troszczące się rodzeństwo to skarb. ^^
UsuńRaksha: *kiwa się w przód i w tył*
Kaosu: *tuli dziewczynę* Oj, nie smutaj. Masz nasz.^^
Shizuka: *bierze wazikashi ze strychu i podaje go Jes* Nie wiem, kiedy masz urodziny, ale proszę.
Shin: A Spectra ile będzie z szoku wychodził?
Aaron: Oby jak najdłużej.
Spectra: Rodzeństwo z piekła rodem. *wyjmuje topór ze ściany*
UsuńJessie: Co? Przerzuciłeś się na topór? Dziękuję Shizu ^^*bierze broń*
Ja: Urodziny masz równo za miesiąc więc idealnie ^^
Spectra: Twoja siostra tego zapomniała *wręcza dziewczynie topór i odchodzi*
Fludim: Myślałem, że cie nim zaatakuje.
Jessie: Jen go skutecznie przestraszyła :D Raksha nie popadaj w depresję *rzuca broń na podłogę i przytula dziewczynę*
Kaosu: Z piekła czy nie i tak są całkiem miłe.^^ Chyba, że się wkurzą. Chociaż zdenerwowana kobieta potrafi przerazić niejedną osobę.
UsuńAaron: Piekło nie zna furii takiej jak kobieta wzgardzona.
Shizuka: *kiwa głową* Nie ma za co. I wszystkiego najlepszego. Swoją drogą, ładny topór ma twoja siostra.
Raksha: *słabo się uśmiecha, tuląc się również do Rufo* Arigato.
Jessie: I ten uśmiech ma zostać ^^ *próbuje podnieść topór* Ile to waży...
UsuńSpectra: Ktoś tu siły nie ma.
Jessie: Ja nie mam siły ty kondycji. Proste? Proste!
Raksha: *kiwa lekko głową*
UsuńKaosu: Równowaga w przyrodzie musi być. ^^
Shin: *podnosi topór jedną ręką, ale musi trochę przytrzymać drugą* Kilka kilo, na pewno.
Jenny: *wparowuje do pokoju* Zapomniałam! *bierze topór, obrzuca Spectrę groźnym spojrzeniem i znika*
UsuńJa:Rozważam czy stworzyć one shot gdzie wymieszam obydwie ekipy. Jak myślicie?
Jessie: To było zabawne :D
Spectra: Jeśli mnie kochasz nie rób tego.
Ja: Kij! Zrobię jak mi się podoba! Sorry nie wróciłeś do łask -.-
Keith: Jak to?! *oczy szczeniaczka*Chcesz by ten demon mnie zabił?!
Kaosu: Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że jesteśmy za! ^^
UsuńShin: To może się udać i byłoby całkiem ciekawe. A z resztą Yuna uwielbia crossovery.
Aaron: *leży na kanapie*
Jessie: *wyciąga jakiś długi kij i dźga nim Aarona* Inny Maskaradzie pobudka.
UsuńSpectra: Jak ja się ciesz,że z tobą nie mieszkam.
Jessie: Moja radość jest większa.
Gus: *ubrany w fartuszek robi obiad dla mistrza*
Jessie: Phantom ręce straciłeś?
Spectra: Twoja siostra chciała je uciąć ale nie zdążyła a co?
Jessie: Bo Grav znów się w tej kuchni kisi. Pomógłbyś co?
Spectra: *niewzruszona mina*Ja go nie zmuszam.
Jessie: Jesteś wredny.
Spectra: I przystojny. Sama to powiedziałaś!
Jessie: Bo dostałam za mocno w głowę!
Aaron: *przewraca się na drugi bok, ale po chwili trochę zirytowany otwiera oczy* Nie śpię, już nie śpię. O co chodzi?
UsuńRaksha: *z jednej strony czuje pogardę do Gusa, a z drugiej jest jej go żal i nie ma pojęcia co powiedzieć, więc głębiej chowa głowę w futrze Rufo*
Aaron: Sis, jeśli kiedykolwiek zacznę się zachowywać jak Spectra proszę dowal mi mocno w łeb.
Arisu: *dalej czyta* Jak tam chcesz.
Ja: Hyhyhhyhyhy :D
UsuńJessie: Nie podoba mi się to.
Spectra: Mi też.
Lync: Ani mi.
Mylene: Nie panikujcie. *piłuje paznokcie*
Ja: Wiesz Mylene ty jeszcze nie wiesz co ja wymyśle *ciągle się śmiejąc siada przed komputerem*
Mylene: Dobra panikuje z wami ;-;
Ja: *błysk w oku* To będzie bardzooo ciekawa historia.
UsuńKaosu: Jak już kiedyś mówiłem: autorki blogów nie mają równo pod sufitem.
Aaron: A ty masz haj po świeczce. :D
Kaosu: Nie o tym teraz mowa! >.<
Jessie: *chodzi w kółko* Kaosu! Optymizm! Już!
UsuńGus: W krótkich żołnierskich słowach.
Shadow: Ale będę grał główną rolę nie?
Jessie: Jasne wampi. Na pewno.
Shadow: A to spoko.
Jessie: Ręce opadają.
Shadow: Komu? O.O
Jessie: Mi.
Shadow: Przecież masz je splecione. To jakaś gra?
Jessie: *facepalm*
Kaosu: Przetrwacie... Zawsze mogło być gorzej... Robi tylko one-shota, a nie opowiadanie. ^^'
UsuńRaksha: Uważaj, bo wykraczesz...
Kaosu: *kropla potu* Nie pomagasz Tengu ...
Aaron: *po krótkim namyśle* Arisu, mózg u Prova nie pełni funkcji dekoracyjnej... On po prostu zgnił.
Arisu: *odkłada książkę* Prawdopodobnie.
Ja: *gryzie orzechy i ciągle coś pisze*
UsuńJessie: Mam nadzieję, że to nowy rozdział ;-;
Spectra: Nie oszukujmy się. Ona serio to zrobi U.U
Shadow: *szeroki uśmiech* Oooo Ruda. Jak miło. To wytłumaczysz mi zasady tej gry.
Jessie: Ok. Więc bawimy się tak, że wskakujesz do szafy i udajesz, że cię nie ma. Kapujesz?
Shadow: Ehh słaba zabawa.
Jessie: Bo pewnie byś przegrał co? *cwany uśmieszek*
Shadow: Trzymaj mi beya. *wskakuje do szafy*
Jessie: *blokuje drzwi krzesłem i włócznią*
Aaron: *wzrusza ramionami* Autorzy/Autorki już tacy są. Szczególnie ci uparci.
UsuńKaosu: To Shadow ma beya!? O-o
Raksha: Szkoda mi bestii... Chyba, że jest równie rypnięta, co Prove...
Arisu: *bez wyrazu patrzy, co się wyrabia przy szafie*
Aaron: Taka blokada pewnie długo nie przetrzyma.
Ja: Chodziło bakugana..chyba O.o *przegląda kieszenie Shadowa*
UsuńShadow: Nudne to! *próbuje kopniakiem otworzyć drzwi*
Jessie: *bierze pod pachę kunaie* Shun!!!!
Shun: Hmm?
Jessie: Na chwilę zamknę się w twoim pokoju! *nie czekając odpowiedź zatrzaskuje drzwi*
Shun: O.O
Kaosu: Miejmy nadzieję. Jak Vexsosi się do beyi dobiorą to naprawdę może się wiele zdarzyć.
UsuńJa: A wiecie, że pierwowzorem beyblade były i są nadal bączki - KOMA. W odróżnieniu od znanych w Polsce wersji tej zabawki, japońskie bąki wprawiane są w ruch za pomocą sznurka nawiniętego wokół osi obrotu. Istnieje wiele rodzajów koma, niektóre z nich wydają gwiżdżące dźwięki, inne mogą służyć do losowania. W zabawie zwanej beigoma, specjalne bączki, wirując zderzają się niczym zapaśnicy na ringu.
Shin: *śmieje się* Braciszku, mam nadzieję, że posprzątałeś swój pokój.
Jessie: *stoi na krawędzi balkonu jakby próbowała skoczyć się rozbić o ziemię*
UsuńJa: Samobójstwo?
Jessie: Nie ^^ *przeskakuje i łapie się kamiennego gargulca* Taktyczne rozwiązanie *po kolei chwyta się gargulców i wspina na dach*
Spectra: *spogląda przez okno* Idiotka.
Jessei: Wypraszam sobie! Ja po prostu mam bogatą wyobraźnię!
Kaosu: Bratnia dusza w wspinaczce na dachy. ^^
UsuńShin: A Prove nadal w tej szafie?
Aaron: Przygotujmy strzałki usypiające na słonia.
Kaosu: Ale taka dawka potrafi zabić człowieka.
Aaron: *wzrusza ramionami* Shadowa to nie obowiązuje, chyba. *uśmieszek* Trzeba sprawdzić.
Shizuka: *siedzi na dachu i szkicuje*
Jessie: *w akcie desperacji idzie na czworaka* W cholerę tu ślisko. *mija Shizu i łapie się komina*
UsuńShadow: Wypuście mnie!!! Słyszycie?!! *prawie wyważa drzwi*
Shizuka: *podnosi oczy znad szkicownika* Co się dziwić, przed chwilą padało. Masz jakiś konkretny cel tej "wędrówki"?
UsuńHiromi: *wychyla się z pokoju obok* Co tak hałasuje?
Ja: *ogląda Durarara* Nic ważnego.
Hiromi: *nieprzekonana* A-ha... Skoro tak... *idzie sobie gdzieś*
Jessie: *rozgląda się czy nikogo nie ma w pobliżu* Pokój Phantoma.
UsuńFludim: I dla jakiegoś blondyna podejmujesz się wyprawy po mokrym dachu? Gratuluję.
Jessie: Znajdę coś takiego co wykorzystam przeciwko niemu. *idzie a właściwie czołga się dalej*
Shizuka: *masuje skroń* Nigdy nie zrozumiem ludzi. *po chwili wstaje i idzie za czołgającą się dziewczyną*
UsuńAaron: Prove mógłbyś się pośpieszyć i zdechnąć? Bo powoli zaczynasz mnie irytować tym ciągłym hałasem.
Arisu: *beznamiętnie* Zejdzie z braku powietrza. Prędzej czy później.
Shadow: Sam sobie zdychaj! *przecina szafę na pół i wychodzi*
UsuńJa: Durniu! Szafę mi zniszczyłeś!!!
Shadow: Ale żyje :D
Ja: Marne pocieszenie.
Jessie: *zsuwa się na krawędź dachu i skacze na parapet*
Aaron: *westchnienie porażki* Jak długo będziemy się z nim jeszcze użerać?
UsuńShizuka: *zjeżdża po rynnie, kładzie nogę na parapecie obok Jes wciąż trzymając się rynny*
Ja: Tak długo jak będzie mi potrzebny.
UsuńShadow: Ranisz moje serce ;-;
Ja: Podziękuj Spectrze.
Spectra: Dalej ci nie przeszło?
Ja: A jak myślisz?!!
Jessie: To nie ten *skacze na kolejny parapet*
Shizuka: *skacze za dziewczyną* A masz choćby blade pojęcie jak jego pokój wygląda?
UsuńAaron: *przejeżdża ręką po włosach* To jeszcze długa droga przed nami...
Kaosu: Bo kobieta zmienną jest...
Hiromi: Ale nie w każdej sprawie.
Ja: *foch*
UsuńSpectra: Sprowadź Jenny żeby było zabawniej.
Jessie: Jest niemal cały czerwono - złoty i jest tam dużo dziwnych urządzeń *prawie zlatuje*
Kaosu: *podsuwa czekoladę i dango Angel*
UsuńShizuka: Nie spadnij, bo jakoś nie widzę radości w odskrobywaniu cię z asfaltu plus Jenny byłaby na mnie zła za to, że ci nie pomogłam.
Ja: Dzięki Kaosu *bierze się za dango*
UsuńJessie: Spokojnie *zwinnie przeskakuje na następny* Byłam szkolona przez mistrzów.
Fludim: Czytaj: Izumiego.
Shizuka: Przynajmniej on ma jakieś doświadczenie w tego typu rzeczach.
UsuńKaosu: Zawsze jestem przygotowany na sytuacje depresyjne w naszym domu. ^^
Jessie: Ooo to tutaj! *puka w szybę a potem wyjmuje kunaia*
UsuńFludim: A ja się całą drogę zastanawiałam na co ci to.
Jessie: To już wiesz ^^ *rozwala szybę i wskakuje do środka*
Shizuka: *rozgląda się po pokoju* Minimalistyczny to ten pokój nie jest.
UsuńToshiya: Koleś ma forsę, to wydaje na co mu się żywnie podoba. W tym przypadku: na kilka metrów kwadratowych.
Jessie: Kim jesteś? O.o *przygląda się Toshiy'owi* Dobra,szukamy czegoś upokarzającego *zaczyna grzebać w szufladach*
UsuńFludim: Jak on cię tu zastanie to nie wiem czy Jen zdąży.
Jessie: *rozgląda się po pokoju po czym patrzy z politowaniem na Fludima* Tutaj mogłaby się cała moja rodzina schować.
Toshiya: Darkus Toshiya. Bakugan strażniczy Shizuki.
UsuńShizuka: Taki wielki ptak z rogami.
Toshiya: -.- Świetny opis dziewczyno. Masz talent.
Shizuka: Daruj sobie.
Jessie: Toshi nie marudź jak Fludim.
UsuńJa: * w nieco lepszym nastroju ogląda Kaichou wa Maid - sama*
Spectra: *odrywa się od notatek bo wydaje mu się ,że słyszałas jakiś hałas w swoim pokoju*
Toshiya: Toshi?
UsuńShizuka: Pasuje do ciebie, więc nawet nie zaczynaj... Jess mogłabyś się pośpieszyć? Bo mam niejasne przeczucie, że coś się zaraz stanie.
Toshiya: Krowa oknem wleci?
Shizuka: Jak nie masz nic mądrego do powiedzenia, to nie odzywaj się wcale. -_-
Jessie: *parska śmiechem dalej grzebiąc* Twoja imię jest za długie ^^ A i spoko mam pomoc :D
UsuńDan: *stoi przyczajony z patelnią na rogu korytarza*
Jessie: Shuna nie udało mi się namówić.
Shizuka: Dziwisz mu się? Nii-san nie przepada za takimi akcjami.
UsuńToshiya: Przypominają się "Zaplątani", ten wątek z patelnią konkretnie.
Ja: *o Danie* Przyczajony tygrys, ukryty smok. :D
Jessie: Słabo go jeszcze znam *wyjmuje zakurzone zdjęcie i przeciera je ręką* Słabe.*szuka dalej*
UsuńSpectra: *zdecydowanym krokiem zmierza przez korytarz*
Dan: *szykuje się do ciosu.
Shizuka: Jes, masz jakiś upatrzony cel czy wszystko na żywioł?
UsuńToshiya: Jeśli nas znajdzie to w zasadzie wszystko jedno.
Jessie: Na żywioł! *wyciąga pierścień* A to co? Obrączka od Gusa?
UsuńFludim: Nie przyszliśmy tu aby się nabijać z tej dwójki tylko szukać czegoś tam.
Jessie: *rozgląda się* Chyba będzie pass. Jest tego za dużo a batalia Dan vs Spectra też za długo nie potrwa.
Spectra: *dostaje patelnia w nos* Kuso! Oszalałeś?!!
Dan: Masz tu stać.
Keith: Boo?
Dan: Bo Je *gryzie się w język* Bo tak i koniec!
Shizuka: *słyszy odgłos uderzenia patelni* Jess, czas się zbierać. Dan go długo nie zatrzyma.
UsuńToshiya: Chyba, że chcesz znowu zobaczyć wkurzonego Spectre.
Jessie: Ok. *wskakuje na parapet*
UsuńSpectra: *szarpie się z Danem*
Shizuka: *wyskakuje za Jes, chwyta ja za rękę i razem wzlatuja na dach* A jakby kto pytał to byłyśmy na mieście, ok?
UsuńToshiya: Zawsze możecie się jeszcze wybrać. Uwiarygodnicie sobie alibi.
Jessie: Niezły pomysł Toshi ^^ To co idziemy Shizu?
UsuńSpectra: *z nosa leci mu krew gdy wpada do pokoju* Pusto....
Toshiya: *chce coś powiedzieć*
UsuńShizuka: *ubiega jego zamiar* Przyzwyczajaj się do pseudonimu jak najszybciej. *do Jessie* To gdzie idziemy? Do kawiarni albo na sushi czy może coś zupełnie innego.
Jessie: *do Tashi* Może wolisz Tosh?
UsuńFludim: Ja miałem Fludi więc...
Jessie: Ale ty masz krótsze. *do Shizu* To może na zakupy? Potrzebuje kilku ubrań a ma tylko to *wskazuje na swoje ciuchy*
Shizuka: Toshi lepsze.
UsuńTosiya: Wolę Tosh.
Shizuka: Za poważne jak na ciebie.
Toshiya: No wiesz co. -.-
Shizuka: *kręci głową* Faceci. No dobra. Niech ci będzie. *do Jess* Możemy i na zakupy. Galeria jest niedaleko, a przy okazji poszukam czegoś dla siebie.
Ja: *moderuje opisy postaci*
UsuńJessie: No to Tosh ^^ *wpada do pierwszego lepszego sklepu* A czegoś konkretnego poszukujesz Shizu?
Shizuka: Nie za bardzo. Może kupię nowy notatnik albo mapę nieba. W sumie mogłabym odświeżyć garderobe.
UsuńJessie: *wychodzi z naręczem ubrań* Dalej dalej! *biegnie na ruchome schody*
UsuńFludim: Jak dziecko.
Shizuka: *idzie za Jess, ignorując zaskiczone spojrzenia innych*
UsuńToshiya: Dużo tego zakupiła... Starczyło jej na to pieniędzy?
Shizuka: Skoro kupiła to pewnie tak.
Fludim: Mnie ciekawi inna rzecz. Skąd ona ma pieniądze skoro od 2 tygodni nie była w domu.
UsuńJessie: Kobieta umie sobie poradzić ^^
Fludim: Z twego uśmiechu wnioskuje, że nie chce wiedzieć.
Toshiya: Może trzymała w skarpecie.
UsuńShizuka: Bardziej prawdopodobne, że ma kartę kredytową.
Jessie: *uśmiecha się pod nosem*
UsuńFludim: Nie mów mi, że... ;-; ty złodzieju!
Jessie: Bez takich. Tylko pożyczyłam ^^
Shizuka: Dogadalabys się z Hiromi. Ona też uwielbia "pożyczać".
UsuńToshiya: *chichocze* I nie oddawać.
Fludim: Wcisnęłaś im vestaliańskie pieniądze?
UsuńJessie: O dziwo miał nasze O.O
Toshiya: Czyżby zostały mu z ostatniej wizyty na Ziemi?
UsuńShizuka: Mam lepsze pytanie: skąd on je w ogóle mial
Jessie: Widzisz! On kradnie nie ja :D
UsuńFludim: I tak zarąbałaś ten portfel.
Jessie: Ciekawe na co je wydawał...
*tymczasem w bazie ekpiy z bloga*
Spectra: *wkurwiony* Gdzie jest mój portfel?!
Dan: Skąd masz coś takiego? O.o
Spectra: Vestalia nie jest zacofana Kuso -.- Shadow!
Shadow: To wyjątkowo nie ja!
Mylene: Wyjątkowo?
Shadow: Owszem portfel Volta i Gusa ukradłem lub lakiery Mylene ale nigdy nie tknę twojego. Jeszcze byś mnie oskalpował.
Mylene: To ty ukradłeś moje NAJCENNIEJSZE lakiery?!
Shadow: Eeee pomidor?
Toshiya: Pewnie na nic szczególnego. Żarcie, sok w kartonach...
UsuńShizuka: *kręci głową* Chodźmy dalej. W sumie coś slodkiego byłoby teraz na miejscu.
Toshiya: No w końcu... Spectra stawia!:D
- w domu -
Kaosu: Shadow jeśli lubisz swoje życie radę ci uciekać.
Kim: *wylicza coś po cichu na palcach* Jeszcze Lyncowi niczego nie ukradles wampie.^^
Mizuki: *drze się nie wiadomo skąd* Poczwaro wampira, gdzie wtryniles moje klucze?!
Damian: *wzrusza ramionami* Nie pamiętam.
Jessie: Zgadzam się ^^ Spectra taki hojny :,)
UsuńFludim: Nieświadomie :D
*baza*
Shadow: *robi barykadę* Bata jej nie zabrałem!
Lync: No to mogiła.
Shadow: Skąd się tu wziąłeś?
Lync: A oknem wleciałem.
Shadow: Oknem to ciele wleciało -.-
Lync: Wyleciało.
Shadow: Różnica kilku literek.
Shizuka: Nieświadomy czy nie, na co macie ochotę?
UsuńToshiya: Może czekolada?
-dom-
Kaosu: Dzwonić do zakładu pogrzebowego?
Aaron: Poczekaj chwilę. Musimy wiedzieć czy trumna, czy urna.
Hiromi: *bawi się maską* Tę kilka literek robi różnicę jak przecinek w zdaniu.
Mylene: *przeklinając rozwala barykadę Shadowa*
UsuńShadow: Voolt! Osłoń mnie swoimi mięśniami ;-;
Volt: Za to, że mnie portfela pozbawiłeś? Nie -.-
Shadow: Nie mędrkuj mi teraz. Życie ratuje!
*centrum handlowe*
Jessie: I lody ^^
Toshiya: Nie przeslodzcie się za bardzo.
UsuńShizuka: Dzięki za troskę. *kupuje sobie lody czekoladowe* Co dla ciebie Jes?
- dom -
Kaosu: *przechyla głowę* Czy tylko mi Volt przypomina trochu Agume?
Aaron: Będzie urna.
Shin: Myślę, że raczej trumna.
Kim: A może małe trumienki na każdą cześć ciała.^^
Ja: Mi nie ;-; Aguma był wredny a Volt jest spoko ^^ tylko ze względu na mięśnie są podobni.
UsuńMylene: Czekaj, czekaj. Swoje pazury pomalowałeś moim lakierem?!
Shadow: *pisze testament* Może. Ej Lync przekazuje ci mojego żółwia. Zajmij się dobrze Helenką.
*centrum*
Jenny: *bierze miętowe - czekoladowe i stracietella* Tyle ^^
Kaosu: No właśnie chodziło mi o mięśnie . Dwóch kulturystow, ale Letho z Gulety nikt nie pobije jeśli chodzi o wielkość bicepsow.^^
UsuńAaron: Shadow wolisz kremacje czy normalny pogrzeb?
Hiromi: Prove ma żółwia... Szczerze to prędzej obstawialabym pająka.
Raksha: *idzie z górą książek na rękach, co przesłania jej widok, wpada na Gus'a, a wszystko ląduje na podłodze* ... Przepraszam ... *zbiera co spadło*
- centrum -
Shizuka: Hm, przydałby się nowy sprzęt do naprawy beyow... Ostatni całkowicie się zepsuł...
Jessie: To ruszajmy *bierze Shizu pod ramię i ciągnie ją wgłąb centrum*
Usuń*baza*
Gus: Nic ci nie jest? *podnosi kilka książek i podaje dziewczynie*
Shadow: Gus taki troskliwy.
Gus: Zajmij się swoim testamentem.
Mylene: Śmierć będzie za lekka. Wymyślę coś lepszego *uśmiech yandere*
Shadow: *wręcza kartkę Voltowi* Na pogrzebie mają grać ,,Gwiazda odeszła''.
Volt: Czyje to?
Shadow: Moje własne ^^
Lync: Idę zakupić zatyczki.
Shadow: Nie umilasz mi ostatnich chwil życia.
Shizuka: Sklep beyblade powinien byc tuż za zakrętem.
Usuń- dom -
Raksha: *odbiera książki od Gus'a* ... H-hai... *lekko zsuwaja się jej okulary z ciemnymi szklami* Arigatou... *próbuje nieudolnie wstać*
Ao: *wystawia głowę z kieszeni bluzy Rakshy* P'kyu?
Kim: *usmiech* Zabijesz go, wskrzesisz i jeszcze raz zabijesz o wiele bardziej brutalnie Mylene? *je ciastko* Niezgorszy pomysł.
Aarin: A skoro jesteśmy w Japonii to dla Shadowa zalatwimy kremacje.
Hiromi: Mamy kilka zatyczek za dużo po tym jak Kaosu kupował. Ktoś potrzebuje i chce?
Volt,Spectra,Lync i Gus: Ja.
UsuńGus: Nie za ciężkie to?
Jessie: *wpada do domu po więcej kasy* Nie zarywaj Grav. Za dobra partia :D
Spectra: Ooo masz mój portfel...zaraz..co?!
Jessie: *wyskakuje z powrotem*
Spectra: Jak miło zostawiła 20 dolarów. Z 300 -.-
Mylene: Może i tak zrobię.
Shadow: Dzięki za troskę.
Hiromi: *wyjmuje zatyczki z szuflady* Proszę. *podaje chłopakom* A teraz poszukam dla naszej bandy.
UsuńShizuka: *wchodzi za Jes* Ciesz się, że cokolwiek ci zostawiła.
Toshiya: Bo w planach był też zakup czekolady.
Raksha: *lekki burak spowodowany komentarzem Jessie* Troszkę,* ucieka oczami zza okularów* a-ale poradzę so-sobie...! *nerwowy zez w podlode*
Ao: *gryzie włosy Rakshy*
Kim: W sumie... *stuka palcem o brodę* moglabys zastosować gruszke albo kolumbijski krawat... Chyba, że wolisz go potorturowac.^^
Kaosu: Creepy-otaku aktywowany.
Chłopaki: Dzięki.
UsuńJessie: Widzisz jaka jestem dobra *siada na stoliku* Ao *.* Raksha nie uduś się tam.
Gus: To może ci pomogę *bierze część książek* Gdzie zanieść?
Julie: Jej! Nowy romansik!
Mylene: Tortury lepsze.
Shadow: Nie pomagasz.
Jessie: Ale wiesz Mylene lakier ci się zniszczy. A ubytki na urodzie w twoim przypadku są ograniczona.
Mylene: I will kill you.
Hiromi: *rozgląda się* A gdzie posialo Kaosu?
UsuńAaron: Wyszedł jakieś 20 min temu, a co?
Hiromi: Tak pytam.
Ao: *podrywa lepek na znajomy głos* P'kyu?
Raksha: *buraczek się powiększa, wstaje na nogi i mówi cicho* Przecież mówiłam, że sobie poradzę...
Hiromi: Oj Tengu jak ci ktoś oferuje pomoc to korzystaj. *mruga okiem*
Raksha: ... *do Gusa* Do takiego pokoju ... Cho-chodź za mną ... Zaprowadze ... *idzie w głąb domu*
Kim: Jakby nie patrzeć to gruszka też jest swego rodzaju tortura. Ale materiałowy worek i woda są całkiem dobre jak również.^^
Aaron: Wiesz Jes, od czegoś i dla kogoś salony piękności muszą być.
Jessie: Jej nawet tam nie pomogą
Usuń*w tle Shadow drze ryja i ucieka przed batem Mylene*
Lync: *przegląda testament* Spectrze zapisał swoje ciuchy.
Spectra: Nawet bezdomni by ich nie chcieli.
Gus: *idzie za dziewczyną*
Julie: Coś z tego będzie.
Jessie: Ao to ja Jess ^^
Aaron: To zostaje operacja plastyczna.
UsuńShizuka: *zakłada słuchawki i pogłaśnia muzykę na maximum*
Hiromi: A myśleliście o Lady Gadze? No wiecie, w gorszych kreacjach chodziła...
Ao: P'kyu. *niezdecydowany wierci się na ramieniu Rakshy*
Raksha: *z lekkim uśmiechem szepcze do Ao* No idź do Jes.
Ao: *uradowany biegnie do Jessie i włazi jej na ramie*
Raksha: *otwiera drzwi i wchodzi do pokoju pełnego regałów wypełnionych książkami, Rufo drzemie na dywanie, a Liz i Keiko czytają z zapałem jedną książkę, przegląda tytuły mruczy do siebie* Pomyślmy... "Śmierć na Nilu" do kryminałów... *wkłada książkę na odpowiednią półkę*
Jessie: Zróbmy akcję pt ,,Zbieramy dla Mylene na nową twarz''
UsuńMylene: Ciesz się, że jestem zajęta -.-
Jessie: Taa *głaszcze Ao*
Mylene: Znowu ta wiewióra.
Jessie: Nie słuchaj tej złej wiedźmy. Jest brzydka i wredna.
Toshiya: Szczytny cel tego przedsięwzięcia.
UsuńAaron: Do tej akcji chyba musi cały glob dołączyć...
Ao: *nie obchodzi go Mylene* P'kyuu.:3
Liz: *odrywa się od książki* O, dzień dobry Raksha-san *dostrzega Gus'a* i ... Eto, przepraszam, ale jak masz na imię?
Jessie: Jesteś taki mądry ^^ w przeciwieństwie do niektórych *wzrok na Shadowa*
UsuńShadow: Jestem inteligentny! Tylko wy jesteście za głupi by to zrozumieć.
Lync: Ty jeszcze żyjesz O.o
Shadow: Mylene się zmęczyła.
Jessie: Wiecie wszyscy się dołączą byleby więcej nie widzieć tej twarzy.
Gus: Jestem Gus. Gus Grav.
Jessie: Inaczej piesek Spectry lub Gollum :D *siedzi na najwyższym regale*
Aaron: Trudno zrozumieć kogoś komu zgnił mózg.
UsuńToshiya: Mam nadzieję, że przy operacji nie dadzą jej gorszej twarzy.
Raksha: *podrywa głowę do góry* ... Uważaj na książki, proszę ...
Liz: Miło mi poznać. Jestem Liz, a tam siedzi Keiko. :)
Keiko: *macha nieśmiało ręką*
Liz: Raksha-san nosilas kiedyś takie ubranie? *pokazuje tradycyjny indyjski strój w książce*
Raksha: Hai... Mam go chyba jeszcze gdzieś w domu...
Gus: *odkłada książki gdzieś na bok* Jessica! Złaź! Musimy poważnie porozmawiać o twoim karygodnym zachowaniu!
UsuńJessie: Spoko Raksha ^^ *zeskakuje na Gusa* Moje zachowanie jest idealne ^^
Gus: Masz ochotę na spotkanie z mistrzem Spectrą?
Jessie: Niezbyt.
Gus: Mam to gdzieś. Idziemy.
Jessie: To na cholerę się pytałeś?!
Fludim: Tosh bo jeszcze wykraczesz.
Toshiya: Racja...
UsuńLiz: *podaje książki Rakshy* Czy będę mogła razem z Kei-chan zaplesc ci warkocze jak skonczysz? Proooszę. *maslane oczka*
Raksha: *ciche westchnienie* Hai.
Jessie: *nadyma policzki jak małe dziecko* Nigdzie nie idę! *wyrywa się Gusowi i wyskakuje przez okno na parapet*
UsuńFludim: Znowu?
Jessie: Czekaj *chwyta się framugi, rozhuśtuje i z siłą rozpędu kopie obunóż Gusa*
Gus: *nokaut*
Jessie: *ukłon* ^^
Liz: *dziecięta dezorientacja* Ukradł ci coś, że go tak mocno uderzyłaś?
UsuńRaksha: *sprawdza tętno chłopaka* Żyje...
Falcon: *westchnienie*
Rufo: *otwiera jedno oko*
Jessie: Nie. Po prostu chciał mnie zabrać do takiego złego pana ^^
UsuńSpectra: Ten zły pan cię za chwilę udusi.
Jessie: Czyli ,że znowu mam cię kopnąć?
Spectra: To nie będzie potrzebne *razi dziewczynę paralizatorem i zarzuca sobie na ramię* To my podziękujemy. *wlecze Gusa za kostkę*
*zaczyna mocniej wiać w pokoju* (a dowiecie się później czemu)
UsuńFalcon: *spokojnie* Spectra puść Jessie. Wiem, że cię zdenerwowała, ale takie sprawy załatwia się jak człowiek cywilizowany.
Rufo: A twoje zachowanie jest równe neandertalczykowi. Za kostkę i na ramię...
Spectra: Żeby mnie zdzieliła książką? Nie.
UsuńFludim: Wiedziałem, że o czymś zapomnieliśmy w tym centrum! Paralizator!
Shadow: W tempo sobie przypomniałeś.
Ja: Czuje, że coś się stanie skoro zaczyna wiać. Czyżby Raksha?
Raksha: *ręce maa zwinięte w pięści*
UsuńHiromi: *czuje powiew wiatru na skórze* Uh-oh jeśli nasz smok wiatru zacznie się za bardzo emocjonować...
Aaron: To przy odrobinie nieszczęścia pół domu będzie w rozsypce.
Hiromi: A Kaosu nigdzie nie ma. A tylko ten optymista potrafi ją jak najszybciej uspokoić.
Falcon: Dziecko, proszę uspokój się. Nie ma o co się denerwować.
Raksha: *okulary jeszcze się trzymają na jej nosie*
Spectra: Czy wszyscy od was to jakieś demony, smoki i cholera wie co jeszcze?
UsuńJessie: *wygląda jak Fiona niesiona przez Shreka* Jak nie metalem to prądem. I ty się dziwisz, że mam huśtawki nastrojów?!
Spectra: Myślałem, że na dłużej zadziała.
Fludim: Właśnie Raksha. W ostateczności przyleci Jen..a nie przepraszam Jen jest zajęta czymś w rozdziale.
Ja: *wali głową w stół* Wracaj tu!
Shadow: Do kogo się drzesz? O.o
Ja: Do tej idiotki weny!!!
Jessie: To puścisz mnie czy nie?
Spectra: A jak myślisz?
Jessie: Myśle że Raksha ci przywali jak mnie nie puścisz^^
Aaron: *czyści beya* W większości tak. A pytanie powinno brzmieć: kto tu jest całkowicie normalny.
UsuńHiromi: *kalkulacja na szybkiego* ... Chyba nikt. Yuna, ty świrze!
Ja: No cooo?
Raksha: *spokojnym i zmęczonym głosem, poprawiając okulary* Spectra, proszę puść Jes. Jestem zmęczona, a dodatkowe zniszczenia nikomu na dobre nie wyjdą.
Falcon: Z tego, co mi wiadomo za weną nie można gonić, bo może nie przyjść, podobnie jak ze szczęściem.
Ja: Ja nie gonię. Ja ją wołam -.-
UsuńJessie: Widzisz ładna dziewczyna cię prosi.
Spectra: *niewzruszony idzie dalej nagle dostrzega morderczy wzrok Alice, która unosi się na swoich skrzydłach* Serio? Kolejny?
Jessie: *uśmiech*
Alice: PUŚĆ.
Spectra: A jak nie to co?
Alice: *Rozwala ścianę na kawałki*
Spectra: *puszcza Jess*
Raksha: *lekki zażenowany buraczek i idzie do dziewczynek*
UsuńHiromi: I to moi drodzy jest właśnie przejaw argumentu nie do przebicia. Alice chcesz herbaty?
Virgo: *mentalnie do Aarona* U was zawsze coś się dzieje.
Aaron: *do Virgo* Przynajmniej się nie nudzisz.
Jessie: To ta kostucha co piła herbatkę u mojej siostry?
UsuńSpectra: *mamrocze coś o chorych autorach i znika*
Ja: Chce Keitha U.U
Shadow: Chcieć sobie możesz.
Ja: *wzrok zabójcy*
Alice: *cichym głosem* Ch-chętnie.
Aaron: Yep. Dokładnie ta sama.
UsuńVirgo: *uśmiech* Miło, że jeszcze o mnie pamiętają.
Aaron: *parska ze śmiechu* Ciebie akurat trudno zapomnieć.
Hiromi: Zielona czy czarna?
Keiko:*do Rakshy* Ano-o, mo-że wy-wypadało b-by oc-ucić niebie-niebies-niebieskokowłosego...
Ja: Dalej leży? -*rozgląda się* Jess brawo....
UsuńJessie: Będę assasinem ^^
Shadow: Ona robi się niebezpieczna O.O
Fludim: Za mało świeżego powietrza i aktywności.
Aaron: Assassinem? Hiromi, kolejna osoba jest skora poszukiwać zakonu we Włoszech!
UsuńHiromi: *z kuchni* Za dużo Creeda się napatrzyłeś, to teraz ci szajba odbija.
Aaron: Kiedy ja mówię serio. Swoją drogą, zastanawiałaś się kiedyś czy w twojej rodzinie nie było jakiś zabójców?
Hiromi: Żeby to raz...
Raksha: *szuka soli trzeźwiących*
Falcon: Polecam udanie się do lasu przy domu Rakshy.
Toshiya: Do lasu? Raczej do puszczy.
Jessie: Ale nie mam z kim iść :(
UsuńFludim: Ja z tobą pójdę. Może znormalniejesz.
Spectra: Marne nadzieje.
Gus: *leży jak kłoda*
Arisu: *wchodzi do domu przez drzwi prowadzące do kuchni i wypakowuje zakupy*
UsuńHiromi: *wraca do pokoju z herbatą* Myślę, że Kaosu albo Shizuka będą skłonni ci potowarzyszyć. Tyle, że do tego pierwszego musisz się wpierw dodzwonić, a Tiger będzie dostępna dopiero po naprawieniu Syriusa.
Raksha: *wraca z solami i próbuje ocucić chłopaka*
Falcon: A jeśli to nie zadziała zastosujemy kubeł z wodą.
Jessie: GUS! SPECTRA JEST RANNY!
UsuńGus: *zrywa się na baczność* Kto? jak? Gdzie? Mistrzu!
Spectra: Co znowu?
Gus: Jesteś ranny mistrzu?
Jessie: Na umyśle. *dzwoni do Kaosu*
Raksha: *błyskawiczny zryw na nogi i po cichutku wraca do dziewczynek*
UsuńLiz: *uradowana znowu zaplata dziewczynie warkoczyki*
Hiromi: *nalewa sobie herbaty* Tipico. (typowe)
Kaosu: *odbiera wisząc do góry nogami na gałęzi* Słucham?
Jessie: Zaczynam wariować. Wyjdziesz ze mną na spacer zanim uduszę kogoś?
UsuńAlice: *siedzi cicho i się nie odzywa*
Kaosu: Skoro tak stawiasz sprawę. Pewnie, z resztą i tak nie mam nic ciekawego do roboty. *zeskakuje z drzewa* To gdzie idziemy?
UsuńHiromi: Alice, wszystko w porządku?
Raksha: *na głowie ma pełno mniejszych i większych warkoczy*
Jessie: *wiesza się na chłopaku* Byle gdzie. Jak najdalej od tych murów i Vexosów.
UsuńFludim: Lepiej się pośpieszmy zanim zacznie rzucać kunaiami na oślep.
Alice: N-nic.
Izyda: *pojawia się znikąd* Jest chorobliwie nieśmiała.
Kaosu: Czyli jak najdalej z tego wariatkowa w jak najszybszym czasie? *bierze Jes na plecy* Tylko się trzymaj! ^^ *rusza pędem przez ulice*
UsuńHiromi: O. Wiesz co Alice, z Rakshy też był straszny milczek no i jeszcze trochę jest.
Alice: Serio? Rozumiem.
UsuńIzyda: Postęp ^^
Alice: Jesteś złośliwa -.-
Izyda: Inaczej cię nie zmuszę do gadania.
Alice: *wzdycha*
Jessie: Jej *wariacki uśmiech*
Przepraszam że późno komentuje, ale nie miałam czasu. Co do rozdziału, jak zawsze świetny i ciekawy, z niecierpliwością czkam na kolejny. ;-)
OdpowiedzUsuńSpoko, spoko nie przejmuj się ;) I dziękuję za miłe słowa ^^
OdpowiedzUsuń