Nie wiedziałam, co ten pierzasty pajac planował, ale czułam, że jeśli
czegoś nie zrobię, to skończę jak Gus. Jak zwykły sługa bez szans na przyszłość.
Może trochę dramatyzowałam, jednak moje położenie do najlepszych nie należało. Zgodziłam mu się pomóc, a to może się skończyć tak, że jeszcze bardziej wplączę się w jakąś jego sieć intryg.
Dlatego właśnie uznałam, że muszę sprawić, by ci dwaj (Hydron&Spectra) jeszcze bardziej skakali sobie do gardeł, dzięki czemu maksymalnie odciągnę od siebie uwagę i może uda mi się po ciuchu zwiać? Tylko jak to zrobić?
Bez patrzenia gdzie chcę wejść, otworzyłam drzwi.
Dlatego właśnie uznałam, że muszę sprawić, by ci dwaj (Hydron&Spectra) jeszcze bardziej skakali sobie do gardeł, dzięki czemu maksymalnie odciągnę od siebie uwagę i może uda mi się po ciuchu zwiać? Tylko jak to zrobić?
Bez patrzenia gdzie chcę wejść, otworzyłam drzwi.
– Spectra! Hydron... – urwałam, gdy ujrzałam, że wbiłam
do schowka na miotły.
Drzwi za moimi plecami zatrzasnęły się. Nie ma to
jak miły początek dnia...
– Otwierać! Tu śmierdzi! – kopnęłam w nie. – Bo
zemdleję, uderzę się w głowę, umrę i Zenoheld was wypatroszy! – darłam się.
– Spokojnie. – ten chłodny ton należy pewnie do
Mylene.
Poczekać grzecznie, aż mnie uwolni czy wkurzyć cały
pałac?
– Mam klaustrofobię! Aaa te ściany się do mnie
przybliżają! One mnie za chwilę zmiażdżą! Mylene, zrób coś! Mamo widzę duchy!
Babciu Mary oczekuj mojej wizyty! – paplałam, denerwując niebieskowłosą.
– Błagam, ucisz się. – mruknęła.
– A kiedy zaczniesz się dziewczęco ubierać? –
spytałam tak bardzo do tematu.
– Zamilcz! – warknęła.
– Ojj nie złość się tak, bo złość piękności szkodzi.
A ty nie masz czym szastać. Phaaa! – sięgnęłam po miotłę i zablokowałam drzwi.
Mylene z całej siły w nie kopnęła. Chyba była
troszeczkę zła.
– Ej co tej małej odbiło? – spytał Shadow.
– Mała to jest twoja pała! Badum! – zaśmiałam się.
– OTWIERAJ TE DRZWI! – wrzasnęła Mylene.
– Jak będziesz się tak darła, to nikt cię nie zechce.
– pouczyłam ją.
– Shadow, idź po łom. – powiedziała wściekła.
– Ale jest zabawnie. – zaprotestował Prove.
– Co tu się dzieje? – usłyszałam głos dorosłego
mężczyzny.
– Królu, dziewczyna, którą kazałeś porwać, zamknęła się
w schowku – poinformowała go Mylene. A to donosiciel jeden!
– A wy co robicie? – spytał Zenoheld.
– Próbujemy ją stamtąd wyciągnąć. – powiedział
Shadow, kopiąc drzwi.
– Jessico. – powiedział władca surowym tonem. – Wyjdź do
nas.
– Ale Mylene mnie pobije!
– Nikt nic ci nie zrobi.
Decyzja życia: Wkurzyć króla i mieć przerąbane czy
iść na ugodę? Gdyby nie fakt, że mogą coś zrobić mojej rodzinie, Zenoheld piłby
już melisę. Odblokowałam drzwi, wzięłam głęboki wdech i wyszłam.
Fakt numer jeden: awantura ściągnęła wszystkich
Vexosów.
Drugi: król miał tandetny strój i wyglądał na
wściekłego.
Trzeci: Spectra mnie zamorduje.
Nie myśląc (jak zawsze) co mówię, rzekłam:
– Ten gość w stroju rodem z lumpeksu to król?!
– Ten gość w stroju rodem z lumpeksu to król?!
Gus zrobił klasycznego facepalm’a, Phantom się
załamał, a reszta miała miny ala WTF.
– Widzę, że jesteś strasznie arogancka. – warknął
Zenoheld.
– Nie ty pierwszy mi to mówisz. – jego mina
powiedziała mi, że powinnam się zamknąć.
Gdy tylko umilkłam, pokazał mi gestem, że mam iść za
nim. Zabije mnie czy zabije?
– Bądź grzeczna. – szepnął mi do ucha Hydron.
Kiwnęłam głową. Mój świetny plan by go jeszcze
bardziej skłócić ze Spectrą diabli wzięli. Przeklinając pod nosem, wpatrywałam
się w królewski płaszcz przede mną. Ej a gdyby tak...
Spojrzałam do tyłu. Odeszliśmy spory kawałek. Najciszej jak mogłam, zatrzymałam się. Brak reakcji. Cofnęłam się kilka kroków. Król dalej szedł, ignorując mnie. No to gnij w piekle staruchu!
Obróciłam się na pięcie, upewniłam, że nie próbuje wbiec do schowka i popędziłam przed siebie. Przebiegłam przez miliony korytarzy. W końcu zatrzymałam się i zaczęłam uważnie nasłuchiwać. Piętro niżej słychać było jakieś krzyki. Czyli już ogarnęli, że zwiałam.
Nagle do moich nozdrzy dobiegł aromatyczny zapach. Gdzieś tu musi być kuchnia! Podążając za aromatem, dotarłam do ogromnego pomieszczenia. Uwijało się w nim z dwadzieścia osób. Dostrzegłam wieszak z białymi fartuchami i fioletowymi czepkami. Przebrałam się i wkręciłam w tłum.
Spojrzałam do tyłu. Odeszliśmy spory kawałek. Najciszej jak mogłam, zatrzymałam się. Brak reakcji. Cofnęłam się kilka kroków. Król dalej szedł, ignorując mnie. No to gnij w piekle staruchu!
Obróciłam się na pięcie, upewniłam, że nie próbuje wbiec do schowka i popędziłam przed siebie. Przebiegłam przez miliony korytarzy. W końcu zatrzymałam się i zaczęłam uważnie nasłuchiwać. Piętro niżej słychać było jakieś krzyki. Czyli już ogarnęli, że zwiałam.
Nagle do moich nozdrzy dobiegł aromatyczny zapach. Gdzieś tu musi być kuchnia! Podążając za aromatem, dotarłam do ogromnego pomieszczenia. Uwijało się w nim z dwadzieścia osób. Dostrzegłam wieszak z białymi fartuchami i fioletowymi czepkami. Przebrałam się i wkręciłam w tłum.
– Przypraw to. – jakiś chłopak wcisnął mi do rąk półmisek z kurczakiem.
Ahaaa. Gdybym jeszcze wiedziała jak. Podeszłam do szafki i zaczęłam wyciągać różne buteleczki. Pieprz, sól, bazylia, coś
czego nie umiem przeczytać i jakieś inne rzeczy. Czemu tu nie ma nalepki
,,Przyprawy do kurczaka’’?! Za chwilę mnie szlag trafi przez ten brak
organizacji!
Posypałam to bazylią i czymś tam jeszcze, po czym podeszłam do tego chłopaka.
Posypałam to bazylią i czymś tam jeszcze, po czym podeszłam do tego chłopaka.
– Masz. – podałam mu kurczaka. – Skończyłam. – jego
mina była bezcenna.
– Eee, to przygotuj indyka, ok? – popatrzył się na
mnie dziwnie.
– Pewnie! – kucharka z piekła rodem wkracza do
akcji!
Indyk już z rozciętym brzuchem czekał na farsz.
Właśnie zastanawiałam się czy użyć chochli do wepchnięcia go tam, gdy do środka
wpadli Shadow, Volt i Spectra. Wiać! Wyjęłam mąkę, sól i pieprz. Nie wyjdę
przecież bez odpowiedniego pożegnania, nie?
– Jessica! – wrzasnął na mój widok Spectra.
– Jessica! – wrzasnął na mój widok Spectra.
Rozwaliłam torbę mąki. Kiedy Shadow po omacku
wyciągał do mnie ręce, sypnęłam w niego solą, a w Volta pieprzem. Phantoma
znokautowałam indykiem i zwiałam na zewnątrz. Prosto w ramiona Hydrona. No
serio?! Powinny być jakieś limity pechu!
– A ty gdzie się wybierasz? – uśmiechnął się złośliwie.
Wyrwałam mu się, trzepnęłam indykiem po twarzy i cała
w mące wybiegłam na schody.
– JESSICA! – ryknął Spectra, gdy byłam już na dole.
– Wiej dziewczyno, jeśli chcesz mieć nogi! – krzyknął
Fludim.
– Dzięki za wsparcie! – wpadłam do jakiejś sypialni
i zabarykadowałam drzwi.
Potem oparłam się o ścianę, próbując uspokoić oddech.
– Do szafy. – syknął Fludim, gdy usłyszeliśmy odgłosy
pościgu na korytarzu.
– Nieee to przereklamowane. – uśmiechnęłam się
szatańsko. – Mam lepszy pomysł.
– Przypomnij mi, że następnym razem, kiedy wpadniesz
na równie genialny plan to mam ci przywalić. – powiedział załamany bakugan, podczas gdy ja czołgałam się w wentylacji z deską na plecach.
Jak do tego doszło? Na początku chciałam (nie śmiać
się!) spuścić się w toalecie, ale szybko wybiłam to sobie z głowy. Więc kiedy
pościg był tuż-tuż, wyrwałam deskę z podłogi jako broń i wskoczyłam do
wentylacji. Taka krótka historia o byciu totalną kretynką.
Dotarłam do małego okienka i wyskoczyłam na zewnątrz, lądując prosto pod tron...Naprawdę?!
Dotarłam do małego okienka i wyskoczyłam na zewnątrz, lądując prosto pod tron...Naprawdę?!
– Łaskawie się zjawiłaś. – powiedział chłodno Zenoheld.
– Dziewczyna już jest. Koniec pościgu. – rzekł do komunikatora. - Więc moja droga panno. – popatrzył na mnie
groźnie. – Co to miało być?
– Nic. – wzruszyłam ramionami z miną niewiniątka.
– Nic. – wzruszyłam ramionami z miną niewiniątka.
– Nie chcesz nam pomóc, robisz afery, obrażasz
Vexos’ów... – zaczął wymieniać moje winy.
– Porwaliście mnie, grozicie mojej rodzinie i
jesteście wredni. – weszłam mu w słowo. – Więc nie oczekuj cudów na kiju! –
skrzyżowałam ręce i czekałam na odpowiedź gotowa każdej chwili biec, ile wlezie.
Król przejechał tylko ręką po twarzy, a po chwili na
jego twarzy zagościł uśmiech, kiedy ktoś wszedł.
– Spectra! Dobrze, że jesteś. Zajmiesz się Jessicą.
Fajnie by było, gdyby ktoś zapytał się mnie o zdanie, ale nieee. Po co?! A zostawienie mnie z Phantomem to bardzo zły pomysł.
Szczególnie po tej akcji w kuchni. Chłopak chwycił mnie za ramię i dosłownie
wywlókł z sali.
– Myślisz, że jesteś taka zabawna? – syknął. – Przez
ciebie mam podbite oko.
– Przez maskę i tak nie widać. – mruknęłam.
– Cisza! – wepchnął mnie do jego pokoju.
Planuje mnie zabić, pożreć czy torturować?
– Słuchaj uważnie. – powiedział, zamykając drzwi. –
Jeśli narazisz się Zenoheldowi to definitywny koniec. Nawet ja ci wtedy nie pomogę!
– To tylko stary dziadzio. – prychnęłam.
– A twoja rodzina? – trafił w mój czuły punkt.
Zagryzłam wargę i wbiłam wzrok w czubki butów.
Zagryzłam wargę i wbiłam wzrok w czubki butów.
– To jest właśnie twoja słabość, której ja nie
posiadam. – powiedział.
– A twoja siostra?
– To była siostra Keitha. – poprawił mnie. – A on
już nie istnieje. – uśmiechnął się satysfakcją.
Z czego on się cieszy? Rani Mirę...
– Rzeczywiście masz się czym chwalić. – powiedziałam
chłodno.
– Nie rozumiesz? Twoja słaba strona to troska o
rodzinę. Gdybyś się od niej odcięła, bez trudu byś stąd zwiała.
– Nie obchodzi mnie zdanie kogoś takiego jak ty! –
warknęłam.
– Ziemianie są tacy słabi. – na jego twarzy odbiło
się znudzenie. – Chociaż mogą być potężni, wolą zajmować się innymi.
Bycie silnym ale pustym w środku. Taki właśnie jest
Spectra. Ale te jego oczy. W nich jest uczucie. Może to dlatego je ukrywa?
– Skończmy tą dyskusję. – wtrącił się Fludim.
Nagle na ścianie wyświetlił się Gus.
– Wszystko gotowe. – powiedział.
– Wspaniale. Razem z Mirą czekajcie na Wojowników w
wyznaczonym miejscu. – polecił blondyn.
Grav tylko się skłonił i zniknął.
– Ruszamy. – chłopak zaczął wciskać jakieś przyciski
w swoim gantlecie. Po chwili otoczyło nas fioletowe światło i zniknęliśmy.
Wylądowaliśmy w czymś, co przypominało monitoring. Na
wielu komputerach wyświetlały się różne pomieszczenia. Na jednym ekranie zobaczyłam
Shuna i Marucho walczących z Prove i Mylene. Udało im się wydostać. Tyle
dobrze.
Nagle na jednym obrazie wyświetlił się obraz przedstawiający ostatni kontroler umieszczony w podziemiach.
Nagle na jednym obrazie wyświetlił się obraz przedstawiający ostatni kontroler umieszczony w podziemiach.
Spojrzałam na Fludima. Wyglądał
na zaniepokojonego i szczęśliwego jednocześnie.
– Jessie, idź prosto korytarzem, a potem skręć w lewo.
Zobaczysz wyniki moich prac.
Mało mi się to podobało. Wyszłam z monitoringu, ale
nie miałam najmniejszego zamiaru iść tam, gdzie mi kazał. Chciałam uciekać od
tych szaleńców, wojny, mojej mocy i tego wszystkiego, co powoli sprawiało, że
wariowałam. Musiałam jednak pomóc Fludimowi. Był moim bakuganem i przyjacielem.
Ogarnęłam, że korytarz miał tylko skręt w lewą stronę. On mnie ma za idiotkę czy jak?!
Ogarnęłam, że korytarz miał tylko skręt w lewą stronę. On mnie ma za idiotkę czy jak?!
– Wielki pan naukowiec. – prychnęłam.
Doszłam do czegoś w rodzaju szklanego balkonu.
Widziałam z góry całą arenę. Właśnie do środka wbiegli chłopak z seledynowymi włosami i Dan. Z przeciwnej
strony wyszli Mira i Gus. Dziewczyna niosła jakieś podłużne pudło. Czy to te
mechaniczne bakugany? Postawiła je na ziemi i towarzysz Dana zaczął coś krzyczeć. Niestety
nie mogłam usłyszeć co. Zapowiadała się ciekawa walka..
****
– Czy mi się wydaje, czy ta dziewczyna... – zaczął Fludim.
– Oszukała Vexosów! – dokończyłam za niego.
Wściekły Gus popchnął ją na ziemię. Wychowany się
znalazł. Powalczył chwilę z Ace’m – ustaliłam imię po okrzykach Dana i Miry – ale szybko przegrał.
Nagle wszystko zaczęło się trząść, a podłoga pod wojownikami zapadać. Grav zniknął z pola widzenia.
Nagle wszystko zaczęło się trząść, a podłoga pod wojownikami zapadać. Grav zniknął z pola widzenia.
– Jessie, mamy szansę! – krzyknął Fludim.
Mogłam rozbić szybę i skoczyć do Ruchu Oporu.
Walnęłam pięścią w balkon. Zero reakcji. Kopnęłam. Znowu nic.
– Musisz użyć mocy. – powiedział mój bakugan.
– Tylko jak?! – jęknęłam zrozpaczona.
A gdyby tak rozpędzić się? Jak pomyślałam, tak
zrobiłam. Z całej siły uderzyłam w środkową szybkę. Poczułam ostry ból i
zobaczyłam przybliżającą się podłogę.
Przeleciałam przez wyrwę, która w niej powstała. Pikowałam prosto w lawę! Z piersi wyrwał mi się pisk przerażenia.
Poczułam, jak coś delikatnie łapie w talii i spostrzegłam Fludima w oryginalnej
formie.
– Kontroler został zniszczony. – poinformował mnie, gdy usiadłam mu na ręce.
Z prawej dłoni leciała mi krew i tkwiło w niej kilka
odłamków szkła. Z cichym jękiem wyrwałam jeden.
– Nie ruszaj tego. – usłyszałam stanowczy głos.
Uniosłam głowę i zobaczyłam Mirę. Fludim wylądował
na stałym gruncie i postawił mnie na ziemi. Wojownicy popatrzyli się na mnie
nieufnie, ale miałam to gdzieś. Krew leciała coraz mocniej, a ból z każdą chwilą
nasilał się.
– Jesteś Vexoską? – spytał ostro Ace.
– Nie. Właśnie im uciekłam. – odparłam.
– Coś ci nie wierzę. – mruknął chłopak.
– Mówi prawdę. – wtrąciła się Mira. – Została
porwana przez Vexosów. To Ziemianka.
– Serio?! – wytrzeszczył oczy Dan.
Kiwnęłam głową.
– Jestem
Jessica Knight. Pochodzę z Los Angeles. - przedstawiłam się. – Macie jakieś
plastry? – spytałam.
– Ty krwawisz! – zauważył Ace.
– Dobre tempo, kolego. – mruknęłam.
– Daj mi to obejrzeć. – Shun podszedł do mnie i
delikatnie ujął moją dłoń. – Trzeba szybko zatamować krwotok i wyrwać szkło. –
ujął jeden kawałek w dwa palce. – Zaciśnij zęby. – polecił i go wyrwał.
Po chwili moja dłoń była czysta i owinięta w bandaż.
– Dziękuje. – uśmiechnęłam się słabo.
– To teraz spadamy! – zarządził Dan.
Wskoczyłam na ramię Fludima. Z tego co zauważyłam, podczas ratowania mojej ręki zdążył się dogadać z Drago i Ingram. Wylecieliśmy
z podziemi. Dopiero teraz do mnie dotarło, że uciekłam! Udało mi się! Kierowaliśmy
się na górę. Do pałacu.
– Co macie zamiar zrobić? – krzyknęłam do Shuna.
– Uwolnić nasze bakugany i ostatecznie rozprawić się
z Vexosami! – odkrzyknął.
Czyli znów muszę zobaczyć te mordy. Niby z Ruchem
Oporu jestem bezpieczniejsza, ale czy aby na pewno? Nie chcę tam wracać!
Wtem straciłam grunt pod nogami. Fludim wrócił do formy kulistej. Co tu się dzieje?! Znów leciałam w dół. Chyba tym razem roztrzaskam się na dobre. Zamknęłam oczy i starałam się nie myśleć o tym, że za chwilę zginę.
Wtem straciłam grunt pod nogami. Fludim wrócił do formy kulistej. Co tu się dzieje?! Znów leciałam w dół. Chyba tym razem roztrzaskam się na dobre. Zamknęłam oczy i starałam się nie myśleć o tym, że za chwilę zginę.
– Mam cię! – krzyknął Marucho, łapiąc mnie za rękę.
Trzymał się kurczowo nogi Miry, a ta ściskała Shuna.
Po chwili polecieliśmy do góry i wylądowaliśmy na windzie. Dan, Ace i różowowłosy
gościu nie mieli tyle szczęścia. Dalej spadali.
– Nic im nie będzie. – uspokoił mnie Marucho.
– Mam nadzieję. To jaki jest plan? – zwróciłam się
do reszty.
– Wiesz, nie chcę cię do niczego zmuszać. W końcu
tyle przeszłaś. – zaczęła Mira, ale jej przerwałam.
– Muszę się odegrać na Vexosach. – wyszczerzyłam zęby. – Zresztą i tak miałam zamiar wam pomóc.
– Muszę się odegrać na Vexosach. – wyszczerzyłam zęby. – Zresztą i tak miałam zamiar wam pomóc.
– Skoro tak. – uśmiechnęła się lekko. – To witaj w
drużynie!
– Przepraszam, że przerywam tą wzruszającą scenę. –
rzekł Fludim. – Ale czemu znów jestem kulką?!
– Widocznie jest jeszcze jeden kontroler. –
powiedział Shun.
– Musimy dostać się do sali tronowej. – zaczęła objaśniać
plan Mira. – Potem odnaleźć posągi i uwolnić bakugany, które są w nie
zamienione.
– Łatwiej powiedzieć trudniej zrobić. – mruknął mistrz
motywacji, Fludim.
– Przestań marudzić! Jakbyś nie zauważył, mam dzisiaj
farta życia! – krzyknęłam.
Winda się zatrzymała. Staliśmy w dobrze mi znanym
białym korytarzu z kolorowymi witrażami.
– Mogę was zaprowadzić. – powiedziałam. – Byłam tu
tysiąc razy.
– Dobra, prowadź. – odparł Shun.
Bezbłędnie dotarliśmy do sali. Mira zajęła się
bawieniem przyciskami na tronie Hydrona.
– Więc tak to wygląda. – wyszeptał Marucho z
wyraźnym podziwem, rozglądając się.
– Mi już zbrzydła. – mruknęłam.
Kiedy żelazne drzwi za tronem się otworzyły, naszym oczom
ukazały się posągi pięciorga legendarnych bakuganów.
– Skyress. – Shun podszedł do swojego dawnego
bakugana.
– Preyas! – krzyknął przerażony Marucho.
Ich przyjaciele zamienieni w zimne rzeźby z powodu
głupiej zachcianki rozpieszczonego księcia. Czułam wypełniające mnie gorąco.
Moja moc domagała się wyjścia...
– Czy nikt nie nauczył was pukać? – spytał z wyraźną
kpiną Hydron, wychodząc zza jednego z posągów.
Nasze dyskretne wykonanie trafił szlag.
~~~~~~~~~~Nasze dyskretne wykonanie trafił szlag.
Ja: Rozdział miał być wcześniej ale miałam dużo do nadrobienia i zwyczajnie się nie wyrobiłam.
Jessie: Wreszcie! Myślałam,że będę tam siedziała do późnej starości.
Spectra: Nie mów hop póki nie przeskoczysz *przykłada lód do oka*
Jessie: Nie psuj mojej chwili szczęścia! Bo znów dostaniesz indykiem!
Spectra: Dobra broń nie ma co.
Jessie: Przynajmniej skuteczna.
Dan: To nie wy spadacie z wysokości ponad 30 metrów ;-;
Jessie: Ja odniosłam rany wojenne! *wymachuje zabandażowaną ręką*
Ace: Atak na szybę z gołymi pięściami nie był dobrym pomysłem.
Jessie: Nie zauważyłam...
Ja: *słucha piosenki w sluchawkach nie przejmując się niczym*
OdpowiedzUsuńKaosu: Powinniśmy jej to ściągnąć?
Aaron: I dostać bokkenem w łeb? W życiu.
Mizuki: Tch, tchorze. *zrywa mi słuchawki z uszu*
Ja: *zaskocznona nagłym brakiem muzyki w uszach* Hej!
Mizuki: Komentarz.
Ja: Hmm?
Mizuki: *zirytowana* Komentarz. Napisz. Kometarz.
Ja: Wykazcie się inwencją twórczą i sami coś napiszcie. *zaklada słuchawki z powrotem*
Aaron: ... No cóż, wiemy już po co wam była mąka.
Kaosu: Jeszcze tylko wsadz im saletre zamiast cukru. :D
Mizuki: I przy okazji benzynę jako herbatę, co? -_-
Kaosu: Oj tam.^^' A i Jenn powodzenia na nowej drodze z Wojownikami! :)
Aaron: Będzie ciekawie.
Jessie: Jak się pozbędę Spectry to będę w niebie.
UsuńJa: Widzę,że Yuna ma wyrąbane jak ja.
Fludim: Gdzie mamy saletrę?!
Shun: Na 100% będziemy wiedzieć -.-
Aaron: Otworzymy szampana jak tylko ci się uda. Niestety w grę wchodzi tylko dziecięcy. ;)
UsuńKaosu: Dobry jest, więc nie narzekaj. A Yuna po prostu słucha enty raz z rzędu piosenki Andyego Blacka.
Mizuki: Jeśli nie ma w pojemniku z kakao lub cukrem możemy pożyczyć to co nam po ostatnim razie zostało.
Shin: Trochę więcej entuzjazmu braciszku. Mogliscie gorzej trafić. ;)
Jessie: *przeciąga się* Moje..wszystko ;-;
UsuńDan: *zajda się hamburgerami i innymi rzeczami* Dacie tego szampana?
Shun: *wzdycha i znika*
Jessie: Jak rasowy ninja *.*
Fludim: Dajcie tą saletrę otruję tego księciunia.
Jessie: Na pewno to da radę..
Aaron: *lekkim tonem* Otworzymy jak Jenn załatwi Spectre albo przy okazji jakiejś fety, może Obonu albo czegoś.
UsuńShin: *uśmiecha się i kreci głową z rozbawieniem*
Mizuki: *podchodzi do Fludima z puszka od cukru, w którym jest saletra* Jak nie wypali to własnoręcznie poderzne mu gardło i spuscze krew jak z wieprza. Pasuje ci taki układ?
Fludim: *patrzy się na Mizu* Ja nie mam rąk ;-; obecnie jestem kulką -.-
UsuńJa: *ogląda School Days* Nigdy więcej...
Jessie: *przygląda się Spectrze* Jak się czujesz pokonany przez indyka?
Spectra: Wspaniale -.-Śliwa pod okiem będzie pamiątką po tym epickim pojedynku.
Gus: Mistrzu! Co ci się stało?! *leci po apteczkę*
Jessie: Nie wywal się. Phantom żyje tylko ma siniaka -.- Kaosu masz tą mapkę dla mnie?
Mizuki: Szlag... Czekaj chwilę, pójdę po Teshike, może nam pomoże.
UsuńKaosu: Yep, od tygodnia. *podaje mapke Jen* Wilku, *usmiecha sie* jeśli Rakshy coś się przez ciebie stanie będziesz miała PRZERABANE!
Mizuki: Ale się boję... *przewraca oczami*
Ja: *nuci* We don't have to dance!
Ja: Ej ,Yuna słuchasz Volcaidów?
UsuńJessie: Jej ^^ Kiedy Gus ma urodziny?
Spectra: Nie mam zielonego pojęcia...
Jessie: Ile się znacie?
Spectra: Tak z 2 lata.
Jenny: I dalej nie wiesz kiedy ma urodziny? Serio!?
Spectra: Na niby.
Jessie: -.-
Spectra: *wraca do swoich notatek*
Gus: *biegnie z bandażami,strzykawkami i maściami* Mistrzu pokaż mi to.
Jessie: Nie ma to jak darmowa opieka zdrowotna.
Ja: No ba! ^^ Jeszcze Wagakki Band, Akiko Shikaty...
UsuńAaron: Etc. Etc
Ja: -_-
Kaosu: Tacy z nich znajomi jak przyjaciele z Mizuki i Arisu.
Mizuki: *wraca z Raksha i wzrok a la ani słowa bo rozszarpie*
Jessie: Eeee nie ogarniam czemu Mizu jest taka zła.
UsuńFludim: *zwraca się do Hydrona* Dopadnę cię dzieciaku i rozszarpie gołymi rękami.
Jessie: Ja się uspokajam na zewnątrz a Fludim wariuje.
Fludim: Nieprawda!
Jessie: Wiesz,że cię kocham :D
Fludim: Szczerze w to wątpię -.-
Jessie: *bandaże jej przeciekają* Gus nie bądź zły i daj bandaż!
Gus: Nie *chowa je niczym Gollum*
Aaron: Sis, bandaze są potrzebne!
UsuńKaosu: Bo wspomialem o jej niechęci do Arisu?
Mizuki: Z chęcią pomogę Fludimie. Pod warunkiem, że dasz mi rozszarpac jego tętnicę.
Aaron: Nie przesadasz?
Mizuki: Kim sugerowała aby zastosować gruszke lub kolumbijski krawat. Coś mi jeszcze mówiła, ale nie pamiętam co?
Jessie: Nie wspominałeś.
UsuńFludim: Z chęcią przyjmę pomoc ^^
Ja: Moimi osobistymi ulubieńcami są Luka i Gakupo :D
Jessie: Nie spoko jak ten Gollum nie da to użyję czegoś innego. Nie wiem kawałku bluzki czy coś w tym stylu.
Kaosu: Nie? A mógłbym przysiąść...
UsuńMizuki: Mam zły dzień, a wizja dojebania Hydronowi bardzo mnie odstresowuje. To co Fludim idziemy?
Arisu: *wchodzi i zaczyna bandazowac Jen* Mówisz jak Bryan. A akurat ta gatka była bardzo irytujaca.
Ja: Ja uwielbiam chór Vocaloidow. ^^
Ja: *słucha serii o 7 grzechach* Ja wolę ich osobno.
UsuńJessie: Co poradzę,że jestem taka? A i dziękuje ^^
Fludim: Ja ciągle jestem kulką!
Hydron: I będziesz po wieczność.
Spectra: Ty lepiej wiej bo jedna laska chce cię zabić.
Jessie: A żeby ona jedna.
Arisu: *kiwa lekko głową i dalej opatruje Jen*
UsuńMizuki: *strzela palcami* Nie szkodzi. Jakby co to popatrzysz na bardzo krwawą jatke.
Kaosu: Żeby to jeszcze była zwykła dziewczyna, a nie 3/4 hanyou wilk z pazurami jak brzytwy.
Kim: *usmiech* Pamiętaj nee-chan aby zwłoki dobrze ukryc, spalic wszystkie dowody i umknąć niepostrzeżenie po zmyciu z siebie krwi. A jeśli chcesz go potorturowac to skuteczny będzie materialowy worek i woda.^^ I zaslon swoje wilcze uszy, bo inaczej wszyscy cie rozpoznają.
Jessie: Jakbym widziała Yuno z Mirai Nikki.
UsuńSpectra: Ale umyj potem dokładnie. Nie chcę mi się po tobie sprzątać.
Gus: Tak wgl to nie powinniśmy jej złapać mistrzu *wskazuje na Jess*
Spectra: To sprawa księciunia. Mam ją gdzieś. Na razie...
Jessie: A już chciałam puścić fajerwerki :(
Aaron: Kim to creepy-otaku. Polaczenie fanki creepypast i otaku. Więc nie ma się co dziwić jej zachowaniu.
UsuńMizuki: Specjalnie ci naleje jego krwi do pokoju i całą wina wtedy zleci na ciebie maszkaro. To Fludimie, w która stronę idziemy?
Jessie: Chwilowo tu przebywam więc proszę nie rób tego, bo ubrania mi się zabrudza a pralek tu nie widziałam.
UsuńFludim: Prosto korytarzem potem w lewo,prawo i po schodach do góry.
Mizuki: Obleje podłogę trochę ściany. Ciebie postaram się ominąć. *idzie zgodnie ze wskazówkami Fludima*
UsuńAaron: Może zacznijmy już zbierać na wykupienie jej z więzienia.
Arisu: Nie ma takiej potrzeby.
Spectra: Jeden problem z głowy. Pozostał Zenoheld.
UsuńJessie: Jak coś to zarąbiemy coś ze skarbca ^^
Mizuki: *z buta wyjeżdżam i nokautuje straże na oczch innych* Jeśli któryś z was dekle mnie zaatakuje to zaszlachtuje zanim powie "o kurwa", zrozumiano!!??'
UsuńAaron: Konkretnie, zwięźle i jakże subtelnie.
Jessie: Podejście Jenny.
UsuńFludim: *leci za Mizu* Serio muszę być obecnie kulką?!
Jessie: Nie dramatyzuj.
Mizuki: Dopóki nie rozwalicie kontrolera to najwyraźniej tak.
UsuńAaron: A jaki oni konkretnie mają plan?
Kaosu: Mizu robi zamieszanie, a w tym czasie Rakaha wsypuje do herbaty Hydrona saletre amonowa, cukier i ma zamiar ta mieszankę podpalic. Jeśli to nie wypali Mizuki przejdzie do bardziej tradycyjnych metod.
Jessie: *podstawia sobie stół jako mur* Nie mam ochoty oberwać.
UsuńFludim: Gdybym tylko miał moją włócznię...
Jessie: Zawsze mogę się zmienić w Hulka ^^
Arisu: *patrzy na stól* Marna linia obrony. *chwyta ramię Jess i teleportuje się z nia*
UsuńRaksha: *robi w skupieniu mieszankę wybuchowa*
Jessie: Karta teleportacji,nie? To gdzie lecimy? ^^
UsuńSpectra: *teleportuje się do swojego statku*
Fludim: Będzie Kabum!
Hydron: *pędzi korytarzami stronę teleportów*
Arisu: Do domi Rakshy. *lądują w ogródku* Podobny do tego co maja Kazami.
UsuńRaksha: *podpala lont i znika z zamku* Go, yon...
Mizuki: *łapie Fludima i wyskakuje przez okno na jakieś drzewo*
San, ni, ichi...
KAAAA-BOOOOOMMMMMMM
Mizuki: *w bezpiecznej odległości* Ile ona cholera tego ze sobą zmieszala!?
Fludim: Kogo to obchodzi? Ważne czy padł!
UsuńJessie: Czyli tu jest Rufo i Ao *.* chętnie tu zostanę ^^
Rufo: *wchodzi do ogródka z Ao na grzbiecie* Witam niespodziewanych gości. Rakshy nie ma, ale za niedługo powinna przyjść. Proszę, rozgoscie sie.
UsuńArisu: *na ramieniu ładuje Lir* (sokół)
Mizuki: Dobre pytanie. Obejrzyjmy te zgliszcza z bliska.
Jessie: *przygląda się domowi* Miło tu. *pochyla się nad kwiatami*
UsuńFludim: Nigdzie go nie widzę.
Arisu: Dlatego tutaj się zawsze spotykamy.
UsuńRaksha: *pojawia się obok Mizu* Brak ciała. Albo chociaż jego części w promieniu 80 m.
Mizuki: Kur... Ten skurwiel musiał spieprzyc!
Raksha: ... Wracamy do domu?
Mizuki: *zaklada ręce za głowę* Ta.
Hydron: *gdzieś w przestrzeni kosmicznej oddycha z ulgą*
UsuńJessie: Wreszcie świeże powietrze ^^ Brakowało mi tego.
Fludim: No to po rozwaleniu kontrolera go rozszarpię.
Mizuki: Trzymamy cie za słowo. Ten dupek wołowy musi umrzeć.
UsuńRaksha: *mały usmiech* Ale zniszczylysmy mu zamek.
*pojawiają się w domu Rakshy*
Raksha: *glaszcze Rufo* Tadaima.
Mizuki: Wokoło nic tylko hektary lasu. Powietrze tu jest tak czyste jak dom Leviego.
Arisu: Widzę, że porównania twojej siostry wchodzą ci w nawyk.
Jessie: Masz siostrę Mizu? *przygląda się niebu ze smutną miną*
UsuńFludim: Jestem! *wskakuje Jess na ramię*
Jessie: Pałac zniszczony?
Fludim: Tak! Ale menda zwiała.
Jessie: Będzie jeszcze dużo okazji by się go pozbyć. Czuje to...
Mizuki: Przyszywana - Kim. I rozleniwiona poczware wampira, którą mam nazywać bratem.
UsuńRaksha: *kladzie rękę na ramieniu Jes* Ktoś tam na górze cie chroni. Każdy ma taką osobę. Przynajmniej tak mi mówiła babcią.
Jessie: *trwa w stanie letargu*
UsuńFludim: Za chwile jej przejdzie. Pewnie tęskni za rodziną.
Jessie: *mruga* C-co? Dziękuje Raksha ^^ Po prostu martwię się o bliskich ^^
Raksha: *kiwa głową*
UsuńMizuki: *przewraca oczami* No już dość tych smetow bo mi całkiem humor popsujecie.
Arisu: Nie musisz się temu przyglądać.
Jessie: *śpi na drzewie głową w dół*
UsuńFludim: Jak ona tam wlazła? ;-;
Spectra: Wygląda jak nietoperz.
Fludim: Jessie!!!!
Jessie: *gleba* Co się drzesz od samego rana?
Fludim: Jest 11 -.-
Jessie: *ziewa* A ciebie Phantom co tu przyniosło?
Raksha: *dłoń na rękojeści katany*
UsuńMizuki: *drze się z kuchni* Komu instant ramen?
Arisu: *popija herbatę siedząc na tatami*
Spectra: Kwiatki przyszedłem powąchać.
UsuńJessie: A propo kwiatków wiecie co mi się śniło? Gus w stroju kucharki i Spectra. Byli małżeństwem.
Dan: *wypluwa kawę* Co?!
Spectra: Coraz gorzej z tobą.
Jessie: Ten tekst Gusa ,, Kochanie kawa już gotowa! " a Phantom wbija i całuje go w policzek. To było takie dziwne ;-;
Spectra: *zastanawia się czy nie zastrzelić dziewczyny*
Arisu: *niewzruszona dalej pije herbatę*
UsuńRaksha: *szerokie oczy i ogólne zdezorientowanie*
Mizuki: *tarza się po ziemi i śmieje jak wariatka*
Rufo: Ramen wam stygnie.
Ao: *siorbie ramen z którejś miski*
Spectra: JESSICA!
UsuńJessie: *zatyka uszy* Drzesz się gorzej od Mylene. *głaszcze delikatnie Ao*
Fludim: Spanie głową w dół ci nie służy.
Jessie: Itadakimasu! ^^ *bierze jedną miskę* Mizu oddychaj.
Spectra: Zaczynam się zastanawiać z którego wariatkowa uciekłaś.
Jessie: Od was ^^
Mizuki: *względnie się uspokaja, ale chichocze co chwile przy jedzeniu*
Usuń*wszyscy biorą się za jedzenie*
Ao: *je z miski Rakshy*
Rufo: Ta wiewiórka naprawdę jest wszystkożerna.
Jessie: Ale jest taka urocza ^^
UsuńFludim: *wpada do ramenu Jess*
Jessie: Masz darmową kąpiel.
Fludim: Wyciągnij mnie stąd!
Jessie: *wyciąga bakugana i wyciera* Niezdara.
Spectra: Ja tu ciągle jestem.
Jessie: *macha ręką przed siebie* Gdzieś tam są drzwi.
Ao: *makaron zwisa mu z pyska* P'kyuu. :3
UsuńRaksha: Korytarzem prosto Spectra, ale uważaj na shoji i na to gdzie stawiasz stopy.
Falcolm: *ziewa i ląduje na ramieniu Rakshy* Konnichi-wa minna.
Raksha: Już się obudziłaś.
Falcolm: I widzę stare jak i nowe twarze.
Jessie: Ohayo ^^ Jestem Jessica w skrócie Jess.
UsuńFludim: *kiwa głową* Witam.
Jessie: Ej Mizu masz może jakiś paralizator? Bo swój zgubiłam :(
Spectra: *z pośpiechem znika*
Jessie: Zwiał skubaniec jeden :C *zdejmuje z pyszka Ao makaron*
Falcolm: Eidolon Falcolm dla uproszczenia Falcolm albo Fal. Miło mi poznać.
UsuńMizuki: Cuchnący tchórz, a nie skubaniec.
Ao: *chwyta nitkę makaronu i wsuwa po pyska*
Jessie: *odsuwa miskę* Jestem pełna :D Ma ktoś ochotę na małą bitwę?
UsuńShadow: *ląduje na podłodze* Mówiłem ci Mylene,że trafię :D
Mylene: Po 22 próbach wreszcie ci się udało,baranie.
Shadow: *wywala jęzor* Wilk,wiewiórka,ruda i dwie których nie kojarzę. To będzie łatwe.
Mizuki: *strzela palcami* Rozpierdalamy ich tradycyjnie czy chcecie bitwę?
UsuńRufo: Którąkolwiek opcje wybierzecie, nie zniszczcie domu.
Raksha: *znowu dłoń na rękojeści katany i mruży oczy*
Mizuki: *strzela palcami a la Inuyasha* Ale najpierw odetnę mu ten jęzor.
Arisu: *odstawia czarkę z herbatą*
Jessie: *mina ala dlaczego znowu ja* Mi wszystko jedno *wstaje a za plecami trzyma kunai*
UsuńShadow: *psychiczny uśmiech* To która pierwsza?
Mylene: *strzela batem*
Jessie: Nie ma to jak dobry początek dnia.
Fludim: Jest popołudnie.
Jessie: Szczegóły.
Mizuki: Czyli rozpierdol, chyba że się nam później odwidzi. *pazury rosną jej o jakieś 15 cm długości* Które z was jest na tyle głupie, żeby do mnie podejść?
UsuńArisu: *bierze naginatę i spokojnym krokiem kieruje się w stronę Shadowa i Mylene*
Rufo: *przynosi w pysku łuk i strzały*
Raksha: *odbiera od Rufo broń i naciąga łuk z założoną strzałą*
Shadow: *wyciąga miotacz płomieni* Hyhyhyhy.
UsuńJessie: *spokojnie idzie do kuchni*
Mylene: Nigdzie nie uciekaniesz! *bat owija się wokół nogi Jess*
Jessie: *na ręce pojawiają jej się czarne znaki* Jesteś tego taka pewna? :)
Raksha: Spalisz mi dom, jesteś trupem. *zielona aura otacza dziewczynę, a za nią widać zarys czarno-ciemnozielonego smoka*
UsuńMizuki: *przecina bat pazurami* Phy, Śnieżko tylko tyle?
Hydra: *nagle się materializuje i owija wokół Prova* Ruszysz się, a nie zostanie z ciebie nawet popiół.
Shadow: Mylene zdejmij to ze mnie! *strzela ogniem w twarz Hydry*
UsuńMylene: *bat się regeneruje a dziewczyna strzela w Rakshe*
Jessie: *lekko nieobecny wzrok i wymierza lewy sierpowy prosto w Shadowa*
Hydra: *odwiązuje Shadowa i trochę odlatuje* Ostrzegałam. *tworzy ciemną kulę energii w pysku*
UsuńRaksha: *błyskawicznie strzela z łuku, znika i pojawia się za Mylene trzymając w rękach katanę i wachlarz bojowy*
Arisu: *atakuje Mylene naginatą od przodu*
Mizuki: Rozszarpie ci ten miotacz i przy okazji gardło!
Mylene: Trzy agresywne dziewczyny i to coś. Rzeczywiście Shadow to będzie proste! *unik do przodu*
UsuńJa: Nie wiem czemu ale GUMI- ECHO bardzo mi pasuje do tej bitwy.
Jessie: *zaciska rękę na szyi Shadowa*
Shadow: Pryhyhyhy Mylene!!!!
Mylene: Radź sobie sam *wyciąga jakąś kulkę i złośliwie się uśmiecha*
Rufo: *wskakuje na Mylene i gryzie ją mocno między ramieniem a obojczykiem*
UsuńJa: Ja tam słucham My Demons.
Mizuki: Przytrzymaj go jeszcze chwilę to rozbebeszę mu brzuch, a Ballad go podpali!
Hydra: *wytrąca kulę z ręki Mylene, którą łapie Arisu*
Jessie: *lekko kiwa głową i wzmocnia uścisk*
UsuńShadow: Chcecie mnie zabić? Mnie?! Słynnego vestaliana?!
Mylene: *przeklina pod nosem i kopie Rufo*
Fludim: Wiedziałem,że wcześniej czy później to nastąpi.
Mizuki: Ch**j mnie obchodzi twoja "sława"! Wparowaliście tu to liczcie się z konsekwencjami! Ballad!
UsuńRufo: *nie puszcza, a jego oczy od początku walki przybrały czerwoną barwę*
Falcom: Nikt nie żyje wiecznie. A oni w szczególności.
Ja: *wkracza radośnie w sam środek masakry* Proszę ich łaskawie puścić.
UsuńJessie: *normalnieje* Psujesz zabawę *puszcza Shadowa*
Shadow: Tlen!!
Fludim: Chyba jednak trochę jeszcze pożyją.
Rufo: *ląduje na ziemi, a jego oczy wracają do normalnego koloru*
UsuńRaksha: *opuszcza broń* Broniłam tylko mojego domu. Gdyby nie prowokowali bitwy nic by się nie stało.
Arisu: *opiera się o naginatę*
Mizuki: Tch.
Mylene: *teleportuje się*
UsuńShadow: Angel! Zbawienie!
Ja: *mruczy coś o wampirach-psychopatach a potem wyrzuca Shadowa z domu*
Jessie: Przynajmniej dom cały. Szkód brak *patrzy na lekko nadpalony dywan* No może jakieś są.
Raksha: *patrzy na dywan* I tak go nie lubiłam.
UsuńMizuki: *zaplata ręce za głową* Zawracanie rzyci z tymi Vexosami. Mogli by się w końcu odpierdolić.
Arisu: *szuka swoich skrzypiec, które ostatnio tu zostawiła*
Ja: Czasami zastanawia mnie jak bleyderzy zaeragowali by na bakugany...
Arisu: Nie mniej wygórowanych oczekiwań.
Jessie: Zawsze mogę je pokazać siostrze.
UsuńFludim: Wątpię by demona zaskoczył taki widok.
Jessie: Będę się czepiać aż oni lub ja nie zdechną. To pokażmy was Kyoyi,Nilowi i tym innym ^^
Fludim: Niezbyt mi się to podoba.
Jessie: Zrzęda.
Kaosu: *wpadł do domu przed chwilą* No to się wszyscy ucieszą. Szczególnie, że u nas znajdzie się trochę tych bakuganów. Grave Reaper Aarona, Hydranoid Arisu, Toshiya Shizu, Falcolm Rakshy i tak dalej...
UsuńJa: Ironia...
Kaosu: Nie do wykrycia.^^
Falcolm: *westchnienie* Nie rokuję dobrego zakończenia.
Jessie: Kaosu! Zrób coś śmiesznego! ^^
UsuńSpectra: Brzmi jak żądanie 9-latki.
Jessie: Nikt cię tu nie zapraszał -.-
Spectra: Niezbyt mnie to obchodzi.
Kaosu: Eeeettttooooo...
UsuńMizuki: Daj mu świeczkę zapachową to będzie na haju.
Kaosu: Odmawiam! Wciąż nie wyprała mi się bluza po ostatniej akcji ze świeczkowym hajem!
Raksha: To dlatego wpadłeś w samym podkoszulku.
Jessie: Świeczkowy haj? O co chodzi?
UsuńFludim: Pewnie zachowuje się jak ty gdy za długo przebywasz w czterech ścianach.
Mizuki: Kiedy Yakaru nawdycha się za dużo zapachu świeczki zapachowej zaczyna mu odbijać.
UsuńFalcolm: Biega po dachach jak w stanie upojenia alkoholowego i śpiewa.
Falcolm: Przynajmniej tak było ostatnio.
UsuńJessie: To dość normalne.
UsuńFludim: Dla ciebie wszystko jest normalne.
Jessie: Po prostu nic nie jest mnie w stanie zdziwić ^^
Kaosu: Wszystko jest normalne... Inaczej. :D
UsuńMizuki: Ten tekst robi się powoli nudny.
Jessie: Który tekst?
UsuńJa: *próbuje napisać nowy rozdział*
Fludim: Jaki spokój.
Jessie: Nie podoba mi się!
Mizuki: "My jesteśmy normalni inaczej" w każdej wersji.
UsuńArisu: *znalazła skrzypce*
Jessie: Ty i Kaosu się chyba nie lubicie,co?
UsuńMizuki: Mnie potrafią wszyscy wkurwić. Bardziej lub mniej.
UsuńJessie: *przymyka oczy* Ten deszcz wysysa ze mnie resztki energii.
UsuńShun: *siedzi niewzruszony na dachu i medytuje*
Jessie: To jest okaz spokoju.
Kaosu: I pół-demonicznego zdrowia.
UsuńRaksha: Czasami nie mogę uwierzyć, że trojaczki potrafią mieć tak bardzo odmienne charaktery.
Jessie: Wszystko jest możliwe. On tam będzie tak siedział do znudzenia?
UsuńDan: Pewnie tak.
Jessie: A ja się dziwię,że potem wszystko jest mokre.
Kaosu: Podobno Kazami potrafią sami z siebie się wysuszyć. "Wewnętrznym ogniem" czy coś w ten deseń.
UsuńMizuki: Zobaczymy czy nadal tam będzie tkwił jeśli przyjdzie gradobicie.
Jessie: Wewnętrzny ogień...Fajna nazwa
UsuńJa: *słucha Kamui Gakupo* Mam nową piosenkę do rozdziału *.*
Ja: Ooo, jaką? *.*
UsuńKaosu: No co kto lubi. A z resztą nie wiem jak to się dokładnie nazywa.
Ja: Nie wiem czemu ale przy niej dobrze mi się piszę a tytuł to ,,Tragedy of Chateau Cepage''
UsuńJessie: Masz dziwny gust.
Ja: Kojarzy mi się z ciągiem dalszym twojej historii i nieco z przeszłością Jenny.
Jessie: Poważnie obawiam się o twoją psychikę.
Ja: Nie znam, ale nie szkodzi. ^^ Niestety pendrive wciąż w naprawie, więc o blogu nie ma póki co mowy. -_- Nie zrobię bez zakładki z postaciami.
UsuńKaosu: Żadna autorka bloga nie ma równo pod sufitem.
Ja: Odezwał się gościu,który ma haj po świeczce :D A co do bloga to cały czas czekam ^^
UsuńKaosu: ...
UsuńAaron: My też czekamy...
Ja: Oj Kaosu wiedz,że cię uwielbiam ^^
UsuńKaosu: Ooo, naprawdę? Jak miło. ^^
UsuńMizuki: Tylko sobie nie przesłodźcie za bardzo.
Ja: Mizu spokojnie tylko mówię co myślę.
UsuńMizuki: Jak Stojanov, o ile cokolwiek mówi.
UsuńJessie: Wmawiaj sobie Angel. Często gadasz bez składu i ładu.
UsuńJa: *wzrusza ramionami i włącza youtuba*
Jessie: I teraz składanka Angel do 23 ;-;
Aaron: A ta ciągle na wattpadzie... Ileż można?
UsuńKaosu: *wzrusza ramionami*
Ja: *odrywa się na chwilę* A wiecie, że nazwisko Dana piszę się dokładnie jak "cholera" po japońsku. Tylko, że przy przekleństwie "u" jest praktycznie nieme. *wraca do czytania*
Aaron: *uśmieszek* Czyli Dan jako nazwisko ma przekleństwo.
Dan: *ogląda telewizję* Serio? Nie wiedziałem O.o
UsuńJessie: Dużo wiesz o swoim nazwisku.
Dan: Ty masz rycerz.
Jessie: Lepsze to niż cholera.
Kaosu: A nasze nic nie znaczą. Tylko imiona mają jakieś konkretniejsze znaczenia.
UsuńJessie: U mojej siostry są imiona ze znaczeniem. U nas nie ma.
UsuńJa: A np Arisu i Aaron co oznaczają?
Ja: Nom.
UsuńArisu - forma angielskiego imienia Alice, znacząca "szlachetne pochodzenie"
Aaron - możliwa etymologia oświecony, wywyższony. Wywodzi się od hebrajskiego Aharon, które było złożone z dwóch członów: ahr – "szczyt" oraz on – "drzewo dębowe, rdzeń drzewa".
Jessie: O kurde O.o
UsuńJa: Japońskie łatwo sprawdzić ale z innymi są problemy ^^
Kaosu: Faktycznie o kurde. Ale Aaron z tym Biblijnym Aaronem ma mało wspólnego.
UsuńJa: Wikipedia, inne internety i jakoś to będzie. ^^ Coś jeszcze wam przetłumaczyć? :)
Ja: Hmmm...a Raksha?
UsuńJa: Raksha - z języka hindi znaczy ochrona
UsuńKaosu: Babka Rakshy była z Indii, a jest nawet takie jedno święto Raksza bandhan.
Jessie: *łapie się za głowę* Imiona z każdego języka!
UsuńKaosu: No prawie z każdego. Reszta to prawie sam japoński, czasami angielski, włoski i opcjonalnie rosyjski. ^^
UsuńJa: Tylko niemieckiego brakuje.
UsuńJessie: Stamtąd chyba pochodzi twoje imię.
Ja: *masuje skronie* Wiecie, że Fludim miałbyć pierwotnie beyem? :D
Fludim: Że co proszę?!
UsuńKaosu: Serio? No bey bitwy byłyby z nim ciekawe. :D
Ja: Moje imię jest wszędzie takie samo.... A ja wciąż nie mogę wymyślić imienia dla bakugana Kaosu.
Kaosu: Mam mieć bakugana?
Ja: Jeśli wymyślę imię to najprawdopodobniej tak.
Ja: *patrzy się do swoich notatek na telefonie* Leaus O.o o kurde co to jest?
UsuńJessie: Strzelam , że bakugan.
Ja: Nie zgadłaś. Bey.
Ja: Nie mam pendriva... A tam była większość moich zapisków. ;-;
UsuńKaosu: Odnośnie beyów i bakuganów?
Ja: Yup.
Ja: Widzisz a ja mam na telefonie nieśmiertelne notatki :D co się stało z pendrivem?
UsuńJa: W naprawie, bo złapał jakiegoś wirusa. A ja nawet nie mam pojęcia skąd i kiedy.
UsuńJa: Ja ci nie powiem bo z infy jestem noga :D
UsuńJa: Meh, nie szkodzi. :) Jak wróci to będzie cacy. ^^
UsuńWspaniały rozdział, prawie pękłam ze śmiechi z niecierpliwością czekam na mastępny. ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się,że się spodobało :D
UsuńHelo! Przeczytałam i komentuję.
OdpowiedzUsuńLenox: Widzisz Jessica wiedziałem że ci się uda i uciekłaś. Trochę się potłukłaś ale wyjdziesz z tego.
Ja:Lenox ty potrafisz pocieszać O_O
Lenox:No tak. Chyba tak.
Sky: No ale trzeba dziewczynie przyznać wie jak się zachować w kuchni :3
Jack:*głośno wzdycha*.....ta bo niema to jak rzucanie kurczakiem.
Ja:A ja bym zrobiła takie wejście do tej kuchni jak robię do sklepiku szkolnego: Halo! Otwierać sanepid!
Jack:-_- niema to jak oberwać mąką coś o tym wiem...
Ja:Wiecie nie wiem co napisać ja rozgadana nie jestem do końca.
Lenox:Moja Lili by się do czegoś przyczepiła.
Jack:Z cała pewnością.
Ja:Yyyyyyy nw do czego. Jack?
Jack:Ja się już wypowiedziałem...po za tym to nie mój interes.
Ja:No cóż. Rozdział fajny czekam na next.
Jessie: Lila musi się uspokić,dajcie jej czas ^^ A kuchnia to mój żywioł.
UsuńFludim: Pełni życia widzę jesteście.
Jessie: Pewnie przez ten deszcz.
Dan: Nie narzekajcie. Ja dostałem cegłą,pięścią,lampą..200 przedmiotów później od Runo.
Runo: Bo jak się ciebie nie trzaśnie to nie myślisz.
Dan: Ja cały czas myśle!
Shun: O jedzeniu.
Jessie: Ewentualnie o bitwach.
Dan: No wiecie co.
Julie: Oni żartują przecież myślisz też o ratowaniu bakuganów i..ratowaniu bakuganów. Oraz yyyy...
Jessie: Motywacja godna mistrza. A i to był indyk!
Jack:Kurczak, indyk jeden pies.
UsuńLenox:Tak musicie ratować bakugany. Lilka by wam pomogła chyba. To z resztą należy do jej obowiązków.
Ja: Zmieniam zdanie zero pocieszania...
Jack:*staje przy oknie z rękoma w kieszeni* Pogoda jak pogoda...
Ja:Niema słońca a słońce jest wery good. Ja chcę słońce :(
Jack:*wpatruje się za okno*
Jessie: Za to jest deszczyk ^^ Można biegać po kałużach.
UsuńFludim: A potem leżeć z gorączką.
Jessie: *głaszcze Lenoxa* Nie zrzędź jak jakaś Baba Jaga.
Shun: *medytuje na dachu*
Jessie: On to ma wszystko głęboko gdzieś. Czy to deszcz czy tornado on będzie siedział i medytował! I do tego codziennie jest spokojny jakby wcale nie spadał z 30 metrów,siedział w kopule itd.
Fludim: Trochę spokoju też by ci się przydało.
Jack:Aha...lecę.
UsuńLenox:Ja nie zrzędzę ja się martwię :(
Sky:*przygląda się Shunowi*...Jack kiedyś też był taki spokojny ale ostatnio jest poddenerwowany.
Jack:Ja jestem spokojny...
Lenox:*patrzy na czerwone kalosze Lilki* Ona by już biegała po tych kałużach...
Ja:Nie czepiajcie się Shuna to ninja jest.
Sky: Jeszcze nikt się go nie czepia.
Jack:Ta ty też jesteś ninja jak wchodzisz po schodach...
Ja:No a jak XD
Sky: Wreszcie ktoś się roześmiał :3
Lenox:A ja chcę Lili*wtula się w Jessie*
Jessie: Mówiłam o Fludimie. *drapie go za uszami*
UsuńFludim: Gadasz jakby ona już umarła. Zero optymizmu.
Jessie: Odezwał się pesymista jeden!
Fludim: Ja jestem realistą!
Ja: Ninja w dyskretnym zabieraniu słodyczy bratu ^^
Lenox:Nie. Ona wróci :(
UsuńSky:To już jest paranoja.
Ja:Bo w głębi duszy każdy jest ninja :)
Jack:I te myśli...
Jessie: Wiadomo,że wróci :D
UsuńJa: Życiowy cytat ^^