– Makkurayami ni hikari nado nai. Kyouki no oku kara
sayounara.* – nuciła blondynka, przechadzając się płonącym korytarzem.
Wokół jej sukni latały małe migoczące kuleczki.
Prawdopodobnie osłaniały ją od płomieni. Nagle zatrzymała się, a po chwili
podbiegła do kogoś, kogo nie mogłam zobaczyć.
– Na szczęście nic ci nie jest. – odetchnęła z ulgą.
– Uciekaj, proszę. – chyba gładziła tą osobę po głowie. – On nie odpuści. –
uśmiechnęła się smutno.
Ściana za jej plecami zaczęła się trząść i rozpadać. Nagle pękła i jej kawałki poleciały prosto na kobietę. Usłyszałam
przeraźliwy wrzask i ogłuszający huk.
– Jessie! – obudziłam się zlana potem.
Pochylał się nade mną zaniepokojony Hydron.
– Co się... – wzięłam głęboki wdech. – stało? –
dokończyłam.
– Krzyknęłaś. Kiedy wszedłem, byłaś cała blada. –
chłopak przysiadł na skraju łóżka. – Co ci się śniło?
– Nie pamiętam. – skłamałam, próbując wstać.
Serce waliło mi jak oszalałe. Jeśli pozostanę to
dłużej, to z pewnością zwariuję. Hydron delikatnie zmusił mnie do zostania w
łóżku.
– Powinnaś jeszcze chwilę poleżeć. Służące przyniosą
ci śniadanie.
Z chęcią przystałam na tą propozycję. Gdy książę wyszedł
z pokoju, padłam z powrotem na poduszki.
– Teraz mów, co to był za koszmar. – powiedział
Fludim, sadowiąc się na kołdrze.
– Stałam w płonącym korytarzu. Kobieta z blond
włosami przechadzała się po nim. Otaczały ją ogniki światła. – bakugan na
chwilę zamyślił się, a potem kiwnął głową, bym kontynuowała. – Zobaczyła kogoś. Nie
wiem, kto to był. Kazała temu komuś uciekać a potem... – urwałam.
– Spadła na nich ściana. – dokończył Fludim.
– Skąd wiesz? – popatrzyłam się na niego zdziwiona.
– Słyszałem kiedyś podobną historię i tak mi się
nasunęło. – odparł bakugan.
Po chwili przyszyły służące z wózkiem wypełnionym po
brzegi.
– To wszystko dla mnie? – spytałam zdumiona.
Te tylko skinęły głowami i w całkowitym milczeniu
szybko opuściły pokój.
– Czy ja zwariowałam, czy wszyscy się mnie boją? –
mruknęłam do Fludima.
– Wiesz, rozwalasz ściany i jesteś z innej planety,
trochę ciężko nie bać się takiej osoby. – odparł mistrz pocieszania.
Wyskoczyłam z łóżka, zjadłam większość przyniesionych posiłków i wyszłam na
zewnątrz. Wędrowałam korytarzami w poszukiwaniu wyjścia do
ogrodu, ściskając pod pachą książkę. Nagle drzwi kilka metrów przede mną się otworzyły i wyszedł
z nich zaspany Spectra bez maski. Przystanęłam, by móc mu się lepiej przyjrzeć.
Blond kłaki sterczały we wszystkie strony, a on sam był ubrany w koszulkę na
ramiączkach i zwykłe czarne bokserki. Ziewnął przeciągle, nawet nie przejmując się, by zakryć usta dłonią.
Ruszyłam w przód, unikając patrzenia na niego. Niestety to pełne wyższości zignorowanie na niewiele się zdało, gdy złapał mnie za ramię i bezceremonialnie wepchnął do swojej sypialni. Po prostu okaz kultury i dobrego wychowania!
– W czym mogę ci służyć? – spytałam z ironią.
Ruszyłam w przód, unikając patrzenia na niego. Niestety to pełne wyższości zignorowanie na niewiele się zdało, gdy złapał mnie za ramię i bezceremonialnie wepchnął do swojej sypialni. Po prostu okaz kultury i dobrego wychowania!
– W czym mogę ci służyć? – spytałam z ironią.
– Mamy pewną sprawę do załatwienia. – powiedział w
miarę miłym głosem.
Oho, to nie zwiastuje niczego dobrego.
Oho, to nie zwiastuje niczego dobrego.
– Jakąż to?
– Wiem, że chcesz uciec. – mówi mi to sto razy
dziennie. – Postanowiłem, że ci pomogę.
Z wrażenia usiadłam na łóżku. Spectra Phantom, lider
Vexosów, osoba, która mnie porwała, chce mi pomóc?! Padło mu na mózg czy to ja
śnie na jawie? Musiałam mieć bardzo głupi wyraz twarzy, bo westchnął i
kontynuował.
– Rzecz jasna nie robię tego bezinteresownie. – dodał, a ja wywróciłam oczami. Jakbym tego nie wiedziała! – Jeśli pomożesz mi w dywersji i badaniach, to za dwa
tygodnie będziesz już na swojej planecie.
– Jaką mam gwarancję, że mnie nie oszukasz i nie
wykorzystasz? – Wróciła mi umiejętność trzeźwego myślenia.
– Szczerze? Zerową. Ale to chyba lepsze od
rozpuszczonego księcia, prawda? – uśmiechnął się w stylu ,,wygrałem’’
– No nie wiem. – zrobiłam dzióbek i pokręciłam
głową.
– Do wieczora czekam na odpowiedź. – powiedział, odwracając się w stronę szafy. – Możesz odejść.
Nie zdołałam podnieść swych szanownych czterech liter z łóżka, kiedy zdjął podkoszulek. Zastygłam na dosłownie dwie sekundy, czując delikatny gorąc na policzkach. Był dobrze umięśniony, nie będę nikogo oszukiwać. Otrząsnęłam się szybko i wtedy zauważyłam, że patrzy na mnie przez ramię z uśmieszkiem błądzącym po ustach.
– Ziemiankom naprawdę łatwo zaimponować – stwierdził.
Brew mi drgnęła i nim zdołał się znów obejrzeć, trzepnęłam go najbliższą poduszką, po czym wyskoczyłam w stronę drzwi. Z jego gwałtownym charakterem lepiej było dmuchać na zimne.
– Pfy, chciałbyś, maszkaronie – prychnęłam i pokazałam mu język na pożegnanie, naciskając jednocześnie klamkę.
Dziwnie zareagował. W jego oczach mignęło coś na
kształt przestrachu. Radości? Smutku? Sama nie wiem, ale wydaje mi się, że coś mu
przypomniałam.
Nie rozważałam tego jednak dalej, tylko szybko odeszłam.
Nie rozważałam tego jednak dalej, tylko szybko odeszłam.
– To było dziwne. – powiedział Fludim, gdy wreszcie
dotarłam do ogrodu.
– Jak wszystko tutaj. – wyciągnęłam książkę.
Już miałam zamiar zacząć czytać, kiedy usłyszałam czyjeś
kroki i zobaczyłam Lynca w piżamie.
– Książę cię
prosi. – rzekł, zatrzymując się przede mną.
– Idę. – niechętnie wstałam. – Fajne słoniki. –
rzuciłam złośliwie, patrząc na jego piżamę.
– Zamknij się! – pisnął.
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam za nim do sali tronowej.
Patrzcie, jaka jestem popularna! Nie mogę się odpędzić od mężczyzn! Szkoda
tylko, że to takie irytujące mendy.
– Czego? – otworzyłam drzwi, jak na mnie przystało, kopniakiem.
Hydron mruknął pod nosem, widząc moje wejście, ale to olałam.
– Pragnę ci coś pokazać. – powiedział i zaczął stukać w klawiaturkę na podłokietniku.
Za moimi plecami otwarły się ogromne żelazne drzwi.
A za nimi zobaczyłam pięć posągów.
– Niemożliwe. – wyszeptał Fludim.
Pięcioro walecznych bakuganów. No tak. Kolekcja
tego rozpieszczonego bachora. Ale czy ja tego nie widziałam wcześniej?
– Bardzo ładne. – mruknęłam, patrząc na to obojętnym
wzrokiem, chociaż w środku gotowałam się ze złości.
– Wiesz, Jessico – podszedł do mnie. – Wydaje się, że jesteś taka delikatna, spokojna – nachylił się nade mną. – A tak naprawdę jesteś niesamowicie fałszywa – wyszeptał.
Wszyscy dzisiaj poszaleli?! Bawimy się w dzień świra
czy w psychiatryk?
– Yyy... – odsunęłam się.
– Yyy... – odsunęłam się.
– Co planuje Spectra? – wypalił nagle.
– Co? – spytałam niebotycznie zdumiona.
– Nie udawaj głupiej. – chwycił mnie za podbródek. –
Widzę, jak się na ciebie patrzy.
– Ha? O co ci chodzi?
– Ach, czyli nie wiesz? Bardzo dobrze. – zapodał kolejny
tekst, od którego miałam ochotę siąść i się załamać.
I wtedy stało się to. Poczułam jego rękę obejmującą mnie w talii, a po chwili przycisnął swoje usta do moich. Wszelkie myśli na chwile zamarły, a żołądek ścisnął się w obrzydzeniu.
– W co ty grasz? – wyrwałam mu się po kilku sekundach, ocierając wargi.
– W nic. – wzruszył ramionami. – Zakochałem się w
tobie i nie mam zamiaru oddać cię Spectrze.
Oświeciło mnie nagle, czemu gadał tak bez sensu, czemu
Spectra był dla mnie miły i czemu Hydron mnie pocałował. Oni próbowali mnie
przeciągnąć na swoją stronę! Wieść trafiła mnie jak grom z jasnego nieba.
Pozostało pytanie, komu pomóc? Hydron niby chciał tylko mojej mocy, ale cholera go wie, a Phantom... mówił, że mam mu tylko pomóc, ale on potrafi kłamać jak z nut. Między młotem a kowadłem, no jak miło.
– Jessico – zaczął łagodnie Hydron.
– Nie będę twoją zabawką. – warknęłam i wyszłam.
Poleciałam szukać Spectry. Po krótkiej analizie uznałam, że księciunio jest bardziej roztrojony psychicznie od Phantoma. W końcu od przypadkowej służącej dowiedziałam się, że maszkaron niedawno wchodził do laboratorium na drugim piętrze. Rzecz jasna drzwi zapoznały
się z moim butem, a ja wpadłam do środka.
– Umowa dalej aktualna? – spytałam blondyna, który
stał otoczony jakimiś maszynami. Jego twarz rozjaśnił uśmiech.
– Czyli zgadasz się? – spytał trochę bez sensu.
– Nie, tylko tak o się spytałam. – mruknęłam, opierając
się o ścianę.
Phantom przewrócił oczami na moją ironię.
– A więc – wskazałam na maszyny/roboty/ cholera
wie. – co to jest?
– Mechaniczne bakugany, mój nowy wynalazek. – odparł, przechadzając
się między nimi.
– Po ci one? – przyglądałam się jakiemuś, który przypominał
psa.
– Do obalenia rodziny królewskiej. – odpowiedź niezbyt
mnie zaskoczyła. Spodziewałam się tego po nim.
– Aha. – bąknęłam, podchodząc bliżej.
– Nie przeraża cię to?
– Nie. – Uniosłam brew do góry. – A kogo przeraża?
– Moją siostrę. – odpowiedział.
– Ach, no tak, w końcu nazywasz się Keith – przypomniałam sobie, a on rzucił mi nieprzyjemne
spojrzenie.
– Nie jestem Keith! Tylko Spectra Phantom! –
warknął. – Lepiej to sobie zapamiętaj.
– Czemu tak dziwnie zareagowałeś, gdy pokazałam ci
język? – zmieniłam temat.
– O co ci chodzi? – Uniósł brew. –
Zgodziłaś się dlatego, że Hydron cię pocałował? – wyjechał z pytaniem, nim zdołałam odpowiedzieć
– To nie twój interes. – sarknęłam, ignorując delikatne
rumieńce na policzkach.
Znowu to samo zagadkowe spojrzenie. Był smutny?
Radosny? Przestraszony? Zdziwiony? Wściekły?
– Już jestem mistrzu! – do środka wpadł nikt inny
jak Gus.
– I co? – spytał Spectra.
– Jestem oficjalnie z wami. – Ten piskliwy głosik
poznałabym wszędzie. Lync Volan. – A co ty tu robisz? – spytał zaskoczony, widząc
mnie.
– Jessica jest naszą towarzyszką. – odparł za mnie
Phantom.
,,Towarzyszką’’ tylko żebym się nie wzruszyła.
– Na dwa fronty lecisz? – uśmiechnął się złośliwie
Volan.
– Jak tam twoja piżamka, Lync? Ukradłeś ją młodszemu
bratu? – posłałam mu ironiczne spojrzenie.
Różowowłosy już chciał odpyskować, ale przerwał nam zimny
ton Spectry.
– Nie zapominacie, gdzie jesteście?
– Czego od nas oczekujesz? – zreflektował się Lync.
– Ty będziesz ciągle udawał, że jesteś po stronie
Hydrona i wszelkie informacje o jego planach będziesz przekazywał mi lub
Gusowi. – Vexos skinął głową i wyszedł.
Co jak co ale Spectry wszyscy się słuchają. Oprócz
mnie.
– A ty Jessie – Odciągnął mnie od Gusa. – Cóż, dowiesz
się w swoim czasie. Po prostu pilnuj, co mówią o nas inni Vexosi i mi to
przekazuj. – rozkazał.
– Niech będzie. Mogę już sobie iść?
– Jak to? – uśmiechnął się złośliwie. – Nie chcesz
przebywać z moją wspaniałą osobą? – jego głos wprost ociekał ironią.
– Właśnie dlatego idę. By twoja wspaniałość mnie nie przytłoczyła. – odparłam sarkastycznie i ruszyłam (tu będzie zaskoczenie roku) do mojego pokoju.
– Właśnie dlatego idę. By twoja wspaniałość mnie nie przytłoczyła. – odparłam sarkastycznie i ruszyłam (tu będzie zaskoczenie roku) do mojego pokoju.
Po drodze minęłam Mylene i Shadowa. Przy okazji usłyszałam
fragment ich rozmowy.
– Ale Spectruś będzie miał minę! – śmiał się Prove.
– Zamknij się! – zdenerwowała się dziewczyna.
– A po co? Przecież za chwilę i tak wszyscy... –
zobaczył mój ciekawski wzrok i zamilkł. – Znudziło ci się skarbie w pokoju? –
wyszczerzył do mnie kły.
– Tak i zapragnęłam twojego widoku.
– Taka malutka a taka wredna. – zacmokał z niezadowoleniem.
Wzruszyłam ramionami i weszłam do pokoju.
Wyciągnęłam sukienkę z szafy i spakowałam ją do niewielkiej torby, którą pewnie
zostawił mi Spectra. Następnie padłam na łóżko i wyciągnęłam książkę. Chwila
relaksu dobrze mi zrobi.
– Jess, słyszysz? – spytał Fludim, gdy odłożyłam
lekturę.
– Ale co? – wyciszyłam się na chwilę i usłyszałam
cichy szloch. Dochodził z sąsiedniego pokoju.
W kilka minut znalazłam się pod drzwiami.
W kilka minut znalazłam się pod drzwiami.
– Jest tu kto? – Delikatnie zapukałam i zajrzałam do środka.
Na łóżku leżała Mira w ślicznej białej sukience.
Wtulała twarz w poduszkę i trzęsła się od tłumionego płaczu. Szczerze?
Współczułam jej, więc ukucnęłam przy niej i delikatnie pogładziłam ją po głowie.
Co z tego, że prawie jej nie znam.
– O to ty – powiedziała, zerkając na mnie i ocierając łzy.
– Co się stało? – spytałam, siadając koło niej.
– Mój brat... – Zacisnęła palce na prześcieradle. – umarł.
– Umarł? – powtórzyłam.
– Zachowuje się jak nie on. Jak...jak kompletnie
obcy człowiek. – Zasłoniła twarz dłońmi. – Przyszłam tu odzyskać brata. A wydaje
mi się, że go straciłam.
Czemu ona właściwie mi się zwierza?
Czemu ona właściwie mi się zwierza?
– Spokojnie. – Klepnęłam ją w plecy. – Nie możesz
się teraz poddać.
Chociaż mówisz prawdę...
– Co ty o tym wiesz?! – wybuchła. – Znaczy, przepraszam... – zakłopotała
się.
– Wiem. Też mam starszego brata. I wiem, co to znaczy
ból po jego stracie. – uśmiechnęłam się do niej. – Jedziemy na tym samym wózku.
– Dziękuje. – uśmiechnęła się słabo.
– Dziękuje. – uśmiechnęła się słabo.
– Za co?
– Za to, że jesteś.
– Aaa – podrapałam się po karku nieprzyzwyczajona do
takich słów. – Nie no spoko.
– Myślisz, że jak to się skończy? – spytała.
– Myślisz, że jak to się skończy? – spytała.
– Będzie dobrze. – odparłam.
*W tej ciemności nie ma takiej rzeczy jak "światło"
Ze środka szaleństwa..
Żegnam
Ze środka szaleństwa..
Żegnam
Ja: Rozdział ze sporym opóźnieniem ale jest ^^
Jessie: Mam zacząć bić brawo?
Ja: A ty wredna jesteś -.-
Jessie: Wcale nie! Tylko ta scena z Hydronem....
Spectra: Która trwała ułamek sekundy.
Jessie: Nie wtrącaj się!
Przeczytałam. Prawdziwy kom jak się wyśpię.
OdpowiedzUsuńLilka:Hy hy hy No.....Jes a co to się tu działo? *patrzy znacząco na Jes i Spectre*
UsuńJa:*face palm*
Lilka:*uśmieszek*
Ja:Nie odzyskuję kontrolę. No rozdział.....Fajny^^
Jack:Lync bardzo ładna piżamka *wredny uśmieszek czyli ten typowy*
Ja:Nic nie dacie powiedzieć?
Jack:Nie dlaczego mów....no niema to jak zdrada kogoś dla kogo się pracuje a już przeważnie jeśli jest to taki księciunio.
Ja:-_-
Lilka:Ty wiesz Spectra ty nie jesteś taki głupi...
Ja:-_-
Lilka:Ja się pytam jak ten dzieciak Hydron może być takim idiotom to ja nie wiem to już ten zielony pajac ma większego ogara...nie wieże ze to powiedziałam O_o
Ja:Ja chyba nie mam tu nic do powiedzenia?
Jack:Dopiero teraz to ogarnęłaś*uśmieszek*
Ja:Nie żyjesz -_- A ja czekam na next :)
Jessie: Zdjął koszulkę a co?
UsuńSpectra: Hydron pocałował Jessie.A ona go zdradziła.Typowe.
Jessie: Ej! Na żaden układ z nim nie szłam.
Spectra: Dzięki,Lila. Miło słyszeć.
Hydron: -.-
Jessie: Chyba uraziłaś jego książęce ego...
Lilak:*dyga* Wasza ego-mość. Zawsze i o każdej porze gotowa aby ci dokopać. Wiesz co Jack zmieniam zadanie nie jesteś podobny do Hydrona i to ani trochę.
UsuńJack:Przecież nic takiego nie powiedziałaś...
Lilka:Ale pomyślałam. Ty tam też się pilnuj Spectra żeby i ciebie nie urobiła*uśmieszek i biegnie do Jess i szepcze na ucho* Jak tylko będziesz miała okazje to urabiaj dziada hy hy.
Ja:A Fantom przypadkiem nie przechodzi na stronę buntowników?
Lilak:No a co z jego siostrą? zobaczymy z resztą.
Jack:Tobie po tej chorobie chyba się w głowie poprzestawiało...
Lilka: Nie *///_///*
Jessie: Hydron to zło konieczne.
UsuńHydron: Ciepło widzę o mnie myślisz.
Jessie: Tak ciepło że powinieneś się spalić.
Spectra: Działam tylko i wyłącznie we własnym interesie.
Jessie: Z kim ja pracuje. Wiesz Lila ostatnio nazwałaś Jacka ojcem więc....
Ja:NIkt nie lubi Hydrona a mi go tak szkoda było...zawsze mi szkoda było jak ktoś z tej ekipy Vexosów wpadał do tej dziury...pomińmy fakt że to księciunio ich tam wżucał. Ale kiedy Volt albo Lync tam wpadli albo Maylin i Prov no normalnie łeska się kręci. A ja tak lubiłam Volta :(
UsuńLilka:*mruga* Co zrobiłam? O_o
Jack:*typowy uśmieszek* Co już nie pamiętasz jak się do mnie lepiłaś?
Lilka:Co robiłam?! O_O
Jack:*uśmieszek*
Lilka:O_O
Ja: Mi tylko Volta i Shadowa było żal.
UsuńJessie: W końcu nie codziennie spotyka się miłego mięśniaka i psychopatycznego wampira.
Ja: No Lila miałaś ,, małe" odbicie od normy.
Jessie: Ehhh zrąbane życie -.-
Ja:Potwierdzam. Volt był spoko :(
UsuńLilka:Małe?! Skoro go dotknęłam to chyba duże.
Jack:-_-
Likka:Jezusiu dajcie mi leki bo im szybciej wyzdrowieje tym leprze pewność że wrócę do "normy"*chwyta za proszki i łyka jeden za drugim*
Jack:A weź tak przedawkuj co?
Lilka:Żebym zaraz ci nie przywaliła. Uważaj. Ja mam swoją misję. Jeszcze muszę żyć. I jeszcze tu wrócę. O!*przykrywa się kocem na głowę*
Jack:....Mogła by się udusić...w sumie. To nie jest zły pomysł. Hy...
Spectra: *patrzy się na mnie jak ma idiotę* Kolejny rozdział piszesz?!
UsuńJa: No ^^
Jessie: *klepie mnie po głowie* Ona czasami tak ma. Rzadko ale ma.
Ja: Co ja koń jestem?
Jessie: Może ^^
Ja:Ooooooo! Super^^ powodzenie i niech wena zawsze ci sprzyja. A swój też już napisałam ale coś jest jeszcze nie tak i muszę pomyśleć.
UsuńLilka:*///_///*..........................................................................................................................Nikt mnie nie kocha :(
Jack:Ta lalka mnie rozwala czasem.
Lilka: Mam na imię Lilka a nie "lalka"
Jack:Na jedno wychodzi.
Lilka:Foch *///_///*
Ja:To ty tam sobie pisz my nie będziemy przeszkadzać^^
Ja: Spoko, bardzo lubię z wami gadać ^^
UsuńJessica: Nie jestem w tedy samotna.
Shadow: Samotna. A ja? !
Jessie: Uwierz mi, nie każdy pragnie twego towarzystwa.
Shadow: Jak to? ;-;
Jessie: Tak to.
Lilka:A my oglądamy BODO *///_///*
UsuńJack:Ja muszę zmienić towarzystwo bo z wami to aż się żyć nie chce...
Lilka:Jack-Boski Diego wszystkie jego *///_///* ha ha
Jack:O_o Acha...
Lilka:*patrzy w telewizor* Cyrk *.*
Jessie: Idź do Spectry. Dogadacie się.
UsuńSpectra: Działam sam.
Jessie: A Gus?
Gus: Mistrzu!
Spectra: Ehhh zaczęło się
Lilka:O następny samotnik to już mamy trzech *///_///*
UsuńA ty Gus....nie lubię cię *///_///* już nie pamiętam za co ale nie lubię.
Jack:*facepalm*
Świetny rozdział, czekam na następny. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuje ^^
UsuńJa: Yay, kolejny rozdział! Jak miło.:)
OdpowiedzUsuńAaron: Świetna piżamka Lync, z przeceny?
Ja: Ta ironia...
Hiromi: *głaszcze Kuro* Czego się innego się spodziewałaś? To Aaron.
Aaron: Nie masz jakiegoś sejfu do otworzenia?
Hiromi: Nie. Ale idę z Rakshą na małą przebieżkę po dachach.
Lync: Tak wiesz prawie za bezcen.
UsuńJessie: Pewnie z lumpeksu.
Lync: Zamknij się,zdrajczynio!
Jessie: Zdrada? Ja?! Ja po prostu zmieniłam zdanie ;)
Spectra: Jak na kobietę przystało.
Jessie: Dokładnie ^^
Aaron: Myślałem, że od żula z kartonowego pudełka.
UsuńHiromi: *patrzy raz na Spectrę, raz na Jessie* Chyba pierwszy raz się ze sobą zgadzacie albo ja mam coś z pamięcią. O-o
Jessie: *szepcze do Hiromi* Udaje ^^
UsuńSpectra: Wcale tego nie słyszę. Wcaaleee
Jessie: Ah,było tak miło -.-
Shadow: *wbija z tacką na której jest jakimś niekreślony kształt* Kto chce mojego kotleta?
Jessie: Samobójców chwilowo brak.
Aaron: Mam lepsze pytanie: kto go cholera w ogóle dopuścił do garów?
UsuńHiromi: *uśmiecha się do Jess* Witam siostrę w oszustwie.
Shizuka: Widział ktoś Corvusa?
Aaron: Twoje beye potrafią być niewykrywalne Tiger.
Fludim: Jak wygląda?
UsuńJessie: Jakoś trzeba sobie radzić,ne?
Spectra: Dzisiaj ego kolej w gotowaniu,eh...
Shadow: Spectruś! *podsuwa mu pod nos swoje danie* Spróbuj!
Spectra: powaliło cię do reszty.
Jessie: *wpycha mu na siłę*
Spectra: Masz trzy sekundy na ucieczkę*
Jessie: Yyyyy....*ucieka na lampę*
Spectra: Złaź stamtąd i daj się zabić!
Jessie: Nie!
Shizuka: Czarno-szary dysk. Chyba, że z niego wylezie to wtedy jest czarnym krukiem.
UsuńHiromi: Jemu trzeba dać zakaz zbliżania się do kuchni, a nie wyznaczać kolej w gotowaniu.
Aaron: Ilu już po jego daniach wylądowało w szpitalu lub toalecie?
Kim: *bierze miotłę i próbuje strącić Shadowa z lampy* Zejdź zanim lampę urwiesz. ^^
Shizuka: A ty skąd tu... Wracaj oglądać Death Nota.-.-
Kim: Za minutkę.^^
Fludim: Ok *idzie się rozglądać*
UsuńSpectra: To jest całkiem dobry pomysł. Jessie,złaź!
Jessie: Kim możesz iść mi z tą miotłą?
Shizuka: *idzie z Fludimem* Pomogę, w końcu to mój bey.
UsuńAaron: Ile ty ich w końcu masz?
Shizuka: Trzy. Syriusa, Corvusa i Irbis.
KIm: *opiera miotłę o ramię* Okej.^^ To ja wracam do oglądania. Ktoś chętny?
Jessie: Ejj Shun. Rzuć mąkę!
UsuńSpectra: Co ty kombinujesz co?
Jessie: Zaraz zobaczysz^^
Shun: *podaje mąkę* Ani słowa Yunie. Po wybuchu w kuchni obowiązuje kategoryczny zakaz zbliżania się do mąki szczególnie z ogniem.
UsuńJessie: Dziękuję ^^ *skacze na Spectre a gdy jest milimetr od niego rozwala opakowanie*
UsuńSpectra:*zakłócona widoczność* Gdzie jesteś do cholery? !
Jessie: *zamach krzesłem* Tutaj :)
Spectra: *unik* obawiam się, że porwaliśmy osobę z psychiatryka.
Shun: Mogłem się domyślić po co jej to.
UsuńKaosu: Prosimy o nieużywanie zapałek i zapalniczek dopóki mąka jest napowietrzona!
Hiromi: Zachciało wam się porywać to macie.
Spectra: Książę chciał. Narzeczona kurde potrzebował -.-
UsuńJessie: *grzebie w szafie* Wal się!
Fludim: Wyczuwam blisko innego bakugana.
Jessie: *wyjmuje paralizator* Wiesz, Shun jesli dołączę do Ruchu Oporu odwale więcej takich akcji. W następnym rozdziale(który może się dziś pojawić ale nic nie obiecuje) to dopiero zapodam akcję.
Shadow: Jasneee i to ja jestem nienormalny!
Shun: No cóż, czekamy.
UsuńShin: Grit się ucieszy. Swoją drogą, długo ci się udaje utrzymać swoją pół-demoniczność w sekrecie braciszku.:)
Shun: A mam inny wybór, który nie skończy się katastrofą?
Hiromi: My jesteśmy normalni inaczej Prove.
Shizuka: A jakiej konkretnie domeny? Jednak trochę ich tutaj jest.
Fludim: *skupia się* Czuje wyraźnie Darkus i Ventus.
UsuńJessie: Czy tylko ja zauważyłam, że gdzie nie pójdę tam jestem wariatkowo?
Spectra: *uśmiecha się chytrze*
Shadow: Każdy tak mówi.
Jessie: Hy ja też nie jestem normalna.
Spectra: *patrzy na pisany rozdział i robi wielkie oczy* Serio Angel? Serio? !
Shizuka: Darkus i Ventus, tak? Możliwe, że jest to Hydranoid, ale ten jest z Arisu, Reaper lub mój Toshiya. A z Ventusa Falcolm albo Ingram... Może być to również ktokolwiek inny.
UsuńHiromi: Co zrobisz jak nic nie zrobisz Jess. Tak się dzieje i tyle. Nie to, że narzekam.:)
Shin: Co za rewolucje tam się szykują Spectra?
Jessie: Przynajmniej mar ciekawe życie. W pewnym stopniu.
UsuńSpectra: Oprócz faktu, że Angel odbiło do reszty to jest super. Mam dwóch idiotów na głowie, królową lodu, mięśniaka i dzieciaka. Czego chcieć więcej?!
Jessie: Opanowania.
Ja: Idę umyć głowę. Mam nadzieję, że nie znikniecie przez te 15/20 minutek ^^
Shun: *ogarnia wzrokiem całą grupę Yuny* I ty narzekasz na swoje życie Spectra?
UsuńShin: *mierzwi włosy bratu* Nie przesadzaj. :)
Kaosu: Poczekamy, a Yuna się przy okazji pouczy.
Ja *wbija w turbanie jak Arab* Już jesteśmy! :)
UsuńSpectra: Tak narzekam!
Jessie: Spoko Shun ^^ ubarwie twoje życie swoją głupotą.
Gus: Rzeczywiście go pocieszyłaś.
Shun: Znam Dana od kilku lat... Jakoś się przyzwyczaiłem. *do Spectry* Ich jest 5, a ich *wskazuje na grupę Yuny* nawet nie mam siły liczyć.
UsuńAaron: Auć.
Spectra: Dolicz sobie młodych wojowników i Zenohelda.
UsuńJessie: *cała w mące trzyma kurczaka w ręce* Przesadzasz.
Spectra: *wzdycha*
Shin: Oboje przesadzają.
UsuńAaron: Zawsze mogli gorzej trafić.;)
Shun: Wątpię.
Shizuka: *trze skronie* Gdzie ten Corvus polazł?
Fludim: Teraz czuję Haos.
UsuńJessie: No Aaron czy ja wiem. *patrzy przeciągle na Spectrę*
Shizuka: Czyżby Kitsuzu Hiromi?
Usuń*znikąd wpada dysk*
Shizuka: Corvus, nareszcie. Gdzieś ty się szlajał? *podnosi beya*
Aaron: To już jest temat do dyskusji. BArdzo długiej i żmudnej dyskusji.
Jessie: A nudę powinno się stąd wyganiać.
UsuńGus: Mogę łaskawie wiedzieć czemu kuchnia wygląda jak po wybuchu bomby atomowej?
Jessie: *mina niewiniątka*
Spectra: Jessica kogo próbowałaś zabić/pobić?
Jessie: Shadow....
Aaron: To od tej akcji z kotletem nikt tam jeszcze nie posprzątał?
UsuńKaosu: A może to ta mąką?
Hiromi: Wracają wspomnienia z dzieciństwa.
Arisu: Jak była bitwa na jedzenie w willi?
Hiromi: *chichocze* No mniej więcej. To była walka na produkty spożywcze.
Jessie: Ten kotlet też podciąga się do kategorii ,, jedzenie" Ledwo bo ledwo ale jednak.
UsuńShadow: To był komplement?
Jessie: Nazwałbym to stwierdzeniem faktu.
Spectra: Może puścisz tego kurczaka?
Jessie: Hola, hola! To jest Gienia i ma uczucia -.-
Spectra: Zacznijmy od faktu, że jest martwa.
Jessie: *zasłania kurczakowi głowę* Ciii nie słuchaj tego złego pana.
Spectra: Angel!!! Twoja głupota się rozprzestrzenia!
Kaosu: Czy tylko mi przyszedł na myśl Nagoja z "Bestii z ławki obok"?
UsuńAaron: Ten kogut?
Kaosu: *kiwa głową*
Ja: To jakaś kreskówka? Czy jest z niej creepypast?
UsuńJessie:*odkłada kurczaka* Na żartach się maszkaronie nie znasz -.-
Spectra: Skoro już się pośmialiśmy to jazda na trening.
Vexosi: Nieee
Jessie: *chowa się za Shunem* Nie znajdziesz mnie!
Kaosu: Nie. ^^ Manga Yuny.
UsuńShin: *z uśmiechem* Braciszku zostałeś okrzyknięty najlepszą linią obrony. :D
Jessie: Jedyny z ruchu oporu.
UsuńJa: Aaa.
Shun: Też się cieszę.
UsuńShizuka: *naprawia Corvusa*
Spectra: *chwyta dziewczynę za kaptur* Mam cię!
UsuńJessie: *grzebie w kieszeniach* Brak mąki, kunai, noży,łyżek i kurczaków. Hmm chyba czeka mnie dead end.
Fludim: *patrzy się na mąkę, kuchnie i towarzystwo* Mnie już nic nie zdziwi
Shun: *nokautuje Spectre skrzydłem* Utrapienie.
UsuńKaosu: Obiecaliśmy sobie solennie, że nas już nigdy nic nie zdziwi.
Fludim: Miałem nadzieję na w miarę spokojne życie. Z tą kobietą się nie doczekam.
UsuńJessie: *patrzy na Spectre a potem kieruje wzrok na sejf* Hmm*złośliwy uśmiech i wpycha tam chłopaka i zatrzaskuje drzwiczki*
Shadow: Jeszcze się nie pobiliśmy O.o wow
Kaosu: Nie kracz, bo wykraczesz i będzie po, w miarę, spokojnej atmosferze. Ale fakt ustanowiliśmy nowy rekord.^^
Usuń?: *głęboki głos z kieszeni Arisu* Niekiedy los ma dla nas inne plany Fludimie.
Jessie: Tyłki został Gus....
UsuńGus: *patrzy się na nią jak na mordercę* Mistrzu!!!!
Jessie: Znacie jakiś dobry sklep z obrożami?
Fludim: Masz rację. .yyy... głosie.
Kaosu: Zoologiczny parę ulic dalej. Narysuję ci mapkę.^^ *bierze się do szkicowania*
UsuńArisu: *do głosu* Może już wyjdziesz?
Hydranoid: Skoro prosisz. *ląduje na ramieniu Arisu i rozgląda się* Witam wszystkich.
Aaron: Ile można spać?
Hydranoid: Obudziłem się już dawno, ale nie czułem potrzeby wychodzenia.
Jessie: To ten słynny Hydranoid? *spogląda na mapkę* Też chcę tak rysować....
UsuńFludim: Miło poznać *kiwa do Hydranoida głową*
Hydranoid: Mi również. Znacie mnie, ale (dzięki wariactwie Yuny) aktualnie jestem po kolejnej ewolucji. (no co? i tak ma ich mniej niż Dragonoid)
UsuńKaosu: *macha ręką* Eee tam, w Japonii mapki to jedyny sposób na dojście gdziekolwiek. W pewnym momencie dochodzi się do wprawy.
Jessie: *kuca kolo chłopaka* Nikomu nie przeszkadza fakt, że jesteś po ewolucji. Po około 4 Dragon przyzwyczaiłam się.
UsuńFludim: Ja tylko raz ewoluowałem :(
Jessie: Nie dramatyzuj
Hydranoid: Ilość ewolucji nie ma znaczenia. Jedną z najważniejszych kwestii jest solidny trening - bakugana i wojownika. Przynajmniej tak było ze mną i Arisu.
UsuńAaron: Nawet Yuna twierdzi, że ewolucje Drago w pewnym momencie zaczynają być nudzące.
Jessie: Spectra coś długo się nie odzywa...
UsuńGus: *próbuje otworzyć sejf*
Jessie: Trenuj mięśnie, trenuj!
Gus: *nienawisty wzrok*
Aaron: Może zdechł z braku powietrza?
UsuńHiromi: *krytyczny wzrok na Gusa* Umiejętności złodziejskie level 0.
Aaron: Nie każdy jest wprawiony w tych sztukach lisico. :)
Jenny: Nie pewnie dalej śpi. ^^
UsuńGus: *wraca z piła*
Jessie: Nie lubię widoku krwi
Aaron: Kazami aż tak mocno go łupnął? Meh, nie szkodzi.
UsuńHiromi: Piłą na sejf, jakież to mądre i urocze. Prędzej sobie krzywdę zrobisz *uśmieszek* albo twojemu "mistrzowi".
Spectra: Gus nawet nie podchodź z tą piłą -.-
UsuńJessie: Shun ty metal masz w tych skrzydłach.
Spectra: *wychodzi* JESSICA!
Jessie: ;-; to nie ja to Shadow!
Shadow: O nie nie! Z wściekłym Spectra to się sama baw!
Jessie: ;-;
Kaosu: *wysuwa szpony* Uprasza się o nie prowokowanie bójki.^^
UsuńShin: Nie metal a mięśnie.;D
Jessie: Niczego nie prowokuje!
UsuńSpectra: Takie bajeczki to wmawiaj Hydronowi!
Hydron: Ej! Słudzy i śmieci głosu nie mają.
Spectra: Więc czemu się odzywasz?
Jessie: *przewraca oczami*