sobota, 22 lipca 2017

Rozdział 72: Ogień

Ekhem, ekhem, poniższy rozdział, dedykuje Elz, która twierdziła, że mi się uda. No, raczej mi się Elz nie udało, ale cóż...
Dlaczego ja to napisałam?! ;-;
No nic, odmeldowuje się i kryję do szafy ze wstydu.
Enjoy!    

Pozbywając się uczuć, zyskujesz siłę i niszczysz siebie.”

   Kochałam wodę. Zarówno zimna jak i ciepłą! Była najdoskonalszym żywiołem i aż żałowałam, że nie miałam domeny Aquosa.
   Zapewne teraz wszyscy zastanawiają się, czemu, do diabła, zachwycałam się wodą. Już śpieszę z odpowiedzią. Po tym jak poobrywałam w pałacu, krążyłam przez DWA dni po ostatnim fragmencie, Tytan pobawił się moim ciałem, zostałam prawie wysłana z powrotem na tamten świat przez zbiorowy atak radości wojowników, gorąca kąpiel z bąbelkami była najcudowniejszą rzeczą we Wszechświecie. Zwłaszcza, że gdy byłam duszona (tulona) przez Dana i Akane naraz, dostałam niezłych dreszczy, bo Tytan koniecznie musiał pętać się w Bakuprzestrzeni w cienkiej koszuli nocnej! A to niby ja byłam idiotką!
 Hej, Fludim, co tak właściwie robi tu Jane? – spytałam bakugana, który pływał w zielonym pojemniczku na kostki mydła.
 Nie wiadomo. Powiedziała, że miała źle przeczucia i dlatego przyjechała.
– Ta to ma wyczucie czasu – westchnęłam, nabierając piany na dłonie. Dmuchnęłam w nią i biały puch poleciał ku górze.
– Jessie?
 Hm? – mruknęłam, opierając się wygodniej o krawędź wanny.
 Co teraz będzie?
– Jak to co? Kończymy z Zenkiem! – Plasnęłam energicznie dłonią o powierzchnię wody, aż trochę wylało się na pastelowe kafelki.
 Nie chodziło mi o to – westchnął. – Miałem na myśli, co zrobimy z..no wiesz...twoją pamięcią i tym wszystkich.
   Przymrużyłam oczy. Fludim poruszył ważny temat. Może i pozbyłam się Tytana oraz odzyskałam wspomnienia, ale to wszystko jedynie bardziej komplikuje. Będę musiała wyjaśnić rodzicom, że nigdy nie byłam ich prawdziwą córką i Mick’a siostrą. Dodatkowo jeśli serio pousuwałam wszystkim Vestalianom wspomnienia o sobie, a teraz je odzyskają, to...Wzięłam głęboki wdech i zanurzyłam się. Wolałam nawet o tym nie myśleć.
 Zobaczymy, co będzie, Fludim – stwierdziłam, gdy się wynurzyłam. – Póki co możemy zostać zmieceni przez psychicznego dziada i tym się martwmy!
– Dobrze, dobrze, pani kapitan – mruknął.
   Po wewnętrznej walce ze sobą, wreszcie wyszłam z wanny i zawinęłam mokre włosy w ręcznik. Przetarłam zaparowane lustro jedną dłonią, a drugą smarowałam balsamem ramiona. Syknęłam przez zęby, kiedy dotknęłam całkiem świeżej rany koło łopatki. Stanęłam tyłem do lustra i uważnie zlustrowałam wzrokiem plecy. Kilka cieniutkich blizn i z trzy zadrapania. Nieźle jak na walkę z dwoma bakuganami.
   Weszłam do pokoju – obecnie pustego, bo Aki spała w lokum Jane, a Reiko cholera wzięła jakąś godzinę temu – i pierwszym, co rzuciło mi się  w oczy, był płaszcz Spectry. A co on u mnie robił? Otóż pan Phantom aka maszkaron zarzucił mi go na ramiona, kiedy dostałam takich dreszczy, że zęby zaczęły uderzać o siebie. Ta, ja też byłam zdumiona, że zrobił coś takiego, a nie, przykładowo, zabił wzrokiem czy wygłosił swoje kazanie. Choć pewnie jeszcze to zrobi, tylko czeka na okazję...
   Zrzuciłam ręcznik i zanurzyłam się w szafie, szukając jakiegoś dobrego wdzianka. Teoretycznie była już jakaś trzecia w nocy i wykończeni Wojownicy poszli spać, ale ja miałam mnóstwo energii po tych dwóch dniach „snu”.
– Może być? – spytałam Fludima, przeglądając się w lustrze.
 Jest trzecia w nocy, a ty się bawisz w przebieranki? – standardowo bakugan zaczął marudzić, za co oberwał ode mnie poduszką. – EJ! Co ci się znowu nie podoba?!
 Siedź cicho, bo wszystkich pobudzisz! – fuknęłam i sprawdziłam, jak leżą na mnie czarne rurki z dziurami.
 Strojnisia się znalazła – prychnął, gdy wydostał się spod poduszki.
– Mam cię utopić w zlewie? – zagroziłam, opierając dłonie o biodra.
   Biliśmy się chwilę na wzrok, aż maruda skapitulowała i ze słowami „Jestem zmęczony. ŻEGNAM” zwinął się w kulkę. Machnęłam na niego ręką i zajęłam się tym nieszczęsnym płaszczem. W gruncie rzeczy mogę go nie oddawać, bo jest ciepły i całkiem ładny, ale Spectrze raczej się to nie spodoba (pomińmy fakt, że jemu się nic nie podoba), więc trzeba zwrócić. Jak zrobię to jutro, dostanę takie kazanie, że mi się żyć odechce, a jeśli teraz, hmm, pewnie śpi, a wpółprzytomny Spectra będzie lepszy od przytomnego! Zadowolona z swoich niesamowitych odkryć wyszłam na korytarz.
   Oczywiście hol był pogrążony w ciemności, przez co po paru krokach wpadłam w jakąś komodę. Złapałam w ostatniej chwili wazon, złorzecząc pod nosem. Nie ma szans, bym doszła w jednym kawałku bez światła. Tylko gdzie tu jest włącznik?!
   Wyjątkowo cieszyłam się, że nie wzięłam Fludima, bo gdyby zobaczył, jak klepie ściany, szukając pstryczka, szybko wysłałby mnie do domu bez klamek. W końcu trafiłam i korytarz zalało kochane światło pochodzące z kinkietów. Teraz bez problemów udało mi się trafić na schody i wejść na drugie piętro. Pokój Spectry był chyba gdzieś koło kuchni, więc ruszyłam w prawo, po drodze zapalając lampy.
   Nagle niczym wystrzał z armaty rozległ się przeciągły, ogłuszający ryk. Zastygłam w miejscu i skierowałam oczy wielkie jak pięć złotych na drzwi. Co to było? Chrapanie?! Na paluszkach podeszłam do  drzwi i uchyliłam je. Światło padło na Dana rozwalonego na łóżku z otwartymi ustami, z których ciekła strużka śliny.
 Jak niemowlę – mruknęłam, wzdychając i szybko zamknęłam drzwi, nim po raz kolejny zachrapał.
   Poszłam dalej i stanęłam przed przedostatnim pokojem. Złapałam za klamkę, wzięłam płaszcz w jedną rękę i pociągnęłam uchwyt w dół.
 Maszkaronie, masz tu swój płaszcz! – krzyknęłam i uderzyłam nosem w drzwi, bo z rozpędu chciałam wejść. – Au! – jęknęłam. Nosz kurde zamknięte!
– Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz? – Obróciłam się i ujrzałam zaspanego Gusa, którego loki były powykręcane we wszystkie strony świata. Kusiło mnie by zrobić mu zdjęcie, ale jeszcze Grav dostanie wścieklizny i zacznie mnie gonić po całym budynku.
 Chciałam oddać płaszcz, ale – Zastanowiłam się, patrząc na czarne pióra. – ty to zrobisz! – Rzuciłam nim w niego i uciekłam. – Dzięki wielkie, kochany! – zawołałam przez ramię.
   Nie dosłyszałam, jak tym razem mnie zwyzywał. Dobiegłam do schodów i zatrzymałam się gwałtownie na najwyższym stopniu. A może by tak zrobić sobie herbatę?

****

   Stukałam paznokciami rytm piosenki „Simon Curtis – Delusional”, podczas gdy woda szumiała w czajniku. Obok niego stał zielony kubek z woreczkiem herbaty z leśnych owoców.
   Popatrzyłam przez okno na atramentowe niebo ozdobione milionami migających gwiazd. Gdzieś w głębi mojego umysłu rozległ się ostatni krzyk Tytana, o jego „pięknej” ciemności.  Również uważam mrok za coś wspaniałego, jednak dla niego prawdziwym cudem, jest taki,w którym czai się szaleństwo. Ja wolę podobny do tego nieba, przy którym czuję spokój.
  Cichy pstryk przypomniał mi o herbacie. Zeskoczyłam z krzesła i zalałam woreczek wrzątkiem, po czym dosypałam cukru i zamieszałam. Uświadomiłam sobie, że się uśmiecham pod nosem i załamałam się. Wystarczyły dwa dni  przebywania z Tytanem, a ja zaczynam się szczerzyć do kubka! Pomyśleć, co by było po tygodniu! Pewnie szalone wywijasy w hawajskiej sukience na środku salonu!
   O nie, muszę się stanowczo przewietrzyć, bo te zarazki głupoty Tytana ciągle gdzieś tu krążą. Uważając, by się nie oblać gorącą herbatą, poszłam do windy i zjechałam na dziedziniec. Chłód nocy podziałał niczym balsam. Zrobiłam piruet i w podskokach ruszyłam do altanki. Nagle uderzyła w mnie fala gorąca, przez co żółte trójkąty stanęły mi przed oczami i straciłam równowagę.
 Właśnie dlatego powinnaś odpoczywać – Podniosłam głowę i pomiędzy trójkątami dostrzegłam błękitne oczy Keitha. – Twój organizm jest przemęczony.
– Wcale że nie, świetnie się czuję! – zaprotestowałam.
 Czułaś – poprawił mnie i doprowadził do schodków altanki.
   Usiadłam na nich, ciągle czując zawroty głowy. Po chwili jednak ustały, więc siadłam po turecku i przyjrzałam się Spectrze. O dziwo nie miał swoich vestaliańskich ciuchów i maski, a czerwony podkoszulek i luźne spodnie.
– Co ty tutaj robisz? – spytaliśmy równocześnie.
 Byłam pierwsza! – zawołałam, nim zdążył coś powiedzieć.
 Nic, co powinno cię obchodzić – Taa, odpowiedź typowa dla Spectry.
 Chciałam się tu napić herbatki – burknęłam równie przyjemnym tonem co on i spojrzałam ponuro na skorupy kubka leżące koło nas. Westchnęłam. – Ale mi się nie udało.
   Chłopak w żaden sposób tego nie skomentował. Zabawne, to że dalej był dla mnie taki sam, cieszyło mnie. Fakt, że jestem z rodziny Elevenor i pochodzę z Vestalii nic dla niego nie znaczył. Z jednej strony to całkiem fajne, ale z drugiej nieco przerażające. Oparłam brodę o kolana.
– Nee, Keith.
– Tak? – Zerknął na mnie.
 Co takiego zrobiłam –  Znów ujrzałam obandażowane ramię Alice i objęłam nogi rękami. – kiedy Tytan mnie opętał?
 Chciałaś nas wszystkich pozabijać.
 Naprawdę? – Pobladłam. – Mogłam was...
 Po co w ogóle się o to pytasz? – przerwał mi dla odmiany zirytowanym głosem. - To nie byłaś ty, więc dlaczego się tym przejmujesz?
   Otworzyłam usta, ale zaraz je zamknęłam. Nieważne, co bym powiedziała, on tego nie zrozumie. Spectra odrzuca uczucia, bo uważa je za słabość, nie przejmuje się konsekwencjami swoich czynów, idzie po trupach do celu. Jest zupełnie jak potężny pożar, który nie oszczędza nikogo. Jeśli podejdziesz za blisko – spłoniesz.
 Widzisz? To nie ma sensu – mruknął, odrywając się od ściany altanki. – Zapomnij o tym i idź spać.
   Zacisnęłam pięści. Ogień nie tylko niszczy...
 Nie jestem taka jak ty! – krzyknęłam, zrywając się na równe nogi.
   Zatrzymał się i zerknął przez ramię.
 Co powiedziałaś?
   Gdybym była choć trochę rozsądniejsza, słysząc ten pozornie chłodny głos, w którym czaiła się najprawdziwsza furia, zamknęłabym się. Niestety jestem pozbawiona jakichkolwiek śladów oleju w głowie.
 Powiedziałam, że nie jestem taka jak ty, pieprzony egoisto! – powtórzyłam trzy razy głośniej.
   Jego ręką uderzyła w ściankę tuż koło mojej skroni, a w niebieskich oczach płonął ogień. Gratulacje, Jessie! Właśnie wywołałaś niezły pożar!
 Co się tak wściekasz? – spytałam z bezczelnym uśmiechem. – Bo ci powiedziałam prawdę?! Taka jest rzeczywistość! Masz każdego gdzieś i odbiło ci na punkcie władzy! Ranisz własnych bliskich, jeśli to ma ci pomóc! To jest chore, Spectra! Mało kto jest taki...taki...bezduszny jak ty! Dlatego się pytałam! Bo mi na kimś zależy w przeciwieństwie do ciebie!
 Zależy? – powtórzył i uśmiechnął się szyderczo. – Skoro tak ci zależy na innych, to czemu okłamałaś Wojowników i ukrywałaś przed nimi informacje o Tytanie? Gdybyś im powiedziała, dałoby się unikać tego, że ich zaatakował, ale tego nie zrobiłaś, bo tak mogłaś uniknąć tłumaczeń. Ty też jesteś egoistką, nieprawdaż?
 Myślisz, że nie wiem? – mruknęłam, zaciskając palce na materiale spodni. - Ukrywałam ważne informacje dla własnej wygody, choć to prawie by was zabiło – Spuściłam wzrok na bordowe botki. – Zraniłam, myśląc, że pomagam. Zrobiłam dużo złego, wiem... – Podniosłam głowę.   Ale jest jedna różnica! Ja widzę, że to było złe! A ty nie zdajesz sobie z tego sprawy! Zakładasz raz po raz tą pieprzoną maskę i spychasz emocje na samo dno. A udawanie, że się nic nie czuje, nie sprawi, że uczucia znikną, Keith. One nadal będą się kłębiły, aż któregoś dnia mocno cię zranią, a tego nie chcę! – Nawet nie zauważyłam kilku ciepłych łez cieknących mi po policzkach.
 Dlaczego płaczesz? – Keith starł je szybkim ruchem ręki.
– Nie płaczę, a wściekam z twojej winy – warknęłam.
 A co ja takiego zrobiłem? – Zjechał dłonią i pogładził mój policzek.
 Jesteś tu i...Ugh! – Złapałam się za głowę. – Po prostu za każdym razem, kiedy przypominam sobie twój prawdziwy uśmiech, a potem widzę, że dalej próbujesz zniszczyć samego siebie, czuję ból!
 Przecież to nie twoja sprawa.
 Moja!
 Czemu?
 Bo mi na tobie zależy, kretynie! – wypaliłam.
   Przez twarz Spectry przemknęła dezorientacja, a ja zasłoniłam usta, przerażona tym co powiedziałam. Kiedy szok ustąpił, przemknęłam pod ramieniem Keitha i wyleciałam jak torpeda na alejkę. Serce waliło mi jak oszalałe, gardło paliło przez ciągły krzyk, a nogi trzęsły jak galarety.
   Ja chyba naprawdę oszalałam przez te dwa dni! Zachciało mi się powrzeszczeć na Spectrę, to mam! Kuźwa!
    Byłam tuż przy windzie, kiedy ten pociągnął mnie za nadgarstek i uderzyłam w niego plecami.
 Puszczaj! – syknęłam. – Nie mam ochoty na wysłuchiwanie twoich kpin, więc sobie daruj! – Chciałam uderzyć go łokciem w brzuch, ale zgrabnie tego uniknął.
   Warknęłam pod nosem i zamachnęłam nogą do sporego kopniaka, kiedy puścił mój nadgarstek i objął rękami w talii.
   Zamarłam na moment, bo do mózgu ciągle nie dotarła informacja, co tak właściwie się stało. Noga powróciła na swoje miejsce. Przetarłam kilka razy oczy, by się upewnić, że mi do końca nie odbiło. Ręce Keitha jak mnie obejmowały, tak mnie obejmowały.
 Mogę wiedzieć, co ty robisz? – wymamrotałam. – Bo jak to jakiś żart, to zaraz twoja twarz zapozna się z betonem, przysięgam ci to – zagroziłam.
– Nie pozwolę ci po raz kolejny zniknąć – mruknął.
 Ha?
   Obrócił mnie tak gwałtownie przodem do siebie, że wszystkie kolory zlały się w jeden. Poczułam ciepły oddech na twarzy, a potem jego wargi na swoich. Otworzyłam szeroko oczy.
He...
He?
HE?!
   Przyciągnął mnie bliżej siebie, przez co praktycznie stanęłam na palcach. Powinnam go odepchnąć, strzelić w twarz, ale ten przyjemny ogień, który wybuchł w moim ciele, powstrzymał mnie i pochłonął.
   Nie wiem, ile to trwało, ale kiedy mnie puścił, poczułam się zupełnie, jakbym wyszła z gorącego źródła. Dotknęłam opuszką palca wargi i podniosłam wzrok na, jak zawsze, opanowanego Keitha.
 Dlaczego? – zdołałam tylko wydusić.
 Bo nie od każdych uczuć da się odciąć.
   Uśmiechnęłam się, przymykając oczy. 
   Ogień nie tylko niszczy, potrafi też chronić.









45 komentarzy:

  1. O czyli ci sie jednak udalo, leniuszku xD
    Kel: Ekhem, ty sie moze nie odzywaj
    Wiem, wiem, jestem beznadziejna, ale nie musisz mi tego powtarzac -.-

    " Stukałam paznokciami rytm piosenki „Simon Curtis – Delusional”, podczas gdy woda szumiała w czajniku. Obok niego stał zielony kubek z woreczkiem herbaty z leśnych owoców."

    Jess ty moja bratnia duszo jesli chodzi o muzyke! Wlasnie kilka dni temu pokochalam piosenki Curtisa xD
    Kel: zwlaszcza ta w ktorej teledysku jest Jace
    Ciiiii. Co ja tam jeszcze takiego fajnego wychaczylam... W ogole to przed chwila czytalam klotnie Jace'a i Clary no i jakos mi sie teraz z Kith'em i Jess skojarzlo xD
    I na koniec.... Boze, to bylo pieeeeeeekne! AWWWWWWWWWW zaliczone xD
    A teraz ide sie utopic w basenie bo jest w luuuuj duszno.
    Bajo!
    XOXOXOXOXOXOXOXOXOXOOXOXOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja próbowałam pod prysznicem...
      Jess: *dalej ma atak śmiechu*
      Jenn: Żałujcie, żeście nie widziały jak o 3 w mocy obudziła się i walnęła dłonią w czoło ze słowami "Co ja odpierdoliłam" xDD
      To nie było piękneee ;-;
      Jenn: Oj już przestań wyć
      -.-

      Usuń
  2. Ha! Ha, ha, ha, ha! I Ha! B/
    Jack: A może tak do rzeczy?
    Jasne, jasne. Nadrobiłam i jestem mile zaskoczona! Nie jestem jakąś w wielką fankom romansów od tego jest Lilka ale ona się nie przyzna...
    Lilka: Nie wiem o czym mówisz*odwraca wzrok w inną stronę*
    Ja: Oczywiście. Tak jak mówiłam trudno mi dogodzić i trzeba mnie zainteresować, a tobie się to udało! Było prawdziwe i akcja nie kręciła się w koło jednego więc JEJ Angel piona? Żółwik? Przytulas? Tak odwala mi bo cieszę się, że nadrobiłam tyle rozdziałów XD
    Jack:Jasne. Wielki happy end. Moim zdaniem jemu zależy na władzy i korzysta z tego, że Jess jest księżniczkom.
    Lilka: Odezwała się królewna. Spójrz na to z innej strony może Keith dorósł i wreszcie przestanie zakładać tą kretyńską maskę. A z resztą jeśli ją założy to mus się zabierze. A teraz tak na poważnie Makaron. Skrzywdź ją, a ja skrzywdzę ciebie. Boleśnie i skutecznie. Do you understand?
    Ja:*nadal chory zaciesz bo nadrobiłam* Powinnam domagać się kolejnego rozdziału ale nie chce naciskać z racji, że sama się ociągam. Co ja plotę poproszę kolejny rozdział Angel! XD
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie jestem fanką romansów, więc tutaj będzie to tylko od czasu do czasu ;3
      Aki: Wyjątkowo zgadzam się z tym szczurem
      Ty zgodzisz się z każdym, kto hejtuje Keitha lub Wojowników xD
      Keith: Ja to nie ty
      No już, już się biorę pisanie Kruk skoro tak ładnie prosisz xD ^^

      Usuń
    2. Dla mnie są mocna akcja, dobrze wykreowane postaci, trochę miłości i możemy zaczynać czytanie :)
      Jack:*po wypowiedzi Akane* Czarna wybieram cię! Atak psychiczna wiedźma teraz!
      Lilka: Nie jestem twoim pokemonem idioto-_-
      Jack: No trudno Czarna powrót. Zawiodłem się ale pozwalam ci odpocząć w pokeballu U-U
      Lilka: Nie drażnij mnie!
      "Keith: Ja to nie ty"
      Lilka: Ty do mnie mówisz? Chyba zacznę być w teamie Akane.
      Kulturka przede wszystkim XD
      Jack: Jasne. Pogadamy jak skończysz rozdział.
      :P

      Usuń
    3. I jakieś dobre intrygi żeby było z czego tworzyć teorie^^
      Jack: Tyle ważnych rzeczy, a Kruk tylko jeden.
      Bo biały.

      Usuń
    4. Keith: *pokazuje palcem na Jacka i wraca do picia kawy i stukania w laptop*
      Intrygi? Jako że to końcówka serii, to raczej sobie ich nie porobisz...chyba ^^''
      Dobrze wykreowane postacie *look'a na drużynę Destrukcji i resztę* duch, popaprany bakugan, panna bez rozsądku, lekka psychopatka, pani co mało mówi...Widać, że moje xD

      Usuń
    5. Lilak: A to phy*macha na to ręką*I następny U.U Nie pij tyle kawy człowieku. Przecież ona smakuje jak siki.
      Speedy: Nikt nie obiecywał, że będzie śwież mielona.
      Lilka: Spadaj i zacznij oglądać normalne filmy.
      Jack: Wiesz gdzie możesz sobie wsadzić ten palec? Bynajmniej nie do nosa.
      A co ja mam powiedzieć? XD
      Jack: Że jestem cudowny?
      Ale każdy po jakimś względem jest inny, myśli inaczej i tworzy się fajna ekipa.

      Usuń
    6. Keith: *ma ogólny wyjeb na wszystkich*
      OOo aż mi się ciepło na serduszko zrobiło od tych twoich słów Kruk ^^
      Jenn&Jess: Ty cos takiego masz? O.o
      Eee...no chyba tak ^^"
      Jenn: Coś nie wierze
      A spadaj swojego hymnu słuchać
      Jenn: On jest idealny💪

      Usuń
    7. Lilak: Niema to jak mówić do ściany.
      Cieszę się, ale co ja takiego powiedziałam?
      Jack: Wychodzi na to, że jednak potrafisz podnosić ludzi na duchu.
      Ha! B/ A ty we mnie nie wierzyłeś.
      Jack: Kto? Ja? Skąd. Każdy ma serce Jenny...Jessica. To dlatego, że pewnie inaczej by nie żył. Ja je mam, wy je macie i Czarna też je ma.
      Lilka: Ja mam mały czarny węgielek, który ktoś musi rozpalić.
      Jack: Węgiel pompuje ci krew? A to jest bardzo ciekawe. Pewnie dla tego, że fizycznie nie możliwe.
      Lilak: To metafora była-_-

      Usuń
    8. No to że udało mi się ciebie zainteresować i chcesz kolejne rozdziały ^^
      Jess: Przynajmniej już nie depresi
      Jenn: Bo w szafie jest pająk
      Blaise miał go zabić
      Jenn: Wolimy się szlajać
      Jak zawsze -_-
      Jenn: *uderza się w czoło dłonie, wzdychając i patrzy na Jacka* Ciołkiem jest się jednak całe życie

      Usuń
    9. Tak jest. Jak tam ci idzie rozdział?
      Jack: A twój?
      No tan...e...hehe. Właśnie nie wiem czy wstawić tą część co już mam i jak dokończę następną to się dostawi...chodź z drugiej trony tak mi głupio, że aż tyle czekacie i najchętniej bym wstawiła.
      Lilka: U nas za szafą siedzi taki Pan P. i to jedyny pająk któremu Kruk pozwala jeszcze żyć. Wiesz Jenn wy się przynajmniej możecie szlajać ja się ze Speedym od dwóch lat nie widziałam.
      Jack: :)
      Lilka: On specjalnie ignoruje sarkazmy czy inne metafory by móc się wymądrzać by potem uzyskać oczekiwany efekt. To jest Jack tego nie ogarniesz.

      Usuń
    10. Mam z jakieś 200 słów, ale póki co wena mnie opuściła, więc no :x
      Jess: Mogą się szlajać, bo będą razem
      Jenn: Ta, wmawiaj sobie małolato :P
      Jess: Albo jest za tępy by je zrozumieć, większość mężczyzn
      Jenn: *wchodzi jej w słowo*
      Jess: *poprawia się* dzieci tak ma

      Usuń
    11. Skubana uciekła do mnie XD
      Lilak: Mogłabyś przejść do rzeczy, a nie zasładzasz.
      Bo tam trzeba czytać między wierszami XD
      Lilka: Między wierszami to ja wybucham śmiechem. Jak to będą razem? Przecież Jack tego nie wytrzyma!
      Jack: Jack ma to gdzieś.
      Lilka: Wiem, że nas wszystkie kochasz jak siostry.
      Jack: Jeszcze tak nie oszalałem.
      Lilka: Oj, jeszcze się nie przyzwyczaiłyście, że Jack to Jack. Za szybko osiągnął kryzys wieku średniego XD
      Jack: Ty umrzesz jeszcze w tym roku.
      Lilak: Nie zamierzam.

      Usuń
    12. Co? Jakieś aww się szykuje Kruk?
      Shiena: Spać byś poszła
      Ja tu mam fazę na 07 ghost, więc nie zamierzam
      Jess: Ale o 20 jęczałaś, że zaśniesz xD
      #nocnymarek
      Jenn: Całe życie
      Jess: Cóż, Jack jakoś to przetrawi, skoro nic sis dla niego nie znaczy ;3 Tylko ego samca "alfa" może Dokuczać
      Jenn: Spoko, Lil, ja już znalazłam książkę do wskrzeszania jakby co xD

      Usuń
    13. Nw może jutro XD
      Lilka: Weź bo się dziewczyna udusi -_-
      Nie udusi. Ja mam fazy na pisanie tylko w nocy. O właśnie mnie mama opierniczyła czemu po nocy siedzę, światła nie zgaszę i komary zapraszam do domu XD Ja jej na to, że same się wpraszają i nie moja wina.
      Lilka: Wiesz Jack się przyzwyczaił, że jest takim naszym rodzynkiem i nie toleruje innych osobników tej samej płci. W moim świecie nekromancja jest nielegalna i Kruk stwierdziła, że tylko ona tak może.
      Mam te moooc! Mam te moooc!
      Jack: Nie fałszuj.

      Usuń
    14. Uuu ;3 Czyżby LiliXktoś?
      Jenn: Miłej zabawy Lili xD
      Ja już dostałam kazanie, że jestem uzależniona itp xD
      Jess&Jenn: Czyim on jest rodzynkiem? Bo naszym na pewno nie *kręcą przecząco głowami*
      Jack ty chyba nigdy fałszu nie słyszałeś *klepie się dumnie w pierś*
      Jess; Pan z muzyki potwierdza

      Usuń
  3. Ja: *unosi tryumfalnie ręce* No w końcu cholera! W końcu nadrobilam czytanie rozdziałów! \(^0^)/
    Andrew: Odbiło jej?
    Hiromi: *odrywa telefon od ucha* Już dawno, ale brawo, że się zorientowałeś.
    Andrew: Też cię uwielbiam sojka.
    Hiromi: Wiem. ;>
    Kaosu: Ale Jess i Keith kłócą się jak małżeństwo z kilkuletnim stażem. XD *ledwo unika wolnej dłoni Romi żywo gestykulujacej podczas rozmowy telefonicznej*
    Kim: *ucieszona jak na widok prezentów* Czyżby to był oficjalny całus Kessie!? :D *błyskawicznie łapie przekazującą pięcio jenówkę* Arigatou!^^ *
    Shizuka: *skrob skrob ołówkiem w notesie* Nie wydaje wam się, że ta scena była trochę... Nie wiem ... cliche?
    Kim: Czepiasz się szczegółów Shizu - chan.^^
    Shizuka: *zza notesu wzlatuje strużka dymu i słychać szybkie chrupniecie drewna*
    Hiromi: *uprzedza Kazami* Tak, tak nie cierpisz tego przezwiska, wiemy. Ale nawyków nie mamy zamiaru zmieniać. ;)
    Raksha: *gasnica w pogotowiu*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że ograna scena Shizu, ale ja się na romansach nie znam, więc co miałam zrobić? xD Po swojemu za nic bym nie wymyśliła, ja jestem od komedii i głupoty, o! xD
      Jess: Nawet nie próbuj się za nie brać
      Mam mojego Stephana Kinga ;3
      Jenn: I wiadomo skąd inspiracja jest xD

      "Ale Jess i Keith kłócą się jak małżeństwo z kilkuletnim stażem. XD"

      A to dopiero początek związku xD
      Jenn: Ciekawe co będzie za kilka lat
      Izu: Talerze i krzesła w powietrzu xD

      Usuń
    2. Kaosu: No weź Kazami, powiedz coś miłego, bo ta scena nie wyszła tak źle jak wyjść mogła. ^^
      Aaron: * czyta rozwalony na sofie* Nie wyszła źle, bo ciebie tam nie było lolitko.
      Kaosu: Fuck off Kagamine. -,-
      Shizuka: *mamrocze* Przecież nie twierdziłam, że jest kiepskie tylko ... ograne... Raksha odstaw tę gasnice proszę.
      Ja: King? Jeszcze nie czytałam jego dzieł... W sumie wciąż męczę się z M.L. Kossakowską...
      Kim: Krzesła i talerze polecą raczej już podczas miesiąca miodowego... A później będą doniczki, garnki... Komody...
      Kaosu: sofy, lodówki, słoje z konfiturami...
      Kim: Konfitury?
      Kaosu: A czemu nie?
      Kim: Szkoda konfitur.

      Usuń
    3. Aki: Ale jedzenie to ty szanuj
      Jess: Kocham xD
      No wim, że oklepane. I trudno xD Oj Kinga wielbię *.* Choć ma dość specyficzny sposób, więc nie każdy go lubi

      "nie wyszła tak źle jak wyjść mogła. ^^"

      Dokładnie xD Poza tym spokojnie Shizu, przez najbliższe *liczy* 30 rozdziałów nic takiego nie będzie, więc może się nauczę xD
      Jess: Niezbyt w to wierzę
      Ja też xD

      Usuń
    4. Kaosu: W sumie faktycznie z tym jedzeniem. Porównywanie Kagamine do oleju rzepakowego, to obraza dla oleju.
      Aaron: *brew mu drga* Pomidorom też musi być wstyd skoro taki bęcwał jest z nimi utożsamiany.
      Ja: Jeśli będę miała okazję to może przeczytam... Tak samo jak A.Christie...
      Andrew: Cze... Jeszcze 30 rozdziałów masz w planach?o.O Kurka sporo...
      Kim: Yey, będziemy was dłużej odwiedzać! ^^

      Usuń
    5. Niee, liczyłam z 2 częścią *unika wzroku Jenny*
      Jenn: 56. NOW
      Jess: Jak do psa xD
      Tak, Daughters of darkness to stanowczo piosenka dla was -.-
      Jess&Jenn: ;3

      Usuń
    6. Andrew: Aaa, takie buty. A ty wciąż siedzisz przy 8 rozdziale. -.-
      Ja: ... Czepiasz się wyłącznie dlatego, bo masz się w nim pojawić, nie?
      Andrew: Może albo nie do końca.
      Ja: *ignoruje Włocha* Daughters of darkness... Czyżbym natknęła się na słuchaczkę Halestormu? :3
      Andrew: Nie ignoruj mnie! ><
      Hiromi: *zdziela go po łbie* Cicho bądź drama queen...-_-

      Usuń
    7. Mam 202 słowa z 73, ale zasuwam xD
      Jess: O 2 słowa do przodu
      Taa xD
      You Call Me A Bitch Like It's A Bad Thing - hymn Jenny
      I miss the mistery - wielbię
      Daughters of darkness - Jess&Jenn xD
      Ogólnie bardzo lubię zespół i wielbię głos Lzzy

      Usuń
    8. Ja: Miałam około 3 kartki A4, ale uznałam że coś mi definitywnie nie wyszło i piszę jeszcze raz.-_-
      Mz.Hyde moim pierwszym odkryciem z cracku. XD
      Kim: Nee Yuni może nam też znajdziesz motywy muzyczne.
      Ja: Trochę to zajmie. Ale do Shizu pasuje I am the fire. :D
      Shizuka: Hura.
      Hiromi: Wykrzesaj nieco entuzjazmu Shizuś.;) *unosi kącik ust Kazami*
      Shizuka: *oko jej drga*

      Usuń
    9. Oj, znam to uczucie xD Moim była You call me a bitch (...)
      Jenn: No właśnie Shizu, nieco entuzjazmu
      Jess: Bo coraz bardziej przypominasz trupa
      Jenn: I ogarnij żyłkę przy oku, bo ci pika niemiłosiernie

      Usuń
    10. Kim: *przechyla główkę w bok* Trupa?
      Aaron: Kazami charakterkiem coraz bardziej upodabnia się do braciszka ot co.
      Shizuka: *ma ogromną chęć przypalić mu czupryne*
      Hiromi: *obejmuje Shizu i glaszcze po głowie skutecznie ją rozpraszajac* No już, już Zuka - chan. x3
      Shizuka: *stara się wyrwac* Puść ... mnie głupia!
      Hiromi: Nie. >:D Kimmi choć przytul ninje! xD *przy okazji rzuca telefonem między facetów szykujacych się do skoczenia sobie do gardeł* Spokój tam! -_-
      Kim: *nie trzeba jej dwa razy powtarzać i przylepia się do Shizu jak glonojad do szyby* ^.^ Rakshii choć do nas!
      Raksha: *z lekkim uśmiechem cichcem przysiada się do Kusari*
      Shizuka: *poddaje się* Nienawidzę was...
      Toshiya: *wygramolil się z kieszeni* One też cię uwielbiają szefowo.
      Andrew: Można się dołączyć?
      Hiromi: *uśmiech* Mowy nie ma. Tulcie się we własnym męskim gronie.

      Usuń
    11. Jess: Nie pamiętasz jak Izu opisał trojaczki Kazami? Trup - zombie - żywy
      Jenn: No Adrew idź do pomidorka ;3 *plecie sobie warkocza*
      *Autorka próbuje wypatrzeć jakiś przystanek* Kocham jeździć autobusami, wręcz uwielbiam xD
      Jenn: Tylko wysiądź w jakimś ludzkim miejscu
      Dobra, dobra tym razem nie jest ciemno, ok? xD

      Usuń
    12. Kim: Teraz już pamiętam. ^^ *poprawia ułożenie przy Kazami*
      Shizuka: Żebra mi polamiecie.
      Hiromi: E tam, do jutra się zrosną.
      Raksha: Poza tym ... raczej... Prędzej byśmy ... c-cię udusiły.
      Andrew: *zrezygnowany* Ale to nie to samooo... Z resztą *podpatruje na okładających się Yakaru i Stojanova* są aktualnie trochę zajęci sobą nawzajem.
      Shizuka: *look'a na Hiromi* Nie rozdzielisz ich?
      Hiromi: Nie chce mi się. I tak się nie nauczą.

      Usuń
    13. Jenn: No Shizu nie zdychaj *zarzuca ręce na szyję Andrewa i opiera brodę o jego głowę*
      Zwycięstwooo! *rzuca torbe na kanapę i siada na kanapie*
      Aki: Zajęci? Faceci? Yaoi?
      Jess: Nope, Aki xD
      Aki: Meh, a myślałam, że będę miała czym szantażować *wzrusza ramionami, w jednej ręce trzymając rzeźnicki nóż*
      Ty się już tak na psychopatkę nie strój
      Aki: Ha? *dostrzega nóż* Aaa, robię sushi
      ...
      JennJess: Uuu *.*

      Usuń
    14. Shizuka: Niczego nie mogę obiecać dopóki mnie nie puszczą.
      Hiromi: Nie zginiesz skoro masz siłę tak głośno narzekać.
      Kim: Przecież jesteś feniksem, ne? Odrodzisz się. ^^
      Shizuka: To tak nie działa.
      Kim: *zdziwienie* Nie?
      Andrew: Bardziej ta tradycyjna (u hanzy) forma zajęcia - naparzają się po mordach. Tym razem z bronią białą.
      Kim: Yun - chan czasami grozi po cichu, że jednak zrobi one shota z nimi w rolach głównych.
      Ja: *od niechcenia przeglądając mangi* Albo, jeśli czegoś takiego się podejmę, to mini opowiadanie na walentynki.
      *dwójka mordojebców zastyga w bezruchu*
      Kaosu: ... Że co?
      Aaron: *kropla potu formuje mu się na skroni* Ty chyba nie jesteś poważna...
      Ja: *odwraca powoli głowę w ich stronę z sadystyczno-wrednym uśmiechem na ustach*
      Andrew: *wzdryga się* A jednak jest.
      Hiromi: Sadystka mod on.
      Ja: Więc lepiej uważajcie, bo takie cuda o was nasmaruje, że ze wstydu nie wyjdziecie z bunkra przez rok z kawałkiem.
      Aaron: Nie możesz...
      Ja:*mruży oczy* Co nie mogę? Autorką jestem wszystko z wami mogę... A ty lepiej siedz cicho, bo jeszcze nie zdecydowałam kto będzie "przewodził".
      Hiromi: Uuu, mocne.
      Kim: *piszczy na myśl o nowym yaoicu*
      *panowie po skrzyżowaniu zdegustowano - przerażonych spojrzeń spitalają w przeciwne kierunki*
      Ja: No i spokój. ^^ *wraca do mang*
      Kim: A właśnie jedna rzecz mnie zastanawia... Co Gus zrobi, kiedy Keith i Jess się zejdą?
      Hiromi: *chichocze pod nosem* Zostanie ich lokajem ot co ze sobą zrobi. XD

      Usuń
    15. *przysypia nad laptopem*
      Jess: *strzela Autorkę poduszką*
      Aki: Aaron - kun będzie lepszy na seme ^^
      Przestań mówić z uroczym uśmiechem i tym nożem w ręce ;-;
      Aki: Hee? A czemuu?
      Nie denerwuj mnie nawet
      Jenn: *puszcza Andrewa* Chotto matte, Kaoosuu!
      Jess: Yuna - san, Yuna - san, napisz tooo *.*
      Cóż Gus...no z Aki to im ewidentnie nie wypali...yyy..moze go zabiję? ^^''
      Jess: Jaki lokaj, on będzie tylko Keithowi usługiwał xD

      Usuń
    16. Hiromi: *bawi się włosami Shizuki* Może i będzie, ale Yuni dla przekory z Kaosu zrobi seme jeśli tylkp cugino dostatecznie mocno ją wkurzy.
      Kaosu: *stara się zahamować, ale potyka się o własne nogi i po kilku niekontrolowanych obrotach i innych przewrotach ląduje plackiem na podłodze w kuchni* Hai Jenn-san?
      Arisu: *popija spokojnie herbatę przy stole*
      Ja: Jeśli tylko będzie sposobność i wena bez lenia to pewnie napiszę. ^^ Kto wie może na to nieszczęsne święto zakochanych.
      Andrew: I trauma na całe życie jak znalazł.
      Hiromi: Będzie wyglądać na nieszczęśliwy wypadek? Czy inna aranżacja?
      Shizuka: Nie baw się w mafioza.
      Kim: *nadyma policzki* Od kiedy to się idzie w najprostrze rozwiązania?

      Usuń
    17. Jenn: *odpowida na pytanie Kim* Od zawsze Kim-chan xD
      Ettooo, nw xD Może przeżyje i znajdę mu jakąś pannę? Piszę na spontana, więc...
      Jess: Tu jest wszystko możliwe
      Nom xD
      Jenn: *klęka przed nim i nachyla się, mrużąc oczy* Pokaż no mordkę...*patrzy na niego w skupieniu* Tak, zdecydowanie uke *prostuje się z uśmiechem*

      Usuń
    18. Kim: To nudne.
      Hiromi: A paradoksalnie najlepsze Kimmi. ;)
      Ja: Jeśli naprawdę nie będziesz miała pomysłów to strzel na sam koniec crossover. XD One zazwyczaj działają i a nóż widelec coś dla niego wymyślisz.^^
      Shizuka: *mruczy ironicznie* Chatę pustelnika na zadupiu.
      Kaosu: *czyste niedowierzanie* Goniłaś mnie tylko po to aby stwierdzić, iż jeśli ten chory plan Yuny przejdzie w czyn to mam się podporządkować Kagamine?! No wiesz co Jenn. -,-

      Usuń
    19. Jenn: *szczerzy się do Kaosu* Zapomniałeś dodać, że cię położyłam na swoich kolanach, ale tak, pomidorku ^^ Nic nie poradzę, że lubię zarówno yuri, yaoi jak i zwykłe hetero ;3 Poza tym, kto się czubi ten się lubi nie? *puszcza oczko*
      Jak przejdzie w czyn, to ja cię Yuna mogę o niego dręczyła, już to ci zapowiadam
      Jess: Ne, ne Aaron, wiesz, że zostaniesz seme? *uśmiecha się miło, przymykając oczy*
      E tam to dopiero 3 część *macha ręką*

      Usuń
    20. Kaosu: Yuna jest równie tolerancyjna co ty. (Inaczej wcale nie groziłaby yaoicem.) *zgroza* Działa, ale nie w naszym przypadku. Nigdy w życiu, nope!
      Ja: Ay, ay Angel. Mogę nawet pierwszą cię powiadomić jeśli zacznę nad tym pracować. ^^
      Shizuka: Wyśesz jej jeszcze próbne wersje?
      Ja: Całkiem niegłupi pomysł, jak myślisz Angel? X3
      Aaron: No kurna pięknie cudnie, tylko czemu kutwa ta ceglasta lolitta?!
      Hiromi: A właśnie ludzie co z Keron'em?
      Ja: Wciąż zgodnie shipujemy, ne Kim? :3
      Kim: Ale po cichutku. ;)
      Andrew: Z czym?

      Usuń
    21. Jess: *przekrzywia głowę na bok* Aree, czyżbyś wolał jakiegoś innego? ;3
      Jenn: No przeżyjesz *robi mu puci - puci*
      Jestem za! Będę czekała z niecierpliwością!
      Jess: Kermitem, taka zielona żaba, chyba znasz, ne? ^^

      Usuń
    22. Aaron: Żadnego. Byłbym zobowiązany i szczęśliwy gdyby Yuna pozostawiła mnie w spokoju.
      Ja: Not gonna happen, ya know.
      Kaosu: A czy mam inny wybór? Ale Yuna będzie płaciła za uszczerbki na moim zdrowiu psychicznym. -,-
      Ja: *klaszcze* No, to teraz tylko liczyć na wene i motywację. X)
      Andrew: Serio chodziło wam o żabę?
      Daki:Kero?
      Hiromi: Oczywiście, że nie trąbo jerychonska. -_-
      Kim: O Aarona i Kelly z zaprzyjaźnionego bloga.^^
      Andrew: Kojarze dziewczynę. Uważacie, że między nimi pyknie?
      Kim: Nom.

      Usuń
    23. Jess: *kiedy ogarnęła, że pomyliła osoby, wybucha śmiechem i puszcza bluzkę Aarona, odchodząc na bok*
      Tylko się nie uduś xD
      Jenn: Może ci znajdzie jakąś fajną dziewczyne po tym wszystkim^^
      Ciebie najlepiej
      Jenn: *patrzy na Autorkę spod uniesionych brwi niemal po czubek głowy* Ty się dobrze czujesz?
      Przecież kpię sobie, ty byś biednego Kaosu zniszczyła doszczętnie
      Jess: Dlatego też masz Blaisa xD

      Usuń
    24. Aaron: *typowy da fuq w wyrazie twarzy*
      Raksha: *zerka na Jess* Etto... J-jess-san Daijoubu ka?
      Ja: Ktoś dla Yakaru... W sumie jeszcze nigdy na poważnie nie myślałam z kim mógłby być w mym "kanonie". xD
      Kim: Jenn-chan i Kao-kun? ... Dziwne połączenie, ale jako multishiper nie dopieprzalabym się. ^^
      Hiromi: Nie ma jak paringi między postaciami z różnych blogow.x)

      Usuń
    25. Jess: Hai, hai XDD
      Jenn: Nigdy. Wybacz Kaosu dla mnie jesteś tylko pomidorkiem ;3
      *Autorka jest przeszczęśliwa, bo wróciła z galerii promocji*

      Usuń
    26. Raksha: *rozluźnia się, lekko usmiecha i wraca na sofe*
      Andrew: Skoro on jest pomodoro, to trzeba mu znaleźć osobę, która kojarzyć się będzie z serem mozzarella i wtedy wyjdzie z tego caprese. XD
      Hiromi: Kucharz się znalazł.
      Andrew: Bankowo lepszy od ciebie;)
      Hiromi: Radzę wycofać z niego kapitał.
      Ja: *regeneruje siły po wizycie w parku linowym*
      Kaosu: *opiekun mod on* Jak można się nie dopiąć liną asekuracyjną?! Chociaż jedną! JAK?!
      Ja: *wzrusza ramionami* Normalnie. I tak, wiem, że osiągnęłam miesięczny szczyt głupoty.

      Usuń
    27. *słucha TDG, patrząc przez okno* Hmmm...
      Jenn: Tylko tak do 2 w nocy to napisz
      Postaram się xD
      Jess: Keith jest najlepszym kucharzem ever xD
      Jenn; W shocie umiał gotować
      Jess: Będę go uczyła
      Jenn: Oho, wydaję mi, że ta nauka skończy się gdzie indziej *kącik ust jej drga*
      Haru: Za dużo siedzisz z Izu
      Jenn: Może troszkę xD
      Jess: Yuna się na dopięła, Angel zgubiła, Autorki serio są cholernie niezależne xD
      Jenn: Powaga, znajdź sobie faceta
      I kto to mówi
      Jenn: Ja się nie gubię we własnym mieście
      -.-

      Usuń