Ekhem, ekhem, poniższy rozdział, dedykuje Elz, która twierdziła, że mi się uda. No, raczej mi się Elz nie udało, ale cóż...
Dlaczego ja to napisałam?! ;-;
No nic, odmeldowuje się i kryję do szafy ze wstydu.
Enjoy!
„Pozbywając się uczuć, zyskujesz siłę i
niszczysz siebie.”
Kochałam wodę. Zarówno zimna jak i ciepłą! Była najdoskonalszym żywiołem i
aż żałowałam, że nie miałam domeny Aquosa.
Zapewne teraz wszyscy zastanawiają się,
czemu, do diabła, zachwycałam się wodą. Już śpieszę z odpowiedzią. Po tym jak
poobrywałam w pałacu, krążyłam przez DWA dni po ostatnim fragmencie, Tytan
pobawił się moim ciałem, zostałam prawie wysłana z powrotem na tamten świat
przez zbiorowy atak radości wojowników, gorąca kąpiel z bąbelkami była
najcudowniejszą rzeczą we Wszechświecie. Zwłaszcza, że gdy byłam duszona
(tulona) przez Dana i Akane naraz, dostałam niezłych dreszczy, bo Tytan
koniecznie musiał pętać się w Bakuprzestrzeni w cienkiej koszuli nocnej! A to
niby ja byłam idiotką!
– Hej, Fludim,
co tak właściwie robi tu Jane? – spytałam bakugana, który pływał w zielonym
pojemniczku na kostki mydła.
– Nie wiadomo.
Powiedziała, że miała źle przeczucia i dlatego przyjechała.
– Ta to ma
wyczucie czasu – westchnęłam, nabierając piany na dłonie. Dmuchnęłam w nią i biały puch poleciał ku górze.
– Jessie?
– Hm? –
mruknęłam, opierając się wygodniej o krawędź wanny.
– Co teraz
będzie?
– Jak to co?
Kończymy z Zenkiem! – Plasnęłam energicznie dłonią o powierzchnię wody, aż
trochę wylało się na pastelowe kafelki.
– Nie chodziło
mi o to – westchnął. – Miałem na myśli, co zrobimy z..no wiesz...twoją pamięcią
i tym wszystkich.
Przymrużyłam oczy. Fludim poruszył ważny
temat. Może i pozbyłam się Tytana oraz odzyskałam wspomnienia, ale to wszystko
jedynie bardziej komplikuje. Będę musiała wyjaśnić rodzicom, że nigdy nie byłam
ich prawdziwą córką i Mick’a siostrą. Dodatkowo jeśli serio pousuwałam
wszystkim Vestalianom wspomnienia o sobie, a teraz je odzyskają, to...Wzięłam
głęboki wdech i zanurzyłam się. Wolałam nawet o tym nie myśleć.
– Zobaczymy, co
będzie, Fludim – stwierdziłam, gdy się wynurzyłam. – Póki co możemy zostać
zmieceni przez psychicznego dziada i tym się martwmy!
– Dobrze,
dobrze, pani kapitan – mruknął.
Po wewnętrznej walce ze sobą, wreszcie
wyszłam z wanny i zawinęłam mokre włosy w ręcznik. Przetarłam zaparowane lustro
jedną dłonią, a drugą smarowałam balsamem ramiona. Syknęłam przez zęby, kiedy
dotknęłam całkiem świeżej rany koło łopatki. Stanęłam tyłem do lustra i uważnie
zlustrowałam wzrokiem plecy. Kilka cieniutkich blizn i z trzy zadrapania. Nieźle
jak na walkę z dwoma bakuganami.
Weszłam do pokoju – obecnie pustego, bo Aki
spała w lokum Jane, a Reiko cholera wzięła jakąś godzinę temu – i pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, był płaszcz Spectry. A co on u mnie
robił? Otóż pan Phantom aka maszkaron zarzucił mi go na ramiona, kiedy dostałam
takich dreszczy, że zęby zaczęły uderzać o siebie. Ta, ja też byłam zdumiona, że
zrobił coś takiego, a nie, przykładowo, zabił wzrokiem czy wygłosił swoje
kazanie. Choć pewnie jeszcze to zrobi, tylko czeka na okazję...
Zrzuciłam ręcznik i zanurzyłam się w szafie,
szukając jakiegoś dobrego wdzianka. Teoretycznie była już jakaś trzecia w nocy i
wykończeni Wojownicy poszli spać, ale ja miałam mnóstwo energii po tych dwóch
dniach „snu”.
– Może być? – spytałam Fludima, przeglądając się w lustrze.
– Jest trzecia w nocy, a ty się bawisz w przebieranki? – standardowo bakugan zaczął
marudzić, za co oberwał ode mnie poduszką. – EJ! Co ci się znowu nie podoba?!
– Siedź cicho, bo wszystkich pobudzisz! – fuknęłam i sprawdziłam, jak leżą na
mnie czarne rurki z dziurami.
– Strojnisia się znalazła – prychnął, gdy wydostał się spod poduszki.
– Mam cię utopić w zlewie? – zagroziłam, opierając dłonie o biodra.
Biliśmy się chwilę na wzrok, aż maruda
skapitulowała i ze słowami „Jestem zmęczony. ŻEGNAM” zwinął się w kulkę.
Machnęłam na niego ręką i zajęłam się tym nieszczęsnym płaszczem. W gruncie
rzeczy mogę go nie oddawać, bo jest ciepły i całkiem ładny, ale Spectrze raczej
się to nie spodoba (pomińmy fakt, że jemu się nic nie podoba), więc trzeba
zwrócić. Jak zrobię to jutro, dostanę takie kazanie, że mi się żyć odechce, a
jeśli teraz, hmm, pewnie śpi, a wpółprzytomny Spectra będzie lepszy od przytomnego!
Zadowolona z swoich niesamowitych odkryć wyszłam na korytarz.
Oczywiście hol był pogrążony w ciemności,
przez co po paru krokach wpadłam w jakąś komodę. Złapałam w ostatniej chwili
wazon, złorzecząc pod nosem. Nie ma szans, bym doszła w jednym kawałku bez
światła. Tylko gdzie tu jest włącznik?!
Wyjątkowo cieszyłam się, że nie wzięłam
Fludima, bo gdyby zobaczył, jak klepie ściany, szukając pstryczka, szybko
wysłałby mnie do domu bez klamek. W końcu trafiłam i korytarz zalało kochane
światło pochodzące z kinkietów. Teraz bez problemów udało mi się trafić na
schody i wejść na drugie piętro. Pokój Spectry był chyba gdzieś koło kuchni,
więc ruszyłam w prawo, po drodze zapalając lampy.
Nagle niczym wystrzał z armaty rozległ się
przeciągły, ogłuszający ryk. Zastygłam w miejscu i skierowałam oczy wielkie jak pięć złotych na drzwi. Co to było? Chrapanie?! Na paluszkach podeszłam do drzwi i uchyliłam je. Światło padło na Dana
rozwalonego na łóżku z otwartymi ustami, z których ciekła strużka śliny.
– Jak niemowlę – mruknęłam, wzdychając i szybko zamknęłam drzwi, nim po raz
kolejny zachrapał.
Poszłam dalej i stanęłam przed przedostatnim pokojem. Złapałam za klamkę, wzięłam płaszcz w jedną rękę i pociągnęłam uchwyt w dół.
Poszłam dalej i stanęłam przed przedostatnim pokojem. Złapałam za klamkę, wzięłam płaszcz w jedną rękę i pociągnęłam uchwyt w dół.
– Maszkaronie, masz tu swój płaszcz! – krzyknęłam i uderzyłam nosem w drzwi, bo z
rozpędu chciałam wejść. – Au! – jęknęłam. Nosz kurde zamknięte!
– Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz? – Obróciłam się i ujrzałam zaspanego Gusa,
którego loki były powykręcane we wszystkie strony świata. Kusiło mnie by zrobić
mu zdjęcie, ale jeszcze Grav dostanie wścieklizny i zacznie mnie gonić po całym
budynku.
– Chciałam oddać płaszcz, ale – Zastanowiłam się, patrząc na czarne pióra. – ty to
zrobisz! – Rzuciłam nim w niego i uciekłam. – Dzięki wielkie, kochany! –
zawołałam przez ramię.
Nie dosłyszałam, jak tym razem mnie
zwyzywał. Dobiegłam do schodów i zatrzymałam się gwałtownie na najwyższym
stopniu. A może by tak zrobić sobie herbatę?
****
Stukałam paznokciami rytm piosenki „Simon
Curtis – Delusional”, podczas gdy woda szumiała w czajniku. Obok niego stał
zielony kubek z woreczkiem herbaty z leśnych owoców.
Popatrzyłam przez okno na atramentowe niebo
ozdobione milionami migających gwiazd. Gdzieś w głębi mojego umysłu rozległ się
ostatni krzyk Tytana, o jego „pięknej” ciemności. Również uważam mrok za coś wspaniałego,
jednak dla niego prawdziwym cudem, jest taki,w którym czai się szaleństwo. Ja wolę
podobny do tego nieba, przy którym czuję
spokój.
Cichy pstryk przypomniał mi o herbacie.
Zeskoczyłam z krzesła i zalałam woreczek wrzątkiem, po czym dosypałam cukru i
zamieszałam. Uświadomiłam sobie, że się uśmiecham pod nosem i załamałam się.
Wystarczyły dwa dni przebywania z
Tytanem, a ja zaczynam się szczerzyć do kubka! Pomyśleć, co by było po
tygodniu! Pewnie szalone wywijasy w hawajskiej sukience na środku salonu!
O nie, muszę się stanowczo przewietrzyć, bo
te zarazki głupoty Tytana ciągle gdzieś tu krążą. Uważając, by się nie oblać
gorącą herbatą, poszłam do windy i zjechałam na dziedziniec. Chłód nocy
podziałał niczym balsam. Zrobiłam piruet i w podskokach ruszyłam do altanki.
Nagle uderzyła w mnie fala gorąca, przez co żółte trójkąty stanęły mi przed
oczami i straciłam równowagę.
– Właśnie
dlatego powinnaś odpoczywać – Podniosłam głowę i pomiędzy trójkątami
dostrzegłam błękitne oczy Keitha. – Twój organizm jest przemęczony.
– Wcale że nie,
świetnie się czuję! – zaprotestowałam.
– Czułaś –
poprawił mnie i doprowadził do schodków altanki.
Usiadłam na nich, ciągle czując zawroty
głowy. Po chwili jednak ustały, więc siadłam po turecku i przyjrzałam się
Spectrze. O dziwo nie miał swoich vestaliańskich ciuchów i maski, a czerwony
podkoszulek i luźne spodnie.
– Co ty tutaj
robisz? – spytaliśmy równocześnie.
– Byłam
pierwsza! – zawołałam, nim zdążył coś powiedzieć.
– Nic, co
powinno cię obchodzić – Taa, odpowiedź typowa dla Spectry.
– Chciałam się
tu napić herbatki – burknęłam równie przyjemnym tonem co on i spojrzałam ponuro
na skorupy kubka leżące koło nas. Westchnęłam. – Ale mi się nie udało.
Chłopak w żaden sposób tego nie skomentował.
Zabawne, to że dalej był dla mnie taki sam, cieszyło mnie. Fakt, że jestem z
rodziny Elevenor i pochodzę z Vestalii nic dla niego nie znaczył. Z jednej
strony to całkiem fajne, ale z drugiej nieco przerażające. Oparłam brodę o
kolana.
– Nee, Keith.
– Tak? – Zerknął
na mnie.
– Co takiego
zrobiłam – Znów ujrzałam obandażowane ramię
Alice i objęłam nogi rękami. – kiedy Tytan mnie opętał?
– Chciałaś nas
wszystkich pozabijać.
– Naprawdę? –
Pobladłam. – Mogłam was...
– Po co w ogóle
się o to pytasz? – przerwał mi dla odmiany zirytowanym głosem. - To nie byłaś
ty, więc dlaczego się tym przejmujesz?
Otworzyłam usta, ale zaraz je zamknęłam.
Nieważne, co bym powiedziała, on tego nie zrozumie. Spectra odrzuca uczucia, bo
uważa je za słabość, nie przejmuje się konsekwencjami swoich czynów, idzie po
trupach do celu. Jest zupełnie jak potężny pożar, który nie oszczędza nikogo.
Jeśli podejdziesz za blisko – spłoniesz.
– Widzisz? To nie ma sensu –
mruknął, odrywając się od ściany altanki. – Zapomnij o tym i idź spać.
Zacisnęłam pięści. Ogień nie tylko
niszczy...
– Nie jestem
taka jak ty! – krzyknęłam, zrywając się na równe nogi.
Zatrzymał się i zerknął przez ramię.
– Co
powiedziałaś?
Gdybym była choć trochę rozsądniejsza,
słysząc ten pozornie chłodny głos, w którym czaiła się najprawdziwsza furia,
zamknęłabym się. Niestety jestem pozbawiona jakichkolwiek śladów oleju w
głowie.
– Powiedziałam,
że nie jestem taka jak ty, pieprzony egoisto! – powtórzyłam trzy razy głośniej.
Jego ręką uderzyła w ściankę tuż koło mojej
skroni, a w niebieskich oczach płonął ogień. Gratulacje, Jessie! Właśnie
wywołałaś niezły pożar!
– Co się tak
wściekasz? – spytałam z bezczelnym uśmiechem. – Bo ci powiedziałam prawdę?!
Taka jest rzeczywistość! Masz każdego gdzieś i odbiło ci na punkcie władzy!
Ranisz własnych bliskich, jeśli to ma ci pomóc! To jest chore, Spectra! Mało
kto jest taki...taki...bezduszny jak ty! Dlatego się pytałam! Bo mi na kimś
zależy w przeciwieństwie do ciebie!
– Zależy? –
powtórzył i uśmiechnął się szyderczo. – Skoro tak ci zależy na innych, to czemu okłamałaś Wojowników i ukrywałaś przed
nimi informacje o Tytanie? Gdybyś im powiedziała, dałoby się unikać tego, że
ich zaatakował, ale tego nie zrobiłaś, bo tak mogłaś uniknąć tłumaczeń. Ty też
jesteś egoistką, nieprawdaż?
– Myślisz, że
nie wiem? – mruknęłam, zaciskając palce na materiale spodni. - Ukrywałam ważne
informacje dla własnej wygody, choć to prawie by was zabiło – Spuściłam wzrok
na bordowe botki. – Zraniłam, myśląc, że pomagam. Zrobiłam dużo złego, wiem... –
Podniosłam głowę. – Ale jest jedna
różnica! Ja widzę, że to było złe! A ty nie zdajesz sobie z tego sprawy!
Zakładasz raz po raz tą pieprzoną maskę i spychasz emocje na samo dno. A
udawanie, że się nic nie czuje, nie sprawi, że uczucia znikną, Keith. One nadal
będą się kłębiły, aż któregoś dnia mocno cię zranią, a tego nie chcę! – Nawet nie
zauważyłam kilku ciepłych łez cieknących mi po policzkach.
– Dlaczego
płaczesz? – Keith starł je szybkim ruchem ręki.
– Nie płaczę, a
wściekam z twojej winy – warknęłam.
– A co ja
takiego zrobiłem? – Zjechał dłonią i pogładził mój policzek.
– Jesteś tu
i...Ugh! – Złapałam się za głowę. – Po prostu za każdym razem, kiedy
przypominam sobie twój prawdziwy uśmiech, a potem widzę, że dalej próbujesz
zniszczyć samego siebie, czuję ból!
– Przecież to
nie twoja sprawa.
– Moja!
– Czemu?
– Bo mi na tobie
zależy, kretynie! – wypaliłam.
Przez twarz Spectry przemknęła
dezorientacja, a ja zasłoniłam usta, przerażona tym co powiedziałam. Kiedy szok
ustąpił, przemknęłam pod ramieniem Keitha i wyleciałam jak torpeda na alejkę.
Serce waliło mi jak oszalałe, gardło paliło przez ciągły krzyk, a nogi trzęsły
jak galarety.
Ja chyba naprawdę oszalałam przez te dwa
dni! Zachciało mi się powrzeszczeć na Spectrę, to mam! Kuźwa!
Byłam tuż przy windzie, kiedy ten pociągnął
mnie za nadgarstek i uderzyłam w niego plecami.
– Puszczaj! –
syknęłam. – Nie mam ochoty na wysłuchiwanie twoich kpin, więc sobie daruj! –
Chciałam uderzyć go łokciem w brzuch, ale zgrabnie tego uniknął.
Warknęłam pod nosem i zamachnęłam nogą do
sporego kopniaka, kiedy puścił mój nadgarstek i objął rękami w talii.
Zamarłam na moment, bo do mózgu ciągle nie
dotarła informacja, co tak właściwie się stało. Noga powróciła na swoje
miejsce. Przetarłam kilka razy oczy, by się upewnić, że mi do końca nie odbiło.
Ręce Keitha jak mnie obejmowały, tak mnie obejmowały.
– Mogę wiedzieć,
co ty robisz? – wymamrotałam. – Bo jak to jakiś żart, to zaraz twoja twarz
zapozna się z betonem, przysięgam ci to – zagroziłam.
– Nie pozwolę ci
po raz kolejny zniknąć – mruknął.
– Ha?
Obrócił mnie tak gwałtownie przodem do
siebie, że wszystkie kolory zlały się w jeden. Poczułam ciepły oddech na
twarzy, a potem jego wargi na swoich. Otworzyłam szeroko oczy.
He...
He?
HE?!
Przyciągnął mnie bliżej siebie, przez co
praktycznie stanęłam na palcach. Powinnam go odepchnąć, strzelić w twarz, ale
ten przyjemny ogień, który wybuchł w moim ciele, powstrzymał mnie i pochłonął.
Nie wiem, ile to trwało, ale kiedy mnie
puścił, poczułam się zupełnie, jakbym wyszła z gorącego źródła. Dotknęłam
opuszką palca wargi i podniosłam wzrok na, jak zawsze, opanowanego Keitha.
– Dlaczego? –
zdołałam tylko wydusić.
– Bo nie od
każdych uczuć da się odciąć.
Uśmiechnęłam się, przymykając oczy.
Ogień nie tylko niszczy, potrafi też chronić.
O czyli ci sie jednak udalo, leniuszku xD
OdpowiedzUsuńKel: Ekhem, ty sie moze nie odzywaj
Wiem, wiem, jestem beznadziejna, ale nie musisz mi tego powtarzac -.-
" Stukałam paznokciami rytm piosenki „Simon Curtis – Delusional”, podczas gdy woda szumiała w czajniku. Obok niego stał zielony kubek z woreczkiem herbaty z leśnych owoców."
Jess ty moja bratnia duszo jesli chodzi o muzyke! Wlasnie kilka dni temu pokochalam piosenki Curtisa xD
Kel: zwlaszcza ta w ktorej teledysku jest Jace
Ciiiii. Co ja tam jeszcze takiego fajnego wychaczylam... W ogole to przed chwila czytalam klotnie Jace'a i Clary no i jakos mi sie teraz z Kith'em i Jess skojarzlo xD
I na koniec.... Boze, to bylo pieeeeeeekne! AWWWWWWWWWW zaliczone xD
A teraz ide sie utopic w basenie bo jest w luuuuj duszno.
Bajo!
XOXOXOXOXOXOXOXOXOXOOXOXOXOXO
Ja próbowałam pod prysznicem...
UsuńJess: *dalej ma atak śmiechu*
Jenn: Żałujcie, żeście nie widziały jak o 3 w mocy obudziła się i walnęła dłonią w czoło ze słowami "Co ja odpierdoliłam" xDD
To nie było piękneee ;-;
Jenn: Oj już przestań wyć
-.-
Ha! Ha, ha, ha, ha! I Ha! B/
OdpowiedzUsuńJack: A może tak do rzeczy?
Jasne, jasne. Nadrobiłam i jestem mile zaskoczona! Nie jestem jakąś w wielką fankom romansów od tego jest Lilka ale ona się nie przyzna...
Lilka: Nie wiem o czym mówisz*odwraca wzrok w inną stronę*
Ja: Oczywiście. Tak jak mówiłam trudno mi dogodzić i trzeba mnie zainteresować, a tobie się to udało! Było prawdziwe i akcja nie kręciła się w koło jednego więc JEJ Angel piona? Żółwik? Przytulas? Tak odwala mi bo cieszę się, że nadrobiłam tyle rozdziałów XD
Jack:Jasne. Wielki happy end. Moim zdaniem jemu zależy na władzy i korzysta z tego, że Jess jest księżniczkom.
Lilka: Odezwała się królewna. Spójrz na to z innej strony może Keith dorósł i wreszcie przestanie zakładać tą kretyńską maskę. A z resztą jeśli ją założy to mus się zabierze. A teraz tak na poważnie Makaron. Skrzywdź ją, a ja skrzywdzę ciebie. Boleśnie i skutecznie. Do you understand?
Ja:*nadal chory zaciesz bo nadrobiłam* Powinnam domagać się kolejnego rozdziału ale nie chce naciskać z racji, że sama się ociągam. Co ja plotę poproszę kolejny rozdział Angel! XD
XOXOXO
Ja też nie jestem fanką romansów, więc tutaj będzie to tylko od czasu do czasu ;3
UsuńAki: Wyjątkowo zgadzam się z tym szczurem
Ty zgodzisz się z każdym, kto hejtuje Keitha lub Wojowników xD
Keith: Ja to nie ty
No już, już się biorę pisanie Kruk skoro tak ładnie prosisz xD ^^
Dla mnie są mocna akcja, dobrze wykreowane postaci, trochę miłości i możemy zaczynać czytanie :)
UsuńJack:*po wypowiedzi Akane* Czarna wybieram cię! Atak psychiczna wiedźma teraz!
Lilka: Nie jestem twoim pokemonem idioto-_-
Jack: No trudno Czarna powrót. Zawiodłem się ale pozwalam ci odpocząć w pokeballu U-U
Lilka: Nie drażnij mnie!
"Keith: Ja to nie ty"
Lilka: Ty do mnie mówisz? Chyba zacznę być w teamie Akane.
Kulturka przede wszystkim XD
Jack: Jasne. Pogadamy jak skończysz rozdział.
:P
I jakieś dobre intrygi żeby było z czego tworzyć teorie^^
UsuńJack: Tyle ważnych rzeczy, a Kruk tylko jeden.
Bo biały.
Keith: *pokazuje palcem na Jacka i wraca do picia kawy i stukania w laptop*
UsuńIntrygi? Jako że to końcówka serii, to raczej sobie ich nie porobisz...chyba ^^''
Dobrze wykreowane postacie *look'a na drużynę Destrukcji i resztę* duch, popaprany bakugan, panna bez rozsądku, lekka psychopatka, pani co mało mówi...Widać, że moje xD
Lilak: A to phy*macha na to ręką*I następny U.U Nie pij tyle kawy człowieku. Przecież ona smakuje jak siki.
UsuńSpeedy: Nikt nie obiecywał, że będzie śwież mielona.
Lilka: Spadaj i zacznij oglądać normalne filmy.
Jack: Wiesz gdzie możesz sobie wsadzić ten palec? Bynajmniej nie do nosa.
A co ja mam powiedzieć? XD
Jack: Że jestem cudowny?
Ale każdy po jakimś względem jest inny, myśli inaczej i tworzy się fajna ekipa.
Keith: *ma ogólny wyjeb na wszystkich*
UsuńOOo aż mi się ciepło na serduszko zrobiło od tych twoich słów Kruk ^^
Jenn&Jess: Ty cos takiego masz? O.o
Eee...no chyba tak ^^"
Jenn: Coś nie wierze
A spadaj swojego hymnu słuchać
Jenn: On jest idealny💪
Lilak: Niema to jak mówić do ściany.
UsuńCieszę się, ale co ja takiego powiedziałam?
Jack: Wychodzi na to, że jednak potrafisz podnosić ludzi na duchu.
Ha! B/ A ty we mnie nie wierzyłeś.
Jack: Kto? Ja? Skąd. Każdy ma serce Jenny...Jessica. To dlatego, że pewnie inaczej by nie żył. Ja je mam, wy je macie i Czarna też je ma.
Lilka: Ja mam mały czarny węgielek, który ktoś musi rozpalić.
Jack: Węgiel pompuje ci krew? A to jest bardzo ciekawe. Pewnie dla tego, że fizycznie nie możliwe.
Lilak: To metafora była-_-
No to że udało mi się ciebie zainteresować i chcesz kolejne rozdziały ^^
UsuńJess: Przynajmniej już nie depresi
Jenn: Bo w szafie jest pająk
Blaise miał go zabić
Jenn: Wolimy się szlajać
Jak zawsze -_-
Jenn: *uderza się w czoło dłonie, wzdychając i patrzy na Jacka* Ciołkiem jest się jednak całe życie
Tak jest. Jak tam ci idzie rozdział?
UsuńJack: A twój?
No tan...e...hehe. Właśnie nie wiem czy wstawić tą część co już mam i jak dokończę następną to się dostawi...chodź z drugiej trony tak mi głupio, że aż tyle czekacie i najchętniej bym wstawiła.
Lilka: U nas za szafą siedzi taki Pan P. i to jedyny pająk któremu Kruk pozwala jeszcze żyć. Wiesz Jenn wy się przynajmniej możecie szlajać ja się ze Speedym od dwóch lat nie widziałam.
Jack: :)
Lilka: On specjalnie ignoruje sarkazmy czy inne metafory by móc się wymądrzać by potem uzyskać oczekiwany efekt. To jest Jack tego nie ogarniesz.
Mam z jakieś 200 słów, ale póki co wena mnie opuściła, więc no :x
UsuńJess: Mogą się szlajać, bo będą razem
Jenn: Ta, wmawiaj sobie małolato :P
Jess: Albo jest za tępy by je zrozumieć, większość mężczyzn
Jenn: *wchodzi jej w słowo*
Jess: *poprawia się* dzieci tak ma
Skubana uciekła do mnie XD
UsuńLilak: Mogłabyś przejść do rzeczy, a nie zasładzasz.
Bo tam trzeba czytać między wierszami XD
Lilka: Między wierszami to ja wybucham śmiechem. Jak to będą razem? Przecież Jack tego nie wytrzyma!
Jack: Jack ma to gdzieś.
Lilka: Wiem, że nas wszystkie kochasz jak siostry.
Jack: Jeszcze tak nie oszalałem.
Lilka: Oj, jeszcze się nie przyzwyczaiłyście, że Jack to Jack. Za szybko osiągnął kryzys wieku średniego XD
Jack: Ty umrzesz jeszcze w tym roku.
Lilak: Nie zamierzam.
Co? Jakieś aww się szykuje Kruk?
UsuńShiena: Spać byś poszła
Ja tu mam fazę na 07 ghost, więc nie zamierzam
Jess: Ale o 20 jęczałaś, że zaśniesz xD
#nocnymarek
Jenn: Całe życie
Jess: Cóż, Jack jakoś to przetrawi, skoro nic sis dla niego nie znaczy ;3 Tylko ego samca "alfa" może Dokuczać
Jenn: Spoko, Lil, ja już znalazłam książkę do wskrzeszania jakby co xD
Nw może jutro XD
UsuńLilka: Weź bo się dziewczyna udusi -_-
Nie udusi. Ja mam fazy na pisanie tylko w nocy. O właśnie mnie mama opierniczyła czemu po nocy siedzę, światła nie zgaszę i komary zapraszam do domu XD Ja jej na to, że same się wpraszają i nie moja wina.
Lilka: Wiesz Jack się przyzwyczaił, że jest takim naszym rodzynkiem i nie toleruje innych osobników tej samej płci. W moim świecie nekromancja jest nielegalna i Kruk stwierdziła, że tylko ona tak może.
Mam te moooc! Mam te moooc!
Jack: Nie fałszuj.
Uuu ;3 Czyżby LiliXktoś?
UsuńJenn: Miłej zabawy Lili xD
Ja już dostałam kazanie, że jestem uzależniona itp xD
Jess&Jenn: Czyim on jest rodzynkiem? Bo naszym na pewno nie *kręcą przecząco głowami*
Jack ty chyba nigdy fałszu nie słyszałeś *klepie się dumnie w pierś*
Jess; Pan z muzyki potwierdza
Ja: *unosi tryumfalnie ręce* No w końcu cholera! W końcu nadrobilam czytanie rozdziałów! \(^0^)/
OdpowiedzUsuńAndrew: Odbiło jej?
Hiromi: *odrywa telefon od ucha* Już dawno, ale brawo, że się zorientowałeś.
Andrew: Też cię uwielbiam sojka.
Hiromi: Wiem. ;>
Kaosu: Ale Jess i Keith kłócą się jak małżeństwo z kilkuletnim stażem. XD *ledwo unika wolnej dłoni Romi żywo gestykulujacej podczas rozmowy telefonicznej*
Kim: *ucieszona jak na widok prezentów* Czyżby to był oficjalny całus Kessie!? :D *błyskawicznie łapie przekazującą pięcio jenówkę* Arigatou!^^ *
Shizuka: *skrob skrob ołówkiem w notesie* Nie wydaje wam się, że ta scena była trochę... Nie wiem ... cliche?
Kim: Czepiasz się szczegółów Shizu - chan.^^
Shizuka: *zza notesu wzlatuje strużka dymu i słychać szybkie chrupniecie drewna*
Hiromi: *uprzedza Kazami* Tak, tak nie cierpisz tego przezwiska, wiemy. Ale nawyków nie mamy zamiaru zmieniać. ;)
Raksha: *gasnica w pogotowiu*
Wiem, że ograna scena Shizu, ale ja się na romansach nie znam, więc co miałam zrobić? xD Po swojemu za nic bym nie wymyśliła, ja jestem od komedii i głupoty, o! xD
UsuńJess: Nawet nie próbuj się za nie brać
Mam mojego Stephana Kinga ;3
Jenn: I wiadomo skąd inspiracja jest xD
"Ale Jess i Keith kłócą się jak małżeństwo z kilkuletnim stażem. XD"
A to dopiero początek związku xD
Jenn: Ciekawe co będzie za kilka lat
Izu: Talerze i krzesła w powietrzu xD
Kaosu: No weź Kazami, powiedz coś miłego, bo ta scena nie wyszła tak źle jak wyjść mogła. ^^
UsuńAaron: * czyta rozwalony na sofie* Nie wyszła źle, bo ciebie tam nie było lolitko.
Kaosu: Fuck off Kagamine. -,-
Shizuka: *mamrocze* Przecież nie twierdziłam, że jest kiepskie tylko ... ograne... Raksha odstaw tę gasnice proszę.
Ja: King? Jeszcze nie czytałam jego dzieł... W sumie wciąż męczę się z M.L. Kossakowską...
Kim: Krzesła i talerze polecą raczej już podczas miesiąca miodowego... A później będą doniczki, garnki... Komody...
Kaosu: sofy, lodówki, słoje z konfiturami...
Kim: Konfitury?
Kaosu: A czemu nie?
Kim: Szkoda konfitur.
Aki: Ale jedzenie to ty szanuj
UsuńJess: Kocham xD
No wim, że oklepane. I trudno xD Oj Kinga wielbię *.* Choć ma dość specyficzny sposób, więc nie każdy go lubi
"nie wyszła tak źle jak wyjść mogła. ^^"
Dokładnie xD Poza tym spokojnie Shizu, przez najbliższe *liczy* 30 rozdziałów nic takiego nie będzie, więc może się nauczę xD
Jess: Niezbyt w to wierzę
Ja też xD
Kaosu: W sumie faktycznie z tym jedzeniem. Porównywanie Kagamine do oleju rzepakowego, to obraza dla oleju.
UsuńAaron: *brew mu drga* Pomidorom też musi być wstyd skoro taki bęcwał jest z nimi utożsamiany.
Ja: Jeśli będę miała okazję to może przeczytam... Tak samo jak A.Christie...
Andrew: Cze... Jeszcze 30 rozdziałów masz w planach?o.O Kurka sporo...
Kim: Yey, będziemy was dłużej odwiedzać! ^^
Niee, liczyłam z 2 częścią *unika wzroku Jenny*
UsuńJenn: 56. NOW
Jess: Jak do psa xD
Tak, Daughters of darkness to stanowczo piosenka dla was -.-
Jess&Jenn: ;3
Andrew: Aaa, takie buty. A ty wciąż siedzisz przy 8 rozdziale. -.-
UsuńJa: ... Czepiasz się wyłącznie dlatego, bo masz się w nim pojawić, nie?
Andrew: Może albo nie do końca.
Ja: *ignoruje Włocha* Daughters of darkness... Czyżbym natknęła się na słuchaczkę Halestormu? :3
Andrew: Nie ignoruj mnie! ><
Hiromi: *zdziela go po łbie* Cicho bądź drama queen...-_-
Mam 202 słowa z 73, ale zasuwam xD
UsuńJess: O 2 słowa do przodu
Taa xD
You Call Me A Bitch Like It's A Bad Thing - hymn Jenny
I miss the mistery - wielbię
Daughters of darkness - Jess&Jenn xD
Ogólnie bardzo lubię zespół i wielbię głos Lzzy
Ja: Miałam około 3 kartki A4, ale uznałam że coś mi definitywnie nie wyszło i piszę jeszcze raz.-_-
UsuńMz.Hyde moim pierwszym odkryciem z cracku. XD
Kim: Nee Yuni może nam też znajdziesz motywy muzyczne.
Ja: Trochę to zajmie. Ale do Shizu pasuje I am the fire. :D
Shizuka: Hura.
Hiromi: Wykrzesaj nieco entuzjazmu Shizuś.;) *unosi kącik ust Kazami*
Shizuka: *oko jej drga*
Oj, znam to uczucie xD Moim była You call me a bitch (...)
UsuńJenn: No właśnie Shizu, nieco entuzjazmu
Jess: Bo coraz bardziej przypominasz trupa
Jenn: I ogarnij żyłkę przy oku, bo ci pika niemiłosiernie
Kim: *przechyla główkę w bok* Trupa?
UsuńAaron: Kazami charakterkiem coraz bardziej upodabnia się do braciszka ot co.
Shizuka: *ma ogromną chęć przypalić mu czupryne*
Hiromi: *obejmuje Shizu i glaszcze po głowie skutecznie ją rozpraszajac* No już, już Zuka - chan. x3
Shizuka: *stara się wyrwac* Puść ... mnie głupia!
Hiromi: Nie. >:D Kimmi choć przytul ninje! xD *przy okazji rzuca telefonem między facetów szykujacych się do skoczenia sobie do gardeł* Spokój tam! -_-
Kim: *nie trzeba jej dwa razy powtarzać i przylepia się do Shizu jak glonojad do szyby* ^.^ Rakshii choć do nas!
Raksha: *z lekkim uśmiechem cichcem przysiada się do Kusari*
Shizuka: *poddaje się* Nienawidzę was...
Toshiya: *wygramolil się z kieszeni* One też cię uwielbiają szefowo.
Andrew: Można się dołączyć?
Hiromi: *uśmiech* Mowy nie ma. Tulcie się we własnym męskim gronie.
Jess: Nie pamiętasz jak Izu opisał trojaczki Kazami? Trup - zombie - żywy
UsuńJenn: No Adrew idź do pomidorka ;3 *plecie sobie warkocza*
*Autorka próbuje wypatrzeć jakiś przystanek* Kocham jeździć autobusami, wręcz uwielbiam xD
Jenn: Tylko wysiądź w jakimś ludzkim miejscu
Dobra, dobra tym razem nie jest ciemno, ok? xD
Kim: Teraz już pamiętam. ^^ *poprawia ułożenie przy Kazami*
UsuńShizuka: Żebra mi polamiecie.
Hiromi: E tam, do jutra się zrosną.
Raksha: Poza tym ... raczej... Prędzej byśmy ... c-cię udusiły.
Andrew: *zrezygnowany* Ale to nie to samooo... Z resztą *podpatruje na okładających się Yakaru i Stojanova* są aktualnie trochę zajęci sobą nawzajem.
Shizuka: *look'a na Hiromi* Nie rozdzielisz ich?
Hiromi: Nie chce mi się. I tak się nie nauczą.
Jenn: No Shizu nie zdychaj *zarzuca ręce na szyję Andrewa i opiera brodę o jego głowę*
UsuńZwycięstwooo! *rzuca torbe na kanapę i siada na kanapie*
Aki: Zajęci? Faceci? Yaoi?
Jess: Nope, Aki xD
Aki: Meh, a myślałam, że będę miała czym szantażować *wzrusza ramionami, w jednej ręce trzymając rzeźnicki nóż*
Ty się już tak na psychopatkę nie strój
Aki: Ha? *dostrzega nóż* Aaa, robię sushi
...
JennJess: Uuu *.*
Shizuka: Niczego nie mogę obiecać dopóki mnie nie puszczą.
UsuńHiromi: Nie zginiesz skoro masz siłę tak głośno narzekać.
Kim: Przecież jesteś feniksem, ne? Odrodzisz się. ^^
Shizuka: To tak nie działa.
Kim: *zdziwienie* Nie?
Andrew: Bardziej ta tradycyjna (u hanzy) forma zajęcia - naparzają się po mordach. Tym razem z bronią białą.
Kim: Yun - chan czasami grozi po cichu, że jednak zrobi one shota z nimi w rolach głównych.
Ja: *od niechcenia przeglądając mangi* Albo, jeśli czegoś takiego się podejmę, to mini opowiadanie na walentynki.
*dwójka mordojebców zastyga w bezruchu*
Kaosu: ... Że co?
Aaron: *kropla potu formuje mu się na skroni* Ty chyba nie jesteś poważna...
Ja: *odwraca powoli głowę w ich stronę z sadystyczno-wrednym uśmiechem na ustach*
Andrew: *wzdryga się* A jednak jest.
Hiromi: Sadystka mod on.
Ja: Więc lepiej uważajcie, bo takie cuda o was nasmaruje, że ze wstydu nie wyjdziecie z bunkra przez rok z kawałkiem.
Aaron: Nie możesz...
Ja:*mruży oczy* Co nie mogę? Autorką jestem wszystko z wami mogę... A ty lepiej siedz cicho, bo jeszcze nie zdecydowałam kto będzie "przewodził".
Hiromi: Uuu, mocne.
Kim: *piszczy na myśl o nowym yaoicu*
*panowie po skrzyżowaniu zdegustowano - przerażonych spojrzeń spitalają w przeciwne kierunki*
Ja: No i spokój. ^^ *wraca do mang*
Kim: A właśnie jedna rzecz mnie zastanawia... Co Gus zrobi, kiedy Keith i Jess się zejdą?
Hiromi: *chichocze pod nosem* Zostanie ich lokajem ot co ze sobą zrobi. XD
*przysypia nad laptopem*
UsuńJess: *strzela Autorkę poduszką*
Aki: Aaron - kun będzie lepszy na seme ^^
Przestań mówić z uroczym uśmiechem i tym nożem w ręce ;-;
Aki: Hee? A czemuu?
Nie denerwuj mnie nawet
Jenn: *puszcza Andrewa* Chotto matte, Kaoosuu!
Jess: Yuna - san, Yuna - san, napisz tooo *.*
Cóż Gus...no z Aki to im ewidentnie nie wypali...yyy..moze go zabiję? ^^''
Jess: Jaki lokaj, on będzie tylko Keithowi usługiwał xD
Hiromi: *bawi się włosami Shizuki* Może i będzie, ale Yuni dla przekory z Kaosu zrobi seme jeśli tylkp cugino dostatecznie mocno ją wkurzy.
UsuńKaosu: *stara się zahamować, ale potyka się o własne nogi i po kilku niekontrolowanych obrotach i innych przewrotach ląduje plackiem na podłodze w kuchni* Hai Jenn-san?
Arisu: *popija spokojnie herbatę przy stole*
Ja: Jeśli tylko będzie sposobność i wena bez lenia to pewnie napiszę. ^^ Kto wie może na to nieszczęsne święto zakochanych.
Andrew: I trauma na całe życie jak znalazł.
Hiromi: Będzie wyglądać na nieszczęśliwy wypadek? Czy inna aranżacja?
Shizuka: Nie baw się w mafioza.
Kim: *nadyma policzki* Od kiedy to się idzie w najprostrze rozwiązania?
Jenn: *odpowida na pytanie Kim* Od zawsze Kim-chan xD
UsuńEttooo, nw xD Może przeżyje i znajdę mu jakąś pannę? Piszę na spontana, więc...
Jess: Tu jest wszystko możliwe
Nom xD
Jenn: *klęka przed nim i nachyla się, mrużąc oczy* Pokaż no mordkę...*patrzy na niego w skupieniu* Tak, zdecydowanie uke *prostuje się z uśmiechem*
Kim: To nudne.
UsuńHiromi: A paradoksalnie najlepsze Kimmi. ;)
Ja: Jeśli naprawdę nie będziesz miała pomysłów to strzel na sam koniec crossover. XD One zazwyczaj działają i a nóż widelec coś dla niego wymyślisz.^^
Shizuka: *mruczy ironicznie* Chatę pustelnika na zadupiu.
Kaosu: *czyste niedowierzanie* Goniłaś mnie tylko po to aby stwierdzić, iż jeśli ten chory plan Yuny przejdzie w czyn to mam się podporządkować Kagamine?! No wiesz co Jenn. -,-
Jenn: *szczerzy się do Kaosu* Zapomniałeś dodać, że cię położyłam na swoich kolanach, ale tak, pomidorku ^^ Nic nie poradzę, że lubię zarówno yuri, yaoi jak i zwykłe hetero ;3 Poza tym, kto się czubi ten się lubi nie? *puszcza oczko*
UsuńJak przejdzie w czyn, to ja cię Yuna mogę o niego dręczyła, już to ci zapowiadam
Jess: Ne, ne Aaron, wiesz, że zostaniesz seme? *uśmiecha się miło, przymykając oczy*
E tam to dopiero 3 część *macha ręką*
Kaosu: Yuna jest równie tolerancyjna co ty. (Inaczej wcale nie groziłaby yaoicem.) *zgroza* Działa, ale nie w naszym przypadku. Nigdy w życiu, nope!
UsuńJa: Ay, ay Angel. Mogę nawet pierwszą cię powiadomić jeśli zacznę nad tym pracować. ^^
Shizuka: Wyśesz jej jeszcze próbne wersje?
Ja: Całkiem niegłupi pomysł, jak myślisz Angel? X3
Aaron: No kurna pięknie cudnie, tylko czemu kutwa ta ceglasta lolitta?!
Hiromi: A właśnie ludzie co z Keron'em?
Ja: Wciąż zgodnie shipujemy, ne Kim? :3
Kim: Ale po cichutku. ;)
Andrew: Z czym?
Jess: *przekrzywia głowę na bok* Aree, czyżbyś wolał jakiegoś innego? ;3
UsuńJenn: No przeżyjesz *robi mu puci - puci*
Jestem za! Będę czekała z niecierpliwością!
Jess: Kermitem, taka zielona żaba, chyba znasz, ne? ^^
Aaron: Żadnego. Byłbym zobowiązany i szczęśliwy gdyby Yuna pozostawiła mnie w spokoju.
UsuńJa: Not gonna happen, ya know.
Kaosu: A czy mam inny wybór? Ale Yuna będzie płaciła za uszczerbki na moim zdrowiu psychicznym. -,-
Ja: *klaszcze* No, to teraz tylko liczyć na wene i motywację. X)
Andrew: Serio chodziło wam o żabę?
Daki:Kero?
Hiromi: Oczywiście, że nie trąbo jerychonska. -_-
Kim: O Aarona i Kelly z zaprzyjaźnionego bloga.^^
Andrew: Kojarze dziewczynę. Uważacie, że między nimi pyknie?
Kim: Nom.
Jess: *kiedy ogarnęła, że pomyliła osoby, wybucha śmiechem i puszcza bluzkę Aarona, odchodząc na bok*
UsuńTylko się nie uduś xD
Jenn: Może ci znajdzie jakąś fajną dziewczyne po tym wszystkim^^
Ciebie najlepiej
Jenn: *patrzy na Autorkę spod uniesionych brwi niemal po czubek głowy* Ty się dobrze czujesz?
Przecież kpię sobie, ty byś biednego Kaosu zniszczyła doszczętnie
Jess: Dlatego też masz Blaisa xD
Aaron: *typowy da fuq w wyrazie twarzy*
UsuńRaksha: *zerka na Jess* Etto... J-jess-san Daijoubu ka?
Ja: Ktoś dla Yakaru... W sumie jeszcze nigdy na poważnie nie myślałam z kim mógłby być w mym "kanonie". xD
Kim: Jenn-chan i Kao-kun? ... Dziwne połączenie, ale jako multishiper nie dopieprzalabym się. ^^
Hiromi: Nie ma jak paringi między postaciami z różnych blogow.x)
Jess: Hai, hai XDD
UsuńJenn: Nigdy. Wybacz Kaosu dla mnie jesteś tylko pomidorkiem ;3
*Autorka jest przeszczęśliwa, bo wróciła z galerii promocji*
Raksha: *rozluźnia się, lekko usmiecha i wraca na sofe*
UsuńAndrew: Skoro on jest pomodoro, to trzeba mu znaleźć osobę, która kojarzyć się będzie z serem mozzarella i wtedy wyjdzie z tego caprese. XD
Hiromi: Kucharz się znalazł.
Andrew: Bankowo lepszy od ciebie;)
Hiromi: Radzę wycofać z niego kapitał.
Ja: *regeneruje siły po wizycie w parku linowym*
Kaosu: *opiekun mod on* Jak można się nie dopiąć liną asekuracyjną?! Chociaż jedną! JAK?!
Ja: *wzrusza ramionami* Normalnie. I tak, wiem, że osiągnęłam miesięczny szczyt głupoty.
*słucha TDG, patrząc przez okno* Hmmm...
UsuńJenn: Tylko tak do 2 w nocy to napisz
Postaram się xD
Jess: Keith jest najlepszym kucharzem ever xD
Jenn; W shocie umiał gotować
Jess: Będę go uczyła
Jenn: Oho, wydaję mi, że ta nauka skończy się gdzie indziej *kącik ust jej drga*
Haru: Za dużo siedzisz z Izu
Jenn: Może troszkę xD
Jess: Yuna się na dopięła, Angel zgubiła, Autorki serio są cholernie niezależne xD
Jenn: Powaga, znajdź sobie faceta
I kto to mówi
Jenn: Ja się nie gubię we własnym mieście
-.-