Ciekawe, czy tęsknotę za walką z Vexosami
mogłam określić mianem syndromu sztokholmskiego.
– Jessie, twoja
kolej.
A może to tylko takie złudzenie? W końcu
przy fizyce nawet ręczne pranie wydaje się boskim zajęciem.
– Jessie,
słuchasz mnie?
O matko, ale bym zjadła pączka. Albo wypiła
mleczko kokosowe. Albo oba na raz!
– Jessie!
I jeszcze Aki, dezerter, niech jej imię
będzie przeklęte, pozostawiła mnie na tych torturach. No jak tak można?
Zgłaszam zażalenie, bez kitu, miałam jeszcze dwie lekcje, a byłam już tak
otumaniona, że luja zrozumiem! Ach, czemu ja tak cierpiałam? A może to sprawka
Tytana? Pewnie użył tych swoich mrocznych czarów marów i mnie tak udupił. Oj
czuję pozew...
– Jessico
Knight!
Trzask dłoni tuż koło mnie zmusił mnie do
uchylenia oczu i podniesienia głowy z ławki. Spotkałam się z rozwścieczonymi,
świńskimi oczkami fizyka i musiałam się ugryźć w język, by nie przekląć.
– Tak? –
spytałam sennie, przecierając powieki.
– Zadanie –
wycedził i pokazał kciukiem na tablicę, która była wypełniona jakimiś liczbami,
bazgrołami, robaczkami i innymi cudami. Ahahaha, no to po zabawie, czas
zamawiać trumnę. – I masz uwagę za spanie na lekcji.
Wywróciłam oczami, a ten tylko wykrzywił się
jeszcze bardziej i odszedł w kierunku biurka. Podniosłam się powoli i ruszyłam
do miejsca kaźni, zbierając współczujące spojrzenia Phoebe oraz Haruki.
Drake, który siedział po turecku, pokazał mi uniesiony kciuk, na co obdarzyłam
go pełnym politowania spojrzeniem, a Dean zaczął gorączkowo stukać palcami w
telefon, by wyszukać dla mnie rozwiązanie. Reszta mojej kochaniutkiej klasy
dzieliła się na dwa obozy. Ta część pod
wodzą pustaków z kilem gładzi szpachlowej na twarzy i pustym staniku wypchanym
skarpetkami, uśmiechała się złośliwie. Pozostali ustawiali sobie mury obronne w
postaci podręcznika i chowali się za nimi, by nie paść kolejną ofiarą
nauczyciela.
W końcu stanęłam koło tablicy interaktywnej
i wzięłam do ręki pisak. Zmarszczyłam brwi i odczytałam treść zadania, a raczej
próbowałam, bo przy drugim zdaniu w moim mózgu tłuściutkimi literami pojawił się
napis „Przepraszam, to wykracza poza moje możliwości”. Westchnęłam
ciężko, opierając rękę na biodrze i spojrzałam do tyłu. Dean wraz z
Shieną zaczęli rysować w powietrzu działanie, więc obserwując ich jednym okiem,
zaczęłam pisać ciąg liczb. Można powiedzieć, że szło mi pięknie, póki ten
koszmarny buc, pardon, nauczyciel, nie zauważył tego procederu i huknął dłonią
o biurko. Matulu, jak on taki nerwowy, to niech sobie meliski zaparzy, a nie
mnie przyprawia o zawał.
– Jessie ma to
zrobić sama! – warknął, sztyletując wzrokiem moich biednych wybawców wzrokiem i
zwrócił się do mnie. – Umiesz to, prawda?
Uśmiechnęłam się miło.
– Ani trochę.
Jego szczęka zaszurała o podłogę, co
znaczyło, że światopogląd i sens życia właśnie mu się roztrzaskał, dlatego
odłożyłam pisak na miejsce i oparłam się wygodniej o ścianę. Trochę to pewnie
potrwa, zanim się ogarnie.
Tak właśnie prezentowało się życie szkolne
17-letniej Jessicy Knight, która od trzech miesięcy grzecznie chodziła do jedenastej klasy w liceum w Los Angeles. I wiecie co było w tym najbardziej
ironiczne? Nie umiałam fizyki, chemii i geografii za cholerę, a musiałam wybrać jeszcze jeden z tych przedmiotów prócz biologi. Więc jak postąpiłam? Poszłam za przykładem Shieny i wzięłam fizykę. A teraz zastanawiałam się, czy nie powinnam sobie za ten przecudny pomysł strzelić piątki. W twarz. Krzesłem.
Buc już się pozbierał i otwierał usta, by
móc wygłosić arcyważne kazanie, które z pewnością zmieni nasz pogląd na
rzeczywistość, gdy rozbrzmiał dzwonek. Praktycznie biegiem dopadłam
przedostatniej ławki, wrzuciłam rzeczy do plecaka i wypadłam z klasy, mając w
nosie, że nauczyciel coś za mną wrzeszczy. Wiedziałam, że oberwie mi się za to
na zachowaniu i ocenach, lecz nie ruszało mnie to. Aspirowałam na bycie
tłumaczem, więc fizyka była mi zbędna.
Zaczęłam rozglądać się za Shieną, która
zgubiłam w szkolnym tłumie, i przypadkowo sprzedałam jakiejś pierwszoklasistce
plaskacza torbą.
– Sorki! –
zawołałam.
Uniosła nieco głowę i spojrzała na mnie
malinowymi, podkrążonymi oczami. Przez chwilę się tak po prostu gapiła, stojąc
w miejscu i zawadzając wszystkim wokół, po czym znów wlepiła wzrok w telefon i
ruszyła dalej.
– Jess! – Ręka
Stelli wyciągnęła mnie z tłumu uczniów prosto na wysoki parapet, gdzie
siedziała już cała nasza ekipa, z wyjątkiem tej cholery Aki.
Drake przesunął się, tym samym robiąc mi
miejsce. Ochoczo na nie klapnęłam i z prawdziwą ulgą oparłam się plecami o
szybę.
– Przeżyliśmy to
– powiedziałam słabym głosem, podnosząc pięść.
– Przecież temat
był łatwy – odezwał się Dean.
– Właśnie –
potwierdził Drake.
– Dla was
wszystko z fizyki jest proste – westchnęła Stella, zamykając dzienniczek, w
którym rysowała projekty ubrań. Ona akurat była mądrzejsza ode mnie i poszła na geografię. No ale w sumie z moim zmysłem orientacji w terenie, tam też by były niezłe cyrki.
– Bo fizyka jest
łatwa – Bliźniacy równocześnie przechylili głowy w bok i obdarzyli nas pełnym
zdumienia wzrokiem.
– To co wy robicie na tylu językach zamiast przedmiotach ścisłych i matmie?
– No cóż... – Drake wyszczerzył się niewinnie.
– No cóż... – Drake wyszczerzył się niewinnie.
– ...nie mamy
nawalonych lekcji... – zauważył Dean.
– ...nie męczymy
się... – wtrącił Drake.
– ...i będziemy
mogli robić żarty w wielu językach – dokończyli razem.
Wymieniłyśmy z Shieną spojrzenia i klepnęłyśmy
się dłońmi w czoła. Logika braci Rendich opierała się na kompletnym luzie i
uwielbieniu żartów. Dlatego tak bardzo ich kochałam, ale dla przewodniczącej
stanowili wręcz zarazę.
– I jak tam
młodzieży? – spytał Roger, kumpel z klasy Jane, błyskając białymi zębami.
– Świetnie.
Zabawa przednia. Żałuję, że wcześniej nie wróciłam do tego cudownego miejsca –
Uniosłam oba kciuki, krzywiąc się.
– Czyli balet.
– Balet.
– Ale prawdziwe
tańce będą zaraz – stwierdził Drake, zeskakując z parapetu.
– Hm? – Haruka
zerknęła na nich.
– Zobaczycie –
Dean puścił oczko, po czym wraz z bratem podążyli w stronę schodów.
Były z nich dosłownie diabelskie bliźniaki.
Nie dość że oboje byli rudzi, to jeszcze w ich błękitnych oczach zawsze gościł
ten niebezpieczny błysk. Chodziłam z nimi do podstawówki i rozpętywali tam takie
bajlanda, że książkę by można o tym napisać. Kilku nauczycieli poleciało sobie
na chorobowe przez załamanie, a woźny nam się zmieniał co pół roku. W liceum na
razie nie słyszałam, by coś odpalili, ale była to pewnie kwestia czasu, a właściwie
paru minut, bo właśnie skończyła się przerwa i zaczynało się kolejne 50 minut
szampańskiej zabawy.
– Ughhh –
burknęłam, zarzucając plecak na ramię. Humor mi się nieco poprawił, kiedy
usłyszałam, że teraz będzie włoski. Akurat języków mogłabym się uczyć przez
wszystkie lata edukacji, zwłaszcza, że im więcej ich znałam, tym więcej zawodów
stało przede mną otworem.
– Słyszałam, że
w tym roku będziemy mieli nauczycielkę, bo Danielowi urodziła się córka –
powiedziała Haruka, kiedy wspinałyśmy się po schodach.
Zbyłam to wzruszeniem ramion, ale Stella
zatrzymała się na stopniu i złapała nas za ramiona, prawie wbijając fioletowe
paznokcie w skórę.
– Zaraz, stop,
zatrzymajcie się – Jej zielone oczy urosły do rozmiarów talerzy. – Nowa
nauczycielka?
– Taaak –
przytaknęła z wahaniem Shiena i poprawiła okulary, które zsunęły jej się na
czubek nosa.
– I ona nigdy
nas nigdy nie uczyła.
– Yup.
Stella wreszcie nas puściła i odchyliła się
do tyłu, głośno wzdychając. Przyłożyła ręce do twarzy i pokręciła kilka razy
tak energicznie głową, że prawie zniszczyła swój misterny kok.
– Wy wiecie co
to oznacza? – jęknęła, patrząc na nas przez palce. – Rendichowie zastosują
swoją taktykę zamiany, a potem...
Nawet nie musiała dokańczać, bo na piętrze
rozległ się trzask i okrzyk Phoebe.
– Zaczęło się – mruknęła
Shiena.
Chyba ten włoski jednak nie okaże się
wybawieniem...
****
– Wyglądasz
gorzej niż śmierć – skwitował Mick, po uprzednim wypiciu kilku łyków soku
pomarańczowego.
– Już mnie tak
nie komplementuj, bo się zarumienię – burknęłam, ciskając plecakiem w kąt.
Kołysząc się na boki, przebyłam kilka metrów
dzielących mnie od kanapy i zaległam nosem w miękkiej poduszce. Fizycznie nie
byłam wykończona, ale psychicznie jak najbardziej. Musiałam uspokoić
nauczycielkę od włoskiego, bo Phoebe była zbyt zajęta opieprzaniem od stóp do
głów bliźniaków i nie miała czasu, a uwierzcie mi, nie było to proste zadanie i
wymagało wręcz nadludzkich wysiłków. Kobieta była w stanie przypominającym
histerię i z trudem przyswajała słowa. Jednak udało mi się, dyro nie przyleciał.
Tylko mój umysł został zbyt nadwyrężony.
– Czy mogłabyś
mnie wreszcie wypuścić? – Z plecaka dobiegł zniekształcony syk. – I więcej mną
nie rzucać o ściany?!
– Mick, mam
nawiedzony plecak! – wykrztusiłam, ale trybiki zaczęły działać i ogarnęłam, że
to Fludim. – Aaa, sorki, sorki, zapomniało mi się – Podpierając się jedną
dłonią o podłokietnik, wyciągnęłam drugą rękę i odpięłam kieszeń, w której
siedziała maruda.
– No nareszcie! –
fuknął obrażony, wychodząc z niej i wskakując na stolik.
Machnęłam na niego ręką, bo gdy miał focha,
to lepiej było go nie drażnić i miałam zamiar wrócić do jaśka, kiedy mój
telefon wypełnił salon piosenką „R U Crazy” – Conora Maynarda. Już miałam po
niego sięgnąć, ale Mick był szybszy. Spojrzał na wyświetlacz i zmarszczył brwi,
po czym przeniósł na mnie rozzłoszczony wzrok.
– Keith –
wycedził. – Ciągle utrzymujesz z nim kontakt?
– Jeez –
westchnęłam i usiadłam na piętach. – Uspokój się, mamusiu i oddawaj telefon.
– Chyba ci
wyraźnie powiedziałem, że powinnaś się od niego trzymać z daleka – warknął,
odsuwając komórkę poza zasięg moich rąk. – To psychol.
– Był psycholem –
podkreśliłam. – Ale się ogarnął i teraz
mi pomaga na Vestalii oraz szukaniu Kenjiego!
– Czemu akurat
on, co? Masz tam chyba więcej znajomych, nie?
– On ma
najwięcej wtyków – Zmrużyłam oczy. – Poza tym nie będziesz mi tu dyktował
życiem!
– Jestem od
ciebie starszy!
– Tylko
fizycznie o dwa lata, bo mentalnie to kochany jesteś na poziomie 6-latka – Złapałam największą
poduchę i trzepnęłam w łeb. – A teraz oddawaj telefon, bo pokażę Camilli to.
Przez chwilę wodził wzrokiem od komórki do
mojej wyciągniętej ręki, po czym skapitulował i oddał sprzęt.
– Ale ja
ostrzegałem, pamiętaj – dodał.
– Tak, tak –
mruknęłam, schodząc z kanapy i idąc na piętro. Zauważyłam, że Fermin wysłał mi
sms’a.
Do: Jessie
Od: Keith ^^: Rada chciałaby się jutro
spotkać z tobą w sprawie twojego brata, masz czas?
Skrzywiłam się. Rada, huh? O ile
większość z nich dało się przeżyć, to Ethan sprawiał, że ciśnienie mi skakało
po dwóch minutach. Cud, że mu jeszcze buźki nie obiłam. Przez chwilę biłam się
z myślami, czy nie skłamać o jakiejś arcyważnej sprawie, ale skoro chodziło o
Kenjiego...Może trafili na jakiś ślad?
Do: Keith
Od: Jessie: Yeah, mogę, bez problemu.
Oby tylko było to szybkie spotkanko, a nie
półtorej godziny opowiadania, jacy to moi rodzice byli wspaniali, albo jak to
szanują osoby z mocą. Tsa, stare hieny wyczuły okazję do podwyżki i już się
łaszą. Szkoda, panowie i panie, ale ta dziewczyna na pewno nie obejmie tronu, o
nie. Nie w tym życiu.
Mój telefon znów zaczął wibrować. Zerknęłam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się lekko.
Do: Jessie
Od: Keith ^^: Do zobaczenia.
Hejka, kochani! ^^ *macha energicznie* Jak widać na rozdział trzeba trochę było się naczekać, ale szkoła już od początku mi dowaliła (dzień dzisiejszy wolę przemilczeć).
Akcję części 2 rozpoczynam pół roku później, więc wiadomo, że dużo się podziało u Jess i poznała sporo nowych osób, ale spokojnie początkowe rozdziały wszystko wyjaśnią itp. Bo wiecie ta seria, to będzie istny chaos, gdyż nie obejrzałam GI i jakoś mnie do tego nie ciągnie xD Będę się posiłkowała informacjami z wiki lub znajdę kogoś kto jest w tym oblatany. Dodatkowo będzie to już fabuła bardziej po mojemu i będzie miała mniej wspólnego z wojownikami (tak, skupiam się bardziej na Vestalii i moim teamie czterech córeczek). Ale spokojnie! Na pewno motyw bitwy dwóch nacji o KULKĘ (serio? xD), Rena, tych hipnoz Kazariny się pojawią...a zresztą zobaczycie!
Jess: To zaraz będzie długości notki.
Siedź tam cichutko i szukaj mi zeszytu. No to ja się już odmeldowuję! ^^
Dobranoc ^^
*późny zapłon* przeczytałam, wiedz to!
OdpowiedzUsuńKel: Brawo ty
Brawo ja, zwłaszcza, że od tygodnia robię za żywego trupa ;P
Kel: I gdzie tu powód do radości?
.... No właśnie ni ma :_: a nie, wróć, jest - rozdział u Jess! ^^ początek już pokochałam; to takie prawdziweeee.
Kel: Chociaż u ciebie to teraz się przejawia na praktykach
" Nessa: *stojąc na recpecji któregoś dnia* Ciekawe ile dzisiaj lotów odwołają...
Natalia: (moja opiekunka na recepcji) I w tem sposób imbusujemy karty...
Nessa: O, a może znów przyjedzie do nas ta rozchisteryzowana Amerykanka?
Natalia: Twoja kolej
Nessa: Ile jeszcze do końca?
Natalia: Jesteś z nami?
Nessa: *patrzy na zegarek* ugh, jeszcze 3 godziny..."
No to tak z grubsza xD
" – Umiesz to, prawda?
Uśmiechnęłam się miło.
- Ani trochę."
Kel: #Nessa na matmie przy tablicy
Nie tęsknię za szkołą ;-;
A tu wszędzie ją widzę o.o
Bliźniakiiiiiiii! *tuli Deana i Drake'a* jak ja uwielbiam wszystkich bliźniaków! ^^ z nimi jest Najwięcej zabawy, co tutaj chyba bedzie tylko potwierdzone xD
Kel: Już się potwierdziło.
Dobra, łeb i pęka od dwóch dni, więc kończę, wiedz że czekam z niecierpliwym serduchem na nexta a teraz spróbuje iść spać, papapa ^^
Wysyłam wenę w słoikach w pudełku z chęciami i czasem na pisanie
:*******
*zepsuł jej się laptop przez co pogrążyła się w ciemności. Dodatkowo dostała okres* Zajebisty październik, kurwa wręcz spełnienie marzeń
UsuńJess: Poczekaj na wychowawczą
*wzrok Hannibala Lectera* Morda w kubeł a to już
Jess: Hai, hai xD
Ja tu opisuję siebie na lekcjach xD
Aki: Poczekajcie na wf, to jest bajlando
Tsaaa xD oj tak to są rude zła, znajomi Jenn, więc wiesz, balety, party hard itd
Śpij tam śpij a ja wracam do depry, bo tak długo jak nie odzyskam lapka, to nici z notek ;X
Brawo córciu wstawiłaś rozdział XD I niema to jak szkoła! Yey!
OdpowiedzUsuńJack: Zawiało optymizmem, a nie czekaj to przeciąg.
Panu już dziękujemy za komentarze.
Lilka: Jess chrzań brata oni wszyscy tak reagują prawda Jack?
Jack: A co mnie to obchodzi? Wiem jedno ten cały Keith, Spectra czy jak kto woli chce tronu.
Lilka: Może nie należę do klubu adoracji Spectry Phantoma, ale dajmy sobie wszyscy na wstrzymanie :)*ciszej do Keitha* Skrzywdź ją, a ja skrzywdzę ciebie.
Drake i Dean :3 Muszę ich poznać z moimi bliźniaczkami.
Jack:Lecisz. Kturaś z nich jest moja tylko jeszcze nie ogarniam, która bo obie są identyczne.
Właściwie idzie je odróżnić.
Lilka:Jemu nie przetłumaczysz. Jack co się będziesz ograniczał obie poobracaj.
Jack: W sumie :)
Lilka:*facepalm* Z kim ja żyję?
Czekamy na next!
XOXOXO
Tak, wstawiłam, ale...*oczy jej wypełniają się łzami, a borda zaczyna drzeć* Mamuuś, laptop mi się popsuuuuł ;;
UsuńJess: Hyhy, spokojnie, ja tu mam takie materiały, że gówniarz zamilknie na wieki
Mick: Kto jest gówniarzem, pierdoło? -.-
Jess: You, my friend :P
"Wiem jedno ten cały Keith, Spectra czy jak kto woli chce tronu."
Jess: To niech go bierze, droga wolna xD
Jenn: Sis, lepiej się odsuń, bo cię jeszcze podepcze, jak będzie do niego biegł
Jess: xD
Keith: *usłyszał podobne teksty połączone z nożem i paralizatorem od Aki oraz Mick'a, więc ma wyjebane...a nie czekaj, on ma tak zawsze*
tak, rude zła, co lubią zrobić takie party hard, że po dwóch minutach możesz się znaleźć na promie do Szwecji
Aki&Jess: Ta siedemnastka Haru
Haru: Dalej mam dziurę w garażu xD
Kturaś z nich jest moja tylko jeszcze nie ogarniam, która bo obie są identyczne.
Właściwie idzie je odróżnić.
Lilka:Jemu nie przetłumaczysz. Jack co się będziesz ograniczał obie poobracaj.
Jack: W sumie :)"
Jenn: *łapie Jacka za kołnierz i ciągnie przed siebie* Blaise, odnalazłam twoją pokrewną, zjebaną duszę!
Yyy nie. Chodź mamuś przytuli :) Jack marsz naprawić Angel laptop.
UsuńJack:Jak mi zapłacicie.
Kopniakiem w tyłek jak chcesz.
Lilka:To dobrze tylko ich sobie przez przypadek nie usuń albo coś. Ja Jacka od prawie dwóch lat szantażuję tym, że powiem wszystkim, że się...*Jack zasłonił jej usta ręką na co ta się śmieję*
Jack:Fu. Obśliniłaś mnie.
Lilka: Twoja wina, twoja wina, twoja bardzo wielka wina :D
Jack: No tak. Pffy. Niech se go bierze bo kogo to obchodzi? W końcu to tylko władza nad całą Vestalią czy jakimś innym ufokoewm*jak zwykle nie mówi poważnie*
"Jenn: *łapie Jacka za kołnierz i ciągnie przed siebie* Blaise, odnalazłam twoją pokrewną, zjebaną duszę!"
Lilka: I już czuję, że się nie polubimy.
Jack:Puszczaj frajerko*wywija się i poprawia kołnierzyk* Ja nie miewam bratnich dusz nawet takich zjebanych.
Jenn: *trzepie Jacka w tył głowy* Zamknij mordę, kurwibąku *odwraca się do Lili* Ale Blaise jest zajebisty :3
UsuńBlaise: *wychyla się z lisim uśmiech* He? Nie wiedziałem że...
Jenn: Ale zjebany również
Blaise: *łapie się za serce* Aleś podła *kąciki ust mu drżą*
Jess: Jackuś ty nie znasz rady Vestalii, taki Ethan to tak łatwo żyć by nie dał. On by Zenka raz dwa ogarnął
Ethan: Niestety nie zdołali mnie przyjąć podczas jego kadencji. Będę musiał złożyć zażelenie i wyciągnąć konsekwencje
Jess: Jprd, 2 minuty słuchania i już mi gorzej
Ethan: Mi jest gorzej jak na ciebie patrzę
*tuli się do Kruka* A ja chciałam piiiisać ;-;
A ja siedzę teraz i piszę dramę oczywiście XD Wena podłe stworzenie kocha noc.
UsuńJack:*Jenn trzepnęła, a jakaś niewidzialna siła odepchnęła ją kawałek od niego na co ten się uśmiechnął*
Lilka: Ne Jenn nie bij mojego gówniaka tylko ja to mogęrobić.
Jack: Nikt nie może :)
,,Ale Blaise jest zajebisty :3"
Lilka: Okaże się.
Jack: Tu się nie ma co okazywać tu wszystko jest już wiadome.
Ja: Pffy. Uśmiecha się jak wy XD
Jack&Lilka:Kpisz czy żartujesz?-_-
Jack: Rady Vestali może i nie, ale mam kuzyna imieniem Ethan i jest upierdliwy jak stary dziad. Tego twojego dziada z rady niech zabije to fioletowe skaczące i psychiczne. Ono to lubi.
Lilka: Ono ma na imię Akane.
Jack: Niestety nie mam pamięci do imion tylko do twarzy. Przykro mi :)
To może nw zaloguj się na telefonie na blogera i tam sobie zapisuj jak ci coś wpadnie do głowy.
UsuńAki: Spoko, nie zależy mi na tym, by pamiętał mnie gówniarz ;)
UsuńJa cały czas z telefonu lece i niezbyt mi to na telefonie idzie xD Cóż jakoś przeżyje te kilka dni xD
Jenn: *niespecjalnie ją to ruszyło* To ty mną nie ciskaj tym gównem z kompasu
Mam shota na Halloween! I walentynki!
Jess&Aki: Oho
Hyhyhy
Jenn: *podpiera się pod boki* Jest. To co mowie jest słuszne
Akashi <3
Jenn: Ogarnij się
Ale Kisia jest lepszy <3
Jenn:...
Jack:To świetnie :)
UsuńJestem z tobą całą duszą!
Lilka: Tak się zabawnie złożyło, że to nie byłam ja.
Jack: :)
Właśnie miałaś pisać paring KyoyaxJenn XD Będzie to?
Lilka: A teraz tylko się modlić żeby Natalia siedziała cicho bo coś ci do głowy strzeli znów.
Bój się bój XD Chociaż nie jestem pewna czy dałabym się znów katować. Ja shota na Hallowen miałam pisać w tamtym roku-nie wypaliło. Bożonarodzeniowy druga część-nie wypaliło. Może w tym roku dokończę XD
Jack: Weź się za robotę co?
Staram się :/
Lilka:Słuchaj Jenn twierdzisz, że ten cały Blaise jest podobny do Jacka. To nie mój kumpel ani brat więc może mieć ciężkie życie. Poza tym jaki Akasi i Kisia i z jakiej to animy?
Jack: Zaczyna się.
Lilka:Spadaj na szczaw.
Jack: Może ty idź go sobie pozbierać w końcu to ty masz pociąg do zielonego, a nie ja.
Lilka:Mógłbyś...po prostu przestań.
Jack: Co tylko zechcesz księżniczko, ale mówiłem, że będę ci to wypominał do końca życia :)
Yh, no nie wiem, może ich kiedyś dł beki napisze, bo dla Jenn już kogoś naszykowałam xD
UsuńJenn: *ma Jacka w nosie, więc pstryka palcami, a gdy za nią pojawia się fotel, mości się na nim wygodnie* O radości
Ja w tym roku napisze, hyhy. Mam idealny temat, dzięki wam arty <3 tylko teraz wybrać postać...
Jenn: Podobny tylko z podejściem do związku, szybciej bym się pochlastała, niż trzymała z kimś tak ułomnym jak ten chomik.
Kuroko no Basket, polecam całym serduchem <3
Aki: Przeczytała już mangę, omake, ma ulubione shipy, stworzyła własną postać, tylko na bloga czekać
XDD
Ach, Angel jak ja cię kocham za te twoje teksty. Piątka, krzesłem, chcę to zobaczyć, naprawdę. Już nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńZ trzecią serią mogę ci pomóc bo to moja ulubiona i dużo pamiętam ^^
Łapaj wene w czekoladzie i do następnego ^^
Iris, ty nawet nie wiesz jaka tragedia! Laptop się zepsuł, a ja mam wene! Rozumiesz?! Choć w sumie słówka z Niemca są większym problemem, hehe ;-; A piątki krzesłem możesz się doczekać, wszak czymś Aki musi rzucać xD
UsuńA teraz przepraszam wracam do czasów oświecenia w Polsce...
Ooo dziękuje💗
UsuńAngel przez Irs nie Iris ;-;
UsuńI łączę się z tobą w bólu mam praktycznie tak samo! Nawet komp też umarł, chociaż trochę został przez nas dobity XD
#wymiananietegocotrzeba
Ps: Polecam Writer Plus na telefon ^^
UsuńOj wybacz :x xD Tak mi Poniatowski w głowie zawrócił, że nie widzę co piszę xD Mój laptopik powinien wrócić niebawem i dobrze bo mam taki pomysł na shota na Halloween i muszę go zapisać:3
UsuńPozwoliłam sobie zacząć czytać od informacji odautorskiej i winszuję geniuszowi, który stwierdził, że zacznie serię nie znając nawet realiów. Patrząc po poziomie polskiej wersji Wikipedii i niewiele lepszej angielskiej (W charakterze pięć zdań, z czego tylko jedno odnosiło się do charakteru. KC, Wiki, KC.), już lepiej poświęcić ten tydzień i obejrzeć całość.
OdpowiedzUsuńSzczególnie, gdy zamierzasz wykorzystywać motywy z tego sezonu, a wierz mi, opieranie się “coś tam słyszałam, coś tam wiem” nie wyjdzie ci na dobre. Jeśli już lepiej byłoby odpuścić sobie mieszanie w to trzeciego sezonu i pisanie dalej kontynuacji na własną rękę. No ale wtedy by mnie tu nie było więc...przejdźmy do opka.
Już na start obrywamy bucówą ze strony głównej bohaterki. Każdemu zdarza się czasem zamyślić, szczególnie gdy przez rok zamiast do szkoły szlajało się za bandą kosmitów. Niemniej sposób w jaki przedstawiono jej podejście do nauczyciela sprawia, że moja sympatia do niej spada szybciej niż nadzieje Gilla na love interest z cesarzem w 38 odcinku.
Ja rozumiem, że można nie lubić jakiegoś przedmiotu i go nie rozumieć. Sama mam problemy ze zrozumieniem fizyki. Ale demonizowanie i obrażanie nauczyciela, bo śmiał wykonywać swoją pracę i rozeźlony zachowaniem głównej bohaterki śmie ukarać ją w sposób dość typowy dla nauczycieli? Abstrahując od sytuacji w klasie (jakkolwiek oczy mnie bolą od tego ciętego siekierą schematu), serio nauczyciel dostał erroru dlatego, że uczennica nie wie co i jak? Prędzej poinformowałby ją, że dostanie ocenę niedostateczną i by na przyszłość bardziej uważała na lekcjach, w końcu (na szczęście dla jeszcze trzymającej się nadziei sympatii do bohaterki) nie zrobiła niczego przekraczającego standardowe zachowania uczniów w szkole.
“liceum w Los Angeles”. Liceum w Los Angeles, które mieści się w USA. Coś tu bardzo nie pasuje.
Było brać geografię lub chemię, oba przedmioty wydają się bardziej kompatybilne z biologią niż fizyka, a przynajmniej łatwiejsze niż ona. Już nie mówiąc o tym, że profile w USA wyglądają kompletnie inaczej.
Poza tym… XD, bo inaczej tego nie jestem w stanie skomentować. Panna chce być TŁUMACZEM czyli kierunki stricte humanistyczne, a poszła na biologię i fizykę? To nie jest strzał w płot, to jest strzelenie w przeciwną stronę do celu i dziwienie się dlaczego kula jeszcze nie trafiła w środek tarczy.
Ja bym jednak zasugerowała że znanie języków jest konieczne w każdym zawodzie. Jeśli potrafisz komunikować w kilku, już jesteś cennym nabytkiem dla pracodawcy, bo dzięki temu np. łatwiej mu wyposażyć filię w innym kraju, albo prowadzić negocjacje z kimś z niego pochodzącego. Już nie mówiąc o tym, że wielu kontrahentów lepiej by patrzyło na kogoś mówiącego w ich języku. No ale bohaterka zdaje sobie z tego sprawę względem siebie, więc czemu nie potrafi o tym pomyśleć względem innych?
Już wiem, że bliźniaków NA PEWNO nie będę lubić. Jakkolwiek podejrzewam (a nawet mam pewność patrząc po arcie do tej dwójki) kto był pierwowzorem co do tych postaci, to żaden z pierwowzorów nie posunąłby się do świadomego skrzywdzenia drugiego człowieka w celach humorystycznych. A “żartownisie” powinni zostać wywaleni ze szkoły na zbity pysk po tym jak zauważono, że świadomie krzywdzą nauczycieli. Bo to nie jest śmieszne. Fizyczne krzywdzenie innych NIGDY nie jest zabawne. A jakby ktoś miał wątpliwość, niech spróbuje postawić się na miejscu ofiary, która złamała rękę.
(kontynuacja w drugim, bo się nie zmieściło, draństwo)
Pisanie tego komentarza to dla mnie prawdziwe przejście przez mękę. Serio. Jako osoba, która praktycznie od zawsze jest powiązana z system edukacji przez rodzinę (w Polsce, bo w Polsce ale zawsze), po prostu nie potrafię sobie wyobrazić ataku histerii u nauczycielki, z powodu tego że dwóch bliźniaków próbuje stroić sobie żarty. Demonizowanie szkoły, wmawianie otoczeniu, że nauczyciele to albo “buce” (czego w rozdziale nie uświadczyliśmy, no ale bohaterka wie przecież lepiej) albo osoby niekompetentne, stwierdzenie że przemoc wobec nich to “żart”, jest po prostu… dziecinne. Nawet nie dziecinne, głupie. Głupie, durne i stawiające bohaterów jako mało ogarniętych ludzi, którzy nie rozumieją, że dostają coś, za co ich dziadkowie musieli płacić i to wcale niemało. Szkoła jest męcząca, źle prowadzona, ma swoje wady - ale to dzięki niej dostajesz jakąś podstawę na której możesz opierać swój dalszy rozwój. No ale czego ja wymagam od kogoś kto poszedł na biologię i fizykę, gdy chce być TŁUMACZEM.
UsuńDobra, chyba wreszcie pojawił się jakiś bakugan, jak na opko poświęcone uniwersum z nimi związanymi - NAPRAWDĘ późno. Chyba, bo kolejne opisy wskazują jakby to wcale nie była kulka, a jakaś sporych rozmiarów istota, skoro jest w stanie tak prosto zabrać telefon (chyba że to jakiś z klapką). Poza tym, czy naprawdę złość i pogardę można określić tylko poziomem chęci wyrządzenia krzywdy? Zaczynam powoli rozpoznawać schemat co do głównej bohaterki, a to nie świadczy dobrze. Jeszcze się okaże, że ludzie ją lubią tylko dlatego, że ma super moce.
Abstrahując, jak bardzo źle wyglądają wstawianie dosłownie treści SMS w opowiadaniu - dlaczego najpierw jest “Keith ^^” a potem: “Keith”? Zrobiła edycję jak nikt nie patrzył?
Choć przyznam, że potwornie lolam na imię “Kenji” jako imię brata osoby, która nazywa się Jessie.
Dzięki, dzięki, nie trzeba było, ale przyjmuję gratulację. Odczucia do bohaterki to twoja indywidualna sprawa, ale zaznaczę, że każdy ma dni, kiedy ma ochotę zasnąć i się już nie obudzić. Oczywiście, w twoim przypadku może tak nie być, jednak ja sama tak mam i otaczam się osobami, które u takich stan występuje. Nauczyciele też są różni, nie wszyscy to idealni profesjonaliści i nic ich nie złamie ani zaskoczy.
Usuń“liceum w Los Angeles”. Liceum w Los Angeles, które mieści się w USA." <--- miałam ci high school w la napisać? Przecież w USA są licea czteroletnie, takie jak teraz będą w Polsce, dzięki "świetnej" dobrej zmianie ^^'' Naprawdę nie rozumiem, o co ci chodzi z tym, mogłabyś jaśniej? Co do przedmiotów, po pierwsze zaznaczyłam, że bohaterka nie umie geografii, chemii i fizyki ni w ząb, a że je wybrała to obowiązek, jak można zresztą przeczytać:
"Należy wybrać: dwa semestry matematyki (np. algebrę, trygonometrię, geometrię), cztery semestry języka angielskiego, dwa z grupy przedmiotów science (geografia, biologia, fizyka, chemia), dwa semestry z historii i dwa z nauk politycznych, jeden semestr wychowania fizycznego, jeden z nauk społecznych (psychologia, socjologia), jeden przedmiot z humanistyki (historia sztuki, teoria muzyki, język obcy). Ponadto uczeń wybiera sobie kilka przedmiotów dowolnych, np. teatr, rysunek, orkiestra, keyboarding (nauka szybkiego pisania na klawiaturze)." - nie jestem ignoratką i czytałam o systemie edukacji, zanim to napisałam. Może ty przeczytałaś co innego ,tego nie wiem. A i masz linka do stronki, skąd to wzięłam: https://www.jpedukacja.pl/porady/system-edukacyjny-w-usa/
Z tego mi wychodzi, że musiała wziąć te przedmioty czy jej się podobały, czy nie. No ale to już mniejsza z tym, może czegoś nie doczytałam i uzupełnie to w weekend.
Telefon zabrał Mick, czytaj ze zrozumieniem, pięknie proszę ----> "Już miałam po niego sięgnąć, ale Mick był szybszy. Spojrzał na wyświetlacz i zmarszczył brwi, po czym przeniósł na mnie rozzłoszczony wzrok."
Jak mówiłam do odczuć się nie wypowiadam indywidualna sprawa, ale dziękuje za zauważanie "SMS", jakoś wcześniej niezbyt przejmowała się, jak wygląda w tekście. Postaram się to zmienić. I tamto tez zaraz poprawię, bo rzeczywiście błąd ogromny
Ps. jak chcesz dalej pisać, to proszę rób to pod nowym postem, łatwiej będzie przeczytać
Nie mówię o samym byciu zmęczonym. W bohaterce drażni mnie jej pogardliwy stosunek do nauczycieli i przedstawianie ich jako złych i niedobrych. Jasne, nauczyciele są różni, są skuteczni pedagodzy i tacy, którzy dyplom znaleźli na śmietniku. Niemniej, gdy przedstawiasz w ten sposób CAŁĄ kadrę szkoły, nakreśla się nam obraz zarozumiałej gówniary z podejściem “na co mi to wszystko, pani Jadziu, ja będę KIEROWNIKIEM w firmie, przecie ja nie użyję tego w prawdziwym życiu.”.
UsuńOkreślenie “liceum” na poziom edukacji w USA używa się w uproszczeniu na co dzień, niemniej w opowiadaniu powinno się trzymać oryginalnej terminologii.
W takim razie zwracam honor, zwykle gdy pojawia się słowo “liceum” mam do czynienia z przeniesieniem jeden do jednego realiów polskich na realia amerykańskie. Niemniej, czemu gdy odkryła że kompletnie nie radzi sobie z fizyką, nie spróbowała zmienić przedmiotu? Mimo wszystko, geografia to pamięciówka, w przeciwieństwie do fizyki, którą trzeba zwyczajnie rozumieć, bez tego nie ma szans zdać. Albo chociaż zapisać się na jakieś korepetycje z przedmiotu, zamiast odstawiać skrzywdzoną przez los Werterzycę.
Końcówkę czytałam faktycznie mniej uważnie, mój błąd.
Nie przedstawiłam tak całej kadry, jak sugerujesz, a zaledwie dwie osoby, z czego Jess wyraża się niepochlebnie o nauczycielu fizyki, a profesorka od włoskiego była ofiarą bliźniaków, więc gdzie jest ta twoja CAŁA KADRA, o której tak Jess się źle wyraża, hm? Bo to nie jest szkoła wiejska, gdzie jest maks czterech nauczycieli, więc coś mi tu nie pasuje.
Usuń"Chodziłam z nimi do podstawówki i rozpętywali tam takie bajlanda, że książkę by można o tym napisać. Kilku nauczycieli poleciało sobie na chorobowe przez załamanie (...)" <--- jak ci chodziło o to, to wyraźnie pisze, że podstawówka i nie ma tu nic obraźliwego, moja droga :)
Tak, przeniosłam realia pisząc "jedenasta klasa" oraz że musiała wybrać dwa przedmioty ścisłe, gdy coś takiego w Polsce nie obowiązuje, ja przynajmniej o tym nie słyszałam. Chyba, że w szkołach międzynarodowych.
Kadra przedstawiona w opowiadaniu ma dwoje reprezentantów - fizyka, który nic nie zrobił, ale bohaterka i tak zachowuje się jak buc wobec niego oraz nauczycielkę, która dostała ataku rozstrojenia nerwowego z powodu głupiego dowcipu bliźniąt (swoją drogą, skoro jest to aż tak nagminne naprawdę nie znalazł się ŻADEN nauczyciel, który by ją przed nimi ostrzegł?), którego nawet nie poznajemy.
UsuńPrzedstawienie nauczycieli w ten sposób jest bardzo stereotypowe (w końcu wykształcony dorosły to "przeszkadzajka" dla wybitnej Mary Sue i Garry'ego Stu), przez co jedynie irytuje. Dodatkowo, całość przedstawiona jest z perspektywy bohaterki, co świadczy jasno o jej podejściu do kwestii edukacji.
Gratuluję więc, nie jest to za częste u osób piszących opka, zrobić tak dokładny risercz. :)