niedziela, 29 października 2017

S2 Rozdział 4: Wojna, neathiańscy szpiedzy i bezdenna głupota

    Ren Krawler, tak? Wysoki, dobrze zbudowany Gundalianin o ciemnej karnacji i żółtych wręcz kocich oczach. Przyleciał na Ziemię w poszukiwaniu pomocy u Wojowników, gdyż jego planeta została napadnięta przez wrogą rasę Neathian. Bakugany zamieszkałe na Gundalii nie są szkolone do walki, przez co nie mają szans w starciu z współbraćmi z Neathii, dlatego Ren potrzebuje siły Wojowników. Niestety, neathiańscy agenci wpadli na taki sam pomysł, co Krawler, więc pewnie teraz włóczą się gdzieś po Bakuprzestrzeni.
   Niby wszystkie elementy perfekcyjnie do siebie pasują, a w dodatku Dan miał wizję, gdzie widział urywek tej wojny. Jednak dla mnie coś tu nie pasowało.  Do tego jeszcze dochodzi zachowanie Rena...czy on nie jest zbyt spokojny, jak na osobę, której rodzinna planeta jest ogarnięta wojną?
– On nie mówi nam całej prawdy – oświadczyła bez zbędnego wahania Shiena. – Może i jego planeta została napadnięta, ale to nie wszystko.
   Razem z Haruką po wysłuchaniu historii, przeprosiłyśmy na chwilę i wyszłyśmy przedyskutować sprawę do wnęki korytarza.
– Tak jak myślałam – westchnęłam i oparłam się o ścianę. – Jest zbyt spokojny i nie wygląda, żeby się przejmował tą wojną, o ile w ogóle to wojna.
–  No właśnie. Nie mam nic do tego, że szukał pomocy na innych planetach, ale Dan – san powiedział, że Ren przybył tu jakiś czas temu, więc czemu dopiero teraz powiedział o konflikcie?
–  Słuszna uwaga – mruknął Garra, bakugan domeny Pyrusa należący do Shieny. – I jeszcze opowiedział nam o nim, jakby odbębniał to po raz setny.
– Poza tym najpierw zajął się pomocą Marucho w  rozbudowie Bakuprzestrzeni i nawet słowem się nie zająknął o tej wojnie aż do wizji Dana – Pogładziłam palcami brodę i zmarszczyłam brwi. – zupełnie jakby wyleciała mu ona z głowy.
–  Niestety wygląda na to, że pozostali mu zaufali – zauważyła Shiena.
– Trudno, wybije im to z głowy – machnęłam ręką. – Nie mają kobiecego instynktu i zbyt łatwo wierzą innym – westchnęłam.
– O ile Ren – san ci na to pozwoli.
– Wątpisz we mnie? – Uniosłam brew i kącik ust.
– Powinnyście już wracać – zauważył Fludim. – Im dłuższa rozmowa, tym Krawler nabierze co do was większych podejrzeń.
  Wymieniłyśmy z Haruką porozumiewawcze spojrzenia. Jak już dało się zauważyć kompletnie nie ufałyśmy temu kosmicie, ale uznałyśmy, że najlepiej będzie grać przyjazne. Kto wie czy znów się roztkliwi nad losem Gundalii i  powie coś więcej?
  Wróciłyśmy do salki, gdzie Wojownicy zwartym kółeczkiem otaczali stół.
– Co jest? – spytałam, patrząc Danowi przez ramię.
– Udało mi się zlokalizować dwóch neathiańskich szpiegów – odpowiedział za Kuso Ren i przesunął w moim kierunku dwa akta ze zdjęciami.
– Ledwo nam o nich powiedział, a już się pojawiają, huh? – wyszeptała w moim kierunku Shiena, pochylając się nad stołem.
  Delikatnie wzruszyłam ramionami i przyjrzałam się fotografiom. Na jednej był blondyn z krzaczastymi brwiami, na których widok Jane niechybnie sięgnęłaby po brzytwę (miała jakiś uraz, tylko nikt nie wie skąd), a na drugiej okularnica z niebieskimi włosami upiętymi w kok. Miała minę wyrażającą coś pomiędzy „Zabierzcie mnie stąd” i „Na co się kurwa gapisz?!”
– To Sid Arlake i Lena Isis – wyjaśnił nam łaskawie Krawler.
– To niesamowite jak szybko się zjawili – powiedziała uszczypliwie Shiena, ale Ren ją zignorował i zwrócił się do chłopaków.
– Powinniśmy się nimi jak najszybciej zająć.
– Masz rację, nie pozwolimy im szerzyć wojny w naszej Bakuprzestrzeni! – zakrzyknął wojowniczo Dan, a umięśniony chłopak z rudymi dredami o charakterze Barona, który nazywał się chyba Jake, mu zawtórował.
  Splotłam ręce na piersi. O ile ta wojna naprawdę się toczy, Danny...

****

   Cóż, ci neathiańscy szpiedzy naprawdę słabo kryją się ze swoją obecnością, skoro w centralnej części Bakuprzestrzeni namawiają dzieciaki na bitwę. Litości to już Aki potrafi być dyskretniejsza. No, czasami... No dobra nie umie, ale dziewczyna się stara! Inna sprawa, że nigdy jej nie wychodzi.
  Na szczęście nie byli szczególnie gadatliwi, więc Marucho raz dwa przeniósł nas na ukrytą arenę walk, która rzecz jasna była pusta. Dan, blondynek i owa dwójka zeszli na pole bitwy, a my usadowiliśmy się na trybunach.
– Nie działają jakoś dyskretnie jak na szpiegów – zauważyłam, zerkając na Rena.
– Neathianie nie są zbyt rozsądną rasą. Działają pod wpływem emocji – odparł bez mrugnięcia okiem. 
   Taa, a Spectra i Gus to wrogowie. Oparłam łokcie o kolana i ułożyłam brodę na splecionych dłoniach, śledząc wzrokiem bitwę. Neathianie używali prawdziwych bakuganów, przez co rudemu zaświeciły się oczy i prawie wyleciał za barierkę. Ciągle wykrzykiwał też różne hasła typu „Do boju, Dan!” albo „Dan, mistrzuniu, daj im popalić”! Ten koleś musi być spokrewniony z Baronem, nie ma bata, że jest inaczej.
  Tak pochłonęło mnie porównywanie Jacka do Leltoya, że nawet nie zauważyłam, kiedy przysiadł się do mnie Shun.
– Czy dla ciebie też tu coś nie gra? – spytał.
  Podskoczyłam nieco, gwałtownie wyrwana z jakże fascynujących przemyśleń i zamrugałam kilka razy. Kazami westchnął, ale dał czas, by mój mózg przeskoczył na właściwe tory.
– To wszystko jest takie zbyt... – Przygryzłam wargę szukając dobrego słowa. – wyreżyserowane. Ledwo powiedział nam o tych szpiegach, a tu bam! I już się pojawiają.
– Zresztą jego zachowanie nie pasuje – wtrąciła Haruka, obserwując plecy Rena.
– Mi też się to nie podoba – przytaknął Shun. – Ren coś ukrywa.
– O czym tam rozmawiacie? – Krawler odwrócił do nas głowę. Rzecz jasna był to zupełny przypadek, bo koleś na pewno nie strzygł uszu w naszą stronę. Tak, tak.
– O tym, że ta laska ma wyjątkowo irytujący głos, skrzeczy jak jakaś papuga – palnęłam pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła mi do głowy. Haruka od razu gorliwie pokiwała głową.
– Heh, Dan mówił, że jesteś wyjątkowo szczera – Ren uśmiechnął się i podszedł do mnie. – Słyszałem też od niego, że pochodzisz z Vestalii – W tym momencie obiecałam w duchu, że jak tylko szatyn skończy walkę, to mu od serca palnę w łeb. – W związku z tym mam do ciebie pytanie. Myślisz, że twoja planeta mogłaby wesprzeć Gundalię w walce z Neathią?
– Nie jestem upoważniona do podejmowania takich decyzji – odparłam bez chwili wahania, odnotowując w pamięci, by jak najszybciej poinformować Spectrę oraz Radę o Renie i jego bajeczce.  – To nie jest rzecz, na którą można się zgodzić od razu.  Sam rozumiesz – uśmiechnęłam się sztucznie. Ugh, coś to granie miłej mi nie idzie...
– Rozumiem. Czyli musiałbym się zwrócić z tym do kogoś innego?
–  Dokładnie. Do przewodniczącego Rady – Spectry Phantoma – powiedziałam, nim pomyślałam i przez sekundę trwałam w słodkiej nieświadomości własnej głupoty. Dopiero zdezerientowany wzrok Shieny wyjaśnił mi, że mój mózg wziął wolne.
– Spectra Phantom, tak? Zapamiętam to nazwisko i dziękuje za informacje, Jessie.
  Noo, w sumie nie wyszło tak źle, bo okłamanie króla kłamców jest praktycznie niewykonalne, zwłaszcza, że mu wszystko wcześniej wyjaśnię. Tylko gorzej będzie z przekazaniem Keithowi, że wkopałam go w rolę przewodniczącego posługując się jego ksywą. A może najpierw powiem o tym Gusowi albo Mirze, a oni to przekażą? Przynajmniej zyskam czas na ucieczkę, bo ostatnimi czasami Fermin jest dość zajęty w pracy i pewnie ostatnie, o czym marzy, to biała larwa gadająca o pomocy w ratowaniu planety.
   Spojrzałam na Neathian, którzy właśnie stracili wszystkie punkty życia i przegrali. Nie przejęli się tym specjalnie, a wręcz na odwrót. Zbyli to wzruszeniem ramion i zniknęli.
  Też bym tak chciała...

****

– Możesz powtórzyć? – choć głos Gusa w komunikatorze brzmiał stoicko spokojnie, to byłam wręcz pewna, że chłopak z trudem panuje nad zwyzwaniem mnie od idiotek.
– Czy mógłbyś z łaski swojej przekazać Keithowi, że Gundalianin Ren Krawler może się za niedługo u niego pojawić, bo wmówiłam mu, że Fermin jest przewodniczącym Rady? – powtórzyłam powoli. – A i dodaj, że gość kłamie albo nie mówi całej prawdy!
– Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, jak Mistrz jest teraz zajęty? – syknął Gus.
– Zwal to na działanie na spontanie, a tak swoją drogą, to broniłam interesu Vestalii, więc się nie drzyj, kudłaty!
  Grav ze świstem wciągnął powietrze i przez chwilę słyszałam tylko jego oddech.
– Nie mam czasu na dłuższe wyjaśnienia, ale coś dziwnego się dzieje i ten koleś chce w to wciągnąć Wojowników oraz Vestalię – dodałam, czując, że ten idiota zaczął odwalać relaksacyjne oddychanie.
– Co o tym sądzą Wojownicy?
– Shun mu nie ufa, ale reszta niestety tak. Chciałam z nimi o tym pogadać, lecz ten Ren ich nie opuszcza ani na krok, a wolę zachować pozory, że mu ufam – Padłam plecami na łóżku, mrużąc oczy przed światłem lampy.
  Ares zaczął się przymilać do moich nóg, więc poklepałam miejsce koło siebie. Kiedy na nie wskoczył, zaczęłam drapać go po brzuchu, czekając na odpowiedź Grava.
– Rozumiem, jednak czemu to ja mam to przekazać Mistrzowi?
– Bo mieszkasz bliżej, a ja mu się wolę nie narażać.
– Nie będę robił za twojego posłańca.
– Ok, w takim razie wyślę do internetu zdjęcia, jak się migdalisz z tą swoją dziewczyną o czerwonych włosach. Irene, nie? A może też poproszę kogoś, żeby to wydrukował w vestaliańskiej gazecie – zagroziłam mu pierwszym z brzegu zmyślonym szantażem, bo żadnych zdjęć im nie zrobiłam. Jeszcze.
– Mistrz i tak ci tego nie daruje – warknął.
   Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam Aresa.
– Dzięki, Gus!
  Grav prychnął z irytacją i rozłączył się. Odrzuciłam komunikator na bujany fotel i wtuliłam twarz w brązową sierść Aresa. Minęło zaledwie pół roku, a już się wplątałam w kolejną aferę. Jakaś wojna, szpiedzy, szukanie Kenjiego i jeszcze ustalanie rządów na Vestalii. Jednak uznałam, że najpierw dowiem się, jakie są rzeczywiste intencje Rena i o co chodzi w tej całej wojnie.
  


Ok, jednak udało mi się strzelić rozdział. Średniawo mi się podoba, ale to chyba przez to, że nie przepadam za serią GI XD Dobra, następny powinnien być lepszy, a ja się zmywam póki co ^^
Odmeldowuje się!


12 komentarzy:

  1. No dobrze to będzie krutki kom. Czemu nie ufacie Renikowi? *^* W sumie to słusznie XD No ale czemu?! XD A tak na poważnie. Z tego co pamiętam to rudy ma chyba na i imię Jake a nie Jack. Jake Vallory konkretniej.
    Jack: Rudy miałby się nazywać Jack? Po moim atrakcyjnym trupie.
    Lilka:*z otwartym notesem wychodzi z portalu i idzie do Rena* Ej Ryuga bo mam spra...Nie jesteś Ryugą. Shit, nie ten wymiar-.-
    Ja: Ren!^^ I Sid! I Lena! Hyhy. My favorite :3
    Lilka: Ogarnij się. Właśnie Jess mogłabym zobaczyć Fladiuma z bliska i całej swej okazałości?
    Jack: Chciałbym zobaczyć "rozmowę" Phantoma z Krawlerem. A nuż widelec pozabijają się na wzajem i będzie po kłopocie?
    Lilka: Chciałbyś. Do puki Makaron jest bliski serca Jess nikt nie ma prawa go tknąć bo skończy w międzywymiarowej kieszonce gdzie nikt nie usłyszy jego krzyków-.-
    Jack:...Powiało grozą :)
    Lilka: A i owszem*zakłada ręce na biodrach* Te Gus jak mogłeś dać się tak zastraszyć? I to o co? Że powie Phantomowi, że masz dziewczynę?! Albo, że powie to całej Vestalii? Co ty się jej wstydzisz?! Ja na jej miejscu kopnęłabym cię w tyłek prosto na księżyc. Teraz masz jej kupić jakieś piękne kwiaty.
    Jack: Lepiej się jej posłuchaj.
    Pozdrawiam i czekam na next. Jeszcze powinnam skomentować u Jennyfer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jess: No problem, mu friend *wyrzuca kartę a po niej Fludima, który ukazuje się w normalnej postaci* Proszę ;3
      Mamuś! Ty żyjesz! A i dzięki, nie pamiętałam imienia, rudzielca potem poprawie xD
      Gus: Ale mistrz wie
      Jess: Te poruszające argumenty, ta głębia, te dramaty...a nie...ty znowu o Mistrzu Maszkaronie
      Jess: Wiesz co, Jack? Ja w sumie też xD Tylko że to tak trochę
      Fludim "trochę"
      Jess: *ignoruje go i kończy zdanie* moja wina, więc wściekły Fermin będzie na mojej głowie
      Jenn: Ale facetów można bardzo łatwo obłaskawic *lenny*
      O nie nie takie rzeczy to w innej części
      Jess: Dokładnie! Chwila...what?!
      Aki: Z tego wrażenia aż języki pomyliła xD
      Jenn: Ludzka niewinność jest taka słodka ^^

      Usuń
    2. Ta, ta. Jeszcze żyję XD
      Lilka:*kiedy Fladium pokazała się w pełnej krasie zadarła głowę do góry i rozchyliła usta po czym uśmiechła się i pobiegła go oglądać z każdej strony*
      ,,Jess: Wiesz co, Jack? Ja w sumie też xD Tylko że to tak trochę."
      Jack: Chcesz żeby jakiś ufok zabił twojego faceta? Masz bardziej narąbane niż Czarna.
      Lilka: Ona miała pewnie na myśli Gusa idioto-.-
      ,,Jenn: Ale facetów można bardzo łatwo obłaskawic *lenny*"
      Lilka: O, ty, ty zboczuszku ;3
      ,,Jess: Dokładnie! Chwila...what?!"
      Lilka: Ha! Ha, ha, ha*próbuje zrobić minę pedofila*
      ,,Aki: Z tego wrażenia aż języki pomyliła xD
      Jenn: Ludzka niewinność jest taka słodka ^^"
      Lilka: Ja tam nw co w tym słodkiego, ale gadasz jak Zmora i mi się to nie podoba.

      Usuń
    3. Jess: Co by Renowi przyszło z zabicia Keitha? (Inna sprawa, że to szybciej Ren skończyłby w piachu) Logika, Jack, L-o-g-i-k-a
      Jenn: Raz się pokazało z tej siostrzanej strony i od razu cię porównują do stwora z kompasu. Świat schodzi na psy
      Jess: Dodajmy do tego twojego dziadka
      Jenn:...Kurw, wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Angeeel!
      Łapy precz od mojej inwencji twórczej, jak będzie tak będzie!
      Jenn: -.-

      Usuń
    4. Jack: No nie wiem idę LOGIKĄ Krawlera ufoka i jego tandetnych bajek. Phantom by go zdekonspirował, ufok by go zarąbał, a potem wyjechał z tekstem ,,Nie, niestety nie dotarł na spotkanie" :) Japr już Landryna lepsze kłamstwa wymyśla.
      Lilka: Ooł. Przepraszam. To nie było najlepsze porównanie.
      Jack:Ty wog nie jesteś najlepsza.
      Lilka:*buntownicza mina* I'm secial.
      Jack: Wyjątkowo to ty jesteś dziecko specjalnej troski.
      Lilka: I tak mnie kochasz ;*

      Usuń
    5. Jess: Co z tego, że już kazałam Gusowi wyjaśnić to Keithowi *wzdycha, kręcąc głową* Keith nie ma gąbki zamiast mózgu jak Kyoya, a poza tym zarąbać przewodniczącego przed całą Radą i pod okiem strażników?
      Jenn: No wiem, moja duma została bezpowrotnie zraniona T^T
      Kyoya: Ty masz coś takiego?
      Jenn: W przeciwieństwie do ciebie tak i skończ mi trajkotać nad uchem, bo zostawię tego rudego gnoja na pastwę losu i nie będziesz miał się za kim uganiać

      Usuń
    6. Jack: Zdegradowałaś go bardziej niż ja. Myślę że nie byłby takim idiotą zrobiłby to tak żeby nie było światków, a spotkanie odbyła na osobności. Czytaj na arenie. Ludzie są żądni emocji.
      Zmora:*w głowie Lilki* Ale ona wie, że jest demonem i ma duszę potępioną?
      Lilka:Zawsze jest jakiś wybór. Nikt nie rodzi się zły.
      Zmora: Demon zostanie demonem.
      Lilka: Są sposoby na wszystko, ale ona na pewno nie chciałaby przestać nim być i nie musi^^
      Zmora:*mamrocze coś po grecku na zmianę z łaciną o głupich robakach*

      Usuń
    7. Jess: *macha na niego ręką* Hai, hai z pewnością, panie genialny *wywraca oczami*
      Jenn: Zmorka, powiedziałam dumę nie duszę, umyj uszy, o ile je masz. I o moją duszę się nie martw ;*
      *kmini, które obejrzeć odcink GI* Jprd, po raz pierwszy wolę robić wszystko inne niż oglądać to coś
      Jess: Nawet uczyć się fizyki? xD
      No dobra, prawie wszystko.

      Usuń
  2. Rozmowa Keitha z Renem będzie epicka. Naprawdę!
    Chociaż nie lubię strasznie tej fałszywej wersji Rena ;-; Ale nic nie poradzę, że taki był na początku. Moja mała, biedna, zgubiona owieczka XD
    Niech mu oczu potem nie wydrapią, Amen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem to xD Keith już jest z tego powodu zachwycony, prawda Keith?
      Keith: *gdzieś zaginął z Jess, a że Autorka ceni własne życie, TP woli mu nie przeszkadzać*
      Tak fałszywy Renik nie jest fajny, ale biedak miał powód, by tak postąpić. Nie bój żaby Irs, Jess i Shiena to wyrozumiałe laski xD

      Usuń
    2. Szczerze bardziej boje się powrotu Aki XD

      Usuń
    3. Spokojnie, Ren to nie Hydron, a poza tym...no nie będę spoilerowała, jak napisze o przeszłości Aki to zrozumiesz xD *słucha jak gałęzie walą o okno*

      Usuń