Księżyc. Biała tarcza
na ciemnym tle zwanym niebem. Piszą o nim poeci, często oświetla drogę podczas
nocnych wędrówek i jest towarzyszem nocnych marków. Czemu nie może się
tym zajmować, tylko świeci mi w twarz?!
Ziewnęłam po raz
setny. Mimo zasuniętych zasłon oraz spania na brzuchu i tak srebrne strumyki
światła świeciły mi w oczy.
Powodem drugim mojej
bezsenności był natłok myśli. O czym myślałam? O wszystkim.
O tym cholernym
farcie, przez który latam między wymiarami, rodzinie, mocy, Vexosach,
Wojownikach, Akane i.... Keithie. (Dan nie odzywaj się, dobrze?!)
– Jessie, śpisz? –
usłyszałam senny głos Fludima.
Nie odpowiedziałam,
więc westchnął i wrócił do snu. Nie chciałam go martwić moimi domysłami, ale czułam
się zagrożona. Jestem w końcu na terytorium wroga! Jednak nie chodziło tylko o
to. Ktoś nienawidził mnie. Z całego serca. Czułam to. Ciekawe kto to. Spectra?
Zenoheld? Czy może ktoś kompletnie inny?
Ukłucie.
Znowu nadciąga wizja?
Powieki nagle stały
się bardzo ciężkie.
Dziewczynka
w zielonej sukni długiej do ziemi biegnie przez płonące korytarze.
– Mamo!– krzyczy.
Odpowiada jej głucha cisza i trzask
płomieni.
Jest sama. Nikt jej nie pomoże w tej
pożodze. Wszyscy pobiegli ratować własne życie. Bo kogo może obchodzić mała
dziewczynka?
Jednak ona biegnie dalej. Wierzy, że
odnajdzie matkę.
W tym samym momencie rozlega się
przeraźliwy wrzask.
– Nie... – dziewczynka wbija palce we włosy i dłońmi zakrywa twarz. – Przestań...
– Nie... – dziewczynka wbija palce we włosy i dłońmi zakrywa twarz. – Przestań...
– Gdzie ona jest?! – wrzeszczy męski
głos. – Już nikt ci nie pomoże, młoda damo! Więc przyprowadź swoją siostrę i
matkę!
Odpowiada mu śmiech kompletnie
pozbawiony wesołości. Jest pusty i ponury.
– Nigdy. – to głos Cassandry. – Czemu to
robisz?
– Nie zabiję nikogo więcej z twojej rodziny,
obiecuję. – ton mężczyzny jest przepełniony pewnością siebie. – Chcę tylko
ożenić się z Melody.
– Mama nigdy się na to nie zgodzi. –
odpowiada Cassandra.
– Zrobi wszystko dla ciebie i reszty
bachorów.
– Ty... – syczy dziewczyna.
– Dostanę wszystko, czego zechcę! –
po tych słowach mężczyzna zaczyna się śmiać. – Zniszczę każdego! Posiądę
najpotężniejszą moc!
Z policzka dziewczynki spływają łzy.
Szybko je ściera.
– Tato, obiecałam ci. Lecz jak mam
ochronić resztę? – szepcze.
Scena zakrywa się mgłą.
Blondynka w błękitnej sukni stoi w kałuży krwi, która barwi jej szatę i buty. Ta jednak nie zwraca na to uwagę, tylko wbija puste spojrzenie załzawionych oczu przed siebie. W końcu klęka i zamyka oczy mężczyźnie, który jest przebity
mieczem.
– Kochanie. – mówi cicho, po czym
wstaje. – Dlaczego? – głos jej drży. – Co my takiego zrobiliśmy?!
– Melody – z korytarza słychać szczęk
klingi. – Melody!
Kobieta rzuca ostatnie spojrzenie na
ukochanego i ucieka.
Gdy otworzyłam oczy, już
świtało. Znów widziałam Cassandrę i tę blondynkę. Czemu nie mogę zrozumieć, o czym
są te wizję? I w jaki sposób są związane ze mną?
– Wszystko jest w twoim umyśle. Odpowiedzi na twe pytania. – ten głos.
Cichy i smutny!
– Ej, kim jesteś? –
nie odpowiedział. – Nie odchodź!
– Jessie czemu gadasz
sama ze sobą? – Fludim spojrzał na mnie jak na wariatkę.
– Wizje. Kolejne
chore obrazy w tym pałacu. – usiadłam po turecku i mnie olśniło. – Pałac Vexosów!
– Co? – bakugan wskoczył
mi na ramię.
– Te wizje mam tylko, gdy jestem na Vestalii, nie? To może ten pałac z wizji jest tym Vexosów!
– Wydaje mi się, że
już kiedyś to mówiłaś.
– Serio? – zdziwiłam
się. – Nie przypominam sobie. Zresztą, nieważne!
Czyli musiałabym
dostać do ich pałacu. Phy niby starczy, że się pokażę na ulicy i już mnie tam
zgarną, ale to musi być misja incognito. Powinnam tam trafić na jakieś ślady
tej Cassandry.
A co jeśli to
fałszywy trop? Pułapka?
Moje rozmyślania
przerwało gwałtowne wtargnięcie Dana, Miry i Marucho!
– Jessie! – Kuso rzucił
się na mnie i prawie udusił. – Słyszałem, jak pięknie sprałaś Spectrę!
– Cześć, Dan. – gdy mnie puścił, uściskałam Mirę i blondynka.
– Cześć, Dan. – gdy mnie puścił, uściskałam Mirę i blondynka.
– Dobrze cię widzieć.
– ruda uśmiechnęła się.
– Gdzie Shun? –
spytałam, widząc brak czarnowłosego.
– W Nowej Vestroii próbuje
zniszczyć kontroler. – powiedział Dan. Zmarszczyłam brwi. – To ten System
Zniszczenia Bakuganów. – wytłumaczył.
– Właśnie! Coś udało
mu się zdziałać?
– Nie mamy z nim
kontaktu, ale powinien za niedługo wrócić.
– To co robimy? –
przeciągnęłam się.
– Może najpierw się
przebierzesz? – zasugerowała Mira.
Bo to wcale
nieprawda, że stałam przed nimi w koszuli do połowy uda. Wygoniłam chłopaków,
wzięłam jakieś ciuchy i zamknęłam się w łazience.
– Po co nas wygoniłaś,
skoro ubrałaś się w łazience? – spytał z wyrzutem Dan, kiedy już ubrana szłam z
nimi na śniadanie.
– Przyzwyczajenie. –
mruknęłam.
– Aaa, pewnie Spectrę
musiałaś wyganiać, co? – uśmiechnął się przebiegle.
– Kuso! – pociągnęłam
go za ucho.
– Auuu! Matko, ale ty
jesteś czerwona!
– Naprawdę?! –
dotknęłam policzków. Nie były ciepłe. – Oszust!
– Hee co ja widzę?
Mała Jessica zakochała się w Spectrze! – szatyn wyszczerzył zęby. Walnęłam go łokciem w brzuch.
– Nieprawda!
– Prawda!
– Nie!
– Tak!
– Naprawdę zakochałaś
się w moim bracie? – spytała Mira z nietęgą miną.
W odpowiedzi
postukałam się w czoło.
– Nie znoszę go. Bez
obrazy, ale to serio okrutna osoba.
– Ach, tak. – bąknęła.
– Rozumiem.
Zapadła niezręczna
cisza. Brawo ja! Nie ma to jak dołować Mirę, nazywając Spectrę okrutnym! Inna
sprawa, że mam rację.
– Jestem głodny! –
Dan rozluźnił sytuację swoim wrzaskiem i ciągle domagając się posiłku, ruszył
do jadalni.
****
– Dan, czy ty masz
żołądek bez dna? – spytała przerażona Mira na widok piętrzących się talerzy
wokół Kuso.
– Nie, a co?
– Bo tak trochę
zjadłeś połowę zapasów w tym zamku. – odparł Ace ze swoim złośliwym
uśmieszkiem.
– Oj tam, oj tam.
Mężczyźni muszą dużo jeść!
– No właśnie. Mężczyźni. – podkreślił Grit.
Dan zamrugał kilka
razy. Dotarł do niego sens tych słów.
– Coś ty powiedział,
przegrywie?!
– Umyj uszy, jak nie
słyszałeś.
– Słyszałem, ale daje
ci szansę na odwołanie tego!
– Nie rozśmieszaj
mnie, głodomorze!
– Pha, już
przedszkolaki lepiej wyzywają!
– Ach tak?! Stawaj do
walki! – Ace wyciągnął ganlet.
– Z przyjemnością!
– ZAMKNĄĆ SIĘ! –
wrzasnęła Mira, po czym odkaszlnęła. – Musimy omówić ważne sprawy, a nie
walczyć! – zgromiła chłopaków wzrokiem.
– Ale walka jest
ważną kwestią! – zaprotestował Baron.
Spojrzenie liderki
dobitnie mu powiedziało, że ma siedzieć cicho.
– Więc – rozpoczęła Mira.
– Jessica powróciła cała i zdrowa. – tu obdarzyła mnie uśmiechem. – Mogłabyś
nam powiedzieć czego konkretnie chcieli Vexosi i Spectra?
– Vexosi i Spectra
mają ten sam cel: moja moc. – wzięłam łyk herbaty. – Vexosom jest potrzebna do
uruchomienia Systemu Zniszczenia bez energii domen. Natomiast Spectra chce jej
do przejęcia władzy oraz – spojrzałam na Dana. – do zdobycia rdzenia Vestroii.
– To wszystko?
– Hydron powiedział
mi, że – powinnam im to mówić? – jeśli nie
oddam im mocy przed tym, jak zdobędą energię domen, to mnie zabiją. – Wojownicy wytrzeszczyli
oczy. – Lub zostanę jego narzeczoną.
– S-słucham? – Dan zerwał
się z krzesła. – Masz być albo trupem, albo narzeczoną jakiegoś frajera?! –
skinęłam głową. – Nie ma mowy! – trzasnął pięścią w stół.
– To okrutne. –
stwierdziła Mira. – Traktują cię jak jakiś przedmiot.
– Wiem. –
westchnęłam.
– A co powiedział
Spectra? – spytał Ace z wyjątkowo poważną miną.
– Powiedział, że –
wbiłam wzrok w blat. – czekajcie, bo to dość skomplikowane. Zacznę od tego, że
udawałam amnezję, chociaż to ma małe znaczenie oprócz faktu, że próbował mi
wmówić, że jestem z ulicy. – mina Dana i Barona pokazywała, że próbują nadążyć
za historią, ale niezbyt im to idzie. – W każdym razie groził, że skrzywdzi moich
bliskich, jeśli nie będę mu posłuszna. Zrozumieliście?
– Mniej więcej. –
powiedział Marucho.
– Musisz bardzo
uważać. – Mira rozejrzała się uważnie. – Może na Ziemi byłabyś bezpieczniejsza?
– Nie wiem. W końcu
oni myślą, że wrócę do domu, prawda?
– Racja. –
przytaknęła.
– Musimy myśleć jak
Vexosi. – uznał Dan.
– No, Kuso ty masz
podobne IQ jak oni. Mów, co mamy robić! – powiedział oczywiście Ace.
– Ej! – oburzył się
szatyn i już by doszło do następnej kłótni, gdy nie wtrącił się Klaus.
– Jessica pomieszka u
mnie. Mam dobry system obronny. Vexosi tak łatwo się tu nie dostaną.
– Dobrze. Ale co ze
Spectrą? – spytałam. – On nie odpuści. – zacisnęłam ręce. – Powiedział mi to.
– On jest tylko z
Gusem. Nas jest..yyyy...ośmiu! – policzył Dan.
Niby ma rację. Jednak
ciągle czułam niepokój. Z Vexosami sobie poradzę, bo to idioci. Spectra jest
inny. Zimny, okrutny i przebiegły. Nie cofnie się przed niczym. Chociaż czasami zachowywał się milej i był całkiem fajnym towarzyszem. Co się z nim takie dzieje, że tak zmienia charakter? Ma alter ego czy po prostu gra? A może nie umie się zdecydować, która z jego stron jest prawdziwa?
Czemu się tym
przejmuję?!
– Bo ci na nim
zależy. – szepnął Fludim. – Chociaż nie umiesz się do tego przyznać, bo sama nie wiesz, czemu tak jest.
– Nieprawda! –
syknęłam, ignorując Wojowników. – On jest moim wrogiem.
– Naprawdę tak
myślisz? – bakugan pokręcił głową. – Czasami z niechęci rodzi się miłość.
– Fludim! –
krzyknęłam.
– Coś się stało? –
spytał Baron zaskoczony moim wybuchem.
– Nie. Wszystko w jak
najlepszym porządku. – wycedziłam.
– Ach, rozumiem.
Palnęłam się dłonią w
czoło. Zapomniałam, że Vestalianie rzadko łapali sarkazm (oprócz Ace’a).
Obróciłam się na
pięcie i ciągle kłócąc się z bakuganem, poszłam na dziedziniec.
– Nie kocham Spectry!
Wbij to sobie do głowy!
– Spectry nie. Keith’a tak.
– Fludim!
– Słucham?
– Nie denerwuj mnie!
– Przecież nic
takiego nie robię!
– Nie kłóć się ze
mną!
– A ty ze mną!
Strzeliłam focha i
usiadłam na ławce pod drzewem. Fludim poleciał prawdopodobnie do zamku.
Zakochałam się?! To,
że nie chcę widzieć jak fajny chłopak znika, nie znaczy, że go kocham! (Znaczy!
Dop. Dana)
Zresztą mam
ważniejsze sprawy na głowie! Umiem mniej więcej wywoływać moc, ale nie jestem w
stanie za długo jej używać. Muszę trenować.
****
– Mam dość! –
Zenoheld trzasnął pięścią w podłokietnik. – Gdzie jest ta dziewucha? Gdzie?! –
ryknął do Vexosów.
– N-nie wiemy, panie.
– Mylene zabrała głos. – To wszystko wina Spectry! – dodała w nadziei, że król
przekieruje swój gniew na Phantoma.
– Spectra, tak? –
władca zmarszczył brwi. – Nie dość, że zdrajca to jeszcze nam przeszkadza!
Vexosi odetchnęli z ulgą.
Uniknęli królewskiej furii. Na razie.
– Musimy się go
pozbyć. – kontynuował Zenoheld. – Tylko jak go znaleźć?
– Mogę coś
powiedzieć? – spytała Mylene, chcąc zabłysnąć swoją wiedzą.
– Mów.
– Możemy się
rozdzielimy? Ja i Shadow zajmiemy się poszukiwaniem Spectry, Volt i Hydron, Wojownikami, a Lync, dziewczyną. – zaproponowała Vexoska.
– Czy to rozsądne
wysyłać tylko Volana po tę dziewczynę? – spytał król, patrząc z powątpiewaniem
na Lynca.
– Jeśli jest sama, to
sobie poradzi. – rzekła Mylene. – A jeśli jest z Wojownikami lub Spectrą, to
będzie nas więcej. – uśmiechnęła się zimno.
– Brawo, Mylene. –
pochwalił ją Zenoheld. – Potrafisz pokazać swój intelekt.
– Dziękuje, panie.
– Ustalone!
Natychmiast wyruszajcie!
Wszyscy Vexosi oprócz
Hydrona wyszli z sali.
– Mogę o coś zapytać?
– Spojrzał na ojca.
– Słucham. – mruknął
tamten.
– Czy jeśli Jessica
odda nam naszą moc, to zostanie moją narzeczoną?
– Nie wiem. Z tego co słyszałem, pochodzi z bogatej rodziny, ale czy to odpowiednia partia dla ciebie?
– Więc jeśli nie zostanie narzeczoną, to co się z nią stanie?
– Może ją zabijemy. –
Hydron wzdrygnął się na te słowa. – Chociaż nie. Lepiej będzie uczynić ją tą
narzeczoną. – Zenohled nagle się zasępił. – Ona mi kogoś przypomina.
– Kogo?
– Kogoś bardzo
odległego. – zamrugał. – Ruszaj do teleportów! – krzyknął.
Hydron z triumfalną
miną wyszedł z sali.
– Czyli jednak będzie
moją narzeczoną. – uśmiechnął się pod nosem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Coraz groźniej się robi, ale i tak nie zabraknie głupich wyczynów Jessie i reszty ekipy.
Shadow: Znów mnie nie ma ;-;
Ja: *pisk szczęścia*
Jessie: Dostała mangę i już jest w siódmym niebie.
Ja: Jutro szkoła ;-; nieeeeeeeeee! Keith pociesz mnie U.U
Keith: *klepie Autorkę po głowie*
Dan: Kessie się rozwija :D
Jessie: Za chwilę głowa ci się rozwinie -.-
Fludim: Poczekaj na komentarze Dana o pierścionku.
Jessie: Ja mam na niego focha >.< i na Shadowa!
Shadow: Co ja zrobiłem?
Jessie: Nie ty! Shadow Elz!
Shadow: Ten przystojny?
Keith: Nie powiedziałbym.
Shadow: A ty siedź cicho, tapirowany durniu! Łamiesz Jess serce.
Jessie: Nikt mi niczego nie łamie! Runoo powiedz coś ;-;
Runo: *strzela Shadowa patelnią po łbie*
Shadow: Serio potrzebuję adwokata ;-;
Ja: Ten rozdział jest taki przegadany xD. Jessie potrzebuję chwili wytchnięcia i wiecie musi pomyśleć o swoich uczuciach do *unika tostera* Keitha.
Jessie: ANGEL!
Ja: Hyhyhyhy
Ja: Wracając do omawiania notki to hmmm, kurde zapomniałam.
Jessie: A to mi niespodzianka.
Ja: No nic. To tyle ^^
Aaaa bo sobie przypomniałam! Ktoś kojarzy pierwszą piosenkę w tym amv? Bo nie mam Shazama (za mało pamięci w telefonie -.-) a bardzo chcę znać tytuł ^^
Ja: Komentujcie ja idę go znaleźć i zaciągnąc z powrotem a po drodze nawrzeszczeć że nie daje znaku życia *wychodzi, przed tem wręczając dziewczynom telefon*
OdpowiedzUsuńMegi: Em.... To od czego zaczynamy?
Ness: Od tyłu! Hydron wybij sobie z głowy że Jessie bd twoją narzeczoną!
Kelly: Ona ma być z Keith'em xD
Ness: Lepiej się kryj bo Jess pewnie się wkurzy.
Megi: A ty bd z Kai'em.
Kai: *pluje herbatą*
Kelly: *wyjmuj katanę*
Megi: *dyskretbie chowa się za fotel* No to już wiesz jak to jest
Kelly: *chowa broń* Eh niech bd. Jedni chcą mnie swatać z Kai'em drudzy z Zane'm. Żadem w moim typie! I kurde może sama zadecyduje?!
Ness: Niestety a może i stety to Vansssa decyduje.
Kelly: Eh..... oh i ah.....
Kai: Na jakie tematy ten kom zbiega *obrywa poduszką*
Kelly: A ty się nie odzywaj!
Megi: *kończy rozmawiać z Vanessa*
Kelly: Utopiła go?
Megi: Jeszcze nie. Nadal szuka.
Ness: Kooooooooom!!
Kelly: Rozdziałswietnyczekamynanext!
Ness: Coś bardziej konkretnego... Pogubiłam się z tą calą Cassandrą i blondynką... ale ja z natury mało kumata.
Megi: Musisz umiec ogarniać różne przrróżne sprawy bo...
Ness: Nie gadaj jak mój ojciec! *przejezdza sobie dlonia po twarzy* Bez Vanessy to ciezko o konkrety. No niech ona wraca!
Kelly: W tytule masz wszystko *okłada Kai'a poduszką*
Kai: *odwdziecza sie tym samym*
Ness: Może ich rozdzielić...?
Cole: Spokojnie oni tak zawsze. Zaraz zaczną ryczeć ze śmiechu a na koniec Kelly walnie Kai'a łokciem w brzuch.
Jay: Bo zazwyczaj wywala go do morza za burtę.
Ness: w tym komie nie ma prawie nic na temat rozdzialu. Musisz nam to wybaczyc Angel ale bez silnej reki Vanessy to nic nie wyskrobiemy. A wiec czekamy na next! 😀😀😀😀
Ja: Spoko ja tu mam maszynę do łapania weny, ale ktoś *wzrok na Shadowa* ją zepsuł.
UsuńShadow: Za dużo guziczków!
Ja: Sam jesteś guziczek.
Shadow: Serio?
Ja: Już nic nie mówię.
Shadow: Nie łapię.
Jessie: NIE BĘDĘ Z KEITHEM! *łapie chrypę* Kuźwa.
Fludim: Kogo Vannesa szuka?
Hydron: Będzie!
Jessie: Nie będę *kaszle i daje Hydronowi po głowie gazetą* To tak jakby Jenny miała być z Kyoyą.
Spectra: To tak samo możliwe jak to, że Angel będzie miała średnia 6.0
Ja: Czyli absolutna bzdura.
Jessie: No właśnie. Tak samo to całe cholerne Kessie!
Shadow: Ciągle o tym gadasz ^^
Jessie: Nie prowokuj mnie!
Kai: *leży plackiem na ziemi*
UsuńKelly: *siedzi na plecach Kai'a i upina wlosy w koka* Shadow nie prowokuj dziewczyny bo źle na tym skończysz.
Megi: W kostnicy.
Nesz:Nie będzie!
Megi: Kłótnia z księżulkie. Może być ciekawie.
Ja: *wpada do pokoju trzaskajac drzwiami że o mało nie wypadaja z zawiasów* Co za... Niech sie cieszy że go nie utopiłam albo nie udusiłam... Grr jak tak można?!
Megi: Fludim się pyta kogo szukasz. A własciwie szukałs bo juz sie znalazl jak przypuszczam.
Ja: Chłopaka mojej przyjaciólki (nie zuzy) Nie dawal znaku zycia a ona sie zamartwiala. Co za..! Eh naskrobalyscie cos?
Megi: Coś. Dobrze powiedziane.
Kai: *stuka palcami w podloge* Zejdziesz ze mnie.
Kelly: *czyta ksiazke* Nie.
Jessie: Jaka urocza para.
UsuńShadow: Prawie jak ty i Keith.
Jenny: Mam wezwać Kimiko?
Shadow: Niee, proszę!
Jessie: Wiedziałam, że to powie.
Fludim: Zupełnie jak Jess czy Jennifer. Jak gdzieś wsiąkną to mogę przez tydzień nie dawać znaku.
Jessie: Taa i potem miałam opieprz
Ja: Don też miał opieprz.
UsuńKelly: Z kogo urocza parka?!
Megi: Z ciebie i Kai'a.
Kelly: *furia w oczach* Jenny wzywaj Kimiko!
Megi: Mam cos do załatwienia cześć! *gdzieś znika*
Kelly: *dostaje sms-a od Megi* "nie zabijaj to takie żarty :") . Wiesz że cie lubie" Zobacze.
Ness: A skąd wiesz, że Vanessa nie chce właśnie z Kai'em cię swatać?
Kelly: Żebyśmy sie pozabijali? Śmiechlam
Ja: *pokreface*
Kelly: O.O *przełyka nerwowo ślinę*
Ohayo^^
OdpowiedzUsuńKomentarz napiszę później bo za chwilę idę do lekarza, ale bądź pewna że go dostaniesz^^
Dan: No jasne że kojarzymy piosenkę! To jedna z najlepszych piosenek na świecie!
Shadow: Według ciebie -,-
Dan: Odwal się.
Elz: Tytuł tej piosenki to "Attitude" zespołu Fireflight. :))
Ooo Fireflight! <3 Znam <3
UsuńKelly: Ty siedź i sie nie ruszaj.
Ja: Nie ma to jak na koncowce wtcieczki dostac krwotoku znosa
Megi: Dobrze ze jak byliscir w Macu a nie np a autokarze
Ja: Racja *pije shejka*
Ja: Dziękuję ^^ czekam z niecierpliwością ^^
UsuńJessie: Jedne dostają krwotoku, inne piłkami po głowie.
Jenny: Cudownie.
Ja: Moja stopa ;-; *kuje geo*
Ekipa: To my czekamy.
Ja: Chcę nowy rozdział na czyimś blogu!
Jessie: Ucz się, nie marudź
Oj Angel u mnie dopiero w niedziele... A ja geo mam z glowy tylko prezentacje zrobie (a kolerzanka zaprezentuje :p Samolot wzywa) i bedzie git.
UsuńJa: ;-; No nieeee!
UsuńJessie: Angel kuje geo bo ma szansę na 5.
Ja: I tak mi się nie uda xD
sorry. Niestety ten tydzien mam zawalony. A po wczorajszej wycieczce jeatem padnieta.
UsuńDan: Wiecie co? Ten gość z którym rozmawiała Cassandra przypomina mi Zenohelda o.O I co za Melody?
OdpowiedzUsuńShadow: Nie wiem, ale moja ciekawość przeszła z trybu normal do trybu max.
Dan: I znowu ten głos. Jess jakieś wyjątkowo smutne to twoje alter ego.
Shadow: A skąd wiesz że to alter ego? o.O
Dan: Yyyy...strzelałem?
Shadow: Aaaa...jak zawsze.
"- Melody. – z korytarza słychać szczęk klingi. – Melody!
Kobieta rzuca ostatnie spojrzenie na ukochanego i ucieka."
Shadow: To ten sam koleś który gadał z Cassandrą tak się wydzierał i krzyczał "Melody"?
Belfra: Klinga? Gościu w słabą broń się zaopatrujesz. W ogóle skąd ty się urwałeś? Średniowiecze już dawno minęło.
Shadow: Słuchaj Omega. -,- To że ty latasz po ulicach z bronią w ręku nie oznacza że masz prawo kogoś obrażać.
Belfra: Co ja poradzę że oceniam ludzi po broni jaką walczą? Poza tym spadaj Prove.
Shadow: Przestań obrażać innych i mnie.
Elz: Dan, Mira, Marucho! Nareszcie się pojawiliście^^
Shadow: Co tak długo?
Elz: Cichaj Shadow.
Dan: Ha, ha! Drugi ja powiedział otwarcie w opku to co każdy z nas miał ochotę powiedzieć!
Shadow: Yyyy...czyli co? O.o
Dan: Eh...-,- Czyli to że Jess zakochała się w Phantomie.
Lync: Nie wierzę że to powiedział na głos O.O
Shadow: Yyyy...a tak z innej beczki...Kuso jakiego koloru chcesz wieniec na pogrzebie?
Dan: Na pogrzebie? Czyim?
Shadow: Swoim.
Dan: Żadnego koloru.
Shadow*notuje*: Żadnego koloru.
Dan: Właśnie, przypomniałem coś sobie.*patrzy na Hydrona od Angel* Słuchaj koleś. Jest sprawa. Czy ty jesteś głuchy i niedorozwinięty? Już ci raz powiedziałem że żadnego ślubu nie będzie, a ty i tak brniesz w zaparte. Idź wyrywaj laski na Vestali, dobra? Poza tym co cie tak na ten ślub wzięło? Założyłeś się z kimś? Przegrałeś zakład? A może ty po prostu tak traktujesz każdą ziemiankę? Z Elz było podobnie, bo powiedziałeś jej że chciałbyś żeby została twoją królową.
Elz: Ale to było we śnie ;-;
Dan: Nie ważne czy we śnie czy nie we śnie. Powiedział i już.
"Może ją zabijemy. – Hydron wzdrygnął się na te słowa. – Chociaż, nie. Lepiej będzie uczynić ją tą narzeczoną. – Zenohled nagle się zasępił. – Ona mi kogoś przypomina.
- Kogo?
- Kogoś bardzo odległego. – zamrugał. – Ruszaj do teleportów! – krzyknął.
Hydron z triumfalną miną wyszedł z Sali."
Dan: No ja wam mówię! Ten gość z którym rozmawiała Cassandra to Zenoheld!
Shadow: Co ci się tak dzisiaj na spojlery wzięło?
Dan: A tak jakoś. A wracając do przerwanej rozmowy z Hydronem na temat narzeczeństwa...Belfra!
Belfra: Nie drzyj mordy. Co jest?
Dan: Słuchaj. Jest taki jeden wyjątkowo wnerwiający vestaliański gówniarz. Ma blond włosy, fiołkowe oczy i tlenek węgla IV zamiast mózgu.
Belfra: Dlaczego akurat tlenek węgla cztery? Ja rozumiem że chłopak może mieć za wysoki poziom testosteronu, za wysoki poziom cukru we krwi, albo za dużo alkoholu w...a w sumie gdzie bądź, polacy wszędzie alkohol zmieszczą, ale żeby tlenek węgla IV w głowie? Zdajesz sobie że naukowego punku widzenia jest to niemożliwe? Mózg nie wytwarza substancji gazowych, a już tym bardziej takich co szkodzą zdrowiu.
Dan: Mniejsza. Trzeba dać mu prezent w postaci kulki w łeb.
Belfra:*poleruje chusteczką pistolet* Kup mi naboje to pogadamy.
Shadow: Czekaj. Skoro ty nie masz naboi to jak postrzeliłaś Lynca, Bena i Anubiasa?
Belfra: Polak potrafi. A tak na serio to znowu mi się skończyły.
Shadow: Ale ty z Polski nie jesteś O.O
Belfra: Eh.*przewraca oczami*
Dan: Niech zgadnę. Temat znowu zejdzie na broń?
Elz: To my pozdrawiamy i wenę ślemy^^
Ja: *turla się ze śmiechu*
UsuńJessie: A jej co?
Ekipa: Yyyy upiła się?
Ja: Banda łosi -.-
Shadow: Taak! Jesteśmy łosiami.
Ja: Przynajmniej jeden się cieszy. &patrzy na Dana* Nic ci nie powiem czy masz rację czy może kompletne pudło ^^
Jessie: Kurna jak patrzę na te moje rozmyślania ;-;
Ja: Jenny - ma wyjebane na cały świat
Ty - złośliwa, ale i delikatna. Pasi?
Jessie: Nie ;-; Wszyscy się do mnie kleją! Głównie on! *wskazuje na Hydrona* Beelfra kopsnij jakiś pistolet!
Fludim: Czy tylko dla Angel księciunio ma cytrynowe włosy?
Ja: To nie jest blond!
Fludim: Większość ludu twierdzi co innego.
a: Cii >.<
Jessie: Ja nie mam alter ego.
Ja: Cicho! Niech się domyślają.
Keith: *przegląda notatki* W życiu na to nie wpadną.
Shadow: Ja jestem inteligenty.
Keith: A skojarzyłbyś, że to jest tym? *pokazuje mu notatki*
Shadow: *robi wielkie oczy* Yyy pewnie, na bank.
Keith: No właśnie.
Jessie: *nagle ogarnia co powiedział Dan od Elz* DAAAAAAN! *okłada go poduszką*
Ja: Nerwowy tu ktoś jest.
Jessie: Ty. Masz nerwicę bo nie masz co czytać.
Ja: *smuteczek*
Jessie: *wzdycha i wraca do okładania Dana*
Akane: *ciul, że nikt nie wie kim jest* Jak dla mnie ten gościu *ciągnie Hydrona za płaszcz* chce zaliczyć jak najwięcej lasek.
Jessie: Akane ty to umiesz się wypowiedzieć.
Akene: Jestem szczera, wiem. *nachyla się nad Hydronem* Tknij Jess, a cię własny ojciec nie pozna.
Hydron: Już się boje.
Akane: *wyciąga paralizator*
Hydron: *dostaje prądem*
Jessie: *przytrzymuje Dana* Ak, podanie!!!