wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział 25: Depresja? Wyszła na spacer, a co?


~Hehehe to miał być rozdział z cyklu tych poważnych...coś mi nie wyszło xD Nie umiem pisać dramatów, a Jessie nie jest typem , który dużo smęci. Mam nadzieję, że wam się spodoba rozdział ^^
~~~~~~~~~~
   Stanęłam przed brązowymi drzwiami.
 Znowu tutaj  westchnęłam. – Głupi fart.
 Chyba jego brak. – dodał Fludim.
   Wkroczyłam do pokoju. Nic się nie zmienił. Białe ściany i minimalistyczny wystrój. Padłam na łóżko niczym bokser po długiej, wyczerpującej walce. Ramie nieźle mnie szczypało. Gus robił za sprzątaczkę, pielęgniarkę, kucharkę i cholera wie co jeszcze. Taki wielofunkcyjny sługa. Dotknęłam delikatnie białego bandaża i skrzywiłam się. Będę miała bliznę. Wiem to.
Niby powinnam być przygnębiona i przez chwilę byłam, ale z każdą chwilą czułam się coraz lepiej. Nie jestem optymistką, ale mój upór i wiara w innych podtrzymywały mnie na duchu. Wiedziałam, że mój brat wyjdzie z tego cało. Tak, załamywanie się w niczym nie pomoże.
   Wstałam i otworzyłam szafę. Jak się spodziewałam. na wieszaku zwisała fioletowa bluza, którą tu ostatnio zostawiłam. Oprócz niej były jeszcze tylko spodenki i trampki. Na bogato, nie ma co. Przebrałam się szybko i przeprałam poprzednie ciuchy.
 Dooobra. – Spojrzałam na miskę, gdzie leżały mokre ubrania. – Gdzie mam je rozwiesić? – spytałam Fludima, widząc brak kaloryferów.
– Mnie się pytasz? Nie mam pojęcia. – Wzięłam więc miskę do rąk i wyszłam z pokoju. – Gdzie idziemy?
– Na poszukiwanie pralni! – odparłam.
   Fludim tylko pokręcił głową i schował się do kieszeni.
   W miarę pamiętałam rozkład statku, ale i tak ciągle trafiałam na zamknięte drzwi lub puste pokoje. Po co maszkaronowi taki wielgachny statek, skoro połowy z niego nie używa?! W końcu po żmudnych wędrówkach trafiłam do...no właśnie nie wiem, dokąd trafiłam.
Podłoga wyłożona czarnymi i białymi kafelkami i dłuuugi stół. Nic oprócz tego. Nawet krzeseł brak! Kasy im na dokończenie remontu zabrakło, czy co?
 Ej, w sumie do tych ich fryzur potrzebna jest suszarka! – Doznałam przebłysku geniuszu i poleciałam na korytarze, gdzie były pokoje pajaców.
   Wleciałam do pokoju Gusa, który na szczęście był pusty, i bez ceregieli wparowałam mu do łazienki.
 Suszarko, gdzie się chowasz? – mruknęłam, otwierając kolejne szafki. – Mam cię! – Wyciągnęłam czarną suszarkę z czerwonymi guziczkami 0,1,2 i 3.
   Wcisnęłam trójkę, wyciągnęłam bluzę i zaczęłam ją suszyć. Tak w połowie suszenia spodenek do łazienki wpadł Gus.
– Co ty wyrabiasz?! – krzyknął, patrząc to na mnie to na powiewające części garderoby.
 Suszę ubrania, nie widać? – Wyszczerzyłam się. – Trzeba mi było dać suszarkę, to by mnie tu nie było. – Wróciłam do suszenia.
   Wyrwał mi sprzęt z ręki, za co dostał wilgotnymi spodenkami w łeb, a gdy zaczęłam się z nim szarpać o głupią suszarkę, to przyłożyłam mu miednicą i butami.
 Zwycięstwo! – Dmuchnęłam mu ciepłym powietrzem w twarz. – Oj nie złość się tak, fryzura ci się od tego nie rozwali. – Uśmiechnęłam się wrednie.
 Nie powinnaś mieć...nie wiem...depresji? – spytała załamany, gdy usiadł, a ja dalej bawiłam się suszarką. – Jessie?
– Hmm? – Zerknęłam na niego. – Depresja? Wyszła na spacer, a co?
   Uderzył się płaską dłonią w czoło.
 Nic. Już nic. – westchnął. – Ty się nigdy nie zmienisz.
 Wiadomo! – Wyłączyłam suszarkę i odłożyłam ją na miejsce. Wzięłam miednicę i wymaszerowałam na korytarz. Ręce mnie bolały od zbyt długie trzymania ich w górze. Szczególnie zranione ramię pulsowało bólem.
 Krwawisz. – powiedział Fludim, patrząc na mnie.
   Rzeczywiście bandaże były przesiąknięte krwią. Syknęłam i szybko wróciłam do pokoju. Ciuchy wróciły do szafy, a ja przewróciłam całą łazienkę do góry nogami w poszukiwaniu bandaży. Nie było ich!
 Nie ma! – warknęłam. – Serio?! Mają jakieś cięcia w budżecie, że ich kawał białej szmaty nie stać?! Jakby sanepid to zobaczył, to bym im tak opinię zjechał, że hoho! – Ciągle wyklinając na tą dwójkę, przewiązałam ramię ręcznikiem.
 Może w kuchni coś będzie? – zasugerował Fludim.
 Co najwyżej będą tam ręczniki papierowe, ale lepsze to niż nic. – westchnęłam i ruszyłam do kuchni.
   W czasie drogi do głowy wpadł mi już tysięczny idiotyczny plan. Wyjątkowo nie była to amnezja tylko testowanie, ile ten farbowany dureń ma w sobie cierpliwości. Chociaż...Wspomnienie jego chorego uśmiechu nie było za przyjemne. Przystanęłam i wpatrzyłam się w czubki butów. Zmienił się na jeszcze większego psychopatę? Gorszego od Zenohelda? Jeśli tak, to jestem w niemałym niebezpieczeństwie.
 Reiko! – zawołałam w myślach.
   Nie ukazała mi się, ale odpowiedziała.
Nie lubię tego miejsca.
 Nie ty jedyna.
- Widzę. co planujesz zrobić i powiem ci jedno. – Uwaga idzie opieprz. – Zrób to!
 Że co?! – Kurde spodziewałam się kazania o mojej głupocie, a tu proszę Reiko mnie namawia, bym zmieniła to miejsce w ruinę! No chyba wiadomo, że z moimi pomysłami ten statek długo nie przetrwa?
 Keith Fermin inaczej Spectra Phantom cały czas się waha. Ciągle nie wie, którą naturę powinien wybrać, choć wmawia sobie że wie. Widziałam też, że przez czas przebywania z tobą to wahanie się nasila – Reiko zdecydowała mi się ukazać. Dziś ubrała zieloną szatę, ciągnącą się po ziemi, oczy miała fioletowe, a we włosach plątały się białe róże. – Nie patrz się, jakbyś zobaczyła ducha, mówię prawdę. Znam tego chłopaka lepiej niż ty.
 Skąd? – spytałam nieźle skołowana.
   Reiko splotła ręce na piersiach i obdarzyła mnie promiennym uśmiechem.
 Znam wszystkich. Jako duch mogę wniknąć w myśli każdego. Nie ma przede mną żadnych tajemnic. – Przybrała poważny wyraz twarzy. – Jesteś moją potomkinią z potężną mocą. Stanowisz zagrożenie dla wielu. Dla wielu jesteś też idealną osobą do sojuszu. Dodatkowo jesteś dość wybuchowa i...  urwała i wybuchnęła śmiechem. – irytująca dla niektórych. – dokończyła. – Przypominasz mnie, gdy byłam w twoim wieku!
– Ile ty miałaś lat, gdy umarłaś?
–  23. – odparła obojętnym tonem. – Chyba zostałam otruta, ale już nie pamiętam.
 Czekaj...urodziłaś tak wcześnie dziecko?!
 Tak, co  w tym dziwnego? W tych czasach też rodzą i  to w wieku 15 lat. – Machnęła lekceważąco dłonią. – W każdym razie postaraj się wydobyć prawdziwego Keitha ze Spectry! – Spojrzała w prawo i w znieruchomiała na moment. – Muszę się zmywać!
   Tym, kto ją tak przestraszył, był maszkaron. Szedł z tym swoim chorym uśmieszkiem na twarzy. Zignorowałam go i podążyłam w stronę kuchni. Jednak po kilku krokach jego ręka zagrodziła mi dalszą drogę.
– Czego chcesz, o wielki panie wieczny wkurw? – spytałam z przekąsem, opierając rękę o biodro.
 Słyszałem od Gusa, że dobry humor ci wrócił. – Przez chwilę świdrował mnie wzrokiem. – Tak cie cieszy fakt, że tu jesteś?
 Przynajmniej cię podenerwuje! – Wyszczerzyłam się, a on spojrzał na mnie jak na przygłupa.
– Twoja głupota nigdy cię nie opuszcza. – stwierdził. – Myślisz, że jestem ciągle tą samą osobą? – spytał z kpiną w głosie. – Naiwna. Teraz jestem prawdziwym Spectrą Phantomem. Wkurzysz mnie, a pożałujesz. – zagroził i zerknął na moje zakrwawione bandaże. – Apteczka powinna być w kuchni na górnej półce. – poinformował mnie.
 Naprawdę myślisz, że tak łatwo można wymazać własne istnienie? – spytałam. Spojrzał na mnie zdziwiony. – Możesz zaprzeczać, ile chcesz. Prawdziwy Keith tam gdzieś ciągle jest. – dźgnęłam go palcem w klatkę. – W przeciwnym razie nie troszczyłbyś się o mnie, prawda? – Dźgnęłam go tym razem mocniej.
   Oko widoczne przez maskę znów błysnęło. Nagle przygwoździł mnie do ściany. Zadarłam głowę do góry, by widzieć jego zirytowaną twarz.
 A ty ciągle gadasz o Keithie. – mruknął znudzony. – Zakochałaś się w nim czy co? – Przygryzłam wargę. – Ooo czyli trafiłem.
 Nieprawda!
 Tyle razy ci powtarzałem, że twoje głupie przywiązanie do bliskich cię osłabia. Uczucia osłabiają. – Pokręcił głową. – Mała, naiwna Ziemianka. A co do mojej troski o ciebie. – Przybliżył twarz i uśmiechnął się kpiąco. – Przecież o własną broń się dba, prawda? Póki jest potrzebna.
   Cała krew odpłynęła mi z twarzy.
– Co jeśli się nie zgodzę? – warknęłam, próbując się wyrwać, co poskutkowało wzmocnieniem uścisku.
– Zginiesz. – padła krótka i zarazem okrutna odpowiedź.
   W tym momencie podjęłam decyzję. Zrobię tu prawdziwy armagedon! Wtedy Keith czy będzie chciał czy nie, i tak będzie musiał wyjść, by mnie uspokoić. No chyba, że nie zależy mu na tym statku.
– Wiesz, że jeśli zmiesza się biały z czerwonym, to powstanie różowy? – spytałam, patrząc na jego dłoń w białej rękawiczce, która przesiąkła moją krwią.
– Co? – powiódł wzrokiem za mną. – Cholera! – Puścił mnie.
 Spokojnie, to można łatwo sprać. Upsss, zapomniałam, że ty przecież nie umiesz prać i gotować. – Wycofałam się kawałeczek. – Ale przecież zawsze może to za ciebie zrobić twoja wielofunkcyjna służba zwana Gusem, nie? – zawołałam i zwiałam, zanim zdążył się na mnie wydrzeć.
~~~~~~
Ja: *łapie się z głowę, gdy ogarnia, że miała iść na zakupy* Szlaaaak! *łapie torbę i wybiega na korytarz*
Shadow: A rozdział?
Ja: Zajmijcie się tym, póki nie wrócę *pozostała mi po niej chmura pyłu*
Jessie: Jakieś pomysły? *szuka apteczki*
Shadow: *wskakuje na lampę* T-tu jest martwy żuk pocięty nożem! Angel to prawdziwa sadystka!
Wszyscy: *zbierają się w pokoju Autorki* matko boska!
Spectra: *przygląda się bliżej*
Shadow: I co Spectruś? Wzywamy policję?
Spectra: To....*cisza pełna napięcia* jagoda, idioto -.-
Wszyscy: *wrogi wzrok na Prova*
Zenohled: Może ja ci serio fundnę tą wizytę u okulisty?
Lync: O ile to mu pomoże.
Jessie: Shadow w okularach?
Shadow: Będę mądrzej wyglądał ^^
Spectra Nie licz na to.
Shadow: Ty się farbujesz, więc się nie odzywaj -.-
Spectra: Coś ty powiedział?!
Shadow: A co nie słyszałeś? *dostaje pięścią w nos* Mój nos się przekręcił!
Dan: *wyciąga spod kanapy testament* Prove, co to? O.o
Shadow: Właaaśnie! Zapisałem Spectrusiowi moje ciuchy, ale po dzisiejszym to zmienię!
Spectra: Twoich ubrań nawet bezdomni by nie chcieli -.-
Shadow: Ranisz.
Spectra: Życie.
Ja: *wpada i zalicza glebę o własne nogi, po czym chowa soki i wraca do Ekipy* Wróciłam ^^
Shadow: Mordujesz żuki nożem?
Ja: yyyy....nie?
Shadow: To dobrze *wraca do zmiany testamentu*
Ja: O.O To do rozdziału ^^
~~~~~

   Złośliwość losu zwana Phantom ustawiła apteczkę na najwyższej półce....Podstawiłam sobie krzesło, ale i tak nie sięgałam. Ciekawe jak on tam to ustawił, skoro nie ma czterech metrów wzrostu. Swoją drogą czy ten statek był budowany dla olbrzymów?! Każdy z pokoi ma co najmniej trzy i pół metra wysokości. Żeby zmienić żarówkę, to trzeba dzwonić po straż pożarną, bo drabin coś tu nie widziałam.
   W końcu wkurzyłam się i zaczęłam ciskać w apteczkę różnymi rzeczami, by się zwaliła z tej półki. Opróżniłam wszystkie szuflady, gdzie mogłam sięgnąć, stanęłam naprzeciwko apteczki i rozpoczęłam ostrzał. Nóż, łyżka, talerz, garnek, pieprz, but, Fludim...moment...FLUDIM! Złapałam mojego przyjaciela i schowałam go z powrotem do kieszeni. Patelnią? Nie, ona może mi się jeszcze przydać. No to co mi tu jeszcze zostało? Oooo czy to jest...fartuszek Gusa?! Dostałam ataku śmiechu i prawie wylądowałam na podłodze. Kiedy się względnie uspokoiłam, wzięłam ten cudowny ciuch do ręki i zgniotłam go w kulkę, po czym przewiązałam jakąś nicią, którą znalazłam w jednej z szuflad, by się kulka nie zniszczyła. Przygotowałam się do rzutu, odchyliłam rękę iii....
   Co to był za rzut! Aż mnie ramię zabolało! Apteczka huknęła o blat stołu. Uradowana wzięłam ją, wyciągnęłam gazik, wodę utlenioną, nożyczki i bandaże. Odwiązałam stare bandaże i obejrzałam ranę. Aż tak źle nie było, myślałam, że jest głębsza. Starłam krew i spojrzałam spode łba na wodę utlenioną.
 Użyć jej czy nie użyć? Oto jest pytanie. – westchnęłam.
 Jak uważasz. – mruknął Fludim, wyglądając z kieszeni.
   Do kuchni wkroczył Gus. Cóż na widok mnie trzymającej w nożyczkach wodę utlenioną (nie pytajcie czemu xD) z bandażami owiniętymi wokół szyi i złowrogim spojrzeniem był dość nietypowy. Chociaż Grav powinien się już przyzwyczaić do mojej zachowania.
 Co ty robisz? – Podbiegł do mnie i niemal wyrwał nożyczki. – Auuu! – Woda utleniona chlapnęła mu prosto w oko. Pobiegł pędem do kranu.
 Tak się kończą zabawy z nożyczkami! – wymamrotałam, sięgając po nożyczki, by przeciąć bandaże. – Gotowe! – Uradowana wstałam, schowałam potrzebne rzeczy i wzięłam apteczkę ze sobą.
 Jessie...
 Tak?
 Co mój fartuch tam robi ?! – wrzasnął i wycelował palcem w najwyższą półkę.
   Upsss.
 Jest, nie widać? – odparłam spokojnie. – Nie mów, że go używasz. – Zachichotałam.
 T-to nie tak!
– To jak? Ukrywacie przede mną jakaś dziewczynę? – Usiadłam na stole. – Hmmm?
– Nie. – powiedział zdziwiony. – Mniejsza! Wiesz, która jest godzina?!
 Nie umiesz dyskretnie zmienić tematu. – stwierdziłam. Poczerwieniał ze złości. – Już, już spokojnie bo okresu przedwcześnie dostaniesz i maszkaron będzie zły.
 Czy ty coś sugerujesz? – spytał Spectra lodowatym tonem.
 Ja? Nigdy w życiu! – Schowałam patelnię za plecami. – Gdzieżbym śmiała!
 Naprawdę? Bo wydaje mi się, że sugerujesz iż ja i Gus.... – zaczął ale nie pozwoliłam mu skończyć.
 Wiesz Phantom, ja nic nie mam do osób o innej orientacji, toleruje to! Serio! Czekaj...A może ty i Gus uciekliście z Vestalii, bo tam był zakaz takich związków? – Zaczęłam się zastanawiać na głos. Ich twarze płonęły czerwienią, i mieli miny wyrażające ,,utopię cię, wrzucę do betoniarki, a na koniec zadźgam widelcem!”, więc nastał czas na odwrót, zanim pożałuję, że się odezwałam. – Panowie, spokojnie. – Schyliłam się, by uniknąć tasaka. – Kobiet się nie bije!
 Ostrzegałem cię!- syknął Spectra. – To teraz przyjmij konsekwencje!
 Powtarzam: kobiet się nie bije! – krzyknęłam. Zamachnął się. Zrobiłam fikołka do tyłu. – A teraz sztuczka! Jessica znika! – Cisnęłam patelnią, która trafiła Gusa w sam środek nosa. – W dziesiątkę! – Niczym rącza gazela pomknęłam do pokoju.
 On cię zabije, on cię zabije, on cię zabije! – krzyczał cały czas Fludim. – Teraz to on stał się takim 100% psycholem, a ty i tak robisz swoje i go doprowadzasz do białej gorączki! Gdzie twój mózg?!
– Poturlał się aż do Częstochowy! – dostałam autentycznej głupawki! (ja też xD. dop Autorki)
 Dobijasz mnie czasami, wiesz?
– Wiem, jestem cudna. – Zatrzasnęłam drzwi od pokoju. – To nie wystarczy...
   Przesunęłam mocą szafę, by zablokować drzwi, potem ułożyłam kołdrę w taki sposób, żeby jak ktoś wbije (czytaj Spectra i Gus z morderczymi zamiarami), to rzucili się wpierw na łóżko. Kiedy skończyłam i oceniłam efekty, usłyszałam ich wrzaski za plecami.
 Co tu robi szafa?! – ryknął Phantom.
 Przemeblowanie robię! – Szybko dosunęłam stolik, krzesło i komodę.
 Wyjdź stamtąd i daj się zabić!
 Hahahah dobry żart! – krzyknęłam. – Jestem twoją cenną bronią, pamiętasz?
 Jedna czy dwie blizny na twarz nie zrobią mi różnicy! – wycedził.
   Szczerze? Trochę mnie przestraszył tymi słowami.
 Mistrzu spokojnie, tak na pewno jej nie zmusimy do wyjścia. – Próbował go uspokoić Gus.
 W dupie to mam! – warknął. – Ciągle się z nami bawi, mała zaraza. – Walnął ręką w szafę.
 Ej Gus! – zawołałam.
 Co?
 To która jest godzina?
 23.12
 Dzięki! Dobranoc, moi drodzy! – Zgasiłam światło.
   Zamknęłam się w łazience. Walenie w drzwi nie ustawało. Coś czuję, ze moja barykada za długo nie wytrzyma. Spojrzałam na wejście do wentylacji. Raz kozie śmierć!

****
   Ja i te moje głupie plany.
 Reiko, wkurzyłam go, ale on groził, że mnie potnie! – jęknęłam z wyrzutem, czołgając się wentylacją.
 Czyli Keith jest naprawdę głęboko schowany. – powiedziała, masując skronie. – Niedobrze.
 Niedobrze?! – Uderzyłam głową o metalową ściankę. – On mnie oskalpuje! Już prawie od niego tasakiem dostałam!
 Dlaczego on tak popadł w ciemność? – mruknęła.
– A podobno wiesz o nim wszystko.
 Bo wiem! Ale to dla mnie nielogiczne! Owszem powód jest, ale też tyle czynników powstrzymujących... wymamrotała. Uniosłam brew. No tak, dużo mi to mówi!
 To powiedz mi, czemu stał się taki!
–  Był zafascynowany Maskaradem, o którym opowiadał mu Hydranoid. Zapragnął wtedy siły. Potęgi. Odrzucił uczucia i rodzinę. Ale gdy cię spotkał, one się odblokowały.
 C-chcesz powiedzieć, że on.... To słowo nie chciało mi przejść przez gardło.
 Nie wiem czy to miłość, czy może obsesja – Wzruszyła ramionami. – Jessie, ty....- Zamilkła.
– No co? – ponagliłam ją.
 Nieważne. – westchnęła.
 Reiko.
 Co?
 Czemu on tak obsesyjnie pragnie siły? Tylko przez opowieści Hydranoida?
   Popatrzyła się na mnie. Jej wzrok był przepełniony smutkiem i bólem. Przełknęłam siłę.
 Stracił kogoś. – stwierdziłam.
   Kiwnęła głową.
 Kogo?
 Nie mogę ci powiedzieć.
 Czemu?!
 Bo są pewne rzeczy, które są zabronione nawet duchom! Przepraszam. – Rozpłynęła się w powietrzu.
 Co tu się dzieje? – szepnęłam.
 Nie wiem, Jessie. – powiedział Fludim. – W co my się wplątaliśmy?
 Przypominam, że narzekałam na nudne wakacje. – mruknęłam i znalazłam się nad małą kratką. Obok były drzwi do pokoju Spectry.
 Idziemy tam? – spytał bakugan.
 Zastanawiam się. Która może być godzina?
 Hmmm gdzieś w okolicach pierwszej.
 To idziemy! – Zeskoczyłam na podłogę.
   Nie słyszałam żadnych dźwięków z laboratorium. Czyli powinni spać.
   Drzwi cicho rozsunęły się. W pokoju było ciemno. Na paluszkach weszłam do środka. Brak jakiejkolwiek reakcji. Drzwi zasunęły się. Idąc na czuja, uniknęłam potknięcia się o krzesło i szafkę nocną. Zobaczyłam maskę i płaszcz na łóżku.
   Nagle klamka od drzwi łazienkowych opadła w dół i wyszedł Spectra/Keith. Padłam na podłogę, nim zdążył mnie zobaczyć i wczołgałam się pod łóżko. Zapalił światło, rzucił ręcznik na łóżko i położył się na podłodze...On chyba nie zamierza na niej spać? Jak tak, to jutro tu wracam i zabieram łóżko (no co? Wygodne jest xD). Jednak Keith zaczął robić brzuszki. Uniosłam brwi do góry. Nie ma to jak ćwiczyć o pierwszej w nocy! Normalni ludzie o tej porze czytają, oglądają telewizję, piszą, grają lub śpią. A tacy jak ja to włamują się do obcych pokoi i patrzą z politowaniem, jak ktoś ćwiczy...Co ja robię ze swoim życiem!?
Przerzucił się na pompki. Chce chłopak trzymać formę! Ja o to się martwić nie musiałam.
 Jessica. – odezwał się nagle, tym samym wyrywając mnie z półdrzemki. – Co tu robisz?
 Szukam jednorożca, widziałeś go może? – odparłam zamroczona.
   Uniósł brew i parsknął pod nosem.
– Tu nie ma żadnego jednorożca. – Wyciągnął mnie spod łóżka i postawił na równe nogi. – A tobie przyda się sen. – Dotknął moich sińców pod oczami i westchnął.
 Ty jesteś Keith. – stwierdziłam. – Tęskniłam.
 C-co? – Odsunął się. – Keitha już nie ma! – krzyknął, ale jakoś tak bez przekonania.
 Naprawdę? Nie wydaje mi się. – Przechyliłam głowę. – To kim w takim razie jesteś?
 Spectrą.
 Nie wierzę ci. – powiedziałam stanowczo. – Spectra już od dawna by się na mnie darł.
 No dobrze. – Skapitulował. – Jestem Keith.
 Wiedziałam. – uśmiechnęłam się słabo. – Czemu zniknąłeś na tak długo? Czemu stajesz się Spectrą?
 To nie twoja sprawa, Jessie.
 Właśnie, że moja! – Uparłam się.
 Nie!
– Tak!
– Nie!
 Tak i nie kłóć się ze mną.
 Głupszym się ustępuje, więc niech ci będzie.
 Ej!
   Uśmiechnął się zawadiacko. Wydęłam policzki.
 Gdybyś był taki przez cały czas, to może bym tak ci życia nie uprzykrzała!
 Zapamiętam. – Pociągnął mnie za rękę. – Teraz wracasz ładnie do pokoju i idziesz spać.
   Zapierałam się nogami, ale był silniejszy. Miałam do niego tyle pytań! Ale senność wygrała i ledwo doszliśmy do mojego pokoju (blokada była rozwalona) od razu padłam na łóżko.
 Dobranoc, Jessie. – Usłyszałam jeszcze. Zamknął drzwi.
 Keith...
   Zasnęłam.
 *.*
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jessie: *brew jej drga*
Ja: Wrócił Keith :D Na chwilę, ale zawsze ^^
Shadow: I Kessie ^^
Ja: Moja głupota jest tam widoczna, mam nadzieje xD Ale w sumie Jessie już tyle idiotyzmów zrobiła, że to tylko ciąg dalszy jej popisów.
Jessie: No dzięki.
Ja: Proszę bardzo :*
Jessie: Gus nie zabijaj za ten fartuch. Kupię ci nowy....kiedyś.
Gus: *patrzy się na kulkę, która była fartuszkiem*.........Jak śmiałaś sugerować, że ja i Mistrz jesteśmy w związku?!
Jessie: Masz świetny zapłon *kręci głową* A źle mówiłaś? Jesteście już dorośli (fizycznie, bo mentalnie to macie poziom 10 latków) i ma się te potrzeby.
Akane: *dostaje ataku śmiechu*
Jessie: Co?
Gus: *czerwony jak rak* JESSIE!
Jessie: Nie ogłuchłam. Co?
Gus: Za taką obrazę wobec mistrza powinnaś dostać *Dan odciąga go od Jess*
Jessie: Ciągle zapominam mu tą obrożę kupić.
Ja: Mam taki plan na one shot gdzie połączę wszystkie ekipy :D Ej podajcie mi bajkę gdzie było wiele postaci *.*
Spectra: Chyba wezmę wtedy wolne.
Ja: Ty sobie bierz. Keith mi się przyda.
Shadow: *znaczący wzrok na Jessie, która maluje paznokcie Julie*
Jessie: Bo dostaniesz szafą.
Shadow: Jasneee....*dostaje szafą* Zapomniałem, że tak umiesz ;-;
Ja: No to...odmeldowujemy się ^^ *wraca do głupawki*




22 komentarze:

  1. Hejo, hejo
    Biedny fartuszek.
    :-)
    Spectra jesteś sadystą, niewolno bić kobiet, oj nieładnie.
    :-)
    Czego Reiko nie może powiedzieć? I kogo stracił Keith
    :-)
    Jej Keith wrócił :-D ,a może zostać na dłużej, prosze(wzrok szczeniaczka)
    :-)
    Życze dużo, dużo, duuuużo weny i czekam na next.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: Oj tam odkupi się. Jakiś bardziej męski xD
      Spectra: *wzrusza lekceważąco ramionami*
      Reiko:....nie mogę.
      Ja: Zależy od tego jak potoczą się dalsze losy. Jeszcze nie wiem czy zostanie.

      Usuń
  2. O nie dzis juz nie dam rady xD
    Jutro czytne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo *.*oooooooooooo (wene zbieram xD) ooooooooooooooooooooooooo *.* ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
      Extraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa *o* (jeszcze chwila xD) aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa (moj palec) aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa a. Ja głupwaki dostałam od razu jak wstałam. Rozpętałam walkę na poduchy z sis. I tak pieknie ja w sam srodek twarzy trafilam.... XD
      Kelly: I się zaczęło...
      Ja: Czytając ten rozdział cały czas się chichrałam xD
      Kelly: Gdybyś czytała jej wczorajsza glupawke z koleżanka... O rany.
      Ja: A ja zdradze ze mam takiego pomysla zeby wszystkie moje wytwory (w sensie Kelly, Letty, Megi, Ness i Cira) wpadly do mnie do domu xD Ciii nic ci nie powiedzialam xD
      Dobra chyba trzeba sie przewietrzyc.
      Kelly: Glupawka nie minie, nie lodz sie.
      Ja: Lecim na dwór. A i koncowka jak Keith wrocil th bessssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssst. Hihi ^^
      To czesc ^^

      Usuń
    2. Ja: Moja przeszła xD
      Keith: *próbuje gotować*
      Ja: Zbyt go kocham, by go tak od opowiadania trzymać, ale Spectra jeszcze będzie się dłuugo pojawiał ;-;
      Spectra: Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie.
      Ja&Jess: Super.
      Ja: *słucha nowego zespołu* Koocham <3

      Usuń
    3. Ja: *glupawka*
      Kelly: Wiedzialam ze tak bd gdy zabierze cie na lapanie pokemonów.
      Ja: Złapałam mu dwa z trzech rzadkich i jeszcze cztery jakieś ^^ O napisalam prolog O.O
      Kelly: Serio? *stara sie nie smiac* Kurde i mi glupawka sie udziela.
      Ja: Jaki zespol? Jaki jaki? :D*podskakuje na lozku*

      Usuń
    4. Ja: 12 stones this Dark day <3 *.* WYYYGRAŁAM! *cieszy się jak głupia*
      Jenny: Angel robi sobie wolne od pisania xD

      Usuń
    5. Ja: *leci odsluchac*
      Kelly: A Vanessa ma ma wene na Redakai.
      Ja: U ciebie mi ten rozdzial wogole sie nie klei. *odsluchuje utworu*

      Usuń
    6. Ja: A ja weny nie mam ;-;
      Jenny: Shadow to idiota -.-
      Shadow: Ej!
      Jenny: Nie ty!

      Usuń
    7. Kelly: Jest jeszcze inny Shadow? O.o
      Ja: Tyyyy. To ja juz ich jedna piosenke znam. I obie sa extra :D No ja to powinnam tamten szybko pisac zeby wyjasnic sprawe Zane'a... Ale jakos mi to nie pyka ;-; Zaczelam pisac ale w tym samym momencie brat wyciagnal mnie na pokemony.
      Kelly: *przeglada Redapedie* Kurde ile on ma tych atakow??? Z milion pincet dwa dziwincet.
      Ja: I ja wszystkie musze ogarnac xD
      Kelly: Pff. Powodzenia.

      Usuń
    8. Jenny: Shadow od Elz.
      Ja: Pokłócili się i Jess się wkurzyła. Noo kocham ich <3
      Fludim: Angel ty jutro bierz się za rozdział.
      Ja: Wiem, wiem tylko nie wiem na który blog xD

      Usuń
    9. Ja: Ah te dylematy xD
      Kelly: A no tak. Sporo tych Shadowów. Spokojnie Vanessa ty tez bd je miała.
      Ja: Dopiero w czerwcu xD
      Kelly: Nim sie obejrzysz zaraz bd.
      Ja: I siedemnastka na karku O.O. kurde O.O Jak ten czas leci. Ale jak na razie musze napisac 40 rozdzial xD
      Kelly: Cos ci nie idzie
      Ja: Wiem xD

      Usuń
    10. Ja: 15 lat xD Taka mała się czuję O.o
      Jessie: Angel się jeszcze zastanawia nad 3 serią do tego bloga.
      Ja: Bo wątpię, że ją zrobię. Takie życie xD

      Usuń
    11. Ja: Gdzie tam xD Ja znam blogerki które chodzą jeszcze do podstawowki. Chociaz nie teraz ida do gimnazjum... Jeszcze jedna zostala w podstawowej. Ale jak dla mnie masz tyle latek co ja xD
      Kelly: *nie ma na nic sily ani ochoty* Wiesz Jess ja jeszcze mam robote na cztery serie. Mialo byc tylko cztery i w czwartej wszystko mialo sie wyjasnic co do mnie ale Vanessa wpadla na inny pomysl i teraz mamy 5 serii.

      Usuń
  3. Ja: Usta mnie już zaczynają boleć od tego ciągłego wyszczerzu. x)
    Raksha: *chichocze cicho i opiera czoło o Rufo*
    Liz: I tylko fartuszka trochę szkoda. xD
    Raksha: Czemu?
    Ao: P'kyu?
    Liz: Bo musiał być ładny skoro Gus tak się zachowuje przez jego stratę.
    Kim: Oooo, wyczuwam yaoica. ^^
    Shizuka: *zastanawia się czy zwrócić uwagę Kim, ale porzuca ten pomysł*
    Shin: A Hiromi wciąż u rodziny?
    Shizuka: Mhm. Razem z Jenny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: To się odkupi w najbliższej przyszłości xD albo wezwiemy straż i ściągną.
      Gus: Straż przyjedzie do nieokreślonego wymiaru? Yhym, jasne.
      Jessie: Uczysz się ironii, widzę ^^Idziemy szukać drabin!
      Spectra: *zirytowana mina* Nie ma czegoś takiego.
      Ja: Yaoica nie będzie. Przeczytałam jednego fanficka i mi starczy xD
      Jenny: *nie wie na którym blogu ma siedzieć*
      Shadow: ADWOKAT!
      Ja: Ogarniesz się ty kiedyś?! Kuźwa, człowieku nie masz adwokata, masz małą rolę w tej historii i pogódź się z tym!
      Shadow: Odmawiam! *foch*
      Ja: Bo ten testament serio ci się przyda!
      Shadow: *z powagą rozgląda się po Ekipie* Moi drodzy, czuję że długo tu nie zabawię
      Vexosi i Wojownicy: *zaciesz*
      Shadow: *udaje, że tego nie widzi* Więc przeczytam wam mój testament:
      Mylene, jesteś najgorszą jędzą jaką poznałem. Nie umiesz walczyć, a w sukienkach przypominasz mi Gesslerową.
      Mylene: *idzie po tasak*
      Shadow: Stworzyłem dla ciebie akcję pt ,,Zbieramy na nową twarz Mylene", ale jeden doktor napisał iż to niemożliwe, bo twojej brzydoty nic nie przebije *unika tasaka, krzesła i patelni* Reszta testament jak wrócę! *ucieka* RAAAAAATUUUNKUUU!

      Usuń
    2. Ja: *patrzy na długość koma Angel* A mi wena na komentarze uciekła... Znowu. ;-;
      Aaron: W końcu musiał zacząć, bo inaczej miał by jeszcze bardziej przekichane w życiu. ;)
      Ja: Nigdy nie szukałam komiksów yaoi... To one mnie znajdują, a raczej internet dla mnie.
      Shizuka: A ty je dobrowolnie czytasz.
      Ja: Ciekawość - pierwszy stopień do zrycia mózgownicy jak to Aaron kiedyś powiedział.
      Hiromi: *brak pomysłu, gdzie aktualnie ma być jak również*
      Arisu: *przygląda się z politowaniem i mentalnie do brata* Przypomnij mi jakim cudem ten idiota ze mną wygrał?
      Aaron: Wygenerowałaś za dużo energii, pieprznęło tak, że odleciałaś ładne parę metrów do tyłu i osobiście bardziej bym to do remisu zaliczył. Zobaczymy jak to Yuna napisze.
      Arisu: Jeśli napisze. *kończy połączenie*
      Aaron: To jednak była ta akcja?
      Kim: Może bym coś na nią dała.
      Aaron:Skoro i tak nic z tego nie wyszło, to raczej działania byłyby bezcelowe.
      Kaosu: *zapieprza po dachach jak mini formuła 1*
      Ja: ... Kto go dopuścił do świeczek zapachowych? Przyznać się.

      Usuń
    3. Ja: Moja jest kapryśna, więc nie wiadomo ile tak przetrzyma. W kwestii jak to znalazłam wpisała Spectra Phantom art...no i było xD
      Spectra: Na cholerę ci moje arty?
      Ja: Aaa bo do 3 części planowanej, ale nie wiem czy ją napiszę.
      Spectra: Zrozumiałe.
      Ja: Spieprzaj.
      Mylene: *powstrzymana przez ,,przypadkowo" pchnięty stolik przez Jess*
      Shadow: *próbuje złapać oddech* Była, była! Ale doktor napisał.
      Jessie: Już lubię gościa.
      Shadow: i akcję diabli wzięli.
      Ja: MUUCHY MNIE ATAKUJĄ!!! *biegnie po dezodorant*
      Jessie&Shadow&Dan: I to niby my mamy coś nie ten tego z głową -.-
      Ja: Gińcie dusze nieczyste! *psika* ATAAAK!
      Muchy: Bzzz bzz bzz
      Shadow: *idzie po słownik muchowego* To chyba znaczy: sama jesteś duszą nieczystą, wariatko! i to booli!
      Ja: Trzeba mnie było nie prowokować! Swoją drogą...skąd mamy taki słownik? xD
      Wszyscy: *wzrok na Spectrę*
      Spectra: Na ch*j mi on?
      Ja: Wyrażaj się!
      Spectra: *wzrusza ramionami*
      Jessie: *patrzy to na Kaosu to na Mylene* Powiedzmy, że sam wziął xD
      Lync: A mi co Prove przepisałeś?
      Shadow: *klepie się w czoło* No właśnie! *klepie się po kieszeniach* Zgubiłem...PIEES Gończy! *biegnie i otwiera szafę, po chwili spieprza z wrzaskiem, a goni go trzygłowy pies* CO TO JEST?!
      Jenny: *łapie psa za czarną obrożę* A ja cię szukam i szukam! Chodź idziemy wybierać domy we Włoszech ^^
      Shadow: ;-;
      Ja: *dostaje załamanie psychicznego*

      Usuń
    4. Ja: No cóż bywa. Albo to internet jest zboczony.
      Shizuka: Pytanie tylko, kto wrzuca takie rzeczy, hm?
      Ja: A bo ja wiem. Inni użytkownicy internetów, może?
      Kim: A macie na składzie może słownik żabiego? Bo Romi sobie żabkę znalazła i nikt nie wie, co kumka. Prócz samej Hiromi, która na wyczucie coś kapuje z tego kero - kero.
      Ja: Jakim cudem sam? Przecież wszystkie tego typu świeczki trzymamy pod kluczem i poza jego zasięgiem.
      Shizuka: Zważ na to, że ten, aktualnie popitalający, rudy samochodzik potrafi wspiąć się wszędzie.
      Ja: A dobra, nieważne. Teraz to by się go przydało uspokoić, żeby chociaż przestał śpiewać.
      Aaron: Czytaj: przestał się drzeć jak stare prześcieradło.
      Ja: Dzięki za to bardzo poetyckie określenie.
      Aaron: Nie ma za co. ;)
      Kim: Jaki ładny cerber. *.*
      Ja: *czyta kolejne rozdziały na Literka.info i dostaje kolejnej załamki, bo Kruffachi pisze od niej lepiej*
      Mizuki: Weź ty się kobieto ogarnij z tymi swoimi kompleksami, bo zaraz mnie szlag jasny trafi.

      Usuń
    5. Cerber: *gryzie Shadowa*
      Jenny: *nic sobie z tego nie robi i wybiera domy*
      Ja: *nie chce jej się ruszyć*
      Shadow: *znajduje testament i szybko czyta* Lync ty mały, irytująca piszczałko. Kieeeedy ty przejdziesz mutację? Jak będziesz miał 60 lat?
      Lync: -.-
      Shadow: No co? Prawdę mówię!
      Ja: *próbuje ogarnąć chaos* Jess wracaj tuuuu!

      Usuń
  4. Gus, Jessie dobrze gada. Jakbyście jej dali suszarkę to by było git. :D
    Dan: Reiko nie bądź taka tajemnicza. No powiedz ^^.
    Shadow: Powie kiedy indziej ;<;
    Dan: Strasznie młodo umarła.
    Shadow: Szkoda dziewczyny.
    Elz: Ja się zaczynam Spectry bać O.O *chowa się za Anubiasem*
    Anubias: Co. Ty. Wyprawiasz? ==
    Elz: Chowam się.
    Shadow: Przed własnym chłopakiem? o.O
    Elz: Ale to jest Keith od Angel.
    Shadow: A no tak zapomniałem.
    Elz: Poza tym tak do twojej wiadomości on jeszcze nie jest moim chłopakiem.
    Shadow: Ale po tym pocałunku Sama-Wiesz-Gdzie już będzie? :3
    Elz: Sama-Wiem-Gdzie czyli gdzie? ==
    Shadow: Oj ty już dobrze wiesz gdzie. :3
    Dan: O czym gadacie?
    Shadow: Gadamy o Sam-Wiesz-Kim i Sam-Wiesz-Czym w Sam-Wiesz-Gdzie :3 xD
    Elz: Zrozumiałeś coś z tego Dan, bo ja nie. ==
    Dan: Aaaaaa już wiem o co chodzi Shadow'owi.
    Elz: Czy tylko ja jedyna nie wiem o czym ci dwaj gadają? ==
    Dan i Shadow: Tak.
    Shadow: Wszyscy wiedzą o czym mowa, tylko nie ty.
    Elz: Super -,-
    Dan: Ha, ha! Spectra kurwicy dostanie :D
    Shadow: A już przypadkiem jej nie dostał? o.O
    Dan: No może.
    Elz: Ale to było słodkie jak Keith wrócił :3.
    Shadow: Dla mnie było słodkie jak Spectra mówił Jess że ona się zakochałą w Keith'ie. I musze przyznać że coraz bardziej nabieram podejrzeń iż Keith ma alter ego.
    Dan: No co ty nie powiesz? -.-
    Shadow: Ale nie, chodzi mi o takie prawdziwe alter go. No wiesz coś jak Alice i Maskarad, Elz i Myrna, Elajza i Enigma.
    Dan: Aaaa o "=="
    Dan: Nic.
    Elz: Nie wydaje ci się Dan. Wyszedł za krótki ;-;
    Anubias: To przez wenokrady.
    Shadow: Wenokrady? o.O
    Anubias: Tak. W-E-N-O-K-R-A-D-Y.
    Shadow: Usłyszałem za pierwszym razem -,-
    Anubias: Nie byłbym tego taki pewien.*szepcze* Trzeba by się ciebie pozbyć Prove.
    Elz: Yyyy...
    Dan: Eeee...
    Elz i Dan: To cześć^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reiko: Nie.
      Fludim: Długa wypowiedź.
      Jessie: *zła jak diabli*
      Izumi: *leci do sklepu*
      Ja: Bez Keitha to ja długo nie wytrzymam ^^
      Fludim: Widzę własnie -.-
      Ja: Przejąłeś funkcję Jess?
      Fludim: Jak widać.
      Ja: No już się nie złość.
      Jessie:..............................
      Reiko: *klepie ją po głowie* Zupełnie jak ja.
      Ja: Super, czyli to dziedziczne.
      Keith: Nie mam alter ego.
      Ja: Niech żyją w błędzie ^^ *uśmiech pełen zadowolenia*
      Shadow: Ja się zastanawiam, kiedy Angel łaskawie zacznie wyjaśniać to wszystko.
      Ja; Za szybko się nie wyjaśni xD
      Shadow: Cudownie.
      Ja: Ty naprawiaj swoją reputację -.-
      shadow: Ale to nie ja!
      Ja: Ta, ta jasne.
      Gus: Jakbyś jej dali suszarkę, to by było źle.
      Jessie: No bez przesady.
      Shadow&Dan: Odezwała się.
      Jessie: *ciska w nich szafą*
      D&Sh: Ale to nie my!
      Jessie: -.-
      Ja: Dzwonimy po murarza *wskazuje na wyrwę w ścianie*
      Fludim: Ślicznie wyszłaś, Jess, nawet włosy ci się odbiły xD
      Akane: Ma się ten talent.
      Jessie: Dokładnie.
      Wojownicy: A na nas ma focha ;-;
      Ja: No bywa moi drodzy.
      Jessie: -.-
      Ja: Już, już

      Usuń