Kiedy byłam dzieckiem, puzzle były moją ulubioną zabawą. Jak nie
siedziałam na drzewach z Akane, Haruką i Jane, to układałam je. Szczególnie
uwielbiałam koniec, gdy powstawał śliczny obrazek. Byłam z tego dumna, bo to ja
je tworzyłam własnymi rękami.
Obecnie układanki mi zbrzydły. Dlaczego?
Bo muszę wysilać mózg, by zgadnąć, gdzie w tym pałacu mogą być ich
kawałki.
Bo co pięć minut natykam się na Vexosów.
Bo Hydron się do mnie przyczepił.
I najważniejszy powód.
To nie jest już zabawa. Raczej walka o znalezienie prawdy w tym całym
chaosie, do którego zostałam wbrew własnej woli wciągnięta.
Pierścień, który znalazłam, koniec końców zabrałam do swojego pokoju,
ale nie patrzyłam na niego. Wtedy zawsze widziałam te płomienie. Muszę znaleźć
kawałki sprzed płomieni. Gdy to zrobię, układanka będzie gotowa. Tylko że nie
miałam bladego pojęcia, gdzie one mogą być, a moja kochana przodkini nie była
chętna mi pomóc. Nie odzywała się. Raz powiedziała ,,Sama musisz je znaleźć.” i na tym koniec. Taa i ona jest moją opiekunką. Praprapraprababka roku, kurde!
A żeby było zabawniej, czas mi się kończy. Jak na razie Vexosi nie
zdobyli nowych energii, ale kto wie, co stanie się jutro?
Zajebiście jeszcze depresja doszła.
Pokręciłam głową i oderwałam wzrok od sufitu. Całą noc tak
przesiedziałam i teraz oczy strasznie mnie piekły. Do pokoju bez ceregieli
wparował Hydron. Rzuciłam mu wrogie spojrzenie i totalnie ignorując jego
obecność, padłam na łóżko.
– Chodź ze mną. – rozkazał.
Nawet nie drgnęłam.
– Jessica! – krzyknął zniecierpliwiony.
Przekręciłam się na drugi bok.
– Nie ignoruj mnie! – Usłyszałam jego kroki. Chyba stanął nade mną.
– Zamknij się. – warknęłam. – Nie obchodzi mnie, czego chcesz. Wypad
stąd.
Niespodziewanie zostałam szarpnięta do góry i postawiona na podłodze.
Hydron patrzył na mnie wściekłym wzrokiem. Volt, który chyba przeszedł przez
ścianę, trzymał moją lewą rękę w mocnym uścisku. Syknęłam, czując przypływ bólu.
– Idziemy. – polecił książę i odwrócił się. Pokazałam język jego
plecom i mocno zaparłam się nogami.
Volt próbował mnie pociągnąć, ale stawiałam silny opór. W końcu jednak
przerzucił mnie przez ramię niczym jakąś szmacianą lalkę i wyszliśmy z pokoju.
Hydron obrzucił nas dziwnym wzrokiem, lecz nic nie powiedział. Zrezygnowałam z
prób kopania Lustera po plecach i zaczęłam się rozglądać za kolejnymi
miejscami, gdzie mogą być fragmenty.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wiatr rozwiał moje skołtunione włosy, tym samym
pokazując zmęczone oczy i wory pod oczami. Od kiedy tu jestem, spałam może sześć godzin. Nie miałam czasu na sen. Ciągle chodziłam po pałacu, wkurzałam Vexosów
krzyczeniem o drugiej w nocy, podkradałam jedzenie z kuchni i czytałam.
A i tak nie posunęłam się do przodu.
Nagle Volt postawił mnie na ziemi. Staliśmy w jakimś ogrodzie w
pobliżu marmurowej fontanny. Nie kojarzyłam tego miejsca. Wkoło były tylko drzewa,
różane krzaki i ceglany mur. Ani śladu po pałacu. Zdumiona uniosłam głowę i nie
ujrzałam słońca. Było zasłonięte przez rozłożyste drzewo. Ech, mogłam patrzeć, jak tu się idzie, a nie myśleć o niebieskich migdałach!
– Wiesz, po co cię tu przyprowadziłem? – spytał Hydron.
– Tak, jestem rąbanym jasnowidzem i wiem, za jakie grzechy muszę
przebywać w twoim towarzystwie w takim ładnym miejscu. – odparłam, zaplatając
ręce na piersiach i uśmiechając się wrednie.
– Jesteś tu z własnej woli.
– Gdyby ,,z własnej woli” oznaczało, że poszłam z wami, bo mogliście
zabić moich przyjaciół, to miałbyś rację. – prychnęłam. – Ale – Nachyliłam się
nad nim. Moje tęczówki zwęziły się. – kto wie, czy tak nie będzie łatwiej.
– Łatwiej w czym? – przechylił głowę i uśmiechnął się bezczelnie. –
Oddaniu mocy?
– Idź do lekarza i poproś, by sprawdził czy masz mózg.
– Idź do lekarza i poproś, by sprawdził czy masz mózg.
Ta wypowiedź mu się nie spodobała. Wykrzywił twarz we wściekły wyraz i
odepchnął mnie od siebie.
– Nie będziesz mnie bezkarnie obrażać! – wrzasnął.
– Kto mi zabroni? – Wzruszyłam ramionami.
– Ja! – Tupnął nogą. – Jeśli zechcę, to znikniesz!
Zaczęłam się śmiać, chociaż kompletnie nie było mi wesoło. Śmiech był
chrapliwy i szyderczy. Jak u...Spectry.
– Wielki księciunio mi grozi! A co ty możesz? Nic! Trzęsiesz portkami
przed własnym ojcem! Posuwasz się do oszustw, bo niczego nie umiesz zrobić! Ale
i tak twierdzisz, że jesteś potężny! Gówno prawda! – Wściekłość, frustracja,
zmęczenie, smutek. Wszystkie te uczucia znalazły ujście w wyładowaniu się na
Hydronie, który to wszystko zaczął. – I co teraz powiesz? Że kłamię? Uciekniesz po
raz kolejny przed prawdą? Słucham! – wzięłam głęboki wdech.
Uderzenie. Na moim policzku pojawił się czerwony odcisk ręki. Hydron
spojrzał na mnie z nienawiścią, ale i bólem.
– Nie sądziłem, że jesteś taka podła. – powiedział chłodnym tonem. – I
to ty mówisz, że jesteśmy okropni?
– Mam rozumieć, że wy będziecie dla mnie wredni, a ja mam być miła? Wy
mnie porwaliście, groziliście i chcecie zabić! – wrzasnęłam i machnęłam ręką.
Zielona mgiełka stała się potężną falą, która zmiotła drzewo za
plecami chłopaka. Zszokowany odwrócił się i spojrzał na powykręcane korzenie.
Przeszywający ból w skroniach zamazał mi widoczność. Użyłam potężnej
dawki mocy, więc takie są konsekwencję.
– Musisz odpocząć. – rzekła Reiko, stając przede mną.
Dziś była w błękitnej krótkiej sukience, a jej oczy były szare. Ani
Hydron ani Volt nie mogli jej dostrzec.
– Dobry pomysł, tylko gdzie?
– Byle gdzie. – odparła spokojnie.
– Jasne, mam paść nieprzytomna przed Hydronem?! Jeszcze jakieś genialne
pomysły? Może mam się rzucić do fontanny?!
– Uspokój się, Jessico. Nie pozwolę, by coś ci się stało. – Rozpłynęła się
w powietrzu, nim zdążyłam jej odpowiedzieć.
Duch mnie uratuje? A może ta fontanna to nie taki zły pomysł?
Zorientowałam się, że wokół mnie wirowała niebieska energia, która na pewno nie
była moja. Niemożliwe...Reiko to zrobiła? Jak? Nie zdążyłam nad tym pomyśleć,
bo ból dosłownie sparaliżował moje ciało i poleciałam nosem w trawę. Energia
zniknęła. Zdążyłam uchwycić przerażone
spojrzenie Hydrona i zdezorientowanego Volta. Potem była już tylko ciemność.
– Miłość
jest tym, co daje mi siłę. Walczę, by znów ujrzeć ich uśmiechy. By znów czuć ich
ciepło. Ty tego nie zrozumiesz Tylko pożądasz, nie kochasz. Twoje serce jest puste.
Spychasz wszystkich do ciemności, bo czujesz się w niej samotny.
– Zamknij
się, śmieciu! Ciągle pieprzysz te swoje sentencje życiowe. Jesteś nic nie wart!
Kiedy cię zabiję, pójdę do Melody i się z nią ożenię!
– Ona tego
nie chcę.
– Bo ją
zaślepiłeś. Ale przynajmniej twoje geny są czegoś warte.
– Co?
– Zatkało?
Jak myślisz czy to starczy, by wszyscy się mnie bali? Widzę, że się zląkłeś.
Spokojnie, będę o nią dbał. Jest coś warta w przeciwieństwie do ciebie. Pewnie
ma to po Melody. Tak samo Cassandra. Mężczyźni twego rodu są żałośni. Nie ma co
się dziwić, skoro jesteś jego głową.
– Koniec!
Ktoś tak zepsuty nie będzie mnie obrażał! Powiedz mi tylko jedno.
– To twoje
ostatnie życzenie, więc słucham.
– Czemu się
taki stałeś?
– Czemu? Bo
zawsze ty dostawałeś, czego chciałeś! Ja jestem tylko dzieckiem kowala! Zwykłym
plebsem! Nawet gdy wiedziałeś, że zakochałem się w Melody, to i tak ją
poderwałeś!
– O czym ty
mówisz? Znamy się niecałe trzy lata!
– Zamknij
się! Zamknij! To wszystko twoja wina! Hahahaha! Zaraz cię zabiję i odmienię
swój los. Zniszczę wielkiego Davida! Zdobędę władzę!
– Ale czy ty
nie masz już syna? I żony?
– Mój syn
będzie miał świetlną przyszłość! A kobieta...hmm...zawsze może zniknąć.
– Jesteś
chory.
– Koniec tej
nudnej pogawędki! Gotuj się na śmierć!
Zderzenie
kling. Zapach krwi i potu.
Ciężkie
sapanie. Nagle słychać nieludzki wrzask.
– Ty
skurwielu! Moja noga!
– To koniec.
– Masz
rację. Wiesz czyj? Twój!
Uderzenie.
Mam wrażenie, jakby cały świat zwalił się na jednego nieszczęśnika. Wrzask.
– I co,
Davidzie? Dalej masz siłę walczyć? – chyba kopie go w twarz. – Co? Jeszcze
żyjesz? Robactwo tak ma, nie martw się. To twój koniec.
Chrupnięcie.
Po nim zapada cisza. Do czasu. Przeraźliwy, obłąkańczy śmiech odbija się od
ścian i świdruje mi uszy.
– Melody,
idę po ciebie!
Obudziłam się zlana potem. Mimo że
słyszałam tylko rozmowę, a reszta to moje domysły, to moje serce biło jak
szalone. W tym pałacu doszło do morderstwa.
Pewnie nie jednego. Melody. To imię musi być kluczem. Od tej kobiety wszystko się zaczęło.
Cała ta układanka.
Dopiero teraz poczułam, że nie mogę się ruszyć. Próbowałam podnieść głowę,
ale była przypięta metalową obręczą do stołu. Tak samo moje ręce i nogi.
Widziałam tylko pikającą maszynę po prawej stronie i fragment stolika, na którym
leżąły strzykawki. Dreszcz przebiegł mi po plecach, gdy przypomniałam sobie te wszystkie
filmy o szalonych naukowcach i ich chorych eksperymentach. To już nie było zabawne. Oni serio mają coś z głowami.
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i kroki. Kątem oka dostrzegłam mężczyznę w kitlu.
Miał gdzieś z 50 lat, okulary na nosie i łososiowy kolor włosów. Stanął nade mną, a ja po raz
kolejny tego dnia czułam, że jest mi znajomy. Jego oczy i włosy.
Chłopak...
Chłopak...
Tak! Przez pewien czas śnił mi się chłopak o właśnie takim wyglądzie.
To był ten facet za młodu? Jeśli tak to pozostaje pytanie: czemu śnił mi się
starszy facet?!
Ogarnij się, Jessica. Masz większe problemy. Widać masz być jakimś
króliczkiem doświadczalnym, po tym pięknym zamachu na drzewo. A było tak
blisko, żebym trafiła w księciunia! No dlaczego?!
Mężczyzna podszedł do stolika, wziął jedną ze strzykawek i
wstrzyknął mi zawartość do krwiobiegu. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Leżałam bezwładnie. Mogłam jedynie wodzić oczami za nim i ruszać ustami. Nic więcej.
– Dobrze więc. – Usiadł na krzesełku i wyjął podkładkę oraz długopis. –
Porozmawiajmy.
– Gadaj zdrów. – warknęłam.
– Będziesz siedzieć tu tak długo, aż nie zgodzisz się na rozmowę.
Przeklęłam na cały głos. Nawet nie drgnął.
– Dobra, byle szybko.
– Nie dyktuj warunków, młoda damo. – powiedział. – Miałaś kiedyś
jakieś zwierzę?
Nie zwróciłam uwagi, jakie to było głupie pytanie i odpowiedziałam.
– Tak.
– Jakie?
– Psa ze skrzydłami. – mruknęłam sarkastycznie.
Zapisał to. Zaczęłam się śmiać. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
– Co?
– Nie, nic. – Uśmiechnęłam się szeroko. – To wszystko?
– Ulubiony kolor?
– Ulubiony kolor?
– Szmaragdowy.
– W czym jesteś najlepsza?
– Graniu na nerwach. – powiedziałam, patrząc na niego z politowaniem.
– A tak na poważnie?
– Rysowaniu. – skłamałam gładko.
Chciał już zadać następne pytanie, gdy pomieszczenie się zatrzęsło.
Wstał i wybiegł na zewnątrz, zostawiając mnie sparaliżowaną i skutą na stole.
Cudnie!
– Fludim! – syknęłam.
Cisza. Nie...
– Fludim! – wrzasnęłam. – Nie wygłupiaj się! Fludim!
Bakugan nie odpowiadał, nie wyleciał z kieszeni, gdzie był bezpiecznie
schowany. Zabrali mi go?
– Elico! – Przypomniałam sobie o nim.
Cisza. On też.
Zielona mgiełka zasłoniła całe pomieszczenie. Czułam ogromną
wściekłość. Nie umiałam jej opanować.
Trzask!
Posadzka pękła w pół. Pędziłam w dół wraz z całym sprzętem. Nie byłam
już przykuta, a paraliż ustąpił. Upadłam na miękki dywan. Błyskawicznie
wstałam i uciekłam jak najdalej od spadających gruzów. Kiedy pył opadł,
zobaczyłam zrujnowany pokój. Suknie leżały podziurawione przez odłamki, szafa
była przebita fragmentem podłogi, a sprzęt laboratoryjny roztrzaskał się na miliony
kawałków. Pod moje stopy podleciało zdjęcie. Podniosłam je. Blondynka w
niebieskiej sukni.
Ukłucie.
– Melody. – szepnęłam.
– Co tu się dzieje?!
Odwróciłam się. Strażnik, który szedł w moją stronę, gwałtownie się
zatrzymał i wystawił włócznię przed siebie.
– Kim jesteś?
Zmrużyłam oczy. Zielona mgiełka ciągle wirowała wokół mnie, przez co
ubranie i włosy falowały.
Skoro mogę ją opanować, to czemu nie zrobić tu małego zamieszania?
Podniosłam odłamki lustra i cisnęłam je w strażnika. Zrobił unik, ale jeden
wbił mu się w ramię. Wykorzystałam okazję i jak strzała pomknęłam do przodu.
Nikt nie był mnie w stanie zatrzymać. Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Poczułam się wolna. Teraz ja dyktowałam warunki.
Kopniakiem otworzyłam zdobione złotem drzwi. Jak się spodziewałam,
trafiłam do sali tronowej. Zenoheld zerwał się z miejsca na mój widok. Vexosi
wytrzeszczyli oczy.
– Yo. – Uniosłam za pomocą mocy kilka porzuconych na korytarzy włóczni do góry. –
Tęskniliście?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Oj ktoś ma teraz przerąbane ^^
Jessie: *pełen zadowolenia uśmiech*
Hydron: No serio?!
Ja: Jak najbardziej :3 Teraz Jess wam pojedzie.
Spectra: *uważnie coś notuje*
Jessie: a on?
Ja: Tam jest Keith, więc nie T.T
Jessie: Jak chcesz.
Ja: Teraz zaczynam się bać, czy ta część historii nie skończy się za szybko. Bo kurde *patrzy w notatki* Trzeba będzie to bardziej rozłożyć. Ale ja teraz pędzę z tymi rozdziałami. A tu jeszcze nowe opisy zrobić, blogi nadrobić i komy popisać, a wena to takie kapryśne stworzenie! No cóż, pozdrawiamy ^^
Teraz taki szybki kom bo jutro dzien lenia i bez neta. A wied Jess robi rozrube!
OdpowiedzUsuńKelly: Czyli to co Vanessa lubi najbardziej.
Ja: *przeciera oczy* Spalam do 10 a i tak jestem zmeczona. Co ja z soba mam...?
Kelly: Co ja z tobą mam?
Ja: Hell. Rozdzial extra! Ta Hiszpania dala ci chyba niezglego powera ;D Dobra lece ogarnac czy ktos cos jeszcze dodal i skomentowal po czym spac.
Pozdrawiamy :**
Jessie: Zrobię im piekło ^^
UsuńJa: Spałam do 12 i o dziwo się wyspałam. Może dlatego, że przez dwa dni spałam tylko 6 godzin?
Spectra: I byłaś na haju.
Ja: No ci >< Ech odpoczęłam sobie to teraz czas na pisanie!
Ja: O jak mi sie nic nie chce.
UsuńCira: To Kamien Zniszczenia ci energie wyssal.
Ja : Teorie spiskowe czas zaczac xD a dla info ja wogole nie mam w sobie Kairu.
Cira: Kto wie...
Ja: Moja postac wie wiecej ode mnie o.O to bardziej niz niepokojace.
Kelly: Pewnie tworzenie tych naglowkow. Uznajmy ze to sie zwie naglowek. Koniec.
Ja: Fan art!
UsuńJessie: Nie.
Ja: Twórczość własna xD chyba się wezmę za nowy projekt.
Jessie: Ale ty masz zajęcia.
ja: Ambitne, nie?
Ja: *zostawia lapanie weny i bierze sie za ogarnianie druzyn* Ty Koz, Diara i Teeny to rodzenstwo!
UsuńCira: *o malo nie zadlawila sie kawa* Ze co?!
Ja: Rany z tej wiki sporo mozna sie dowiedziec. *powraca do ogarniania i robienia notatek*
Kelly: *idzie zapolowac na wene*
Ja: Tak bardzo w temacie jestem xD
UsuńJessie: Spoko Cira moja reakcja była podobna gdy przeczytałam dalsze rozdziały.
Jenny: Moja też. Angel ty to lubisz mieszać w naszym życiu, nie?
Ja: Wiadomo. To z miłości.
Jessie: Powiedziałaś to takim ironicznym tonem, że aż nie wierzę, że tak się da.
Ja: Ma się ten talent.
Kelly: Pospiesze z wyjasnieniami. Vanessie zostalo polecone (nw czy to anime zalozmy ze tak) anime Redakai. I teraz sie wciagnela i stworzyla to. *wskazuje na pusty fotel* Ej gdzie Cira?
UsuńMegi: Jest strasznie nie smiala. Nie to co my *przybija pione z Kelly*
Ness: Tylko do obcych. Z nami juz normalnie rozmawia
Kelly: Tia... Po prawie tygodniu.
Megi: Kazda autorka miesza i to baaardzo.
Kelly: Tobie tak na mieszala ze sie klocily tydzien albo i dwa.
Megi: Nie bede z nia spokrewniona nie ma mowy!
Ja: *dalej ogarnia*
Ja: oo Megumi też jest nieśmiała.
UsuńJenny: Z nią też masz takie plany, że nie powiem -.- *tuli Meg* Jesteś podła!
Jessie: I sadystyczna.
Ja: No każdy ma swoją ciemną stronę *strzela się dłonią w czoło* Zapomniałabym! Też to kiedyś oglądałam :D
Kelly: Widzisz Cira masz swoja bratnia dusze!
UsuńCira: *niesmialo wchodzi do pokoju* Czesc...
Megi: Spokojnie pare dni i buzia nie bedzie jej sie zamykac.
Ja: Epoka Lodowcowa 5! Idziemy na premiere! :DD
Ness: Nom kazdy ma... *patrzy pokolei na kazda z dziewczyn lacznie z Vanessa*
Ja: A ja to wogole xD
Ness: Moze nie bedziemy wyliczac twoich mrocznych zachowan...
Ja: *stara sie sklecic dla Ciry historie*
Kelly: Boj sie.
Cira: *przelyka glosno sline*
Megumi: *uśmiecha się miło, po czym strzela do celu z łuku*
UsuńOhayo ^^
Ja: No już jest nieco lepiej. Jeszcze Meg się trochę otworzy, ale nie będzie taka wylewna jak Jess czy szalona jak Jenn.
Keith: Siostry przeciwności.
Ja: Jak Alter i Jenny xD
Jenny: Spieprzaj.
Kelly: Jak tak teraz popatrzec... To Cira jest z nas taka najbardziej spokojna i malomowna.
UsuńMegi: Do czasu az sie nie wkurzy.
Kelly: A ty jestes mistrzem od wyprowadzania ludzi z rownowagi
Megi: Mowisz o tej akcji z Exriderem? To byl przypadek. *splata rece na piersiach*
Kelly: Przez przypadek drzewo rozwalilas i o malo podworza nam nie spalilas?
Megi: Tak
Kelly: Dziecko destrukcji.
Ness: Jak wy obie.
Cira: *przyglada sie jak Megumi strzela*
Ja: O ranyyyy, te wszystkie filmy romantyczne sa takie przewidywalne ze az boli.
Jeju dawno mnie tu niebyło, przeprzszam problemy z internetem nie pozwalały na komentowanie.
OdpowiedzUsuń:-(
Pies z skrzydłami-normalie padłam z śmiecchu.
:-)
Rozdział cudowny, nie mogę się doczekać nastempnego. Życzę dużo weny i czekam.
Ja: Wróciłaś :D Nawet nie wiesz jak się cieszę ^^
UsuńJessie: Ci Vestalianie nie są za mądrzy.
Dan: Już dawno temu to zauważyłem.
Mira&Ace&Baron: *nieprzyjazne spojrzenia*
Dan&Jess: Wyłączając was, rzecz jasna ^^
Pozdrawiamy ^^
Ja: Heyo! :D Dawno się widziałyśmy... Chociaż nie złe słowo... O! Pisałyśmy. Lepiej brzmi. ^^
OdpowiedzUsuńHiromi: Niczym małe dziecko.
Ja: *nadyma policzki* Ej no... Bez przesady.
Kaosu: Give them hell Jessie! :D
Mizuki: Będzie konkretny rozpierdol.
Hiromi: *złośliwy uśmieszek* I zamek do remontu.
Ja: Już ponad dwa tygodnie.
UsuńJessie: Oj zapewnię im piekło, które popamiętają do końca życia.
Ja: *dzwoni do budowlańców i zakładu pogrzebowego*
Vexosi: Angel no weź nie strasz ;-;
Ja: Zasłużyliście małe cholery.
Vexosi: Ale nasz kochasz.
Ja: Gdybyście byli tacy jak Rikuo lub Keith to bym wybaczyła. A tak to zdychać.
Dan: Coś złego dzieje się z Jess i Angel. Wyglądają trochę jak psychopatki O.O
Ja: *kiwa głową* Też byłam przez pewien czas za granicą we Francji konkretnie. ^^
UsuńKaosu: I Czechach, i autokarze. :D
Hiromi: *trzepie go po głowie* Autokar to nie zagranica deklu. -.-
Kaosu: Był na terenie innych państw, liczy się!
Hiromi: Oczywiście.
Mizuki: *kończy układać włosy w irokeza*
Kim: Oj tam Dan, martwisz się na zapas. ^^ A co do pogrzebu, to kremacja będzie dobrym rozwiązaniem.
Mizuki: Urny zajmują bardzo mało miejsca.
Hiromi: *kiwa głową w stronę Angel i Jess* Ta dwójka to takie Pretty Little Psycho. ;)
Ja: Też byłam przez 4 dni we Francji ^^ Zamieszkam we Włoszech koło granicy *.*
UsuńJessie: Mizu zmieniasz styl czy zawsze się tak czeszesz? ^^ Kremacja? Niech zgniją.
Dan: Jeszcze tylko dorzucić Jenny i będziesz miała rację.
Ja: Nie jestem mała. Jestem dumną posiadaczką 166 cm wzrostu.
Spectra: Wzrost koszykarki.
Ja: Ciesz się, że w twoim ciele jest Keith -.-
Ja: Tak na serio czy to dopiero plany? Bo osobiście to chciałabym żyć gdzieś w Toskanii lub miasteczko we Francji. *.* Ale Japonią też bym nie pogardziła. ^^
UsuńMizuki: Często tak. W długich kłakach mi nie do twarzy.
Kim: Chcesz, żeby zaśmierdzieli środowisko? Zawsze możemy wysypać w jakieś ohydne miejsce ich prochy. ^^
Hiromi: Wychodzi na to, że skłonności psychopatyczne są u nich rodzinne. ;)
Ja: Moja znajoma jest ode mnie rok starsza i o głowę niższa... Dziwny jest ten świat.
Ja: W mojej szkole licealistki są ode mnie niższe. Waham się jeszcze, ale nie wiem gdzie bym mogła pracować w Japonii. Chyba tylko jako tłumacz/przewodnik.
UsuńJenny: No dzięki ;-; nie jestem psychopatką ;-;
Ekipy: Wcale...
Jessie: Wiecie z tego by wychodziło, że Megumi też je ma O.O
Ja: Podobno Polacy w Japonii to w większości informatycy. Ale to robota nie dla mnie. Chyba rola tłumacza i/lub znawcy kultury. ^^
UsuńHiromi: Megumi psychopatką... Tak właściwie to cholera wie, znamy ją dopiero od 3 rozdziałów.
Kaosu: Nie wygląda na taką.
Hiromi: Kim też nie wygląda na znawczynię tortur.
Kaosu: Ano nie. Ale to, że zna nie znaczy od razu, że je stosuje.
Ja: Informatycy? Phahaha to odpadłam xD
UsuńJenny: Meg nie jest psychopatką! Tylko taki *dostaje w łeb opakowaniem po lodach*
Ja: Spoilery surowo zabronione -.-
Vexosi: *ewakuują się z bloga, ale zatrzymuje ich armia demonów* Serio Angel? Serio?
Ja: Przezorny zawsze ubezpieczony :)
Ja: Nie potrafię nawet dobrze zaprogramować w byle Lokomocji Image. To trochę dołujące...
UsuńHiromi: Dobrze już, dobrze... Nie róbmy niepotrzebnej kłótni.
Kaosu: Dobre podejście Romi. ^^
Hiromi: A ty cicho siedź. ==
Shin: *wchodzi do pokoju* Widział kto Aaronnię?
Kim: *kręci przecząco głową*
Ja: Tłumacz xD
UsuńJessie: Czy chodzi wam o Aarona?
Shadow: Czy może nie umiecie poprawnie powiedzieć aronia?
Jessie: Gender przybyło?
Kaosu: *kiwa głową* Właśnie o niego. ^^
UsuńShin: Ostatnio Yuna ogarnęła, że jego imię i roślinka są podobne w pisowni.
Kaosu: I od tamtego czasu nastąpiła nowa moda na przezwisko dla niego od czasu ruskiego słoneczka. :D
Hiromi: On tego przezwiska nie cierpi i dlatego się taki modny zrobił. No wiecie, wkurwiają tym Aarona.
Elz: Zacznę może od tego że w rozdziale dużo się dzieje ^^
OdpowiedzUsuńDan: No u ciebie też by mogło zacząć się coś dziać? >.>
Shadow: Zaraz co on powiedzia? o.O
Elz: Nwm. Zignoruj to Kuso.
Belfra: Wiesz z reguły jestem cierpliwą osobą i nie zabijam nikogo puki mnie ten ktoś nie wkur***, ale ciebie Elz to należałoby zabić chyba ze sto razy za ten brak akcji w rozdziałach. No i za to owalanie się. Chciałabym już w końcu oficjalnie pojawić się na blogu, a ty się wleczesz jak ciele pod górkę.
Elz: Przecież się pojawiasz.
Belfra: Jako komentator. Taka fucha mnie nie kręci jasne? >.>
Elz: A jak ci zmienię drugie i trzecie imię to się odczepisz?
Belfra: Cóż...kusząca propozycja. Głównie dlatego że dałaś mi beznadziejne imiona, no może poza tym pierwszym.
Elz: To będziesz się nazywać Belfra Gwendolyn...a trzecie imię ci wymyślę xD A przechodząc do rozdziału...Zaciekawiły mnie te trzy imiona które pojawiają się na samym początku. To imiona przyjaciółek Jess prawda?
Shadow: Angel a powiedz w tej Hiszpanie spotkałaś jakichś vestalian? :D
Dan: Ja nie mogę on tak na serio? ==*wskazuje na Shadow'a*
Elz: Chyba tak. o.o Tak wgl to...HYDRON! Jakim prawem mówisz że Jessie jest podła hm?! Fochasz się po prostu bo powiedziała na głos to co każdemu z Młodych Wojowników chodziło od zawsze po głowie! I w ogóle widzisz co zrobiłeś?! Jessie przez ciebie mało co ducha nie wyzionęła! Kochana na takiego frajera jak on to szkoda nawet gardło marnować. Nawet nie opłaca się go zaszczycać jednym spojrzeniem.
Dan: Jak czytałem wypowiedzi tego gościa który zabił tego David'a(bo on go zabił tak?) i który chciał wziąć za żonę Melody to miałem wrażenie jakbym słyszał(czy może raczej czytał wypowiedzi xD) Zenohelda. O.o Poza tym jeszcze ten fragment o żonie i synu...A ta Cassandra i ta druga dziewczyna która nie została wymieniona z imienia to są córki Melody i David'a? Profesorze żeby tak od razu dziewczynę unieruchamiać? I to w dodatku nieprzytomną. Trochę dziwne pan profesor pytania zadaje. Widzę że to miało być takie przesłuchanie od podstaw?
Elz: No to teraz Vexosi będziecie mieli piekło ^w^
Shadow: No i z czego ty się cieszysz? Mam przerąbane ;-;
Elz: Oj masz. No cóż to my pozdrawiamy i weny życzymy^^. Zgaduję że ta Hiszpania ci weny dodała ^^
Dan: I energii też :)
Elz: Pozdrawiamy :**
Ja: Zenoheld główny podejrzany xD
UsuńJessie: On jest z nich wszystkich najbardziej walnięty, nie ma się czemu dziwić.
Ja: E Vexosi gdzie Fludim i Elico?
Jessie: Czyli mi ich zabrali *wściekła*
Vexosi: Clay gdzieś ich wziął.
Ja: *rusza na poszukiwanie bakuganow* Nie czepiajcie się tak Elz. Ona musi sobie to wszystko ładne rozłożyć. Też tak będę robiła.
Jessie: Gdybym ja mu tego nie wytknęła to nikt by tego nie zrobił.
Dan: Nie mieliśmy na to czasu.
Jessie: Bo ja niby mam.
Shun:.........
Jessie: Głęboka wypowiedź.
Lync: Profesor wie co robi *uśmiech aniołka*
Jessie: Nie szczerz się tak, ja was dorwę.
Ja: Tak to przyjaciółki Jess, pojawią się pod koniec 1 serii i będą czasami występowały w drugiej.
Akane: Rola życia.
Ja: Nie narzekaj. Jesteś ładna.
Akane: Też mi pocieszenie. Ja chcę pomóc Jess!
Jessie: Akane T.T
Ja: Nie ryczeć mi tu! Twardym trzeba być nie miętkim!
Jessie: To chyba osioł z Shreka mówił.
Ja: Sama jest osioł. To wypowiedź króla Juliana *.*
Keith: A nie takiego jaja O.o
Ja: Twoje zdanie się nie liczy *ogarnia notatki* Heh....kupcie zapas środków nasennych i mellise.
Jessie: *zle spojrzenie*
Ja: Spotkałam mnóstwo ciekawych osób w Hiszpanii, ale nie Vestalianow. Chyba. Cóż kopa dostałam i teraz nowe rozdziały będę szybciej ^^