Ocknęłam się.
Cisza....A to ciekawe! O tej porze powinni już latać po tym statku i bawić się
w naukowców. No chyba, że wstałam wcześniej, niż myślałam. Zerknęłam na Fludima.
Spał w najlepsze, więc postanowiłam go nie budzić. Zwlokłam się z łóżka i rzecz
jasna zaplątałam się w kołdrę, przez co poranek zaczęłam od lądowania na
podłodze.
– Jaka zimna! –
Zerwałam się gwałtownie i zaczęłam szukać butów.
Szafa pusta, pod
łóżkiem pusto. No nie gadajcie, że je zostawiłam u Spectry! Wskoczyłam na mały
dywanik i kręcąc biodrami, zaczęłam przemieszczać się w stronę łazienki. Gdy tam dotarłam,
wskoczyłam do wanny. Woda, która wyleciała z kranu, była lodowata.
– Co jest?! –
jęknęłam, ubierając się.
Po wejściu do
pokoju uderzył mnie chłód przenikający do szpiku kości. Zarzuciłam kołdrę na
ramiona i wybiegłam na korytarz, by odnaleźć moje buty.
– Uwaga,
wchodzę! – krzyknęłam i wpadłam do pokoju.
Tu było nieco
cieplej, ale i tak za żadne skarby nie zdjęłabym kołdry. Keith spojrzał na mnie
zdumiony.
– Czego? –
spytał mało przyjaznym tonem.
Super, Spectra
wbił...
– Są tu moje
buty? – Podskakiwałam w miejscu, byleby nie dotknąć tego kawałka lodu zwanego
dumnie podłogą.
– Nie wiem,
sprawdź. – Wzruszył ramionami i sięgnął po maskę.
Wyciągnęłam buty
spod szafki nocnej (nie wnikam, jak to zrobiłam) i z ulgą je założyłam.
– Czemu jest tak
zimno? – mruknęłam, nawet nie patrząc na Phantoma.
– Są chwilowe
problemy z ogrzewaniem. – Poczułam coś ciepłego na głowie. – Masz. Przyda ci
się. – Tym czymś ciepłym okazała się czerwona, zapinana bluza.
– Dzięki. –
Wstałam i założyłam ją.
– Za chwilę masz być w sali treningowej – powiedział oschle i wyszedł.
– Za chwilę masz być w sali treningowej – powiedział oschle i wyszedł.
Kiedy usłyszałam
stukot jego butów w oddali, rozejrzałam się po pokoju. Może będzie tu coś
ciekawego? Zaczęłam od komody. Pogrzebałam nieco, ale nic wartego uwagi nie widziałam. Tylko
mnóstwo notatek o tym Rdzeniu i zapasy czystych kartek. Nagle na dnie jednej z
szuflad coś zamigotało na zielono. Wyciągnęłam srebrną broszkę w kształcie
kwiatu ozdobioną szmaragdem. Należała do Miry czy do matki Keitha?
– Co ty tu
jeszcze robisz? – Podskoczyłam, słysząc chłodny głos Phantoma. Zauważył, że mam
broszkę. – Nikt cię nie
uczył, że cudzych rzeczy się nie rusza? – warknął, wyrwał mi ją i odepchnął od
siebie, przez co wylądowałam na posadzce.
– Delikatniej! –
Oburzyłam się.
Popatrzył na
mnie wściekły. Wydawało mi się, że wokół niego płonie czerwona aura.
– No co?
Bez słowa złapał
mnie za rękę, pociągnął do góry i wywlókł z pokoju. Próbowałam się wyszarpnąć,
ale jego uścisk był żelazny.
Doszliśmy do sali
treningowej, gdzie rzucił mi gantlet.
– Nie mam
Fludima! – powiedziałam.
– Nie będzie ci
potrzebny. – rzekł, a jego oko błysnęło.
Uniosłam brwi do
góry. Czy on chce, bym walczyła z Heliosem? Do reszty go popaprało? Nie
aktywowałam gantletu. Będzie miał niespodziankę, gdy zatrzyma czas, a ja będę w
spokoju sobie stała i czekała, aż łaskawie wróci mu bieg.
– Przewidziałem, że to zrobisz. – Uśmiechnął się drwiąco. – Tak przeprogramowałem twój gantlet, że i tak cię przeniesie do pola bitwy.
– Przewidziałem, że to zrobisz. – Uśmiechnął się drwiąco. – Tak przeprogramowałem twój gantlet, że i tak cię przeniesie do pola bitwy.
– Kiedy to
zrobiłeś? – spytałam zaskoczona.
– Dawno temu.
Karta otwarcia start! – czerwona poświata rozpłynęła się na całe pomieszczenie.
– Bakugan bitwa! Helios, start!
Helios czyli
obecnie czarny jaszczur przypominający robota zawył i machnął ogonem. Nie
wiedziałam, ile ma punktów mocy, bo nie wyrzuciłam swojego bakugana.
– Planujesz mnie
zabić? – krzyknęłam do Spectry.
– Chcę tylko byś
trenowała! – odparł. – A najlepiej polepsza się swoje umiejętności, gdy trzeba
przeżyć, prawda? – spytał drwiąco.
– Jesteś serio
porąbany! – warknęłam.
Nie spodobało mu
to się. Złowroga mina zagościła na jego twarz, a w połączeniu z upiorną maską
dała naprawdę porażający efekt.
– Helios, działo
Raganroka!
Rzuciłam się do
tyłu, uciekając przed potężną wiązką energii, która ze świstem przemknęła kolo niej i zrobiła dziurę w ścianie. Jednak jaszczur nie odpuszczał i
byłam zmuszona wytworzyć barierę. Ale pękła i poleciałam w ścianę.
– Nie no super. –
zadrwiłam na głos. – Czemu ty mnie tak bardzo nie lubisz, co?!
– Okłamałaś mnie
i upokorzyłaś! – wrzasnął. – To teraz pokażę ci, co się dzieje z tymi, którzy
mi się sprzeciwiają!
– Ty tak serio? –
Podniosłam się i wytworzyłam tarczę, która ochroniła mnie przed ogonem. –
Przypominasz mi teraz Hydrona, wiesz?! Wkurzasz się, bo ktoś cię wykiwał!
– Zamknij się,
Jessico. – warknął zirytowany. – Myślisz, że teraz nie będę mógł łatwo dorwać
twojego brata i całą rodzinę?
Zmrużyłam oczy.
Energia zaczęła falować wokół mnie. Wysłałam kila fal w kierunku Heliosa, ale
nie zrobiło to na nim zbyt dużego wrażenia.
– Spectra, po co
bawię się z tą dziewczyną? – wychrypiał, patrząc na niewielkie wgniecenia na
metalowym pancerzu. – Mogę ją zgnieść w jednej chwili.
– Dam ci wolną ręką Heliosie. – Spojrzał na mnie z
chorym uśmiechem. – Co ty na to Jessico?
– Rób, jak
chcesz. – prychnęłam. – Cholerny psychopato.
– A tak lubisz
Keitha. – mruknął. – Jak to jest?
– Sam mówiłeś,
że Keith umarł. – warknęłam, nie do końca łapiąc, o co mu chodzi.
– Wiem. Ty
ciągle uparcie chcesz go odzyskać. Jak jego siostra. – Na wspomnienie Miry
poczułam uścisk w sercu. – Czy wy nie rozumiecie, że nie ma już Keitha Fermina? –
spytał ze złością. – Porzuciłem to imię dawno temu – Wyciągnął kartę
super mocy. – Jestem Spectra Phantom, do cholery! – Aktywował ją.
Ogniste kule
popędziły na mnie, ale byłam zbyt zdziwiona wyznaniem Spectry, że nawet tego
nie zauważyłam. Czyli Spectra nie jest alter ego Keitha? Keith sam chce się
taki stać? Ja już nic nie rozumiem.
– Jessica! –
okrzyk Gusa uratował mnie przed dostaniem ogniem, gdyż padłam na podłogę.
– Czyja była to
broszka? – krzyknęłam, wytwarzając dwie dość silne fale. – Odpowiedz mi!
– To nie twój
interes – wycedził.
Znowu wydawało
mi się, że widzę tą czerwoną aurę. Cisnęłam falą w Heliosa, który tym razem
zasyczał, dotykając miejsc po uderzeniach. Uśmiechnęłam się z satysfakcją.
– Smocza pięść!
Bariera i unik niczego nie dały. Rąbnęłam o ścianę. Z trudem łapałam powietrze,
bo uderzenie wyparło mi tlen z płuc. Jakby tego było mało, to moje ramię
zaczęło okropnie boleć. Czułam, jakby ktoś posypał mi ranę solą.
– Nie dajesz już
rady? – Do moich uszu dotarł kpiący ton maszkarona.
– Chodź tu i
zobacz, jak to jest walczyć z bakuganem! – wrzasnęłam. – Nie będzie już tak kozaczył!
– Podziękuje!
– Tchórz!
– Helios!
Uniosłam jedną
rękę. Resztki mocy zatańczyły nad nią. Tym nie zatrzymam ciosu Heliosa,
ale...Może po stracie maski będzie miał więcej cech Keitha. Zamachnęłam się i
wystrzeliłam energię w twarz Spectry.
Palący ból rozlał się po całym ciele. Osiągnęłam limit. Nie miałam już w sobie ani grama mocy. Usłyszałam
stukot i zza zasłony włosów zerknęłam na Phantoma. Patrzył na mnie błękitnymi
oczami.
Osunęłam się na
ziemię. Sala wirowała mi przed oczami. Nie mdlałam, nie zasypiałam. Tylko tak
leżałam i próbowałam odzyskać siły.
– Nic ci nie
jest? – Gus ukląkł przy mnie i wyciągnął rękę.
– Nie dotykaj
mnie! – wydusiłam.
Dłoń zawisła w
powietrzu.
– Muszę opatrzyć
twoje rany. – powiedział łagodnie, ale stanowczo.
– Dajcie mi
spokój. – mruknęłam. Bałam się, że jeśli mnie dotknie, to sprawi mi to jeszcze
większy ból. Dziwne...Wcześniej czułam go tylko przez jakiś czas, lecz mogłam
się poruszać. A teraz? Nawet oddychanie niosło dawkę cierpienia.
– Nie mogę. Rana
może się otworzyć. – Grav wstał i polazł pewnie po apteczkę. Zamiast niego
widziałam teraz, jak podchodzi do mnie Phantom. Wbiłam wzrok w sufit.
– Co ci jest? –
spytał jakby nigdy nic.
Wybuchnęłam
pozbawionym wesołości śmiechem, ignorując miliony szpilek wbijające się w brzuch
i płuca.
– Hmm, pomyślmy.
Prawie zginęłam, g pewien maszkaron uznał, że się nade mną poznęca, bo go oszukałam! – Przewróciłam oczami. – To ja serio nie chcę wiedzieć, co byś mi
zrobił, gdybym zniszczyła statek! Albo spaliła ten twój płaszczyk rodem z
lumpeksu!
– To nie jest
odpowiedź.
– Powieś się. –
warknęłam. – Już sama nie wiem, kim ty jesteś. – Zamknęłam oczy.
To miał być sygnał, że koniec dyskusji, ale ta pusta, farbowana głowa tego nie ogarnęła!
– Spectrą
Phantomem.
– Tak, tak, a Keith Fermin umarł.
– Dokładnie.
– Nie da się tak
łatwo wymazać własnego istnienia.
- Jeśli się tego
bardzo pragnie, to można.
– Taaa. –
Otworzyłam oczy. Ból nieco zelżał, ale i tak nie chciałam się ruszać. – No śmiało!
Masz okazję! Dobij mnie!
– Co? – spytał zaskoczony.
– Nie wiem, powiedz, że jestem żałosna, bezsilna czy tam mi pogróź! Przecież lubisz to
robić, nie? – Spiorunowałam go wzrokiem.
– Wiesz co? –
Nachylił się i wykrzywił usta. – Masz rację. Jesteś bezsilna, Jessie. Masz za
pomoc tylko bakugana, a on za wiele nie może. – Zaśmiał się.
– Czyli to
oficjalny koniec Keitha? – ni to stwierdziłam ni to spytałam.
– Owszem.
– Dobra. – Z pewnym
wysiłkiem usiadłam. – Czyli już nic mnie tu nie trzyma. – Chciałam wstać, ale
zacisnął dłoń na mojej nodze, przez co straciłam równowagę i bum! Znów leżałam.
– Mam rozumieć,
że byłaś tu tylko dla Keitha? – Przekrzywił głowę. – Zakochana jak nic!
- Gadaj, co
chcesz. – mruknęłam znudzona. – Możesz mi teraz powiedzieć czyja była ta
broszka?
– Nie twój
interes.
– Przecież
należała do kogoś od Keitha, a nie Spectry. – stwierdziłam. – No to powiesz?
– Matki. –
odparł krótko.
Czy tą osobą, którą
stracił Keith, była jego mama? Wtedy to by było logiczne. Stracił mamę, ojciec
go zlał, zapragnął zemsty, ale koniec końców sam zgubił się w ciemności i stał
kimś takim. Ale ciągle nie rozumiałam jednego: dlaczego zostawił Mirę? Przecież
to jego siostra. Mick nigdy by mnie nie zostawił samej i poszedł robić karierę.
Wiedziałam, że
to co zrobię będzie głupie i nic nie pomoże, ale cóż. To ja! Nigdy nie robię
rzeczy rozsądnych. Według wszystkich byłam zakochana w Keithie. Czy chęć uratowania kogoś wynika zawsze z
miłości? Jak dla mnie nie.
Rozejrzałam się.
Tylko ja i maszkaron. Idealnie. Nim zdążył zareagować, podniosłam się i strzeliłam go mocno w twarz, wkładając w to swoje emocje. Złość, rozgoryczenie, smutek. Wszystkie.
– Mów sobie, ile chcesz, że jestem głupia. – warknęłam,
widząc, że właśnie to chce powiedzieć. – Ale ja ci coś powiem. Naprawdę
myślisz, że twoja matka byłaby z ciebie dumna? Za to, że porzuciłeś siostrę i
poleciałeś podbijać Vestalię, Vestroię i wszystko inne?
Nie
odpowiedział. Patrzył się na mnie nieodgadnionym wzrokiem. – Nawet nie
odpowiesz? Słuchaj Phantom, wiem, że kogoś straciłeś.
Teraz w jego
oczach pojawiło się zaskoczenie. Tego się nie spodziewał.
– Może matkę,
może kogoś innego, nie wiem. Dlatego zapragnąłeś potęgi. Ale co za dużo, to nie
zdrowo. – Pokręciłam głową. – Ludzie idący taką drogą jak ty, giną szybciej niż
myślisz!
– Oj Jessico,
Jessico. – westchnął i popchnął mnie na ścianę. Skrzywiłam się z bólu. – Naprawdę jesteś wścibska. – Dotknął czerwonego
policzka. – I porywcza. Powiem ci tyle: ja nie zginę.
– Nie rozumiem
cię. Masz siostrę, która cierpi przez utratę brata!
– Powinna już
dawno temu się ogarnąć i zrozumieć, że on już nie wróci!
Ręce opadają.
Spectra i Keith wymieszali się. Dwa przeciwstawne charaktery stworzyły niebezpieczną
mieszankę. Czy uda się ich jeszcze oddzielić?
****
Reiko zacisnęła
palce na ramionach. Chłopak okłamał Jessicą, chociaż sam o tym nie wiedział. Z
policzka kobiety kapały łzy, ale nikt nie mógł ich dostrzec.
– To wszystko
moja wina. – wyszeptała, drżąc. – Czy ktoś mi kiedykolwiek przebaczy?
Ona do tego
wszystkiego doprowadziła! Ona zniszczyła Keitha, ona wpędziła go w mrok, o na,
ona, ona....
Była najgorsza.
Gorsza od Zenohelda,
Vexosów, Phantoma.
Zniszczyła
wszystkich.
A oni nawet o tym nie wiedzą.
A oni nawet o tym nie wiedzą.
~~~~~~~~~~~~~
Ja: Raz komediowo raz poważnie xD Musicie się przyzwyczaić.
Shadow: I Keith nam zniknął.
Ja: Nie powiem czy na długo, bo sama nie wiem.
Shadow: Reiko jest podejrzana O.o
Reiko: *ciągle jest smutna*
Shadow: Bardzo dziwna...
Jessie: *patrzy na broszkę* Ładna.
Ja: Nie chce mi się pisać podsumowanie ;-; taki ze mnie leń xD Odmeldowujemy się ^^
Ja: *siedzi na ławce , dwa metry od murawy i bacznie sledzi piłkę*
OdpowiedzUsuńKelly:Piłka!
Ja: *unik*
*dwie minuty poźniej*
Kelly: Piłka!
Ja: *odbicie nogą*
*minuta później*
Kelly: Piłka!
Ja: *unik*
Kelly: But!
Ja: *unik* Że co?!
Kelly: No but. Zastanawiam się jaki to kolor. Łososiowy?
Megi: Jak dla mnie taki neonowy.
Ja: Rozkminiajcie dalej a ja skomentuje. Rozdział extra! *.*
Ness: Też już się pogubiła. Czyli Keith i Spectra sie wymieszali..? Dobra chyba już wiem. No i za co Reika się obwinia? O czo?
Megi: Dowiemy się w swoim czasie. Kurde jak on szybko biega. Raz jest tu raz jestm tam... w morde...
Ja: Nie wiem czemu tych piosenek nie odsłuchuje...
Kelly: *szybki unik* Czy ja ci wyglądam na bramkę?!?!
Ja: Nie ma to jak pisać a drugim okiem podąrzać za piłką. W sumie też powinnam się zabrać za swoj ale jakos chęci nie mam. Juz sie zaczynam stresować tym spotkaniem xD
Megi: Jeszcze dwa tygodnie.
Ja: Ale to jest straszne! Zaraz minie pierwszy miesiąc wolności! O.o A potem drugi i bam! Zaraz bd kociakiem! Pierwsza klasa bd najgorsza. Ten czas za szybko leci... *w tv leci Słoiki*
"Najechali na warszawe niczym horda Czingsichana..."
Ja: *atak śmiechu*
Ness: O fajny obrazek. tez sie odmeldowujemy ^-^
Ness: Jak zawsze zapomniałyśmy. Super nagłówek *.*
UsuńJa: "najechsli na Warszawę niczym horda chingis chana" xD *nadal zwija sie ze smiechu* Ej co sie stanie jak podlocze pendraiv do dekodera? *leci to sprawdzic*
Kelly: Dzowncie po straz pozarna!!
Ja: Pffffffffff *i tak od 5 minut* Nie mam co czytać >.<
UsuńJessie: To może pójdziesz na te cholerne zakupy?
Ja: Nie chce mi się. Mam bakcyl lenia xD
Jessie: Super, super.
Ja: Bibliotekooo
Fludim: Zamknięta już.
Ja: Szlak...Dzięki ^^ Dziś robiłam xD
Jessie: Będzie kabum! :D
Shadow: Za dużo pingwinów.
Ja: Zacny nagłówek tu macie. ^^ *stawia książkę na półkę*
OdpowiedzUsuńKaosu: *trzyma się za głowę* Czyli, że w końcu Keith znikł tak na dobre? Czy w końcu jak?
Aaron: Ty lepiej idź się pozbądź tego kaca poświeczkowego, a nie wysilaj mózgownicę pomidorze.
Kaosu: *nawet nie przejmuje się ksywką* Taaa, chyba muszę. *wstaje z fotela*
Aaron: *unika szponów Kaosu* I nie zabij nikogo przy okazji!
Hiromi: *poprawia czerwony szalik* No proszę, Gus się nawet przeją stanem Jessie.
Daki: Kero.
Raksha: *suszy włosy i Ao przy okazji*
Ja: Dziękuje ^^ szału dostawałam gdy go robiłam, ale opłacało się.
UsuńJessie: Zakupyyyy!
Ja: Nie wyjdę w tym stanie ;-;
Jessie: Masz problem.
Ja: Moja szkoła xD
Fludim: Jessie niszczysz >.<
Jessie: Bez przesady, zawsze taka byłam
Fludim: Mniej wredna...do czasu aż Maskarad wbił w środku nocy, a ty mu przyrąbałaś patelnią.
Alice: Naprawdę?
Jessie: YYyyyy nie xD
Ja; Tak ci powiem Kaosu, że ja sama już nie ogarniam ;-;
Jessie: Cudownie.
Ja: Ciii wykeruje się.
Jessie: Yhy, jasne.
Ja: Bo napisze one shota jak u Jenn xD
Ja: Pamiętam jak w paincie kolorowałam taki jeden rysunek, żeby pod Arisu pasował. Z moim lenius maximus zajęło mi to jakieś, bo ja wiem, trzy miesiące z przerwami.
UsuńAaron: Liczącymi kolejne trzy miechy.
Ja: No bez przesady, aż tyle czasu nie było... Chyba... Nie pamiętam.
Hiromi: *rozczesuje włosy Rakshy* Serio wparowałeś do Jes Masky?
Aaron: Nie ja, tylko Maskarad od Angel.
Ao: *w napuszonym futrze wygląda jak kulka* P'kyu?
Daki: Kero.
Ao: P'kyu - kyu.
Daki: Kero - kero!
Kaosu: *szuka tabletek na ból głowy*
Ja: Jeśli to będzie takie jak u Jenn to chyba znów dostanę głupawki i wyjadę z pyciąągiem. x)
Ja: Będzie jak wprowadzę Akane, Harukę i Jane xD a to trochę potrwa.
UsuńJessie: Ale będą ^^
Ja: Nawet nie wiesz jak mi się przydadzą.
Jessie: No ten nasz Masky wparował.
Fludim: A żeby to jeden raz.
Jessie: Nom. Raz nawet przylazł w połowie lekcji.
Akane: A to ten co w niego teleskopem cisnęłam?
Jessie: Yhy.
Ja: Pikachuuuuu!
Pikachu: Pika pika?
Jessie: Angel...co to jest?
Ja: Pokemon! Dobra Pikachu doładuj mi wiatrak.
Jessie: *facepalm*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa: My mamy czaaas, prawdopodobnie. x) Ale poczekamy i tak. ^^
UsuńHiromi: *kończy zaplatać warkocz Rakshy* Mówisz to takim tonem jakbyśmy mieli inny wybór.
Ja: Oj tam.
Aaron: Prawie bym mu współczuł, ale za bardzo mnie bawi myśl ile on musiał przez Jes wycierpieć. ;)
Hiromi: Z ciebie taki sadysta?
Aaron: Możliwe. A ten Pikachu to wciąż faza na pokemon GO czy może przyzwaniec Angel?
Hiromi: A skoro o przyzwańcach mowa... Ktoś rano chciał przyzwać Paną O'Leary.
Ja: No co? Nie chciałabyś się z nią pobawić?
Hiromi: Z psem wielkim jak śmieciarka? A bo ja wiem.
Jenny: Nie takimi zwierzętami się zajmowało.
UsuńJa: Jak tam Cerber?
Jenny: Mnie nie pytaj *wraca ogarnąć mieszkanie*
Jessie: Nie cierpiał! Ale jak raz w środku lata wbił i zaczął gadać byśmy walczyli to mnie o mało co kurwica nie wzięła.
Ja: Przyzwaniec.
Fludim: Zachciało jej się zwierzątka.
Ja: Bo jest uroczy *.*
Jessie: Ao lepszy.
Mylene: Wiewiór.
Ja: Epoka lodowcowa :D
Jessie:....
Hiromi: Co nie zmienia faktu, że Aaronnia jest sadystą.
UsuńAaron: Nie aż takim i nie Aaronnia!
Hiromi: *złośliwy uśmiech* Czemu Aaronnio?
Ja: Hmmm, przyzwać czy nie przyzwać... Percy może się wkurzyć...
Aaron: To postać książkowa.
Ja: To blog i inne internety! Tu wszyscy są tak samo żywi. A właśnie jestem na bakier z kinem x)... Epoka już wyszła?
Ao: P'kyu?
Daki: Kero!
Ja: *czyta książkę*
UsuńJessie: Już trzecia dzisiaj.
Ja: Ciii.
Jessie: Mitsu 100 razy gorsza, Aaronnia jest po prostu złośliwa i tyle *przewraca się na plecy i kontynuuje układanie planu*
Ja: Chyba tak.
Dan: Co wy chcieliście żeby Jess się rozchorowała?! Poza tym zimna woda nigdy nie jest przyjemna.
OdpowiedzUsuńShadow: W lecie jest.
Dan: Cichaj. Spectra czemu tak bardzo nie chcesz znów być Keith'em?
Shadow: Na co Spectrze biżuteria? o.O
Dan: I co ta za czerwona aura? To jego moc? Tak? O.O A tak btw to która to już ewolucja Heliosa?
Elz: Ha, czyli ty też masz sklerozę^^
Dan: >.>
Elz: Co?
Dan: Nic smarku.
Shadow: Helios nie atakuj Jessie! Spectra nie torturuj jej.
Anubias: Ja bym ją lepiej załatwił.
Dan: Anubias gdzie schowałeś Sam-Wiesz-Co?
Anubias: W szafce po prawej stronie.
Dan: Ok.
Shadow: Sam-Wiesz-Co? o.O Chodzi wam o pierścionek zaręczynowy dla Elz?
Spectra: Czy ja o czymś nie wiem?==
Dan: Dowiesz się w swoim czasie.
Elz: No ja też chciałam się o to zapytać. Skąd w ogóle wzięliście hajs na ten pierścionek?
Dan: Nie ważne. Ale powiem ci tyle: ten pierścionek skojarzy się z Bakuganem.
Shadow: Dziwię się że ten pierścionek kojarzy wam się z tą grą. o.O
Dan: I wiemy gdzie ci się Keith oświadczy^^. Wszystko zaplanowaliśmy :D. |
Shadow: Tak btw Shadow od Angel jak tam Kessie?^^ xD
Dan: Spectra ma schizy, Spectra ma schizy, Spectra ma schizy!
Shadow: Ciekawi mnie o co chodzi w tym ostatnim fragmencie z Reiko. o.O
Dan: Właśnie.
"- To wszystko moja wina. – wyszeptała, drżąc. – Czy ktoś mi kiedykolwiek przebaczy?
Ona do tego wszystkiego doprowadziła! Ona zniszczyła Keitha, ona wpędziła go w mrok, o na, ona, ona....
Była najgorsza.
Gorsza od Zenohelda, Vexosów, Phantoma.
Zniszczyła wszystkich.
A oni nawet o tym nie wiedzą."
Dan: Ona zniszczyła Keith'a? Jest gorsza od ZENOHELDA? Kurczę, to musiała zrobić coś naprawdę okropnego skoro uważa że jest gorsza nawet od Zenohelda.
Elz: Oj sporo pytań pojawiło się w naszych głowach, oj dużo.
Shadow: Nie no ja tu zaraz umrę z ciekawości! :))
Elz: Życzymy ci moja droga BARDZO, BARDZO dużo weny i pozdrawiamy^^
Dan: I czekamy na next. :D
Reiko: *milczy*
UsuńJa: Lubię robić tajemnice.
Jessie: Na każdym blogu je robisz -.-
Ja: Nic nie poradzę. Umysł kryminalisty.
Shadow: Taki ci powiem stary, że słabo na razie z nim. Ale spoko popracuje nad tym.
Ja: O ile wcześniej nie zginiesz.
Shadow: hahaha -.-
Ja: Reiko...się dowiecie w stosownym czasie xD
Jessie: Jeszcze powiedz, że ja to będę musiała odkryć.
Ja; Nic nie zdradzę. *nie ma pojęcia na który blog pisać rozdział*
Fludim: Zachciało się 3 blogów to teraz masz.
Ja: Nie pomagasz ;-;
Spectra: Moja wina Kuso, że ogrzewanie poszło?
Jessie: Tak!
Spectra: Ty się nawet nie odzywaj.
Jessie: A idź.
Ja: *patrzy na swoją komodę*
Shadow: No syf po prostu.
Ja: Od kiedy 5 książek i 3 szklanki to syf? O.o co ty kurna perfekcyjna pani domu? o.o
Shadow: Ja nie Gus.
Gus: Ej!
Keith: Bo nie i koniec.
Mira: *smutna w cholerę*
Shadow: Zróbcie coś z nią -.-
Jessie: *przywala mu patelnią w łeb* Uuuu gdzie Keith oświadczy się? Powiedzcie prooooszę *maślane oczy*
Ja: Ewolucja....yyyyy.....xD nie mam pojęcia xD w każdym razie jest pół cyborgiem czy jakoś tak.
Helios: Nie no super ;-;
Ja:Trzeba było tyle razy nie ewoluować, jaszczurze!
Helios: Ja nic nie mówię.
Ja: Taaa, jasne.
Jessie: Wiecie co ja myślę? Że to byłą broszka którą dostał od Gusa ^^ *unika patelni*
Spectra: Zamknij się!
Ja: Spokój dzieci bo Jenny przyjdzie was pilnować.
Ekipa: *spokój*
Jenny: Fajnie, że mną straszysz ^^
Ja: Taki los.
Jessie: Tak, tak sado maso wmawiaj sobie to w ten pusty łeb.
Ja: Dalej nie wiem czy napiszę część 3...wtedy to Jess i Anubias by się zabili xD
Pozdrawiamy ^^