„Nie boimy się ciemności, a tego co w niej jest.”
W tym diabelskim labiryncie było stanowczo za dużo korytarzy i schodów! Nawet jeśli biegłam z mapą, to ciągle prześladowało mnie wrażenie, że za chwilę zabłądzę i będzie dupa blada, a nie szukanie fragmentu.
Przynajmniej
dzięki wyłączeniu kamer i zajęciu się strażą przez Akane i Leausa mogłam tak
biegać przez te zakichane korytarze, wspominając jak robiłam jaja z Zenohelda i
Vexosów. Taaa, chciałoby się. Nie dość, że co pięć sekund dostawałam dreszczy
przez tą dziwaczną energię, to jeszcze Fludim stwierdził nagle, iż coś do niego
szepcze z ciemności! Mam nadzieję, że to coś nie będzie chętne wyjść i się z
nami zapoznać, bo nie ręczę za siebie!
Gdy zbiegałam po
schodach, wszystkie lampy zgasły. Warknęłam zirytowana. No jasne, Zenoheld jest
w takiej biedzie, że go na prąd nie stać? Nie mogę odczytać mapy w takich
ciemnościach!
– Widzę jakieś
światło na końcu korytarza. – powiedział Fludim.
Wytężyłam wzrok.
Rzeczywiście, jasna smuga wydobywała się z pomieszczenia na końcu korytarza.
Ruszyłam w jej kierunku. Musiałam odsunąć masywne, srebrne drzwi, by wejść do
środka pomieszczenia, którego dalsza część tonęła w mroku. Jasno było tylko
koło drzwi, bo wisiał tam kinkiet.
Na przeciwległej
ścianie coś zalśniło na czerwono. Zapomniałam kompletnie o obejrzeniu planu i
ruszyłam do przodu. Nagle usłyszałam kroki tuż za plecami. Zerknęłam przez
ramię. Nikogo nie ma.
Czuję się, jak w
jakimś kiepskim horrorze klasy B.
Ruszyłam dalej,
zlewając czy coś za mną idzie, czy też nie. Shadowa tu już nie mieszka, więc nie
ma się czego bać. Najwyżej kopnie się kogoś w twarz i zwieje.
Tym razem nie
był to czerwony błysk, a światło, które musiało być wycelowane centralnie na
moją twarz! Zmrużyłam powieki. Co to jest?
Wszystkie
światła z powrotem się zapaliły, a ja zorientowałam się, że wytrzeszczam oczy
jak jakaś idiotka na obraz Heliosa, którego oko tak lśniło.
Zaraz, stop, co
w pałacu Vexosów robi jego obraz? Spectra naprawdę nie ma na co pieniędzy
wydawać (polecałabym na ubrania), że każe malować swoją pokraczną jaszczurkę? I
jeszcze umieszczać jej portret na środku jakiegoś pomieszczenia niewiadomego
dla mnie przeznaczenia?
Pokręciłam z
politowaniem głową, obróciłam się na pięcie i rozwinęłam plan. Muszę szybko
znaleźć podziemia, zanim Zenoheld znów postanowi zaoszczędzać prąd.
Mapa wypadła mi
z ręki, gdy poczułam na ramionach czyjeś zimne dłonie.
****
Otworzyła oczy, kiedy poczuła uderzenie w
policzek. Widziała rozmazany obraz jakiegoś pomieszczenia. Po chwili obraz
wyostrzył się. Przed nią stał Hydron z wrednym wyrazem twarzy. Akane wywiesiła
oczy do góry. Rzecz jasna musiała trafić na rozpieszczonego szczeniaka!
Zaczęła szybko
analizować sytuację. Nie ma broni, jej ręce są związane liną z tyłu pleców,
Leausa też nigdzie nie ma. Zagryzła wargę. Nie jest dobrze. Prędko zmieniła
wyraz twarzy na jadowity uśmiech, by przypadkiem Hydron nie poczuł, że jest
lekko spanikowana.
Jednak książę nie
zwrócił uwagi na jej minę. Podrzucił kilka razy zieloną kulkę, patrząc na nią
zwycięsko. Akane drgnęła. To był Leaus.
– Nie dotykaj go
swoimi brudnymi łapami! – warknęła, szarpiąc się do przodu, przez co gruby
sznur jeszcze bardziej obtarł jej nadgarstki.
– Bo co? –
spytał zaczepnie Hydron.
Zmrużyła oczy.
– Ponieważ nie
zasłużył, by dotykał go taki szczur jak ty. – wycedziła przez zęby.
Ledwo skończyła
mówić, gdy poczuła ostry ból w szyi. Syknęła cicho i spuściła głowę.
– Będziesz
grzeczna? – Hydron złapał ją za włosy i szarpnął do góry, zmuszając by na niego
spojrzała.
Wybuchnęła
szyderczym śmiechem prosto w jego twarz.
– Dla ciebie?
Kpisz sobie?
Puścił ją, a dwa
razy większa dawka bólu uderzyła ją w plecy, przez co wygięła ciało w łuk.
– Mogłaś mnie
nie denerwować, Akane. – powiedział spokojnie, siadając na krześle wyścielanym
aksamitem dokładnie naprzeciwko niej. Podparł głowę o rękę i uśmiechnął się
drwiąco.
– Mogłeś się nie
urodzić. – odparowała, po czym zacisnęła zęby, oczekując na kolejne uderzenie.
Nigdy wcześniej
nie czuła takiej żądzy mordu.
****
Przez chwilę myślałam, że to jakieś zwidy,
ale naprawdę ktoś mnie złapał. Stałam jak słup soli, a dłonie dalej spoczywały
na moich ramionach, wysyłając dreszcze w dół pleców. Jednak osoba za mną nie
atakowała ani nic nie mówiła. Nie słyszałam nawet jej oddechu.
Obróciłam powoli
głowę i stanęłam twarzą w twarz, no niezupełnie, raczej twarzą w podbródek z
jakąś kobietą. Kiedy zauważyła, że się odwróciłam, puściła mnie i postąpiła o
krok do tyłu.
Wydawała mi się
dziwnie znajoma. Te rysy twarzy...
Kobieta
przytula do siebie małą dziewczynkę o rudych włosach i błękitnych oczach, po
czym gładzi po głowie chłopczyka, który ma takie same oczy co Keith, ale
inny kolor włosów, bo identyczny jak profesora Claya.
Grunt uciekł mi
spod nóg. Gwałtownie usiadłam, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w matkę
rodzeństwa. Teraz zauważyłam, że mimo złocistego koloru włosów a nie rudego
Mira była do niej niezwykle podobna. Jednak jej tęczówki w kolorze czystego
nieba odziedziczył Keith.
– Już wiesz, kim jestem?
Te słowa rozbrzmiały w mojej głowie. Mimo iż nie
otworzyła ust, wiedziałam, że ona to powiedziała. Przełknęłam ślinę. Czy też
jest duchem i tu umarła?
Krzyki i dźwięk syren pogotowania rozbrzmiewa wszędzie. Profesor Clay powoli osuwa się na kolana, patrząc tępo przed siebie.
Spod oberwanego kawałka sufitu wystaje dłoń, po której spływa strumyk krwi.
Przygryzłam
wargę. To nie było przyjemne...
– Nie. Zginęłam w wypadku.
Podniosłam się,
ciągle wpatrując w kobietę.
– Jak się pani nazywasz?
– Nie pamiętasz?
– He?
Mira nigdy mi
nie mówiła o ich matce. Nawet nie wiedziałam, że ona nie żyje!
– Leila.
– Skąd miałabym
panią pamiętać?
Na twarzy
kobiety odmalowało się delikatne zdziwienie, a do mnie dotarło coś jeszcze. Widziałam
już kiedyś małego Keitha. Jakim cudem?
– Sporo czasu minęło.
– Proszę, niech
mi pani powie jedną rzecz. Spotkałyśmy się już wcześniej?
– Ach! Zapomniałam ci zwrócić twoją broszkę!
Broszkę? Ona
chyba nie mówi o...
Srebrna broszka
w kształcie kwiatu z szmaragdem pośrodku została podsunięta pod mój nos.
Niemożliwe. To należy do tej kobiety. To nie jest moje.
– Jesteś taka pewna?
Uniosłam na nią
wzrok i niespodziewana fala bólu powaliła mnie na kolana. Podłoga drżała pod moimi
stopami, a pokój falował. Zacisnęłam powieki.
Mała Mira idzie za rękę z bratem. W
pewnej chwili rozpromienia się i macha do dziewczynki, której twarz jest ukryta
w cieniu. Ta coś do niej mówi, po czym przykłada palec do ust i wysuwa przed
siebie dłoń, gdzie leży broszka.
Dopiero zimna
posadzka przywróciła mnie do przytomności. Leżałam na brzuchu, otoczenie
wywijało szalone piruety, a serce chyba próbowało wyrwać mi się z piersi i
uciec z wrzaskiem przerażenia. Podparłam się na łokciach i wstałam. Jak tak
dalej pójdzie, to przeczyszczę wszystkie podłogi w pałacu.
– Jeśli pójdziesz do końca tego korytarza, zobaczysz spory gobelin. Za nim jest
skrót do podziemi.
Leila Fermin
obdarzyła mnie ciepłym spojrzeniem, po czym odrzuciła złociste loki na plecy i
zaczęła zanikać.
– Uważaj na siebie, Jessie.
Gdy zniknęła, stałam zszokowana i wpatrywałam się w marmurowe płytki, gdzie błyszczała broszka.
"...przypominasz mi kogoś."
Gwałtownie pokręciłam głową
Niemożliwe.
Nogi zaczęły mi drżeć.
To nie może być prawdą...
"...przypominasz mi kogoś."
Gwałtownie pokręciłam głową
Niemożliwe.
Nogi zaczęły mi drżeć.
To nie może być prawdą...
– Jessie? –
spytał Fludim. – Dobrze się czujesz?
Dygotanie ustąpiło. Mam misję, jestem w pałacu Vexosów i raczej szczytem marzeń Zenohelda nie jest pozostawienie mnie przy życiu. Nadepnęłam butem na broszkę, która rozpadła się w proch, więc była zwyczajną iluzją. Klepnęłam się kilka razy w policzki, przywołując do jako takiego porządku, chociaż chaos w moich myślach pozostał.
FRAGMENT!
Dygotanie ustąpiło. Mam misję, jestem w pałacu Vexosów i raczej szczytem marzeń Zenohelda nie jest pozostawienie mnie przy życiu. Nadepnęłam butem na broszkę, która rozpadła się w proch, więc była zwyczajną iluzją. Klepnęłam się kilka razy w policzki, przywołując do jako takiego porządku, chociaż chaos w moich myślach pozostał.
FRAGMENT!
– W miarę. –
Podniosłam plan pałacu, zrulowałam go i wsunęłam do wewnętrznej kieszeni kurtki.
Dotarcie do
miejsca wskazanego przez Leilę Fermin nie zajęło mi wiele czasu. Odsunęłam
lekko zakurzony gobelin i ujrzałam drzwiczki, które chyba były przeznaczone dla
jakiegoś kota (W końcu jesteś Kicią ~ Akane). Musiałam się przez nie wczołgać. Akurat gdy miałam w całości
znaleźć się w środku, moje ręce straciły oparcie i poleciałam w dół.
Lecę...
Lecę...
Lecę...
Jakie to jest
głębokie?!
Moja noga
obtarła się o kamienną ścianę. Niewiele myśląc, zwinęłam się w kulkę. W
ostatniej chwili, bo moje siedzenie obiło się mocno o podłoże. Pomasowałam
dolną część pleców, mamrocząc niewybredne epitety pod adresem konstruktora podziemi.
Mógł dać chociaż jakiś materac! Moje myśli szybko jednak poszybowały do innych tematów.
Fragment.
Czułam go każdym
skrawkiem ciała. Był bardzo, bardzo blisko. Rozejrzałam się. Korytarz tych
kazamatów ciągnął się i ciągnął. Nie wyczuwałam w oddali żadnej energii.
Ostatni element układanki musi być przede mną. Podeszłam o kilka kroków do
przeciwległej, kamiennej ściany, gdy rozległ się wrzask.
– Nie podchodź! –
Fludim pojawił się tuż przed moją twarzą.
– Czemu?
– Tu są linki. –
powiedział poważnie.
– Linki?
– Tak. Wiesz, te
cienkie, które oplatają ciało, a kiedy pójdziesz za daleko, mogę ci cię poważnie zranić, a nawet zabić. Były kiedyś w jednym z filmów.
Cofnęłam się i
zmrużyłam oczy.
– Niczego nie
widzę.
– Ale ja tak.
Nie ciągną się zbyt daleko. – Zaczął mnie prowadzić. Po kilkunastu metrach
zatrzymaliśmy się. – Tu jest czysto.
– Jeśli tu jest
jakaś pułapka... – zaczęłam.
– ...ktoś musi
wiedzieć o fragmencie. – dokończył.
Spojrzeliśmy po
sobie. Energia pulsowała w powietrzu, a ja odczułam, jak coś owija się wokół
mojego gardła. Uczucie, którego od dawna nie czułam.
Strach.
Ktoś wie, co
jest w tym miejscu. Wie, że to jest cenne.
I prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że tego szukam.
Ale to już
nieważne. Dotknęłam zimnych kamieni ręką. Moje ciało objął gorąc. Za tym
skalnym blokiem jest fragment. Jestem tego pewna.
– Tu nie ma
przejścia. – wymamrotałam, przebiegając wzrokiem po ścianie.
– To jak się tam
dostaniemy?
Zwinęłam dłoń w
pięść i odsunęłam rękę do tyłu. Wokół zaciśniętych palców zaczęła falować moc.
Poczekałam cierpliwie, aż będzie jej wystarczająca ilość i uderzyłam w
przeszkodę. Cały korytarz zatrząsł się, a na ścianie pojawiły grube rysy.
– Oszalałaś?!
Złamiesz sobie palce! – wrzasnął Fludim.
Nie zwróciłam na
niego uwagi, tylko potrząsnęłam dłonią. Jeszcze jeden cios. Zamachnęłam się i
trzasnęłam w ścianę z całych sił. Nawet jeśli coś zrobiłam z ręką, to
adrenalina zagłuszyła wszelki ból. Odskoczyłam do tyłu i podziwiałam, jak stos
kamieni wali się na bruk niczym zburzony zamek z piasku.
W otworze, który
powstał, dostrzegłam blask świec i stos książek na okrągłym stoliku. Uniosłam
brwi do góry. Pokój w takim miejscu?
Nagle rozległy
się brawa, a z mrocznego kąta wyjrzały czerwone ślepia.
– Czego tu
chcesz, Tytanie? – syknęłam. – Przyszedłeś mi pokibicować?
Wybuchł
chrapliwym śmiechem.
– Jak ci się podobała rozmowa z Leilą, Jessie? Prawda, że zachwycająca kobieta?
Założyłam ręce na piersi, patrząc na niego chłodno.
– Och, nie krzyw tak swojej ślicznej buźki. Kobieta zmarła i nic z tym nie zrobisz. - Zamknął jedno oko. - Jestem pewny, że ostatni fragment ci się spodoba. W końcu tyle wycierpiałaś by go znaleźć!
– A ty mi w tym niezmiernie pomogłeś. - zakpiłam.
Z ciemności wyszedł wysoki mężczyzna. Jego blada skóra dosłownie lśniła w mroku, a krwiste tęczówki jarzyły się jak lampki. Ukłonił się, uśmiechając drwiąco. Na jego policzku był wytatuowany symbol Darkusa.
– Nie traćmy już czasu. Czas zakończyć ten kabaret. – Zaklaskał kilka razy. - Nie sądzisz, moja droga? - Przeskoczył nad stosem kamieni i wszedł do środka.
Poszłam w jego ślady, mając dziwne przeczucie, że nie wyjdę stąd taka sama.
O ile w ogóle wyjdę...
Heh, optymizm chyba postanowił się wyprowadzić...
Skończyłam! Cudnie!Założyłam ręce na piersi, patrząc na niego chłodno.
– Och, nie krzyw tak swojej ślicznej buźki. Kobieta zmarła i nic z tym nie zrobisz. - Zamknął jedno oko. - Jestem pewny, że ostatni fragment ci się spodoba. W końcu tyle wycierpiałaś by go znaleźć!
– A ty mi w tym niezmiernie pomogłeś. - zakpiłam.
Z ciemności wyszedł wysoki mężczyzna. Jego blada skóra dosłownie lśniła w mroku, a krwiste tęczówki jarzyły się jak lampki. Ukłonił się, uśmiechając drwiąco. Na jego policzku był wytatuowany symbol Darkusa.
– Nie traćmy już czasu. Czas zakończyć ten kabaret. – Zaklaskał kilka razy. - Nie sądzisz, moja droga? - Przeskoczył nad stosem kamieni i wszedł do środka.
Poszłam w jego ślady, mając dziwne przeczucie, że nie wyjdę stąd taka sama.
O ile w ogóle wyjdę...
Heh, optymizm chyba postanowił się wyprowadzić...
Aki&Jess: To teraz 63 ^^
*patrzy na szkic* Gińcie...
Jess: Jakoś nie zamierzam
Aki: Mam zbyt wiele planów
Jak zawsze >.> Nie chce mi się podsumować (leń mode activate), więc zrobią to arty xD
Aki: Czemu znów muszę na niego patrzeć?! ;-;
Jess: *obraca w palcach strzałkę* Można by z tego zrobić dobrą tarcze...
Aki: Wolę takiej bardziej z życiem *patrzy na Hydrona z chorym uśmiechem*
Dan&Jess: XDDD*duszą się gdzieś z tyłu*
Shadow: Widać, że cicha woda brzegi rwie :P
Aki:....O.O Rozlałeś wino, idioto! I co ty masz na łbie? ;-;
Jess: *uspokoiła się, ale znów wybucha śmiechem, widząc mindfuck'a Dana i Shadowa*
Jess: Chyba za dużo liści
Aki: Ja myślę że Jack'a
Weźcie mi nie deprawujcie innych -.-
Jess&Aki: ale myśmy nic nie zrobiły
Jane: Imprezy rządzą się własnymi prawami
Dan: To powinien być wasz jakiś plakat promocyjny
Jess: "Tylko dziś spotkanie z cyrkowcami"
Aki: Tam tak pisze xD Patrzcie, jak Mylene próbuje sobie biust powiększyć. Nie ma tak łatwo, moja droga, albo kasa, albo natura, albo decha do końca życia.
Jess: Wyglądasz, jakby cię dziadek trafił shurikenem w cztery litery
Aki: xd
Shun: Dzięki wielkie
Znalazłam nawet coś z Marucho, bądźcie ze mnie dumni xD
Aki: Kawaii *robi mu puci - puci* Ne,ne poszukajmy mu dziewczyny! *.*
Leaus: Nie mieliście ratować świata
Aki: Jprd, znów się czepiasz. Jane rzuć mi katanę! Odetnę łeb komu trzeba i pozamiatane -.-
Jess: On się uśmiecha?
Aki&Jess: Wut?
Jane: Ja bym się bardziej zastanawiała, czemu Ace krzyczy na Spectrę
On jwat o niego zazdrosny xD Znaczy się o Dana
Haruka: I kolejny fanfick stał się prawdą.
Aki: Nie przesadzaj, zwyczajny bakugan
Jess: Zauważyłam, że my jako jedne z nielicznych nie mamy bakuganów - pułapek
Aki: Bo jesteśmy zbyt potężne :3
Ace: Haha, w snach
Aki: Spadaj podrywać Dana
Ace: Lecę, pędzę.
Aki: Mówiłam, że jak Pyrus to ogier xDD
Jess: I Ace stracił kolejnego partnera ^^
Aki: Ale morda zjeba i tak jest, widzicie?
Haru: *odhacza kolejny punkt na liście*
Lync: Wyjaśniło się, gdzie czasami znikali
Jess: T-te królicze uszy xD
Aki: Mam pomysł! *.* *łapie Volta i Hydrona, którzy ciągle mają te kostiumy, i ciągnie ich zza drzwi* Ne chce taki jeden męski i damski ^^
Dan: To też może iść na plakat
Jess: Trzeba będzie urządzić Halloween w przyszłym roku. Oj tak xD
Aki: *wychodzi, nucąc pod nosem*
Jess: Gdzie Volt i herbaciana menda? >.>
Czuj się wyróżniony Shadow
Jess: Zęby rekina xD
Dan: Mrau, dostałeś miśka od dziewczyny? Shadow?
Jess: Jest piątek. Każdy wie, gdzie poleciał
I teraz dwa arty, które ruskie nie są xD Dostałam je od Kitty ^^
Aki: Frajer
Lync: Podobno na Ziemi bierze się kąpiele w czekoladzie
Aki: I jeszcze jaki paniczyk.
Aki: To jest kawai^^
Maskotka Keitha *.* Jess, daj mi ją ;-;
Jess: Bo?
Czyli masz!
Mick: Zrobiłabyś coś z tymi włosami. Już ci do kolan sięgają
Jess: *odrzuca kucyka do tyłu, a końcówki uderzają Mick'a w twarz* Nope :3
Odmeldowujemy się!
*wtulona w ponad metrowego pluszowego miśka* O, o! Ta dziewczyna jest z Pandora Hearts!
OdpowiedzUsuńKelly: Miałaś to obejrzeć
Chwilaaa, najpierw K Project. Ale podobno to mocno ryje psychike xD i nie ma 2 sezonu T^T
Kelly: Coś dla ciebie
*trze oczy i zbiera wene* ruskie artyyyyy xD w sam raz na poprawe humoru po calym tygodniu. Eh ale jeszcze ten tydzien...
Kelly; Nutella! *.*
Skonczyla się, idz i kup
Kelly: Nie ce mi sie
I to niby ja jestem leniem >.<
Kelly: po kims to mam :3
Ta buzka mnie rozwala xD mniejsza.
*ledwo widzi* Ee to ja nie wiem co mogę to jeszcxe walnac, wena uciekla z piskiem jak tylko wyciagnelam zeszyt od polaka >.> Boże ja już sie stresuje ta rozprawka! 😱😱😱😱 a juz myslalam ze Jess zdobedzie ten fragment i spiernicza z palacu, przed tem go rozwalajac xD Ta moje marzenia xD okeeey ja moze dorawdze librusa zeby sie dowiedziec co z biolo dodtalam....
Czekam na nastepne boskie rozdzialy! ^^
Jess: Pierwotnie tak miało być...
UsuńAle wprowadziłam małe poprawki ^^
Jess: Wypchaj się nimi
Hehe, nigdy
Tytan: Mi tam te poprawki przypadły do gustu
Jess: Może jeszcze Reiko zechce się wypowiedzieć? >.>
Kocham Pandorę, ale manga jest 100 razy lepsza, mówię ci ^^ Niestety w necie jest tylko po angielsku *głaszcze okładkę mangi*
Ja się kiedyś za to zabiorę xD
UsuńKelly: *patrzy na listę która ma 15 punktow* taaaa
*zastanawia sie czy chce jej sie pisac rozdzial czy ogladac K*
Angel dałnie, wrzyciłaś nie tą Nutellę co trzeba xD
OdpowiedzUsuńjak nie tą? xD
UsuńWięcej morderczej Akane! XD
OdpowiedzUsuńKocham psychopatyczne postacie, tym bardziej jeśli rzucają se na tych, których nie darzy się sympatią.
W ruskich artach Volt z kocimi uszami wygrywa XD
Noo Aki sobie poszaleje xD
OdpowiedzUsuńAki: *ma focha przez 63*
*wywraca oczami*
Jess: *zbyt zajęta próbą uduszenia Tytana*
Tytan: Dawaj, dawaj może kiedyś ci się uda
Czekam z niecierpliwością i zapraszam do mnie. W końcu jest czwarty rozdział.
Usuń