niedziela, 5 marca 2017

Rozdział 59: Bierz, co chcesz, uderz i wiej – oto plan jak przetrwać w pałacu.

   Czuł, jakby jego głowa spotkała się przynajmniej pięć razy z kamienną ścianą. Ból płynący z guza był nie do zniesienia. Jednocześnie wszystkie inne emocje i odczucia były mocno przytępione.
   Podparł się na łokciach i uniósł nieco. Cały świat wirował, a przed oczami tańczyły mu fioletowe plamy. Zacisnął powieki i wziął głęboki wdech, po czym je otworzył. Tym razem widział już wyraźniej, chociaż dalszy plan dalej był zamazany. Chwiejnie wstał i ujrzał lekko wygiętą patelnię leżącą koło drzwi.
   Więc to tym oberwał?
   Przykucnął i zaczął obracać ją w dłoni. Dopiero teraz doszło do niego, co się wydarzyło. Ktoś włamał się na statek Spectry i on miał złapać napastnika! Gwałtownie się zerwał i wypadł na korytarz, nie zwracając uwagi, że całe otoczenie znów zaczyna wywijać szalone obroty.
 Dan! – Niebieskie włosy zasłoniły mu pole widzenia. – Czemu nie odpowiadałeś na moje wołanie? – spytała Runo. – Bałam się, że coś ci się stało! – Zauważyła, że przytula się do szatyna, przez co nieco się zarumieniła i odsunęła od niego.
 Przepraszam, dopiero co się ocknąłem. – przyznał Kuso, masując tył głowy.
 Co się stało?
 Oberwałem chyba patelnią. – Teraz uświadomił sobie, jak to idiotycznie brzmiało. On, lider Młodych Wojowników, powalony przez zwykły garnek! Jednak nie zmieniało to faktu, że miał niezłego guza z tyłu czaszki.
   Misaki wyglądała na lekką skonfundowaną, ale nic nie powiedziała. Na korytarzu pojawiła się reszta Młodych Wojowników. Praktycznie wszyscy oprócz Shuna byli w piżamach i wyglądali na średnio zadowolonych z tak wczesnej pory pobudki. Szczególnie Baron, który ciągle miał zamknięte oczy i kołysał się na boki, mamrocząc coś przez sen. Mira spojrzała na niego z politowaniem i pociągnęła za ucho.
 Dan, Kato mówił, że coś się stało. – powiedział Marucho.
 Ta, ktoś się włamał na statek Spectry.
 Kto?
 Niestety ogłuszył mnie, zanim zdążyłem się dowiedzieć. – dyskretnie przemilczał, jaką potężną bronią został znokautowany.
 To były Jessica i Akane.
   Kilka osób podskoczyło, słysząc głos Spectry, który opierał się o ścianę z rękami splecionymi na torsie.
– Skąd wiesz Keith? – spytała Mira, nie umiejąc w to uwierzyć. – Poza tym czemu miałby się włamywać na statek? To nie ma żadnego sensu!
– Widziałem je. – Blondyn podniósł głowę. – Teleportowały się do pałacu Vexosów.
 Ale po co? – spytała Julie.
   Jednak nikt nie umiał jej odpowiedzieć na to pytanie.
   „Nie wiesz o wielu sprawach, Dan. O bardzo wielu.”
   Szatyn zacisnął pięści i spuścił głowę. W jego mózgu roiły się rozmaite pytania.  Co jest w pałacu Vexosów? Po co one tam poleciały? Czemu robiły to tak potajemnie?
   I najważniejsze.
   Co takiego ukrywa Jess?

****

   Zbiegłam po schodach i popchnęłam barkiem spore drzwi ze złotymi zdobieniami na framudze. Wpadłam do biblioteki, gdzie panował charakterystyczny zapach starych książek, a drobinki kurzu wirowały w powietrzu. Zapaliłam światło i bez ociągania pobiegłam między regały. Mam niewiele czasu, zanim pojawi się tu armia.
   Jak na złość, nigdzie nie mogłam dostrzec tabliczki z napisem „Plany pałacu”. Organizacja w tym zasmarkanym zamku stoi na naprawdę niskim poziomie! Nie mam czasu na dokładne przeszukanie każdej księgi. Zmarszczyłam brwi. Gdzie może być rozkład pałacu? W archiwach?
   Pod łukowym oknem stał rząd komód z niewielkimi szufladami. Kierując się instynktem, podeszłam do nich i zaczęłam grzebać. Znalazłam mnóstwo starych dokumentacji, drzew genealogicznych i innych papierów, ale planów ani śladu! Za moimi plecami rosła już całkiem pokaźna kupka makulatury i szuflad, a rozkład dalej diabli wiedzą gdzie.
   Usłyszałam, jak drzwi uderzają z hukiem o ścianę. Do środka wpadło kilku strażników. Zerwałam się na równe nogi. Koniec spokoju.
– Jesteś aresztowana za włamanie się do pałacu. – powiedział jeden z nich. – Pójdziesz z nami.
– Szczerze w to wątpię. – odparłam i kopnęłam w ich stronę stos kartek, które rozsypały się w powietrzu.
   Uniosłam za pomocą mocy kilka komód i cisnęłam w nich, po czym wykorzystałam powstały chaos i pobiegłam do regałów.
 Uważaj! – wrzasnął Fludim.
   Przykucnęłam, zanim ostrze włóczni zdołało pozbawić mnie głowy. Podcięłam napastnika i odskoczyłam kawałek dalej.
 Mamy ją przyprowadzić żywą idioto! – ryknął najwyższy strażnik.
   Złapałam się za półkę i podciągnęłam. Po chwili wdrapałam się na sam szczyt regału i popatrzyłam z góry na żołnierzy. Dwóch znokautowałam komodami, ale ciągle miałam czterech przeciwników.
 Złaź stamtąd!
 A może tak grzeczniej? – zasugerowałam. – Jakoś nie ciągnie mnie do współpracy z wami. – Zamknęłam jedno oko i pokazałam im język. – Frajerzy!
 Kiedyś twoje zachowanie cię wpędzi do grobu, wspomnisz moje słowa. – wymamrotał Fludim.
 Nie marudź, Fludi. – Sprzedałam mu prztyczka. – Przyszłam tu się zemścić, więc głupio by było nic nie zrobić, nie? – Ugięłam nogi. – Lepiej się mocno trzymaj!
– Co?!
   Odbiłam się i złapałam najbliższą lampę. Regał, na którym stałam, zwalił się na kolejny, ten na kolejny i tak dalej, aż wszystkie nie padły na marmurową posadzkę, przy okazji nieźle ją rozbijając.
 Czy ty jesteś normalna?! – wrzasnął mój bakugan.
 A jak myślisz? – wyszczerzyłam zęby i zerknęłam na dół.
   Moja dywersja skończyła się na tym, że strażnicy albo oberwali grubymi tomiskami w łeb i padli nieprzytomni, albo zapoznali się bliżej z regałami. Koło głowy jednego z nich spoczywał rulon.
   Rozhuśtałam żyrandol jak najmocniej, by dostać się do parapetu, z którego przeskoczyłam na stolik, a z niego zeszłam na podłogę. Złapałam rulon i rozwinęłam go.
 Yatta! – krzyknęłam. – Mamy plany pałacu!
   Zaczęłam przebiegać wzrokiem po planie korytarzy, pomieszczeń i przejść. Zejście do podziemi znajduje się w zachodnim skrzydle. Zrulowałam mapę, wstałam i zaczęłam iść do wyjścia, póki strażnicy byli nieprzytomni.
 Podobna jesteś do niego, wiesz? – szepnął mi jakiś głos do ucha.
   Obróciłam się gwałtownie, ale nikt za mną nie stał, a żołnierze ciągle leżeli w tym samym miejscu. Zacisnęłam dłoń w pięść i obejrzałam się dookoła. Pusto.
   Kiedy dotknęłam klamki, przed oczami mignął mi obraz mężczyzny o brązowych włosach i takiego samego koloru oczach.
 Tak bardzo podobna...–  tym razem to był szept.
   Kopnęłam drzwi i wyszłam szybkim krokiem na ciemny hol, oświetlany tylko przez dwa kinkiety. Muszę teraz iść cały czas w lewo. Skręciłam, słysząc niedaleko straż. Przystanęłam i użyłam mocy, by przesunąć regał za drzwi i zrobić mały mur z książek. Dopiero gdy skończyłam, pobiegłam w dalszą drogę.
   Wpadłam w ślepą uliczkę.
– To są chyba jakieś żarty! - Rozwinęłam mapę. Tutaj powinien być skręt. Hmmm, najwyraźniej jest ukryty.
   Zaczęłam jeździć dłonią po prawej ścianie, szukając jakiegoś wgłębienia. Nagle poczułam, że zahaczam paznokciami o wyrwę i uśmiechnęłam się. Poszukałam drugiej i popchnęłam nogą kwadrat, który powstał między moimi dłońmi. Przede mną pojawił się otwór, do którego bez trudu mógłby się wcisnąć nawet Volt.
 Naprawdę chcesz zjechać w dół? – spytał z powątpiewaniem Fludim.
   Kiwnęłam głową i wślizgnęłam się do wejścia. Nie przewidziałam jednej rzeczy. A mianowicie, że prędkość będzie dosłownie zabójcza i wciskająca kręgosłup w podłoże, ale podobało mi się to!
 Yatta! – Zaśmiałam się, gdy wpadłam w szereg pętli.
 Z czego ty się cieszysz?! – wrzasnęła maruda, która chyba nie lubiła zjeżdżalni, bo głos miała niemrawy.
   Niespodziewanie zjeżdżalnia się urwała i uderzyłam w coś miękkiego, co później okazało się być kanapą. Podniosłam głowę i zorientowałam się, że jestem w czyimś pokoju. Musiałam odsunąć czarne zasłony, by móc się lepiej rozejrzeć.
– To był pokój Shadowa. – stwierdziłam, widząc skórzane fotele, ciemną kolorystykę pokoju i stos płyt z horrorami na stoliku. Zjeżdżalnia też idealnie pasowała pod charakter Prova. – Jak dobrze, że go tu nie ma. – Raczej wolę nie myśleć, jaką by miał reakcję, gdybym mu tak znikąd wleciała do pokoju...
 Nie mieliśmy czasem trafić na jakiś korytarz? – głos Fludima wyrwał mnie z zamyślenia.
   Po raz kolejny rozwinęłam rozkład pałacu.
 Nie, jest dobrze. Mieliśmy trafić do pomieszczenia na parterze. – powiedziałam. – Teraz trzeba będzie trochę nalatać się po schodach, ale trasa wydaje się być już prostsza. Wsunęłam mapę do kieszeni spodenek.
   Zniszcz mnie...
   Znowu ten głos.
   Powiedziałaś, że zrobisz wszystko, gdy będę tego żądała!
   Wybuch milionów kolorów i czyjś szalony śmiech miesza się z krzykiem.
   Przeklinam cię!
   Reiko, wokół której wiruje błękitna aura. Jej oczy płoną wściekłością i stają się szkarłatne zupełnie jak Tytana...
   Zamrugałam kilka razy, a obraz rozmył się.
 To miejsce jest przeklęte. – szepnęło coś w ciemności.
   Heh, najwyraźniej po raz kolejny będę słyszeć głosy w głowie. Jak miło...
   Na korytarzu rozległ się tupot butów. Przylgnęłam do ściany i nasłuchiwałam uważnie. Nie mam paralizatora jak Aki, ale drzwi też wydają się niezłą opcją. Gdy ujrzałam, że gałka opada w dół, dosłownie rzuciłam się na drzwi całym swoim ciężarem. Trzasnęły w strażnika, jednocześnie zrzucając jego hełm z głowy. Przyłożyłam mu dodatkowo  prawym sierpowym, po czym obróciłam się na pięcie i już chciałam biec dalej, kiedy po moim ciele przebiegła spora dawka prądu.
   Zaryłam nosem w podłogę i przez chwilę czułam przeraźliwy niedowład i mocny ból w plecach. Na szczęścia mężczyzna nadal siedział i chyba nie śpieszył się, by do mnie podejść. Podparłam się na rękach i podniosłam, sycząc z bólu.
– Jakim cudem wstałaś? – wymamrotał strażnik z lekki strachem w głosie, cofając się. – Przecież ta dawka powinna cię powalić na długi czas!
– Miałbyś rację, gdybym była normalna. – odparła z szerokim uśmiechem. – Ale tak się składa, że mi do normalności daleko.
   Nim zdążył wystrzelić kolejną dawkę prądu, wytworzyłam małą tarczę, o którą odbiły się elektrody.
 Najgorszych koszmarów. – wyszeptałam.
 Co ty...
   Zielona kula energii wybuchła tuż pod jego stopami i wysłała go daleko wgłąb korytarza.
Oparłam dłonie o kolana i powoli wstałam. Mój system nerwowy już wyszedł z szoku, ale nogi nadal były niczym z galarety. Uderzyłam w ścianę i odgarnęłam włosy z twarzy.
 Jess, usiądź na chwilę! – zawołał Fludim.
 Nie ma szans. – Zaczęłam iść do przodu. – Żaden głupi prąd mnie nie zatrzyma. – Przyśpieszyłam do truchtu.
   Bierz co chcesz, uderz i wiej – oto plan jak przetrwać w pałacu.

****

    Nie można powiedzieć, że Zenohled był zadowolony, kiedy ujrzał na monitorze pobojowisko w bibliotece. Szczerze mówiąc był cholernie daleko od stanu nirwany, a bliżej miał do wulkanu wściekłości.
 Dalej jej nie złapaliście?! – wydarł się do komunikatora.
 Oberwała taserem, a mimo to nam uciekła, panie. – zameldował jeden ze straży. – Dodatkowo...  urwał, po czym było słychać trzask jakby kości i huk.
 Co się dzieje?!
 Nie denerwuj się tak, staruchu. – rozbrzmiał wyraźnie dziewczęcy głos.
 Kim jesteś? – niemal wysyczał.
   W komunikatorze rozbrzmiał śmiech.
– Spokojnie, Zenek. Nie ekscytuj się zbyt, bo jeszcze mi tu na zawał zejdziesz. A ja wolałabym wykończyć cię osobiście.
   Zenoheld niemal zgniótł urządzenie. Od dawna nie słyszał, by ktoś zwracał się do niego tak bezczelnie. Wściekłość buzowała w nim i żądała natychmiastowego uwolnienia.
 Kimkolwiek jesteś, pożałujesz, że włamałaś się do mojego pałacu.
   Dziewczyna wybuchła złośliwym chichotem.
 Nie myślałam, że doczekam czasu, gdy jakieś próchno będzie mi groziło. Do zobaczenia za niedługo, były władco Vestalii. – po tych słowach zapadło milczenie.
   Zenoheld przez chwilę siedział nieruchomo, po czym wstał z tronu i zszedł po schodach.
 Natychmiast wezwać profesora Claya do laboratorium drugiego! - rozkazał, zarzucając królewski płaszcz na ramiona.
****

 Z drogi! – wrzasnęła Jessie, kopiąc strażnika w szyję, a ten uderzył w ścianę i osunął się na ziemię.
   Dziewczyna zirytowana przeskoczyła nad nim i pobiegła dalej. Czuła, jak haczyki, które taser wbił wcześniej w jej plecy, pozostawiły małe ranki, a z nich obecnie ciekła krew. A to tylko potęgowało nienawiść, jaką czuła względem tego pałacu i jego mieszkańców.
   Fludim zerkał na nią zaniepokojony. W jej aurze można było wyczuć wszelkie negatywne emocje i gniew. Martwił się tez o jej stan zdrowia. Może nie była do końca człowiekiem i miała większa wytrzymałość. Jednak to niczego nie zmieniało. Każdy ma swoje granice, a jeśli je przekroczy...
 Użyj mnie. – te słowa wyrwały mu się, zanim zdołał pomyśleć.
 Hm? – Zerknęła na niego zdziwiona.
– Użyj mnie. Sam załatwię strażników, a tymczasem ty poszukasz w spokoju podziemi i fragmentu.
   Pokręciła głową z uśmiechem.
 Mowy nie ma. Idziesz ze mną.
– Ale Jessie...
 Żadnych „ale”, Fludim. Co bym zrobiła, gdyby coś ci się stało?
 Jess, oni nie stanowią...
 Nie. Zostajesz ze mną.
 Możesz przestać być taka uparta?! – wybuchł.
– Nie chcę by powtórzyło się to samo co z Elico! – wycedziła przez zęby.
   Bakugan zamilkł, widząc, że uderzył w jej czuły punkt. I nie chodziło tu wyłącznie o Elico.
Wziął głęboki wdech na uspokojenia. Jest jej strażnikiem, musi...

Fludim, chroń Jessie, dobrze?”

   Przytulił się do policzka dziewczyny. Tak, powinien po prostu z nią być.
 Przepraszam, Jess. Zapomniałem, że obiecaliśmy sobie, iż zawsze będzie razem.
 No właśnie! Więc nie pieprz mi tu teraz bzdur, ok?!
 Tak, tak. – wymamrotał.
   Jednak widział, że Jessie długo tak nie pociągnie. Zdawało mu się, że z otaczającego ich mroku wydobywa się szept.
   Za niedługo będzie koniec. Wasz czy ich?






 Ja się wolę nie wypowiadać, ile się męczyłam z tym rozdziałem, ale cudem jakimś go napisałam >.> A teraz jestem padnięta, więc arty kaput, ja idę czesać włosy i "spać". Ogólnie polecam z całego serducha "Starset - Monster", bo dzięki temu, napisałam ten cholerny rozdział, który chyba mi najlepiej nie wyszedł ;-; Mogą być błędy (poprawię je jutro)
Oyasumi!


















































2 komentarze:

  1. Ja: *zdobyła ruter* Hyhy, wreszcie to ponadrabiałam! *aura dumy i spełnienia*
    Kelly: *robi za parawan* i yeraz na wychowawczej piszesz kom
    JA: Bo w domu nie bede miała kiedy xdyjutro klasówka z matmy 😲 a dzisiaj z fizyki... *z chęcią zamordowania kumpeli*
    Kumpela: *udaje że jej nie ma*
    Ja: No dobra jestem w czarnej dupie, ale mniejsza. Miał do nadrobienia jakieś 5 rozdziałów ale się udało! ✊✌ Three days grace *.*
    Kelly: Nawet nie wiesz jak piszczała gdy jedna z piosenek zaczęła lecieć dzisiaj w radiowenźle... *pociera uszy*
    Ja: *prawie kom jej się usunął* Zośka zabije cię!
    Kumpela: *dyskretnie odsuwa ławke*
    Ja: *przypomina jej sie o polskim* O szlak polski!! Nooo to ten rozdzialy zarabiste, poprawiły mi nastrój po fizyce a teraz się odmeldowuje bo musze sie pouczyc. Papatki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje tempo odpowiedzi jest godne Nobla, nie musicie mi tego mówić xD
      Jess: Fizyka
      Jest sobota *pod ciepłą kołderką*
      Spectra: Rusz się -.-
      Nope, mam ten czas, kiedy nie muszę
      Aki: *gwiżdże na cały dom i smaży nalęśniki*
      Albo się skuszę ^^

      Usuń