poniedziałek, 27 marca 2017

Rozdział 63: Memento mori

    ~~muzyka~~
   Jeśli myśleliście, że zaraz po wejściu do tego dziwnego pokoju w podziemiach, ujrzę fragment i wszystko stanie się jasne, to was srodze zawiodę. Ten cholerny, ostatni element układanki postanowił pograć ze mną w ciepło zimno, zaraz po tym jak weszłam do środka. Super, nie? Bo ja wcale nie jestem na terytorium wroga (starego dziada, ale zawsze) i czas mnie nie nagli. Gdzie tam!
   Jeszcze Tytan uśmiechał się tak drwiąco, że miałam ochotę strzelić mu w gębę którymś z opasłym tomów leżących na stoliku. Złapałam świecznik i ruszyłam na zwiedzanie obszernego pomieszczenia. Drobinki kurzu tańczyły w powietrzu, tłuste, włochate pająki chowały się w kątach, a pajęczyny musiałam odpychać mapą.
 Piękne miejsca, prawda? – zawołał Tytan.
   Bez obracania się, pokazałam mu wyprostowany środkowy palec, na co on wybuchł tym swoim śmiechem starego dziadka. Jak nie Reiko to on. Ugh, moja rodzina naprawdę jest przeurocza.
   Szybko jednak zapomniałam o Tytanie, gdy w świetle ognia ujrzałam spory, złoty napis, który był umieszczony nad rozciągłym drzewem genealogicznym.
   RÓD ELEVENOR
   Podniosłam świecznik do góry. Główna linia rodu czyli ci od Titaniusa mieli purpurowe podpisy oraz obwódki fotografii, a ci spoza – czarne. Pchana przeczuciem nie zaczęłam od góry, tylko od środka. Po chwili  odnalazłam zdjęcie białowłosej kobiety w złotej tiarze.
   Reiko Nemezja Elevenor – władczyni Vestalii
   Wiedziałam. Czyli kłamała, że jesteśmy spokrewnione.
   Zacisnęłam mocniej palce na świeczniku.
   Taką mam nadzieję...
   Wróciłam do drzewa. Reiko wyszła za mąż za Kazuhiro (jego pierwotnego nazwiska nie podali). Wodziłam palcem po liniach, mając przed oczami kawałek wspomnienia, gdy odbierano jej dzieci. Spojrzałam na uśmiechnięte twarze Rebeki oraz Daichiego, po czym zerknęłam na liczby pod nimi. Poczułam skurcz w brzuchu.
   Obydwoje zmarli przed ukończeniem 25 lat.
– Biedna ta Reiko, co? – usłyszałam szept Tytana tuż przy ucho. Zerknęłam na niego przez ramię. – Mogę ją śmiało nazwać drugą najbardziej pechową kobietą w rodzinie. – Odchylił się na piętach.
 Kto jest pierwszą?
 Ty.
   Jakby się nad tym zastanowić, to rzeczywiście szczęście nie darzy mnie miłością, jednak temu świrowi na pewno o to nie chodzi.
 Szukaj, Jessie. – powiedział, przywołując ten swój chory uśmiech na twarz. – Fragment jest tuż przed tobą. Wystarczy się przypatrzeć... – niemal wyszeptał z jakąś taką nabożną chcią.
 Tobie stanowczo przyda się psychiatra. – stwierdziłam i wróciłam do genealogii Elevenorów, pomijając władców po Reiko.
   Nagle dostrzegłam bardzo dobrze znane mi imię.
   Melody Kyla Elevenor – władczyni Vestalii
   Nad podpisem była fotografia tej samej blondynki z wizji i zdjęcia, które kiedyś znalazłam w tym pałacu. Miała szafirowe oczy i łagodny uśmiech.
   "Czyli Zenoheld serio jest uzurpatorem."
   W głowie od razu pojawiły mi się urywki wizji. Ten pożar, krzyki i zapach śmierci.
Pokręciłam głową, próbując uwolnić się od uciążliwych myśli. Muszę znaleźć fragment, zanim będzie za późno. Powiodłam wzrok na małżonka Melody  Davida. Był brunetem o ciemnobrązowych oczach.
 Widziałam go. - wyszeptałam niemal bezgłośnie. - Wtedy w bibliotece.
   "Jesteś do niego taka podobna..."
   Czułam narastającą gulę w gardle. Nie istniało dla mnie już nic innego niż drzewo genealogiczne. Powędrowałam do następnego pokolenia Elevenor.
   Pierwsza była Cassandra. Młoda dziewczyna o błękitnych oczach i ciemnych włosach. Zmarła w wieku 16 lat.
   Następny urodził się Kenji. Jego nigdy nie widziałam w żadnej wizji. Oczy chłopaka były o kilka odcieni jaśniejsze niż Cassandry. Umarł, mając 12 lat.
   Ostatnia fotografia oraz podpis były niewyraźne. Podsunęłam bliżej ogień, by móc coś zobaczyć.
   Świecznik upadł z hukiem na kamienną posadzkę. Zamrugałam kilka razy, upewniając się, czy nie mam problemów ze wzrokiem.
   Patrzyłam na twarz małej dziewczynki o brąz włosach, orzechowych oczach i dużym uśmiechu. Patrzyłam na MOJĄ twarz.
 C-co to kurwa ma być?! – wrzasnęłam do Tytana, celując drżącym palcem w fotografię.    Lekko się chwiałam, bo chaos, który we mnie zapanował, można porównać tylko do tego przy stworzeniu świata.
 Jessica Saki Elevenor. – przeczytał podpis i przeniósł wzrok na mnie. – Myślę, że to ty. – Uśmiechnął się złośliwie.
   Spokojnie, Jessica. Jesteś kroplą w oceanie błogiego, pieprzonego oceanu cholernego spokoju. To wszystko da się jakoś wyjaśnić. Nie możesz być księżniczką, to samo w sobie brzmi absurdalnie. Wdech i wydech...
 Czy ja ci wyglądam na księżniczkę?! – warknęłam, prezentując swoją sylwetkę. Coś to relaksacyjne oddychanie mi nie pomaga.
   Otaksował mnie wzrokiem, jakby była jakimś mięsem w rzeźni.
 Cóż, masz urodę, ale twoje słownictwo to już inna sprawa.
   Wyciągnęłam przed siebie dłonie i zaczęłam zaciskać palce na powietrzu, imitując sposób w jaki bym udusiła tą mendę z bezczelnym uśmiechem.
   Tytan zaśmiał się i położył mi rękę na ramieniu.
 Myślę, że masz poważniejsze problemy, dziewczyno. – stwierdził. – Za niedługo odzyskasz wspomnienia, ale – Przekrzywił głowę i wygiął usta w podkówkę. – długo się nimi nie nacieszysz.
   Już miałam zapoznać moje paznokcie bliżej z jego twarzą, gdy nogi same się pode mną ugięły i zagościłam na zimnych kamieniach.
 Jessie, co jest?! – Fludim spanikowany podleciał do mnie.
 Nie mam pojęcia. – odparłam, opierając się nadgarstkiem o ścianę.
   Próbowałam wstać, ale z tyłu miałam teraz dwa drewniane patyki, a nie nogi. Zdmuchnęłam grzywkę z twarzy i zaczęłam mordować Tytana wzrokiem. Zignorował mnie, przysunął do siebie okrągły stolik i siadł na nim, zakładając nogę za nogę. Splótł palce i oparł o nie brodę.
 Muszę przyznać, że myślałem, iż bardziej spanikujesz, gdy zobaczysz ostatni fragment, ale ty naprawdę dobrze wypierasz złe informacje, prawda?
 Nie jestem żadną Elevenor, do cholery!
 Och, doprawdy? – Uśmiechnął się z drwiną i pstryknął palcami.
– T... – głos zamarł mi w gardle, gdy przed  moimi oczami stanął obraz płonącego pałacu. 
 To wydarzenia sprzed dziesięciu lat. – powiedział. – Kiedy to jakże wspaniała królewska rodzina, została wymordowana przez... – urwał.
   Z płomieni liżących ściany wyłonił się mężczyzna. Zenoheld.
   Poczułam, jak coś mnie uderza w brzuch i zakryłam usta dłonią. Jednak przez palce przeciekła krew. Cały pokój zaczął się powoli zacierać. Co jest?
 Mówiłem, że ostatni fragment ci się spodoba.
   Nie zdołałam wyrazić mojego wielkiego zachwytu, bo oprócz wymiotowania własną krwią, zaczęłam mieć problemy z oddychaniem. Coś mnie dosłownie dusiło.
 Przekleństwo zaczyna działać. - poinformował mnie współczującym tonem podszywanym drwiną. - Biedactwo. - Zacmokał.
   Zdołałam tylko spojrzeć na niego w taki sposób, że gdyby nie był martwy, dostałby zawału.
 Och, dobrze, skoro tak bardzo prosisz, to powiem ci, dlaczego cierpisz. – Jaki łaskawca. – Dziesięć lat temu wymazałaś się z tego świata.
   To mi kurwa wyjaśnił...
 Tak cię przeraził widok ginącej rodziny, że postanowiłaś o tym wszystkim zapomnieć i zmusić innych, by zapomnieli o tobie. – Wstał i zaczął się przechadzać. – Gdybyś nie szukała fragmentów, nic by się nie stało, ale ty nieświadomie postanowiłaś cofnąć wymazanie. – prychnął z dezaprobatą. – W rezultacie masz to. – Wskazała na kałużę krwi, która z każdą chwilą rosła. – Moc każe ci zapłacić.
 Moim własnym życiem? – wycharczałam, widząc tylko kolorowe plamy przed sobą.
Kiwnął głową.
 Jest jakieś 2% szans, że przeżyjesz, jednak wątpię, czy będziesz tego chciała po odzyskaniu pamięci.
   Taa, pieprzenie zagadkami. Skąd ja to znam? Czemu żaden z przodków nie może powiedzieć czegoś bez zbędnego mącenia?! Wolą mówić jak jakieś wróżki z ulicy i tylko sprawiają, że ciśnienie mi skacze (no w chwili obecnej to mi opada...) Gdyby nie fakt, że jestem tak nieco umierająca (nieco, ha, dobre sobie) to Tytan zbierałby zęby z podłogi.
   Jego następne słowa sprawiły, że przestałam mu wygrażać.
 Nie martw się. Nie będziesz samotna. Twoja przyjaciółka będzie ci towarzyszyć.

****

   Podobał mu się sposób w jaki dziewczyna zbladła. Po części było to spowodowane utratą krwi, ale w sporej mierze to był lęk o jej drogocenną przyjaciółeczkę. Splótł ręce na torsie i czekał, co zrobi.
   Jeśli dobrze myślał, za kilka minut wybuch mocy w jej ciele ją zabije. Tik tak. Zegar tyka.
Gówniara oparła się plecami o ścianę, z trudem łapiąc resztki tlenu. Przymknęła oczy. Już chciał się zaśmiać z jej bezsilności, gdy poczuł, że wokół niej zbiera się moc.
   Zwariowała?
   Moc uformowała się o grubą wiązkę i pomknęła do góry, wybijając dziurę w suficie. Czuł, że leci coraz to wyżej, aż huknęła dokładnie w miejsce, gdzie stał ten dzieciak od Zenohelda. Skrzywił się. A miało być tak pięknie.
   Jessie otworzyła oczy, a jej ręce opadły bezwładnie wzdłuż ciała.
 Trafiłam?
   Skinął niechętnie głową.
 Jesteś naprawdę głupia. Teraz na pewno dołączysz do swojej rodziny.
   Uśmiechnęła się wyzywająco.
– Zobaczymy.

****

   Nie wierzyłam, że jestem z rodziny Elevenor. Nie wierzyłam, że jestem z Vestalii. Nie wierzyłam w żadne słowo Tytana. Już się nauczyłam, że moim przodkowie nie należą do godnych zaufania.
   Jednak nie zmieniało to tego, że moje położenie nie było najlepsze. Ledwo oddychałam, czułam chłód w każdym zakątku ciała i całkowity bezwład.
 Jess? Jesteś w stanie wstać czy mam lecieć po pomoc? - mimo że Fludim pewnie krzyczał, w moich uszach brzmiało to jak szept.
 Uciekaj. - wydusiłam. On nie może tu zostać, szczególnie w formie kulistej.
 Nie zostawię cię. - odparł stanowczo.
    Zmusiłam moje ciało do zaczerpnięcie nieco powietrza, pomimo żelaznych kleszczy na szyi.
 SPIEPRZAJ STĄD I PRZESTAŃ ZGRYWAĆ PIEPRZONEGO BOHATERA!- wydarłam się, po czym kleszcze niemal ścisnęły moją krtań w kształt zapałki.
   Zakrztusiłam się i przestało do mnie cokolwiek dochodzić. Nie słyszałam już wrzasków mojego bakugana czy kpin Tytana. Wirowałam tak na granicy świata realnego i snu. Bicie serca coraz bardziej słabło, a komnatę zaczął pochłaniać mrok. Wkrótce otaczał mnie tylko on. Znikąd w głowie pojawiły mi się słowa jednego z bohaterów książki, którą kiedyś czytałam.
   "Kto narodził się w ciemności, ten w ciemności umrze."
   Uśmiechnęłam się słabo. Miał w tym dużo racji. Ciemność będzie mi towarzyszyła do samego końca.
   Towarzyszyła? Czemu to słowo przywołuje tyle nostalgii?
   I wtedy przypomniałam sobie, jak to wszystko się zaczęło. Wspomnienia przewijały się przed moimi oczami. Z każdym narastało coraz większe przerażenie, bo uświadomiłam sobie, co tak naprawdę oznacza rozstanie się z życiem.
   Nigdy więcej nie ujrzę mojej rodziny, przyjaciół, bakuganów.
   Nigdy więcej nie usłyszę śmiechu Dana i Wojowników.
   Nigdy więcej nie będę się mogła nabijać z Ace’a i Gusa.
   Nigdy więcej nie pójdę z dziewczynami na zakupy.
   Nigdy więcej nie pogram z Mickiem w koszykówkę.
   Nigdy więcej nie przytulę się do rodziców.
   TO KONIEC.
 Nie...  Mój głos ledwo wydobywał się z mojego gardła. - Nie! 
   Żadnej reakcji. Sam mrok i przeraźliwa pustka.
   „Kiedy to wszystko się skończy, powiem ci o wszystkim. Obiecuję.”
   Dan...
   „Jeśli umrzesz, to cię zabiję, dotarło?!”
   Akane...
   Chciałam wyciągnąć ręce przed siebie i rozedrzeć otaczającą mnie ciemność, ale nie byłam w stanie. Moje dłonie były niczym przykute łańcuchami w głąb czeluści. Zacisnęłam zęby, czując, że w kącikach oczu zbierają mi się łzy.
   Nie mogę umrzeć. Nie teraz!
   Udało mi się nieco unieść prawą ręką. Chciałam spróbować z lewą, gdy coś we mnie uderzyło, aż gwiazdy stanęły mi przed oczami. Ręka opadła bezwładnie w dół i pociągnęła za sobą resztę ciała. Mrok pochłonął mnie i zaczął rozszarpywać świadomość.
 Wybaczcie...  wymamrotałam, zanim zamknęłam oczy.
   Serce już nie biło, krew przestała płynąć.
   „Zniszcz mnie...”
   W jednej chwili wszystko się skończyło.


“Every thought is a battle
Every breath is a war
And I don't think I can win anymore”


Ten moment, gdy zabiłaś główną bohaterkę, ale cieszysz się, bo znalazłaś dobry gif xD
Jess: *z głośnym plaskiem odbija się od ściany*
Co.Ty.Robisz?
Jess: *pociera głowę ręką, która jest obecnie zimna jak lód* Testuje, czy jestem już duchem ^^
....
Jess: Sama mi dałaś trochę za dużo czarnego humoru i lekceważenia sytuacji.
Ace: Coś tam wyżej tego nie widać
Jess: Jakby nie patrzeć jestem człowiekiem (no prawie xD) i każdy by stracił głowę, gdyby umarł, więc morda, ok?
Shadow: Patrz jaki awans społeczny. Zostałaś księżniczką.
Jess: *puka się palcem w czoło* Ja + królewna = chyba cię powaliło. To jakaś laska podobna do mnie.
Shadow: Z takim samym imieniem, jasneeee.
Jess: Przypominam historię Angel.
Tytan: Mówiłem, że się wyprze. Ach, mogłem się założyć
Jess: Jak ożyję, to po tobie >.>
Tytan: Naprawdę w to wierzysz?
Jess: Wiesz, patrząc na rozkład fabuł, myślę, że jednak będę żyła. *ignoruje słowa Haruki, że będzie miała dzieci, więc to logiczne*
Tytan: A co jeśli w kolejnych będziesz duchem, jak Reiko?
Jess: *oczy jak spodki* Angel...
To chyba nie jest twój największy problem >.>
BUM! JEB! TRACH!
Aki: *wbija z buta, łapie Jess w pasie, przerzuca przez ramię i biegnie* Nie dam ci umrzeć, dotarło?! Lecimy do Piekła, siostra cię ożywi albo Victor!
*patrzy na to z politowaniem, bo jest Autorką i może wszystko* Zdaję sobie sprawę, że mogłam to wszystko jeszcze bardziej skomplikować albo wyjaśnić (strzelam, że bardziej to pierwsze xD), jednak jest dobrze, bo to pierwszy rozdział z tych "przełomowych" i wszystko się mniej więcej wyjaśni
Jane: Albo skomplikuje
Nie no bez przesady >.>
Jane: Taaa.
Brak wiary -.- Dobra, teraz będę walczyła z rozdziałami do 70 i to będzie bitwa stulecia, bo za nic nie wiem w jakiej formie wyjaśnić, czemu Elevenorów zabito i jak Jess się "wymazała" xD
Jess; Niech Reiko wyjaśni.
Ją też trzeba będzie wyjaśnić
Jess; Bosko.
Czuję ten optymizm.
Jess: Znaleźć fragment i umrzeć. Polecam serdecznie
Idź się rozbijać o ściany. Wgl ciekawe czy ktoś będzie po tobie płakał.
Aki *ryczy w kącie*
Ehhh...Odmeldowujemy się!
Ps. Zaskoczyłam kogoś? xDDD
Ekipa: Nas.
Bez przesady, wiedzieliście od dawna. Ty też Jess i ty Dan >.>





7 komentarzy:

  1. Aha, czyli to jednak była śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  2. *wypuszcza kubek który roztrzaskuje sie na podłodze* O.O....................... Kur..... Angel zabije cię jak ty zabijesz na amen Jess! No ale jak jak jaaaak!? Zabić!? Laaaa mój zasrany mózg tego nie pojmujeee! Jak zobaczyłam ten gif to już miałam źle przeczucia i co? Głupie przeczucia sie sprawdziły! Zabij ja a ja zabije ciebie, bój sie mam wygiętą lyzeczke. A Zuza dwa psy z czego jeden jest w urojonej ciąży wiec lepiej z nim nie zadzierać dobra to ja lecie.... Yyy nie wiem gdzie, gdzieś... O zabic parę osób z mojej klasy albo wynająć płatnego mordercę. Więc cya!
    Masz mi ja ożywić jasne xD
    Kelly: Ten kom jest mooocno nieogarniety....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i utop to memento mori bo miałam dzisiaj rozprawkę z polskiego ze średniowiecza i zawalilam xD

      Usuń
    2. Lubię łacine >.>
      Jess: Taaa
      Lubię niektóre zwroty po łacińsku.
      Jess: Tak lepiej. Spoko, Nessa, umieranie to nie ja xd
      Yhym >.>
      Jenn: -.-
      ^^'' Mam tasak!
      Fludim: Znając twoje szczęście, to sama się nim potniesz
      Dziena.
      Fludim: Proszę bardzo.
      A teraz przepraszam bardzo idę cierpieć na ból brzucha
      Jess: Było tyle nie żreć
      Powiedziałabym coś, ale już po ptakach
      Jess: Tak przykro xD

      Usuń
  3. Wnioskując z mojej strategi, z której korzystam kiedy bohater jakiegoś anime jest umierający, stwierdzam iż Jess przeżyje. W końcu jest główną bohaterką, a ty Angel planujesz 3 serie więc to mówi samo przez się XD

    Poza tym wydaje mi się, że "świat realny i jawa" to bardziej synonimy niż przeciwieństwa.

    I też kocham tą piosenkę, ale czemu hiperłącze nie otwiera się w osobnej karcie ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jess: Ja się nigdzie nie wybieram
      Zobaczymy, zobaczymy
      Jess: >.>
      Wiesz, moje planowanie...heheh...różnie się może skończyć xD Ej rzeczywiście jawa to synonim xDD A z hiperłączem to nw, mnie blogger nie kocha

      Usuń