~Ten post miał być na walentynki, ale nie mogłam wytrzymać i dodałam go teraz xD Akcja dzieje się po zakończeniu 1 części.
Ostrzeżenie
Relacje między różnymi postaciami uległy zmianie. Ogólnie będzie Kessie *ale zaskoczenie*, więc się tam nie poduście itp. xD
Ps. Nie ma spoilerów. Można spokojnie czytać ^^
~~~~~~
– Przegrałaś! –
ucieszyła się Akane.
Z
niedowierzaniem popatrzyłam na nasze ręce. Ja pokazywałam kamień, a moja
przyjaciółka papier. Jęknęłam. Skoro Akane wygrała to...
– No, Jess to
czas się szykować. – zachichotała radośnie. Starałam się zamordować ją wzrokiem.
– Nie marudź, on będzie zachwycony.
– Czemu ja się w
ogóle zgadzałam? – westchnęłam.
– Bo cię uwiodłam moją nieprzeciętną urodą i przemową o szczęśliwym związku –
odparła Akane, po czym zaczęła grzebać w swojej przepastnej torbie.
Siadłam na łóżku
i padłam na miękką kołdrę. Pogratulowałam sobie w duchu tego zakładu.
Zapomniałam, że Akane to prawdziwy mistrz rozpraszania w czasie gry. Fludim
nawet nie odważył się pisnąć. Pewnie dlatego, że miałam minę mordercy.
– Ta-dam! –
Uniosłam głowę i myślałam, że jednak dziś moja przyjaciółka zginie. Akane
potrząsała szkolnym mundurkiem i opaską z kocimi uszami.
– Zamorduje cię,
przysięgam. – wycedziłam, biorąc kostium. Posłała mi promienny uśmiech, na
który pokazałam jej język i zamknęłam się w łazience.
Założyłam białą
koszulę, narzuciłam na nią czarno – fioletowy sweterek. Czarne zakolanówki i
ciemna spódniczka oraz botki wskoczyły na swoje miejsce. Poprawiłam włosy i
założyłam tą przeklętą opaskę z uszkami. Nagle mój wzrok padł na wannę. A może
tak by się utopić i nie przeżywać tego upokorzenia? Tak to bardzo dobry pomysł!
Już nachylałam się nad kranem, ale w tym samym momencie wbiła Akane.
– Nawet o tym nie myśl! – zawołała, odciągając mnie od wanny.
– Nawet o tym nie myśl! – zawołała, odciągając mnie od wanny.
– No weź! –
Wydęłam policzki. – Mam tak wyjść na ulicę?!
– W Japonii to
nic wielkiego. – powiedziała. – Jesteś taka uroczaa i niziutka. – Wyszczerzyła się.
– Odezwał się
metr siedemdziesiąt. – burknęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach. – A może tak
zemdleje?
– Nie ma mowy.
Przegrałaś i teraz ładnie wypełnisz wyzwanie.
– Powiedz mi ty
jedno: czemu akurat takie zadanie? Co ja ci takiego zrobiłam? – jęknęłam.
– Nic, ale
stwierdziłam, że waszemu związkowi trzeba pomóc.
– Nie ma żadnego
związku! – oburzyłam się.
– Oczywiście. –
Pokiwała głową. – A ja jestem świętym Mikołajem.
– W sumie brzuch
pasuje.
– Ej!
Zaśmiałam się
triumfalnie, ale mina mi zrzedła, gdy doszłyśmy do teleportu stojącego w
korytarzu. Wzięłam głęboki wdech i wstukałam współrzędne. W myślach zaklinałam
teleport, by nie zadziałał, co mu się czasami zdarzało. Jednak wyjątkowo dziś
bez ociągania przeniósł nas na...Vestalię.
– Nie znoszę
cię. – mruknęłam do Akane.
– Też cię
kocham.
Wywróciłam
oczami, po czym wyprostowałam się i ruszyłam uliczkami, ignorując ciekawskie
spojrzenia mieszkańców. Z każdym krokiem moja pewność siebie topniała, a chęć
zwiania lub zemdlenia wzięła górę.
– Jessie? – Aż podskoczyłam, słysząc swoje imię. Gus patrzył zdumiony na mój strój. – Co ty wyrabiasz?
– Przegrałam
zakład z Akane. – powiedziałam ponuro.
Moja
przyjaciółka pomachała wesoło do Gusa. Dziwne to było trochę, bo zazwyczaj
Akane nie przepada za facetami. A tu proszę taka zmiana. Uśmiechnęłam się
porozumiewawczo.
– Zostawię was
sama, gołąbeczki. – oświadczyłam i pośpiesznie zwiałam od nich.
– Yyyy...Ja....ten...tego..no.... – bełkotał Gus.
– Jak mi tam nie
pójdziesz, to pożałujesz! – wrzasnęła Akane.
– Dobrze już
dobrze! – krzyknęłam i skierowałam się we właściwą stronę.
Stanęłam przed
dobrze znanym sobie wieżowcem. Modląc się, by był w mieszkaniu sam, otworzyłam
drzwi i poszłam do windy. Na całe szczęście nikt nie jechał ze mną. Zatrzymałam
się na siódmym piętrze. Przez chwilę rozważałam się opcję udawania, że go nie
zastałam, ale dałam sobie lekkiego liścia.
Ogarnij się,
Jessica! Byłaś w wymiarze zagłady, walczyłaś z Zenoheldem i przeżyłaś nie jedno
z tym gościem! To będzie kaszka z mleczkiem!
To dlaczego moje
nogi są jak z waty?!
Po czasie, który
mi wydawał się wiecznością, stanęłam przed drzwiami do mieszkania. Obok była
wmontowana mała klawiaturka. Niestety nie znałam hasła, więc musiałam użyć
domofonu. Wcisnęłam srebrny przycisk. Rozbrzmiał melodyjny dzwonek.
– Kto tam? –
spytał głos należący do Keitha.
Starając się
mówić normalnie, odparłam.
– To ja,
Jessica.
Drzwi rozsunęły
się. Przemogłam się i weszłam do środka. Mira nie wyskoczyła na przywitanie,
więc chyba jej nie ma. Tyle dobrze.
– Cześć, Jessie.
Co tak nagle przyszłaś....? – spytał, po czym zmierzył mnie wzrokiem i otworzył
lekko usta.
– Ja....no...przyszłam cię odwiedzić. – powiedziałam normalnym tonem. – Jak ci
idzie nowy projekt? – spytałam.
– Całkiem
nieźle. – Niby prowadził mnie do salonu, ale widziałam te jego ukradkowe
spojrzenia. – Czemu się tak ubrałaś? To na Ziemi zwykły strój?
– Nie! –
zaprzeczyłam błyskawicznie. – Przegrałam
zakład. – przyznałam, poprawiając spódniczkę.
– Aha. – bąknął.
Usiadłam na kanapie. – Dasz mi sekundę na przebranie się? – Wskazała na swój
podkoszulek poplamiony smarem.
– Jasne. –
powiedziałam, uśmiechając się słabo.
Kiedy zniknął,
odetchnęłam z ulgą. Nie było tak źle. Mogłam się tyle nie stresować. Co nie
zmienia faktu, że Akane zostanie zadźgana łyżeczką i przejechana pociągiem.
Kiwając się na
boki jak dziecko z chorobą sierocą, czekałam na jego powrót. Może ta
niezręczność przejdzie i pogadamy po ludzku?
Wrócił, gdy ja
rozważałam opcję zamordowania przyjaciółki i tego co zrobię z jej zwłokami.
Ubrany w zwykłą czarną koszulkę z nadrukiem, dresowe spodnie i trampki wyglądał
o wiele lepiej, niż wtedy kiedy był Spectro – Keithem.
– Może pójdziemy
na miasto? – zaproponował. – O ile wyjście w tym stroju ci nie przeszkadza. –
dodał szybko.
– Jasne, chętnie
się przejdę. – odparłam i zwlekłam się z kanapy.
Szliśmy
uliczkami, odprowadzani spojrzeniami niemal każdego. Westchnęłam z irytacją.
– Widziałaś to? –
spytał Keith. Uniosłam głowę.
W centrum miasta
postawiono nową fontannę, której każdy strumień mienił się innym kolorem. Dodatkowo co godzinę układały się w nowy kształt.
– Jakie to
ładne. – Podeszłam bliżej i podziwiałam pokaz wody, która formowała się w różne
kształty i mieszała barwy, tworząc tym samym nowe.
– Zgadzam się. –
Chłopak stanął koło mnie.
Oparłam się o
jego ramię jakby nigdy nic. Pachniała wodą kolońską i takim charakterystycznym
zapachem laboratorium. Nagle zobaczyłam błysk flesza. Odwróciłam głowę i
ujrzałam Akane z telefonem i wielkim bananem na twarzy.
Zrobiła nam
zdjęcie. Brew zaczęła mi drgać.
– AKANE! –
wydarłam się i pognałam w jej stronę.
Uciekała, chichocząc jak szatan. Miałam gdzieś, że wyglądam jak kobieta kot (no prawie) i
wrzeszczę na pół Vestalii. Moim jedynym celem było zdobycie telefonu i
usunięcie zdjęcia.
– Czemu się tak
wkurzasz? Przecież i tak wielu ludzi widziało was razem. – zauważył Fludim.
– Ale Akane
pokaże to każdemu! – jęknęłam. – A wtedy Ace i Dan mi nie popuszczą!
– Nie panikujesz
zbytnio?
– Zamknij się. –
warknęłam.
Bakugan zamilkł.
Akane zniknęła z moich oczu. Zatrzymałam się gwałtownie i niespodziewanie
potknęłam o krawężnik. Moje kolana zaliczyły bliskie spotkanie z chodnikiem.
Wstałam. Na prawym zrobiło mi się mała ranka, z której ciekła krew.
– Szlag –
mruknęłam.
– Nic ci nie
jest? – zawołał Keith, doganiając mnie.
– Nic. –
odparłam, otrzepując się z pyłu.
Spojrzał
zaniepokojony na moje kolano.
– A to?
– Przecież
odnosiłam dużo gorsze rany, Keith. – powiedziałam zaskoczona. – Nic mi nie
jest.
– Ale i tak trzeba to opatrzeć.
Zignorowałam
rumieniec na twarzy i zakryłam go kołnierzem swetra.
– Za kim tak
goniłaś? – zmienił temat, za co byłam mu wdzięczna.
– Za Akane.
– Czemu?
– Bo zrobiła nam
zdjęcie.
– No i?
Zmieszałam się.
Jak ja mam mu to wytłumaczyć?
– No
i...wiesz...wyglądaliśmy jak....jak... – słowo nie chciało mi przejść przez
gardło. – para. – dokończyłam. – I mam na sobie ten głupi strój! –
dodałam głośniej.
– Mi tam twój
ubiór podoba. – powiedział z zaczepnym uśmiechem. Spojrzałam na niego
oniemiała. – I twój rumieniec też. – Odsłonił moje delikatnie różowe policzki.
– Ja się wcale
nie rumienie! – zaprotestowałam, chociaż wiedziałam, że to głupie.
– Naprawdę? –
Nachylił się jeszcze bardziej. Czułam na skórze jego ciepły oddech. Przysunął
usta do mojego ucha. – A to co? – Dotknął palcem gorącej skóry policzka.
– Istnieje coś
takiego jak przestrzeń osobista, wiesz? – fuknęłam, trzepiąc go w ramię.
– Wiem. –
zaśmiał się bezczelnie. – Ale mnie to nie obchodzi.
Zaczęłam
rozważać czy mu coś zrobić, Keith jednak zdecydował za mnie. Objął mnie w pasie
i przyciągnął jeszcze bliżej. Praktycznie stykaliśmy się nosami. Uśmiechnął się
cwaniacko.
– I co teraz,
Jessico? – droczył się. – Przekroczyłem granice twojej przestrzeni?
Zarzuciłam mu
ręce na szyi i spojrzałam prosto w oczy.
– Przysięgam,
jak tylko się ogarnę, to coś ci zrobię, Keithie Fermin – wycedziłam.
– Już się boję. –
Pocałował mnie w czoło. – Matko, ale ty jesteś ciepła.
– Dzięki za
komplement. – wymamrotałam.
– Chcesz komplement?
Proszę bardzo. Wyglądasz w tym stroju uroczo. Chyba poproszę Akane, by częściej
z tobą wygrywała. – powiedział, bawiąc się kocimi uszkami.
– Spróbuj, a
własnoręcznie zniszczę ci mieszkanie. – zagroziłam.
Zaśmiał się
krótko, po czym uciszył mnie pocałunkiem. Staliśmy tak dłuższą chwilę, zanim
oderwaliśmy się od siebie.
– A teraz dasz
sobie ładnie opatrzyć kolano, bo inaczej zrobię ci zdjęcie i wyśle do
internetu.
– Szantażysta!
Koniec *.*
Ja: *wielki banan na twarzy* Podobało się? ^^
Keith&Jessie: *jak jeden mąż idą z nożami*
Ja: Bo tej dwójce już mniej >.>
Shadow: Nie wyprzedzasz wydarzeń?
Ja: Myślisz, że czytelnicy shippują inny związek? O.o *przestrach* Jak tak to bardzo przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać xD
Dan: Jess~~
Jessie: Nie teraz...
Ja: Pierwsza! ^^
OdpowiedzUsuńMio: I do tego przeczytane. ^^
Ja: Cudy jednak się zdarzają.
Evie: Na to wygląda.
Ja: Jess i Keith, piękne połączenie, ale niech się nasz naukowiec boi o mieszkanie, z tymi pomysłami Jessi...
Hikaru: (wchodzi do pokoju) Yuzuki!
Ja: Tak, już, już mamo.
Mio: Za niecałe 25 min godzina duchów. A my tu o związkach czytamy.
Ja: Bo to piękne. ^^ A uszy są sweet.
Ja: Godzina duchów ^^ Jej!
UsuńShadow: Jess i Keith to raczej wybuchowe połączenie. Ja, ja sam zmusiłem Angel do napisania tego.
Jessie: Niech twoje imie będzie przeklęte -.-
Shadow: Oj, ale to było słodkie.
Jessie: A idź *zakrywa się swetrem* Kiedy to moge zdjąć?
Akane: za 15 minut ^^
Evie: (przeciera oczy ręką) Czy coś się stało?
UsuńJa: Tak, dochodzi 10, a ty ciągle śpisz!
Evie: To ty miałaś wstać wcześniej, a nie ja.
Mio: Coś w tym jest.
Tsuki: Shadow, chroń się przed gniewem Jess.
Tsubasa: Czemu? O.o
Tsuki: Bo nie sądzę, żeby podobał jej się ten one shot, a Shadow zmusił Angel do napisania go.
Hikaru: No i co z tego? Przecież to było genialne. ^^
Ja: Dla ciebie wszystko o tematyce miłości jest genialne. -.-
Hikaru: Bo kręcą mnie takie rzeczy.^^
Evie: (przeciera oczy ręką) Czy coś się stało?
UsuńJa: Tak, dochodzi 10, a ty ciągle śpisz!
Evie: To ty miałaś wstać wcześniej, a nie ja.
Mio: Coś w tym jest.
Tsuki: Shadow, chroń się przed gniewem Jess.
Tsubasa: Czemu? O.o
Tsuki: Bo nie sądzę, żeby podobał jej się ten one shot, a Shadow zmusił Angel do napisania go.
Hikaru: No i co z tego? Przecież to było genialne. ^^
Ja: Dla ciebie wszystko o tematyce miłości jest genialne. -.-
Hikaru: Bo kręcą mnie takie rzeczy.^^
Jessie:* próbuje obudzić Autorkę*
UsuńJa: Już wstaję...Zieeew.
Keith: Szybko to ona się wstanie.
Jessie: Też tak myślę.
Shadow: *aura dumy*
Fludim: To ja się boję co będzie na walentynki.
Ja: Hyhyhy.
Jenny: Będzie ruski cyrk na kółkach >.>
Ja: Wlentyni, co? (psychopatyczny uśmiech)
UsuńKyoya: Zaczynam się bać.
Evie: I dobrze, nie mam pojęcia co na nie wymyśli.
Ja: Tsubasa, szykuj notes! Mam świetny pomysł na święto zakochanych!
Mio: Mnie w to nie mieszaj.
Ja: Ty będziesz jedną z pierwszoplanowych postaci, więc jesteś potrzebna.
Mio: Wyjadę na Karaiby, i nic mi nie zrobisz.
Ja: (trzymam nożyczki i paszport Mio i... przecięłam) Buhaha, już nigdzie nie pójdziesz.
Mio: Mogę zrobić nowy. -.-
Ja: Kanda, czas na plan B!
Mio: Chwila, skąd tu Kanda?
Ja: Zaprosiłam go.
Mio: Aha. (patrzy na chłopaka, który trzyma sznur) Miałeś zająć się negocjacjami.
Kanda: Wiem i już są zakończone.
Mio: Po co ci ten sznur?
Kanda: Zaraz się dowiesz.
3 minuty po walce z Mio.
Ja: Udało się.^^
Kanda: (bandazuje mi rękę) Jakoś.
Mio: (zakneblowana) Ck tj mki bjs?!
Hikaru: Co powiedziała?
Ja: Co to ma być.
Evie: Skąd wiesz?
Ja: Sądzisz, że pierwszy raz pozbawiam kogoś wolności w taki sposób?
Elz i Dan: TA DA! WRÓCILIŚMY! :D
OdpowiedzUsuńShadow: Nieeeeeee ;-; A mi się tak fajnie bez was komentowało.;-;
Dan: Ha ha życie.
Elz: Rozdział 31 przeczytany^^.
Dan: Gus na serio umarł?
Elz: No no no ;-; :'(
Dan: Sister nie rycz.
Elz: Dobra już się ogarniam.
Dan: To przejdźmy do one-shota.
Elz: Dobra^^.
Dan: Zaraz. Akane ty kazałaś Jess ubrać szkolny mundurek i kocie uszka? Czy tylko kocie uszka były tym dodatkiem?
Elz: Niiii źle zrozumiałeś. Ona kazała ubrać szkolny mundurek i kocie uszy. Bo na Vestali nie mają takich mundurków jak na Ziemi, to znaczy chyba ^^.
Dan: Wszystko zależy tak naprawdę od szkoły.
Elz: Ale fajne te kocie uszy^^.
Dan: Hah. :D Jak tam czytałem ten fragment z Jessie i Akane to aż mi się przypomniałyście ty i Lidia.
Elz: Ale ona nie namawiała mnie na randki ze Spectrą. O.o
Dan: I nie namówi.
Shadow: Czemu niby?
Dan:*przejeżdża sobie wyprostowanym palcem wskazującym po gardle*
Shadow: Oł, no tak zapomniałem że ona zdechnie na Neathii.
Dan: Właśnie. Mniejsza.
Elz: GusxAkane ^^
Dan: Mrau, Gus już masz dziewczynę :3
Shadow: Ale on jeszcze nie ma dziewczyny, bo Akane chyba jeszcze nie jest jego dziewczyną? A będzie nią w ogóle? o.O
Elz: Ale bardzo fajnie że było Kessie^^
Shadow: Sama mogłabyś zacząć pisać Electrę <.<
Elz:*rzuca się na Shadow'a i zaczyna go dusić* Powtarzasz mi to już od wczoraj. Więc i ja coś ci powtórzę: Dodam jak będzie na to czas! Puki co nie nadszedł on więc nie wstawie Electry. KAPW?
Shadow:*próbuje złapać oddech*
Dan: Sister puść go już.
Shadow: Yyyyyyyyyyyyyyyhhhhhhhhhhhhhh...O rany...
Elz: No co mi tu yh'asz? Dręczysz mnie już od wczoraj. Jeszcze dobrze nie wróciliśmy z polowania, a ty już dzwonisz i się pytasz: "Piszesz tę Electrę? Piszesz tę Electrę? No piszesz ją?"
Lync: Btw jak tam polowanie? Bo zapomniałem wczoraj zapytać.
Dan: Dobrze. Julie upolowała swoją wymarzoną zdobycz.
Elz: I przy kolacji też tak było.
Shadow: Przy kolacji?! Ja przy kolacji nic o Electrze nie mówiłem!
Elz:*patrzy na niego jak na idiotę i wskazuje palcem przed siebie*
Shadow:*spogląda w kierunku w którym wskazuje Elz i widzi retrospekcje.*
"Dan, Elz, Anubias, Lync i Shadow siedzą przy stole w jadalni i jedzą kolację.
Usuń-To co z tą Electrą Elz?-pyta Shadow i wpakowuje sobie do ust sałatkę.
-Ehhhh...-zakrywa twarz dłonią.-Dodam jak przyjdzie na to czas. Na razie muszę się pozbyć Volt'a i obudzić Ace'a i Mirę.
-Aha, czyli potem jak już pozbędziesz się tego mięśniaka i tego różowego gówniarza(pozdro dla Lync'a)...
-Ej!-oburzył się Lync.
-Zamknij się kurduplu.-ucisza go Shadow i kontynuuje.-i obudzisz nasze śpiące królewny to zrobisz Electrę?
-Nie tak od razu.-mówi spokojnie Elz.
-Ale przecież miałaś napisać Electrę jak już obudzisz Ace'a i Mirę. Tak powiedziałaś. Dobrze to pamiętam.
-Dobra Shadow zamknij się.-Elz rzuca w niego szklanką.
-Ała to bolało.-zajęczał Shadow."
Elz: Pamiętasz?
Shadow: Oł.
Elz: I przed snem też mnie tak dręczyłeś.
(kolejna retrospekcja)
"Światła w całym domu zostały już zgaszone.
Shadow spał na kanapie w salonie, a Elz, Dan, Anubias i Lync spali w swoim pokoju który znajdował się piętro wyżej.(Shadow: Sorry że przerywam retrospekcję, ale muszę to powiedzieć: Elz ty w jednym pokoju z trzema facetami? :3 Elz: Przerywasz retrospekcję -,- Shadow: Nie mogłem się powstrzymać >< :D)
Nagle w pokoju który zajmowała owa czwórka rozbrzmiał czyjś szept.
-Elz to kiedy Electra?-szepną Shadow.
Elz otworzyła gwałtownie oczy.
Ktoś zapalił lampkę nocną. Był to Anubias.
-Shadow co ty tu kur*** robisz?!-zawołała Brettley.
-Właśnie.-dodał Lync.
-Wypier***.-rzucił Anubias w stronę Shadow'a po czym ponownie położył się na łóżku i zakrył kołdrą.
-Nie. Nie wyjdę stąd dopóki Elz nie powie mi kiedy będzie pisać Electrę.
-Jak się zaraz kur*** nie zamkniesz to żadnej Electry nie będzie.-wymamrotała zaspana Elz.
-Cioooooo?-Shadow'owi zaszkliły się oczy.
Anubias z powrotem podnosi się do pozycji siedzącej.
-Jprd.-wymamrotał.-Jeszcze tu jesteś?-zapytał Shadow'a.
-Tak.
Anubias westchną.
-Powiedz ty mi co w słowie "wypierdalaj" jest dla ciebie niezrozumiałe?
-Wszystko.
-Ja z nim nie wytrzymam.-Anubias z powrotem się kładzie.
-Shadow wyjdź, chcemy spać.-mówi Elz.
-Dokładnie, masz swoje łóżko.-powiedział Dan.
-Chyba kanapę.-odpowiedział Shadow.
-Jak zwał, tak zwał, ciesz się że masz w ogóle gdzie spać.
-No idź już Shadow, chcemy spać.-odzywa się Lync z łóżka przy ścianie na przeciwko Dana i Elz.
Usuń-Nie.-Shadow siada po turecku na dywanie ze złożonymi rękami na piersiach.
-Kur***.-mówi Dan.
-Mówiłem: oddajmy go do schroniska. Nikt takiego kundla bez rodowodu nie weźmie, więc będą musieli go uśpić.-mówi Anubias spod kołdry.
-Czy ktoś powiedział "kundla"?-pyta Belfra która kuca na parapecie, a chłodne nocne powietrze wdziera się do pokoju przez otwarte okno za nią.
-Musisz kucać mi nad głową?-pyta Anubias który ma łóżko tuż pod oknem.
-Muszę.-Belfra opiera ręce na kolanach, a w prawej dłoni trzyma broń.
-Eh...-wzdycha Anubias.
-Dobra Shadow chodź. Przydasz mi się.-mówi Belfra do Prove'a.
-W czym?-pyta albinos.
-Zobaczysz.-Belfra uśmiecha się tajemniczo.
-A tak w ogóle to jak się tutaj dostałaś Belfra?-pyta Omegę Dan.
-Przyjechałam samochodem. Stoi u was na podjeździe.-dziewczyna wskazuje za siebie.
Shadow spogląda przez okno. Na podjeździe stoi jakiś ciemny samochód.
-Jaguar?-pyta Shadow.
-Tak.
Belfra zeskakuje na podłogę.
-Nom. No chodź. Przydasz mi się.
-No dobra.
-Tylko weź łopatę.
-Ok.
-Po co ci łopata?-pyta Lync.
-Nie drąż tematu.-mruczy Anubias.-Im szybciej ona go stąd zabierze, tym szybciej będziemy mogli pójść spać.
-No dobra to nara. Elz jeszcze wrócimy do tej rozmowy.-mówi Shadow po czym wskakuje na parapet i wyskakuje przez okno.
Belfra wskakuje za nim na parapet i już ma wyskakiwać kiedy słyszy głos Elz.
-Belfra?
-Hm?-Omega ogląda się na dziewczynę.
-Dzięki że go stąd zabierasz.-Brettley uśmiecha się z wdzięcznością.
-Nie ma sprawy.-Omega odwzajemnia uśmiech.
-Belfra rzuć kluczyki!-krzyczy Shadow.
Belfra rzuca mu kluczyki od Jaguara.
-Dobranoc.-mówi z uśmiechem Belfra. Spogląda na przyjaciół i wyskakuje przez okno. Po chwili słychać ryk silnika i pisk opon na podjeździe. Oraz uradowane krzyki Shadow'a.
Anubias gasi światło.
-Dobra to idziemy spać.-Dan podchodzi i zamyka okno.
-Jak ona tu w ogóle weszła? Przecież okno otwiera się od wewnątrz.-zastanawia się Lync.
-Jak się nie zamkniesz to będziesz trzecią osobą która przez to okno wyleci.-mówi Anubias nie otwierając oczu.
Dan wraca do łóżka.
-Ładne mamy dziś niebo, co nie?-pyta Elz spoglądając przez okno.
-Nom.-przyznaje Dan również przez nie patrząc.
-Faktycznie ładne, takie gwiaździste.-mówi Lync.
-Mhm.-mamrocze Anubias.
-Dobranoc chłopaki.-szepcze Elz.
-Dobranoc.-mówi Dan.
-Dobranoc.-odpowiada Lync.
-Dobranoc.-mruczy Anubias."
Elz:*patrzy wymownie na Shadow'a.*
Shadow: No cicho tam.
Dan: Sister nie wkurzaj się tak dlatego że ktoś wspomina o Electrze.
Shadow: Właśnie bo jeszcze Angel i Jessie pomyślą że to na nie się tak denerwujesz.
Elz: Coooo? W życiu! Dziewczyny tylko tak nie myślcie proszę. To nie przez was. Mi nie przeszkadza jak Angel się pyta o tę Electrę. Na prawdę :****** :))))))
Shadow: Ale jak ja się pytam to już ci to przeszkadza?
Elz: Bo ty mnie DRĘCZYSZ z tym tematem, a Angel nie. Więc się nie dziw Prove że na ciebie się wściekam.
Lync: Czekaj czyli że jeśli ktoś cię będzie dręczył z jakimś tematem to się na niego wkurzysz?
Elz: A ty byś się nie wkurzył? >.>
Lync: No w sumie. Czyli tak?
Elz: Tak.
Lync:*szepcze* Jest! Już wiem jak się pozbyć Shadow'a.
Dan: Dobra to wracamy do komentowania one-shot'a.
Elz: Tak właściwie to teraz sobie uświadomiłam że te dwie retrospekcje to takie jakieś małe bonusy. :D
Shadow: Specjalnie dla was dziewczyny ;****
Shadow: Akane uwiecznij wszystkie chwilę :D Będą mieli potem co wspominać^^.
UsuńLync: Keith taki opiekuńczy. ^^
Elz: Sweetttttttttttttttttttt ^^
Shadow: No i jeszcze ta ich rozmowa na końcu X3. To było takie piękne!
Elz: I ten pocałunek!!!!!!!!! :D :))))
Shadow: Co nie? :) Kurczę, aż chciałoby się to zobaczyć w anime X3
Elz: Prawda? :)
Dan: No Lync wywalono nas z komentowania.
Lync: Mnie tam to pasuje. Wiesz co ja przeżywałem przez waszą nieobecność?
Dan: Co?
Lync: Istne tortury. Jeszcze jak Anubias gdzieś znikną to już w ogóle.
Dan: No nie przesadzaj, na pewno nie było tak źle.
Lync: -,-
Elz i Shadow: One-shot genialny!^^ Nie możemy się doczekać kiedy taka romantyczna scenka pojawi się w rozdziale X3. Pozdrawiamy i mnóstwo weny życzymy^^ :****
Ja: W rozdziale...teraz będzie rozróba i drama >.>
UsuńJessie Mówisz to od...2 tygodni?
Ja: *ma przerąbane w szkole i musi negocjować z bratem* K*rwa.
Shadow: Było myśleć wcześniej.
Ja: Zapomniałam ;-;
Shadow: Skleroza w tak młodym wieku? Niedobrze!
ja: Utop się w betonie >.<
Jessie: *dopisuje Anubiasa do listy tych z wieczną kurwicą, gdzie jest jeszcze Tategami, Dunamis i Spectra oraz Mylene*
Ja: To dobrze, że się Elz nie wkurzasz *ulga* bo potrafię być gorsza od Shadowa w dręczeniu.
Spectra: I truciu dupy.
Ja: O super, tylko ciebie brakowało. *zdejmuje mu maskę, ale ta nie chce zejść* Coś ty super glue użył, durniu?
Spectra: Nie, ale i tak tego nie zdejmiesz.
Ja; *foch*
Spectra: Mnie to nie rusza.
Shadow: Ktoś tu jest zły, że go w rozdziałach nie ma :D
Spectra: Chcesz żeby twój nos był na brwiach? -.-
Jessie: *wyobraża sobie Akane i Gusa* Nie. To nie wypali.
Akane: Dzięki za wiarę we mnie.
Jessie: Ja cię zbyt dobrze znam.
Lync: Przejdźmy do rzeczy ważniejszych: ile osób u nas będzie miało dead end?
Ja: 9 ^^
Jessie: I ta radość w głosie.
Spectra: Sadystka.
Akane: Mam wszystko *macha telefonem*
Jessie: Wyślij to Aceowi a zabiję >.<
Akane: Tak, oczywiście.
Jessie: Czm Lydia zginie? *^*
Spectra: Bo nie Angel jedyna lubi mordować.
Ja: *uderza go torbą* Nie obrażaj Elz!
Spectra: *złorzeczy pod nosem*
Ja: *idzie się załamać swoją sklerozą*
Jessie: Znów sama. Hmm,to ja nie wiem co będzie w walentynki.
Lync: Będzie źle.
Jessie: Tyle to wiem.
Shadow: Będę już pewnie martwy :C
Jessie: No przykro.
Shadow: Ranisz ;-;
Ps. To kiedy Electra? xD *Ekipa wpycha ją do kuchni i zaczyna uczyć opanowania*
Pozdrawiamy ^^