Otworzyłam oczy.
Powitała mnie nieprzenikniona ciemność. Statek przyjemnie buczał. Położyłam się
płasko na plecach. Morfeusz puścił mnie ze swych objęć i nie pozwalał do nich
wracać. Fludim spokojnie spał na nocnej szafce. Cicha niczym niezmącona noc. Znów
wpatrywałam się w mrok. Jak stąd uciec? Co planował Spectra? Gdzie był ostatni
fragment? Miliony pytań kłębiło się w mojej głowie i co? I nic! Mózg, który
właśnie wziął urlop (bezterminowy, strzelam), nie raczył choćby wysłać kartki z
odpowiedziami. Niee! On wolał wygrzewać swoje zwoje na Hawajach. Zaraz....o
czym ja, cholera, myślę?
Właśnie dlatego
braki snu były dla mnie nie wskazane. Raz jak w sylwestra nie spałam, to pierwszego stycznia goniłam mojego psa, przebrałam go za renifera i zataczając się niczym
rasowy imprezowicz na haju, ruszyłam na szukania Mikołaja. Dobrze, że mnie
wtedy Akane złapała, bo kto wie czy bym się nie zgubiła?
Ogar, Jessica,
myślisz o jakiś bzdurach. Wstałam, zsunęłam nogi na podłogę i ruszyłam do
łazienki. Po co? Szukać broni, rzecz jasna! Już wiedziałam, że Spectra zrobi z
buta wjeżdżam o jakiejś piątej rano i zażąda treningu. A co wtedy zrobię ja? Trzasnę
go w łeb miotłą i zyskam dodatkową godzinkę snu! Co z tego, że później przyleci
Gus zrobi aferę, Phantom się wścieknie i skończy się na darciu ryja,
strzykawkach i bieganinie po całym statku. Ciekawe, czy to oznaczało, że już za
długo tu mieszkałam i doskonale ich znałam?
Na korytarzu
było słychać ziewnięcie. Potężne ziewnięcie. Kurde jakiś bakugan chodził po
statku? Zaprzestałam szukania miotły i upodobniłam się do wścibskich sąsiadek,
które zawsze podsłuchują, czyli przyłożyłam ucho do drzwi.
– Powinieneś się
już położyć. – to był Helios. Poznałam po chrypce w głosie.
– Jesteśmy zbyt
blisko naszego celu, Heliosie. Muszę pracować. – powiedział zmęczonym głosem
Spectra.
Oparłam się wygodniej o drzwi.
– Ile ci jeszcze
zostało?
– Muszę skończyć
analizować... – urwał gwałtownie i podszedł do moich drzwi.
Na paluszkach
poleciałam do łazienki i zamknęłam się w niej. Usłyszałam jak drzwi skrzypią.
– Knight?
Uuu, co to za
zmiana? Teraz po nazwisku jedziemy! Wystawiłam głowę, przybierając zaspany
wyraz twarzy i zmierzyłam go niechętnym spojrzeniem.
– Co? –
mruknęłam, ziewając.
– Co robisz?
Mówiłam, że mu
wino do łba uderzyło! Czemu ta kupa futra o...yyy....drugiej w nocy, wbijała mi do
pokoju i pytała, co robię w łazience? Serio?
– Topię Gusa pod
prysznicem, masz coś przeciwko? – Oparłam się łokciem o futrynę i wykrzywiłam
usta w kpiącym uśmiechu.
– Żadnych
obiekcji, ale idź już spać. – Moja ironia przestała go denerwować albo był zbyt zmęczony, by wlec mnie po całym statku.
– Utopię go i
pójdę. – Już sięgałam po klamkę, gdy coś przyszło mi na myśl. – Powodzenia w
ścieleniu łóżka, bo myślę, że Grav nie zdążył tego zrobić.
Zatrzasnęłam
drzwi, zanim sens słów dotarł do niego. Załomotał w nie
pięścią. Tolerancja na docinki też mu zmalała. Gdzieś muszę sobie to zapisać.
– Tak?
– Nie prowokuj
mnie, dziewczyno. Dobrze ci radzę. – powiedział groźnie. Zmęczenie z głosu
całkowicie wyparowało.
Phy, bo ja mało
razy prowokowałam ludzi.
– Załapałam,
możesz już sobie iść. – Przeciągnęłam się i spojrzałam w lustro.
W odbiciu
pojawiła się moja twarz.
Ty nie masz duszy czy emocji?
Zmarszczyłam
brwi. Dlaczego akurat teraz przypomniałam sobie to zdanie? W dzieciństwie przez długi okres czasu nie umiałam płakać, co od razu przyciągnęło kilku idiotów, którzy uznali to za wynaturzenie.
Jak to jest być pustym w środku?
Zacisnęłam
pięści i powieki. Zamknij się!
Głos ucichł.
Odetchnęłam głęboko, żeby się uspokoić i otworzyłam oczy.
Cassandra
patrzyła na mnie. Zesztywniałam na moment, a potem uświadomiłam sobie, że widzę
ją w lustrze. Ale jak? Rozejrzałam się. Pusto. Znów skierowałam wzrok na
lustro. Ciągle stała w tej samej pozycji. Teraz miałam okazję dokładniej ją
obejrzeć. Była naprawdę piękną, młodą kobietą. Czarne włosy spadały na plecy,
czerwona suknie podkreślała talię, a niebieskie oczy patrzyły łagodnie na
świat.
– Czemu tu
jesteś? – lepsze pytanie nie przyszło mi do głowy.
Pokręciła
bezradnie głową.
– Nie możesz
mówić? – zdziwiłam się. Widać Cassandra była innym duchem od Reiko.
Przytaknęła.
Chciałam zadać następne pytanie, gdy odwróciła się gwałtownie. Włosy uniosły
się do góry, odsłaniając podłużną bliznę karku. Zaschło mi w gardle, gdy to zobaczyłam
i zaczęłam się trząść. Została zabita przez tego kogoś z moich snów.
Kolory zmieszały
się, a do moich uszu dobiegł dźwięk, jakby ktoś jeździł paznokciem po tablicy.
Widziałam, jak Cassandra wyciąga do kogoś rękę i uśmiecha się. Druga osoba,
która była od niej sporo niższa, też uśmiechnęła się radośnie i powoli odwróciła
się w moją stronę...
Podłoga uciekła
spod moich nóg i uderzyłam głową o kafelki. To mnie otrzeźwiło. W lustrze
odbijałam się już tylko ja. Cassandra i tajemnicza osoba zniknęły. Zamrugałam
kila razy, by się upewnić, że nie śpię. Co to było? Czemu widzę martwych ludzi?
Złapałam się za głowę.
– Reiko!
Nie pojawiła się
i nie odezwała. Zostałam z mętlikiem w głowie sama. Gdy się względnie
ogarnęłam, wyszłam z łazienki. Spectry nie było. Tyle dobrze.
– Fludim. –
delikatnie szturchnęłam go palcem.
– Co się stało,
Jessie?
– Widziałam
ducha. Nawet dwa.
– Coś ty brała?
Normalnie, by
mnie rozśmieszyło, ale byłam zbyt...no właśnie....Przestraszona? Oszołomiona?
Sama nie wiem.
– Mówię
poważnie. – oburzyłam się. – To była Cassandra.
– Cassandra? –
powtórzył bakugan, próbując sobie przypomnieć kto to. – Aaa ta co wojowała
mieczem?
– Yhym. –
mruknęłam.
– Dziewczyno,
czy ty nie umiesz zdecydować się na jedną umiejętność? Masz jakąś moc i teraz
jeszcze widzisz duchy. – Pokręcił głową. – Czemu jesteś przestraszona?
– Ona została
zabita. – szepnęłam, patrząc przez okno na kosmos.
Zapadła cisza,
przerywana tylko moimi ziewnięciami. Dalej nie miałam ochoty na sen. Nie po tym
wszystkim.
– Powinnaś
odpocząć. – powiedział stanowczo Fludim. – Nie wiadomo, co przyniesie jutrzejszy
dzień, a roztrząsanie tej sprawy w niczym nie pomoże.
Obdarzyłam go
wątłym uśmiechem i opadłam na łóżko. Ma rację. Ciągle jestem na terytorium
wroga...Przymknęłam oczy i tylko czekałam na sen, który uparcie nie nadchodził. Po około pół
godzinie bezsensownego przewracania się z boku na bok, wstałam i powędrowałam
do kuchni po kubek gorącej herbaty. Zagotowałam wodę i oparłam się o blat
stołu. Czasami bycie nocnym markiem to przekleństwo. Z gotową herbatą postanowiłam wrócić do pokoju, bo jeszcze natknę się na Spectrę i afera gotowa.
Na paluszkach przeszłam przez korytarze. Nagle coś mnie tknęło i zajrzałam do
laboratorium. Phantom spał z głową opartą o klawiaturę. Maska spoczywała koło
niego. Westchnęłam i wiedziona impulsem, szturchnęłam go łokciem.
– O co chodzi? –
ziewnął, przecierając oczy.
– Masz
klawiaturę odciśniętą na policzku. – zauważyłam i parsknęłam krótkim śmiechem,
bo widok był komiczny. – Idź już spać. – powtórzyłam jego słowa.
– Nie mam na to
czasu. – odparł i znów zaczął coś przeglądać na monitorze.
Spojrzałam na
kartki koło klawiatury. Był na nich Drago i strzałka skierowana na kryształ w
jego piersi. Było to podpisane ,,Rdzeń” i wokół Dragonoida napisano mnóstwo
notatek. Coś tam o ewolucjach i mocy domen. Chętnie bym to poczytała, ale
Spectra zabrał mi kartki spod nosa.
– Nie powinnaś o
tej porze spać? – spytał.
– Odezwał się. –
Splotłam ręce na piersiach i zmierzyłam spojrzeniem typowej matki.
Pokręcił głową i
zajął się swoją analizą. Nic więcej nie wskóram, więc zabrałam kubek i wróciłam
do pokoju. Ku mojej radości, po herbacie poczułam się autentycznie zmęczona.
Obudziłam się
głową na podłodze z lewą nogą zaplątaną w kołdrę. Próba wstania, żeby się nie
wywalić, zajęła trochę czasu, ale wreszcie udało mi się pozbierać. Bandaż spadł
z mojego ramienia. Moich oczom ukazała się krótka blizna równa jak od linijki.
Patrzyłam na nią zahipnotyzowana. W gardle poczułam gulę. Mick...co się z tobą
stało?
– Jessica! – do
pokoju wpadł Gus. Przystanął, widząc bliznę.
– Co? –
spytałam. Oderwał wzrok od mojego ramienia i przeniósł go na mnie. – No co? –
ponagliłam go.
– A! Mistrz
Spectra chce się z tobą widzieć.
– Super, tego mi
właśnie kurna brakowało. – wymamrotałam, wiążąc buty.
– Co to była za
historia z tym topieniem mnie?
Uniosłam głowę i
wyszczerzyłam się do Grava.
– A takie tam
droczenie się. – Przeciągnęłam się, aż mi kości strzyknęły.
Fludim wskoczył
mi na ramię. Idąc, spojrzałam na okno. Zobaczyłam krajobraz Warrington. Zaraz,
co?! Warrington? Dostałam kopa i pobiegłam przed siebie, nie myśląc, że za mną
szedł Gus. Muszę lecieć do wyjścia!
– Stój! –
wrzasnął Grav.
Rzecz jasna nie
zatrzymałam się, tylko przyśpieszyłam. Gdzieś tu muszę skręcić w prawo, by
trafić do bocznego wyjścia. Wrzaski Gusa ucichły. Jakimś cudem dotarłam do
dużych drzwi. To tutaj! Pociągnęłam za sporą, czerwoną poręcz (nie wiem czy
łapiecie o co mi chodziło xD) iiii...drzwi pozostały zamknięte. Brew zaczęła mi
drgać. Oj, pech się mnie trzyma. Trudno! Poszukam innego! Moc powoli już
wracała do sił, ale ciągle była za słaba. Zawróciłam kawałek i usłyszałam
podniesione głosy, dochodzące zza rogu. Weszłam do sali treningowej i stanęłam
jak słup soli.
– D-dan? –
wykrzyknęłam na widok przyjaciela.
– Jessie! –
krzyknął Kuso radośnie i nim zdążyłam się zorientować, już tonęłam w jego
objęciach. – Co ty tu robisz?
– Ja... – zamilkłam. Co mam powiedzieć? – To naprawdę długa historia. Opowiem ci później,
ok?
– Dobra. –
skinął głową i uśmiechnął na swój
charakterystyczny sposób. Poczułam wielką ulgą, że go znów widzę. Do chwili gdy
spostrzegł bliznę. – Co ci się stało?
– A to? –
Złapałam się za ramię. – Nic takiego.
– Kto ci to zrobił? – zaniepokoił się. Milczałam. Potrząsnął mną. – Jessie?
– Kto ci to zrobił? – zaniepokoił się. Milczałam. Potrząsnął mną. – Jessie?
– Nieważne. –
uciekłam oczami na bok.
– To Vexosi. –
stwierdził.
– Można tak
powiedzieć. – szepnęłam.
– Przepraszam,
że przerywam tą wzruszająca scenę, ale mamy kilka spraw do załatwienia. – zimny
głos Spectry sprawił, że dreszcze przebiegły mi po plecach.
Dan puścił mnie.
– Spectra!
– Wybacz to małe
porwanie, Kuso, ale wiedziałem, że inaczej tu nie przyjdziesz. – Maszkaron wraz
z Gusem weszli do środka.
– Jak śmiecie
nas tak porywać! Czego chcecie? – warknął Drago.
No i zaczął się
cyrk.
– Jak śmiesz
takim tonem zwracać się do mistrza! – krzyknął oburzony Gus.
Wybuchnęłam
śmiechem. Och, jak brakowało mi tego dziecinnego zachowania Grava. Spojrzenia
wszystkich obecnych spoczęły na mnie, co niezbyt przypadło do mojego gustu,
więc się opanowałam.
– Co się tak
śmieszy, Jessica? – spytał oschle Spectra.
– Nic, nic. –
odparłam, maskując wesołość.
– Wracaj tu! –
rozkazał Gus.
– No chyba ci
coś na mózg padło. – prychnęłam.
– Ale... –
zaczął Piesek Spectry, ale maszkaron mu przerwał.
- Rób, co chcesz,
Jessica. Zobaczymy, czy z dala od nas przeżyjesz. – powiedział i zwrócił się do
Dana. – Porozmawiajmy, po co was tu sprowadziłem. Interesuje nas energia rdzenia
Vestroii.
– Energia, którą
za chwilę wam odbiorę. – wtrącił się Helios.
– Chyba w snach!
– zawołał Dan, a Drago mu zawtórował. – Ale dobrze, że akurat teraz się pojawiłeś, Spectra. Planowaliśmy się z tobą skontaktować.
Spojrzeliśmy na
siebie z Fludimem. O co chodziło?
– Doprawdy? W
jakim celu? – zapytał Spectra ciągle tym chłodnym tonem.
– Powiedz nam, gdzie
znajduje się pałac Vexosów i zabierz nas tam. Pokonamy razem Zenohelda! –
wysunął żądanie Dan.
Gus wybuchł
szyderczym śmiechem.
– Oszalałeś,
Kuso? Mamy z wami pracować? – krzyknął.
– Jakbyś jeszcze
tego nie zauważył, ja nie lubię z nikim współpracować. – Spectra spojrzał przelotnie na
mnie i wrócił do Dana. - Nie mam ochoty
i czasu na pomaganie Wojownikom.
– Dan czy coś
się stało z energiami domen? – szepnęłam.
– Straciliśmy
energię Subterry i Aqousa. – odpowiedział Drago za wojownika.
– Czyli został
Ventus, Darkus i Pyrus. – stwierdziłam.
– Chcecie
pokonać Zenohelda, zanim zdobędą pozostałe energie? – spytał Fludim.
– Owszem. –
potwierdził Drago. – Możemy liczyć na waszą pomoc?
Doskonale wiem,
że dla mnie powrót do pałacu nie wróży niczego dobrego, ale mimo to skinęłam
głową. Nie pozwolę Vexosom zniszczyć bakuganów.
– Moim jedynym
celem jest stworzenie super bakugana! A że z jego pomocą mam zamiar zdobyć
władzę to szczegół. – powiedział Spectra.
– Że co?! –
krzyknął Dan.
– To prawda. Ja
stanę się tym super bakuganem. Wszyscy będą się mnie bać. Będę najpotężniejszy!
– wychrypiał Helios. – Jedyne, co muszę zrobić, to odebrać Drago rdzeń Vestroii.
– To właśnie mój
cel. – dokończył Phantom.
A mi cały czas
gadał o zdobyciu władzy. Z tym gościem serio można było oszaleć.
– Ale jeśli ten system
zniszczenia bakuganów zadziała, to twój super bakugan też zginie. – zauważył Dan.
Spectra drgnął
zdziwiony, jakby takiej opcji nie brał po uwagę.
– Dlatego pomóż
nam w zniszczeniu Vexosów i Zenohelda! – Kuso szedł za ciosem.
– Może i masz
rację, ale ja nie lubię, gdy mówi mi się co mam robić. Niech rozstrzygnie to
walka.
– Co?
– Strach was
obleciał? – zakpił Helios.
– W takim
momencie chcesz walczyć? – załamał się Dan. Ja zresztą też.
– Jeśli wygrasz,
przeniosę cię natychmiast do pałacu. – powiedział. Dan wyszczerzył się. – Ale jeśli
przegracie, to oddasz mi Rdzeń Vestroi!
– To szaleństwo!
– warknęłam. – To nie brzmi jak równy układ.
– Twoje zdanie
mnie nie interesuje. – warknął, nie zaszczycając mnie spojrzeniem
– Zgadzam się,
Spectra, ale jeśli wygram, to dacie też Jessice spokój.
– Jak chcesz. –
rzekł maszkaron, po krótkiej chwili wahania.
– Dan. –
powiedziałam zaskoczona.
Szatyn odwrócił
się i pokazał mi uniesiony kciuk.
– Bez obaw.
Wygram to.
– Dlaczego? –
spytałam cicho.
– Coś się stało?
– Dlaczego
ryzykujesz też dla mnie?
– Bo jesteś moją
przyjaciółką
Prostota tych
słów uderzyła we mnie. Przyjaciel....Od jak dawna ich nie widziałam? Od jak
dawna nie czułam się bezpiecznie w ich towarzystwie? Sprzedałam sobie liścia,
ignorując zdumione spojrzenia reszty. Ogarnij się, Jessica! Teraz zaczyna się
prawdziwa walka.
– Masz rację. –
uśmiechnęłam się. – Zniszczymy Zenohelda.
~~~~~~~~~~~~
Ja: Jezu męczyłam się z tym rozdziałem 3 dni xD
Dan: Będzie rozpierdol?
Jessie: Ze mną zawsze xD
Ja: Nom..ogólnie mam kilka rzeczy do pokazania naszym czytelnikom, a potem będzie seria: ,,Angel na ruskich stronkach"
Spectra: -.-
Ja: Przyzwyczai się. Więc pewnego dnia, kiedy Angel wróciła od kumpeli wpadła na pewien pomysł. A może by tak potłumaczyć sobie imiona i nazwiska Vexosów? Co wyszło z jej dotychczasowych poszukiwań?
Volan - żabot (z języka rumuńskiego xD)
Volt - było (z węgierskiego)
prove - okazać się (z ang)
Grav - poważny (też z rumuńskiego)
Ja: *nagły orient* To shadow prove w tłumaczeniu oznacza okazać się cieniem?! O.o Jezu, dobra dalej xD
Farrow - *napad śmiechu* pomiot, ale jako czasownik to...urodzić prosięta xD
Shadow: *głupawka z Autorką* Trafne jak nic :D
Mylene: *idzie po bat*
JA: i już ma wkurwa.
Shadow: Okres się zbliża...
Ja: No i tyle z tego, bo ich imiona w większości nie mają tłumaczeń.
Jessie: a teraz....
Spectra: *idzie się zaopatrzyć w pigułki na łeb głowy*
Za szkody na psychice nie odpowiadam! Oglądacie na własną odpowiedzialność!
Jessie: Pika - pika :D
Ja: Kawai *.*
Jessie: Volt taki zły.
Ja: Pewnie mu chatę sfajczyły.
Jessie: Jeny, u nich te creepy mordy są dziedziczne czy jak?
Dan: Nie zazdroszczę ich dzieciom.
Shadow: Jess lepiej żeby twoje dzieci miały mimikę po tobie, a nie Spectrze.
Jessie: Bo cię zamknę w szafie...
Jessie: *napad śmiechu* Lync...tylko się nie utop xD
Lync: Zamknij się!
Shadow: Wy się cieszcie, że Mylene tu nie *ma ciarki* okropny widok...
Jessie: Shadow, żelazko!
Shadow: Testament!
Ekipa:.......
Jessie: Patrzcie na tą zazdrosną minę Gusa. Jaki zaborczy xD
Dan: Spectra co to za buntownicze kąpielówki.
Spectra: Was się powinno zamknąć w psychiatryku.
Ja: Jaki ładny *.*
Jessie: Meh, nie ma co skomentować lecimy dalej. Ale Hydron ciągle na haju, nie ma co.
Jessie: Będzie gleba. Swoją drogą, stylowo. Gus, masz siostrę?
Gus: Nie a co?
Jessie: A czyli matce ciuchy podkradłeś? :D
Gus: -.-
Shadow: I on się kurde dziwi, że go myliłem z dziewczyną.
Gus: Mam was dość.
Ja: *padaczka gdzieś z tyłu*
Jenn&Meg: *oczy im płoną*
Jessie: Ja się wcale nie dziwię, że Gus ma miną ,,On mnie zje!", to oko maszkarona serio potrafi przerazić.
Spectra: *wzdycha* Angel ty wzięłaś leki zanim wbiłaś na stronki?
Ja: Jesteś głupi xD
Spectra: Serio, Angel?
Ja: Czego chcesz? Normalne zdjęcie.
Jessie: Czyli tak kiedyś jedliście? *wybucha śmiechem* Maszkaron ma chyba zamiar zwiać z tym chlebem xD
Shadow: Gus ma nóż O.O
Dan: Jess to jabłko a nie chleb.
Jessie: Mała różnica.
Ja: No, przyzwoicie.
Jessie: Ruch Oporu ładniejszy :3
Shadow: Że co?!
Ja: Ten wyszczerz Spectry xD
Mira: C-c-co to jest?!
Shadow: *podejrzliwy wzrok na Mirę i Spectrę* Oni mają dziwne relacje.
S&M: -_-
Ja: Tak będziecie wyglądać w drugiej serii *.*Gus: ;-;
Jessie: Gus zetnie kłaki? To wgl możliwe? xD
Dan: W sumie mamy kosiarkę.
Gus: *pakuje się*
Ja: Stój gdzie stoisz, albo dziś dodam taki art, że czytelnikom głowy eksplodują, a wy będziecie mieli upokorzenie do końca życia!
Spectra: Nienawidzę cię.
Ja: ^^
Shadow: Jess to twoja chwila.
Jessie: Powiem krótko. U Gusa i maszkarona dzień jak co dzień, ale Anubias...no cóż...nie mógł być z Sellon to sobie zastępstwo znalazł xD
Anubias: *nie wiem skąd się tu wziął* Zabiję cię mała mendo! I ciebie Angel też!!!
Ja: Ustaw się w kolejce.
Dan: Badum.
Ja: No pokaż te oczęta, pokaż *.* *fangirlska mina*
Ekipa: Szlak...
Jessie: Ładnie ci w tym Mira *.*
Mira: Dzięki ^^
Dan: Ooo Ace ty romantyku.
Ace: Sama wzięła *odwraca wzrok*
Dan: Jasne.
Shun: Wszyscy ci wierzymy.
Ace: Zdrajcy!
Ja: Kwintesencja Shadowa....
Shadow: Wreszcie coś tylko o mnie!
Jessie: Przeurocze.
Shadow: Wiem.
Jessie: Ogarnij sarkazm.
Shadow: Ałć.
Ja: Kończymy na dziś. Mam nadzieję, że się podobało *zamyka Gusa, Anubiasa i Spectrę w szafie* Mam nadzieję, że nabijanie się z relacji Gus x Spectra wam nie przeszkadza ^^
Jessie: Mamy zamiar przerzucić się na inne.
Dan: O ile znajdziemy arty.
Ja: Racja ^^ Odmeldowujemy się :*
Ja: Kelly gdzie te leki na bol głowy? !
OdpowiedzUsuńKelly: Zaraz szukam!
Ja: *stara sie doprowadzić do porządku* No ten... Wiedz ze rozdzial zarabisty i czekam na next. Jak Zuza przeczyta to zdama jej relacje. *nie wie co ze soba zrobić*
Ja: Nessa wracaj, tym razem będziemy czatować do 1 w nocy!
UsuńJessie: Bicie rekordów.
Ja: U mnie to musiałyby być...2 dni bez snu xD
Ja: *to uczucie, gdy śmiejesz się tak mocno, że nie możesz wydać z siebie żadnego dźwięku, więc siedzisz sobie i klaszczesz w uda jak niedorozwinięta foka* (wybacz, ale trudno mi było inaczej opisać moją reakcję na zdjęcia XD)
OdpowiedzUsuńShizuka: Tobie jednak słońce w głowę za bardzo przygrzało.
Kim: *patrzy na komiks* Ooo art od Inesidory. ^^
Kaosu: *głupawka* Pika-pika pikawa! x)
Ja; Znam to xD
UsuńJenny: Angel za bardzo przygrzało. Ona chce dać następną porcję!
Ja: Aj tam xD
Jessie: Pika - pika *ma bluzę ala pikachu*
Shadow: Keith będzie wniebowzięty.
Jessie: Za chwilę ty będziesz! Dosłownie!
Shadow: Ty mi ciągle grozisz >.< Czuję się osaczony.
Jessie: raczej ja powinnam -.-
Anubias: Zabiję. -,- Niech zgadnę. To ohydne zdjęcie było pomysłem styropianu? -,-
OdpowiedzUsuńDan: Spectra po nazwisku to po pysku!
"Topię Gusa pod prysznicem, masz coś przeciwko? – Oparłam się łokciem o futrynę i wykrzywiłam usta w kpiącym uśmiechu."
Shadow: Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah.
Gus: No i z czego ty rżysz?
Shadow: Z ciebie.
Elz: A kto był tym drugim duchem?
"Coś ty brała?
Normalnie, by mnie rozśmieszyło, ale byłam zbyt...no właśnie....Przestraszona? Oszołomiona? Sama nie wiem."
Shadow: No standardowo, pewnie amfe, jakąś kokainę, trochę Maryśki. Z poufnych źródeł wiem że Spectra gdzieś tam na tym swoim statku konopie hoduje.
Dan: Serio? O.O
Shadow: Mhm.
Dan: Okej.
Shadow: Phantom z odciśniętą klawiaturą na policzku? Szybko zróbcie mu zdjęcie a ja i Kuso wrzucimy je na wiocha.pl
Anubias: Styropianie ta twoja ciekawość kiedyś wpędzi cię do grobu wiesz?
Shadow: A co liczysz na to?
Anubias: Wręcz marzę o tym od dnia w którym poznałem ten kawałek polistyrenu.
Dan:*rzuca się na Jessie i mocno ją ściska* Sister w końcu cię znalazłem.
Shadow: Drugi raz ją będziesz dusił? >.>
Anubias: Kuso. Kto ci pozwolił zabijać Jessie? Tylko ja mogę ją zabić.
Shadow: O jak słodko <3
Anubias:*patrzy na Shadow'a*
Shadow:*nie wytrzymuje spojrzenia Anubiasa i wybiega z pokoju*
" - Zgadzam się, Spectra, ale jeśli wygram to dacie też Jessice spokój.
- Jak chcesz. – rzekł maszkaron, po krótkiej chwili wahania."
Shadow: Co się stało że tak łatwo odpuściłeś Phantom?
Dan: Pewnie dotarła do niego wizja wspólnej przyszłości z Jessi którą wysłałem mu dwa tygodnie temu listem POLECONYM!
Shadow: Eh ta Polska Poczta.
"- Bez obaw. Wygram to.
- Dlaczego? – spytałam cicho.
- Coś się stało?
- Dlaczego ryzykujesz też dla mnie?
- Bo jesteś moją przyjaciółką."
Shadow: Siostrą durniu siostrą!
Lync: Pewnie nie chciał tak przy Spectrze.
Elz: Rozdział cudny^^. Czekamy na next i wysyłamy ci TONY WENY!!!! :D
Dan: Pozdrawiamy^^
Jessie: Prawdę mówię! Moment jaką wizję? O czym ja nie wiem?
UsuńJa: O wielu rzeczach.
Jessie: Zmartwię cię Anubias, ja przeżyję.
Fludim: Ale ma chłopak rację. Za bardzo się wszędzie wcinasz.
Jessie: No taka już jestem. Ten drugi duch to ten ktoś do kogo Cassandra wyciągnęła rękę. Reeeiko.
Reiko: *nieobecna*
Jessie: Nie no super -.-
Dan: Jeszcze Spectra miałby dziwne skojarzenia.
Spectra: Grabisz sobie, Kuso.
Dan: Świetnie, ale ja nic nie mówię!
Spectra: Nie będę miał teraz pożytku z tej dziewczyny.
Jessie: *stuka się palcem w czoło*
Ja: Anubias nie licz, że ją zabijesz xD
Anubias: Kto mi zabroni?
Shadow: Ja!
Anubias: *unosi jedną brew do góry i wybucha śmiechem*
Shadow: *foch*
Ja: Też mam piękną wizję Jess i Keitha *.* tylko długa droga do tego U.U
Lync: Jak y lubisz wszystko komplikować.
Ja; Ciii xD
Jessie: Mówiłam, że mnie ćpunem robią!
Spectry: Nie prowokuj mnie!
Jessie: Okres u bram.
Spectra: *powstrzymywany przez Micka i Gusa przed zabójstwem*
Gus: Mistrzu poświęcasz jej więcej uwagi ;-;
Wszyscy: *cisza*................
Gus: *spala buraka i wieje*
Ja: To się wytnie ^^
Jessie: *robi zdjęcie Spectrze* Trochę słabiej widać te odciski, ale zawsze*