Dan i Spectra założyli gantlety. Złapałam za ramię Kuso.
– Gantlet, wystrzał mocy!
Czas stanął w miejscu.
– Karta otwarcia, start!
Czerwona światło rozeszło się po całym pomieszczeniu. Gus
chciał użyć tych mechanicznych bakuganów, które stałyby się zbroją dla Heliosa.
Jeszcze osobiście tego nie widziałam, ale Ace mi o tym mówił.
– Drago, start!
– Naprzód, Helios!
Czarny jaszczur skierował wzrok na pudło, gdzie była jego „zbroja”
i prychnął.
– Nie potrzebuje tego, Gus. Sam załatwię Drago. – warknął.
– Nie żartuj! Nie dasz rady! – zaprotestował Gus.
– Dam! – zapewnił go Helios i spojrzał na Spectrę, by
potwierdził jego słowa.
Phantom kiwnął głową. Gus zostawił pudło w spokoju i wstał z
klęczek.
Moja dłoń bezwolnie zacisnęła się na ramieniu z blizną. Co
się stanie, jeśli Dan przegra? To nie tak, że w niego nie wierzę, ale strach ma
wielkie oczy. To moja jedyna szansa ucieczki i zemszczenia się na Vexosach.
Przy okazji dołączyłabym do przyjaciół i mogła uratować bakugany. A jeśli Dan
przegra, to te wszystkie plany pójdą w zapomnienie. Dodatkowo Spectra zyska
rdzeń Vestroii. Co się wtedy wydarzy? Stworzy swojego super bakugana i zniszczy
rodzinę królewską, po czym zajmie ich miejsce. Wzdrygnęłam się. Kolejny
psychopata na tronie nie brzmi dobrze.
Drago i Helios zaczęli walkę na pięści bez używania super
mocy. Jaszczur uderzył Dragonoida w brzuch, czym powalił go na ziemię. Jednak
Drago się nie poddał i sprzedał Heliosowi piękny cios prosto w pysk. Przypominało to trochę walkę bokserską.
Lecz Spectra widać znudził się bezczynnym staniem, bo użył super mocy.
– Działo Ragaroka!
Strumień ognia pomknął prosto w Dragonoida.
– Pierwsza tarcza!
Ogień został powstrzymany.
– Zablokował nasz ruch! – krzyknął Spectra.
Miała ochotę zacząć bić brawo, że widzi takie szczegóły. A
nie. Przepraszam. To chyba nawet ślepy by zauważył!
– Karta otwarcia start! Wyrównanie mocy!
Po tym i kilku supermocach bakugany znów zaczęły walkę. Kiedy Drago uzyskał przewagę, Dan użył karty ,,Strzał smoka” i Helios wrócił w
formie kulistej do Spectry. Rozpoczęła
się runda druga.
****
– Przegrałeś, Spectra! – krzyknął Dan, łapiąc swojego
bakugana.
Phantom jednak był zbyt zafascynowany gapieniem się w
Heliosa, przez co zlał słowa Kuso.
– Umowa to umowa! – Dan podbiegł do maszkarona.
Spectra wyrwany z transu, kiwnął głową i wcisnął coś w swoim
gantlecie. Mira, Ace, Baron, Marucho i Shun zdematerializowali się na
pokładzie.
– Gdzie my jesteśmy? – spytała zdziwiona Mira i rozejrzała
się wkoło.
Nie wytrzymałam i rzuciłam się na nią z piskiem radości.
– Tęskniłam! – Zaczęłam dusić Vestaliankę, a reszta patrzyła
na to z rozbawieniem.
– Udało ci się Dan! – ucieszył się Marucho.
Puściłam liderkę, która zdumiona spojrzała to na Kuso to na
Phantoma. W jej oczach pojawił się ból. Tak bardzo tęskniła za bratem.
Dotknęłam po raz kolejny blizny. To mi chyba wejdzie w nawyk.
– Wziąłem tylko tych, którzy zostali wybrani przez
starożytnych. – oświadczył Spectra.
I
ja na doczepkę.
– Gus, przygotuj teleport. Lecimy do zamku Vexosów.
– Do pałacu? – powtórzyła Mira i spojrzała na Dana.
– Mówiłem, że go przekonam! – oświadczył radośnie szatyn i
uśmiechnął się szeroko.
– Przekonam? Chyba raczej polecę na ryzykowny układ! –
pociągnęłam go za ucho.
– Auu! Za co?
– Za to, że zawierasz nierówne układy! Tylko ja tak mogę! –
powiedziałam oburzona.
– Sorry, Jessie, ale rola błazna jest zajęta przez Dana od
dawna. – rzekł kpiąco Ace.
– Hee? Coś ty powiedział, wodoroście? – krzyknął Kuso.
– Co to jest wodorost? – wtrącił się Baron, ale tamta dwójka
była zbyt zajęta wyzywaniem siebie nawzajem, by mu odpowiedzieć.
– Idiota!
– Żarłok!
– Wieczny przegryw!
– Baran!
– Przygłup!
– Zakuta pała!
– Goryl z głupim kolorem włosów!
– SPOKÓJ! – wydarła się Mira i odciągnęła ich od siebie. –
Zachowujecie się jak dzieci, przysięgam!
Shun tylko pokręcił głową, Marucho westchnął bezradnie, że
taki los, a Baron z uradowaną miną podbiegł do mnie.
– Mistrzyni Jessico wszystko dobrze? Nic ci nie jest? Co się
wydarzyło u Vexosów? Skąd masz tą bliznę? Jak ci się żyło u Spectry? – zalał mnie
falą pytań.
– Bliznę? – spytała Mira. Szlag!
– Taa, mam bliznę na ramieniu. – mruknęłam lekceważącym
tonem.
– Skąd? – zaniepokoił się liderka.
– Z... – zacięłam się. Wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie.
Diabli by to wzięli. – Mój brat to zrobił. – wyznałam szeptem.
– Brat?! – wrzasnęli wstrząśnięci.
– Ale to nie tak ja myślicie! – dodałam błyskawicznie i zdecydowałam
się opowiedzieć im całą historię.
****
Spectra razem z Gusem stali w pomieszczeniu sterującym
statkiem. Phantom kliknął na ekran. Wyświetliły się na nim łańcuch DNA oraz
jego analiza.
– Co to jest, mistrzu?
– Bio-dane. Przedstawiają nową metodę ewolucji bakuganów.
Dostałem je dziś rano z anonimowego źródła. Nie miałem czasu ich całkowicie
sprawdzić, ale wiem, że dzięki nim będę w stanie pokonać Dana Kuso i stworzyć
super bakugana! – wyjaśnił Spectra, uśmiechając się z wyższością. – To zupełnie
nowe strefy nauki!
– Dzięki temu będę mógł raz na zawsze zniszczyć Drago? –
zwrócił się do niego Helios.
– Dokładnie. – potwierdził Phantom.
Bakugan pokiwał z uznaniem głową, zwinął się w kulkę i wpadł
do kieszeni płaszcza blondyna. Spectra pstryknął palcem. Pojawił się kolejny
ekran wyświetlający inny łańcuch DNA.
– A to co, mistrzu? – spytał Gus i przyjrzał się uważniej
obu danym. – Są dość podobne. – zauważył.
– Wiem i to mnie niepokoi.
Grav posłał mu zdziwione spojrzenie. Phantom westchnął
ciężko i zabrał się za wyjaśnienia.
– To DNA Jessici.
Oczy Gusa przypominały spodki. Spodziewał się wszystkiego,
ale nie tego!
– Te anonimowe dane oprócz metod ewolucji zawierają także
DNA bakuganów i właśnie ich fragmenty są podobne do DNA Jessici. To fascynujące.
Człowiek, który ma podobne DNA do bakuganów. – powiedział Spectra z chorym
uśmiechem, ale zaraz się zasępił.
Mógł się nie zgadzać! Teraz Wojownicy lecą na terytorium
Vexosów. Jeśli dobrze myśli, to jego ojciec też za niedługo zauważy podobieństwa
w kodach genetycznych. Co wtedy? Jessica stanie się jeszcze cenniejszą bronią,
którą Zenoheld zechce posiąść. Zacisnął pięści. Ona może pokonać jego super
bakugana. Nie dopuści do tego. Co prawda obiecał, że da jej spokój, ale
przecież przypadkiem może znów tu
wylądować, prawda? Teraz pozostało mu tylko odciągnięcie Vexosów od dziewczyny.
Reszta pójdzie gładko. Zaraz, a gdyby tak? W jego głowie zaczął się tworzyć
zupełnie nowy plan. Tylko czy on się powiedzie?
****
– Zaraz pojawimy się w pałacu. – powiadomił nas Spectra.
Po mojej opowieści zapadła nieprzyjemna cisza, którą przerwał dopiero ten komunikat. Właśnie dlatego nie chciałam o tym opowiadać!
Teraz mamy miny jak na pogrzebie!
– Vexosi zasłużyli na porządne manto! – krzyknął Ace.
Uśmiechnęłam się słabo i skinęłam głową. Reszta Wojowników
nieco się ożywiła.
– Jak dobrze! Myślałem, że zejdę przez tą atmosferę! –
odetchnął głośno Dan.
Po chwili pochłonęło nas tęczowe światło. Wylądowaliśmy w
pustym mieście niedaleko od pałacu.
– Jakie to wielkie! – rozejrzałam się dookoła. – I to tu
jest ten system zniszczenia? – spytałam nieco załamana.
– Tak. – potwierdziła Mira. – Słyszałam, że to ogromne
miejsce. Podobno trudno jest się tu dostać.
– Musimy zacząć szukać. – uznał Shun.
– To nam zajmie wieki! – Machnęłam rękami. – Proponowałabym zacząć
w ich głównym pałacu. – Wskazałam na odległy zamek, wiszący w powietrzu, który
był podparty przez kilka budynków. My staliśmy tak jakby na przedmieściach (nie
umiem tego lepiej opisać)
– Może mała wskazówka, gdzie leży ten system? Co ty na to,
Spectra? – spytał Dan.
– Tutaj się kończy nasza współpraca. – powiedział Phantom. –
Nie muszę już wam pomagać.
– No wiesz! Zenoheld jest naszym wspólnym wrogiem!
– Mówiłem ci już, że nie lubię z nikim współpracować. Teraz
radźcie sobie sami. – rzekł zniecierpliwiony Spectra, po czym wraz z Gusem
zniknęli.
– Gbur. – mruknęłam. – Co robimy?
– Tak jak mówiłaś, najlepiej będzie zacząć w pałacu.
– Fantastyczny pomysł. Dojście tam zajmie nam z dwie godziny, o
ile Vexosi się nie przyczepią. – zadrwił Ace. – A i przy okazji: macie zamiar
tam polecieć? Bo to jest piętnaście metrów nad ziemią!
– A masz lepszy plan? – warknęła Fermin.
Grit uniósł ręce do góry w geście kapitulacji, ale ciągle
uśmiechał się kpiąco. Mira zmierzyła go lodowatym spojrzeniem, przez co
przypominała swojego brata. Odgoniłam te myśli od siebie i zaczęłam się
rozglądać za jakąś pomocą. Dostrzegłam samochód!
– Umiecie prowadzić? – spytałam, klepiąc szatą maskę auta.
– To taksówka! – ucieszyła się Mira.
– Nie wiedziałem, że macie coś takiego na Vestalii. –
powiedział Dan. Wszyscy spojrzeli na niego z politowaniem. – No co?
– Mają statki, które mogą się przemieszać między wymiarami,
zaawansowaną technologię, a ty się dziwisz, że mają taksówki? – jęknęłam z
niedowierzaniem.
– Mówiłem, że kretyn. – dodał Ace.
Zanim doszło do kolejnej kłótni Mira kazała nam się ładować
do auta, co było dość trudne, bo było tam miejsce na pięć osób, a nasza drużyna
liczyła siedem. Mira i Dan siedli z przodu, Baron, Ace i Shun na tylnych siedzeniach,
Marucho został upchnięty gdzieś z tyłu, natomiast ja wylądowałam na jednym
kolanie ninji i jednym Grita.
– Już to widzę. – westchnęłam.
– Jesteś ciężką! – jęknął z
udawanym bólem Ace, za co dostał łokciem w brzuch, a Mira rzuciła mu
mordercze spojrzenie..
– Proszę podać cel podróży. – rzekł robot, który robił za
szofera.
– System zniszczenia! -
krzyknął Dan.
Razem z Shunem i Acem wykonaliśmy jednocześnie facepalma.
Czasami naiwność Dana łamała wszelkie granice.
– Nie ma takiego celu podróży. – odparł robot.
– Poczekajcie, obejdę to. – Mira z miną wprawionego
informatyka stoczyła bój z miniaturową klawiaturką na plecach szofera. – Chyba
się udało. Spróbuj Dan.
– Wieź nas do systemu zniszczenia!
– Zapiąć pasy! – rzucił szofer.
Fajny żarcik, panie kierowco. Nawet nie miałam się czego
złapać, więc szepnęłam do Shuna.
– Jak coś, to mnie łap.
Kazami z rozbawieniem skinął głową.
Samochód uniósł się nad chodnik i pomknął w kierunku pałacu.
Leciał z zawrotną prędkością i dodatkowo trzęsło porządnie! Dan oparł się o
szybę.
– Chyba za chwilę zwrócę obiad. – wymamrotał.
– Nawet się nie waż! – zawył Ace.
– Ale stary, tak tym trzęsie, że zaraz... – szatyn urwał i
zatkał buzię ręką.
– Po prostu super. – warknął Grit,
Nagle taksówka skręciła gwałtownie w prawo, przez co Baron przeleciał
przez fotele i razem z Shunem wylądowali na drzwiczkach. Wybuchnęłam śmiechem na
ten widok i chichrałam aż do momentu, gdy był nagły skręt w lewo i to ja z Acem
gościliśmy na drzwiczkach.
– STRAŻ! – wrzasnęła Mira.
Pełno strażników stało tuż przy wejściu do pałacu. Tak,
szczęście nas nie opuszcza. Może jeszcze niech wjadą armaty, co? I stado
wygłodniałych dinozaurów?! Chwila, na Vestali są dinozaury?
– Co robimy? To zasadzka! – krzyknął Dan. No bo nikt jeszcze
tego nie zauważył, nie?!
Mira wcisnęła guzik, dzięki któremu drzwiczki z obu stron
się otworzyły.
– Skaczemy! – rozkazała.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Pędziliśmy z zawrotną
prędkością. Jak wyskoczymy, to nasze resztki zmieszczą się w pudełku po
zapałkach!
– Nie wiem jak wy, ale ja chce jeszcze pożyć. – powiedziałam
i przeniosłam wzrok na straże. – Zróbmy najazd!
– Zwariowałaś?!
– Wolę to, niż wyskakiwania na beton. – Wzruszyłam ramionami.
– Wymyślcie coś! – panikował Marucho.
– Skaczemy! – zadecydował Ace, po czym złapał blondynka i
obydwoje wyskoczyli. Widziałam jeszcze, jak się toczą po asfalcie, ale wstali.
Shun i Baron poszli w ich ślady.
– Skaczcie! – rozkazała Mira.
– Mowy nie ma! – zaprotestowałam.
– Ale... – zaczęła, lecz urwała. – I tak cię nie przekonam.
– Dokładnie. – przytaknęłam, uśmiechając się szeroko. – To robimy
najazd! – złapałam za kierownicę.
Strażnicy nieco spanikowali, widać rozpędzoną taksówkę.
– Trzymajcie się! – wrzasnęłam i zrobiłam gwałtowny skręt.
Samochód obrócił się i prawą stronę uderzył w strażników,
którzy rozpierzchli się na różne strony. Zrobiliśmy dachowanie.
– Żyjemy! – stwierdziłam radośnie, otwierając oczy.
Leżeliśmy na dachu, auto nadawało się do wymiany, ale kto by się tym
przejmował?
– Moja głowa... – mruknął Dan, masując ją.
Wygrzebaliśmy się spod taksówki i zaczęliśmy zwiewać przed
armią. Pięknie się zaczyna!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~```
Ekipa: *patrzy się zdziwiona na Jessie*
Jessie: No co? Skąd ja miałam to wiedzieć!?
Shadow: Spectruś znów się do ciebie przyczepi....
Jessie: Juhu -.-
Ja: Wiecie co teraz będzie? xD
Spectra: *idzie szukać dobrego psychiatryka*
Ja: Uciekaj Volt! Uciekaj!
Hydron&Lync: ;-;
Jessie: Mówiłyśmy, że się przerzucimy na inne xD
Spectra: Tu tylko pomoże kulka w łeb.
Jessie: Chyba tobie.
Shadow: I co?! Nie jesteśmy przystojni?
Ja: Mam strój dla Spectry na normalne dni *.*
Jessie: Gus znów okradł matkę z ciuchów xD
Dan: Hydron twój ojciec nie byłby dumny z takiego stroju.
Hydron: Spadaj!
Jessie: Shadow jaka radość.
Shadow: Bo to jest piękne xD
Shun: *brew mu drga*
Shadow: UCIEKAAAAAĆ!
Jessie: *gdzieś z tyłu zwija się ze śmiechu*
Julie: Stożek *.*
Ja: Gus szkoli się na fryzjera.
Jenny: W końcu ktoś musi czesać maszkarona *unika krzesła*
Ja: Jestem taka dumna *ociera łzy wzruszenia*
Jessie: Postęp.
Spectra: *cedzi przez zęby* Zniszczę was. Przysięgam.
Ja: Fajne *.* Zenuś najlepszy xD
Shun: *zaciska pięści*
Shadow: Angel umiesz walczyć z ninją?
Ja: Nie...ale mam parasolkę xD
Jessie: Tu potrzeba czołgu, a nie parasolki!
Dan: CO TO JEST?
Jessie: Pikne nie?
Ja: Witaj w gronie skrzywdzonych przez internet.
Ja: Mylene i Shadow biorą ślub? *.*
Jessie: Zabij to zanim złoży jaja!
Dan: Dzieci Mylene i Shadowa *myśli* Trzeba uciekać.....
Jessie: Hydron księdzem. Adekwatna rola, nie powiem.
Ja: Ale odważny Rambo xD
Jessie: Wow, Lync a myślałam, że jesteś ciotą.
Lync: Jesteście okropne!
Je&Jess: I dobrze nam z tym.
Ja: FBI Vexos :D
Jessie: Jak to jest, że Lync wszędzie wygląda jak dziecko.
Ace: Bo to ciota.
Lync: *urażona duma*
Jessie: Za dużo konopi.
Shadow: Dużo za dużo.
Spectra: *idzie szukać karabinu*
Ja: Fajnie by było gdyby Alice tak wyglądała *.*
Alice: *nieśmiało się uśmiecha*
Jessie: Tylko słoników brakuje.
Ja: O nie xD *atak śmiechu*
Spectra: Ta dostałem role, żeby się pożegnać, bo Angel nie jest w stanie a ta zaraza gdzieś padła ze śmiechu. No to żegnamy.
Shadow: Jesteś beznadziejny -.-
Spectra: Morda.
Odmeldowujemy się ^^
Ja: *zwija sie ze smiechu i nie moze przestac sie smiac*
OdpowiedzUsuńKelly: Coz u nas chyba tez z komem nie pyknie.
Ja: Stozek xDD *dusi sie ze smiechu*
Kelly: Rozdzial mega. Czekamy na next.
Ja: Phahahaha xDDDDD 😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😃😃😃😃😃😃😃😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂
Ja: Umiejętności się ma xD
UsuńJessie: *ciągle ma padaczkę*
Spectra: Dzieci choroby.
Ja: Spadaj, bo ci Gus zrobi stożek na głowie xD
Ja: stozek! *zaczyna sie chichrac*
UsuńKelly: Ej co to bedzie na lekcjach matmy jak nagle bd zadanie ze stozkiem? O.o
Megi: Zacznie sie smiac jak u lekarza
Ja: *cała mokra wróciła* Jak ona się wywaliła *zaczyna się śmiać&
UsuńJessie: Angel: profesjonalny niszczyciel psychiki.
Ja: Hyhyhy :3
Ja: *-* Mega...
OdpowiedzUsuńKyoya: Znów się ekscytuje, normalnie drugi Ginka. -.-
Evie: I co? Ciesz się, że nie bierze przykładu z Mio czy ciebie.
Kyoya: Czemu miała by nie brać przykładu ze mnie?
Mio: Bo jesteś zjebem.
Kyoya: (rozgląda się po pokoju) Widział ktoś tasak?
Ja: Robi się niebezpiecznie.
Mio: Dlaczego? Przecież to ciota.
Kyoya: (żyłka mu pulsuje) Jak mnie nazwałaś?!
Mio: Komuś tu słuch się popsuł. (wychodzi na zewnątrz)
Kyoya: (pomidorem zostaje) TY MAŁA! WRACAJ TU I TO ZARAZ!
Ja: Niezbyt zachęcające.
Evie: Nie wróżę im szybkiego powrotu do zdrowia, psychicznego jak i mentalnego.
Ja: Co to mentalny?
Evie: A bo ja wiem?
Ja: O.o
Jenny: Jprd Tategami weź się ogarnij.
UsuńJa: Jesteś nie z tego bloga -.-
Jenny: No i? Tylko ja znam Kyoyę
Kyoya: Taa, sama radość.
Jenny: No chyba nie.
Jessie: Ja też go znam. Chociaż to ty...
Jenny: *kończy* pierdolone 4 lata...
Kyoya: -.-
Ja: Możemy się ogarnąć? xD
Ekipy: Nie.
Ja: ;-;
Mio: Taaa. Życie z Koyoyą nie jest łatwe.
UsuńJa: Chwila, co?! Kto pozwolił ci ruszać kompa?!
Mio: No jak to kto? Tsubasa, a któż by inny.
Ja: (wychodzi wkurzona z pokoju) TSUBASA!
Kyoya: (wchodzi do pokoju i patrzy na koma) Że co proszę?! Ze mną się ciężko żyje?! Chyba raczej z tobą!
Mio: I o tym mówiłam.
Kyoya: (pulsująca żyłka i zaciśnięta pięść)
Mio: Dziewczyn się nie bije.
Kyoya: A CO MNIE TO?!
Mio: Evie!
Kyoya: Przestań! Przecie nic ci nie zrobiłem.
Ja: *atak śmiechu, który nie chce się skończyć* To zdjęcie z Alice byłoby dobre dla Arisu. Nawet minę ma podobną. x)
OdpowiedzUsuńAaron: Raczej taką samą.
Arisu: *unosi brew*
Kim: *patrzy na zdjęcia Shuna i Dana w sukienkach* A to nie są z Madoka Magica ciuchy Homury i Madoki?
Hiromi: Oglądałaś?
Kim: Niestety nie, ale kojarzę arty, no i są memy. ^^'
Kaosu: *ma ciągłą bekę ze stożka Gusa*
Ja: *ma lenia, a wena chce pisać nowy rozdział*
UsuńJessie: Dokładnie z tego. Mamy jeszcze osobne zdjęcie Dana.
Dan: Internet jest straszny.
Ja: *barykaduje się* Shun jest straszny.
Jessie: Boś mu honor splamiła.
Ja: ale kunaie mogł sb darować.
Fludim: Stożek rozwala wszystkich.
Akane: Niech ten przydupas się tak czesze. Pasuje mu.
Gus: Odczepcie się.
Jessie: Jakie ostre słowa, Gus O.o nie poznaje cię *maluje Keithowi po twarzy mazakiem*
Keith: *odsypia nockę*
Shizuka: Yuna, a propos rozdziału...
UsuńJa: Wiem, wiem. Ale mi się nie chce. -.-
Shizuka: Leń.
Ja: Od dziecięcia.
Kaosu: Gus może zacząć reklamować jakąś lodziarnię z takim fryzem. xD
Hiromi: Angel Kazami już tak mają. Wkurzysz któregoś to licz się z konsekwencjami.
Kaosu: Przynajmniej o tyle dobrze, że Shun z tego bloga nie miota ogniem... Prawda?
Hiromi: A Keith na imprezie był czy za długo siedział w labo?
Aaron: Jak Yuna przed komputerem.
Ja: Może będzie padać *.*
UsuńJessie: Ja bym tam nie kupowała >.<
Ja: Spectra byłyby właścicielem xD
Keith:*budzi się* Co ty odwalasz, Jessica?
Jessie: Eee nic ^^
Keith: Przecież widzę.
Jessie: (mina niewiniątka*
Keith: *wzdycha i idzie pod prysznic*
Ja: Na imprezę poszedł.
Dan: Zabalował.
Shadow: Jak nie on.
Keith: *pokazuje im środkowy palec*
Shadow: Spokojnie, Spectruś *chowa jego maskę*
Jessie: No Angel walcz z Shunem.
Ja: Kobiet się nie bije!
Shun: *polazł trenować*
Dan: Drzewo poszło.
Ja: Mała strata
Ja: *czyta jedno opowiadanie* Kurwa... o^o Jaki spisek...
UsuńKaosu: *też czyta* Gubię się już w tych całych wątkach...
Shizuka: Niech zgadnę - Kruffachi?
Ja&Kaosu: *potakują*
Hiromi: Keitha poniósł melanż czy było nieco spokojniej?
Kaosu: Biba na Arbacie! xD
Hiromi: Wiesz, że oni prawdopodobnie tego opowiadania nie czytali i nie mają pojęcia o co ci chodzi.
Kaosu: Oj tam. ^^
Ja: *kończy książkę* Hydron, znalazłam twojego brata.
UsuńHydron: Serio?
Ja: Yhym. Też medna, ciota, tchórz, dupek i baran.
Hydron"...
Jessie: Jakby go poniósł melanż to by jeszcze spał xD Wrócił o 4 i dostał miotła od Angel.
Ja: Obudził mnie debil.
Fludim: Nie mam zielonego pojęcia jaka biba, ale trudno.
Ja; Dajcie mi skończyć to może coś napiszę
Shadow: Kuso wygrał. Jprd Kuso wygrał!
OdpowiedzUsuńLync: Odkrycie roku, btw niezły zapłon.>.>
Shadow: Zapłon niezły, bo w końcu Elz odkleiła się od kompa. Polazła gdzieś, więc postanowiłem skomentować u Angel rozdział. W sumie to cieszę się że Dan wygrał.
Lync: Cieszysz się?! Przecież on jest z Wojowników, a Wojownicy to nasi wrogowie!
Shadow: Mieszkasz pod jednym dachem z wrogami, jak się z tym czujesz? >.>
Lync:...
Shadow: Wracając. Cieszę się że Kuso zwyciężył. Nie to że kibicuję wrogom...
Lync:*otwiera usta żeby coś powiedzieć, ale Shadow kończy zdanie*
Shadow:...czy coś, ale nigdy nie lubiłem Spectry, więc generalnie jestem za każdym kto staje z nim do walki.
Lync: I reszta przyszła.
Shadow: Będzie rozróba, o dziwo nie mogę się doczekać!:D
Lync: Czemu o dziwo?
Shadow: Bo jestem z Vexosów nie?
Lync: A no tak, a oni lecą do naszego pałacu...
Shadow: No właśnie. Mniejsza. Najbardziej przypadła mi do gustu ta część w której reszta Wojowników znalazła się na pokładzie statku Spectry i rozmawiali i zrobiło się tak fajnie, no bo wiecie wszyscy razem i wgl.
Lync: A mi się najbardziej podobała ta część z walką Dana ze Spectrą. Wreszcie ktoś temu idiocie dokopał, wreszcie(nawet jeśli to Kuso).
Shadow: Hah, jak czytałem tę kłótnię Dana z Ace'em to poczułem się tak jakbym słyszał Dana i Elz, w sensie że kłótnia i wzajemne wymienianie obelg xD
Lync: Serio Dan i Elz wyzywają się od Baranów itp.? o.O
Shadow: Nooo, znaczy nie. Oni wyzywają się od innych najgorszych śmieci.
Lync: Matko...Jakim cudem ja tego nie zauważyłem? A przecież mieszkam z nimi w jednym pokoju, podczas gdy Shadow(który wie od czego oni się wyzywają) nie mieszka z nami w pokoju tylko w salonie. O.O
Shadow: A tak w ogóle to zauważyliście że jak Elz i Dan nie komentują to te komentarze są...bardziej na temat? Jak oni komentują to rozpisują się o jakichś duperelach nie związanych w żadnym nawet najmniejszym stopniu z rozdziałem, a jak nasza dwójka komentuje to jest więcej na temat. Dziwne nie? O.o
Lync: Noooo zauważyłem. :x Nie róbmy tego więcej. Niech tamci zajmą się komami. Ja wolę jedynie dorzucać swoje trzy grosze do komów.
Shadow: No dobra. Tak więc przesyłamy mnóstwo weny, czekamy na next i pozdrawiamy dziewczyny :**
Lync: Btw u Elz rozdział 67^^