Reiko, kim ty
tak naprawdę jesteś?
Ta myśl nadeszła
znikąd i nie chciała zniknąć. Co z tego, że czołgałam się wentylacją z Danem.
Co z tego, że szukała nas armia i Vexosi. Co z tego, że zgubiliśmy Mirę. To
wszystko było nieważne, wobec problemu kim jest moja praprapraprababka!
Niby mnie często
ratowała i pomagała, ale z drugiej strony nie pozwalała znaleźć ostatniego
fragmentu, nie pomogła mojemu bratu oraz bała się Spectry.
Dlaczego?
Czemu przez te
wszystkie lata nie czułam jej obecności?
Jak tak teraz na
to patrzę, to zaufałam kompletnie nieznanej sobie, która jest duchem. Poprawka:
chyba jest duchem . Podsumowując: wyszłam na naiwniaka.
– Jess,
wentylacja nam się kończy. Będziemy musieli wyskoczyć przez to okienko. –
powiedział Dan.
Spojrzałam na
niego zamroczona, analizując jego słowa, po czym skinęłam głową. Wylądowaliśmy
na posadzce tuż koło windy. Kuso rzecz jasna ucieszył się, że nie będziemy
biegać i przywołał ją. Ja tymczasem rozglądałam się, szukając strażników. Pusto
i cicho. Podejrzane.
– Jess,
chodź....AAAAA!
Spanikowana
rzuciłam się na ratunek Danowi, przez co zderzyłam się z czymś rudym i
wylądowałam na podłodze.
– Mira?! –
Wytrzeszczyłam oczy. Liderka nie zwróciła na mnie uwagi, bo była zbyt zajęta
darciem się na Dana, który próbował ją uspokoić. Dostał w łeb (aż mi się Runo
przypomniała) i wrzasnął pełen oburzenia.
– Nie bij mnie!
– Próbuje ci
wybić te głupoty z głowy! Mówiłam, że biegniemy w prawo, bo tam pobiegła
Jessie, ale nieee! Wielki Dan Kuso wie lepiej! – wycedziła wściekła Mira. – O,
Jess! Jak dobrze, że nic ci nie jest. – zwróciła się do mnie z miłym uśmiechem.
Szatyn dalej się
darł, ale nasze mordercze spojrzenia skutecznie go uciszyły.
– Jeśli za
chwilę przybiegnie tu armia, to ty Dan pójdziesz jako pierwsza ofiara,
zrozumiałeś? – spytała liderka z żelaznym spokojem.
– T-tak. –
mruknął Kuso. – To jedziemy tą windą? – wskazał na wciąż otwarte drzwi.
Władowaliśmy się
i wcisnęliśmy guzik z liczbą dwanaście czyli najwyższe piętro. Podczas jazdy nie leciała żadna
relaksująca muzyczka! Widzę, że mają poważne cięcia w budżecie. Stukając butem
o metalową ścianę, zastanawiałam się, gdzie reszta. Już chciałam o to spytać
Mirę, kiedy gwałtownie nami szarpnęło i skończyłam na Danie.
– Ciężka jesteś.
– jęknął, szczerząc się.
– Super, cieszę
się niezmiernie. – mruknęłam z ironią i też zaczęłam suszyć zęby.
Winda zaczęła
pooowoli ruszać do góry, ale ciągle mrugało w niej czerwone światło.
Pozbieraliśmy się z podłogi. Tylko, że ten geniusz Dan oparł się łokciem o
guzik alarmujący i winda znów się zatrzymała. Wtedy obydwie z Mirą nie
wytrzymałyśmy.
– KUSOOOOOOOOOOOO!
– KUSOOOOOOOOOOOO!
– Ratuj się, kto
mooooże! Jess i Mira dostały szału! –
Szatyn zwiał przez otwarte drzwi windy, a my podążyłyśmy za nim.
Biegliśmy tak
dobry kawał, aż dostałyśmy zadyszki i dałyśmy spokój chłopakowi. Uznałam, że
przysiądę na jakiejś zabytkowej komodzie z ciemnego drewna. Tak też zrobiłam,
ale mebel zdradziecki pod wpływem ciężaru poleciał do przodu, a ja z nim.
Zeskoczyłam z niego. Z szuflad wysypały się różne rzeczy. Głównie biżuteria,
jakieś spinki i śliniaczek.
– To pewnie
Hydrona. – uznał Dan, unosząc biały kawałek materiału.
Dostałam ataku
śmiechu, gdy wyobraziłam sobie księciunia w tym czymś na szyi. Mira i Kuso
poszli w moje ślady.
–To też pewnie
jego. – wykrztusiłam, podnosząc sznur pereł.
– Jaki ładny. –
zachwyciła się Mira.
Zaczęłam
podnosić resztki biżuterii. Moją uwagę przyciągnęła srebra spinka z niebieskim
kryształem w kształcie kwiatu. Wczepiłam ją sobie we włosy.
– Do twarzy ci. –
oświadczyła Mira.
– Dzięki. –
Chciałam przejrzeć, ale nie miałam w czym.
– Super, że Jess
pasuje, ale nie przyszliśmy tu się bawić w ubieranki tylko walczyć z Vexosami! –
krzyknął zniecierpliwiony Dan.
Przewróciłyśmy
oczami i ruszyłyśmy dalej, zostawiając bajzel za plecami. Nagle dostrzegłam
Reiko, która z niedowierzaniem wpatrywała się w spinkę. Gwałtownie się
zatrzymałam.
– Zaraz was
dogonię! – krzyknęłam do pozostałej dwójki. – Znam ten pałac! – skłamałam.
Pokiwali głowami
i zniknęli za zakrętem. Zostałam sama z Reiko. Kobieta opuszkami palców
dotknęła spinki. Jej oczy przypominały dwie szklane kulki gotowe w każdej
chwili pęknąć. Nie czekałam za długo. Wybuchnęła płaczem i osunęła się na
kolana.
– Dlaczego?
Dlaczego? Dlaczego? – powtarzała w kółko.
Przyklękłam przy
niej.
– Reiko do kogo
to należy? – spytałam łagodnie, głaszcząc ją po głowie.
Nie zwróciła na
to uwagi.
– Gdyby ja tylko
wtedy siedziała cicho...Oh, czemu nawet po śmierci muszę cierpieć? – krzyknęła z
wyrzutem, po czym znów zaczęła płakać. – Przepraszam...Melody.
Chwyciłam ją za
ramiona i mocno potrząsnęłam. Trochę mnie to zdziwiło, że mogę dotykać ducha,
ale w końcu ona mogła dotykać mnie. Spojrzała na
mnie zamglonym wzrokiem.
– Jessica...? –
wyszeptała. – Co ty tu...
– Reiko, skąd
znasz Melody? – przerwałam jej. Spuściła głowę. – Proszę, powiedz mi! Nie mam
czasu.
– Nie mogę. –
powiedziała stanowczo. – Nie mogę, nie mogę, nie mogę! Gdyby to zrobiła to... – urwała nagle i podniosła głowę. Jej oczy rozszerzyły się z przerażenia. – I tak
już za wiele wiesz.
Pokręciłam
głową.
– Nic nie
rozumiem, Reiko. Kim ty jesteś? Kim jest Melody, Cassandra? O co w tym
wszystkim chodzi? – zasypałam ją pytaniami.
– Powiem ci
tylko jedną rzecz i lepiej żebyś ją zapamiętała. – odparła. Wbiłam w nią dziki
wzrok. – Nic nie dzieje się bez powodu. – po tych słowach, uśmiechnęła się
łagodnie i znów dotknęła spinki. – Gdyby tylko mogła coś zrobić. – szepnęła.
Nim zdążyłam
mrugnąć, rozpłynęła się w powietrzu. Ręce opadły mi na kolana. Nic się nie
dzieje bez powodu, he? Czyli moje przybycie tu jest dyktowane przez
przeznaczenie. No rzeczywiście bardzo mi pomogłaś, praprapraprababko!
Wstałam z
klęczek i ruszyłam dalej. Przydałoby się dogonić Mirę i Dana.
Bum!
Korytarz się
zatrząsł. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam Gusa, który walczył z Zenoheldem.
Zdumiona do granic możliwości, otworzyłam okno i wyszłam na platformę. Nie
zwrócili na mnie uwagi, więc dyskretnie stanęłam przy ścianie.
– Zapłacisz za
zniewagę, mistrza Spectry! – krzyknął Grav.
Ani trochę mnie
nie zaskoczył tymi słowami. Ten idiota dałby się pociąć dla tego maszkarona.
Swoją drogą...gdzie on jest? Zwiał z podkulonym ogonem? Niee, w to nie uwierzę.
Pewnie czeka na moment, by wejść jako „super wybawca, przed którym padajcie na
kolana, bo dostaniecie w łeb”.
– Jesteś głupi,
dzieciaku! Mimo takiego talentu zginiesz w obronie honoru swojego durnego
mistrza! – zaśmiał się Zenoheld, używając następnej karty.
W stronę Vulcana
poleciała wiązka czerwonego światła, która powaliła go na kolana. Dziadyga
powciskała kilka rzeczy w gantlecie, przez co Farbross zmienił wygląd, a król
wlazł do środka bakugana. Stwierdziłam, że powinnam iść, bo jak mnie teraz
zobaczy, to mogę zacząć pisać testament.
Już stawiałam
stopę na korytarzu, gdy usłyszałam wrzask Gusa.
– Przepraszam,
mistrzu Spectra!
Odwróciłam się.
Vulcan i Grav zostali pochłonięci przez szkarłatne światło. Huknęło.
Wzbiła się chmura dymu.
Gus...umarł?
Zszokowana
stałam w miejscu. Dobra, nigdy nie przepadałam za tym gostkiem, ale Zenoheld go
zabił.
Ta dziadyga
kogoś zabiła.
I chce zabić
mnie.
Zacisnęłam
pięści? Ach, tak?! Zobaczymy, kto wygra tę grę!
W tym momencie
przypomniałam sobie słowa Reiko. Vexosi oszukują, to pułapka. Nie powiedziałam
tego Danowi i Mirze! W duchu dałam sobie plaskacza. Jak szalona popędziłam, na
poszukiwania kogokolwiek.
Są! Dostrzegłam
ich na dachu! Uradowana już miałam tam wpaść i im wszystko powiedzieć, gdy
ktoś pociągnął mnie w tył. Zawisłam kilka centymetrów nad ziemią.
– Puszczaj! –
warknęłam zirytowana.
– Nigdzie się
stąd nie ruszysz. – to był głos Volta.
Dołączyli do
niego Mylene, Lync i Shadow.
– Nie pozwolimy
ci włączyć się do bitwy. – oświadczyła Vexoska.
– Pobawisz się z
nami! – zarechotał Shadow.
Zaczęłam się
mocniej wierzgać, ale Luster wzmocnił uścisk i nic sobie nie robił z moich
kopniaków.
– Nie próbuj. –
rzuciła chłodno Mylene. – Została jedna energia domeny. – uśmiechnęła się
złowrogo. – To wasz koniec.
Spuściłam głowę,
gdy zobaczyłam jak naprzeciwko Miry i Dana staje Hydron z gantletem. Vexosi
zaśmiali się zwycięsko.
Spóźniłam się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Ja: Hej, hop! Wróciłam z gór :D I tak ich dalej nie znoszę, ale było zarąbiście ^^
Jessie: Sami się bawiliśmy :D
Shadow: *z kloszem na głowie* Oślepłem!
Ja: *wzdycha* Widzę właśnie....Rozdział dość krótki jak na mnie, ale akcja jest xD
Jessie: Ale dopasowany gif >.>
Ja: Nie czepiaj się.
Shadow: ooo Spectruś od dwóch rozdziałów cię nie ma.
Spectra: Spieprzaj do swojej piwnicy, wampirze.
Shadow: Ostro.
Jessie: Ktoś tu jest nie w sosie.
Dan: Przykro.
Akane: Bardzo.
Ja: Akane, ciebie nawet w akcji dalej nie ma xD
Akane: Aj tam *żuje gumę, patrząc na Spectrę* Ile ty ptaków oskubałeś, żeby mieć to futro?
Spectra: *wkurw* Widać, że twoja kumpela. Jessica.
Jessie: Yhyhyhy ^^
Ja: *podziwia swoje nowe skarpetki z anime i czyta mangę* Nie zabijcie się.
Shadow: Pomoże ktoś?
Ekipa: Nie.
Hydron: *skulony w kącie*
Lync: A jemu co?
Ja: Właśnie?
Jessie: Siostra, ogień, zły Keith i te sprawy.
Shadow: uuu Kessie widzę działa poza kurtyną.
Keith: Za chwilę będziesz wisiał poza kurtyną -.-
Shadow: Grozi mi! On m grozi! Angel!
Ja: Dalej go uwielbiam.
Kync: My z nią kiedyś zginiemy.
Ja: *wyszczerz* Kończymy na dziś ^^
Ja: Hey. ^^
OdpowiedzUsuńMio: (do pokoju wchodzi Kyoya) O co tym razem będziemy się kłócić?
Ja: O nic nie będziecie. Nie mam siły się z wami użerać, więc (wyciągam z kieszeni taśmę klejącą) jak któreś coś powie to taśma pójdzie w ruch. ^^
Kyoya: Brutalna.
Evie: Cała Yuzu. ^^
Ja: Jeżeli chodzi o rozdział, to co tu dużo pisać?
Tsuki: Akurat ty uwielbiasz pisać, o nie wiadomo czym. -.-
Ja: Ta taśma nie jest tylko na tą dwójkę. (wskazuję palcę zielonego i Mio) Rozdział jak zawsze świetny, ^^ ale mam jedno zasadnicze pytanie.
Kyoya: Zaczyna się.
Ja: Nie przeszkadzaj, bo taśma czeka.
Kyoya: Okey.
Ja: Dlaczego mimo krzyków Jess, Miry i Dana nie pojawili się strażnicy?
Hikaru: Bo ogłuchli? O.o
Mio: Głupi są?
Kyoya: Takie rozkazy?
Ja: Mądrale się odezwały. -.-
Ja: Kyoya trafił xD
UsuńJessie: *ogląda bakugan* Dan >.<
Dan: No cicho ;-;
Jessie: Spectra też zrąbał.
Spectra: Zamknij się -.-
Ja: E, bo też się kopsnę po taśmę xD
Ekipa: Taa, wmawiaj sobie.
Ja: Cii, ja wcale nie zrobiłam sobie coś z barkiem i przysypiam nad klawiaturą xD
Jessie: Faza nocnego marka się kończy O.O
Ja: Kim tak wgl jest Tsuki: Kuzynką Tsubasy?
Tsubasa: Żeś wymyśliła.
Ja: *kopniak*
Tsubasa: *dostaje w nos*
Lync: Przemoc wobec postaci? Ładnie to tak?
Ja: Bo będziesz następny, Volan -.-
Ja: Tsuki jest dziewczyną Tsubasy. Wiem, wiem mogłam wymyślić coś bardziej oryginalnego, ale już dżem tak napisała i koniec.
UsuńTsuki: Ta, trzeba było się lepiej zastanowić, niż pisać na łodpier papier.
Mio: Ta, zgadzam się.
Ja: Nic nie poradzę, jakoś nic do łba mi nie przyszło, a potrzebowałam jeszcze jednej dziewczyny.
Hikaru: No tak. -.-
Ja: Nie ważne. Tsubasa jak tam z nosem?
Ja: A spoko ^^
UsuńTsubasa: Przeżyję.
Jenny: Brutalna się robisz, Angel.
Ja: Po 5 godzinach jazdy, awanturze i ogólnej zamule lepiej mnie nie prowokować -.-
Tsubasa: Zauważyłem.
Jessie: *z turbanem na głowie i gąbką w dłoni* Kto wyłączył wodę? -.-
Shadow: Wyjątkowo nie ja!
Mylene: *wbija za Jess w maseczce*
Vexosi: Pooooootwór!
Mylene: -_-
Dan: Zabij to zanim złoży jaja O.O
Mio: Mylin ta maseczka nic ci nie da, uwierz.
UsuńJa: Skąd wiesz?
Evie: Ginka próbował, nic nie pomogło.
Mio: Dokładnie.
Ja: Aha... Nie no spoko, rudzielec w maseczce, już to sobie wyobrażam.
Jessie: *nabija się z siostrą z Hydrona*
UsuńHydron: Angel, zabierz tego pieprzonego robota.
Ja: Nie, fajny jest ^^
Jessie: Ciota.
Jenny: Tchórz.
Kyoya&Keith: Jak raz się od nas odczepiły.
Jenny: Nie jesteś wart mojej uwagi, narwańcu.
Jessie: Przecież ja nic ci nie robię. Keith O.o
Keith: Z tobą nigdy nic nie wiadomo *zaczepny uśmiech, za który dostaje poduszką* No widzisz.
Kyoya: Zejdź ze mnie, Ashida.
Jenny: *ignor* Dalej będziesz trwał przy swoim, Shadow?
Shadow: *aura dumy* Tak, bo wymyśliłem zajebistą nazwę :D
Jenny: *kręci głową z politowaniem*
Mylene: *z trzaskiem zamyka się w łazience*
Ja: Właśnie załapałam, że źle napisałam imię niebieskiej. O.O
UsuńMio: Niebieskiej?
Tsuki: Mylene.
Evie: Aha. Ale czemu niebieska? O.o
Ja: Bo na Kyoye mówię zielony przez włosy, więc pomyślałam, że na nią będę mówić niebieska, też przez włosy. ^^
Kyoya: Zjebana autorka. -.-
Ja: (żyłka mi pulsuje) Hikaru, bądź tak miła i podaj mi siekierę. (wyciągam rękę do wymienionej osoby)
Hikaru: Wolałabym nie uczestniczyć w zabójstwie...
Tsubasa: Poważnie?
Hikaru: (zerknęła na zielonego) Ale po dłuższym zastanowieniu... (patrzy na ostre narzędzie) Proszę. (podała mi siekierkę XD)
Kyoya: (patrzy się na mnie z przerażeniem... buhahah) Pójdziesz do więzienia...
Ja: Nie martw się, najwyżej odetnę ci rękę i tyle...
Mio: A ja sądziłam, że go lubisz, a teraz chcesz go zabić.
Ja: Bo lubię, ale doprowadza mnie do szalu, a z tego co wiem nie tylko mnie. A tak przy okazji nie zabiję go, bo będzie mi jeszcze potrzebny.
Tsuki: No tak. Kyoya, uciekaj.
Ja: (patrzę na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał Kyoya) Nie ma!
Jenny: A ja nie mogę mordować Kyoyi.
UsuńJessie: a ja Hydrona.
Ja: Hydrona bo jest jeszcze potrzebny potem do odstrzału, a Kyoya jest mój.
Jenny: *zaklina Kyoyę pod nosem* Potknij się, potknij, potknij *podstawia mu nogę*
Spectra: JESSICA?
Jessie: Czego?
Spectra: Czemu mój płaszcz jest różowy?!
Jessie: Ups...*próbuje zwiać, ale chłopak łapie ją za ramię i ciągnie gdzieś* On mnie zgwałciiii!
Spectra: Cicho, idiotko.
Jessie: O kurwa, miałam rację ;-; *uderza go stolikiem, lecz ten idzie dalej*
Evie: Spectra zostaw Jessie!
UsuńJa: Dlaczego płaszcz był różowy? O.o
Mio: Tylko Jess to wie. (kiwa głową, nie wiem po co)
Hikaru: Jessie jakbym mogła, to bym ci pomogła, ale nie mam jak. (zrezygnowana)
Tsubasa: Nie ma jak?
Ja: (wzruszam ramionami) Jesteście z innego anime.
Mio: Dziwne to jest...
Ja: Raczej skomplikowane.
Evie: Nie ogarnę tego za nic!
Wszyscy: Wiemy.
Spectra: Nie.
UsuńJa: Wiecie moje ekipy są z różnych anime a mimo to latają po różnych blogach o różnych anime i interweniują xD
Jessie: Keeeith!
Ja: Oj będzie Keith, oj będzie.
Jessie: Nie podoba mi się twój uśmiech *zwraca się do Yuzu* bo tak trochę farbę na niego wylałam ^^
Spectra: Zaraza.
Jessie: Będę miała siniaki, puszczaj durniu >.< *kopie go w brzuch*
Spectra: *dostaje w łeb biurkiem*
Jenny: *brew jej drga* Mam ci uciąć te rączki, Phantom? *odrzuca biurko za siebie*
Ja: Nie zabijcie przypadkiem Spectry, bo nie ręczę.
UsuńMio: Czemu?
Ja: Bo go lubię.
Hikaru: Kyoye też lubisz, a wymachujesz mu siekierą przed oczyma.
Ja: Bo krzyczy jak dziewczynka, co jest bardzo, ale to bardzo śmieszne. ^^
Tsubasa: Oczywiste. -.-
Ja: Cicho, bo za raz ty będziesz uciekać.
Tsubasa: Milknę.
Tsuki: A tak wogóle, to skąd miałaś tą farbę, i po co była ci ona? O.o
Ja: Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. (kiwam głową, coś myślę, że to będzie epidemia...)
Evie: Jess, pożyczyć ci wiatrówkę?
Ja: Chwilą... CO?! Skąd ty masz wiatrówkę?!
Evie: Z takiego sklepu z bronią, napiotami, nożami, itp.
Mio: Straż pożarna, policja, czy psycholog?
Jessie: Angel, nieee!
UsuńJa: Kessie wbije na bloga!
Jessie: *idzie się schować* Przyda się, Evie. Dzięki ^^
Harumi: Ej! To że ma broń nie znaczy, że coś z nią nie tak ;-;
Patrick: Powiedział wzór normalności *dostaje pistoletem w głowe* Brutalnie
Jessie: A nie wiem xD Gdzieś znalazłam.
Ja: Keeith!
Keith: Zabije cię!
Ja: Ja już publikuje!
Keith: *biegnie odłączyć Wifi*
Ja: Jak skończę ^^
Ja: O.o Eee... Co?
UsuńMio: To wyższa mata.
Evie: Aha. Cieszę się, że wiatrówka się przydała. ^^
Ja: A tak właściwie co publikukesz?
Mio: Jeszcze nie napisała, a już się pytasz. -.- Te dzieci.
Ja: Ja dziecko?!
Hikaru: No wiesz, jesteś od nas młodsza o ponad 10 lat.
Ja: Duża mi różnica.
Mio: Nie mam do niej siły.
Ja: A ja do was. Foch.
Evie: Keith, nie zabijaj Angel, ona świetnie pisze, a jak ją zabijesz, to kto będzie pisał?
Ja: Taki jeden one shot ^^ *wpycha Keitha do szafy* Kessie to nazwa na paring Jessie i Keitha ^^
UsuńJessie: *wzdycha*
Ja; Ogólnie mam plany na wiele one shotów na blog do beyblade (tak w niektórych będzie Ryuga)i dzięki za komplement ^^
Fludim: Angel stworzyła dość mmm oryginalne towarzystwo i przestała je kontrolować.
Ja: Wnioskujesz po tym, że raz mi rozwalili mieszkanie czy po tym, że Mitsuki pozabijała połowę statystów.
Fludim: Po obydwu.
Ja: Ktoś zginął?!
UsuńKyoya: Aż taki szok?
Ja: Nie, po prostu ciekawa jestem jak.
Mio: I wszystko w normie.
Evie: Ten komplement to czysta prawda. Co nie Yuzu?
Ja: Oczywiście. ^^
Hikaru: Marsz do łóżka!
Ja: Już mamo.
Mio: Co ją tak poganiasz?
Hikaru: Dowiesz się jutro. A tak właściwie kim jest Mitsuki?
Ja: Nie wie. No i jak czytasz?
Hikaru: Czytam jak czytam.
ja: Mitsuki była alter ego Jenny, z która sie rozdzieliła przez pewną tajemniczą księgę ^^
UsuńJessie: My mam nadzieje, nie idziemy spać?
Ja: Jestem zbyt podjarana moim one shotem, by zasnąć xD
Kyoya: Jesteś dziwna.
Ja: Stwierdziłeś, że Jenn ma ładne oczy.
Kyoya: To był sen -.-
Ja: Protestowałabym.
Kyoya: Angeeeel.
Jenny: Zginęło dużo osób. W końcu Mitsuki to sadystka z morderczymi skłonnościami.
Spectra: To są właśnie twory Angel.
Hikaru: (drapie się w głowe) Faktycznie, Mitsuki to ta zła. Zapomniałam. (szczerzy się jak głupia)
UsuńJa: A mówią, że to ja jestem nie ogarnięta, a tu proszę.^^
Mio: Kyoya stwierdził, że Jesse ma piękne oczy? O.o Świat się kończy. (łapie się głowy rękami)
Ja: Ta, coś w tym jest.
Kyoya: Według mnie Mitsuki jest taka sama jak Yuzu i Mio.
Tsuki: Czemu tak uważasz?
Kyoya: Bo chciały mnie pociąć.
Ja: To były takie żarty. ^^'
Mio: Ja nie chciałam cię pociąć.
Kyoya: Ale trafić rzytką. -.-
Mio: I to jest różnica. Siekierka wyrządziła by ci większe szkody niż lotki.
Kyoya: (facepalm) Nie o to chodziło.
Evie: Angel ratuj z tego wariatkowa, proszę. (oczy szczeniaczka)
Tsubasa: Wariatkowo? Czemu?
Evie: Bo czuję się jakbym była w towarzystwie psychopatów.
Ja: Obrażasz mnie. -.-
Ja: No nie wiem czy u mnie jest normalniej.
UsuńJenny&Izumi: *staczają się z dachu owinięci w koce*
Mitsuki: *lata sobie z nożem*
Jessie:* gada z Keithem, jak powstrzymać Angel w walentynki*
Alice: *gotuje i rzuca tasakiem w Patricka*
Lync: *ma durszlak na głowie i zwiewa przed Mylene*
Fludim: Standard.
Ja: Taaa XD
Ja: O.o Wygląda na to, że u mnie jest całkiem normalnie. ^^
UsuńMio: No, też mi się tak wydaje.
Kyoya: Niektórzy nie są normalni. (patrzy na mnie i Mio)
Ja: Przecież nic ci jeszcze nie zrobiłyśmy.
Mio: Tak właściwie, to jak często myjesz te swoje zielone kłaki?
Kyoya: A co cię to?
Ja: Dowiesz się niedługo.
Kyoya: Mam złe przeczucie.
Hikaru: No i bardzo dobrze.
Evie: (wchodzi do pokoju z... niebieskimi włosami?!) Jesteście niemiłe.
Ja: (staram się powstrzymać śmiech) Co ci się stało?
Mio: (śmieje się gorzej od Ryugi) Co ty masz na głowie?!
Kyoya: (patrzy na to jakoś podejrzanie) Jakim szamponem się umyłaś?
Evie: Tym w zielonej tubce.
Kyoya: (morduję mnie i Mio wzrokiem) To miało pójść na mnie?!
Ja: Skądże. (odwracamy wzrok)
Mio: (czołga się po podłodze, a do tego śmieje jak głupia) Nie mamy z tym nic wspólnego!
Kyoya: (wychodzi z pokoju)
Ja: Gdzie idziesz?
Kyoya: Do ogrodu.
Ja: Po co on tam... Mio do schronu i to już!