Obrzuciłam
uważnym wzrokiem mój „luksusowy” apartament, gdzie mnie zamknęli i kopnęłam z
pół obrotu w drzwi. Ani drgnęły.
– Fludim, jak to
się stało, że ma to? – spytałam, patrząc ponuro na pierścionek, który Hydron
wepchnął mi na palec.
Pamiętam, że gdy
go wyciągnął, to zbaraniałam, bo przypomniało mi się to jego gadanie o
narzeczonej, a on to wykorzystał i proszę! Dzięki własnej nieuwadze i mózgu
profesorka Claya moc jest zamknięta i nie mogę jej użyć! A pierścień nie
zejdzie!
I na dodatek
Shadow zapowiedział, że mnie odwiedzi! Ja nawet nie chcę wiedzieć , co on
planuje!
Kichnęłam i
potarłam ramiona. Jeny, jakie one mają cięcia budżetu, że tu jest zimno jak w
lodówce?
– Co ty
wyrabiasz, kretynie! – na korytarzu rozległ się wrzask Mylene. – Ty ośle,
debilu i psychopato! Ona nie może stamtąd wyjść!
Ciekawe czy to
przez to, że musieli mnie tu wspólnymi siłami wpychać, a Lync i Hydron mają ode
mnie po siniaku pod okiem...
Heh, znów
zrobiłam niezłe wejście.
Nie miałam
zamiaru spać, więc zaczęłam chodzić w kółko po pokoju i rozmyślać, co tu zrobić.
– Wiedziałem, że
coś z tobą nie tak, ale żebyś miała nerwicę? – ujrzałam Hydrona, stojącego w
drzwiach, a zanim Shadowa i Volta.
– Co jest? Tak
się mnie boisz, że zabrałeś swoje osiłki? – zadrwiłam.
– Radzę ci
przestać być taką bezczelną. – syknął i rzucił mi niewielką, miękką paczkę.
Złapałam ją i
bez pytania otworzyłam. Ze środka wypadły dwie suknie. Jedna biała ze złotymi
zdobieniami, a druga fioletowa w czarne kwiaty.
– Masz się w
którąś jutro ubrać. – rozkazał, po czym zamknął drzwi.
Pokazałam mu
język, chociaż tego nie widział i padłam na łóżko.
Drzwi są
najwyraźniej na jakiś kod i mogę być otwierane tylko na zewnątrz. Nie no super!
– Fludim, proszę
zrób ten portal, bo nie przeżyję, gdy będę musiała stać przed tą dziadygą i
księciuniem w sukni! – jęknęłam.
– Próbuję,
Jessie, ale nie mogę! Ciągle nie rozumiem, jak to działa. – zmartwił się
bakugan. – Znów czułem tą potężną energię, ale skąd on się bierze?
Zamilkliśmy,
starając się rozwikłać zagadkę, ale żadne rozwiązanie nie nadeszło.
– Reiko, jesteś?
– Owszem. –
Pojawiła się nade mną.
– Możesz
rozwalić te drzwi?
– Nie. –
Pokręciła głową i wskazała na pierścień. – Jesteśmy połączone i kiedy twoja
moc jest zablokowana, to moja też.
– Ale gdy byłam
wyczerpana, to mnie broniłaś!
– To coś innego.
– odparła i zauważyła suknie. – Jakie piękne! – wykrzyknęła zachwycona.
– Wiem, ale są
od Hydrona. – mruknęłam, padając plecami na łóżko.
– No to co? To
mistrzowska robota! Obydwie wspaniałe by współgrały ze spinką!
– Jaką spinką? –
spytałam.
– Tą Melody. –
powiedziała spokojnie, ale jednym okiem uciekła na bok.
Kłamie...
– Przecież nie
musisz ich ubierać. – wtrącił się Fludim.
Popatrzyłam na
niego z wysoko uniesionymi brwiami i wskazałam na moje krótkie spodenki, luźną
koszulkę i bambosze.
– Mam się im
pokazać w tym?! Już mi starczy ten zboczony wzrok Shadowa, gdy mnie zobaczył! –
Aż się wzdrygnęłam na wspomnienie tego.
– W sumie...
– Ale nie masz
butów. – zauważyła Reiko.
– Suknia
zasłoni. – wymamrotałam. – Czemu my tak właściwie gadamy o mojej garderobie,
gdy jestem w pałacu tych świrów i mam dość mocno przerąbane?!
– Eee...bo
lubimy? – padła odpowiedź godna Dana, którą wypowiedział Fludim.
Plasnęłam się w
czoło i głośno wciągnęłam powietrze.
– Tylko spokój
może nas uratować.
– Szczerze w to wątpię. – mruknęła Reiko.
– Szczerze w to wątpię. – mruknęła Reiko.
– Nie pomagasz! –
rzuciłam.
Zaburczało mi w
brzuchu.
– Oni mają
zamiar mnie zagłodzić? Która w ogóle godzina?! – Zerwałam się z łóżka i
stanęłam na małym dywaniku.
– Dochodzi trzecia w nocy.
– poinformowała mnie Reiko tonem spikerki radiowej.
– Przecież na
Ziemi jest 5!
– Tutaj jest
zmiana czasowa.
– Kurde! –
Tupnęłam nogami. – Chcę jeeeść! – wydarłam się.
– Serio? –
usłyszałam głos Shadowa na korytarzu i ten jego rechot.
– Nie na niby!
– A pójdziesz ze
mną? – spytał i usłyszałam jak wpisuje kod. Po chwili drzwi stały otworem.
– Dobra! – Z dziarskim
uśmiechem wyszłam, ignorując fakt, że może mnie teraz obłapiać wzrokiem.
– Ale coś za
coś, prawda? – Położył rękę na moim ramieniu i wystawił jęzor.
Już się szykowałam
do sierpowego, gdy wypalił:
– Ugotujesz mi kurczaka
z curry?
– He? –
Wpatrywałam się w niego oniemiałam, ale szybko się ocknęłam. – Yhym,
ugotuję.
– To chodź! –
Pociągnął mnie za rękę w ciemne korytarze.
– Tak po ciemku to się zabijemy! – uznałam, macając ściany w poszukiwaniu włącznika.
– Tak po ciemku to się zabijemy! – uznałam, macając ściany w poszukiwaniu włącznika.
– Nie potrzebuję
światła by widzieć. – odparł.
– Ale ja nie mam
zamiaru być kretem! – oburzyłam się.
– Czy ty mnie
właśnie obraziłaś?
– Yyy...Szczerze? Nie mam pojęcia – przyznałam.
Szybciej kreta
obraziłam, bo one są mądre...Tylko, że za nic tego nie powiem, gdy jestem sama
z Shadowem!
Puścił mój
nadgarstek i dosłownie rozpłynął się w mroku.
– Zajebiście! –
warknęłam, idąc na oślep dalej. – Jeszcze wpadnę na tą wiedźmę i będzie bal
roku!
– Wiedźma śpi. –
odparł głos Hydrona.
Stanęłam w
miejscu, próbując wychwycić, gdzie on jest. Nagle korytarz zalało światło, a ja
dostrzegłam Shadowa jedzącego udko i Hydrona w samych dresowych spodniach. Nie
powiem trochę dziwne zestawienie...
– Jakim cudem
wyszłaś? – spytał książę, prowadząc mnie do kuchni, po tym jak usiadłam po
turecku i rykami domagałam się jedzenia.
– Wściekłej i
głodnej kobiety nawet ściana nie zatrzyma!
Jego mina była
bezcenna. Zaczęłam się śmiać. Po chwili dołączył do mnie Shadow i obydwoje
śmialiśmy się jak wariaci przez dobrą chwilę.
– A tak naprawdę? – westchnął Hydron.
– A tak naprawdę? – westchnął Hydron.
Wyciągnęłam z
lodówki jakiś jogurt i zaczęłam go jeść.
– Jego wina. –
Wycelowałam łyżeczką w Shadowa.
– Zdrajczyni! –
krzyknął oburzony Prove.
Wzruszyłam
ramionami i przestałam słuchać kłótni Hydrona z Shadowem. Wyrwałam się z
letargu dopiero wtedy, gdy wbiła Mylene i zaczęła tak wrzeszczeć, że nie
zrozumiałam ani słowa.
– Poootwór! –
wydarł się Shadow, pokazując na maseczkę dziewczyny.
– Zgadzam się. –
Odsunęłam od siebie kubeczek z jogurtem. – Aż mi się jeść odechciało.
Albinos wybuchł
wariackim śmiechem, a Mylene zacisnęła pięści.
– Lepiej mi się
nie stawiaj, dziewucho. – wycedziła.
Ziewnęłam ostentacyjnie.
W błyskawicznym
tempie jej paznokcie zacisnęły się na mojej bliźnie.
– Chcesz
powtórkę? – syknęła, przejeżdżając pazurem po starej ranie.
Poczułam ostry
ból i ujrzałam krew na rękawie. Hydron odepchnął Vexoskę.
– Nie pozwalam
ci jej krzywdzić!
– Wybacz,
książę. – wymamrotała Mylene i opuściła kuchnię razem z Shadowem. Kilka sekund
później usłyszałam jej wrzask, rechot Prova i huk zamykanych drzwi.
– Oczekuj pozwu,
jędzo jedna! – krzyknęłam.- Myślałam, że mnie nie znosisz. – zwróciłam się do
Hydrona.
– Nie przepadam za tobą –
mruknął i rzucił mi wacik oraz wodę utlenioną. – Jesteś bezczelna, wredna i
hałaśliwa, ale nie widzę sensu, by cię krzywdzić... – urwał na chwilę, po czym spojrzał groźnie. – Póki co.
Uniosłam brew, ale nic nie odpowiedziałam, tylko zajęłam się raną. W końcu nie chciałam złapać jakieś wścieklizny tej wiedźmy!
****
– Wstawaj. –
Uniosłam głowę i ujrzałam Lynca.
– Jeszcze pięć
minut! – jęknęłam i obróciłam się na drugi bok.
– Król Zenoheld
chce cię widzieć. – powiedział Volan. – Więc lepiej się rusz.
– Powiedz mu,
żeby się powiesił albo utopił w herbacie. – burknęłam.
Chłopak nie
wytrzymał i zerwał ze mnie kołdrę.
– Kretyn! –
rzuciłam w niego poduszką i niechętnie wstałam. – A teraz wypad muszę się
przebrać!
Lync spiorunował
mnie wzrokiem i wyszedł, mamrocząc coś pod nosem.
Wybrałam białą
suknię i dostrzegłam białe pantofle pod ścianą. Kto je
przyniósł?! I kiedy?!
Dobra, zlać to.
Muszę się ubrać, jakoś wykołować Vexosów i wiać stąd!
Fludim wskoczył
mi na ramię, a w drzwiach pojawił się Hydron. Sam.
Uśmiechnęłam się
pod nosem. Będzie dużo łatwiej, niż myślałam.
– Naprawdę
pięknie wyglądasz. – powiedział z uznaniem.
Taaa, wsadź
sobie w buty te komplementy!
Ale zamiast to
powiedzieć, uśmiechnęłam się lekko i ruszyliśmy przez korytarz do sali
tronowej.
Kiedy uznałam,
że jest pusto, złapałam Hydrona za nadgarstek. Zerknął na mnie.
– Źle się czuję.
– Przyłożyłam rękę do czoła. – Mam gorączkę?
Wyciągnął drugą
rękę, która złapałam, po czym rzuciłam chłopakiem o ścianę i popędziłam w
przeciwną stronę.
BAM!
Odbiłam się od
niewidzialnej przeszkody...O nie...tylko
nie to!
– Jessico, tym
razem tak łatwo nie będzie. - Hydron
szarpnął mnie do góry i złapał mój podbródek w palce. – Uroczo się złościsz – stwierdził, kiedy zmarszczyłam brwi i prychnęłam z dezaprobatą.
Nadepnęłam mu na
stopę. Syknął i puścił mnie. Jednak nim zdążyłam zrobić krok, podciął mnie i
poczułam prąd rozchodzący się po ciele.
Zamknęłam oczy i
straciłam przytomność.
Jessie: *wszelkimi siłami powstrzymuje się od wybuchu*
Ja: Hmm, od czego by tu zacząć...Wiem! Dziękuje Nessie za śliczny nagłówek! ^^
Spectra: Też byś zaczęła Gimpa ogarniać.
Ja: a cicho siedź! Wiecie czytelnicy, że to już połowa rozdziałów? Szybko zleciało xD
Jessie: *nie wytrzymuje i rzuca w Hydrona skarbonką*
Shadow: Hajsy lecą!
Spectra: Kup sobie jakieś porządne ubranie za nie
Shadow: Eee, bo cię nawiedzę w nocy!
Ja: Noo i będzie tu ten cudowny cykl obrazków z granic neta, ale dodam je rano, bo już śpiąca jestem, a rozdział chce opublikować teraz ^^
Obrazki z granic neta! (najwięcej Gusa, bo jest dość popularny xD)
Ja: Shadow, co to ma być?! Musimy poważnie porozmawiać o twojej kulturze!
Shadow: To photoshop ;-;
Ja: Żadnych wymówek!
Jessie: Gus gwiazda estrady xD
śp. Gus: Nawet po śmierci spokoju brak -.-
Ja: A kto powiedział, że zdechłeś? xD
Gus: ....Co?!
Ja: Ups, hihi ^^
Jessie: Spectra, zostałeś okradziooony! xD
Spectrze: Zdechnij.
Ja: Takie miny mieliście wczoraj, gdy widzieliście nas w kinie xD
Jessie: Nieee, co ty
Shun: Tylko strzelaliście się popcornem
Lync: I darliście na całe kino
Dan: I ogólnie wam odwaliło
Ja: Czy wy nie jesteście przypadkiem z patologii? Dalej z tego leję xD
Jessie: Niezbyt się pomylił
Ja: -.-
Jessie: *atak śmiechu* S-spectra cudna piżama xDD W serduszka? xD
Spectra: Zabić cię to mało...
Ja: Phaaaaantoooom of the oopeeraaaa!
Ekipa: *wkłada zatyczki*
Ja: Nawet Shadow xD
Shadow: Lync, chodź tu ty piszczałko! *wymachuje widelcem*
Jessie: To dlatego ta kawiarnia zbankrutowała....
Shadow: *foch*
Ja: Keith *.*
Keith: I tak ci nie zrobię fizyki
Ja: ;-; Bo nie będziesz z Jess!
Jessie&Keith: Zdecyduj się kobieto!
Ja: Nie krzyczcie, bo dostanę załamania i zamknę blog ;-;
Keith: Serio? -.-
Ja: (ciul, że to screen) Uwaga, uwaga, oto czego boi się Hydron
Jessie: Przerośniętego kosza z oczami i rączkami. Naprawdę?!
Shadow: A ty myślisz, że po co mu vexosi? Do obrony!
Jessie: Pytanie drugie: nie mogłeś wtedy po ludzku uciec? To mi nie wygląda na demona prędkości >.>
Hydron: Nienawidzę was -.-
Jessie: I vice versa
Keith:....Nie ja wychodzę! *trzaska drzwiami*
Ja: Neko Keith ^^ *biegnie za nim z uszami* Stóóój!
Jessie: *czerwona ze śmiechu*
Shadow: Ty lepiej uważaj na swojego chłopaka. Na dwa fronty leci
Gus: Ty za chwilę polecisz w kosmos!
Shadow: Już w nim jestem. Badum!
Ja: Tam powinna być Jess!
Jessie: Taa, tylko, że wtedy dostałby w zęby
Dan: Jasne, jasne sis. Spłonęłabyś jak piwonia
Jessie: Ej! ;-;
Ja: Ale Keith tu jest taki cudny i władczy *.* Chcę ciąg dalszy!!!
Ja: Mamy nałogowych chlaczy wina i kawy, to nadszedł czas na chlacza soczku!
Jessie: Odpowiednie do wieku xD
Gus: Jestem od ciebie starszy -.-
Jessie: Na pewno nie mentalnie :P
Ja; Albo fizyce xD
To na tyle!
Do zobaczenia! ~ profesjonalny niszczyciel psychiki Angel
Spectra: Zabić cię to mało...
Ja: Phaaaaantoooom of the oopeeraaaa!
Ekipa: *wkłada zatyczki*
Ja: Nawet Shadow xD
Shadow: Lync, chodź tu ty piszczałko! *wymachuje widelcem*
Jessie: To dlatego ta kawiarnia zbankrutowała....
Shadow: *foch*
Ja: Keith *.*
Keith: I tak ci nie zrobię fizyki
Ja: ;-; Bo nie będziesz z Jess!
Jessie&Keith: Zdecyduj się kobieto!
Ja: Nie krzyczcie, bo dostanę załamania i zamknę blog ;-;
Keith: Serio? -.-
Ja: (ciul, że to screen) Uwaga, uwaga, oto czego boi się Hydron
Jessie: Przerośniętego kosza z oczami i rączkami. Naprawdę?!
Shadow: A ty myślisz, że po co mu vexosi? Do obrony!
Jessie: Pytanie drugie: nie mogłeś wtedy po ludzku uciec? To mi nie wygląda na demona prędkości >.>
Hydron: Nienawidzę was -.-
Jessie: I vice versa
Keith:....Nie ja wychodzę! *trzaska drzwiami*
Ja: Neko Keith ^^ *biegnie za nim z uszami* Stóóój!
Jessie: *czerwona ze śmiechu*
Shadow: Ty lepiej uważaj na swojego chłopaka. Na dwa fronty leci
Gus: Ty za chwilę polecisz w kosmos!
Shadow: Już w nim jestem. Badum!
Ja: Tam powinna być Jess!
Jessie: Taa, tylko, że wtedy dostałby w zęby
Dan: Jasne, jasne sis. Spłonęłabyś jak piwonia
Jessie: Ej! ;-;
Ja: Ale Keith tu jest taki cudny i władczy *.* Chcę ciąg dalszy!!!
Ja: Mamy nałogowych chlaczy wina i kawy, to nadszedł czas na chlacza soczku!
Jessie: Odpowiednie do wieku xD
Gus: Jestem od ciebie starszy -.-
Jessie: Na pewno nie mentalnie :P
Ja; Albo fizyce xD
To na tyle!
Do zobaczenia! ~ profesjonalny niszczyciel psychiki Angel
Shadow: Oj jak długo nic nie komentowaliśmy ;-;
OdpowiedzUsuńShadow: Ale już jesteśmy^^
Harley: Dokładnie.
Pierrette: Hydron nie ładnie tak porywać ludzi.
Harley: Jak mniemam zdajesz sobie sprawę z tego że za to grozi od 18 miesięcy do 8 lat więzienia? A w Vestali grozi za to 10 lat pozbawienia wolności i dodatkowo zawiasy na 5 lat.
Pierrette: Reiko nie bądź taka tajemnicza. Powiedz coś więcej. Plisssss ;-;
Jinx: Skąd wytrzasnąłeś te kiecki Hydron? Macie na stanie w pałacu jakiegoś krawca?
Shadow: Pannę Czernicką.
Harley: A tobie Shadow za próbę gwałtu na nieletniej grozi kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności, a w Vestali od 4 do 16 lat pozbawienia wolności.
Shadow: Ale to nie ja! To drugi Shadow ;_;
Harley: Jeden pies.
Shadow: Przeklinam dzień w którym Harley zdecydowała się zostać adwokatem.
Harley: :D
Pierrette: Hydron coś ty się nagle taki opiekuńczy zrobił?
Jinx: Haha, nie licz że ona będzie twoja. Jessie jest kociaka i nikogo innego.
Harley: Nie wolno sobie zarzekać prawa do innych osób Jinx.
Jinx: Co proszę? Ja nie zarzekam sobie do nikogo prawa. Harley nie wyjeżdżaj mi tu z tekstami w sądowniczym tonie. Co ty Wesołowka?
Harley: Nie.
Shadow: Lync nikt cię pukać nie nauczył?
Harley:*śmieje się*
Shadow: A tobie co?
Harley: No wiesz...ekhm...to pytanie to trochę takie nie na miejscu.
Shadow:*mamrocze do siebie* Spokojnie Shadow. Ona po prostu dojrzewa. To przejściowe. To minie.
Lync: Te buty to na pewno krasnoludki przyniosły.
Jinx: Taaaaaaa te same które zaje*** mojego SW1911 i Magnum?
Lync: No pewnie że tak.
Jinx: To Mylene poraziła cię prądem zgadłam?
Shadow:*jego głos wręcz ocieka ironią* Tak, bo ona jako jedyna ma bat.>.>
Jinx: Z Vexosów tak.
Shadow: A niby czemu tak myślisz? Uważasz że nikt inny broni nie mógłby dostać.
Jinx: Nikt normalny nie da dziecku broni, nikt przy zdrowych zmysłach nie da psychopacie broni, książę jest na to za miękki, Volt ma od czegoś mięśnie, kociak nie bawi się takimi zabawkami, a Gus'owi nie jest to do niczego potrzebne. Więc zostaje tylko Mylene.
Shadow: -_-
Dan: Fludim ja ci mówię nauczysz się w końcu otwierać portale :D
Jinx: Rozdział genialny jak zawsze dobrze że rok szkolny nie wybił cię z rytmu i z wprawy :* . Jessie pilnuj tam kociaka bo coś z nim chyba ostatnio źle. :*
Dan: Przepraszamy za krótki kom. Następny postaramy się dać dłuższy :))
Harley i Pierrette: POZDRAWIAMY I WENY BARDZO, BARDZO, BARDZO, BARDZO DUŻO PRZESYŁAMY^^.
Jessie: Akurat "normalność" to nie jest główna cecha Vexosów >.>
UsuńShadow: Ja nikogo nie chciałem zgwałcić ;-;
Keith: No ja mam nadzieję -.-
Ja: Mnie szybciej moje rodzina wybije z rytmu, muszę nowy zacząć póki jestem sama >.>
Jessie: Teraz ogarnęłam, że jestem nieprzytomna i sama z Hydronem.
Hydron: Przecież ja nic nie robię
Jessie: No jasneee
Ja: Nie za dużo tej weny? Elz też jest potrzebna!
Jessie: Ej, sado maso a ty co tak zamilkłeś?
Shadow: Tęsknisz za nim?
Jessie: Chyba ci to udko zaszkodziło.
Jenny: O, mam prawnika! xD
Jessie: Hydron, a ty mi dalej nie powiedziałeś czemu się boisz robota!
Akane: Robimy zakład? :D
Jessie:Jaki?
Fludim: Ale kiedy, Dan? Kiedy? ;-;
Jessie: Teraz!
Fludim: Nie mogę ;-;
Ja: Mam już inny pomysł jak się wydostaniesz
Kochna cudny rozdział <3 zabijesz mnie tym czekaniem na Keitha xD
OdpowiedzUsuńNo na Keitha jeszcze trochę się poczeka xD
UsuńJessie: I co? Hydrona mam w zastępstwie?
Ja: No ale przynajmniej się pobawisz xD
Jessie: TAAA, ubaw po pachy -.-
Jessie :Kto powiedziałże Hydron ma wyjść z tego cały ^^
UsuńJessie: Heh, w sumie ^^
UsuńHydron: Angel?
Ja: Nigdy cię nie lubiłam xD
Hydron:Zajmijcie sie Keithem a mnie zostawcie w spokoju!
UsuńXD
Jessie: Nein >.>
UsuńHydron: Zamknąć cię w lochu?
Jessie: Powodzenia ^^ *zauważa Keitha i wyskakuje na parapet* Ha, przegrywasz!
Jej pierwsza!
OdpowiedzUsuńI chyba coś mi uciekło, ale u mnie to normalne XD
Dobra jednak nie pierwsza -,-
UsuńGłupi tel...
A co uciekło? Bo wiesz, ja czasami mogę nie dodać jakiś rzeczy, albo dodaję później xD
UsuńMoment kiedy Jessie trafiła do znów do Vexos
UsuńPod koniec rozdziału 37 Fludim wytworzył przez przypadek tunel wymiarowy i bum! Wylądowali u Vexosów xD (potem się ładnie wyjaśni skąd Fludim ma tą zdolność ^)
UsuńProszsz bardzo bardzo proszsz, nie ma za co ^^ To była czysta przyjemność ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam... kiedys tam xD ale przeczytam! *dorwała laptop*
Ja: *wyszczerz, że znowu usta bolą, bo śmiać się na całe gardło trochę trudno*
OdpowiedzUsuńKim: Matryoshka. *.* A ten fragment jakby manga ma świetną kreskę. ^^
Aaron: *bandażuje rękę Kaosu*
Kaosu: Ze wszystkich ludzi, dlaczego akurat Aaronnia musi mnie opatrzyć?
Aaron: Co lolittko, nie ufasz moim umiejętnościom?
Kaosu: Myślę, że ty ich nie posiadasz słońce ruskie.
Hiromi: Nie uważałeś zjeżdżając z dachu, to teraz cierp. -.-
Kaosu: Ale już pięciolatek ma większe kompetencje niż on! *krzywi się, bo Aaron mocniej zacisnął bandaż*
Arisu: *strzela do tarczy ustawionej za oknem*
Ja: ...Skąd masz pistolet?
Arisu: Dostałam.
Ja: Na urodziny?
Arisu: *kiwa głową*
Jessie: Co się stało, Kaosu? To przez Jen?
UsuńJenny: Nie płacę za ubezpieczenie!
Ja: *znalazła żyłę złota artów* Będzie balet xD
Jessie: Sto lat, Risu! *wciska jej paczkę pocky* Sorki, że spóżnione ^^ *tuli dziewczynę*
Ja: Zgadzam się, Kim *>* Muszę znaleźć więcej takich!
Spectra: Spróbuj...
Keith&Jessie: *ścigają się po lesie*
Jessie: *stoi na czubku drzewa*
Keith: Złaź, zanim coś sobie zrobisz
Spectra: Nie schodź! Jest szansa, że spadniesz!
Jessie:....
Kaosu: *chce coś powiedzieć*
UsuńHiromi: *uprzedza go* To przez jego własną głupotę. Jakby uważał nic by się nie stało.
Kaosu: -.-
Arisu: *przerywa strzelanie* ...Nic nie szkodzi... Dzięki. *bierze jedno do ust i kontynuuje strzelanie*
Aaron: Na które konkretnie urodziny dostałaś?
Arisu: *wzrusza ramionami*
Hiromi: A to nie od ciebie to ma?
Aaron: Nooo, nie.
Arisu: Od Petrova.
Raksha: *cichaczem przemyka do pokoju*
Kaosu: Ra-ra! ^^ *przytula dziewczynę zdrową ręką*
Hiromi: Ra-ra?
Kaosu: Stary przydomek. ^^ Gdzieś ty była całe dnie?
Raksha: *speszona próbuje się wyswobodzić* Na wyjeździe...
Ja: *pochłonięta wróżbami*
UsuńKeith: *tak wkurwiony, że aż płonie*
Ja: Ups xD
Jessie: Jest taki lew z bajki co się nazywa ra-ra! xD
Jenny: Kaosu, wyleczyć cię? No chyba, że złamana, b wtedy nie mogę
Hiromi: *rusza na poszukiwania gaśnicy*
UsuńKim: A z jakiej toż bajki?
Kaosu: To tylko mała rana. Nic mi nie będzie. ^^
Hiromi: *wraca z gaśnicą* "Mała rana", taa oczywiście. *podnosi gaśnicę z niemym pytaniem czy użyć*
Aaron: Złamania nie widziałem, więc jeśli możesz, to ulecz pomidora. Jakoś nie mam ochoty zmieniać mu opatrunku co godzinę.
Jessie: Nie wiem, Angel ją oglądała jak się zajmowała swoim siostrzeńcem xd
UsuńJa: *szczęka zębami* Pat, naapraw
Jessie: Keith nas ogrzewa
Ja: No chyba ciebie -.-
Jenny: *unosi rękę nad bandaż i pojawia się czerwone światło, które po chwili znika* Prosz
Przeczytane! *idzie doczytac ksiazke*
OdpowiedzUsuńBrawo! xD
Usuń