niedziela, 2 października 2016

Rozdział 36: Podróże wózkiem sklepowym po domu Marucho czyli Wojownicy odpoczywają!

   Okazało się, że poprzednia noc była ostatnią, którą w pełni przespałam. Dlaczego? Bo już następnej dopiero gdy była czwarta, postanowiłam się położyć. A po dzisiejszym dniu spędzonym na różnych głupotach, nieudanych próbach nauczenie Miry gotowania i rozdzielania Ace’a od Dana szaleliśmy jeszcze bardziej!
 Jess, patrz, co mam! – okrzyk Dana oderwał mnie od oglądania filmów na tablecie.
Szatyn pchał najprawdziwszy sklepowy wózek! Wytrzeszczyłam oczy i rzuciłam tablet na stolik.
– Skąd to masz? – spytałam, wstając.
 Na trzecim piętrze jest taki mini sklep i tam było ich kilka. – wyjaśnił Dan.
   Dobra, nie chce wnikać po co rodzicom Marucho sklep w domu. W gruncie rzeczy czemu ja się dziwię? Mają tu zoo, kawiarenkę, spa i kino. Sklep nie jest niczym specjalnym.
 Bierz jak najwięcej poduszek. – rozkazał Kuso.
 Dan, czy ty chcesz...
 Dokładnie! Będziemy podróżować wózkiem po domu Marucho!
 Ale nie mamy wiosła ani niczego w tym rodzaju! – zauważyłam.
   Machnął lekceważąco ręką i popędził w głąb korytarza. Gdy wrócił, wózek miał już dwa miękkie siedziska i był otoczony grubą warstwą poduszek. Okoliczne kanapy zostały pozbawione swoich ozdób, ale przecież jesteśmy ważniejsi!
   Dan machał dumnie miotłą. Chciał ją przerzucić do drugiej ręki, ale coś mu nie wyszło i trafił się w głowę, a miotła rąbnęła o ścianę.
 Ciii! – Przyłożyłam palec do ust. – Jest już druga! Większość pewnie śpi!
 Dobra, dobra. Bez tych nerwów. – Wyszczerzył się Kuso.
   Władowaliśmy się do środka, Dan odepchnął się miotłą od podłogi i popędziliśmy w nieznane.
   Zapomnieliśmy o jednej, podstawowej rzeczy, która obowiązuje w domu Marucho. Nigdy, PRZENIGDY nie chodź w nim po ciemku! A my jechaliśmy w całkowitej ciemności!
– AAAAAAAA! – wrzasnęliśmy jednocześnie, gdy wózek zachybotał, a potem zaczął rozpędzony zjeżdżać ze schodów, podskakując przy tym.
 Babcio Mary ratuj mnie! Obiecuję, że nigdy więcej nie będę kąpała twoich kotów, a potem suszyła ich suszarką! – krzyknęłam, kiedy prawie wyleciałam. Na szczęście jedną ręką złapałam się z rączkę wózka, a Dan przytrzymał mnie za ramię.
 Suszyłaś koty suszarką? – krzyknął zdumiony.
 To nie jest teraz najwa....AAAAAA! – Wózek wyrzucił nas do przodu. Zacisnęłam powieki i oczekiwałam na bolesne spotkanie z ścianą lub podłogą. Ciekawe czy coś sobie połamię...Kto wezwie pogotowie? Znajdą nas w ogóle w tych ciemnościach?!
 Mam cię! – Usłyszałam i poczułam, jak ktoś mnie łapie. Otworzyłam oczy i ujrzałam Ace’a.
– Mój ty zbawicielu! – wrzasnęłam i zaczęłam go dusić. – Dzięki stokrotne!
– P-powietrze! – wydusił i zrobił się nieco siny, więc go puściłam i zeszłam na podłogę.
   Ace zapalił światło, dzięki czemu dostrzegłam powyginany wózek, rozsypane poduszki i Dana leżącego na jednej z nich.
– Mięęęchoo! – Zaczął machać rękami jak zombie, a z ust pociekła mu ślina.
   Grit prychnął z politowaniem i krytycznym spojrzeniem zmierzył szatyna.
– Co się dzieje? – Na szczycie schodów pojawiła się Mira, za nią Runo z Julie, a na szarym końcu zaspany i rozczochrany Marucho.
 Eee... – Podrapałam się po karku i zaśmiałam nerwowo. – Nic takiego...
   Jednak rozwalony wózek, wpółprzytomny Dan i poduszki mówiły same za siebie.
– Daan! – Runo zaczęła klepać chłopaka po twarzy.
 Makaron. – wymamrotał Kuso, łapiąc ją za włosy i wąchając je, za co dostał w łeb i ocknął się.
 Za co?! – oburzył się, masując siniaka.
 Z-z-za wszystko! – wydarła się Runo i znokautowała go.
   Parsknęłam śmiechem na ten widok.
Sorki, Marucho, za wózek. – zwróciłam się do blondynka.
 Nic się nie stało.  – odparł. – Mogę wracać do spania?
   Zerknęłam na zegar, stojący w kącie. Dochodziła trzecia. Czas najwyższy by się nieco przespać. W końcu nie chcę jutro wyglądać jak trup!

****

   Spectra po raz kolejny przetarł ręką twarz i spojrzał ponuro na pusty kubek po kawie (wyjątkowo nie wino xD). Nie mógł zasnąć i sam nie wiedział czemu. Przecież nic takiego się nie działo! Ale jednak coś go dręczyło. Tylko co to było?!
   Zirytowany westchnął, wstał i powędrował do kuchni na poszukiwanie jakiejś herbaty uspokajającej czy czegoś w tym rodzaju. Pamiętał, że Gus coś takiego kiedyś kupował (ciekawe czemu xD).
 Coś nie tak? – spytał Helios, siadając na blacie.
 Nic, tylko nie mogę usnąć. – odparł, włączając czajnik.
   Szumiąca woda była jedynym dźwiękiem w pomieszczeniu. Spectra w zadumie wpatrywał się w sufit, a jego bakugan obserwował go z niepokojem.
   Nagle Phantom zrozumiał, co go dręczy. Było po prostu za cicho. On sam za wiele się nie odzywał, podobnie jak Helios, a tylko oni byli na statku. Gus został prawdopodobne zabity przez Zenoheld, a Jessica była z Wojownikami i ani myślała wrócić.
   Nie chodziło o to, że potrzebował hałasu, ale przyjemnie było od czasu do czasu z kimś porozmawiać lub posłuchać, nawet jeśli miałby to być rechot Shadowa lub różne zmartwienie Gusa.
   Z dzióbka czajnika wypłynęła para. Sięgnął po niego i nalał sobie wrzątku do kubka. Wtedy z kieszeni jego płaszcza wypadło małe urządzenie z małym monitorem i wieloma guzikami.
Podniósł je. Po co mu to?
   Błyskawicznie przypomniał sobie cały plan. Pozostawił napar na stole i szybkim krokiem podążył do laboratorium. Siadł przy komputerze i wstukał kilka cyfr. Na monitorze pojawił się plan miasta. Spectra najpierw sprawdził dane w gantlecie, a potem wstukał je do wyszukiwarki.
   Wszystko gotowe.
   Na jego usta wpłynął złowrogi uśmiech. Odchylił się na fotelu.
  Czemu on zapomniał o tym planie? Przecież był perfekcyjny.
   Może to dlatego, że czasami litował się nad tą idiotką z potężną mocą?
   Phy, co za idiotyczny powód.
   Po prostu bez Gusa niektóre rzeczy zabierały więcej czasu.
   Tak, to jest prawdziwy powód.

****

   Chyba jestem wampirem, bo gdy odsłoniłam okno i zobaczyłam słońce, to wkopałam się z powrotem pod kołdrę i odmówiłam Fludimowi wysunięcia głowy.
 POBUDKA, JESSIE! – Jednak ciepła pierzyna została ze mnie brutalnie zerwana.
Wściekła jak nie wiem co, zerwałam się do siadu.
– Kto śmie zakłócać mój sen? Jak cię zaraz przejadę pociągiem, wyrzucę do rzeki, a na koniec wepchnę do kanalizacji, to pożałujesz tego czynu! – wydarłam się. – A-akane?! – Zamarłam na widok dziewczyny z długimi fioletowymi włosami, niebieskimi oczami w białej koszulce na ramiączkach i zwykłych rurkach.
 Cześć, Jess! – Rzuciła się na mnie i zaczęłyśmy się przytulać, gadać coś do siebie i próbować wstać, co skończyło się wizytą na podłodze.
– Gdzie Haruka i Jane? – spytałam, gdy dowiedziałam się, że moja przyjaciółka wie o wszystkim od Micka i została wpuszczona tu tylko dzięki temu, że zagroziła ukradnięciem buldożera i rozwaleniem budynku.
 Obydwie pojechały na wymianę do Hiszpanii. – odparła Akane.
 Co tam z szkołą?
 Przecież wiesz jakie są zasady: napiszesz im test semestralny i możesz nie przychodzić na lekcje.
 No w sumie. – Przeciągnęłam się.
– Jessie, ten taki szatyn...
– Dan.
 O! Dan powiedział mi, żeee – Nachyliła się i  uśmiechnęła chytrze. – zakochałaś w jakimś tam Vestalianie! Czy to jest prawda i czemu ja nic o tym nie wiem?! – Skrzyżowała ręce na piersi i spiorunowała mnie wzrokiem.
   Oszołomiona, zakrztusiłam się własną śliną. Akane cierpliwie przeczekała mój kaszel.
 Po pierwsze, ja się w nikim na zakochałam, tylko go lubię!
 Każda tak mówi.
 Nie przerywaj mi! A po drugie, kiedy ty przyszłaś, że ta papla zdążyła ci to powiedzieć?!
 O ósmej. Teraz jest dziewiąta. – uprzedziła moje kolejne pytanie. – A ten chłopak jak się nazywa?
 Keith. – odparłam, planując morderstwo Dana.
 Nieźle. Ma klatę, nieziemski głos i cudną twarz?
 Skąd mam wiedzieć czy ma klatę? – oburzyłam się.
 Oj pewnie podpatrzyłaś. – Akane przysunęła się do mnie  i nim zdążyłam zauważyć, co planuje, zaczęła mnie łaskotać. – Przyznaj się albo nie przestanę.
 Powieś się! Hahaha...dobra! Dobra! Hahaha! J-jest serio przystojny! – wydusiłam z siebie.
 Wiedziałam!
 Utopię cię w ściekach. – burknęłam, odgarniając włosy z twarzy.
 Czekaj, nie powiedziałaś mi czy podglądałaś czy Keith ma klatę! – zauważyła i z złowieszczym uśmieszkiem zaczęła ruszać palcami.
 Ma!
– Nie dosłyszałam.
 Ma, głuchoto! Widziałam na własne oczy. Starczy?!
 Coś za cicho mówisz.
   Cisnęłam w nią poduszką i nie wytrzymałam.
– WIDZIAŁAM KLATĘ KEITHA NA WŁASNE OCZY, WYSTARCZY?! – wydarłam się.
   Brzdęk.
   Zerknęłam do góry. Dan i Mira stali z kubkami herbaty, a liderka właśnie jeden upuściła. Mieli otwarte usta. Ruda patrzyła się na mnie zmieszana i zaskoczona, a Kuso krztusił się od tłumionego śmiechu. Akane też nie wytrzymała i dostała ataku śmiechu. Zrobiłam się czerwona ze złości i zażenowanie (bardziej z tego pierwszego).
 To nie tak! To nie byłam ja! – wrzasnęłam, kopnęłam Akane i wbiegłam do łazienki, trzaskając drzwiami.
 Jessie, czy ty naprawdę... – zaczął Fludim, ale mu przerwałam.
– To była wyjątkowa sytuacja, gdy byłam wpółprzytomna! Dotarło?!
– T-tak...
   Kiedy już przebrana wyszłam z łazienki, na korytarzu rozbrzmiał śmiech Akane i wrzaski Ace oraz Dana. Westchnęłam i wytknęłam głowę przez drzwi.
– Co znowu? – spytałam Shuna, na widok szamocących się chłopaków.
– Pokłócili się, który zje ostatnią babeczkę.
   Wykonałam jak najbardziej prawidłowy facepalm i już chciałam dopaść Akane, gdy z głośników popłynął głos Kato.
 Proszę was wszystkich o zebranie się pod główną widną.
 Nareszcie wszystko jest gotowe! – ucieszył się Marucho.
   Wymieniliśmy zaciekawione spojrzenia. Co tym razem wymyślił młody naukowiec?

 ~~~~~~~~~~~
Rozmowa o zodiakach (pozdro dla Kitty xD) zmotywowała mnie by napisać rozdział. Dziwne życie, oj dziwne xD Pojawił się na chwilę Spectra z swoim kolejnym "super" planem.
Spectra: Czy ty coś sugerujesz?
Ja: Skądże.
Spectra: -.-
Ja: *wyszczerz* Jeszcze dodatkowo leje, więc szybko go napisałam ^^ I pojawiła się Akane!
Akane: *macha ręką jak szalona* Cześć, wszystkim!
Shadow: Jaka energiczna O.o
Ja: Się dziwisz? Nie umiałabym stworzyć szarej myszki, co przeprasza, że żyję xd
Shadow Aaa...chociaż nie, masz rację
Ja: No właśnie ^^ A wgl wiedzieliście, że do charakteru Spectra pasuje baran? xD A do Jess strzelec, a strzelce i barany raczej nie tworzą związków. Ale ja walę zasady! xD
Spectra: Buntownik level hard
Ja: Ty, bo jak zostaniesz tym Romeo, to poniesiesz najbardziej idiotyczną śmierć!
Spectra: *wzrusza ramionami*
To tyle od nas
Mam nadzieję, że jak was nie rozśmieszyłam, to chociaż nikłe uśmiechy się pojawiły ^^
Do następnego!


12 komentarzy:

  1. Przeczytane! ^^
    Kelly: *zwija sie ze smiechu gdzies z tylu*
    Megi: Oddychaj, oddychaj *wahluje ja ksiazka* Oddychanie to podstawa
    Ja: Kom mizerny, lece sie zadreczac ze nie umiem pisac. A i Rozdzial zarabisty! (jak zwykle xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umiesz pisać i mi się nie zadręczaj! Bo tam przyjdę i sprzedam kopniaka xD
      Jessie: *bije sie z Akane gdzieś z tyłu*

      Usuń
  2. Ja: *mówi między napadami śmiechu* Strzelec? Też jestem strzelcem ^^ i smokiem.
    Kaosu: Ale to w chińskim zodiaku.
    Ja: Czy to ważne? Ważne, że to jedno z moich ulubionych zwierząt. ^^
    Kim: *niesie stos mang i książek w jednej ręce, a drugą macha do Akane* Heyo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: Jak ja ^^
      ja: I nie łączysz się ze Spectrą U.U
      Jessie: No przykro
      Ja: I tak będziecie razem *.*
      Fludim: Nie spoileruj
      Akane: Teletubisie mówią: heyooo!

      Usuń
    2. Hiromi: Co tu jest do spojlerowania? Przecież to było wiadome od samego początku. ;)
      Kaosu: Autorki mają w głębokim poważaniu, co zodiak (i nie tylko) mówi jeśli koliduje to z ich zamierzeniami.
      Kim: *układa książki na półce, niektóre trzymając na głowie* Co tam u ciebie ciekawego?

      Usuń
    3. Akane: *pilnuje czy Keith czyta podręcznik pt "Jak ogarnąć Jess"
      Jessie: Kiedy to go napisałaś?
      Akane: Miałam trochę czasu ^^
      Jessie: Ale ty mnie nie umiesz ogarnąć, a ja ciebie
      Akane: *przykłada palec do ust* Ciii, a ogólnie zarąbiście ^^ a u cb?
      Ja: Wiadomo XD

      Usuń
    4. Kim: A nic nadzwyczajnego. Kaosu znowu latał na świeczkach. Aar znowu gra w finger roulette, co wychodzi mu coraz lepiej, ale wciąż ma poranione palce. Mizuś wścieka się na Behemota, Behemot na nią prycha. Kazami przypalają tosty.
      Hiromi: Norma.
      Kim: No i sobotę znowu wybuchła nam kuchnia, a ciasto się nieco zważyło. Ale to już wina Yun.

      Usuń
    5. Akane: Kabum kuchnia? Mi kiedyś pół domu spłonęło ^^ *wcina lody i głaszcze chomiczka po brzuchu* Jess, pamiętasz jak u ciebie wtedy zamieszkałam?
      Jessie: Nom, i wbiłaś do sąsiada cała z ketchupu z nożem w ręce.
      Akane: Policja nie dała mi się wytłumaczyć
      Jessie: Podbiłaś im oko, a jednemu paralizator przyłożyłaś sama wiesz gdzie
      Akane: Ale żyje! I ma dzieci!
      Ja:*wyrzuca muchę i trafia w kogoś* Ups..

      Usuń
  3. Ten buldożer mnie dobił xDDD No i zostałam pozdrowiona! ^^ Pisz, pisz, bo sytuacje w tym opowiadaniu są nieziemskie i poprawiają człowiekowi humor! QwQ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to Akane xD
      Takie to jest ich główny cel xD
      Akane: *dręczy Keitha*
      Jessie: *rozważa zabójstwo łyżeczką*

      Usuń
  4. Jinx: Puk puk.
    Harley: Już.
    Pierrette: Przeczytałyśmy.
    Harley i Pierrette: Rozdział.
    Jinx: Kociaku na jakiż to plan znów wpadłeś? Hm? Jestem jego częścią?
    Shadow: Jinx wiesz że to nieładnie przystawiać się do cudzego faceta? Uważaj bo jeszczeJessie wydłubie ci za to oczy >.>
    Jinx: Ty się na żartach nie znasz Shadow. Ja mam swojego kociaka. A kicia na pewno się na mnie nie zezłości.
    Shadow: Oczywiście.
    Jinx: Nie wierzysz mi? Więc się zapytam: Jessie złościsz się na mnie? Tak w ogóle. Akane czuję że związkowi tych naszych friend'ów przyda się mała interwencja kogoś z zewnątrz*wskazuje na siebie i Akane*. Ty się zajmiesz Jessie a ja zabiorę się za Keith'a co ty na to?
    Harley: Kuso nie spodziewałam się że kradniesz. Nieładnie. Znaczy wiesz ja sama święta nie jestem, ale mogłeś porwać się na coś lepszego niż wózek ze spożywczaka.
    Dan: Powiedziała ta która ukradła cukierki i zabiła sprzedawcę >.>
    Harley: -,-. Jesteś dla mnie nie miły wiesz? A ja tego bardzo nie lubię.
    Jinx: Dobra. Mniejsza. Angel rozdział taki...taki...
    Harley: Taki w stylu commedia dell'arte .
    Jinx: Właśnie. Czyli SUPEROWY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Pierrette: Życzymy Ci mnóstwo weny.^^
    Harley: Na next czekamy. :)
    Pierrette i Harley: I na next czekamy ^^
    Dan:*patrzy na bliźniaczki* To dlatego Ace mówił że...
    Harley: Co mówił?
    Pierrette: Coś obraźliwego?
    Dan:...Nie*ucieka*
    Harley i Pierrette: Kuso wracaj tutaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akane: *wcina pozostałości lodów* Ty myślisz, że nie wiem? Ja już mam tyyyle planów!
      Jessie: Jasne, że się nie gniewam ^^ A ty Akane, najlepiej się rzuć pod pociąg!
      Akane: Może kiedyś
      Jessie: Daaj trochę! *zaczyna sobie z Akane wyrywać pudełko lodów miętowych i dźgać się łyżką*
      Dan: *zbyt zajęty darciem się jaki to jest wspaniały*
      Spectra: *próbuje udusić Autorkę rajstopami*
      Ja: *broni się nożyczkami* Ja czekam na jutrzejszy wos xD
      Jessie: Kom mało ambitny, ale szkoła wysysa wenę, a Angel jakieś shoty sobie wymyśliła ;-;

      Usuń