poniedziałek, 31 października 2016

One shot#2 Puścić Jess samą na Vestalię

 Akaneeee!
   Dziewczyna odwróciła głowę i ujrzała Dana Kuso oraz Barona pędzących w jej kierunku.
 Kto to ten różowowłosy? – szepnęła Jane, wyjmując jedną słuchawkę z ucha.
– Baron Leltoy. Vestalianin. – odparła Akane. – Co jest? – zapytała Dana, gdy ten je dogonił.
 Widziałaś gdzieś Jessie?
 Rano do niej wbiłam, ale była zajęta, więc poszłam tylko z Jane na zakupy. – powiedziała nastolatka, wskazując na przyjaciółkę, a potem na torby z logiem sklepu. – A co?
– Bo dzwonię do niej od godziny i nie odbiera, a umówiliśmy się!
– Może gdzieś wyszła. – powiedziała Jane. – A ogólnie to cześć. Jestem Janice, ale mówcie mi Jane, ok? – Uśmiechnęła się miło, wyjmując lizaka z ust.
 Dan Kuso. – przedstawił się szatyn.
– Wiem. Jesteś liderem Młodych Wojowników i żarłokiem jak ich mało. – Jane zerknęła na Barona. – A ty jesteś?
   Leltoy poczuł, że robi się czerwony. Ziemianka miała takie ładne oczy i prawdę mówiąc spodobała mu się.
 J-jestem B-baron. – wydukał, wbijając wzrok w buty.
   Dan uniósł brwi do góry i miał ochotę parsknąć śmiechem, ale uchwycił mordercze spojrzenie Akane mówiące: Nawet nie próbuj, bo cię przejadę buldożerem!
– Baron – kun? Miło poznać.
 MIŁOŚĆ KWITNIE WOKÓŁ NAS! – wydarła się Akana, a jej oczy zaświeciły się. – Kolejny paring! Na pierwszym miejscu oczywiście jest Kessie, bo w końcu będę chrzestną, ale później jest Dan x Runo....Muszę wam jakąś nazwę wymyślić! Potem jest Mira x Ace – tutaj też przyda się nazwa. Taaa i teraz dochodzi mi Jane x Baron – kun! – Dziewczyna zaklaskała kilka razy. – Jestem taka szczęśliwa! Rzecz jasne, zaprosicie mnie na śluby, nie?
– Tobie już nawet psychiatra nie pomoże. – westchnęła z politowaniem Jane, wiążąc swoje czarne włosy w kucyka. – Jestem pełna podziwu dla Gusa, że z tobą wytrzymuje. – Posłała znaczący uśmieszek Japonce.
 T-to jest...yyy...Ej! Mieliśmy iść sprawdzić, gdzie Jess się zaszyła! – błyskawicznie zmieniła temat. – Chodźcie, mam klucze! – nie czekając na odpowiedź, puściła się biegiem w dół ulicy.
    Jane roześmiała się, widząc ogłupiałe miny chłopaków.
 Akane robi głównie za swatkę, ale sama wpadła w sidła miłości. – wyjaśniła. – I nie martw się Dan. Ona woli dręczyć Jess i Keitha. – Splotła ręce z plecami. – Chodźcie, zanim nam zwieje.
***

 Jess, telefoniku się nie odbiera, co? – Akane bez ceregieli wpadła do pokoju. – O, cześć Mira! – przywitała Vestaliankę.
 Hej, Akane, Jane, Dan, i Baron. – powiedziała Mira, gdy wszyscy wpadli do pokoju Jessici.
– Szukacie Jessie?
 Dokładnie! Widziałaś ją może?
 Poleciała jakiś czas temu na Vestalię. – odparła Mira.
 Heee? Czyżby odwiedzić Keitha? – Akane usiadła po turecku na dywanie. – No wreszcie coś się dzieje! Już myślałam, że będę musiała wkroczyć do akcji!
 Jessie by cię utopiła w ściekach. – mruknęła Jane, odkładając zakupy. – I wcale jej się nie dziwię, bo ty masz dziwne formy „pomocy”
 A co ci się nie podoba? – zawołała oburzona Akane.
– Wszystko. Mam ci przypominać, co odwaliłaś w gorących źródłach?
– No to akurat nie był dobry plan. – przyznała Akane, drapiąc się po karku i śmiejąc głupkowato.
– A co takiego zrobiłaś? – zaciekawiła się Mira.
 Keith ci nie mówił? – zdziwiła się Jane. – Przecież to była akcja roku!
 Może nie chciał...   wymamrotała Akane.
   Dan i Baron, widząc, że są totalnie zlani, a Jessici nie ma, cicho wycofali się z pokoju. Dopiero na schodach odetchnęli z ulgą.
 Mało brakowało, a zostalibyśmy wciągnięci w strefę babskich plotek. – zauważył Dan, gdy zeszli na dół do salonu.
 A to najgorsze piekło dla każdego faceta. – dodał Mick, wyłaniając się z kuchni z kubkiem kawy. – Yo.
***

   Mira wybuchnęła śmiechem i zasłoniła usta ręką po wysłuchaniu relacji Jane. Akane wcisnęła twarz w poduszkę.
 Myślałam, że Keith i Jess mnie ukatrupią! – jęknęła.
 Dziwisz im się? – spytała Jane. – Ale oni chyba są ze sobą blisko? – zwróciła się do Vestalianki.
– Tak, ale trudno się dziwić, nie?
 Nom. – mruknęła dziewczyna, gryząc patyczek po lizaku.
 Tylko po co ona poszła do Keitha? – zastanawiała się na głos Akane.
 Może znów ma jakiś problem z fizą.
 Ale mój brat jest tutaj. – powiedziała zdziwiona Mira. – Razem z Gusem poszli do Marucho.
 Czyli Jess poszła do Ace’a?
 Nie...Poszła pozwiedzać stolicę Vestalii. Powiedziała, że chce ją lepiej poznać.
   Jane i Akane zbladły.
 Co jest? – zaniepokoiła się Mira.
 Jess...poszła sama zwiedzać?
 Tak?
 Bez mapy i tak dalej?
 No chyba.
– I bez nikogo?
– Owszem.
   Akane i Jane spojrzały na siebie skrajnie przerażone.
 Mira....
 Tak?
 My jej już chyba nigdy więcej nie zobaczymy...
 Co?!

***

   Znacie to uczucie, gdy wiecie, gdzie macie wrócić, ale nie wiecie jak?
– Mówiłem byś skręciła w lewo, a ty poszłaś w prawo! – opieprzył mnie Fludim, gdy po raz piąty stanęliśmy przy tej samej fontannie.
 Dobra, nie denerwuj się tak. Zaraz kogoś spytam o drogę i będzie cacy. – powiedziałam, szukając potencjalnej ofiary.
– Mogłaś to zrobić godzinę temu!
 A ty mógłbyś się w końcu nauczyć otwierać portale. – mruknęłam i podbiegłam do dziewczyny mniej więcej w moim wieku. – Przepraszam, wiesz może jak dojść na główny plac?
 Jasne! Musisz iść prosto do końca uliczki, potem skręcić w lewo i przy takim granatowym wieżowcu skręcić i  wejść w park. Z parku wyjdziesz zachodnią bramą i będziesz na placu. – wytłumaczyła.
– Ok, dzięki. – Pomachałam jej i oddaliłam się.
– Nie ma za co, Jessica- san! – zawołała.
 Jesteś już wszędzie znana. – zauważył Fludim.
 W końcu byłam jedną z tych, którzy obalili Zenohelda. – Przystanęłam i spojrzałam na błękitne niebo i białe chmury. Delikatny wiatr rozwiał moje włosy. – Wreszcie zapanował spokój. – szepnęłam, patrząc na swój cień.
 Masz rację. Ale za jaką cenę. – Zerknął na mnie.
 Już nic mi nie jest. – Uśmiechnęłam się. – Mnie nie da się tak łatwo zniszczyć!
 Akurat to wiem. – rzekł i schował się do mojej kieszeni.
   Szłam według wskazówek dziewczyny i dotarłam pod osiedle wieżowców.
I tu zaczęły się schody.
 Który z nich to granatowy? – jęknęłam, co chwila przebiegając na drugą stronę ulicy, bo obydwa wieżowce był tego samego koloru. – Fludim, ratuj!
– Yyy, ale one są niebieskie. – odparł bakugan.
   Faceci i ich odróżnianie kolorów...
 Nie pomagasz! – Rozglądnęłam się za pomocą, ale jak na złość nikt nie szedł! – Dobra, wyliczanka!
   Padło na wieżowiec po prawej stronie, więc tam też poszłam.
 Teraz powinien być park. – mruknęłam, gdy wydostałam się z plątaniny uliczek, osiedli itp.
   Wiecie, gdzie trafiłam?
   Sama nie wiem....
   Przede mną rozpościerał się widok na stożkowate wieżowce, ułożone w dwa rzędy.
 Może to jest vestaliański park? – zasugerował Fludim.
 Oślepłeś?
 Mówiłem, byś z kimś poszła!
 Ale wszyscy byli zajęci!
 A Reiko?!
 Chciała koniecznie iść po sukienki i materiały na mundury, to ją puściłam! Rany, Fludim, zachowujesz się gorzej niż Gus tydzień temu!
 A co się stało tydzień temu?
– Zaplątałam mu grzebień we włosach i trzeba było ich trochę obciąć...
 Jessie...  Fludim się ostatecznie załamał. – Nie, stop! Dzwoń po Mirę, Ace’a czy tam Keitha by cię znaleźli i stąd wyciągnęli!
– Jest taki mały problem.
– Jaki?
 Zapomniałam komórki.
 Na wszystkich Starożytnych! Gdzie ty miałaś dziś łeb!?
 Ej, nie krzycz na mnie!
 A ty na mnie!
 Ty zacząłeś!
 Bo twoje zapominalstwo mnie dobija!
– To zdarzyło się tylko jeden raz! Fludim, dziwnie się zachowujesz.
 Bo...  zawahał się. – martwię się! Po tym wszystkim, co się wydarzyło.
 Nie mówmy o tym. – powiedziałam stanowczo.
 Dobrze.
   Szliśmy dalej w milczeniu. Z lekkim niepokojem zauważyłam, że praktycznie nie widzę żadnych mieszkańców. Gdzie ja trafiłam?
   Nagle dostrzegłam zielone korony drzew. Park! Wreszcie!
   Uradowana popędziłam w tamtą stronę. Kiedy weszłam do środka, poczułam niesamowitą ulgę. Tylko muszę wyjść zachodnią bramę i będę w domu!
   Niemal podskakując, wędrowałam przez alejki i podziwiałam starannie utrzymany trawnik i rabaty niezwykłych vestaliańskich kwiatów.
 Jesteś pewna, że to zachód? – spytała niepewnie Fludim.
 Na 100%! – Przeszłam przez bramę. – Widzisz? Teraz tylko dojść do końca tej ulicy i wyjdziemy na plan!
 Coś nie widzę głównej wieży i fontanny.
 Nie kracz.
   Kiedy wyszliśmy z alei, wylądowaliśmy w wielkim skupisku sklepów ze sprzętem elektronicznym. Zamkniętych...
 Wykrakałeś...  wymamrotałam i osunęłam się na kolana. – Poddaje się. Umrę tu na ławce, a ty masz napisać na moim nagrobku, że hasam sobie po zaświatach w tak młodym wieku, bo zapomniałam telefonu. – zażądałam, czując ogarniającą mnie depresję i ciemną otchłań rozpaczy.
 Twój zmysł orientacji jest beznadziejny jak zwykle. – mruknął bakugan. – Przepraszam, jak dojść do głównego placu?
   W odpowiedzi rozległ się przerażony krzyk i tupot butów. Zerknęłam za uciekającym mężczyzną.
 Toś mi pomógł. – zakpiłam.
– Nie rozumiem. Czemu oni się boją bakuganów?
 Może myślą, że chcecie wziąć odwet czy coś w ten deseń. – mruknęłam i poczułam coś mokrego na nosie. – He?
   No i wtedy mój pech osiągnął apogeum. Rozlało się na dobre.
 Zajebiście! – warknęłam. – Co za udany dzień! – Wstałam z chodnika i schowałam się pod dachem jednego ze sklepów. Potarłam ramiona. – Zimno się zrobiło. Apsik!
 Na zdrowie.
 Dzięki. – Odgarnęłam włosy z twarzy. – Keith, Jane?
 No hej, Jess. – Moja przyjaciółka rzuciła mi bluzę. – Nawet nie wiesz, jak długo cię szukaliśmy.
 Chodźmy już, zanim się przeziębisz. – powiedział spokojnie Keith, wyjmując kolejny parasol.
 Ja go wezmę! – powiedziała Jane i tak zrobiła. – Jess pójdzie z tobą, ok?
 Nie mam nic przeciwko. – Uniósł nieco parasol. – Chodźmy, Jessica.
– Już. – Zapięłam bluzę.
   W trakcie drogi do placu Jane obróciła się i puściła mi oczko.
 Jestem lepsza niż Akane, nie? – zaśmiała się.
– Może. – odparłam, kichając. – No nie! Będę chora!
 Keith się tobą zajmie.
 Jane!
   Dziewczyna wyszczerzyła się jeszcze bardziej i odbiegła kawałek.
 Nie wiem, jak takie przeciwności się łączą, ale miło patrzeć na waszą dwójkę! – zawołała przez ramię.
– Jesteś jeszcze gorsza od Akane! – krzyknęłam.
– Wiem! Kiedy ślub, Keith?!
   Ja ją kiedyś zamorduję...



Coś z cyklu: Gdy Angel nie idzie rozdział xD Tak trochę o mnie, bo ja jestem w stanie zgubić się wszędzie xD
Meh, sił na podsumowanie brak...
Paa ^^






7 komentarzy:

  1. To jest cudowne! xD Ja mam tak, że bez komórki to jak bez ręki... Tak czy inaczej moje czytelnicze zdolności zmieniły Dana w Jane i wyszło "-Jane Kuso. – przedstawił się szatyn." xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hiromi: Za tak "błyskawiczne" reagowanie Yun już dawno powinni ci jakąś nagrodę wręczyć.
    Kaosu: Order ziemniaka. x)
    Aaron: I medal internetów.
    Ja: Poczucie humoru jak zwykle trafne i jakoś nie chce was opuścić. -.-
    Aaron: Za to nas właśnie uwielbiasz. ;)
    Ja: Uwielbiam jak dziurę w spodniach. -.-
    Hiromi: Chyba są wciąż w modzie.
    Kaosu: Dobra, my tu gadu - gadu, a prototypy nazw przydałoby się stworzyć.
    Ja: Od tego mamy Kim.
    Kim: *siedzi zamyślona* Dan x Runo ... hmm Ruan, Dano...
    Kaosu: Brzmi trochę jak danio...
    Kim: Nie przeszkadzaj! Mira x Ace ... Race, nieee ... Ara, ... jeszcze gorzej... A może Mice.
    Hiromi: Coś się z tego wybierze.
    Kim: Shhh! Baron x Jane... Jaron, Bane. Nie no, brzmi jak męskie imiona... Ronne, lepsze. I jeszcze Akane z Gusem zostali.
    Hiromi: Coś czuję, że tym komentarzem wywołamy pospolite ruszenie.
    Aaron: E tam, przynajmniej coś się będzie działo.
    Kim: Akus, Neus, Gune... Dziwnie to wszystko brzmi, ale naprawdę nic normalniejszego nie przychodzi mi do głowy. ^^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akane: *szuka sobie sukni na wesela, robi listę imion dla dzieci i ogólnie znów jest postrzelona, ale kogo to dziwi?*
      Jessie: Zwycięstwo! Zrozumiałam 5 poleć na teście!
      Haruka: Święujemy ^^
      Ja: *spisuje nazwy, bo kto jej zabroni*
      Jane: *spokojnym tonem* This little girl is capable of murder if you upset her
      Akane: Tak, to bo Janowatemu groźba
      Jessie: Ale w prawdziwej piosence było inaczej
      Akane: Ja nie jestem z Gusem :(((

      Usuń
    2. Kim: A my też możemy się ubiegać o zaproszenie na ślub?
      Kaosu: A ja wiem...
      Hiromi: *popija kawę* Wierz mi Akane, że nie wiadomo, co Autorce jeszcze może wpaść do głowy, no i ... Cóż, wszystko jest możliwe.
      Kaosu: Ale wiesz, to wciąż tylko przypuszczenia. ^^

      Usuń
    3. Akane: Tsaa..Jess mam dla ciebie fryzurę na wesele
      Jessie: Obecnie to ja wyżeram lody u Vexosów i planuję zabójstwo Mylene, nie śpiesz się, jeszcze długo poczekasz
      Ja: Macie tu zaproszenia na Kessie, bo reszta jeszcze niewiadoma *zastanawia się na który z 3 blogów coś napisać*
      Rikuo: U nas byś mogła odpokutować
      Jenny: Ja też mam ochotę coś wreszcie zrobić
      Ja: ....

      Usuń
    4. Kim: Yay! ^^ Romi, będzie trzeba na zakupy pojechać. ^^
      Hiromi: Rzym, Florencja czy Wenecja?
      Aaron: Jak was znam, to i tak wszystkie sklepy we wszystkich miastach odwiedzicie.
      Hiromi: Tylko te, które znam i cenię za jakość Aaronnio.
      Ja: Co się zastanawiasz? Walnij crossover i wszyscy będą zadowoleni. xD
      Aaron: Na pewno wszyscy?
      Shin: Może lepiej jeszcze nie teraz.

      Usuń
    5. Ja: *ignorując zabójcze spojrzenia Meg i Rikuo* No czy ja wiem..
      Jenny: U mnie za mało akcji
      Rikuo: U nas za mało akcji, słów i mnie
      Ja: no jasneee, przecież dostaliście rozdziały -.-
      Rikuo: Ja tak mogę całą noc
      Jenny: A ja tydzień
      Ja: Eh..
      Akane: Sukienki, miejsce wesela, orkiestra, Haruka, Jane, motywacja!

      Usuń