Akane westchnęła
głośno i powiodła wzrok na Młodych Wojowników, którzy ciągle siedzieli w
ogrodowej altance i o czymś zażarcie dyskutowali. Mimo że wydawali się
rozluźnieni, to widziała na ich twarzach niepokój.
Odchyliła się do
tyłu i wyciągnęła nogi. Gdyby znali Jessie tyle, ile ona, to nie przejmowaliby
się tym tak bardzo.
– Ale musisz
przyznać, że długo już jej nie ma. – zauważył bakugan domeny Ventus, Leaus wdrapując
się na ramię dziewczyny.
– Pewnie
spotkała jakieś przeszkody. Wróci, nie ma się czym przejmować. – Akane ziewnęła
i zerknęła w stronę altanki. Na jej twarz wpłynął uśmieszek. – Poza tym ma tu
swojego ukochanego!
Bakugan pokręcił
głową z politowaniem, widząc ogniki w oczach swojej przyjaciółki.
– Ale to jest
trochę dziwne. – powiedziała, marszcząc brwi. – Ile ona go zna? Trzy miesiące? A
mimo to stał się kimś ważnym dla niej. Nie za szybko? W końcu do Wojowników też
się przywiązała, ale traktuje ich jak przyjaciół. Coś tu nie gra...
– Nie uważasz,
że po prostu szukasz dziury w całym i dopowiadasz słowa do wypowiedzi Jessicy? –
spytał Leaus.
– Nieprawda!
Zbyt dobrze ją znam, nie musi mi nawet mówić, co myśli, ja to wiem! –
oświadczyła dumnie dziewczyna.
– Tak, tak. –
mruknął bakugan. – Ja swoje wiem.
Akane wydęła
policzki i odwróciła głowę, co oznaczało koniec rozmowy. Leaus uznał, że nic
nie zdziała i powędrował w stronę bakuganów pozostałych Wojowników.
Dziewczyna kichnęła gwałtownie.
– Głupie pyłki. –
warknęła, szukając chusteczki.
– Możemy
porozmawiać? – Podszedł do niej Keith.
– Wal śmiało. –
zachęciła go Akane, wydmuchując nos.
– Co dokładnie
się zdarzyło, zanim wytworzył się portal?
– Hmmm... – zastanowiła się na chwilę. – Rozmawiałyśmy, a Fludim zaczął świecić najpierw na
fioletowo, a potem na czarno. Następnie znikąd pojawił się mocny podmuch, który
popchnął Jess do tyłu prosto w portal.
– Kiedy pojawił
się tunel?
– Tuż po tym
podmuchu.
– Nic więcej?
– Co masz na
myśli?
– Oprócz
świecenia Fludima i tego podmuchu nie zdarzyło się nic wcześniej?
Akane przyjrzała
się uważnie blondynowi. Jak dla niej był zbyt podejrzliwy. Zupełnie jakby coś wiedział, ale chciał, żeby
ona to powiedziała. I ta jego poważna mina i chłodne spojrzenie. Mimo że przeszedł na ich stronę, ciągle budził u większości (do której ona się, oczywiście, nie zaliczała) trwogę i szacunek.
Jednak doskonale
wiedziała, że nie miał pojęcia o dziwacznych wizjach i snach Jessie. Tylko ona
i nieliczne grono było o tym poinformowane.
– Nie. – odparła
spokojnie. – To wszystko.
– Więc dlaczego
wstałyście o czwartej rano? – spytał chłopak z ledwo widocznym, triumfującym uśmiechem. Akane zakrztusiła się śliną. – No słucham.
– Miałam koszmar
i przez przypadek obudziłam Jessie. Wtedy uznałyśmy, że już nie zaśniemy i
poszłyśmy sobie zrobić kakao. – skłamała gładko, wytrzymując jego badawcze
spojrzenie. – Skończyłeś mnie przesłuchiwać? – warknęła.
– Rozumiem. –
powiedział po dłuższej chwili, ignorując jej warknięcie.
Nie uwierzył
jej. Cóż w końcu miał 19 lat i sam był wytrawnym kłamcą.
– Czemu
traktujesz mnie jak podejrzaną, co? – syknęła Akane.
– Bo coś
ukrywasz. Wiem to.
– I dlaczego ci
tak bardzo zależy na ustaleniu, co się stało przed zniknięciem Jess?!
– Tylko tak
będzie można ją znaleźć.
– Powodzenia.
Teraz na pewno ją znajdziesz. – zadrwiła.
Keith bez słowa
odszedł. Akane wzięła głęboki wdech. Normalnie nie przejmowała się zdaniem
obcych jej ludzi, ale ten blondyn denerwował ją. Innych traktował zwyczajnie z
nutką sympatii – no może oprócz Ace’a, ale to w końcu przyszły jego siostry – a
ją?! Jak zło konieczne, chociaż nic nie zrobiła!
– Jestem pełna
podziwu dla Jessie, że ona go wytrzymuje. – wymamrotała, po czym zawołała. – To
słodko, że się troszczysz o Jess, ale jak będziesz się dalej zachowywał niczym
zadufany w sobie dupek, to cię znielubi!
Blondyn zatrzymał
się, lecz po chwili ruszył dalej, nie odwracając się.
– Coś się stało,
Akane? – Julie podeszła do niej. – Pokłóciliście się?
– Niee, bez
przesady. Po prostu Fermin za mną nie przepada.
– Tak nie może
być! Jesteśmy drużyną i musimy się trzymać razem!
Akane machnęła
lekceważąco ręką i przeciągnęła się.
– Bez obaw,
Julie. Spectra się uspokoi, jak tylko Jess wróci. – Wyszczerzyła się i zostawiła
osłupiała Makimoto koło ławki. – Do zobaczenia! – zawołała i wbiegła do środka
domu Marucho.
****
Poranek zaczął
się od jakże wspaniałego wbicia Shadowa o jakiejś siódmej rano.
– Wstawaj! Król
chce cię widzieć! – krzyknął, stukając niecierpliwie butem o podłogę.
Pokazałam mu
palcem, co myślę o tak wczesnym budzeniu mnie i przewróciłam się na drugi bok.
– Powiedz mu,
żeby się powiesił na sznurówkach albo poszukał jakiegoś lepszego stroju! –
burknęłam, po czym zakrywałam się kołdrą.
Zostałam
wyciągnięta za nogę i brutalnie uderzyłam o zimną podłogę.
– Oszalałeś?! –
wydarłam się, ciskając w niego poduszką i lampką nocną. – Tak mnie budzić?!
– Masz iść do
króla. I przestań we mnie rzucać!
– Nie! Bo mam w
nosie Zenohelda! Jak dla mnie, to może nawet tańczyć zumbę w spódniczce z liści,
ale i tak nie przyjdę!
Wizja Zenusia
pląsającego w hawajskiej spódniczce do tego stopnia ogłupiła Vexosa, że bez
trudu wypchnęłam go z pokoju.
– Kretyn. –
prychnęłam i sięgnęłam po fioletową suknię zdobioną w czarne kwiaty. Nie miała
rękawów i sięgała do ziemi. Przynajmniej im ktoś wreszcie podłogę zamiecie!
(xD)
Kiedy ubrałam
się i względnie ogarnęłam, kopnęłam drzwi i wyszłam na korytarz. Poczułam
przeraźliwy chłód i w ekspresowym tempie zawróciłam, przy okazji wpadając na
Lynca.
– Gdzie macie
kurtki? – spytałam, drepcząc w miejscu.
– Co?
Plasnęłam się
ręka w czoło.
– Płaszcze.
Ciepłe ubranie. Cokolwiek!
– Nie wiem. –
Wzruszył ramionami.
– Toś mi pomógł.
– mruknęłam.
– Król chcę cię
widzieć. – powiedziała jeden ze strażników.
– Idę. –
westchnęłam ciężko i niemal biegiem popędziłam do sali tronowej, byleby się
nieco ogrzać.
Gdy weszłam do
środka, poczułam cudowne ciepło ogarniające moje ciało.
– Ogrzewanie na
korytarzach ci padło. – poinformowałam Zenohelda. – Zimno jak w lodówce.
Król nie
odpowiedział, tylko machnął ręką do jednego ze swoich ludzi, który się skłonił
i zniknął z pola widzenia. Dziwne, normalnie zacząłby się na mnie drzeć, że
nie mam dla niego szacunku itp. Co on kombinuje?
– Już zapewne
wiesz, jaki los spotyka tych, którzy mnie zdradzą. – rzekł, popijając napój z
pucharu.
Zacisnęłam
pięści na wspomnienie Volta i zaczęłam mu życzyć zadławienie się.
– Powinnaś też
wiedzieć, że ten los spotka także ciebie, jeśli spróbujesz stąd uciec. –
ciągnął dalej. – Nie mogę sobie pozwolić na utratę kolejnej broni.
Rzuciłam mu mordercze
spojrzenie, ciągle milcząc. Gdybym nie miała tego głupiego pierścienie, nie
byłby taki spokojny...
– Widzę, że
rozumiesz. Dobrze więc. Mam do ciebie pewne pytanie. Czy znasz może białowłosą
kobietę o fioletowych oczach? Powinna mieć około 20 lat. – spytał.
Skąd ta dziadyga
wie o Reiko?
– Skłam. –
szepnęła kobieta, mierząc Zenohelda uważnym spojrzeniem.
– Nie. –
odparłam. – A co?
– Tak się pytam.
– Znów pociągnął zdrowo z pucharu, ale niestety nie zadławił się, chociaż
gorliwie mu tego życzyłam.
Nagle nad moją
głową wyświetlił się obraz profesora Claya.
– Za chwilę
rozpoczniemy proces symulacyjnego składania zestawu, królu. – zameldował.
– Znakomicie. –
Zenoheld oddał kielich służącemu i wstał z tronu. – Już nie mogę się doczekać.
Cicho wycofałam
się. Heh, czyli zaczynają budowę tej broni...Czas najwyższy wkroczyć do akcji!
Szłam w pewnej
odległości od Zenohelda, zmieniając co jakiś czas korytarze, żeby mnie nie
zauważył. Lecz w pewnej chwili zniknął mi z oczu!
– Szlag! –
Tupnęłam nogą. – Cholerna dziadyga!
– Sądzę, że
Hydron też będzie tam obecny. – rzekł Fludim.
– Poszukaj go.
– Niezły pomysł.
– pochwaliłam go i zaczęłam szukać księciunia.
Znalazłam go,
kiedy krzyczał coś do Shadowa, który go zlewał i rechotał na cały pałac.
Matko, do
jakiego wariatkowa trafiłam...
– Jak wrócę, to
pożałujesz! – zagroził Hydron.
Żeby to jeszcze
robiło jakieś wrażenie na ludziach.
Poczekałam, aż
Shadow zniknie z pola widzenia i skręciłam w korytarz, podążając za Hydronem.
Ale on też nagle znikł!
– Nałożył
niewidkę czy co?! – zirytowałam się, rozglądając się po korytarzu, który był
ślepym zaułkiem. – Jak?!
– Jess, zacznij
myśleć, co? Przecież tu może być ukryte przejście. – szepnął Fludim.
– Jest wcześnie,
a ja mało spałam! – usprawiedliwiłam się, macając ściany w poszukiwaniu jakiegoś
guzika lub czegoś w tym rodzaju.
Nagle nadepnęłam
na przerwę między dwoma płytkami marmurowej podłogi i zjechałam na dół. Udało
się!
Wylądowałam w
pokoju, w którym panował półmrok. Stałam na niewielkim balkoniku ponad grupą
naukowców, siedzących przy komputerach. Profesor Clay stał na podwyższeniu wraz
z Zenoheldem i Hydronem i wydawał rozkazy podwładnym. Wyświetlił się model
broni wyglądający jak kwadratowy statek kosmiczny. Obok niego pojawił się
ogromne działo, które zostało przyłączone do prawego boku zestawu bojowego.
Jednak symulacja nie powiodła się.
– Cholera! –
zaklął Clay.
– Co się dzieje,
profesorze? Mam już szukać zastępstwa na twoje miejsce? – spytał Zenoheld.
– Nie, panie.
Proszę o jeszcze trochę czasu.
– Powoli tracę
cierpliwość.
– Przepraszam,
panie. Lecz było by mi znacznie łatwiej, gdybym dostał rozszyfrowane dane
widmowe oraz DNA bakuganów.
– Skąd mamy je niby
wziąć?
– Wiem z dobrego
źródła, że Spectra dołączył do Wojowników. A on je rozszyfrował.
Musiałam się
trzymać barierki, by w tamtym momencie nie upaść. Spectra z Wojownikami?! Jak
to możliwe?!
– Hmmm no
dobrze. Z tymi danymi ile zajmie praca?
– Około
tygodnia.
– Wolniej się już nie dało? – spytał z przekąsem Hydron, bawiąc się włosami.
– Wolniej się już nie dało? – spytał z przekąsem Hydron, bawiąc się włosami.
– Gdy chce się
osiągnąć upragniony rezultat, potrzeba czasu, książę. – rzucił profesor przez
zaciśnięte zęby.
Na tym rozmowa
się zakończyła. Clay wyjął z komputera niewielki czarny nośnik danych ze
srebrną obwódką i schował go do kieszeni.
Wróciłam na
korytarz. Teraz muszę jakoś zdobyć te dane. Tylko jak? Coś czuję, ze
znów będzie spontan.
Podążyłam w
kierunku, gdzie znajdowało się główne laboratorium. Zajrzałam do środka. Na
razie pusto, ale za chwilę może się zjawić profesorek.
Gwałtownie
odwróciłam się i uderzyłam w coś głową.
– Auuu. –
Potarłam czoło. – Co ty robisz...Lync?!
Ogólnie to ja się dowiaduję, że wszędzie pada śnieg, ale nie w moim mieście! Skandal!
A teraz...oczekiwane przez was...RUSKIE STRONKI!
Ja: Hydron jako dziecko
Jessie: Było zostawić w oknie życia...
Shadow: Nie zmieścił się xDD
Jessie: RUNOOO! Znalazłam złodzieja twoich ciuchów!
Dan: Sis i ty? ;-;
Gus: Wreszcie!
Shadow: Nie ciesz mordy, ciebie i tak jest najwięcej. No i Spectry >.>
Ja: Łączmy się w bólu [*]
Jessie: Jakie łączmy się w bólu?! Zabić to!!!
Lync: Co ja ominąłem? O.o
Shadow: *ma traumę* nie..nie...NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
Spectra: Nie drzyj gęby, debilu
Shadow: -.-
Ja: Chibi Vexos *.* Kawaii! *.*
Jessie: Mylene taka łaskawa twarzy nie pokazuje.
Dan: A Shadow dalej załamany xD
Ja: No Ace'a pięknie xDD
Jessie: Już widzę was w moich ciuchach
Akane: Nooo w pewnym miejscu Mirze byłoby lu...AU!! *Jess nadepnęła jej na stopę*
Ja: Gus yandere xD Tego jeszcze nie było xD
Jessie: Spectra czuj się zagrożony
Dan: Szybciej Gus rąbnie ciebie, sis.
Jessie: Chyba ja go butem w twarz
Jessie: Gdy Spectra ma okres xD
Spectra: .....
Shadow: Gus, nie umieraj nam jeszcze.
Gus: Jeszcze?
Shadow: Chcę zobaczyć twoją reakcję na inne arty xD
Ja: *oczy zamiast serduszek*
Jessie: Zgaduję, że na tej opasce co Gus ma na łbie jest napisane "Dasz radę, Spectra -sama!"
Kazami kero!
Dan: Nope, to Shun po fancie xD
Jessie: O kurde, Shadow sam wydziergałeś?
Dan: Dla dziecka będzie
Shadow: Spieprzaj, Kuso -.-
Ja: Spectruś *.*
Spectra: Teraz to Spectruś a wcześniej to mnie z domu wywaliłaś?
Ja: No kobieta zmienną jest
Jessie: Czy ty umiesz się normalnie uśmiechnąć? Bo wszędzie wychodzisz jak psychopata.
Spectra: Odezwała się.
Ja: *czując morderczą aurą Keitha* Ace lepiej wiej
Ace: Phi, ja dam sobie radę.
Keith:......
Akane: Jess ty będziesz miała diadem i suknię bez rękawów, a welon....
Jessie: *facepalm*
Ja: Oooo ^^ A Gdzie Jess, debilu? -.-
Keith: Anioł zamienił się w diabła.
Ja: Jestem córka zła, więc wiesz.
Keith: Nie zauważyłem.
Ja: >.>
To na tyle! Ten boski uczuć, że dziś dopiero piątek =^.^=
Odmeldowuje się!
Czyli teraz łączymy siły z Lyncusiem, jej ^^
OdpowiedzUsuńAle tak poza tym zastanawiają mnie dwie rzeczy, czemu Hydron ma na sobie sukienkę i trzyma Lumagrowla?
Bo...to Hydron! xD
UsuńA właśnie Irs kiedy masz urodzinki? ^^
Będzie Lyncuś, będzie ^^ *patrzy na swój rozkład fabuły i ma atak śmiechu*
Jessie: To trzeba będzie dodać na koniec 1 częście
ja: Oj tak xD
A czemu pytasz? - przekręca głowę jak kotek.
UsuńLync: Następna chce mnie uśmiercić -.-
Irs: Nie martw się, będzie dobrze
Lyncuś co ty taki agresywny? Skąd wiesz, może jakimś cudem przeżyjesz? (czyt: Hydron zgubi się na ruskim zadupiu)
UsuńA tak o ^^ Bo coś sobie wymyśliłam, ale jak nie chcesz mówić, to spoko ^^
28 grudnia, jej ^^ Ale teraz jestem naprawdę bardzo ciekawa co to będzie ^^
UsuńLync: Bardzo uwielbiasz tą datę
Irs: Wszyscy już są dorośli tylko nie ja ;-;
*notuje* Okej ^^
UsuńSpectra: Daj to *zapisuje drukowanymi literami na 30 karteczkach datę i zaczyna je wszędzie przylepiać*
Ja: Co.Ty.Robisz.
Spectra: Inaczej zapomnisz
Ja: -.- Wal się, Phantom. Cóż mi tam psai bycie najmłodszą w rodzinie ^^
Lync: Irs może tobie też tak zrobię?
UsuńIrs: Nie przesadzasz, aż tak źle nie jest
Lync; czyżby?
Irs: Nie lubię cię -,-
Hydron! Masz ode mnie wpierdol!
OdpowiedzUsuńHydron: Co ja niby zrobiłem?!
Nie Ty. Hydron od Angel. Aczkolwiek tobie też się należy >.>
Hydron: -,-
Tak czy tak masz wpierdol i to solidny. Tak Cię załatwię że nie usiądziesz na dupie przez miesiąc.
Dan: Spokojnie Elz.
Dobra już się uspokajam.
Jinx: Kociaku coś Ty się taki zrobił? Elz traktujesz jak zdrajca, Akane to samo, ja sie zaczynam bać że niedługo mnie tak zaczniesz traktować.
Shadow: Btw Hydron wiesz że nie wolno się tak drzeć na swoją narzeczoną? -,-
Dan: Narzeczona? Chyba NIEDOSZŁA narzeczona.
Shadow: Tylko ja nie bardzo ogarniam kim jest ten wspólnik. To Lync?
Reszta komentarza dokończymy jak wrócimy do domu bo teraz czas iść na Polski.
Dan: Dobra wypadałoby skończyć ten komentarz.
UsuńShadow: Akane, dziewczyno musisz go jakoś do siebie przekonać, bo on za niedługo to ci łeb urwie <.<
Jinx: Kultura Hydrona pozostawia wiele do życzenia. Ogólnie to tyczy się wszystkich Vexosów.
Spectra: >.>
Jinx: Nooo...prawie wszystkich...teraz lepiej Kocie?
Spectra: Znacznie.
Shadow: Kuso nieładnie tak podkradać swojej dziewczynie ciuchy.
Harley: Shadow jaki...
Pierrette:...ładny sweter :3
Jinx: Ej, chłopaki ja też chcę ciastko ;-; Kociaku podzielisz się? ;-;
Dan:*patrzy na obrazek Shuna leżącego na trawie* On wygląda jak ryba wyrzucona przez morze na brzeg.
Shadow: Mnie tam wygląda to jak coś zdechłego.
Dan: To wygląda jak małż. Albo flądra.
Elz: F l ą d r a Dan? ^^
Dan:*patrzy na nią zdziwiony nie rozumiejąc o co chodzi, ale po chwili wie o co chodzi i śmieje się* Nie, nie ta flądra. ^^
Harley i Pierrette:*patrzą na obrazek na którym są Mylene, Shadow i test ciążowy*...Moment! Będę ciocią?!
Harley: Nieeeeee jestem za młoda żeby niańczyć jakieś bachory.
Pierrette: Ja się wstrzymam z komentarzem.
Dan: Na koniec życzymy miliardy weny, czekamy na next i pozdrawiamy serdecznie ^^ :**
Elz, ja żyję! XD
UsuńSpectra: A to jest osiągnięcie.
Akane: Mi urwie łeb? Musiałby się w kolejce ustawić.
Jessie: Ja jestem pierwsza
Akane: Od 4 lat XD
Ja: O Hydron masz gościa
Hydron: Kogo? *dostaje parasolem w nos*
Ja: Wpierdol ^^
Ekipa: ^^"
Ja: Tak wspólnik to Lync. Znaczy się będzie....wiedziałam, że zły tytuł
Spectra: Szybko ogarnęłaś
Akane: Ten blondas nie ma za grosz kultury. On Jessie na złą drogę sprowadzi
Jessie: Panikujesz.
Akane: Nie. Ja mam oczy.
Jessie: Mam zacząć klaskać?
Ja: *bez checi do zycia* Przeczytaneee..... *glowa opada jej na biurko* Litosciiiiiii.
OdpowiedzUsuńKelly: *spi na podlodze z ksiazka od przedsiebiorczosci na twarzy*
Ja: Za jakie grzechy... no rozdział fajowy... czytalam usypiajac ale przeczytalam. I kiedy spectra (autokorekta - spectrum (?)) Doszedl do wojow.... a dobra. Nie bylo tego. Wymazac,wyciac, spalic i wystrzelic w kosmos. Em... co ja chcialam...kilku obrazkom zeobilam screenyajac nadzieje ze bd antidotum na depreche. I.... kurcze skleroze mam.
I czekamy na next, o!
*rozwaza jak zabic babke od wf*
Wrzucić do beczki, beczkę podpalić izzrzucić w przepaść ^^
UsuńSpectra: 2 sprawdziany i kartkówka źle na nią działają.
Ja: I ten opieprz za nic kurde! Za nic!