środa, 7 grudnia 2016

Rozdział 48: Co ja jestem? Biuro informacyjne?!

   Raz w życiu byłam przesłuchiwana w sprawie napadu na sklep jubilerski. Jednak wtedy wszystko odbyło się w przyjaznej atmosferze, bo wiedzieli doskonale, że to nie ja, a chcieli dopytać o szczegóły. Teraz było inaczej. Keith nie mordował mnie wzrokiem, tylko patrzył z kamiennym spokojem, ale i tak miałam ochotę zniknąć pod podłogą.
– A co ona tu robi? – zadał kolejne pytania.
 Stoi na dywanie i ze mną rozmawia, nie widać?
   Chyba stwierdził, że się ze mną nie dogada i zaprzestał pytać. Już miałam ruszyć (pokuśtykać) dalej, ale ujrzałam błagalny wzrok Reiko. Westchnęłam ciężko.
 Spectra, mógłbyś zgromadzić Wojowników w salonie? – spytałam.
 Po co? – ciągle ten nieprzyjemny ton. Wywiesiłam oczy do góry. Serio będzie stroił fochy, bo mu powiedziałam mało przyjazną rzecz? Co on ma pięć lat?
 Jak dla mnie, to on tak traktuje podejrzanych. – szepnęła Reiko.
   Jeden pies! Nikogo nie zamordowałam!
   Jeszcze...
 Bo będę tańcowała z tą głupią kulą! – warknęłam. – Możesz przestać zachowywać się jak baba w ciąży i zrobić to o co proszę?
   Nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem i powędrował w stronę pokoi Wojowników. Prychnęłam pod nosem i ruszyłam do salonu, czując, że za nim tam dotrę, to wszyscy już się zgromadzą.
   Oczywiście miałam rację, bo gdy z pomocą Dana wbiłam do środka, moi przyjaciele siedzieli na kanapie.
 O co chodzi, Jess? – spytała Julie. – Spectra mówił, że to coś ważnego.
   Zerknęłam na blondyna, który stał oparty o ścianę z rękami splecionymi na tosie. Dobra, Jessica, załatwisz to teraz, a najwyżej potem zemdlejesz. Wzięłam głęboki wdech.
 Mam pewną sprawę, o której wam nie powiedziałam. – zaczęłam. – Otóż...pamiętacie, gdy byliśmy u Klausa i wbili Vexosi? – Skinęli głowami, wbijając we mnie zaciekawione spojrzenia. – Więc można powiedzieć, że rzuciłam się do jeziora, by im zwiać i zaczęłam tonąć. Wtedy ujawniła mi się pewna postać....Reiko.
   Kobieta pojawiła się zaraz po tym, gdy wypowiedziałam jej imię. Wszyscy (oprócz Keitha) wybałuszyli na nią oczy. Cóż wyglądała dość niezwykle w swoim stroju.
 Witam. Nazywam się Reiko. – skłoniła się lekko. – Jestem praprapraprababką Jessici.
 Niech mnie ktoś uszczypnie...  wykrztusił Dan, patrząc na nią.
 Jessie, czemu nam o niej nie powiedziałaś? – zwróciła się do mnie Mira. Wiedziałam, że padnie to pytanie.
 To moja wina. – wtrąciła błyskawicznie Reiko. – Prosiłam Jessicę o to. Moje istnienie nie powinno wam być nigdy ujawnione, ale pewne okoliczności zmusiły mnie do tego.
   Zenoheld...Skąd on tak właściwie ją znał? Zmarszczyłam brwi.
 Wybaczcie. – wymamrotałam. – Nie chciałam was okłamać, ale...  Przygryzłam wargę, szukając dobrego usprawiedliwienia, ale mój mózg po raz kolejny wziął wolne i miałam tylko rozpaczliwą pustkę w głowie.
– Nic się nie stało. – Runo posłała mi ciepły uśmiech.
 Właśnie! – poparł ją Baron. – Wszystko w porządku, mistrzyni Jessico!
 Lepiej późno niż wcale. – dorzuciła Julie.
   Uśmiechnęłam się z lekkim niedowierzaniem i poczułam, jak więzy, krępujące moje serce, znikają. Wojownicy zajęli się dyskusją z Reiko, która dokładnie im wszystko wytłumaczyła, ale milczała na temat, skąd jest i jaki ma cel.
 Chronię Jessicę. – ucięła dyskusję.
   Również nie wspomniała o fragmentach, ale akurat za to byłam jej wdzięczna. Nie chciałam mieszać przyjaciół w kolejne kłopoty.
   Mira nachyliła się nade mną.
 Jest nieco dziwna. – szepnęła. – Niby radosna, ale bije od niej taka przygnębiająca aura.
 Wiem. – Skinęłam głową. – Ciągle nie mogę jej rozgryźć.
   Przez chwilę patrzyłyśmy, jak Reiko prezentuje Baronowi i reszcie swoje moce oraz znikanie i pojawianie się w innej części pokoju.
 Muszę zrobić wywar! – oświadczyła nagle.
 Wywar?
 Tak. – Spojrzała na mnie. – Specjalny eliksir, dzięki któremu twoja kostka się wyleczy.
 Umiesz zrobić coś takiego? – zdziwiłam się.
 Oczywiście. Jesteś Marucho – san, prawda? – zwróciła się do okularnika. – Mogłabym skorzystać z jakiejś nieużywanej kuchni?
 J-jasne
– Dziękuje bardzo. – Skłoniła się lekko. – Muszę lecieć, do widzenia, Wojownicy. – pożegnała się i dosłownie rozpłynęła w ścianie.
   Ohoho, czyli odtąd będziemy mieli lekarz ducha w drużynie? Zapowiada się baaardzo ciekawie.
– Ej, Jess – Dan odciągnął mnie na bok. Miał nieco niewyraźną minę. – Reiko jest podejrzana.
   Czuję, że usłyszę to dziś od wszystkich.
– Wiem. – mruknęłam. – Zastanawia mnie, czego chce i kim tak naprawdę jest. – Wbiłam wzrok w sufit.
 Może wkrótce się dowiesz.
 Oby...
   Drzwi od salonu skrzypnęły i do środka wszedł Kato.
 Obiad na stole, proszę państwa. – zakomunikował.
   Wszyscy już mieliśmy ruszać do jadalni, gdy zostałam powstrzymana przez męską część drużyny (prócz Marucho i Spectry)
– Nie możesz ciągle łazić z tą kulą, bo w końcu nam tu padniesz. – zawyrokował Ace.
 Jadalnia jest na końcu korytarza. – przypomniałam.
 Wiem, ale gdy będziemy musieli zejść niżej to co? Winda jest zniszczona – Tutaj chłopak posłał Danowi i Baronowi wzrok zabójcy. – a ty na schodach przypominasz emeryta.
 Dzięki za komplement.
 W takim razie – Kula została mi wyrwana, przez co musiałam się kogoś złapać, a ty kimś okazał się Shun. – zaniesiemy cię!
   Złapałam Ace i Kazamiego za barki, a oni podnieśli mnie. Z racji mojego wzrostu zawisłam kilka centymetrów nad ziemią. Tak, widok był wyjątkowo idiotyczny. A jak biegiem polecieli do jadalni, to zaklinałam w duchu los, by nie spaść.
 Tada! – Wkroczyliśmy do jadalni w pełnej chwale.
   Z ulgą osunęłam się na krzesło koło Akane, a ta zmierzyła chłopaków krytycznym spojrzeniem.
 Powinniście raczej ją wziąć na barana. Bezpieczniejsze. – powiedziała.
 A od kiedy to przejmujesz się bezpieczeństwem? – odgryzł się Ace.
 A najlepiej by było, gdyby KTOŚ wziął Jess na ręce. – Po tych słowach przyłożyłam jej łyżką. – Auu! Za co?!
 Ty już dobrze wiesz  warknęłam i zajęłam się zupą, ignorując jej oburzone okrzyki.
   Po skończonym obiedzie Dan zaniósł mnie na barana pod drzwi pokoju.
 Dzięki. – Uśmiechnęłam się, gdy odstawił mnie na ziemię.
– Nie ma za co, Jess. – mrugnął przyjaźnie.
   Weszłam do środka i przeskoczyłam nad torbą. Mimo mroku panującego w pomieszczeniu, rozróżniałam kontury. Zapaliłam małą lampę i przysiadłam na parapecie.
Pierwsze gwiazdy zaczęły już błyszczeć na niebie. Przymknęłam oczy i oparłam głowę o ścianę. Reiko dalej pracowała nad tym swoim tajemnym wywarem, Fludim gdzieś poleciał, więc zostałam sama ze swoimi myślami.
   Po chwili bezruchu, zwlekłam się z parapetu i podążyłam do łazienki.

****

   Reiko kątem oka obserwowała bladoróżowy wywar, podczas krojenia łodyg irysów. Zerknęła na przepis, umieszczony w małej książeczce.
– Zamieszać trzy razy, po czym dodać wywar z kwiatu elokupina. – przeczytała cicho.
   Eliksir po zamieszaniu zaczął bulgotać i zmieniać barwę na fioletowy. Kobieta policzyła ile jeszcze składników zostało i wyszło jej, że wywar będzie gotowy najszybciej za dwa dni.
 Niedobrze. – mruknęła zmartwiona. – Ale już trudno.
   Podeszła do stolika, gdzie wyłożyła różne flakoniki wypełnione kolorowymi płynami. Sięgnęła po pękatą buteleczkę z pomarańczową cieczą. Odkorkowała ją i wlała zawartość do kotła, z którego wzbiły się opary.
   Nagle flakonik roztrzaskał się o białe kafle, a Reiko złapała się za głowę i zacisnęła powieki. Czyjeś urywki wspomnień latały jej przed oczami, jednak były tak rozmazane, że nie mogła rozpoznać czyje są. Wiedziała jedno. Znów ktoś umrze...
W końcu fragmenty pamięci przestały wirować, a zaczęły się przewijać zupełnie jak klatki w starych filmach.
   Dziewczynka z niebieskimi włosami trzymała za rękę wysokiego mężczyznę o takich samym kolorze czupryny. Stali przed spalonym domem i patrzyli na karetki pogotowia oraz ratowników pętających się po pogorzelisku. Jeden ze strażaków podszedł do nich i powiedział coś. Mężczyzna osunął się na ziemię, po czym z całej siły uderzył w chodnik pięściami.
   Dziewczynka podbiegła do dwóch ratowników, którzy klęczeli przy postaci zakrytej białym prześcieradłem.
 Mamo...

Klap.

   Ta sama dziewczyna, nieco starsza, podała mężczyźnie tabletki, poprawiła mu poduszki, ucałowała w czoło, po czym wyszła na ulicę, by skierować się w stronę ponuro wyglądającego pubu. Tam na powitanie dostała w twarz szmatą, a kobieta o rudych włosach zaczęła się na nią wydzierać.

Klap.

   Dziewczyna stała przed szarym nagrobkiem. Reszta cmentarza zasnuta była mgłą. Z policzka dziewczyny spłynęły łzy, które starła rękawem czarnej sukni. Zagryzła wargę i zaczęła coś szeptać.
   Reiko zerknęła na nagrobek.
   „Edward Farrow”

Klap.

   Dziewczyna siedziała na ławce. Jej bluza nosiła na sobie ślady mocnego zużycia, a jasne spodnie miały przetarcie w wielu miejscach. Nagle niebo dosłownie pękło i zaczęły z niego spływać karty. Niebieskowłosa złapała jedną z nich, która zapłonęła błękitnym blaskiem i wynurzył się z niej bakugan.

Klap.

   Dziewczyna wyszła na arenę. Teraz jej strój niczym nie przypominał dawnych, biednych kreacji. Wprost przeciwnie. Był zdobiony złotem i  drogimi kamieniami. Kiedy pojawiła się na jednej z ruchomych platform, tłum dosłownie oszalał. Zaczął krzyczeć, gwizdać i wymachiwać transparentami.
 Mylene! Mylene! Mylene!

Klap.

   Reiko otworzyła oczy.
   Jeśli człowiek żyje w ubóstwie, to daj mu pieniądze.
   Gdy brakuje mu towarzystwa, daj mu przyjaciół...
   Zenoheld doskonale znał te zasady. Wyciągał rękę do najlepszych, a potem puf! Zamykał ich w złotej klatce.
 Bo tymi, którzy coś stracili, najłatwiej manipulować. – wymamrotała Reiko, zbierając skorupy flakonika.

****

   Otulona ciepłym szlafrokiem wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i zaczęłam podziwiać nocny krajobraz miasta. Moje świeżo wysuszone włosy zafalowały nieco przez wietrzyk. Przydałby się jeszcze kubek gorącej herbaty. Najlepiej malinowej.
– Przeziębisz się. – Usłyszałam tuż za plecami.
   Zerknęłam do tyłu.
 Wreszcie odezwałeś się jak człowiek. – burknęłam, gdy Phantom podszedł bliżej. – Jakieś święto?
 O co się złościsz? – spytał. Uniosłam brwi. On tak serio? – Przecież wiem, że gdybym cię wtedy nie zapytał, w życiu byś nie powiedziała o Reiko.
 Jasne. – prychnęłam, splatając ręce. – Skąd wiesz?
 Bo znam cię lepiej, niż myślisz. – Wywróciłam oczami.
   Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, aż odpuściłam i znów oparłam się o barierkę.
– Keith... – zaczęłam, ale umilkłam, by po chwili kontynuować. – Spectra to twoje alter ego?
– Nigdy nie było żadnego rozdwojenia jaźni. – odparł. – Zawsze byłem sobą. Tylko próbowałem pozbyć się kawałka mojego charakteru.
– Świetnie ci wyszło. – stwierdziłam. – Aż za bardzo.
 Boisz się mnie, prawda?
– Nieprawda!
– Tak? To czemu zawsze mówiłaś, żebym zdjął maskę i stał się Keithem?
   Przygryzłam wargę. Dobry jest....
 Czyli to wszystko robiłeś tylko ty?
 Tak.
   Westchnęłam. To on mnie w końcu nienawidzi czy nie? Bo tak szczerze to skoro nie ma alter, to wszystko się pokomplikowało.
 Jednak nie o tym chciałem rozmawiać. Reiko...
 ...jest dziwna. – wpadłam mu w słowo, ale pokręcił głową.
 Nie. Widziałem ją wcześniej.
 Co?! – Wytrzeszczyłam oczy.
   Zerknął na rozgwieżdżone niebo.
 Pewnego dnia, ujrzałem ją w lustrze. – powiedział. – Mówiła coś o utracie duszy i przepowiedni...Jessica?
   „ Chłopak, który chciał uratować, to co się uratować nie dało, niknie.”
   Odsunęłam się od niego i prawie potknęłam o własne nogi. Reiko mówiła, że nie może pokazywać się obcym, tak? Czyli dla Keitha zrobiła sobie wyjątek, ale mi o tym nie powiedziała?! Zacisnęłam pięści.
 Czy widziałeś ją jeszcze wcześniej?
 Nie. – odparł, mam nadzieję, że szczerze.
 Dobra. – Zaczęłam masować skronie. Muszę o tym na spokojnie pomyśleć.
   Już chciałam odejść, gdy złapał mnie za przegub.
– W tej historii jest coś jeszcze. – bardziej stwierdził, niż spytał. – I tylko ty wiesz co, Jessica.
 Nieprawda. – wycedziłam. – Możesz mnie puścić?
   Chłopak okręcił mnie w miejscu i zacisnął palce na moich ramionach.
 Słucham. – Nachylił się.
   Nadęłam policzki i odwróciłam głowę w bok.
 Jessica. – powtórzył groźniejszym tonem.
 Czy ty masz jakiś uraz?! – wybuchłam. – Ciągle się mnie czepiasz! Co ja jestem? Biuro informacyjne?! Czemu mam ci niby o wszystkim mówić, co, Spectra?! To nie twój interes, co wiem, a czego nie wiem! – zakończyłam, łapiąc oddech.
   Chłopak nie odpowiedział, tylko przyjrzał mi się uważniej.
 Nie jestem Spectra. – odezwał się chłodnym tonem. – A Keith.
– Dość długo temu zaprzeczałeś. – wytknęłam mu.
   Wywrócił oczami i odsunął szklane drzwi balkonowe.
 Wracaj, bo jest coraz zimniej. – Niemal wepchnął mnie do środka. Delikatny jak zawsze...
   Zrzuciłam szlafrok i zostałam w mojej ukochanej  białej piżamie w czerwony wzorek.
 Jak twoja kostka i ręka? – Złapał mnie za rękę i obejrzał biały bandaż.
– Dobrze. – odparłam. – Yyy... nie idziesz spać? Keith?
   Jego ręka zatrzymała się tuż przed moim policzkiem. Blondyn zamrugał kilka razy, zupełnie jakbym wybiła go z transu i odsunął się ode mnie.
 Do zobaczenia, Jessico. – pożegnał się, po czym wyszedł na korytarz, nie dając mi szansy na odpowiedź.
 Pa. – bąknęłam skonfundowana.
   I to niby kobiety są ciężkie do zrozumienia!



 Nie wyszedł mi ten fragment rozmowy Keitha z Jess. Gomen >.<
Shadow: Jak mogłaś urwać w przełomowym momencie. A ty Keith jak mogłeś tak po prostu wyjść?!
Keith: Odwal się.
Shadow: -.-
Tak a i właśnie w ten sposób widziałam przeszłość Mylene. Że coś musiało spowodować, iż jest taką jędza jak tu i w anime. A teraz czas się brać z shota świątecznego i przeżyć projekt. Pytanie: chcecie komedio romans czy czystą komedię? Bo mi wszystko jedno xD
To pa ^^



7 komentarzy:

  1. Oj Keith, Keith, ładnie to było Spectre zgrywać? Teraz masz! Nawet na buziaka ci teraz nie pozwoli!
    I się nie wypieraj bo wszyscy wiedzą, jakie były twoje zamiary XD
    Poza tym Keith i Jessie nie są ze sobą w ogóle szczerzy ;-;
    Jak tak można?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoookojnie, to się potem zmieni xD
      Keith:.....
      Shadow: No dokładnie. Było szybciej działać. Daleko by nie zwiało...Auuu! *masuje siniaka nabitego miotłą*
      Runo: Nie paplaj za dużo.
      Jessie: Ale w jaki sensie szczerzy? O.o

      Usuń
  2. Jak ja kocham poprawiać ludzi! A tak serio to nie, ale zamiast Pharrow jest Farrow lub Pharaoh... A tak swoją drogą Keith, byłeś wredny dla wszystkich, wyjść w takim momencie?! Tutaj człowiek skacze po całym pomieszczeniu i łup, rozbicie momentu! ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nazwiska tej wiedźmy nie ogarniam, więc dzięki xD
      Jessie: Keith to Keith
      Ja; Spokojnie w święta się nadrobi
      Keith: *sztyletuje autorkę wzrokiem*
      Ja: ^^

      Usuń
  3. Dan: Wreszcie Reiko pokazała się Wojownikom!^^
    Shadow: Podjęłaś dobrą decyzję Jessie :3
    Pierrette: Moim zdaniem to Keith powinien pomóc Jessie dojść do jadalni ^-^ Bo Ace i Shun mają już swoje dziewczyny i powinni się nimi zając. To nie taktowne grać tak na dwa fronty >.>
    Lync: Ale oni nie grają na dwa fronty ;-;
    Pierrette: Jesteś jeszcze za młody by zrozumieć takie rzeczy.
    Shadow:*krzyżuje ręce na piersiach i wbija w Pierrette znaczące spojrzenie* Ekhm...chcesz powiedzieć że ty już jesteś gotowa na to by mieć chłopaka?
    Pierrette: Co? Nic takiego nie powiedziałam.
    Shadow: Cóż, ja to w ten sposób odebrałem.
    Pierrette:...
    Shadow: Oooooooo przeszłość Mylene.
    Elz: Nie martw się Shadow. Ty też sobie powspominasz.
    Lync: Będzie o kumplach z poprawczaka? >.>
    Harley: I o nas!^^*przyciąga do siebie Pierrette*
    Shadow: Pewnie gdyby nie fakt że ta suka jest taką suką to pewnie zrobiłoby mi się jej żal...ale po tym jak mną poniewierała to nie-e. Nie dla niej me współczucie `^`
    Lync: To ty potrafisz współczuć? o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shadow: A potrafię. Tylko nie Mylene.
      Lync:...
      Shadow: Czy mi się wydaje czy Wojownicy odnoszą się do Reiko...z dystansem? Są tacy niepewni co do niej?
      Jinx: Moim zdaniem odnoszą się do niej normalnie.
      Shadow: A ty i twoje zdanie mnie nie obchodzicie.

      "Nigdy nie było żadnego rozdwojenia jaźni."

      Dan: Pierdolisz. <.<
      Shadow: Dan coś z tobą dzisiaj jest nie tak. Najpierw Reiko, a teraz Spectra? xD
      Harley: To pewnie stres przed poniedziałkiem.
      Pierrette: Albo środą.
      Jinx: Uuuuuuu pierwsze przebłyski Kessie^^ Oj Kociaku łapki przy sobie, nie ładnie tak bez pozwolenia :3 ^-^
      Shadow: Jak dla mnie to ta rozmowa Keith'a i Jess ci wyszła ^^

      Usuń
    2. To dobrze że wyszła xD
      Keith: Wreszcie wstałaś
      Ja: Hyhyhy
      " Nie wolno tak bez pozwolenia"
      Shadow: Ale to Spectra.
      Akane: Kurde blade ale się wycofał! Tak nie może być!
      Ja: Shotem nadrobimy xD
      Jessie: *wyjmuje głowę brata z doniczki* Widać właśnie
      Akane: Od początku sugeruje by czupryna pomagał Jessie a ten nic -_-
      Ace: Nikt nie gra naa dwa fronty. Po ludzku pomogliśmy

      Usuń