piątek, 16 grudnia 2016

Rozdział 49: Zmieniłeś się

     "Czasami marzę by zatopić się w słodkim szaleństwie i nie patrzeć już na absurdy tego świata"


    Hydron otworzył pełne przerażenia fioletowe oczy i wbił martwe spojrzenie w sufit. Po jego ciele biegały dreszcze, a oddech uwiązł  w gardle i nie miał zamiaru go opuścić. Trwało to kilka sekund, które chłopakowi wydawały się wiecznością. Gdy wreszcie odzyskał władzę nad ciałem, podniósł się i zasłonił rękami twarz.
   Znowu! Po raz kolejny miał ten pieprzony sen, gdy Volt i Lync patrzą na niego oczami bez wyrazu i powtarzają w kółko „Zabiłeś mnie...zabiłeś mnie... zabiłeś mnie. Ty będziesz następny!”
   Warknął ze wściekłością, nie mogąc się pozbyć tego obrazu z głowy. Ciągle dygotał, a słowa byłych Vexosów odbijały się echem po całym pokoju i wwiercały się w jego umysł.
   Przez palce spojrzał na Dryoida, który spoczywał na aksamitnej poduszce w szkatułce. Po raz pierwszy pożałował, że jest on tylko robotem i nie może go pocieszyć.
   Chwiejnym krokiem podszedł do fontanny, która specjalnym tunelem biegła dookoła jego pokoju. Przykląkł i spojrzał na swoje obicie w tafli wody. Na początku ujrzał tylko zwykłego vestaliańskiego nastolatka z rozczochranymi włosami. Nagle jednak obraz zafalował.
   Doprawdy jesteś żałosny. Całe życie zamierzasz spędzić jako robak?
   Wzdrygnął się i padł na cztery litery.
 Zamknij się! – wycedził, łapiąc się za głowę.
   Zabiłeś mnie...
 Przestań!
   Ale wiem, że taki żywot wiodą tylko śmiecie...
   Zabiłeś mnie...
   Twój ojciec cię nie kocha...
   Zabiłeś mnie!
– Zamknij ryj! – wydarł się Hydron, uderzając w marmurową ozdobę na fontannie.
   Dopiero ostry ból ocknął go i uciszył głos w głowie. Wziął głęboki wdech. Usłyszał, jak strażnicy idą korytarzem pewnie zaniepokojeni jego krzykiem.
 Książę, czy coś się stało? – spytał jeden z nich, pukając do drzwi.
 Nie. – odparł Hydron, patrząc na cieknącą krew. Zacisnął zęby i wyciągnął odłamek marmuru z dłoni. – Możecie sobie iść.
 Jednak słyszałem...
 Spadaj stąd! – wydarł się Hydron.
 D-dobrze. – powiedział skruszony strażnik. Po chwili rozległy się jego kroki, które miarowo cichły.
   Chłopak podniósł się i zacisnął palce na Dryoidzie, nie zwracając uwagi, że barwi go szkarłatną cieczą.
   Zostanie królem Vestalii. Nieważne co inni powiedzą, nieważne jak to zrobi...
– W końcu po trupach do celu, prawda? Zupełnie jakby widziała twojego ojca. – w pokoju rozległ się cichy i spokojny głos.
   Zdezorientowany Hydron odwrócił się, szukając kogoś, kto skrywał się w mroku. Jednak zdążył tylko dostrzec skrawek błękitnej sukni znikający za ramą lustra. Zesztywniał na ten widok i zamrugał kilka razy. Coś mu się przewidziało?

****
   Reiko oparła się o skrawek kotła, patrząc, jak wywar leniwie bulgocze i zmienia barwę na złotą. Zaklęła pod nosem. Na stoliku obok czekały już grube bandaże, gotowe by nasączyć je specyfikiem i uleczyć kostkę, a eliksir dalej niegotowy!
   Westchnęła i przysiadła na czarnym krześle. Niektóre rzeczy wymagają czasu i cierpliwości, ale u niej tego czasu było jak na lekarstwo!
 Hej, Reiko, chcę pogadać. - Jessie stanęła przy niej, opierając się na kulach.
 Co się stało?
 Ta spinka to vestaliańska robota? – spytała dziewczyna, podsuwając jej pod oczy srebrną spinkę z niebieskim kryształem.
   Reiko skinęła głową.
   Jessica schowała spinkę i spojrzała na nią chłodno.
 Czyli kłamiesz. – rzekła spokojnie. – Wcale nie jesteś z mojej rodziny.
– Co? – oburzyła się Reiko. – Przecież od po...
 Nie jesteś. – przerwała jej Jessie. – Byłam głupia, że do tej pory tego nie zauważyłam. Wspomnienia o Melody są na Vestalii, prawda? Ta spinka jest z Vestali! – wytknęła jej, po czym uśmiechnęła się słodko jak mała dziewczynka. – A ja jestem z Ziemi. Więc jak to możliwe, że znasz ludzi z Vestali, hm?
 W końcu mam ponad czterysta lat!
 Czterysta lat temu ludzie nie znali innych planet i nie umieli podróżować w kosmosie. – wycedziła Jessica. – Dalej kłamiesz.
 Dodatkowo mogę wniknąć w umysły każdego, prawda? Po prostu zrobiło mi się żal Melody...
 Powiedziałaś, że była dla ciebie przyjaciółką. – odparła chłodno dziewczyna. – Możesz już skończyć ten teatrzyk? – Podeszła bliżej i zetknęła się z Reiko czołami. Wykrzywiła usta w pogardliwym uśmiechu. – Zgubiłaś się w pajęczynie własnych kłamstw.
 Mówię prawdę. – powiedziała kobieta drżącym głosem.
 Nie. Od samego początku ukrywasz prawdziwą siebie, prawda? – Jessica westchnęła. – Widać, że nie jesteśmy spokrewnione. Nie umiesz ukrywać emocji tak jak ja.
   Reiko już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Nagle obydwie ujrzały Kato, który wyraźnie podenerwowany, gdzieś się śpieszył.
 Coś się stało? – spytała Jessica kamerdynera.
   Staruszek zatrzymał się i spojrzał na nią.
 Proszę za mną, panienko. – powiedział tylko, po czym ruszył dalej.
   Zaskoczona dziewczyna pokuśtykała za nim. Obydwoje weszli do sali z monitoringiem. Tam na największym ekranie wyświetlał się Shadow, który bił się wraz z Keithem w sali pełnej rzeźb. Obok natomiast widać było Mylene, która podtykała Mirze niebieski miecz z gantleta pod gardło. Ace, Julie, Marucho i Baron dosłownie zamarli, widząc to. Vexoska uśmiechnęła się z triumfem, wymaszerowała z pokoju treningowego i podążyła do pomieszczenia, gdzie ciągle Clay bił się z Provem.
– Chyba przegrałeś, Spectra. – wycedziła z mściwą satysfakcją Mylene, patrząc na przerażonych Wojowników. – A teraz oddajcie grzecznie dane zestawu bojowego i DNA bakuganów. Bo inaczej...  Po szyi Miry spłynęło kilka kropli krwi. - Ktoś tu straci głowę.
– To okrutne. – stwierdził Kato, stukając w klawisze klawiatury. – Em...panienko Jessico?
   Jessie zacisnęła pięści na uchwycie kul i poczuła znajome gorące, obejmujące jej ciało. Jednak po chwili zniknęło. Prychnęła, patrząc na największą przeszkodę na jej drodze, srebrny pierścień.
 Kato, musisz mi pomóc. – zwróciła się do kamerdynera.
 Tak, panienko?
 Musimy to jak najszybciej zdjąć. – Pokazała na pierścień. – Nie mamy wiele czasu...

****
   Mylene zerknęła do tyłu, patrząc z prawdziwą rozkoszą, jak Wojownicy idą zgnębieni. Ale największą radość sprawiał jej fakt, że teraz Spectra tańczył, jak mu zagrała. Wreszcie była lepsza! Wreszcie to ona była numerem jeden!
   Prove odwrócił się do tyłu i zaczął upominać Wojowników, którzy mamrotali coś gniewnie. Vexoska zmarszczyła brwi, zauważając, że brakowało tej gówniary z mocą, która pewnie teraz na głos wygłaszałaby obraźliwe epitety pod jej adresem. Gdzie ona się mogła podziać? Jej z chęcią podcięła by gardło...
   Doszli do niewielkiej platformy, którą zjechali do niższych partii budynku.
 Co się stało, Spectra? – spytała Vexoska, unosząc brew. – Stałeś się taki łagodny.
   Chłopak jednak milczał, choć Mylene czuła promieniującą od niego wściekłość.
– Kiedyś obydwoje marzyliśmy o wielkiej potędze i nie przejmowaliśmy się innymi. – kontynuowała, aż Spectra się odwrócił i znowu spojrzał na nią z góry.
 Po prosto byliśmy głupi. – odparł. – Robiliśmy za marionetki Zenohelda, myśląc, że to coś nam da. Otwórz oczy, a to zrozumiesz.
   W Mylene krew się zagotowała. Zacisnęła ręką na karku Miry, by dziewczyna nie mogła uciec i wycelowała miecz w najbardziej nienawidzoną twarz na świecie. Blondyn nawet nie drgnął, tylko wpatrywał się w nią w kamiennym spokojem.
   Czy on zawsze musi być najlepszy?! Nawet tutaj, gdy ona powinna górować?!
– Nie będziesz mi prawił kazań, Phantom. – warknęła. – Nie jesteś już liderem Vexosów!
 Spokojnie, Mylene. – odezwał się Shadow i odciągnął jej rękę od twarzy Keitha. – Jak go zabijesz, to będzie po danych.
   Dziewczyna prychnęła, ale cofnęła dłoń. Musi poczekać na dostanie danych, by zadowolić tego dziada, Zenohelda.
   W końcu dojechali do pomieszczenia, które wyglądało jak ogromny magazyn. Spectra poprowadził ich do okrągłej platformy, której powierzchnia wyglądała jak różnobarwna mozaika.
– To tutaj? – zdziwił się Shadow, drapiąc się po głowie, gdy stanęli na niej, a nic się nie wydarzyło. – Mylene, on sobie z nami pogrywa!
   Jednak nim Vexoska zdążyła odpowiedzieć, zaczęło ich pochłaniać tęczowe światło. Keith uśmiechnął się kpiąco.
   Znowu!
   Wtedy w Mylene coś pękło. Niewiele myśląc, już chciała podciąć gardło Miry, gdy w jej miecz wbił się nóż kuchenny, który cofnął jej rękę. W rezultacie Clay zdążyła się wyrwać i podbiec do brata. Niebieskowłosa spojrzała w bok i uchwyciła wściekłe spojrzenie brązowych oczu oraz przerażone fioletowe tęczówki.
 Ty...! – wrzasnęła Vexoska, po czym pochłonęło ją światło.

****

   Jessica padła na zimne kafle, czując, jak cały świat wiruje. Akane przyklękła przy niej, ale dziewczyna uniosła głowę, pokazała jej uniesiony kciuk i otarła usta, z których spłynął strumyk krwi. Kilka szkarłatnych kropli opadło na posadzkę.
 Mówiłam ci, że to nierozsądne. Twój organizm musiał jakoś zareagować na nagłe uwolnienie mocy. – powiedziała cicho Reiko.
   Jessie zignorowała ją i wsparła się na kulach.
 Nic ci nie jest? – spytała Akane.
 Przeżyję. – ucięła Jessica. – Co ważniejsze, czemu oni przenieśli się do Bakuprzestrzeni? – zwróciła się do Dana, który już chciał ją łapać, bo zachwiała się.
– Keith tak chciał. – odparł Kuso. – Chyba zamierza z nimi walczyć.
   On chyba nie chce ich przeciągnąć na naszą stronę? Taka absurdalna myśl powstała w głowie Jessie, która aż uśmiechnęła się z politowaniem. Nie, niemożliwe.
– Nie byłabym taka pewna. – szepnęła Reiko, podnosząc z ziemi kuchenny nóż i oglądając go pod światło. Przymknęła oczy. – Czasami największe absurdy są jedyną nadzieją.



Hello! ^^ *macha energicznie* Pisałam ten rozdział na fali jednej piosenki xD Ciul, że wcale nie pasowała pod treść xD Ogólnie czujecie to? 3 dni szkolne i święta!!
Jessie&Dan&Akane: Wafel *.*
 Udało mi się dziś upolować prezenty dla przyjaciółki ^^ A i mój shot, który ma tylko małe poprawki, ale ogółem to jest już gotowy xD będzie tak we...wtorek? Lub poniedziałek A potem sylwek! Ale nie przedłużając..ruskie arty!





Ace: *cedzi przez zęby* życie ci miłe?

Ja: Naraziłam się Smoczemu Cesarzowi, niczego się nie boję xD
Jessie: Ciesz się, że masz pod tym jakieś spodenki xD

Ja: Gdyby wysłać profesorka na jakąś obcą planetę...
Jessie: Też chcę coś takiego!
Mick: Po moim trupie -.-
Jessie: Oj no braciszkuuu~
Mick: Nie.
Jessie: I tak to zdobędę xD

Jessie: Zakupy świąteczne xD
Ja: Boże nie przypominaj. Dziś z kumpelą stałyśmy w Kauflandzie w kolejce, to jak widziałam, ile kupują ludzie, to mi się słabo robiło.
Jessie: Btw: Ace masz rywala. Gus Mirze przynajmniej kolację postawił!
Ace: *zaciska pięść, licząc do 10*

Ja: O.O
Jessie: O.O
Dan: Phahahaha xD
Shadow: I co się ryjesz?!
Dan: Tak dla Mylene się owinąłeś? xD
Shadow: Umrzyj.

Gdyby pozmieniać Vexosom płeć.
Jessie: Keith..bardzo fajne pierzaste coś xD
Akane: Hydron to który?
Jessie: To coś w kucykach
Akane: *mierzy księcia krytycznym wzrokiem* Mówiłam, że jako dziewczynka wyglądasz lepiej!


Jessie: Do twarz ci w tym
Dan: Adekwatne
Akane: Tylko różdżki zabrakło
Gus: *zaciska palce na nosie i stara się nie wybuchnąć* Mordy.


Jessie: Gdy jesz coś z kuchni Keitha
Keith: Powiedziała ta co spaliła lazanię
Jessie: Przegotowałeś parówki xDD

Jessie: Wreszcie dopiąłeś swego, masz płaszcz, bądź dumny, Gus
Ja: *patrzy na niektóre arty* Nieeee, za dużo tego
Keith: Szukaj dalej. Jest szansa, że kiedyś ci mózg wybuchnie.
Ja: Ranisz *^*

Ja: Przewiduje, że za niedługo będzie mieli przeze mnie takie sny. Ale oglądacie to na własną odpowiedzialność :**
Fludim: Nieładnie obrażać zmarłych
Ja: Mówisz do mnie xDD
Fludim: A no tak

Pozdrawia Angel aka niszczyciel psychiki :*
Ps. Nie ma to jak mieć sprawdzian w urodziny xDD
Ps2: Rozdział nie do końca sprawdzany (#leńwbił)


7 komentarzy:

  1. Rozdział po prostu 👌! A profesor Clay (ruskie arty) to chyba trzyma Venonata xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: Profesorkuuu, skądś ty to wziął?
      Ja: Wiedziałam, że skądś kojarzę tego stwora! xD

      Usuń
  2. W momencie gdy zobaczyłam tego Gusa, to zaczęłam się zastanawiać gdzie ty zbłądziłaś.
    Podziel się tą tajemnicą to pójdę cię poszukać XD
    Albo chyba zostanę przy podrabianych kartach i przechrzczonym Shunie.
    Wiedział ktoś, że Kazami ma tak na prawdę Chun? Bo ja nie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że zaczniesz się tak zastanawiać przy Lyncu króliczku xD
      Lync: Zamorduję cię
      Tak, tak ^^ Shun Chun? xD Phahahah xD
      Shun: -_-

      Usuń
    2. Mój Lync jest aktualnie kotkiem i ma długie włosy, więc w jego kwestii mnie nic nie dziwi XD
      Ale Gusa od tej strony nie znałam XD

      Usuń
    3. Spko, mam jeszcze gorsze *wyszczerz* i serio chore xD

      Usuń