"Czasami marzę by zatopić się w słodkim szaleństwie i nie patrzeć już na absurdy tego świata"
Hydron otworzył
pełne przerażenia fioletowe oczy i wbił martwe spojrzenie w sufit. Po jego
ciele biegały dreszcze, a oddech uwiązł
w gardle i nie miał zamiaru go opuścić. Trwało to kilka sekund, które
chłopakowi wydawały się wiecznością. Gdy wreszcie odzyskał władzę nad ciałem,
podniósł się i zasłonił rękami twarz.
Znowu! Po raz
kolejny miał ten pieprzony sen, gdy Volt i Lync patrzą na niego oczami bez
wyrazu i powtarzają w kółko „Zabiłeś mnie...zabiłeś mnie... zabiłeś mnie. Ty
będziesz następny!”
Warknął ze
wściekłością, nie mogąc się pozbyć tego obrazu z głowy. Ciągle dygotał, a słowa
byłych Vexosów odbijały się echem po całym pokoju i wwiercały się w jego umysł.
Przez palce
spojrzał na Dryoida, który spoczywał na aksamitnej poduszce w szkatułce. Po raz
pierwszy pożałował, że jest on tylko robotem i nie może go pocieszyć.
Chwiejnym krokiem podszedł do fontanny, która specjalnym tunelem biegła dookoła jego pokoju.
Przykląkł i spojrzał na swoje obicie w tafli wody. Na początku ujrzał tylko
zwykłego vestaliańskiego nastolatka z rozczochranymi włosami. Nagle jednak
obraz zafalował.
Doprawdy jesteś żałosny. Całe życie
zamierzasz spędzić jako robak?
Wzdrygnął się i
padł na cztery litery.
– Zamknij się! –
wycedził, łapiąc się za głowę.
Zabiłeś mnie...
– Przestań!
Ale wiem, że taki żywot wiodą tylko
śmiecie...
Zabiłeś mnie...
Twój ojciec cię nie kocha...
Zabiłeś mnie!
– Zamknij ryj! – wydarł się Hydron, uderzając w marmurową ozdobę na fontannie.
– Zamknij ryj! – wydarł się Hydron, uderzając w marmurową ozdobę na fontannie.
Dopiero ostry
ból ocknął go i uciszył głos w głowie. Wziął głęboki wdech. Usłyszał, jak
strażnicy idą korytarzem pewnie zaniepokojeni jego krzykiem.
– Książę, czy
coś się stało? – spytał jeden z nich, pukając do drzwi.
– Nie. – odparł Hydron,
patrząc na cieknącą krew. Zacisnął zęby i wyciągnął odłamek marmuru z dłoni. –
Możecie sobie iść.
– Jednak
słyszałem...
– Spadaj stąd! –
wydarł się Hydron.
– D-dobrze. –
powiedział skruszony strażnik. Po chwili rozległy się jego kroki, które miarowo
cichły.
Chłopak podniósł
się i zacisnął palce na Dryoidzie, nie zwracając uwagi, że barwi go szkarłatną
cieczą.
Zostanie królem
Vestalii. Nieważne co inni powiedzą, nieważne jak to zrobi...
– W końcu po
trupach do celu, prawda? Zupełnie jakby widziała twojego ojca. – w pokoju
rozległ się cichy i spokojny głos.
Zdezorientowany
Hydron odwrócił się, szukając kogoś, kto skrywał się w mroku. Jednak zdążył
tylko dostrzec skrawek błękitnej sukni znikający za ramą lustra. Zesztywniał
na ten widok i zamrugał kilka razy. Coś mu się przewidziało?
****
Reiko oparła się
o skrawek kotła, patrząc, jak wywar leniwie bulgocze i zmienia barwę na złotą.
Zaklęła pod nosem. Na stoliku obok czekały już grube bandaże, gotowe by
nasączyć je specyfikiem i uleczyć kostkę, a eliksir dalej niegotowy!
Westchnęła i
przysiadła na czarnym krześle. Niektóre rzeczy wymagają czasu i cierpliwości,
ale u niej tego czasu było jak na lekarstwo!
– Hej, Reiko,
chcę pogadać. - Jessie stanęła przy niej, opierając się na kulach.
– Co się stało?
– Ta spinka to
vestaliańska robota? – spytała dziewczyna, podsuwając jej pod oczy srebrną
spinkę z niebieskim kryształem.
Reiko skinęła
głową.
Jessica schowała
spinkę i spojrzała na nią chłodno.
– Czyli
kłamiesz. – rzekła spokojnie. – Wcale nie jesteś z mojej rodziny.
– Co? – oburzyła
się Reiko. – Przecież od po...
– Nie jesteś. –
przerwała jej Jessie. – Byłam głupia, że do tej pory tego nie zauważyłam.
Wspomnienia o Melody są na Vestalii, prawda? Ta spinka jest z Vestali! –
wytknęła jej, po czym uśmiechnęła się słodko jak mała dziewczynka. – A ja
jestem z Ziemi. Więc jak to możliwe, że znasz ludzi z Vestali, hm?
– W końcu mam
ponad czterysta lat!
– Czterysta lat temu
ludzie nie znali innych planet i nie umieli podróżować w kosmosie. – wycedziła Jessica.
– Dalej kłamiesz.
– Dodatkowo mogę
wniknąć w umysły każdego, prawda? Po prostu zrobiło mi się żal Melody...
– Powiedziałaś,
że była dla ciebie przyjaciółką. – odparła chłodno dziewczyna. – Możesz już
skończyć ten teatrzyk? – Podeszła bliżej i zetknęła się z Reiko czołami.
Wykrzywiła usta w pogardliwym uśmiechu. – Zgubiłaś się w pajęczynie własnych
kłamstw.
– Mówię prawdę. –
powiedziała kobieta drżącym głosem.
– Nie. Od samego
początku ukrywasz prawdziwą siebie, prawda? – Jessica westchnęła. – Widać, że
nie jesteśmy spokrewnione. Nie umiesz ukrywać emocji tak jak ja.
Reiko już
otwierała usta, by coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Nagle obydwie ujrzały
Kato, który wyraźnie podenerwowany, gdzieś się śpieszył.
– Coś się stało?
– spytała Jessica kamerdynera.
Staruszek
zatrzymał się i spojrzał na nią.
– Proszę za mną,
panienko. – powiedział tylko, po czym ruszył dalej.
Zaskoczona
dziewczyna pokuśtykała za nim. Obydwoje weszli do sali z monitoringiem. Tam na
największym ekranie wyświetlał się Shadow, który bił się wraz z Keithem w sali pełnej rzeźb.
Obok natomiast widać było Mylene, która podtykała Mirze niebieski miecz z
gantleta pod gardło. Ace, Julie, Marucho i Baron dosłownie zamarli, widząc to.
Vexoska uśmiechnęła się z triumfem, wymaszerowała z pokoju treningowego i
podążyła do pomieszczenia, gdzie ciągle Clay bił się z Provem.
– Chyba
przegrałeś, Spectra. – wycedziła z mściwą satysfakcją Mylene, patrząc na
przerażonych Wojowników. – A teraz oddajcie grzecznie dane zestawu bojowego i
DNA bakuganów. Bo inaczej... – Po szyi
Miry spłynęło kilka kropli krwi. - Ktoś tu straci głowę.
– To okrutne. –
stwierdził Kato, stukając w klawisze klawiatury. – Em...panienko Jessico?
Jessie zacisnęła
pięści na uchwycie kul i poczuła znajome gorące, obejmujące jej ciało. Jednak
po chwili zniknęło. Prychnęła, patrząc na największą przeszkodę na jej drodze,
srebrny pierścień.
– Kato, musisz
mi pomóc. – zwróciła się do kamerdynera.
– Tak, panienko?
– Musimy to jak
najszybciej zdjąć. – Pokazała na pierścień. – Nie mamy wiele czasu...
****
Mylene zerknęła
do tyłu, patrząc z prawdziwą rozkoszą, jak Wojownicy idą zgnębieni. Ale największą
radość sprawiał jej fakt, że teraz Spectra tańczył, jak mu zagrała. Wreszcie była
lepsza! Wreszcie to ona była numerem jeden!
Prove odwrócił
się do tyłu i zaczął upominać Wojowników, którzy mamrotali coś gniewnie.
Vexoska zmarszczyła brwi, zauważając, że brakowało tej gówniary z mocą, która
pewnie teraz na głos wygłaszałaby obraźliwe epitety pod jej adresem. Gdzie
ona się mogła podziać? Jej z chęcią podcięła by gardło...
Doszli do
niewielkiej platformy, którą zjechali do niższych partii budynku.
– Co się stało,
Spectra? – spytała Vexoska, unosząc brew. – Stałeś się taki łagodny.
Chłopak jednak
milczał, choć Mylene czuła promieniującą od niego wściekłość.
– Kiedyś
obydwoje marzyliśmy o wielkiej potędze i nie przejmowaliśmy się innymi. – kontynuowała, aż Spectra się odwrócił i znowu
spojrzał na nią z góry.
– Po prosto
byliśmy głupi. – odparł. – Robiliśmy za marionetki Zenohelda, myśląc, że to coś
nam da. Otwórz oczy, a to zrozumiesz.
W Mylene krew
się zagotowała. Zacisnęła ręką na karku Miry, by dziewczyna nie mogła uciec i
wycelowała miecz w najbardziej nienawidzoną twarz na świecie. Blondyn nawet nie
drgnął, tylko wpatrywał się w nią w kamiennym spokojem.
Czy on zawsze
musi być najlepszy?! Nawet tutaj, gdy ona powinna górować?!
– Nie będziesz mi prawił kazań, Phantom. – warknęła. – Nie jesteś już liderem Vexosów!
– Nie będziesz mi prawił kazań, Phantom. – warknęła. – Nie jesteś już liderem Vexosów!
– Spokojnie,
Mylene. – odezwał się Shadow i odciągnął jej rękę od twarzy Keitha. – Jak go
zabijesz, to będzie po danych.
Dziewczyna
prychnęła, ale cofnęła dłoń. Musi poczekać na dostanie danych, by zadowolić
tego dziada, Zenohelda.
W końcu
dojechali do pomieszczenia, które wyglądało jak ogromny magazyn. Spectra
poprowadził ich do okrągłej platformy, której powierzchnia wyglądała jak
różnobarwna mozaika.
– To tutaj? –
zdziwił się Shadow, drapiąc się po głowie, gdy stanęli na niej, a nic się nie wydarzyło. – Mylene, on sobie z nami pogrywa!
Jednak nim
Vexoska zdążyła odpowiedzieć, zaczęło ich pochłaniać tęczowe światło. Keith
uśmiechnął się kpiąco.
Znowu!
Wtedy w Mylene
coś pękło. Niewiele myśląc, już chciała podciąć gardło Miry, gdy w jej miecz
wbił się nóż kuchenny, który cofnął jej rękę. W rezultacie Clay zdążyła się
wyrwać i podbiec do brata. Niebieskowłosa spojrzała w bok i uchwyciła wściekłe
spojrzenie brązowych oczu oraz przerażone fioletowe tęczówki.
– Ty...! –
wrzasnęła Vexoska, po czym pochłonęło ją światło.
****
Jessica padła na
zimne kafle, czując, jak cały świat wiruje. Akane przyklękła przy niej, ale
dziewczyna uniosła głowę, pokazała jej uniesiony kciuk i otarła usta, z których
spłynął strumyk krwi. Kilka szkarłatnych kropli opadło na posadzkę.
– Mówiłam ci, że
to nierozsądne. Twój organizm musiał jakoś zareagować na nagłe uwolnienie mocy.
– powiedziała cicho Reiko.
Jessie
zignorowała ją i wsparła się na kulach.
– Nic ci nie
jest? – spytała Akane.
– Przeżyję. –
ucięła Jessica. – Co ważniejsze, czemu oni przenieśli się do Bakuprzestrzeni? –
zwróciła się do Dana, który już chciał ją łapać, bo zachwiała się.
– Keith tak
chciał. – odparł Kuso. – Chyba zamierza z nimi walczyć.
On chyba nie
chce ich przeciągnąć na naszą stronę? Taka absurdalna myśl powstała w głowie
Jessie, która aż uśmiechnęła się z politowaniem. Nie, niemożliwe.
– Nie byłabym
taka pewna. – szepnęła Reiko, podnosząc z ziemi kuchenny nóż i oglądając go pod
światło. Przymknęła oczy. – Czasami największe absurdy są jedyną nadzieją.
Hello! ^^ *macha energicznie* Pisałam ten rozdział na fali jednej piosenki xD Ciul, że wcale nie pasowała pod treść xD Ogólnie czujecie to? 3 dni szkolne i święta!!
Jessie&Dan&Akane: Wafel *.*
Udało mi się dziś upolować prezenty dla przyjaciółki ^^ A i mój shot, który ma tylko małe poprawki, ale ogółem to jest już gotowy xD będzie tak we...wtorek? Lub poniedziałek A potem sylwek! Ale nie przedłużając..ruskie arty!
Ace: *cedzi przez zęby* życie ci miłe?
Ja: Naraziłam się Smoczemu Cesarzowi, niczego się nie boję xD
Jessie: Ciesz się, że masz pod tym jakieś spodenki xD
Ja: Gdyby wysłać profesorka na jakąś obcą planetę...
Jessie: Też chcę coś takiego!
Mick: Po moim trupie -.-
Jessie: Oj no braciszkuuu~
Mick: Nie.
Jessie: I tak to zdobędę xD
Jessie: Zakupy świąteczne xD
Ja: Boże nie przypominaj. Dziś z kumpelą stałyśmy w Kauflandzie w kolejce, to jak widziałam, ile kupują ludzie, to mi się słabo robiło.
Jessie: Btw: Ace masz rywala. Gus Mirze przynajmniej kolację postawił!
Ace: *zaciska pięść, licząc do 10*
Ja: O.O
Jessie: O.O
Dan: Phahahaha xD
Shadow: I co się ryjesz?!
Dan: Tak dla Mylene się owinąłeś? xD
Shadow: Umrzyj.
Gdyby pozmieniać Vexosom płeć.
Jessie: Keith..bardzo fajne pierzaste coś xD
Akane: Hydron to który?
Jessie: To coś w kucykach
Akane: *mierzy księcia krytycznym wzrokiem* Mówiłam, że jako dziewczynka wyglądasz lepiej!
Jessie: Do twarz ci w tym
Dan: Adekwatne
Akane: Tylko różdżki zabrakło
Gus: *zaciska palce na nosie i stara się nie wybuchnąć* Mordy.
Jessie: Gdy jesz coś z kuchni Keitha
Keith: Powiedziała ta co spaliła lazanię
Jessie: Przegotowałeś parówki xDD
Jessie: Wreszcie dopiąłeś swego, masz płaszcz, bądź dumny, Gus
Ja: *patrzy na niektóre arty* Nieeee, za dużo tego
Keith: Szukaj dalej. Jest szansa, że kiedyś ci mózg wybuchnie.
Ja: Ranisz *^*
Ja: Przewiduje, że za niedługo będzie mieli przeze mnie takie sny. Ale oglądacie to na własną odpowiedzialność :**
Fludim: Nieładnie obrażać zmarłych
Ja: Mówisz do mnie xDD
Fludim: A no tak
Pozdrawia Angel aka niszczyciel psychiki :*
Ps. Nie ma to jak mieć sprawdzian w urodziny xDD
Ps2: Rozdział nie do końca sprawdzany (#leńwbił)
Rozdział po prostu 👌! A profesor Clay (ruskie arty) to chyba trzyma Venonata xD
OdpowiedzUsuńJessie: Profesorkuuu, skądś ty to wziął?
UsuńJa: Wiedziałam, że skądś kojarzę tego stwora! xD
W momencie gdy zobaczyłam tego Gusa, to zaczęłam się zastanawiać gdzie ty zbłądziłaś.
OdpowiedzUsuńPodziel się tą tajemnicą to pójdę cię poszukać XD
Albo chyba zostanę przy podrabianych kartach i przechrzczonym Shunie.
Wiedział ktoś, że Kazami ma tak na prawdę Chun? Bo ja nie XD
Myślałam, że zaczniesz się tak zastanawiać przy Lyncu króliczku xD
UsuńLync: Zamorduję cię
Tak, tak ^^ Shun Chun? xD Phahahah xD
Shun: -_-
Mój Lync jest aktualnie kotkiem i ma długie włosy, więc w jego kwestii mnie nic nie dziwi XD
UsuńAle Gusa od tej strony nie znałam XD
Spko, mam jeszcze gorsze *wyszczerz* i serio chore xD
Usuńchcę zobaczyć XD
Usuń