wtorek, 27 grudnia 2016

Rozdział 51: Myślisz, że mnie znasz?

   Masz ładne oczy. Niemal jak niebo!
   O kim ty mówisz?
   Nie masz dokąd uciec.
   Nie...
   Jesteś tylko bronią.
   Nieprawda!
   Dziwak!
   Zamknij się!
Jak to jest być pustym w środku?
  Zamilcz!
   Czułam, jak całe moje ciało dygocze, a oddech więźnie w gardle. Czemu nagle zaczęłam sobie przypominać to wszystko? Przez jedną głupią piosenkę?! Warknęłam z irytacją i otworzyłam oczy. Jednak nie stałam już w centrum dowodzenia Bakuprzestrzenią. Byłam w moim domu.
   Trzasnęły drzwi. Obróciłam głowę i ujrzałam 8 – letnią mnie oraz Mick'a.
   Mózg ma fazę na wspominanie?
 Dziecko, co się stało? – Moja mama przebiegła przez mnie jak przez powietrze i przyklęknęła przy młodszej mnie. Wtedy dostrzegłam, że z jej wargi lała się krew.
 Nic. – odparła dziewczynka, ścierając szkarłatne krople.
– Na pewno! – prychnęła mama, łapiąc za apteczkę.
– Pobiła się z Bill'im. – wypalił mały Mick, nim młodsza ja sprzedała mu kuksańca.
 Słucham? – Mama zaczęła dezynfekować zadrapania. – Czemu to zrobiłaś?
 Bo znów się ze mnie nabijał. – burknęła dziewczynka. – Idiota!
 Ale porządnie go sprałaś. – zaśmiał się Mick, po czym umilkł, gdy nasza rodzicielka spiorunowała go wzrokiem.
– Nie powinnaś tego robić, skarbie. – powiedziała łagodnie mama, głaszcząc mini mnie po włosach. – Przemoc nie jest rozwiązaniem.
 No jasne! – wybuchnęła dziewczynka. – Najlepiej by było, gdybym siedziała cicho i tylko dawała się ze mnie nabijać, tak?! – Mama otworzyła usta, ale córka nie dała jej dojść do słowa. – Mam gdzieś, czy przemoc jest rozwiązaniem, czy nie! – Po tych słowach wyrwała się matce i wbiegła po schodach. Po chwili rozległ się trzask drzwi.
   Zniszcz mnie, proszę.
   Cała sceneria pękła na pół i zaczęła się pomniejszać, aż zamieniła się w płatki śniegu.
Nie...Pokręciłam głowę. Wiem, co zaraz zobaczę.
   Chłopak o czarnych rozczochranych włosach z nosem w telefonie wszedł na przejście dla pieszych.
   Ślizg opon po mokrej nawierzchni. Błysk przednich świateł.
   Głuchy trzask.
   Telefon wzlatuje do góry, a jego właściciel uderza w maskę samochodu.
– JORDAN! – równocześnie rozbrzmiewają trzy wrzaski. Jeden Jane, drugi 15 - letniej mnie, a ostatni wydobywa się z moich własnych ust.
   Tupnęłam nogą, pragnąc zniszczyć to wspomnienie, przestać słyszeć te krzyki, przestać cokolwiek czuć.
 Masz ładny uśmiech, Jessie.
   Zamknij się!
   Zielona wstęga energii zaczęła tańczyć wokół mnie. Powoli wszystko zaczęło się oddalać, cichnąć.
   Odetchnęłam z ulgą i zrelaksowałam się. Z dala od tego wszystkiego, mogłam zacząć trzeźwo myśleć. To już przeszłość. Nie zmienię jej.
   Otworzyłam oczy, tym razem stojąc tam, gdzie powinnam, czyli z moimi przyjaciółmi.
– Chodź! – Akane pociągnęła mnie za rękę. Chyba nikt nie zauważył, że odpłynęłam na dłuższy czas.
  Wbiegliśmy do pomieszczenia, gdzie teleportowali się Keith i Mira. Bez Shadowa i Mylene. Co się z nimi stało?
   Spojrzałam na ekran i zrozumiałam. Portal pochłaniał resztki trybun i areny. Czyli wciągnął też dwójkę Vexosów. Mylene została pokonana przez własną broń, której użyła z taką pewnością, że pozbędzie się Spectry. Nagle monitor zaczął śnieżyć, po czym obraz zupełnie zanikł, oznajmiając, że kula – pułapka pochłonęła wszystko. Nawet swoich właścicieli.
   Obróciłam się na pięcie i wyszłam na korytarz. Mylene została pokona przez samą siebie. Parsknęłam czymś na kształt chichotu. To się nazywa odejście z klasą.

****

   Akane wyleciała za przyjaciółką na korytarz. Nie podobało jej się dzisiejsze zachowanie Jessie. Najpierw traciła kontakt ze światem, po czym nagle wracała, a teraz wyszła bez słowa wyjaśnienia.
   Najbardziej niepokoiło ją jednak, jak zamarła po raz drugi.
 Leaus, czy ona powiedziała Jordan? – spytała bakugana.
 Wydaje mi się, że tak. – odparł.
   Zaklęła głośno. Miała nadzieję, że do tego nie dojdzie. Przyśpieszyła kroku.
 Jess, gdzieś ty polazła?
   Nagle na korytarzu rozległ się śmiech. Pusty chichot odbijający się ponuro od ścian. Gwałtownie się urwał i było słychać miarowe stukanie kul o posadzkę korytarza.
 Ne, Akane – Jessie pojawiła się na drugim końcu korytarza. – pomóż mi.
–  Co jest? – spytała dziewczyna, oddychając z ulgą, widząc, że jej przyjaciółka wygląda normalnie.
– Muszę zdobyć ten eliksir na kostkę i to jak najszybciej.
 Nie wystarczy poprosić Reiko?
   Jessie pokręciła głową.
 Nikt nie może wiedzieć, że go wzięłam.
 Czemu?
 Muszę odnaleźć ostatni fragment układanki. – powiedziała poważnie Jessica.
 A gdzie on jest? – Uśmiechnęła się Akane, strzykając palcami.
– W pałacu Vexosów.

****

   Reiko westchnęła głośno. Stała sama w sali ze sprzętem sterującym Bakuprzestrzenią. Wszyscy Wojownicy zajęli się roztrzęsioną Mirą, a Spectra wybył gdzieś. Ciekawe dokąd się udał?
   Woda, Światło, Ciemność, Wiatr. Zenoheld pozbywał się wszystkich filarów, które podtrzymywały jego władzę jak uschniętych gałązek. Idiotyzm. Nie zdaje sobie sprawy, że za chwilę pogrąży w swym własnym szaleństwie, a wtedy już nikt go nie uratuje.
Chociaż może to i lepiej? Łatwiej będzie się go pozbyć...
   Poczuła, jak ostry kolec kuje ją w skroń. Jessica chce znów coś zrobić sama. Westchnęła i włożyła z powrotem do specjalnej wnęki w sukni przedmiot, którym bawiła się przez cały czas.
   Ostry sztylet wylądował między niebieskimi fałdami materiału.

****

   Akane zerknęła nieufnie na srebrny wywar bulgoczący w kotle.
 Nie wiem, czy to bezpieczne. – stwierdziła.
   Uniosłam brwi i uśmiechnęłam się.
 My kiedykolwiek zrobiłyśmy coś bezpiecznego?
 Nie. – Wyszczerzyła zęby i sięgnęła po bandaże.
 Musimy je namoczyć w tym eliksirze i owinąć wokół mojej kostki. – powiedziałam. – Tylko ile muszę to trzymać?
 Może aż poczujesz, że ci się kość zrosła?
 Ale kostka jest skręcona.
 To nie wiem.
   Zasępiłyśmy się, odczuwając solidne braki wiedzy medycznej. Jak na złość ja do teraz niczego nie skręciłam lub złamałam, a Akane była jakimś dzieckiem farta i tylko miała bliznę na łopatce (przygoda z żelazkiem i szpadą, nie pytajcie)
 Coś tak myślałam, że to zrobisz, Jessie. – Poderwałyśmy głowy i ujrzałyśmy Reiko, przyglądającą nam się wzrokiem matki, która przyłapała dziecko na brzydkim uczynku.
 Co ci do tego? – warknęłam.
   Pokręciła głową i splotła ręce, przybierając poważną minę.
 Jestem za ciebie odpowiedzialna – zaczęła. – i muszę o ciebie dbać. Tymczasem ty chcesz zrobić szalenie niebezpieczną rzecz, nie mówiąc o tym nikomu.
 Dalej będziesz odstawiała tą szopkę z kochającą opiekunką? – spytałam znudzona i skupiłam moc. Powstała bariera, która odepchnęła Reiko. Uśmiechnęłam się złośliwie.
– Przykro mi, Jessie, ale jesteś ode mnie o wiele słabsza. – powiedziała, po czym wiązką niebieskiej energii rozbiła osłonę w drobny mak.
   Zakręciło mi się w głowie, ale ustałam w miejscu. Nie dam się pokonać jakiemuś duchowi! Najwyżej wciągnę ją odkurzaczem!
   Wtedy rozległy się kroki na korytarzu. Reiko zatrzymała się wpół kroku, a ja znieruchomiałam.
– Spectra. – szepnęłyśmy równocześnie.
   Akane rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie i wypadła z pomieszczenia.
 Cóż, Reiko – Złapałam za bandaż i zmrużyłam oczy – nie będziesz w stanie mnie zatrzymać.
– Wywar nie jest gotowy. – powiedziała spokojnie, zbliżając się do mnie.
– Czemu mam ci wierzyć?
 Bo to jedyne co ci pozostało.
   Prychnęłam i rzuciłam się do przodu.

****

   Spectra spojrzał chłodno na Japonkę, która rozłożyła ręce w obronnym geście i nie miała zamiaru go dalej przepuścić.
– Co ty wyrabiasz? – spytał w miarę spokojnym tonem, chociaż najchętniej zmiótłby dziewczynę z drogi.
 Idź innym korytarzem, skręć albo fruwaj, ale nie wolno ci tędy przejść!
 Dlaczego? – Splótł ręce na torsie i spojrzał na nią badawczo.
   Wzięła głęboki wdech i opuściła ręce.
 Bo nie możesz i tyle.
 A dokładniej?
 Po prostu nie możesz! – warknęła. – Spadaj stąd!
   Postąpił krok do przodu, ale ku jego rozczarowaniu Akane się nie cofnęła, tylko wymamrotała kilka słów w nieznanym mu języku.
– Czy to za związek z Jessie? – strzelił, jak się okazało, celnie.
– Nie twój interes, Phantom.
 Wydaję mi się, że jednak mój.
-– Pieprzę, jesteś cholernie wścibki. – westchnęła. – Ej! – Złapała go za ramię, kiedy koło niej  przeszedł i szarpnęła do tyłu.
   Wystarczył jeden, wypracowany ruch i zamiast niego w tył poleciała Akane. Wylądowała na ugiętych kolanach.
– Nieźle. – Wyszczerzyła się, po czym wyjęła gantlet. – Walcz ze mną.
 A co będę z tego miał?
   Wywróciła oczami i stanęła prosto.
 Jeśli wygrasz, przepuszczę cię, a jak przegrasz, to łaskawie zabierzesz stąd siebie i swoje ego.
   Spojrzał na nią przeciągle.
 Dobra, powiem ci też, czemu nie chciałam cię przepuścić. – wymamrotała, mordując go wzrokiem.
   Uśmiechnął się przebiegle.
– Zgadzam się.
   Wystukał współrzędne w gantlecie i przeniósł ich do Bakuprzestrzeni.
   Akane wyciągnęła kartę otwarcia.
   Głupia, nawet nie wie, co ją czeka.

****

   Mimo że miała zamknięte oczy, czuła, że ktoś ją trzyma za rękę. Pod jej powiekami przemykały jasne snopy światła.
   Otworzyć oczy czy nie?
   Nie, lepiej jeszcze chwilę odpocząć...Od dawna nie miała na to czasu. Poczuła miłe ciepło rozlewające się po jej ciele.
   Zaraz, co się stało?
   Pamiętała, że rzuciła kulę – pułapkę, że walczyła z Phantomem oraz jak Spectra złapał ją, gdy miała wlecieć do portalu. To wspomnienie napełniło ją burzą różnych uczuć. Od zdumienia poprzez wściekłość do nienawiści. Czemu on chciał ją uratować? Co chciał udowodnić? Że się zmienił? Potwór zawsze pozostanie potworem, nieważne jaką maskę przybierze!
   Przecież ona chciała go zabić. To nie ma sensu.
   Uścisk na ręce wzmocnił się. Uchyliła powieki.
 Shadow? – wymamrotała skołowana, patrząc na Vexosa, który wyjątkowo nie śmiał się wariacko.
   Kolejna rzecz bez sensu. Po co on ją ratował?  Czemu?!
   Wszystkie wspomnienia zlały się w jedną plamę. Zabawne, niemal we wszystkich towarzyszył jej ten wariat...
– To chyba twój najidiotyczniejszy wyczyn w dziejach, Shadow. – powiedziała, kręcąc głową.
   Chłopak wybuchł śmiechem.
– Razem będzie nam raźniej, nie?
   Już otworzyła usta, by zwyzywać go od ameb umysłowych, baranów i kretynów, gdy uświadomiła sobie, że mówił prawdę. Więc uśmiechnęła się tylko lekko i pozwoliła, by pochłonęło ich światło.
 Dziękuje. – jej cichy szept rozniósł się w dal.

****

   Kiedy po raz kolejny musiałam uniknąć niebieskiej kuli energii, a uwierzcie, z kulami nie jest to łatwe, zapragnęłam wziąć odkurzacz i wciągnąć Reiko do środka.
   Jeśli to jest jej „opieka”, to powinnam pobiec do rzecznika praw dziecka i żądać odszkodowania! Kto to widział ciskać w ranną mocą?! Inna sprawa, że jej oddawałam, ale ona jest duchem. Małe wrażenie to na niej robiło.
 Giń, maszkaro niemyta! – warknęłam. – A nie sorki ty już jesteś martwa.
   Zmarszczyła brwi i koło mojego ucha ze świstem przeleciał iskrząca, błękitna wstęga.
– Jessie, czemu jesteś taka nierozsądna? – spytała, zaprzestając ataku. – Nie chcę ci zrobić krzywdy.
   Poczekaj, bo właśnie pędzę by ci w to uwierzyć. Czuj ten pęd i kurz!
– Powiem ci, że jakoś nie zauważyłam. – mruknęłam. – Co ci się znów nie podoba?!
– Eliksir nie jest jeszcze gotowy, tak ja mówiłam. Poza tym nie mówisz nikomu o swoich planach przyjaciołom.
– Powiedziała wiecznie szczera osoba. – zakpiłam. – Twoje dzieci musiały mieć nieźle przerąbane z taką mamusią, co ma nietolerancję na docinki i uwielbia mieszać w głowie!
   Gwałtownie się zatrzymała, a jej twarz stężała. Przez sekundę patrzyła na mnie, jakby rozważała, czy wrzucić mnie do kotła z eliksirem i w nim ugotować.
– Mamo! – W kuchni rozległ się wyraźnie dziewczęcy krzyk.
   Nie stałam już na czarno – białych kaflach, lecz na miękkiej trawie. Na krużgankach mała dziewczynka, może czteroletnia, o liliowych włosach w białej sukni szarpała się z wysokim mężczyzną i wyciągała rękę w kierunku marmurowej fontanny.
   Nie miałam wątpliwości, że osobą stojącą koło fontanny była Reiko. Wyglądała niemal tak samo, oprócz złotej obręczy ze srebrnymi diamencikami, która spoczywała na jej głowie.
– Kazuhiro, puść mnie! Muszę iść do naszych dzieci! – krzyknęła moja przodkini, szarpiąc się z mężem.
 Nie, kochana. Nie możesz. Znasz zasady. – odparł smutno.
 Mamo! – Do dziewczynki dołączył młodszy od niej chłopczyk na oko  trzyletni.
   Reiko wyrwała się mężowi i zaczęła biec w ich stronę.
– Mama już idzie! – zawołała, gdy mężczyzna, z którym szarpała się dziewczynka, zagrodził jej dalszą drogę włócznią. – Co ty robisz?! Rozkazuję ci zejść mi z drogi!
 Wiesz, że nie mogę, pani. – rzekł cicho.
   Reiko zacisnęła pięści, a ja ujrzałam jak wokół niej falują wstęgi niebieskiej energii.
– To moje dzieci. – wydusiła, wyciągając rękę. Dotknęła opuszką palca ostrza. – Jeśli masz zamiar mi je zabrać, to będziesz musiał przejść po moim trupie!
– Naprawdę pragniesz umrzeć w tak młodym wieku, pani? – zapytał strażnik. – I żeby twoje dzieci oglądały twoją śmierć?
   Reiko zamarła, próbując coś powiedzieć, ale z jej ust dochodził tylko szloch i niezrozumiałe strzępy słów.
   Strażnik spojrzał na nią ze współczuciem, po czym obrócił się i skinął głową do swoich towarzyszy. Ci z kolei łagodnie acz stanowczo odciągnęli dzieci od matki, mimo że te się wyrywały i ciągle wzywały Reiko. Strażnik ruszył za nimi.
   Gdy ich kroki i krzyki ucichły, moja przodkini uniosła głowę ku niebu. Z jej oczu spłynęły łzy.
 Reiko. – rzekł Kazuhiro, ścierając krople białą chustką. – Tak bardzo mi przykro.
 Najdroższy.
 Tak?
 Powiedz mi jedno.
 Słucham?
   Kobieta wzięła jego twarz w dłonie i przybliżyła do swojej.
– Czemu ten świat traktuje mnie jak potwora? – wyszeptała.
   Wtedy scena się urwała, a ja znów stałam w kuchni.
   Reiko klęczała na ziemi, zaciskając dłonie na ramionach.
 Rebeko, Daichi, mama tak strasznie was przeprasza. – wydusiła.
   Olśniło mnie. Ja mogę ujrzeć niektóre jej wspomnienia, więc czemu ona nie mogła by widzieć moich? Stąd nagle przypomniałam sobie o głupiej trójce i o Jordanie. Zacisnęłam pięści, chociaż scena, którą widziałam, nieco mnie poruszyła.
   Kobieta podniosła się z klęczek i spojrzała na mnie zapuchniętymi powiekami.
 Reiko, czy my...
– ...możemy widzieć swoją przeszłość? – dokończyła. – Tak, przez pewien czas. Tak długo jak ostatni fragment nie został odnaleziony, jesteśmy ze sobą silnie połączone.
   A co zmieni ten jeden fragment? Co takiego w nim jest?!
– Czyli to przez ciebie widziałam Jordana. – wycedziłam, czując uścisk w gardle.
 Naprawdę nie chciałam. – głos miała beznamiętny. – Nie wiedziałam, że był dla ciebie tak bliski jak mi Kazuhiro.
   W tamtej chwili miałam ochotę wysłać ją do diabła z dodatkowymi pozdrowieniami od Cerbera.
 Wiesz, co jeszcze zauważyłam, Reiko? – spytałam, kuśtykając w jej stronę. – Od kiedy się pojawiłaś jestem raczej dalej niż bliżej odnalezienie ostatniego fragmentu układanki. – Przystanęłam. – Czy ty to robisz specjalnie?
   Nie odpowiedziała.
   Zgadłam.


 Ten rozdział jakoś bardziej mi się podoba ^^
Lync: Nawalasz tymi notkami jak szalona
Ja: No xD mam nadzieję, że nadążacie czytelnicy ^^''
Spectra: Lepiej się módl
Ja: Ty się módl, bym nie wstawiła twoich artów
Spectra: -.-
Ja: No własnie xD
Dan: Jess, co za Jordan?
Jessie: *skubie sierść Aresa* Nieważne...
Akane:  Kiedyś ci wyjaśnimy.
Dan: Aaa..ok.
Ja: W tym rozdziale coś się wyjaśniło czy raczej znów namieszałam? O.o
Spectra: Po co zadajesz tak idiotyczne pytania?
Ja: Ugh, siedź cicho >.>
Akane: I szykuj się na dojazd. Wgniotę cię z Leausem w ziemię!
Spectra; Pomarz sobie
Akane: -.-
Jessie: Akane, miałaś ćwiczyć E.T. Ej tam jest tekst o ukochanym, który jest obcym!
Akane: Bo cię przykuję do Keitha bez koszulki!
Lync: Te groźby
Shadow: Idź spać. Musze sobie POWAŻNIE porozmawiać z Angel >.>
Ja: Etto...No to paaa! *blokuje drzwi miotłą i chowa się do szafy*
Ps. Widzę, że shot świąteczny stał się strasznie popularny ^^
Ps.2. Wow mam już ponad 50 rozdziałów! (zostało 30 do końca xD) dlatego dam tu dwie ciekawostki.
1. Jessie miała być z Shune,
2.  Jessie miała różowe włosy i była Vexoską xD

Jessie: Chyba trzeźwa nie byłaś, jak to wymyśliłaś
Ja: Czepiasz się >.>
Jessie: Wcale nie <.<
Akane: I don't want, what I can get
I want someone, with secrets
That nobody, nobody, nobody knows
I need a gangsta
To love me better
Than all the others do
To always forgive me
Ride or die with me
That's just what gangsters do
Jessie: Czuję kolejne nawiązanie. Gus!
Akane: Umrzyj.
Jessie: Ja ciebie też xD

KOŃCZYMY
Jessie&Akane: Dobranoc ^^





12 komentarzy:

  1. Ja: *ma ochote cos rozwalic* Ja tam nadazam. Na razie. Bo od poniedzialku gorzej
    Kel: *szuka czekolady* Szlag, gdzie to jest...
    Ja: *chec mordu narasta*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oddychaj, Nessa, oddychaj xD

      Usuń
    2. *znowu samoocenaa jej spada* Ej a w tej ankiecie to gdzie mam oddac glos jak nie zawsze komentuje? XD
      Kel: Masz problemy kobito. Wez ze czytasz i komentujesz. Raz na ruski rok jak wena najdzie ale zawsze

      Usuń
    3. Tak jak mówi Kelly *wytrwale ignoruje Ekipę*
      Ace: A z demonami się dogadała
      Jessie: Swój do swego ciągnie

      Usuń
  2. Dan: Moja biedna sister musiała sobie przypomnieć, takie straszne rzeczy T^T *tuli Jessie*
    Shadow: Dan. Jessie nie ma pięciu lat. Jest dużą dziewczynką i wie jak sobie radzić z takimi rzeczami. *dodaje szeptem* Czego o tobie i Elz powiedzieć nie mogę.
    Dan: Spadaj Prove. Nie każdy musi mieć wyjebane na swoje emocje tak jak ty.
    Shadow: Ja nie mam wyjebane!
    Dan: A właśnie że masz. Płakałeś kiedyś?
    Shadow:...Nie...
    Dan: No to widzisz.
    Shadow: -_-
    Jinx: Muszę przyznać że to wyjątkowo przykre kiedy takie wspomnienia wracają, a zwłaszcza w takich dość smutnych sytuacjach. Mam tylko nadzieję że nie będziesz się długo tak zamartwiać.
    Shadow: Ja tam lubię dramaty.
    Jinx: A ja lubię jak siedzisz cicho cwelu.
    Shadow: Spadaj.
    Jinx: I jeszcze pobiła jakiegoś łobuza, jestem dogłębnie wzruszona, tak trzymać <3 ^^
    Shadow: Nie wiesz że nie wolno namawiać ludzi do złego? Mama ci kultury, dobrego zachowania i zasad moralności nie wpoiła?
    Jinx: No tak się składa że nie bo nie żyje.
    Shadow: ;-;
    Jinx: Wolę sobie nawet nie wyobrażać co czuje biedna Jane. ;(
    Shadow: Ktoś tu się rozkleja.
    Jinx: Spadaj, moje uczucia znowu dają o sobie znać, to okropne.
    Shadow: I pomyśl że to wszystko przez twojego Kociaka.
    Jinx *przewraca oczami*
    Harley: Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah, nie będę tęskniła za Mylene.
    Shadow: Szkoda tylko drugiego mnie ;(
    Jinx: Oj już tak nie przesadzaj.
    Shadow: Odwal się ty...ty...ty sprowadzaczko sióstr na złą stronę.
    Jinx: ?
    Dan: *ziewa*
    Shadow: -.-

    "Najbardziej niepokoiło ją jednak, jak zamarła po raz drugi.
    - Leaus, czy ona powiedziała Jordan? – spytała bakugana.
    - Wydaje mi się, że tak. – odparł.
    Zaklęła głośno. Miała nadzieję, że do tego nie dojdzie. Przyśpieszyła kroku."


    Shadow: Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu widzę tutaj tajemnice. ^W^
    Jinx: I z czego ty się cieszysz? Że chłopak wącha kwiatki od spodu? >.>
    Shadow: Ty to potrafisz wszystko zepsuć.
    Jinx: Nie psuję. Ja po prostu nie rozumiem dlaczego ty się tak cieszysz z czyjejś śmierci. Sytuację mają napiętą, a ty się jeszcze cieszysz.
    Shadow: Wcale się nie cieszę, przestań pieprzyć. Btw. Jessie! Jak masz już lecieć do pałacu to weź ze sobą chociaż Akane!
    Dan: Shadow jak się wystrachał.
    Shadow: A żebyś wiedział.
    Jinx: Ktoś tu się boi.
    Shadow: Wcale nie.
    Jinx: Dobra przestańmy gadać o śmierci...i Shadow'le i zabierzmy się za obrabianie ektoplazmatycznego tyłka Reiko. Laska...luz...co się tak spinasz i miotasz w przyszłą mojego kumpla niebieskimi kulami?
    Shadow: No...ale to było uzasadnione...chyba...
    Jinx: >.>
    Shadow: Nie gap się tak na mnie, prawo to brożka Harley, ale muszę przyznać że współczuję Reiko.
    Jinx: Ja nie.
    Shadow: Nie masz serca ;'(
    Jinx: No nie mam. Utonęło w chemikaliach pięć lat temu, sorry. ;X A tak całkiem na poważnie, to nie współczuję jej z dwóch powodów:
    1)po pierwsze nie mam dzieci wiec nie wiem co ona czuje,
    2)próbowała zabić Jess tymi kulami
    Shadow:*przewraca oczami nad głupota Jinx* No bo po co komu dobry argument.
    Jinx: I jeszcze to przez nią Jessie przypomina sobie tyle złych i raniących chwil! No i to przez nią Jess nie może odnaleźć ostatniego fragmentu. Czemu ty Reiko nie chcesz żeby Jessie w końcu doszła do sedna całej sprawy? Hm? Boisz się czegoś czy po prostu lubisz robić innym na złość? Co biedna Kotka ci zrobiła że jej tak życie uprzykrzasz? Mnie też spotkało wiele złych rzeczy: straciłam mojego Kociaka, omal nie zginęłam, jestem poszukiwana listem gończym po całej Vestali, mam ludzką krew na rękach, ale nie robię nikomu z tego powodu wyrzutów i nie utrudnia Młodym Wojownikom ich misji!
    Shadow: Matko jedyna nie unoś się tak. O.O Spokojnie.
    Jinx: *dyszy ciężko* Trochę mnie...chyba emocje poniosły...ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh...uffffffffffff.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "– Mamo! – W kuchni rozległ się wyraźnie dziewczęcy krzyk.
      Nie stałam już na czarno – białych kaflach, lecz na miękkiej trawie. Na krużgankach mała dziewczynka może 4 letnia o liliowych włosach w białej sukni szarpała się z wysokim mężczyzną i wyciągała rękę w kierunku marmurowej fontanny.Nie miałam wątpliwości, że osobą stojącą koło fontanny była Reiko. Wyglądała niemal tak samo, oprócz złotej obręczy ze srebrnymi diamencikami, która spoczywała na jej głowie."


      Shadow: Biedna dziecina nie może dostać się do mamy ;'(
      Lync: Ciekawe dlaczego o.O
      Shadow: Na to niestety nie potrafię udzielić ci odpowiedzi.
      Lync: Szkoda >^<

      "Kobieta podniosła się z klęczek i spojrzała na mnie zapuchniętymi powiekami.
      - Reiko, czy my...
      - ...możemy widzieć swoją przeszłość? – dokończyła. – Tak, przez pewien czas. Tak długo jak ostatni fragment nie został odnaleziony, jesteśmy ze sobą silnie połączone."


      Jinx: Czemu wcześniej jej o tym nie powiedziałaś? Zaoszczędziłabyś dziewczynie niepotrzebnego stresu.
      Shadow: Przodkowie zawsze lubią wszystko komplikować.
      Drago: Taaaaaa skądś to znam.
      Shadow: Ej no nie przesadzaj Drago. Gdyby nie oni to nie wyewoluowałbyś i nie stałbyś się Rdzeniem Nowej Vestroi. Mogłeś gorzej trafić więc nie narzekaj.
      Drago:*przewraca oczami*

      "– Czyli to przez ciebie widziałam Jordana. – wycedziłam, czując uścisk w gardle.
      - Naprawdę nie chciałam. – głos miała beznamiętny. – Nie wiedziałam, że był dla ciebie tak bliski jak mi Kazuhiro.
      W tamtej chwili miałam ochotę wysłać ją do diabła z dodatkowymi pozdrowieniami od Cerbera.
      - Wiesz co jeszcze zauważyłam, Reiko? – spytałam, kuśtykając w jej stronę. – Od kiedy się pojawiłaś jestem raczej dalej niż bliżej odnalezienie ostatniego fragmentu układanki. – Przystanęłam. – Czy ty to robisz specjalnie?
      Nie odpowiedziała.
      Zgadłam."


      Jinx: Sprawiedliwości stało się zadość. Teoretycznie.
      Shadow: Ty weź przestań z tym "teoretycznie" bo zaczyna mnie to wkurzać.
      Jinx: Ty mnie też.
      Shadow: Idź do swojego Kociaka zobaczymy czy cię przygarnie po tej waszej kłótni.
      Jinx: Ja mam przynajmniej do kogo iść.
      Shadow: Ja mogę iść do sióstr.
      Jinx: Które zawsze chodzą ze mną. Mam tylko nadzieję że ten eliksir szybko będzie gotowy bo Zenoheld'owi należy się solidny łomot.
      Shadow: I tu się z tobą zgodzę.
      Lync: Popatrz Jinx, Shadow się z tobą zgodził O.O
      Jinx: No wiem, cud się stał.

      Usuń
    2. "- Coś tak myślałam, że to zrobisz, Jessie. – Poderwałyśmy głowy i ujrzałyśmy Reiko, przyglądającą nam się wzrokiem matki, która przyłapała dziecko na brzydkim uczynku."

      Shadow: Tam, dam, dam O.O
      Lync: Te efekty specjalne Shadow xD
      Shadow: XD

      "Już otworzyła usta, by zwyzywać go od ameb umysłowych, baranów i kretynów, gdy uświadomiła sobie, że mówił prawdę. Więc uśmiechnęła się tylko lekko i pozwoliła, by pochłonęło ich światło.
      - Dziękuje. – jej cichy szept rozniósł się w dal."


      Shadow: Mylene i podziękowania? A to dobre! Hahahahahahahaha
      Lync: Może ona się w głowę walnęła? Albo ta kula pułapka tak jej w głowie namieszała?
      Jinx: A może obudziły się w niej uczucia? o.o
      Lync: o.O
      Shadow: Hahahahahahahahahahah. Nie liczyłbym na to.
      Lync: Ja też.
      Jinx: No, ale sami przyznajcie że to dziwne.
      Shadow: No może...
      Lync:...tak trochę...

      "- Nieźle. – Wyszczerzyła się, po czym wyjęła gantlet. – Walcz ze mną.
      - A co będę z tego miał?
      Wywróciła oczami i stanęła prosto.
      - Jeśli wygrasz przepuszczę cię, a jak przegrasz to łaskawie zabierzesz stąd siebie i swoje ego.
      Spojrzał na nią przeciągle.
      - Dobra, powiem ci też, czemu nie chciałam cię przepuścić. – wymamrotała, mordując go wzrokiem.
      Uśmiechnął się przebiegle.
      - Zgadzam się.
      Wystukał współrzędne w gantlecie i przeniósł ich do Bakuprzestrzeni.
      Akane wyciągnęła kartę otwarcia.
      Głupia, nawet nie wie, co ją czeka."


      Jinx: Aż nie wiem komu kibicować...Bo lubię obu graczy ;-;
      Shadow: Ja też nie, wstrzymajmy się od głosu.
      Jinx: I to jest postaw. Piątka*przybija piątkę z Prove'm*
      Shadow: Spectra ty już nie bądź taki dociekliwy. Sprawy Jess to sprawy Jess.
      Jinx: Odezwał się ten który nigdy w życiu nie wtykał nos w cudze życie. <,<
      Shadow: Bez komentarza.
      Lync: Akane zawsze na całe szczęście obroni przyjaciółkę ^^
      Shadow: A już zwłaszcza przed Spectrą.
      Lync: Ciekawe kto wygra tę bitwę ^^.

      Usuń
    3. Shadow: I jeszcze pozwolimy sobie skomentować świątecznego shot'a. ^^
      Dan: Jak miło zrobić takie przyjacielskie święta.
      Shadow: Jak optymistycznie Dan.
      Dan: Spier***. Grunt że staram się wykrzesać z siebie odrobinę radości. Doceń to.
      Shadow: Nie
      Dan: -.-
      Lync: Taki fajny harmider się zrobił ^^
      Shadow: Swoją drogą, zastanawia mnie jedna rzecz...i w sumie zastanawia mnie ona od początku tego shot'a. Dlaczego oni obchodzą święta w Polsce, a nie w Wardington? o.O
      Lync: Z ubieraniem choinki zawsze są kłopoty xD Prawda Dan? Pamiętacie to u Marucho? xD
      Shadow: Oj ja pamiętam, ale tak trochę jak przez mgłę xD
      Lync: Ja pamiętam tylko tyle że bombki się potłukły. A potem to tylko wigilię hahaha ^^


      "Dan przełknął ślinę i spojrzał na karpia, który radośnie pływał w wannie. Na pralce leżała już przygotowana deska oraz tasak."

      Elz: Od teraz Danie Kuso nie jesteś już moim bratem. Jak tak można Bogu ducha winne zwierzę zabić?!
      Dan: Ale...
      Shadow: Nie zaczyna się zdania od "ale".
      Dan:*ignoruje Prove'a* Ale to nie ja!
      Elz: A ch*** mnie to obchodzi.
      Dan: -,- Ej, no sister chyba nie zamierzasz się na serio fochać. No weź są święta*oczy kota ze Shrek'a*
      Elz: No dobra.
      Dan: Pierwsze święta Ruchu Oporu! Jej^^
      Shadow: I jak widzę, nie tylko z choinką macie problem xD Z prezentami i Keith'em i Mick'iem też ^^ Ale nie dziwię się Mick'owi. Jakbym przeżył to sam bym ukatrupił tego Jesse'ego. Za moją Harley się zabiera gnojek jeden.
      Jak to dobrze że chociaż o Pierrette mogę być spokojny.
      Lync: Oczywiścieeeee
      Shadow:...Co?
      Lync: Nic. *wychodzi pośpiesznie*
      Shadow:...Lync wracaj tutaj!
      Lync: Swoją drogą widziałeś swoją siostrzenicę? xD
      Shadow: ŻE CO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!
      Lync: No mówię ci że nic xD*zwiewa*
      Shadow:*goni Volan'a*
      Jinx: Mick nie ładnie tak kopać drabinę na której aktualnie stoi przyszły twojej siostry. Jakby nie patrzeć Jess będzie z Kociakiem i będzie miała z nim dzieci. Będziesz kocim wujkiem kociaczków. To będzie takie sweet.^^
      Shadow: Będziesz je nawoływał tekstami w stylu "kici kici"?
      Jinx: To akurat nie było śmieszne Prove ;-;
      Shadow: ;-;
      Jinx: Tak czy siak. Mick, ale czemu od razu tak z mordą? Są święta chłopie! Czas kiedy nawet najwięksi wrogowie godzą się tylko po to aby zasiąść przy wspólnym stole i złożyć sobie życzenia ale też nie zapominajmy że...
      Dan: Przecinki.
      Shadow: Ale żeś się m...
      Elz: Staraj się nie zaczynać zdania od "ale"
      Shadow: Pieprzeni humaniści. -,- Btw, sama lepsza nie jesteś.
      Elz: Ja się przynajmniej staram.
      Shadow: Phi.

      "Chłopak poklepał się kilka razy po policzkach i sięgnął po ostrze. Jeszcze nigdy nie mordował karpia. Zawsze robił to jego ojciec, podczas gdy on pakował prezenty lub ozdabiał choinkę.
      Po cholerę się zgadzał?! Chociaż nie, Jess po prostu wepchnęła go do łazienki i stwierdziła, że ma się zachować jak mężczyzna. Więc teraz raczej nie może teraz wypaść z wrzaskiem, nie?"

      Shadow: To ty nie masz wolnej woli Kuso? o.O
      Lync: To że ktoś wepchną cię do łazienki i kazał ci zabić niewinne zwierzę nie znaczy że musisz to zrobić.
      Shadow:*kręci głową z politowaniem* Jakim cudem ty łosiu zostałeś liderem to ja nie wiem.
      Dan:*szepcze* Pewnego dnia obudzisz się w plastikowym worku, bez ubrań, bez gantletu, bez tej twojej kupy złomu niewartej by nazywać ją bakuganem i nie będziesz wiedział co się stało, gdzie jesteś, ani kto ci to zrobił. A ja wtedy będę cię obserwował i napierdalał się z ciebie ile wlezie.
      Shadow:...
      Lync: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9...
      Shadow: Co ci odwala?
      Lync: Nic.
      Shadow: Aż się głodny zrobiłem jak zacząłem czytać o tych ciastkach i ciasteczkach mmmmmm....

      Usuń
    4. Dan: Noooooo tak długiego komentarza dawno nie daliśmy.
      Lync: A to nie są czasem komentarze? Liczba mnoga humanie tumanie.
      Dan: Nie, liczba pojedyncza, bo nic nie poradzimy na to że mu w komentarzach musi byś ta głupia granica tych 4 096 znaków -,-
      Lync: Oj już nie ważne.
      Dan: To było takie komediowe i świąteczne zarazem^^
      Lync: Jakby nie patrzeć to był świąteczny shot głąbie. >.>
      Dan: Sam jesteś głąbem frajerze.
      Lync: Sam jesteś frajerem durniu.
      Dan: Spadaj tak się kłócę tylko z Elz. T^T Ty nie masz prawa tak do mnie mówić.
      Lync:*wywraca oczami*
      Rozdziały jak i one-shot bardzo się nam podobały.^^
      Shadow: Były odlotowe, a zwłaszcza shot :D
      Lync: I ten rozdział też był nieziemski. :)
      Shadow: Jak ja lubię tajemnice^^
      Ja też Shadow ^^
      Dan: I ja ^^
      Shadow, Elz, Dan: Życzymy ci miliardy i biliony weny i czekamy na next :***.
      Lync: I oczywiście pozdrawiamy^^
      Papatki :***

      Usuń
    5. Jessie: Ale święta obchodziliśmy w moim domu, czyli w Los Angeles ^^ Ale po polsku xD *klepie Dana po plecach* Nic mi nie jest, możesz mnie puścić ^^'
      Ja: Nie chcę mi się czytać, jak to się robi w Stanach
      Mick: Zgaduję, że tak samo *zerka na siostrę* Jak się bawiłaś, hm?
      Jessie: Spie*dalaj
      Mick: I vice versa, debilko
      Ja: Jess, gdzieś ty była tyle czasu?
      Jessie: O boże...o 2 poszłam gdzieś i tyle pamiętam xD
      Haruka: Byłyśmy na porodówce ^^
      Ja: Miało nie być żadnych ciąż!
      Akane: Umiesz liczyć do 9?
      Ja: -.-
      Jessie: Ale za kolejne 9 może ktoś się pojawi
      Spectra: Grit...
      Akane: Brawo trafiłeś! ^^
      Spectra: Zajebię ch**a
      Jessie&Shadow: O.O
      Akane: Phahah xD
      Jessie: Co do tych "kociakowych dzieci" to mi się odechciało zachodzić w ciążę ;-;
      Akane: Marudzisz, dadzą ci narkozę i pójdzie
      Leaus: I od razu sami jej to dziecko wyjmą
      Akane: Morda.
      Leaus: >.>
      Reiko:.....
      Jessie: Zdechniesz, gwarantuje ci to -.-
      Shadow: W sumie to ty też...
      Jessie: Chcesz dostać butelką? -.-
      Mick: Nie pogodzę się z tym świrem *pokazuje na Spectrę, który gdzieś wychodzi z morderczym wyrazem twarzy*
      Ja: *pisząc jakiś urywek rozdziału* Będę musiała wskrzeszać ...
      Mick: O sis słyszałaś "MOJEGO KOCIAKA"
      Jessie: *spod koca wyłania się ręką z wyprostowanym środkowym palcem* Tyle mam ci do powiedzenia
      Akane: Zniszczę Spectrę
      Leaus: Ale raz się skup na bitwie
      Akane: Spoko, mam plan
      Leaus: Zginęliśmy...
      Akane: >.>
      Jessie: Kibicuje ci Aki z głębi serca xD Przyszłabym obejrzeć, ale nieee, moja cudna "opiekunka" ma okres
      Reiko: Dbam o twoje bezpieczeństwo
      Jessie: Teraz to dojebałaś.
      Reiko: -.-
      Jane: *wyjątkowo bez słuchawek, siedzi nad nowym tekstem* Wolę nic nie czuć
      Akane: ALe głębokie
      Jane: *patrzy na nią wzrokiem mordercy i ciska długopisem, który wbija się koło głowy Japonki* Mówiłaś coś?
      Akane: Spokojnie, Jane - chan ^^ Mówiłam poważnie
      Jane: Tsa, pewne, wracaj do swojego grzejnika Gusa >.>
      Akane: Shut up!
      Jessie: Ha! xD
      Akane: Ciebie zlał >.>
      Jessie: A ja jego <.<
      Akane&Jessie: Jinx :((
      Ja: Jeszcze zacznijcie mi ryczeć
      Jenny: Wróciła pani bez serca
      Ja: Wypieprzaj do siebie
      Jenny: N-I-E. Jestem tu za prośbą Aki
      Ja: Cel ci zwiał zabić Ace'a
      Jenny: Phi
      Shadow: Mylene ma uczucia. To trzeba gdzieś zapisać
      Jessie: Chyba na jej nagrobku
      Shadow: A ja znów nic nie powiedziałem! ;-;
      Jessie: Boś kretyn. Na luj ją łapałeś?!
      Shadow: Tak jakoś
      Akane: Zgłupiał jak ja wczoraj xD
      Haruka: "Przyyyyj! Ale nie krzycz, tylko przyj! Aaa.. to to samo? To krzycz! Drzyj się tak, jak wtedy gdy to robiliście!" xDD
      Akane: *wielkie oczy* Ja tą laskę powinnam przeprosić
      Jessie: Nie trzeba xD Podobno dostała takiego ataku śmiechu, że urodziła bez specjalnych cierpień
      Akane: Jestem bogiem :3
      Mick: Zgubiliście gdzieś Logikę w tym komie?
      Jessie: Ty zgubiłeś mózg przy urodzeniu, ale jakoś ci tego nie wypominam
      Mick" Chcesz się bić? >.>
      Jessie: Sorki, ja nie biję dziewczynek
      Mick: Nie powiedziałaś tego
      Ja: Dziękujemy za wenę, też jej mnóstwo ślemy ^^
      Ps. Mam nadzieję, że sylwek się udał ^^

      Usuń
  3. Hym... Od czego by tu zacząć...
    Już wiem!
    Spectra jest bucem i to wielkim. Tak po prostu zostawił roztrzęsioną Mire i sobie poszedł. To bardzo zła partia dla Jeesie, już lepiej niech będzie z Shunem. Właśnie, gdzie był Shun? Bo tak coś go mało widziałam.

    Pięć punktów dla Akane, za skuteczną dywersję.

    Co do walki Jessie z Reiko, to cały czas kibicowałam tej pierwszej i z chęcią pożyczę odkurzacz. Pięć różnych ustawień siły ciągu, polecam XD
    I kim w ogóle jest Reiko, bo mam dylemat czy mieć do niej mieszane uczucia, czy jednak jej nie lubić. Mocno mi się wydaję, że znalezienie ostatniego fragmentu będzie oznaczać dla niej śmierć? Zgadłam?
    A Melody (pewnie napisałam źle) to matka Hydrona.

    I znowu stwierdzam, że Spectra jest bucem. Gus siedzi tak samotny w celi, a on go nawet nie uwolni. Przecież powinien móc go znaleźć! Z anime wiemy, że gauntlet(następne trudne słowo) Gusa działał.
    Spectra tracisz w mych oczach ;-;

    Tak w ogóle dziękuję za życzenia i czekam na tego shorta ^^

    Więc mykam skończyć w końcu trzeci rozdział. Jak pójdzie dobrze to na dniach się pojawi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, Phantom? Tracisz uznanie i poparcie xD
      Spectra: Pierdol się.
      Ale spokojnie, on mi się jeszcze zrehabilituje :*
      Akane:Jess i Shun? Shessie? W życiu ;-; Ciebie Spectra nienawidzę i najchętniej wgniotę w ziemię, ale wiem, co tam się z tobą działo >.> Ale przegrasz
      Spectra: Oczywiście
      A i Spectruś nie znajdzie Gusa, bo myśli, że ten zmarł. Pozdro sama tak myślałam, jak byłam mała xD
      Ace: Skończ z tym usprawiedliwianiem go -.-
      Nie! Bo go ubóstwiam, chociaż czasami nienawidzę
      Mira: Keith wiedział, że sobie poradzę, więc nic się nie stało ^^
      Ace: Kolejna...Ja z wami nie mogę!
      Jessie: Śmierć dla ducha? To wgl możliwe? xD A odkurzacz z chęcią wezmę, już próbowałam wyłudzić vestaliański
      Akane: Na upartego można wszystko *dumna* a dziękuje, dziękuje, ja zawsze mam dobre plany ^^
      Jessie: Tsa
      Akane: Ja przynajmniej jakieś mam
      Jessie: Ale i tak się kończą różnie xD
      Kim jest Reiko? Na wyjaśnienia musisz poczekać kilka rozdziałów, ale będzie za niedługo ^^
      Hydrona: Noelia była moją mamą
      Jessie: Melody to panna nieznana, bo ich tak mało tu >.>
      Oooo serio za niedługo? To zarąbiście ^^
      Ślemy taczki weny :**

      Usuń