Można
powiedzieć, że szło nam całkiem nieźle. Jakoś niszczyliśmy działa i unikaliśmy
pocisków, ale oczywiście Zenkowi kipiącemu chęcią zemsty to się nie spodobało,
więc co zrobił? Uruchomił jakiś cholerny tryb walki powietrznej, przez co
maszyna zyskała z 5 nowych, dużych dział, szczypce (tak, mówię serio) oraz
wypuściła tysiące robotów! A do tego co? Naprawił się! Rozumiecie to? My tu się
męczymy, łamiemy sobie głowę, jak nie trafić kolegi, a ten co? Naprawił się,
kuźwa!
– Nie macie żadnych szans! – wrzasnął Zenek, po czym wybuchł śmiechem szaleńca
rodem z filmów klasy B.
Oj stanowczo mógłby się teraz zakrztusić
śliną .Padłam płasko na naramiennik Fludima, by uniknąć wystrzelonego lasera.
Rzecz jasna Zenek uwziął się najbardziej na mnie, Spectrę i Dana, bo przecież
wcale nie ma innych przeciwników, gdzie tam!
– Błękitne cięcie! – zawołała Jane, a Ulvide rozcięła trzy roboty jednym, płynnym
ruchem kosy, po czym zrobiła obrót i wbiła ostrze w kolejne dwa.
Nemus wraz z Elfin postanowili stworzyć
barierę, która osłaniała nas przed pociskami z dział, przez co mieliśmy czas na
spokojne rozprawienie się z tymi mechanicznymi kukłami. Jednak ten błogi stan
nie potrwał długo. Rozległ się krzyk Elfin, której bariera pękła w drobny mak,
a po chwili jej los podzielił Nemus. Ujrzałam jedynie oślepiający błysk granatu
tuż przed sobą, nim Helios zasłonił mi widok i odbił ataki.
– Nic ci nie jest? – krzyknął Spectra, jednocześnie wydając bakuganowi kolejne
polecenia.
– Nope, wszystko w porządku! – odkrzyknęłam, opierając się o szyję Fludima. –
Uderzenie światła!
Bakugan wzniósł włócznią i na chwile zastygł
w tej pozycji, by działo mogło go namierzyć i wystrzelić pocisk. Dopiero wtedy
opuścił ją w dół i świetlista fala rozwaliła armatę. Uśmiechnęłam się z satysfakcją, wiedząc, jak bardzo wpieniło to Zenka.
– Nie pogrywajcie sobie ze mną, cholerne bachory! – wydarła się dziadyga i
przesunęła jakąś dźwignię. W efekcie nieruchome dotąd szczypce wystrzeliły do
przodu i złapały Leausa oraz Percivala.
– Aki! – krzyknęłyśmy jednocześnie z Jane i popędziłyśmy w jej stronę, ale
uprzedził nas Gus.
– Mega świder! – Grav użył syntezy supermocy, która wygięła jeden chwytnik, tym
samym uwalniając Leausa.
– Ciche zabójstwo! – Akane natychmiast wykorzystała okazję i zniszczyła drugi
więżący bakugana Ace’a. – Ugh, ten dziad
serio działa mi na nerwy – Posłała mordercze spojrzenie w stronę stanowiska
Zenohelda. – Leaus, podleć bliżej i celujemy w niego! – zakomenderowała.
– Naprawdę myślisz, że na to pozwolę? – zarechotał Zenek.
Nasze bakugany zostały gwałtownie
odepchnięte, a wokół broni powstała okrągła bariera.
– Kurwa! – zaklęła Jane na głos. – Ulvida powoli opada z sił, więc jak tak nadal
pójdzie... – Przygryzła paznokieć kciuka i wbiła zaniepokojony wzrok w maszynę.
Sytuacja znacząco się pogorszyła, bo nie
tylko Ulvida była zmęczona, ale i reszta bakuganów. Każdy chociaż raz oberwał,
a teraz musimy się pozbyć tarczy, co znów uszczupli nasz zapas sił. Zerknęłam na
mała kupkę kart, którą mogłam jeszcze wykorzystać. Synteza supermocy lub
potrójny atak brzmiały najrozsądniej, jednak po ich użyciu Fludim będzie
praktycznie bezbronny. Zaczęłam masować skronie. Co robić?!
– Mówiłem, że to będzie wasz koniec! – Z głośnym hukiem z armat wyleciało około
50 wiązek promieni.
– Ściana fali!
– Lewitująca tarcza!
– Bąbelkowa tarcza!
Dzięki zasłonom udało nam się przetrwać atak,
jednak Ulvida, Elfin i Nemus zostali pozbawieni praktycznie całej energii i ledwo
utrzymywali się na nogach. Spojrzałam na swoje dłonie i doznałam olśnienia.
Moc!
– Dan! – Zamachałam do szatyna.
– Co jest Jess? – Podleciał do mnie.
– Użyję mocy, ale wątpię, że ona sama rozwali tarczę, więc musisz mi pomóc.
– A ty przypadkiem nie umiesz tylko manipulować przedmiotami? – Zmarszczył brwi.
– Można powiedzieć, że odkryłam dodatkowe opcje – mruknęłam. – Nieważne, nie ma
czasu! Jesteś ze mną?
– Jasne! – wykrzyknął, ładując kartę. – Na twój znak.
Przymknęłam oczy i uniosłam ręce. Czułam,
jak robią się coraz cieplejsze, a pomiędzy nimi formuje się kula mocy.
Uchyliłam jedno oko i stwierdziłam, że moc zmieniła kolor na fiolet. Huh, w
końcu taka barwa dużo lepiej pasuje do wojownika Darkusa. Gdy uznałam, że jest
już wystarczająco duża, kiwnęłam głową i cisnęłam nią w tarczę. W tym samym
czasie z pyska Drago wystrzelił strumień ognia, który zaczął przelatać się z
purpurową wiązką mocy. Połączone ataki uderzyły w barierę, w wyniku czego
nastąpił potężny wybuch. Zasłoniłam się rękami przed odłamkami tarczy.
– Dobra ludzie! Kończymy to! – zawołał Dan. – Falanga smoka!
Poleciałam zaraz za nim, grzebiąc za
odpowiednią kartę. W głowie lekko mi się kręciło, pewnie przez użycie dużej
dawki mocy, ale i tak uważałam to za sukces, bo już nie było tych wkurwiających
szpilek wbijających się w skroń lub serce!
Kątem oka dostrzegłam, że Spectra rozmawia o
czymś z Mirą, lecz nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo napadły nas
kolejne roboty.
****
Hydron przez kilka sekund patrzył
sparaliżowany na wyrwę w ścianę, która powstała dosłownie przed sekundą.
Widział przez nią zażartą bitwę tocząca się między Wojownikami a jego ojcem.
Powoli wstał, chwiejąc się przy tym i
podszedł do dziury, ciągle nie umiejąc tego pojąć. Był...był wolny. Mógł teraz
bez problemu stąd uciec i...
No właśnie. I co? Nie miał żadnego celu,
miejsca, gdzie mógłby pójść. Miał tylko Dryoida i gantlet, nic więcej. Tak oto
przedstawiał się widok byłego księcia Vestalii, za którym uganiały się
dziewczyny, który miał wszystko, a przynajmniej tak mu się wtedy wydawało. Z
gardła chłopaka wydobył się śmiech, ale nie miał on nic wspólnego z wesołością.
Był przepełniony goryczą i złością.
Chociaż może ojciec by mu przebaczył, gdyby
teraz rozprawił się z wojownikami? Tak, to na pewno...
„Całe życie
zamierzasz spędzić jako robak?”
Przed oczami Hydrona znowu stanęła ta twarz
Jessicy wyrażająca coś pomiędzy litością a pogardą. Zacisnął pięści. On...on...
„Jesteś zwykłym,
nic niewartym kundlem.”
To przerażające spojrzenie tamtej Ziemianki.
On...on...
„Zabiłeś mnie”
Pusta twarz Volta.
On...
„Nie jesteś
godny bycia moim synem”
Pełne gniewu i odrazy oblicze ojca.
On
nie...
„Hydron, synku,
kocham cię najbardziej w świecie.”
Ostatni uśmiech jego matki odmalował się w pamięci
chłopaka tak wyraźnie, jakby wydarzyło się to przed chwilą, a nie ponad osiem lat
temu. Wtedy w Hydronie coś pękło. Nie miał już nic. Statusu, rodziny, szacunku.
Zacisnął mocno palce na Dryoidzie. Ale mimo tego ciągle miał swoją godność i
będzie walczył. Pokaże ojcu, że się mylił!
– Gantlet
aktywacja! – wrzasnął najgłośniej jak umiał, po czym wyrzucił bakugana i
wskoczył na jego ramię.
Ogłuszający huk, chłód przenikający go do
szpiku kości oraz bitwa kiedyś sprawiłyby, że wycofałby się w najgłębszy kąt,
natomiast teraz przyprawiły go o szybsze bicie serca i rumieńca podekscytowania
na policzkach.
Wreszcie był naprawdę wolny.
****
– Jess!
Odwróciłam głowę w stronę Jane z pytającą
miną, kiedy Fludim zniszczył jedno z mniejszych dział.
– Wiesz, może
gdzie zapodziali się Spectra i Mira?
– Nie –
Pokręciłam głową. – Ale widziałam wcześniej, jak o czymś gadali.
– No żeby ich
szlag – zajęchała Wilson. – A akurat Spectra pokazał, że ma taką fajną broń.
– Jaką? –
zainteresowałam się, posyłając w oddział robotów dwie kule mocy.
– Zestaw bojowy Zukanator – wyjaśniła. – Użył go,
by zrobić dziurę w tej maszynie, a potem zniknął!
– Hm –
Zmarszczyłam brwi. – Ej...oni chyba polecieli do środka?
– Też nad tym
myślałam, ale jaki niby mieliby w tym cel?
– Pewnie próbują
nawrócić swojego ojczulka – Koło nas pojawiła się Akane z ironicznym uśmiechem.
– Wiecie, zarażenia dobrem i takie głupoty.
– Keith i
zarażanie dobrem? – spytałam sceptycznie.
– Jemu tam
pewnie zależy na jakiś planach tej maszyny, a ruda udaje bohaterkę – skwitowała
Aki i westchnęła. – O kur...Ostrze wiatru! – W ostatniej sekundzie ochroniła
nas przed czerwonymi laserami. Broń Zenka wypuściła kolejne partie robotów.
– Jess! – Tym razem
głos dobiegł z dołu, więc spuściłam wzrok na Dana i Drago lecących w
towarzystwie Ace’a, Shuna, Marucho, Barona oraz ich bakuganów. – Lecimy do
reaktora! Chodź z nami!
– Ale... – zaczęłam, zerkając na przyjaciółki.
– Leć – ucięła mnie
Akane. – Ja i tak mam interes z tym dziadem – Poklepała kieszeń, gdzie trzymała
składany nóż.
– Poza tym i tak
się nie przydamy w obecnym stanie – dodała Jane.
– Dzięki, laski.
– Uśmiechnęłam się do nich. - Tylko nie
dajcie się zabić, bo was ukatrupię! – zagroziłam. – Zasuwamy Fludim!
Bakugan bez słowa protestu dołączył do
grupki pod nami i wspólnie wlecieliśmy przez dużą dziurę, którą prawdopodobnie
stworzył Zukanator Heliosa. Marucho wraz z Elfin i Preyasem zostali pilnować
tyłów, a my polecieliśmy w plątaninę korytarzy i pomieszczeń, prowadzeni przez
Shuna. Kazami twierdził, że zapamiętał cały układ maszyny, więc poprowadzi nas
spokojnie do reaktora.
– Jeśli go
zniszczymy, to broń trafi szlag? – upewniłam się.
– Dokładnie,
mistrzyni Jessico! – przytaknął Baron.
W tym momencie należą się oklaski dla
profesorka, który umieścił coś takiego w swoim dziele. Jak trzeba być tępym, by
nie zauważyć, że możemy się tu włamać i go po prostu zniszczyć? A jak już był
mu taki mega potrzebny, to czemu nie umieścił go gdzieś blisko siebie?
Najwidoczniej Zenoheld otacza się osobami, które są podobnie zielone w
kwestiach logicznego myślenia.
Chciałam się skupić z powrotem na trasie,
kiedy w prawym korytarzu ujrzałam osobę, która skutecznie zniszczyła ten
zamiar. Reiko szła z długim sztyletem w dłoni. Jej długie włosy falowały przy
każdym kroku, a tył sukni ciągnął się po posadzce.
– Stój! –
syknęłam do Fludima.
Zatrzymał się, ale reszta tego nie zauważyła
i poleciała dalej.
– Co jest? –
Spojrzał na mnie lekko zirytowany.
– Reiko. –
Zeskoczyłam z jego ramienia i ruszyłam w stronę kobiety.
Dlaczego
pojawiła się dopiero teraz? Po co jej
ten sztylet? Wyciągnęłam rękę, by złapać ją za ramię, kiedy zerknęła na mnie z przepraszającym uśmiechem i zniknęła. Moje palce zacisnęły się w
powietrzu.
Opuściłam rękę i pokręciłam głową. To drugie
pytanie było głupie, gdyż to oczywiste.
Reiko chce zabić Zenohelda. Tylko czemu
dopiero teraz? Obróciłam się na pięcie i wskoczyłam na Fludima.
– Sorki –
mruknęłam. – Myślałam, że ją złapię.
– Dobrze myślę,
że chce się pozbyć Zenohelda? – Fludim ruszył w dalszą drogę.
– Yhym –
Przykucnęłam. – Zemsta i takie inne – Zauważyłam, że się zatrzymał. –
Zgubiliśmy się?
– Nie – odparł i
wskazał na metalową zasłonę. – Nie ma przejścia.
– Ale przecież
chłopaki musieli tędy lecieć, bo nie ma innej drogi – Zdumiałam się, ale po
chwili zrozumiałam. – Wpadli w pułapkę.
Wybaczcie, że krótkie i że 77 rozdział jest słaby, ale serio nie umiem opisywać takich bitew i przy okazji ogarnęłam, że może mi zabraknąć materiału na 79 rozdział, więc no...tak wyszło xD
Jess: Ale ironia losu, że Hydron mówi o wolności, a potem ginie
Aki: Karma wraca
Dokładnie xD Błędy poprawię jutro, dedyk strzelam Nessie za jej motywację i straszenie mnie, a teraz dobranoc! ^^
Ps. Zostały 3 rozdział i epilog, czujecie to? ^^
Jess: Ale ironia losu, że Hydron mówi o wolności, a potem ginie
Aki: Karma wraca
Dokładnie xD Błędy poprawię jutro, dedyk strzelam Nessie za jej motywację i straszenie mnie, a teraz dobranoc! ^^
Ps. Zostały 3 rozdział i epilog, czujecie to? ^^
Czuję to całą sobą, że jeszcze w sumie 4 posty xD *jęczy z bólu* za dużo wysiłku fizycznego jak na jeden dzień... Ja cię jeszcze mogę postraszyć tym mordorem na "sz" xP Cóż, w zasadzie nie mam zbytnio weny, która wyszła wczoraj na rozdział... Podobał mi się najbardziej początek i koncowka 76 xD bo... W sumie bo tak xp i szczrze to tez wczoraj zdałam sobie sprawę że mi się materiał na rozdziały kończy a chcę skończyć na tych 111 xd
OdpowiedzUsuńDobra, nie wiem co tu jwzzcze napisac (cos mialam ale zapomnialam),lece czytać mangę i paaaaaa!
Czekam ze zniecierpliwieniem na nexty ^^
A, no i ślę wenę w tabliczkach czekolady!
Spróbuj, a łyżeczka wyląduje w twoim oku xD *pozbawiona energii, po 6 godzinach na słońcu i wodzie* Meh, mi pozostało tylko podramtyzowanie o rodzinie Fermin i pozabijanie Zenka, Hydrona i tak dalej xD Trzeba to będzie jakoś ładnie upchać w tych 3 rozdziałach xD Jaka manga? *.*
UsuńPowodzonka w takim razoe życzę xD a ja cię poszczuję psem brata! (Nie polecam, gdy przygniota cie trzy tony futra xd) a mangę jakaś taką znalazłam Gdy mi się nudziło kirdy staliśmy w korku... *szuka nazwy* a "shinobi life" jakiś ninja przenosi się do naszegp świata, staje się ochraniarzem licealistki która ma zrypanego ojca itp itd
UsuńKel: i oczywiście musi byc dwóch wybrankow. Eh, i po co sie z tym meczyc; lepiej zostac stara panną!
To Meg, ciebie sfatam xP
Kel:...
Plusem czytania tej mangi jest fakt że wreszcie nauczyłam się jako tako rysować postacie, bo autorka ma łatwa kreske xd a tak to mam jeszcze kilka oczekujących na przeczytanie mang xD a mogłam kupic w Gdansku Sherlocka.... *uderza glowa o sciane*