"Dobro i zło to dwie strony tej samej karty."
– Więc ukochany
synek Zenusia postanowił wreszcie wyleźć z nory? – spytała, wsuwając rękę do
kieszeni i próbując wymacać nóż. – Nie powiem, że cieszy mnie twój widok.
– Nie, nie, spokojnie, jesteśmy teraz po tej samej stronie! – Hydron spróbował się
uśmiechnąć. – Zamierzam walczyć z moim ojcem! – Na potwierdzenie swoich słów
użył supermocy i Dryoid przeciął fioletowym mieczem kilkanaście robotów naraz. –
Widzisz?
– To słodkie –
Akane poczuła zimny metal na palcu i zgrabnym ruchem wyjęła ostrze. – Jednak ja
nie jestem taka naiwna jak oni – Machnęła dłonią w kierunku walczącego Gusa i
Marucho. – Nie wierzę, że się zmieniłeś.
– Dlaczego? –
Hydron spostrzegł błysk stali i napiął mięśnie w oczekiwaniu na atak.
– Bo ludzie tak
łatwo się nie zmieniają. W szczególności tacy żałośni tchórze jak ty – Japonka
przechyliła głowę w bok i uniosła gantlet do góry. Karta supermocy rozbłysła na
zielono. – Potęga Eosa!
Dryoid został porwany przez strumienie
wiatru, które poczęły go bezlitośnie szarpać, zupełnie jakby chciały rozerwać jego mechaniczne ciało na malutkie kawałki. Hydron próbował użyć jakiejś karty, jednak zimne
bicze powietrza chlastały w niego bezustannie i nie pozwalały, by choćby drgnął.
Nagle jeden podciął mu nogi, przez co ześlizgnął się z bakugana i zaczął
spadać. Myślał, że wietrzna klatka go rozczłonkuje, ale stało się inaczej.
Strumienie powietrza dosłownie wypluły Hydrona na zewnątrz. Przez chwilę
leciał, po czym uderzył plecami w twardą powierzchnię.
– Nie powiem, że
tęskniłam za twoją obrzydliwą gębą – Brązowy botek stanął na jego brzuchu. Akane
pochyliła się nad nim. – Ale przynajmniej zrobię coś dobrego dla świata i
pozbędę się śmiecia – Fioletowe włosy połaskotały go po twarzy. – Jakieś ostatnie
słowo? – Drugi butem stanęła na jego dłoni, wbijając mocno obcas. Ze świstem
wciągnął powietrze. – Hm?
Prawe ramię piekło go koszmarnie, a sylwetka
Japonki lekko falowała. Hydron próbował
się podnieść, ale kopniak wymierzony w jego twarz skutecznie go powstrzymał. Poczuł,
jak po brodzie spływa krew z rozbitego nosa i zebrało mu się na śmiech. No to
ładnie skończył! Chciał powstrzymać ojca i co? Zaraz zostanie zadźgany przez
wariatkę z Ziemi!
– Nee, powiedz
mi – Wzdrygnął się, kiedy szyję owiał mu ciepły oddech. Nawet nie spostrzegł
się, że Akane przykucnęła. – boisz się?
– Czy ty
naprawdę nie rozumiesz, że jestem...Aaa! – wrzasnął, bo dziewczyna tym razem
przydepnęła jego nadgarstek. Zrobiło mu się biało przed oczami.
– Akane!
Przestań! – Musiał zupełnie zwariować, gdyż wydawało mu się, że słyszy Gusa.
– Morda, piesku
maszkarona – powiedziała Akane, mierząc Grava na wpół obojętnym na wpół
pogardliwym spojrzeniem. – Jeśli spróbujesz mi wejść w drogę – Uniosła kącik
ust. – skończysz jak ten szczur – Przejechała powierzchnią noża po policzku
Hydrona, tworząc tym samym cienką raną.
Gus zmarszczył brwi. Od kiedy tylko poznał
Akane, wiedział, że jest niebezpieczna. Nie posiadała żadnych zahamowań i życie
wrogów było dla niej bezwartościowe. Musiał wymyślić jakiś sposób, tylko jaki?
– Myślisz, że
Jessie ucieszy się, jeżeli jej przyjaciółka zostanie morderczynią? – spróbował od
innej strony. W końcu Jess była dla Japonki cenna, więc może...
Jednak pełna politowania mina dziewczyny powiedziała
mu, że taki argument był śmieszny.
– Jess
zaakceptuje wszystko, nieważne co zrobię – odparła. – A to że zniknie syn człowieka,
który zniszczył jej życie, na pewno ją ucieszy.
– Nie wydaje mi
się, żeby Jess była taka.
– Bo jesteś
idiotą – Akane zacisnęła palce na rękojeści noża i uniosła go. – Myślicie, że
nas znacie, choć tak naprawdę to zwykła aktorska gra.
Świat Hydrona powoli zaczynał nabierać barw
i kontur, ale chłopak szybko tego pożałował, bo ujrzał nad sobą lśniący nóż.
Zacisnął zęby, oczekując na cios, który miał skrócić jego życie, lecz on nie
nadszedł, gdyż rozległ się kobiecy krzyk. Akane zamarła na ułamek sekundy, po
czym zerwała się na równe nogi.
– Jane?! –
krzyknęła zaniepokojona i zaczęła wodzić wzorkiem dookoła, lecz wszędzie
błyskało lub wybuchało, więc nie umiała dostrzec przyjaciółki. – JANE!
– Tam jest! –
Gus zauważył Ulvidę miotającą się w żelaznym uchwycie metalowych kleszczy.
Przed nią było działo, które właśnie ładowało energię.
Akane
bez chwili namysłu wyciągnęła przypadkową kartę i załadowała ją do gantleta,
przez co nie dostrzegła, że Hydron zdołał się pozbierać i ukradkiem przeskoczył
na lekko podniszczonego Dryoida. Wiedział już, że nie zawalczy z ojcem,
Ziemianka szybciej go zabije. Dlatego postanowił postanowił poświęcić samego
siebie, by choć trochę przeszkodzić Zenoheldowi.
– Furia
skrzydeł! – wrzasnęła dziewczyna.
Niestety atak nie podziałał na szczypce,
które zostały najwyraźniej wyposażone w system pochłaniania energii. Zacisnęła
pięści i podleciała jak najbliżej przyjaciółki. Leaus zaczął próbować wyciągnąć
Ulvidę z pułapki, ale z każdym szarpnięciem te napierały mocniej na bakugana
Aqousa.
– Przestań!
Krzywdzisz Ulvidę! – krzyknęła zrozpaczona Jane.
Leaus zaprzestał prób uwolnienia towarzyszki
i wtedy działo zaczęło buczeć na znak, że zaraz wystrzeli. Ulvida próbowała
unieść kosę, by osłonić siebie i Jane, ale gdy uświadomiła sobie, że nie ma już
sił, szepnęła do wojowniczki.
– Uciekaj.
– Nie zostawię
cię!
– Jane...
Cztery rzeczy wydarzyły się jednocześnie.
Rozległ się huk, wszystko pochłonął czerwony blask, Akane krzyknęła, a Ulvida została odepchnięta
w bok. Potężna fala powietrza posłała wszystkich w tył i nasłała na nich chmurę
kurzu. Jane z trudem podniosła się i zakaszlała kilka razy, próbując odgonić
pył od siebie.
– Co się... – Głos uwiązł w jej gardle, gdy spostrzegła że jest upstrzona czerwonymi
kropkami. – Krew... Ale czyja?
Tornado Leausa wchłonęło kurz, dzięki czemu
wojownicy mogli ujrzeć, że wybawcą Wilson był nikt inny jak Hydron. Chłopak
zapłacił jednak najwyższą cenę za swój wyczyn. Jego ciało z ogromną dziurą w
miejscu klatki piersiowej spoczywało na powyginanych resztkach szczypiec, a
krew spływała po prętach i skapywała w próżnię. Obok chłopaka leżał Dryoid
pozbawiony głowy i prawej strony ciała.
– On kogoś
uratował – wymamrotał z niedowierzaniem Gus.
– Przynajmniej
jego bezużyteczne życie się do czegoś przydało – stwierdziła Akane, po czym
obróciła się na pięcie i ugięła nogi. – JANEE! – Skoczyła na dziewczynę i mocno
ją przytuliła. – I to ja jestem głupia? Mogłaś zginąć!
– Wybacz, ale
nie mogłam zostawić Ulvidy – szepnęła Wilson i uderzyła Japonkę w plecy. – Już!
Zgnieciesz mnie!
– Oł, goomen –
Aki puściła dziewczynę i podrapała się po karku.
Gus patrzył na nią przez chwilę uważnie.
– On uratował
twoją przyjaciółkę –powiedział cicho.
– No i? – Aki rozłożyła
ręce, wzdychając. – Mam go teraz za to kochać?
– Nie, ale
mogłabyś wykazać trochę szacunku. On nie żyje, Akane.
Dziewczyna przez chwilę patrzyła na niego
bez słowa, po czym zgięła się wpół i zaczęła śmiać.
– Sz-szacunku? –
wydusiła. – Jemu? Och, Gus- kun, nie wiedziałam, że taki z ciebie żartowniś! –
Nagle spoważniała. – Naprawdę myślisz, że to był bohaterski wyczyn? – Uniosła brew.
– To była po prostu ucieczka. Doskonale wiedział, że się go pozbędę, dlatego
stchórzył i uznał, że woli sam się zabić, by nie cierpieć za długo. Nic się nie
zmienił.
– On naprawdę
był po naszej stronie. Czemu nie umiesz tego zrozumieć?
– Naszej? –
powtórzyła Japonka i skrzywiła twarz w grymasie. – Chyba waszej, Grav. Ja nie
trzymam z takimi śmieciami.
Chłopak przymknął oczy. Widział, że Akane
potrafi być sympatyczna i miła, więc dlaczego stawała się taką bezwzględną osobą? Co takiego musiało się stać, by uznawała ludzkie życie za bezwartościowe?
Czy to jej prawdziwa osobowość czy zwykła gra?
****
Zenoheld syknął cicho, widząc, jak po
ochronnej szybie płyną szkarłatne strumyki. Śledził podróż jednego z nich, aż jego wzrok nie
zatrzymał się na tak dobrze znanej mu bladej twarzy. Fioletowe oczy, które niegdyś
patrzyły na niego z uwielbieniem, teraz miały obojętny wyraz. Odwrócił się na
fotelu.
– Witaj, Reiko –
przywitał kobietę.
Zjawa nie zaszczyciła go spojrzeniem i
uniosła wzrok ponad jego głowę na krwawe linie.
– Twój syn
właśnie zginął – stwierdziła bezbarwnym głosem.
– On nawet nie
był godny takiego miana. Równie żałosny co jego matka.
– Ty tu jesteś
jedynym żałosnym.
– I mówi mi to
kobieta, która wolała się płaszczyć przed durnym dzieciakiem, zamiast
wykorzystać swoją potęgę i zemścić się na swoich oprawcach.
– Nie jestem
taka jak ty, Zenoheld. Nie mszczę się na niewinnych – Mówiąc to, Reiko wyjęła z
rękawa sukni sztylet długi na ok. 20 cm ozdobiony białym diamentem. – Poza tym
muszę przyznać, że naprawdę jesteś głupcem – Uśmiechnęła się lekko. – Nie
umiałeś zrozumieć mojego ostrzeżenia.
– O czym ty
mówisz? – warknął Zenoheld, ale w jego tonie dało się wyczuć panikę. To samo
zdradzały oczy, które co chwilę nerwowo
zerkały na ostrze. Reiko przełożyła je do drugiej dłoni.
– Zanim Jessica
wymazała się z Vestalii, powiedziałam ci jedną rzecz, prawda? – Zniknęła, by
zaraz pojawić się za plecami mężczyzny. – Zniszczy cię twoje własne dzieło –
wyszeptała mu do ucha, a gdy mężczyzna odskoczył, zaśmiała się krótko. – Bakugany
były przyczyną twojego upadku, nieprawdaż? A w czyich żyłach płynie ich krew,
hm?
– Planowałaś to
od początku?
– Nie – Reiko
machnęła dłonią, przez co nadgarstki i kostki Zenohelda zostały skute
niebieskimi łańcuchami. – Oddałam tę sprawę losowi i jak widać dobrze zrobiłam –
Objęła mężczyznę jedną ręką, a drugą podetknęła mu zimną stal pod gardło.
– Jeśli mnie
zabijesz, sama znikniesz! – wycharczał Zenoheld. – Nie wolno ci zabijać ludzi!
– Wiem, ale nie
mam nic przeciwko, jeśli dzięki temu trafisz do piekła. – Po szyi Zenka zaczęły
spływać kropelki krwi. – Ostatnie słowa?
JEEEEST! Wreszcie! Zabiłam go!
Hydron: -.-
Czekałam na to od dawna! ^^
Jess&Aki: Nareszcie ^^
Hydron: Nikt mnie nie kocha ;-;
No ba xD
Hydron: Pfy T^T
A co do samych rozdziałów...Cóż niektóre części mi się podobają, niektóre nie, ale serio już tak długo się męczę z NV, że mam powoli dość, chociaż to moja ukochana część o bakuganach xD Jutro zamierzam wstawić 80 wraz z epilogiem, więc trzymajcie kciuki by się udało ^^ A i Kruk wybacz, ale zabiłam Hydrona ^^''
Jess: Przez chwilą darłaś się z radości, więc spoko, zauważyła
A i z profesorka zrobiłam takiego skurwiela do potęgi, ale...no ja jestem jak Aki, nie wierzę, że Clay tak łatwo by wszystko porzucił xD
Aki: Za to zakończenie, to cię zabić można
I know xD O! I wcisnęłam tam takie mini Gune xD Albo taką bardziej zapowiedź kim się Gus zdecyduje zainteresować
Jess: *szepcze* Tak na poważnie, to Angel ciągle zmienia co do tego zdanie, więc to nic pewnego xD
Cicho tam! Do to jutra! ^^
Cicho tam! Do to jutra! ^^
*wykłoca się z tatą o ubranie*
OdpowiedzUsuńKel: *buszuje w szafie* Nessa mam granatową!
O! I co, nie jestem już cała na czarno! *tryumfalna poza*
Tata Nessy: *maha na to ręką*
No, jestem dumna że wstawiłaś te dwa supi rozdziały ^^
Kel: Jeśli to pocieszy umarlaka - Hydronek, Nessa prawie płakała jak czytała twoją iście bohaterską śmierć
A bo ja mam taki dzień. *zerka na zegarek* Cóż, czas mnie goni, bo jadem na ognicho
Kel: *zerka w niebo* piękne chmury, piękne...
WIęc mogę jedynie czekać na nexty ^^
Hydron: I co?! Komuś było mnie żal!
UsuńJess: Tak, tak, niezwykle się cieszymy z tego powodu, ale teraz wracaj do tego swoje czyśćca czy tam piekła
Hydron: Phi T^T *strzel focha i obraca się na pięcie*
Aki: *przygląda się jego ranie* Masz dodatkową półkę w ciele ^^
Hydron:...
Jess: xD
To teraz mi pozostało dokończyć 80 i napisać epilog xD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Foch.
UsuńPo drugie: Foch.
Po trzecie: Akane giń poczwaro.
Lilka:*ni to krzyczy ni to szepcze*Run Gus, run.
Po czwarte: Nw co napisać XD
Keith bardzo ładnie zajmuje się i pociesza siostrę. Po prostu miód na moje serce. Reiko jestem z tobą Zenoheld podły dziad. Akane zakład psychiczny w trybie natychmiastowym.
Jack: Ta Kruk się poleca.
Gość był bad, ale nie tobie oceniać jak go ukarać. Podzielam zdanie Gusa co do tego, że mogłabyś okazać trochę wdzięczności i szacunku.
Lilka:Przynajmniej chciała działać szybko. Dostaje jeden plus, ale wyżyj się następnym razem na kimś równym sobie, a nie na słabszych. Hydron tak robi, Zenoheld tak robił, a ty dotrzymujesz im tylko kroku. A i Jane uważaj nie po to cię polubiłam żebyś teraz dała się zabić jasne dziewczyno?
Jack: Przecież to trijo jakiś seryjnych morderczyń.
Hydron Y.Y Bardzo ładnie się zachowałeś chodź tu niech ciocia Kruk cię przytuli. Dobrze wiem, że masz chorobę sierocą.
Lilka:Mi i Jackowi też tak mówisz.
Oj tam. Nie komentowałam ostatnio, ale podobał mi się bardzo ten kawałek 77 rozdziału z tą przemianą emocjonalną Hydrona. Profesor Clay faktycznie wyszedł jak ostatni dupek, ale co tam może ogarnie, że to jego dzieci.
Lilka:Gdyby ludzie naprawdę tak się nawracali...może nie żyłabym tak jak teraz.
Czekamy na kolejny rozdział i z racji, że jest foch dziś nie będzie buziaków i przytulasów na końcu...no dobra będzie tylko jeden ale to dlatego, że nie dałam żadnego koma ostatnio.
XO
Oj no Kruuuk *smutna minka* Od początku mówiłam, że go zabiję *^* Nie gniewaj się, mordko, noooo T^T
UsuńJess: Jarałaś się tym, że go zabijesz xD
Nie pomagasz
Jess: Sorki ;x
Aki: *uśmiecha się słodko, przymykając oczy* Nic a nic nie obchodzi mnie wasze zdanie.
Haha, Kruk wiesz, że jesteś jedną z nielicznych osób, które tam nawet lubią Reiko i nie cierpią Aki? Bo u większości jest na odwrót xD Aki the best, Reiko to zło xD
Jess: Zagadka czemu xD
Hyyydron!
Hydron: *popitala jako duch z Lynciem* Czego?
Idź na przytulasa, ktoś cię lubi!
Hydron: *mina pełna niedowierzania*
*wzdycha i pokazuje na kom*
Hydron: *leci do Kruka*
*pisze 80* No już się nie nawróci...Ta..ja i moja empatia xD Serio nie ma serca xD
Shadow: No! Mnie zabiłaś!
Aki: To akurat pomogło społeczeństwu
Shadow: *wielka uraza i foch z przytupem*
Jane: Yhym *pokazuje uniesiony kciuk*
Aki&Jess: My nie damy! *tulą Wilson*
Jane: Zgniatacie mi żebra ==
Zastanowię się U^U
UsuńJack: Ta niezdrowa ekscytacja Angel była świetna co chcecie XD*obrywa ode mnie książką po łbie*
Przepraszam bardzo, ale jestem Białym Krukiem, tak? Chcąc nie chcąc jestem inna. To nie tak, że od razu pałam wielką niezrównaną miłością do Reiko ani że nagle do cna nienawidzę Akane. Staram się być bezstronna, ale jak widać nie wychodzi mi.
Jack: Dobrze, że nasza przynajmniej jest urocza.
Lilka: Powiem Kelly XD
Jack: Leć.
"Hydron: *leci do Kruka*"
*głaskam go po głowie* Będziemy o tobie pamiętać.
Jack:Mów za siebie ja nawet ani jak gość ma na imię.
"Shadow: No! Mnie zabiłaś!"
Lilka: No właśnie! Mojego prawdopodobnego brata.
"Jane: Yhym *pokazuje uniesiony kciuk*"
Jack: Nie no. Nie rób jak ten frajer ze szczurzą mordą.*ma na myśli Speedyego* Czarna ona nie odwzajemnia twojej sympatii.
Lilka: Trudno.
Jess: Nieprawda, kłamczuchu jeden *piorunuje Jacka wzrokiem* Jane ma tylko trudności z emocjami T^T
UsuńJane: Jakie znowu problemy? O.o
Jess: No, oszczędna w nich jesteś xD
Jane: Ehh *wzdycha*
Taka druga Alice xD
Liliii *łapie dziewczynę za ręce i robi z nią kilka piruetów, po czym przeskakuje na Kruka i dźga go palcem w policzek* No Kruczkuuu
Jess; A ta ciągle na fazie po napisaniu rozdziału xD
Aki: *unosi szklankę z sokiem pod światło i marszczy brwi* Hmm...
Lilka:*zawroty głowy nie przypadły jej do gustu* Kruczku XD
UsuńHa, ha, ha-_-Może ci wybaczę, ale jest jedno ,,ale" XD Czytałaś rozdział u Hani? Musisz przyznać mi rację! HikaruxKyoya! *^*
Jack: Kłamczuch? Tak to ja.
Lilka: Angel rób sobie co chcesz twój blog i twoje opowiadanie. Kruk mis to zaakceptować i pogodzić się ze śmiercią Hydrona...po raz drugi.
HikaruXKyoya to dobry ship i mogę do niego wykołować wieeele artów ^^ Ruskie strony są tego pełne ;3 O swoją drogą dawno tam nie wbijałam, muszę to nadrobić! A i Lili, wiem, wiem xD
UsuńJess: Wiem, że ty.
Aki: Angel skąd ty masz ten sook?
Z magicznej krainy lodu, zwanej inaczej lodówką
Aki: W nim coś pływa
Miąższ, detektywie.
Aki:...
Jess: xd *wraca do wymachiwania siatką na motyle*