środa, 11 maja 2016

Rozdział 14: Kolejny genialny plan Jessie.


 Kim jesteś? – przekrzywiłam głowę i przyjrzałam się uważnie niebieskowłosemu chłopakowi.
– Jestem Gus Grav. – przedstawił się.
 A ja to? – wskazałam na siebie.
 Jessica Knight. Uprzedzając twoje następne pytania, masz 16 lat i razem ze mną pomagasz mistrzowi Spectrze.
   Pewnie zastanawiacie się, co znowu się stało? Otóż mieliśmy, a raczej maszkaron miał, udać się do Wojowników, ale uznał, że jeszcze poczeka, więc został na statku. A ja co zrobiłam? Potknęłam się o jego cyrkowy płaszcz i przyrąbałam głową w ścianę. Tak, wiem, często obijam się o te ściany. Chyba będę musiała je obić jakimś pluszem, bo zaczyna mi brakować ciała na kolejne siniaki. Wracając do tematu, gdy tak przeklinałam na Spectrę i wysłuchiwałam jego gróźb, do głowy wpadł mi pomysł. A może by tak poudawać amnezję? Wtedy uznają mnie za nieszkodliwą. Teraz tylko muszę ich utwierdzić w przekonaniu, że nie mam pojęcia, kim jestem i tadam! Przybrałam najbardziej zdumiony wyraz twarzy, jaki umiałam i zwróciłam się do Gusa.
 A czemu nic nie pamiętam?
– Wiesz. – zaskoczyłam go tym pytaniem, bo się zmieszał. – Podczas bitwy bakuganów dostałaś rykoszetem i doznałaś amnezji. – zgrabnie wytłumaczył.
 A co to są bakugany? – zgrywałam jeszcze większą idiotkę.
 Eh – usiadł na krześle. – Bakugany to nasi...hmmm...partnerzy w walce. Twój nazywa się Fludim i jest dość marudny. – podał mi czarno – biało – fioletową kulkę.
– A tego używa się do bitew prawda? – spytałam niewinnie, wskazując na gantlet.
– Tak to gantlet – wstał. – To chyba wszystko, co musisz wiedzieć.
–  Jeszcze jedno, Gus! – odwrócił się. – Mam jakąś rodzinę?
 Z tego co nam kiedyś mówiłaś to nie. Przykro mi.
 Och. – spuściłam głowę. – Rozumiem. – gdy wyszedł, stuknęłam Fludima.
 Niezła maskarada. – wyszeptał, a ja wtuliłam nos w poduszkę. – To chyba najmądrzejszy plan jaki w życiu wymyśliłaś.
– Dzięki. – wywróciłam oczami. – Myślisz, że to łykną?
– Bardzo możliwe. Nie rozmawiaj ze mną za dużo. To im się wyda podejrzane. – zwinął się idealnie w czasie, bo wszedł Spectra.
 Idziemy. – powiedział oschle.
 Dokąd?
 Polować na ufoludki, wiesz? – zakpił. – Na obiad oczywiście! – zamiótł swoim płaszczem podłogę i tyle go widziałam. – No idziesz czy nie?! – krzyknął.
 Nie drzyj się tak. – burknęłam.
– Zachowujesz się jak dawniej – stwierdził. – Niestety...
 Ja cię chyba niezbyt lubię, co? I wcale się nie dziwię czemu. – wyszczerzyłam zęby.
– Bezczelna. – mruknął, nie odwracając się.
   Zatrzymałam się przed lustrem. Od prawie dwóch tygodni nie miałam okazji popatrzeć, jak wyglądam. Nawet w porządku. Skóra była tylko ociupinkę bledsza, włosy upięte w kucyk, a w oczach ciągle błyszczały wesołe iskierki. Miałam siniaki na rękach i kilka płytkich ran w okolicach kostek. A tak to było okej. Strój czyli fioletowa bluza z rękawami ¾ , dżinsowe spodenki i czarne buty za kostkę były, ku mojemu zdumieniu, w świetnym stanie.
 Nie gap się jak wół w malowane wrota, tylko rusz cztery litery. – dobiegł mnie głos Spectry.
–  Wiesz co?! – skrzyżowałam ręce na piersiach. – Jakoś nie mogę uwierzyć, że byłam taką idiotką i do ciebie dołączyłam!
 Ty jesteś idiotką. – oświadczył spokojnie. – Wątpię, że udajesz, Jessica. – zaczął świdrować mnie wzrokiem, gdy go dogoniłam. – Osoba z amnezją powinna być bardziej przestraszona.
 A czego się tu bać? Gościa w płaszczu cyrkowca i durnej masce? No pochwal się, ile dziennie stoisz przed lustrem, by się wystroić. – czuję, że będę żałowała tych słów. Jednak dla tej miny Phantoma było warto.
 Szkoda, że głupoty też nie utraciłaś. – powiedział i ruszył dalej.
   Stanęłam w miejscu i patrzyłam, jak się oddala. Zerknął przez ramię. Widząc mój bezruch zatrzymał się i spiorunował mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się i mu pomachałam.
  Masz zamiar tak stać do nocy? – spytał z przekąsem.
– A jak myślisz? – przechyliłam głowę.
   Wzruszył ramionami i zniknął za zakrętem. Zaburczało mi w brzuchu, więc chcąc nie chcąc, poszłam za nim. Taaa jest jeden problem. Zniknął, a nie wiem, gdzie tu jest jadalnia! Do tej pory jadałam w kuchni lub w pokoju. A tu nagle taki awans proszę państwa!  
   Hmmm. Jest ósemka drzwi. Małe szanse, że trafię za pierwszym razem. Dobra tylko zaglądam, a jak nie trafię, to wychodzę. Kopniakiem otworzyłam pierwszy pokój. Sypialnia. W kolorach zieleni i szarości. Zapominając o tym, że miałam wyjść, zafascynowana wzięłam świecącą brązową kulę. Na mój dotyk uniosła się nieco i pokazała mi się twarz roześmianej kobiety o blond włosach.
   Ukłucie.
   Widziałam ją. W mojej wizji. Chciałam jej się uważniej przyjrzeć, ale zniknęła. Kula wróciła na swojej miejsce czyli na białą poduszkę. Dotknęłam ją jeszcze raz w nadziei, że pokaże mi coś więcej. Nie poruszyła się. Westchnęłam i już chciałam wychodzić, gdy moją uwagę przyciągnęła otwarta szafa. Wystawały z niej fragmenty vestaliańskich ubrań i biały fartuszek! Z niedowierzaniem wyjęłam go. Miał falbanki na zakończeniu i sięgał mniej więcej do kolan. Co za cudak tu mieszka? Hmm sypialnia Phantoma jest w korytarzu obok, więc to musi być sypialnia Gusa! Wyobraziłam sobie Grava w wysokim kucyku i tym oto fartuszku. O nie! Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać i ciągle z białym ciuchem w ręku wypadłam na korytarz, nie dbając o zamknięcie drzwi. 
   Z łokcia wbiłam do kolejnego pomieszczenia. Kiedy zaczęłam zachowywać się normalnie, a nie jak na haju, rozglądnęłam się. Marmurowa posadzka, białe ściany, kolorowe witraże i brak mebli. Co to za miejsce? Uważając, by się nie zabić na posadzce, obeszłam pokój. Jeden witraż przedstawiał kobietę z różą. Bardzo męskie. Tylko, że jeden element nie pasował do reszty purpurowej róży, bo był różowy. Wiedziona instynktem wyjęłam go. Wbrew moim oczekiwaniom nie pojawiły się żadne ukryte przejścia czy schody. Było na nim coś nabazgrane. A dokładniej ,,84039519”. Zapisałam owe cyfry w gantlecie i odłożyłam kawałek na miejsce. Ssące uczucie w brzuchu przypomniało mi o obiedzie. Opuściłam pomieszczenie i weszłam do kolejnego. Uwaga, uwaga trafiłam do jadalni! Spectra pił wino, a Gus wynosił talerze. Chyba się spóźniłam. Nie czekając na ich reakcje, usiadłam na krześle naprzeciwko maszkarona. Zresztą nie miałam wyjścia. Było tylko to krzesło.
 Masz. – rzuciłam fartuszek właścicielowi.
 J-jak ty?! – zaczerwienił się chłopak i próbował ukryć przed wzrokiem swojego mistrza upokarzające ubranie.
– Co tam masz, Gus? – spytał Spectra, odstawiając kieliszek.
– Yyy to tylko...eee... – Grav szybko wybiegł z jadalni.
   Parsknęłam śmiechem.
 Spóźniłam się? – zwróciłam się do blondyna.
 Trochę. Skończyłem przystawkę.
   Skończyłem? Mam rozumieć, że ta kupa pierzu żre, a Gus robi za kelnera? A ja mam mu towarzyszyć? Wesoło się zapowiada. 
   Zapadła niezręczna cisza. Spectra niby bawił się kieliszkiem, ale ukradkiem zerkał w moją stronę. Ja natomiast wbiłam wzrok w sufit. Trwałam tak, aż Gus przyniósł nam jakąś zupę.
 Odejdź. – rozkazał oschle Spectra.
   Czuję nadciągające kłopoty.
 Oczywiście. – Grav skłonił się i wyszedł.
   Ignorując Phantoma, sięgnęłam po łyżkę i zanurzyłam w zupie. Dobra żadnych macek, kawałków ryb i cholera wie czego jeszcze. Otruć mnie nie planują, więc można jeść. Usłyszałam cichy stukot i podniosłam wzrok. Czerwona maska leżała na stole. Spoglądały na mnie niebieskie oczy.
– Bądź ostrożna. – szepnął Fludim ukryty w mojej kieszeni.
 Jessica. – zaczął łagodnie Keith, ignorując fakt, że wbiłam w niego wzrok idioty. – Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Musiałem się przekonać, że to naprawdę ty. Środki bezpieczeństwa, rozumiesz.
 A kim bym miała być? – spytałam, próbując nadać tonowi lekko przestraszony wyraz.
 Vexosem.
 Kim?
 Vexosi to nasi wrogowie. – tu się zgodzę. – Dowodzi nimi król Zenoheld. Wiesz, jaki jest nasz obecny cel? Musimy zdobyć rdzeń.
 A po co i jak?
 Dzięki temu stworzę najpotężniejszego bakugana i obalę rodzinę królewską. – wytłumaczył. – A w posiadaniu rdzenia jest Dragonoid. Istnieją jeszcze wrogowie zwani Wojownikami... – przestał mówić i uważnie spojrzał na moją twarz.
   Starałam się z całej siły nie patrzeć na niego z wrogością. Błagam tylko nie wybuchnij, Jessica.
 Z nimi też za niedługo będziemy walczyć. – wrócił do przerwanego tłumaczenia. – Pewnie nie pamiętasz, ale jesteś w posiadaniu potężnej mocy. – uśmiechnął się. – Jeszcze nie umiesz jej użyć, lecz nad tym pracujemy. Rozumiesz wszystko? – wypił łyk wina.
– Tak. – powoli skinęłam głową. – Aaa czemu do ciebie dołączyłam?
 Vexosi cię porwali, a ja uratowałem. – powiedział.
– Dziękuje. – wydukałam, chociaż na język cisnęły mi się przekleństwa.
 Nie ma za co. Chyba zupa nam wystygła. – zauważył i klasnął.
   Gus bez słowa wszedł, zabrał talerze na srebrny wózek i podał nam główne danie.
 Nalej Jessice wina. – polecił Phantom, a ja czułam się coraz bardziej niezręcznie. Normalnie w tym momencie rzucałabym w niego sztućcami, denerwowała, ewentualnie latała po ścianach. A teraz co? Zgrywam idiotkę! Dobijcie mnie...
 Nie jestem pełnoletnia! – zaprotestowałam, choć tak naprawdę nic do tego nie miałam i nawet lubiłam wino.
 Nie przesadzaj. – uśmiechnął się Spectra, a mój kieliszek zapełnił czerwony płyn. Zaklinam cię panie alkoholu, tylko nie uderz mi do głowy, bo cały mój misterny plan wezmę diabli! 
   Gus szybko się wycofał. Zerknęłam na danie. Wyglądało jak indyk! Ucieszona wzięłam kęs. Smakowało trochę kwaskowato, ale może być. Wzięłam kieliszek i spojrzałam na niego spode łba. To nie jest ziemskie wino, więc co jeśli ma mocniejsze działanie? Zaryzykowałam i wzięłam kilka łyków. Ambrozja to to nie jest
   Akurat gdy kończyłam jeść, zaczęło mi się kręcić w głowie. Chciałam to przeczekać, lecz gdy różne kolorki zaczęły mi się pojawiać przed oczami, to odłożyłam sztućce i odsunęłam krzesło. Muszę się położyć i to jak najszybciej. Zachwiałam się i gdyby Phantom, który również wstał, mnie nie złapał, to leżałabym na podłodze.
– Nie sądziłem, że masz taką słabą głowę – mruknął. – Bardzo źle się czujesz?
– Nie, gdzie tam! Mam tylko ochotę zwrócić cały obiad, świat wokół mnie wiruje i nie czuję nóg. A tak to jest super – zakpiłam. Ten tylko pokręcił głową, włożył rękę pod moje kolana i podniósł mnie.
   Szum w głowie przeszkadzał mi skupić myśli. Spectra stara się traktować mnie jak najlepiej, bym mu zaufała. Nieźle to sobie wymyślił. W końcu jaka dziewczyna by mu nie uwierzyła? Teraz myśli, że może mną manipulować. Nic się nie zmienił. Tylko obrał inną strategię. 
   Zamknęłam oczy. Gdy tylko dostaniemy się na Ziemię, biegnę do Wojowników. Nieważne, jak tego dokonam, ale to zrobię. 
   Poczułam miękki materac pod plecami. Uchyliłam powieki.
– To mój pokój? – wyszeptałam do Spectry.
   Mój głos był chrapliwy. Wpływ wina?
 Tak. – Przykrył mnie kołdrą. – Prześpij się chwilę.
 Przyda mi się. – mruknęłam i zamknęłam oczy.

****

    Patrzył na śpiącą dziewczynę. Ciągle miał wątpliwości co do jej amnezji. Nie mógł jej zaufać na tyle, by polecieć z nią na Ziemię. Teraz wyglądała tak niewinnie. Brązowe włosy rozsypane na poduszce i spokojna twarz. Ciężko uwierzyć, że w to w niej drzemała potężna energia. Tak silna jak sam rdzeń.
 Jeśli ona nie udaje, to będzie łatwiej niż myśleliśmy. – stwierdził Helios.
 Yhym. – przytaknął.
   Jeśli amnezja okaże się prawdą, to niewątpliwie wszystkie jego plany staną się prostsze. Tylko co on z nią potem zrobi? Była od niego młodsza o trzy lata, a dodatkowo hałaśliwa, wybuchowa i irytująca, więc trzymanie jej na statku może być ciężkie. A może by tak odesłać ją do rodziny? Kiedy wykorzysta cały jej potencjał oraz moc, stanie się bezużyteczna, dlatego pozwoli jej wrócić. W końcu tego pragnęła od samego początku.

****

   Kiedy się obudziłam, szum w głowie zniknął i pokój nie wirował mi przed oczami. Nie kojarzyłam tego pomieszczenia. Nie był to mój pokój ani nie należał do pajaców. Beżowe ściany i posadzka w kolorze kawy z mlekiem. Oprócz łóżka, na którym leżałam, była jeszcze pękata szafa. Tyle. Żadnych obrazów czy dywanu. Nawet okna! Cicho wysunęłam się spod kołdry i zadrżałam od dotyku lodowatej podłogi. Wyjrzałam na korytarz. Pusto. Coś robili w laboratorium, bo dobiegały stamtąd warkoty maszyn. Nie miałam zamiaru im przeszkadzać, a wykorzystać ich nieobecność na własną korzyść.
   Cichutko jak myszka wśliznęłam się do pokoju Phantoma. Panował w nim nieskazitelny porządek. A i kołdra była wymieniona. Kurde Gus to tu zapieprza jak Kopciuszek. Lekko zakręciło mi się w głowie.
 Świetne wino, ile ono ma procent? Na Ziemi po całej butelce nic mi nie było – jęknęłam.
 Ciszej! – syknął Fludim. – Może być gdzieś blisko.
 Dobrze już dobrze. – zamknęłam drzwi.
   Mój wzrok padł na szufladę. Nie myśląc za długo, otworzyłam ją.  Na samym brzegu leżały kartki z formułą na kartę, o ile dobrze odczytałam. Ewolucji? Da się coś takiego w ogóle stworzyć? Odłożyłam zapisek i grzebałam dalej. Książka, długopis i mały notatnik. Przewertowałam go. Ze środka wypadło niewielkie zdjęcie. Przedstawiało małą Mirę. Miała rozpuszczone włosy sięgające jej do ramion i białą opaskę. Uśmiechała się radośnie i machała do obiektywu. Czyli Keith ciągle myśli o swojej siostrze.
   Włożyłam fotografię do notatnika i włożyłam go z powrotem do szuflady. Chciałam myszkować dalej, gdy na korytarzu rozległy się kroki. Wstrzymałam oddech, ale na szczęście ominęły pokój. Kiedy ucichły, pędem wróciłam do poprzedniego pokoju. Zakopałam się pod kołdrę i udawałam, że śpię.
   Szare oczy. Kobieta z szarymi tęczówkami wpatruje się we mnie. Patrzę na nią i nie mogę się ruszyć. Za nią szaleje ogień. Z jej policzka spływa łza, która kapie na mój policzek.
 Przepraszam.  szepcze i znika.
     Mimo że nie śpię, nie mogę zmusić ciała do wysiłku. Tylko tak dryfuje w ciemności. Znowu ją widziałam. Kim ona jest?


~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Jak wrzucam za szybko to piszcie ^^ bo szczerze nie wiem czy wam przeszkadzają 2-3 dniowe odległości między rozdziałami. A i jakiekolwiek zastrzeżenia co do rozdziałów czy błędów też proszę pisać ^^ Bo chcę pisać jak najlepiej :D
Shadow: Już po 22 skoro zaczynasz tak gadać.
Ja: Co ci się nie podoba?
Shadow: Hmm normalnie po 22 śmiałabyś się jak opętana, kłóciła się z przyjaciółką lub pisała a ty o krytykę prosisz O.O
Spectra: Nikt nie zrozumie autorek.
Ja: *foch*
Shadow: Wraca do swojej nienormalności.
Jessie: *zadowolona gra z Julie w kręgle* Naiwni idioci ^^
Shadow: Spectruś~~~ co to za myśli o Jess? :D
Spectra: To był Keith ja mam ją gdzieś.
Jessie: *przypadkiem (kto w to uwierzy) rzuca kulą w blondyna*
Spectra: *zgrabny unik* Z wzajemnością jak widzę.
Shadow: Wy i tak będziecie idealną parą *.*
Jessie: Taaa. Wcześniej się wzajemnie pozabijamy.
Shadow: Niczym w Romeo i Julii.
Jessie: Ciepło o mnie myślisz.
Gus: *burak na twarzy* Co to za grzebanie w moich ciuchach?!
Jessie: No Kopciuszek bez tych nerwów.
Gus: Nie nazywaj mnie tak!
Dan: *w piżamie* Co się tak drzecie?
Shun: Chory jesteś? Bo coś za wcześnie idziesz spać.
Dan: Angel też pada po dzisiejszym dniu, Towarzyszę jej.
Ja: *ziewa*
Shadow: *idzie zanieść taczki z weną do piwnicy* Czemu zawsze ja?!
Ja: Bo coś ci za to obiecałam!
Shadow: A no tak! Dzięki temu *dostaje w łeb od Mylene* Czego?!
Mylene: Prawie się wygadałeś -.-
Jessie: Nie widzieliście tego, drodzy czytelnicy, prawda?
Spectra: *wraca na swój statek*
Mira: *gapi się w swój medalion*
Lync: Zróbcie coś z nią! 
Jessie: *brew jej drga* Gdzie twoja fantastyczna piżama w słonie?
Lync: W praniu kurwa!
Ja: *gwałtownie się zrywa* Czego kur...A to ty Lync...*wraca do półsnu*
Lync: O.o
Jessie: Lepiej się rozejdźmy...Julie, Runo ciśniemy 3 rundę czy idziemy na maraton filmów?
Runo: *z poduszkami i paczką popcornu*
Julie: Maraton! *podskakuje i wyciąga koce*
Jessie: To dobranoc czytelnicy ^^




12 komentarzy:

  1. Dan: Mam wrażenie że tytuł tego rozdziału jest przesączony sarkazmem. ;-;
    Shadow: Każdy plan który zrobi zrobi w konia Spectrę i Gus'a jest genialny.

    "Podczas bitwy bakuganów dostałaś rykosztem i doznałaś amnezji."

    Dan: Nigdy w życiu nie słyszałem żeby ktoś komuś wciskał większy kit. Oj Gus nieładnie.
    Shadow: Prawda.
    Elz: W tym rozdziale bardzo, ale to bardzo zaciekawiły mnie dwie rzeczy. Ta brązowa kula i ta kobieta, oraz te dziwne cyferki. To jakiś szyfr?
    Shadow: Gus w fartuszku...nawet mu pasuje. :D
    Gus: Ryj.
    Shadow: Spectra...żeby tak dziewczynę upić na pierwszej randce?
    Dan: To to była randka? Od kiedy to na randkę przychodzi się w brew własnej woli o.O
    Shadow: Ale Jess przyszła tam dobrowolnie.
    Dan: Bo była głodna. A jak już mówimy o jedzeniu...Elz co będziemy jeść? Elz? o.O
    Shadow: Elz nie ma. Poszła dręczyć Anubiasa.
    Dan: Kolejnego debila przyprowadzi do domu -.-
    Elz*wchodzi, a za sobą taszczy Anubiasa*: Anubias będzie z nami od dzisiaj mieszkał.
    Dan: A gdzie niby będzie spał? Kanapę zajął Shadow.
    Elz: To dam mu twoje łóżko. Chodź Anubias.
    Anubias: Kuso jeśli to twoja sprawka to już nie żyjesz.
    Dan: Wiesz ile już razy w życiu słyszałem to zdanie? == To się już trochę nudne robi.
    Elz*tuli Anubiasa*: Spectra jakiś ty się miły zrobił.
    Lync: Żeby tak dziewczynę wykorzystywać? Phantom nawet Shadow nie byłby do tego zdolny.
    Elz: Nie obrażajcie Keith'a. Nie jego wina że wpadła na taki super pomysł. Prawda Anubias?
    Anubias: Ph. Ja zrobiłbym to lepiej. Powiedziałbym słowo i ta dziewczyna już jadłaby mi z ręki.
    Elz: Yyyy...uwielbiam was obu, do tego jeszcze wchodzą Hydron i Maskarad(aczkolwiek Maskarada nie kocham) i nie wiem co w tym momencie powiedzieć.
    Dan: Wiesz Spectra...zaczynam podejrzewać że teoria Elz (mówiąca o tym że Vexosi to handlarze dragów) jest prawdziwa. Coś ty do tego wina dodał? O.o
    Belfra: A to ponoć mnie zgarnęły psy.
    Dan: Ale ciebie policja zgarnęła za usiłowanie zabójstwa! A nie za podanie niepełnoletniej alkoholu!
    Belfra: Wielka mi różnica.
    Shadow: Czekaj...ciebie już policja zgarnęła czy może raczej dopiero cię zgarnie?
    Belfra: Dopiero mnie zgarnie. Ale że przyjaźnie się z najbardziej wpływowym dzieciakiem w całym Mieście Bakuganów no to wiesz...do pierdla mnie nie wsadzą. Mniejsza.
    Elz: Jasne że nam nieprzeszkadzają takie odległości między rozdziałami^^, pisz dalej, pisz :)
    Dan: To my pozdrawiamy i weny życzymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: *patrzy na Anubiasa* Jasny kolor włosów i już go nie lubię.
      Marucho: Mnie też nie lubisz?
      Shadow: Spadaj karzełku! Jestem ważniejszy!
      Jessie: No dobra nie lubię blondynów z odstającymi wszędzie kłakami więc ty się Marucho nie zaliczasz a gości z białymi włosami mam w większości gdzieś. Zadowoleni?
      Marucho: Tak.
      Shadow: Nie!
      Jessie: Trudno.
      Ja: Teraz ogarnęłam, że nie dodałam kawałka rozdziału. Kuźwa.
      Spectra: Odwalcie się ode mnie! Dotarło idioci?!
      Ja: Nic nie zdradzę ^^
      Jessie: Głodny zrobi wszystko ^^
      Gus: Morda Kuso.
      Shadow: Gus od Elz już to powiedział.
      Gus: Mam to w dupie.
      Shadow: Co masz?
      Volt: Ja pierdolę.
      Jessie: On gada O.O
      Dan: Już nie skała.
      Shun: Jaka skała?
      Dan: Jess zna takie porównania od takiego rudego optymisty, który jest bff jej siostry. Kapujesz?
      Shun: Można tak powiedzieć.
      Ja: Głodna jestem.
      Spectra: Istnieje coś takiego jak lodówka.
      Ja: Gus do garów!
      Spectra: A ty gotować nie umiesz?
      Ja: Odezwał się -.-
      Jessie: Widzisz Elz nie ma żadnych uwag do rozdziałów. Chyba.
      Ja: Ale ja się martwię!
      Jessie: Ogarnij Angel=niewykonalne.
      Shadow: Zbyt się przejmujesz.
      Ja: Bo przeczytałam takiego zajebistego bloga i...i..a zresztą walić to!
      Spectra: Matko, teraz to ma huśtawkę.
      Dan: Zawsze mnie zastanawiało jak wygląda matka Miry i twoja Spectra.
      Spectra: Ty myślisz, że ci powiem?
      Dan: Angel wszystko wyjaśni ^^
      Ja: Biegnę po prostu.
      Jessie: Jak dzisiaj na stadionie.
      Ja: Bieganie na 800 metrów nie jest najlepsze gdy się to robi o 8 rano!
      Shun: Nie pozabijajcie się O.O

      Usuń
    2. Shadow: Czekaj, czekaj. Więc ta blondwłosa kobieta to...
      Dan*zasłania dłonią usta Shadow'a*: Cicho. To że my już wiemy kim ona jest nie oznacza że musisz o tym paplać.
      Elz: Wiemy? Jesteś pewien?
      Dan: Yyyy...tak? No dobra nie wiem kim jest ta blondi. Domyślam się jedynie.
      Elz:*wtula się w Anubiasa* No widzisz.
      Shadow: Jak tak możesz Elz? Łamiesz Elajzie serce. To przecież twoja przyjaciółka a ty się zabierasz za jej...
      Elz*zasłania usta Shadow'a*: Cicho. Za nikogo się nie zabieram. Anubias będzie moim drugim bratem.
      Dan: A kto jest pierwszym?
      Elz: Ty jełopie. Co się głupio pytasz?
      Dan: Wolę wiedzieć.
      Shadow: A dlaczego ja nie jestem twoim bratem? :'(
      Elz: Shadow wiesz że cię lubię, ale niestety...na miano moich braci mogą zasłużyć tylko najlepsi.
      Shadow: To co ci się podoba takiego w Anubiasie że go tak kochasz?
      Elz: Wszystko^^
      Shadow: Dobra, nie ważne.
      Belfra: Jess chodź pójdziemy na strzelnicę.^^ Im szybciej nauczysz się strzelać tym gorzej dla tych idiotów.
      Elz: Angel nie martw się ^^ żadnych uwag nie mamy, ani ja ani Dan, ani Shadow.
      Dan: Prawda :)
      Shadow: Dokładnie. Wszystko jest ok więc się nie bój :))
      Elz: Mira taka sweet na tym zdjęciu. Jak dzieci są małe to są słodkie, dopiero później im się charakterek zaostrza ^^
      Shadow: Czekaj Kuso od Angel...Rudy optymista powiadasz? Najlepszy bff siostry Jess? Chodzi o Izumiego? o.O

      Usuń
    3. Dan: Tak, Izumi ^^
      Jessie: Ale on mówił od trupie, półżywym itp.
      Shadow: Dziwny typ O.O
      Jessie: On jest boski i głupi *.*
      Ja: Temat dziecka tęczy? Kuźwa muszę go poszukać.
      Gus: Pokój jego duszy.
      Jessie: Demony nie mają duszy! Przecież Spectra nie ma!
      Spectra: Skąd wiesz? Patrzyłaś?
      Jessie: Idź szukaj swojego mózgu bo ci uciekł.
      Ace: *ogląda zdjęcie Miry i zaczyna się śmiać* Piękne po prostu! I te zęby!
      Mira: Są proste w przeciwieństwie do twoich -.-
      Shadow: I Ace został zgaszony.
      Shadow: Ja mam uwagę. Gdzie ja?!!
      Ja: Dostaniesz swoje 5 minut.
      Shadow: Jak będę zdychał -.-
      Jessie: To kim jest ta blondi? Bo nie mam pomysłu! I ta białowłosa -.-
      Spectra: *patrzy na mnie grzebiącą w youtubie* Jprd kolejna piosenka rodem z psychiatryka.
      Ja: Coś się nie podoba?
      Jessie: Chętnie Belfra ^^
      Fludim: To nie jest za dobry pomysł...
      Jessie: To gdy Akane dajesz broń to wali na oślep!
      Fludim: Dalej nie jestem przekonany...
      Ja: Shadow zawieź Elz kolejne teczki z weną.
      Shadow: Jaasne. Przynieś, nalej, pozamiataj. Od tego jest Gus!
      Gus: *w swoim fartuszku* Jeszcze jedno słowo!
      Jessie: Miałam kiedyś sen, że Spectra i Gus razem się całują. Zrąbana psychika do końca życia...

      Usuń
    4. Shadow: Widzisz?! Oni są gejami! Skoro komuś jednak się taki sen przyśnił!
      Spectra: Spier***
      Belfra*wychodzi z Jess i po dwóch godzinach wraca*: Spectra mówię ci bój się Jess. Ta dziewczyna urodziła się z bronią w ręku. Ma rękę do takich zabawek nie ma co.
      Lync: Matko. Belfra jest pełna podziwu dla kogoś...świat się wali.
      Shadow: Belfra posiadasz może broń kalibru 44?
      Belfra: Tak, a bo co?
      Shadow: Nie tak tylko pytam. A jakiej ty muzy słuchasz Phantom?
      Dan: Jakiejś wiochmeńskiej na pewno.
      Spectra: Urwę mu za chwilę łeb.
      Elz: Nie krępuj się.*tuli Anubiasa*
      Dan: Kiedy ty się w końcu od niego odkleisz? -,-
      Elz: A co jesteś zazdrosny?
      Dan:...Nie.
      Shadow: Ace jak to jest być zjechanym przez dziewczynę.*podchodzi do Shadow'a od Angel* Jeny, ja naprawdę jestem taki przystojny?
      Dan: -,,-

      Usuń
    5. Ja: *tańczy*
      Lync: Masz padaczkę?
      Ja: Spadaj na drzewo różowy gówniarzu!
      Jessie: Spectra od Elz będzie o ciebie zazdrosny ^^
      Spectra: Odpierdolisz ty się ode mnie?
      Jessie: Wkurzanie ciebie jest moją jedyną rozrywką.
      Spectra: Trenować moc? Nie. Ćwiczyć? Nie. I ty się dziwisz, że nie masz co robić?!
      Jessie: Ty poczekaj. Zgarnę od Haru broń i będziesz inaczej gadał.
      Spectra: Angel wcześniej wyrzuci swój laptop niż pozwoli mieć ci broń.
      Jessie: *wzdycha* Niestety.
      Ace: Odezwała się parodia wampira kurna -.-
      Spectra: Rocka.
      Ja: Me too!
      Spectra: *wskazuje na laptopa* To jest rock?!
      Ja: No akurat to nie XD
      Shadow: Jesteśmy najprzystojniejszymi Vestalianami, stary *szczerzy się*

      Usuń
    6. Dan: Jak wy dwaj jesteście najprzystojniejsi to ja jestem yaoistą.
      Shadow:*zwraca się do Shadow'a od Angel* Bracie musimy wiać. On jest zboczony!
      Lync: Belfra ty też to widzisz? Jess już się nauczyła korzystać z tych twoich jakże niebezpiecznych zabawek, i już chce Spectrę zastrzelić.
      Belfra: Ci łodzi łowcy...tak szybko dorastają. Będzie z ciebie idealny zabójca dziewczyno.
      Lync: Idealne zabójczynie, idealne...tylko skąd wy hajs weźmiecie? Bo z tego co wiem to zabójca/łowca(jak w przypadku Belfry) do wynajęcia nie dostaje dużo kasy za wykonanie zlecenia. Spójrzmy chociażby na taką Belfrę.
      Belfra: Tyle że ja szczylu nie dostałam żadnej kasy!
      Lync: No właśnie. To już terroryści samobójcy dostają więcej hajsu.
      Dan i Shadow:*patrzą na Lynca* Yyyy...on tak na serio?
      Belfra: Za mało jeszcze wie o tym świecie.
      Shadow i Dan: AAAAAAA ,to wszystko tłumaczy.
      Shadow: A powiedz Belfra, masz jakąś wiatrówkę?
      Belfra: Nawet dwie(w osobistej kolekcji rzecz jasna), ale naboi nie mam. Muszę dopiero skądś skołować.
      Lync: Skąd ty dziewczyno masz tyle broni? o.O
      Belfra: Tatuś prowadzi sklep.^^
      Lync: Legalnie?
      Belfra: Nie kur***! No chyba logiczne że legalny!
      Lync: I mam rozumieć że ty mu te bronie podpier***asz?
      Belfra: Nie. Sam mi daje.
      Lync: Kiedy? O.O
      Belfra: Na urodziny debilu, a kiedy ma dawać. Chociaż nawet tak bez okazji też :). Mój pierwszy pistolet M1911 dostałam na piąte urodziny^^. Tatuś zabił nim takie dwa wyjątkowo niegrzeczne pieski które próbowały zrobić dogłębne przeszukanie jego domu, sklepu i mojego pokoju. Skur***ele mają za swoje.
      Lync: Twój ojciec zabił policjantów?! Jakim cudem jeszcze nie siedzi?!
      Belfra: Siedzi. To właśnie od niego dostałam Delfedrę. W tę noc kiedy z nieba zaczęły spadać karty do bakugana mój ojciec nie mógł spać. Otworzył okno żeby łyknąć świeżego powietrza i...
      Lync: I spierdo***?
      Belfra: Nie imbecylu. Przecież w pace są kraty! Mniejsza. I kiedy tak zażywał świeżego nocnego powietrza karta do bakugana wpadła przez kraty do jego celi. No i z niej wyłonił się Delfedra. I tak akuratnie się złożyło że tydzień po przybyciu bakuganów na ziemię obchodziłam swoje 14 urodziny. Przyszłam do taty i on dał mi Delfedrę jako prezent urodzinowy. I kilka naboi do broni które załatwił mu kumpel z celi.
      Lync: Matko jakich twój ojciec ma znajomych O.O
      Belfra: Prawda że fajni?^^ Nauczyli mnie jak się robi wódkę, dali kilka wskazówek gdzie należy dokładnie ranić policjanta bronią, powiedzieli skąd mogę wytrzasnąć dragi dobrej jakości. Nawet jeden z nich obiecał mi robotę w mafii. Ponoć ma tam znajomości. Dali mi nawet prezenty urodzinowe. Dostałam scyzoryk(który trzymam do dzisiaj^^, działkę kokainy, pilnik do paznokci, i jad źmiji we fiolce. :) To były bardzo fajne urodziny. Panowie strażnicy nawet mi tort przynieśli. Koledzy taty śpiewali mi sto lat, graliśmy w krzesełka(ciul że byłam już wtedy na to za duża, tata zawsze będzie widział we mnie swoją małą córeczkę^^), tata chwalił się swoim kumplom że już w wieku czterech lat umiałam strzelać z dubeltówki. A oni wiesz co mu powiedzieli? Że taka córka to skarb, i że oby tak dalej. Powiedzieli mi nawet że z takim podejściem i szybkością zdobywania doświadczenia mogę nawet stanąć na czele mafii. Czy to nie cudowne?
      Lync: Yyyy... Tobie zdecydowanie przydała by się kobieca ręka.
      Belfra: Sorki, zmarła przy porodzie.
      Lync: Czemu?
      Belfra: To przez lekarza. Skór*** jeden, no normalnie ja nie wiem komu w tych czasach oni magistra dają! Ale tatuś na szczęście się z nim rozprawił^^.
      Lync: O.O jeny...tyle się o tobie dowiedziałem...
      Belfra: To wszystko co mówiłam zostanie powtórzone w 3 części na blogu u Elz, więc zrobisz sobie taką powtórkę z rozrywki^^.
      Lync: Tyle że ja już wtedy będę martwy.
      Belfra: To cię wskrzeszę.
      Lync: A umiesz?! To trudne.
      Belfra: Nie takie rzeczy się robiło.
      Lync: O.O

      Usuń
    7. Jessie: Biegnę żeby się bawić w zabijanie ludzi. Moja siostra się bawi w takie rzeczy nie ja ^^ ale dzięki za naukę.
      Spectra: Nic mi nie zrobisz bo lubisz Keitha.
      Jessie: Angel masz tą linę?
      Ja: Jaką znowu?
      Jessie: Ostatnio ją koleżance podałaś i powiedziałaś, że może się już powiesić.
      Shadow: Umiesz dobić człowieka.
      Ja: Nie znacie się na czarnym humorze ^^
      Jessie: Haru! Twoja bratnia dusza!
      Harumi: *w swojej pracowni* Nie mam czasu! Chris przywieź mi naboje w trybie now!
      Ja: Tylko nie podpal pracowni. Znowu.
      Jessie: Wiesz Belfra przypominasz mi Jenny. Tylko ona jest nieco bardziej beztroska.
      Spectra: Jasne kurwa. Dawno tak przed nikim nie spieprzałem.
      Jessie: Przykro mi :)
      Dan: A kim są w ogóle twoi rodzice Jess?
      Jessie: Mama jest fotografką a ojciec biznesmenem ^^ a mój brat to koszykarz i baran.
      Mick: Też cię kocham.
      Jessie: Nie masz wyjścia.

      Usuń
    8. Shadow: Wierz co Belfra? Może tobie potrzebne jest towarzystwo jakiegoś zwierzaka? Masz może jakiegoś?
      Belfra: Mam. Dwa rottweilery i jednego buldoga^^. Nazywają się Kyle(od nazwiska najgroźniejszego snajpera na świecie), Umbra(po łacińsku znaczy cień), i Nocturna Tempestatis(z łacińskiego- burza nocy)
      Shadow: Yyyy...ty jesteś dziwniejsza nawet ode mnie.
      Belfra: Nie. Ja jestem normalna. To świat jest dziwny.
      Shadow: A tak w ogóle to dlaczego pracowałaś dla Maskarada? Bo wiem że pracowałaś, ale nie wiem czemu.
      Belfra: Nikt nie wiem.
      Shadow: To powiesz czemu dla niego pracowałaś?
      Belfra: Jeśli chcesz. Pracowałam dla niego z dwóch powodów:
      1.) Bo nie lubiłam Wojowników,
      2.) Bo chciałam mieć hajs żeby wyciągnąć tatusia z pierdla.
      Shadow: Po pierwsze: nie przeklinaj.
      Belfra: Gomen.
      Shadow: Po drugie: tylko tyle? Myślałem że zaczniesz tu wymieniać listę powodów długości autostrady międzystanowej nr.90 a ty mi tu rzucasz dwa powody?
      Belfra: A ile byś chciał?
      Shadow: Yyyyyy...a bo ja wiem?
      Belfra: A to ponoś kobiety są niezdecydowane. Nudzi mi się. Jess robimy konkurs na strzelanie do celu?^^ Jak trafisz Lync'a w nos stawiam ci kolejkę.
      Shadow: Kolejny alkohol?
      Belfra: Ty tylko o tym myślisz. Nie. Chodziło mi o sok, jakąś colę, może Shuna i Marucho da się też wyciągnąć.
      Shadow: Czekaj. KIedy ty tak tu gadasz, to jesteś tą Belfrą która chce zniszczyć Wojowników czy tą która jest już po ich stronie? Bo nie ogarniam. o.O
      Belfra: Elz pisze shota w którym jestem dobra, więc puki jego ostatnia część nie zostanie opublikowana to będę dobra, ale potem już nie.
      Elz: A skąd pewność Shadow że Omega będzie dobra? Może sprawię że już do końca swoich dni będzie zła?
      Shadow: O....O

      Usuń
    9. Jessie: Nie strzelam do ludzi. Za dużo ciuchów nie mam a nie wiem czy te świetlne strumienie spierają krew.
      Ja: Starczy mi już 7 osób, które strzelają i bawią się katanami. Nie będziesz strzelać.
      Jessie: Miałaś poprawiać rozdziały.
      Ja: Wolę pilnować, ze się nie pozabijacie.
      Jessie: No Angel! Bo zbuntuję siostrę!
      Ja: Zamknę was w piwnicy -.-
      Shadow: Dalej Trynkiewicz?
      Ja: *zakłada albinosowi słuchawki i puszcza swoją nową nutę*
      Shadow: Jesteś chora.
      Ja: Wiem ^^ tylko nie zastrzelcie mi kogoś bo nie mam czasu na wskrzeszanie.
      Jessie: Jej! ^^

      Usuń
  2. Przepraszam za spóźniony komentarz, ale mam dużo na głowie. Jak dla mnie rozdziały możesz wrzucać kiedy chcesz.
    Jessie z tą amnezją to świetny pomysł.
    O_O Gus ma fartuszek kopciuszka.
    Jednak to prawda Spectra kocha Jessie.
    Pozdrawiam i życze dużo, dużo weny.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie: Jestem geniuszem *.*
      Spectra: Angel!
      Ja: Czego?
      Spectra: Czy ty widzisz to?! Ja i Jessica?!
      Ja: Nie drzyj się -.- Dziękuje za wenę ^^ Przyda się :D

      Usuń