Zgadnijcie, na jaki genialny pomysł wpadłam? Otóż
będę trenowała użycie mocy! Ciul z tym, że nawet nie wiem jak. Ważne, że
zaczęłam, nie? W każdym razie poprosiłam o jakiś spory pokój o mocnych ścianach.
Razem z marudzącym Fludimem siedzimy w nim od godziny. Efekty treningu? Sześć siniaków, dwa guzy i krwawiąca warga. I dalej nie wiem jak tego użyć...
– Może powinnaś spróbować przywołać tą moc? – ni to
stwierdził ni to zasugerował Fludim.
– Fantastyczny pomysł – spojrzałam na niego z
politowaniem. – Tylko mi powiedz jak.
– Nie wiem. – westchnął. – A tak swoją drogą to po
co trenujesz? Przecież umiesz w miarę walczyć.
– Nie umiem tego wytłumaczyć, ale czuję, że bez tego
sobie nie poradzę, a jednocześnie coś mnie blokuje przed uwolnieniem jej.
– Ty?! Osoba, która darła się na Starożytnych,
podróżowała po wymiarze zagłady i groziła widłami Maskaradowi, sobie nie
poradzi?! Proszę cię, kobieto! – Oho. Fludim się wczuł. – Dziwnie się
zachowujesz. – przyjrzał mi się uważnie. – Jeszcze wczoraj tryskałaś energią, a
teraz oklapłaś.
Uśmiechnęłam się słabo. Dziwnie? Możliwe. Czuję coś.
Jakbym o czymś zapomniała. Coś przegapiła. Napełniało mnie to niepokojem. Nie
chodziło o domeny, Vexosów czy Spectrę. To było inne. Kojarzycie to uczucie gdy
idziecie ciemnym korytarzem i czujecie się obserwowani? Tup, tup, tup. Kroki za
tobą. Kątem oka widzicie jakiś ruch. Tup, tup, tup. Skrzyp podłogi. Delikatny
powiew. Narastająca panika. Tup, tup, tup. Masz ochotę rzucić wszystko i
uciekać ale boisz się, że gdy się odwrócisz zobaczysz to coś. Tak też się czułam. Nie chciałam znać odpowiedzi, a ona była
zawarta w mocy. Jeśli uwolnię moc dowiem się co mnie dręczy. A nie chcę tego. I
znów wracamy do sytuacji z korytarzem. Odwrócisz się i zobaczysz co cię prześladuję.
Może to tylko zbłąkany kot a może morderca? Kto wie. Jeśli pójdziesz dalej
strach będzie narastał aż w końcu cię sparaliżuję i nie będziesz się w stanie
obronić. Obronić? Pstryk. Obronić kogoś? Pstryk...
– Jessica! – usłyszałam krzyk Fludima jakby przez
szybę.
Płomienie, krzyk, płacz.
– Gdzie ona jest?! – wrzasnął męski, rozwścieczony
głos.
Płomienie unoszą się coraz wyżej. Dym zasłania
widoczność.
– Niech przeklęte będzie twe imię! – tym razem
kobiecy głos.
Szczęk klingi. Zapach krwi.
– Nigdy ci ich nie oddam! – po tych słowach kobieta
przeraźliwie krzyknęła.
Co się dzieje...? Gdzie ja jestem?
– Obiecałeś! – drżący głos jakiejś dziewczynki.
Nagle wszystko pochłonęła ciemność. Kolejna scena.
Kobieta z białymi włosami w zielonej szacie unosi się nad falami.
– Jak tu ślicznie. – uniosła dłoń, a od tafli
oderwała się mała wodna kulka.
– Przepraszam! – zawołałam.
Brak reakcji. Świetnie. Tu mogę mówić, ale i tak nikt
tego nie słyszy. Super.
Odwróciła głowę i spojrzała prosto na mnie. Miała
śliczne zielone tęczówki. Ktoś za mną stoi, skoro nie spuszcza wzroku?
Odwróciłam się. Pusto. Dalej się patrzy. Jej spojrzenie było stanowcze, ale i
pełne współczucia.
– Powodzenia. – wyszeptała.
Gorąco. Za gorąco.
– Myślicie, że można ją obudzić? – to chyba był Dan.
– Jess, twój żółw się topi! – wrzasnął mi prosto do ucha.
Mimo że się tego spodziewałam, pisnęłam. Otworzyłam
oczy. Kuso wielce z siebie zadowolony kucał koło mnie.
– Znów zemdlałam? – jęknęłam.
– Widać tak.
– Super. – usiadłam. – Tego mi właśnie do pełni
szczęścia brakowało.
– Za ciężko trenujesz. – uznała Runo.
Już chciałam jej odpowiedzieć, że bez przesady gdy
zniknęła. Reszta też. WTF?! Rozejrzałam się. Byłam w pałacu Vexosów...
****
Dan wpatrywał się w miejsce, gdzie przed chwilą
siedziała dziewczyna.
– Jessie! – krzyknęła Julie. (ten zapłon dop. Fludima)
– To Vexosi. – stwierdził Shun i podniósł z ziemi
małe, metalowe kółeczko.
– Co to jest? – spytała zdumiona Runo.
– Nie wiem. Ale przez to Jessica została
przeniesiona. – Kazami razem z Marucho wyszli zbadać tajemniczy sprzęt.
Zapadła ponura cisza.
****
To są chyba jakieś jaja. Ledwo się stąd wydostałam, a
już jestem z powrotem. To jest jakaś popaprana wersja ,,Dzień świstaka’’ czy
co?! Jeszcze niech jakiś Vexos zapoda idiotyczny tekst, a przysięgam, jak matkę
kocham, usmażę na patelni, przejadę tirem, a na koniec wysypie szczurom! Wdech,
wydech...chociaż nie! Moc się ujawni, powybijam kilka ścian i odejdę w blasku
chwały! O i to jest plan! Chciałam wstać, a tu kolejne zaskoczenie. Nie mogę!
– Czy was do reszty powaliło!? – warknęłam w pustą
przestrzeń.
Poraziło mnie mocne światło reflektorów. Jasne, jeszcze tylko confetti i możemy urządzać imprezę...
Na podwyższeniu na tronie siedział głupi król z jeszcze głupszymi sługusami zgromadzonymi wokół niego.
Na podwyższeniu na tronie siedział głupi król z jeszcze głupszymi sługusami zgromadzonymi wokół niego.
– Znowu się spotykamy! – pomachał mi Shadow i
wystawił jęzor.
– Nie tęskniłam!
– Ranisz mnie!
– Ojej jak mi przykro!
– Dość! – przerwał nam Zenoheld. – Uciekłaś. –
zwrócił się do mnie.
– Ale ty jesteś spostrzegawczy. – powiedziałam z
drwiną.
– Nie toleruje chamstwa! Miej trochę szacunku! –
trzasnął pięścią w podłokietnik.
– To twój problem.
Król wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć.
Uśmiechnęłam się triumfalnie. Z takimi wrzaskami to nie do mnie.
– W każdym razie. – powiedział, gdy trochę ochłonął. –
Tym razem nie ma tu tego zdrajcy, więc nikt ci nie pomoże.
– Wtedy też nie potrzebowałam pomocy!
Zignorował mnie, staruch jeden! Mruknął coś do syna i
reflektory zgasły, a ja mogłam się poruszać. Wstałam i zaczęłam szukać Fludima.
Spał bezpiecznie w mojej kieszeni. Co mam teraz robić? Bawić się w poszukiwacza
skarbów?
– Znów się spotykamy. – Hydron czyli menda, idiota,
tchórz i dupek w jednym powtórzył tekst Shadowa, pojawiając się w pomieszczeniu.
– Zdążyłam zauważyć.
– Chyba się nie cieszysz na mój widok?
– Najchętniej bym ci teraz przywaliła.
– Spróbuj. – uśmiechnął się zaczepnie.
– Żeby dostać batem Mylene? Podziękuje.
– Wiesz, Jessica, nie masz już tak komfortowej
sytuacji. – zacisnął rękę na moim przegubie. – Tym razem nie będziemy tacy
łagodni.
– Wreszcie gramy w otwarte karty? – ucieszyłam się.
– Twoja moc może uruchomić System Zniszczenia
Bakuganów.
– A do tego nie jest potrzebna moc domen?
– Owszem, ale twoja może je zastąpić – uśmiechnął się złośliwie. – Jak myślisz, co z tobą zrobimy, gdy dostaniemy domeny przed twoją mocą?
– Zabijecie. – odpowiedziałam bezwiednie.
– Bardzo dobrze. – wzmocnił uścisk. – Więc przestań
się z nami bawić i oddaj moc.
– Nie. – spojrzałam mu prosto w oczy. – Jak to
zrobię, też zginę.
– Niekoniecznie. Wymusiłem na ojcu obietnicę, że
jeśli to zrobisz, możesz zostać moją narzeczoną.
– Kim?! – wyrwałam mu się i zrobiłam kilka kroków w
tył.
To jest chore.
– Narzeczoną. – powtórzył. – Lepsze to niż bycie
martwym, prawda?
– Niekoniecznie. – oparłam się o drzwi i wymacałam
klamkę.
– Nie jesteś zbyt miła. – był wściekły. – Chodź tu!
– Bujaj się! – uciekłam z pokoju.
,,Oni nie ochronią cię przed Hydronem!” Czemu akurat teraz musiały mi się przypomnieć jego słowa?! Skręciłam w boczny korytarz i wpadłam do przypadkowego pokoju. Był pusty. Siadłam na podłodze.
,,Oni nie ochronią cię przed Hydronem!” Czemu akurat teraz musiały mi się przypomnieć jego słowa?! Skręciłam w boczny korytarz i wpadłam do przypadkowego pokoju. Był pusty. Siadłam na podłodze.
– Jak on śmiał ci grozić – warknął wściekły Fludim.
– Fludim my nie mamy dokąd pójść. – jęknęłam.
– O czym ty mówisz? A Wojownicy?!
– Vexosi nawet stamtąd mnie wyszarpali! – ukryłam twarz
w dłoniach.
–Jessie, proszę, nie płacz. Przecież ty zawsze
wierzysz, że nadejdzie lepszy czas. Proszę, nie załamuj się. – bakugan starał
się mnie pocieszyć.
– Masz rację. – zabrałam ręce. – Ale teraz mogę
liczyć tylko na siebie.
Nie mam gantletu. Będę go musiała jakoś ukraść i
jeszcze dziś teleportować się na Ziemię. Nie do Wojowników. Muszę się gdzieś
ukryć i opanować ukrytą umiejętność. Dlatego czułam ten niepokój? Wiedziałam,
że moc jest przekleństwem i błogosławieństwem w jednym? W każdym razie poczułam
się lepiej.
Wstałam i zdecydowanym krokiem ruszyłam w stronę, gdzie powinno być laboratorium. Było! Zajrzałam do środka. Naukowcy byli skupieni na jakiś bakuganach. Gablota z gantletami wisiała na prawo od wejścia. Cichutko otworzyłam przezroczyste drzwiczki i miałam życiową decyzję. Wziąć fioletowy czy biały? Bo posługuję się zarówno Darkusem jak Haosem. Mój gantlet u Ruchu Oporu był fioletowy z białymi elementami i wszyscy byli zadowoleni. a tutaj idealnie w kolorach domen. Zero wyobraźni!
Wstałam i zdecydowanym krokiem ruszyłam w stronę, gdzie powinno być laboratorium. Było! Zajrzałam do środka. Naukowcy byli skupieni na jakiś bakuganach. Gablota z gantletami wisiała na prawo od wejścia. Cichutko otworzyłam przezroczyste drzwiczki i miałam życiową decyzję. Wziąć fioletowy czy biały? Bo posługuję się zarówno Darkusem jak Haosem. Mój gantlet u Ruchu Oporu był fioletowy z białymi elementami i wszyscy byli zadowoleni. a tutaj idealnie w kolorach domen. Zero wyobraźni!
– Co ty tu robisz? – krzyknął jeden z naukowców.
Porwałam koniec końców fioletowy gantlet i zaczęłam
zwiewać ile sił w nogach.
Bam!
Odbiłam się od kogoś i przejechałam na brzuchu na
drugi koniec korytarza.
– Ja też tak chcę! – Shadow też na brzuchu podążył w
pogoń za mną.
Założyłam gantlet, odepchnęłam się ręką od ściany, tym samym skręcając. Nie wiem jak to możliwe, że cały czas ślizgam się po
podłodze, ale podoba mi się to. Shadow rozpłaszczył się na ścianie.
– Stop! Jestem ranny! – krzyknął.
– Przepraszam, śpieszę się! – stanęłam na nogi i niczym rącza gazela pomknęłam przed siebie.
– Przepraszam, śpieszę się! – stanęłam na nogi i niczym rącza gazela pomknęłam przed siebie.
– Kondycja ci się poprawiła. – mruknął Fludim.
Poczułam, że się unoszę. Mylene owinęła swój kochany bat wokół mojego nadgarstka.
– Nieładnie. – powiedziała, mrużąc oczy.
– Jakbym ja ci powiedziała, co ty masz nieładne, to byśmy
tu do wieczora stały! – krzyknęłam. – Puszczaj! – próbowałam wyswobodzić rękę.
– Jesteś na naszej łasce i jeszcze się stawiasz? –
wysyczała.
– No czytasz ze mnie jak z otwartej księgi. –
mruknęłam i łupnęłam o ścianę. – Oszalałaś?! – wrzasnęłam.
– Nie. – odparła spokojnie. – Oddasz ładnie gantlet
i mnie przeprosisz.
– Utop się. – burknęłam i przypomniałam sobie o
kunaiu, który dostałam od Shuna. Szybko wyciągnęłam go z wewnętrznej kieszeni
i przecięłam bat.
Lądowanie miękkie nie było, ale grunt, że żyję.
Zostawiłam osłupiałą Vexoskę i pobiegłam na poszukiwania teleportów. Nadgarstek
piekł mnie niemiłosiernie, a w biodrze coś nieprzyjemnie chrupnęło. Wyśle jej
pozew o pobicie! Kto widział, żeby ludźmi rzucać w ścianę! Teleportów jak nie
było, tak nie ma.
– Jessica! – Hydron zmierzał w moim kierunku.
– O co to, to nie! Żywcem mnie nie weźmiesz! –
popchnęłam go na ścianę.
Zatrzymałam się przed pamiętnym wejściem do
kazamatów.
– Biegniemy w ciemności czy dalej przez korytarze? –
zwróciłam się do Fludima.
– Jak dla mnie możesz nawet latać. – odparł.
Zeszłam na dół. I teraz na żywioł. Skręciłam w lewo,
prawo, lewo, prawo, a potem całkowicie się zgubiłam. Nie ma to jak zdechnąć w
podziemiach. Mruknęłam przekleństwo pod nosem i wpadłam do pomieszczenia, w którym o
dziwo był teleport! Wstukałam współrzędne i stanęłam na platformę.
****
– Mistrzu ktoś używa twojego starego teleportu. –
powiedział zaskoczony Gus.
– Co? – Spectra poderwał głowę. – Zaraz, zaraz, Gus, czy możesz zmienić miejsce teleportacji na nasz statek?
– Oczywiście. – chłopak zaczął stukać w klawiaturę.
*****
Wylądowałam na beżowej posadzce. Hmm, chyba przeniosłam
się do czyjegoś domu. Chociaż nie. Rozejrzałam się i serce podeszło mi do
gardła. To było laboratorium. Widziałam śpiącego Heliosa, Vulcana i jakieś dwa
bakugany.
– J-jakim cudem? – wykrztusił Fludim.
Szybko wstukałam współrzędne, ale teleport nie
zadziałał.
– Kupa złomu. – mruknęłam, gdy do środka wszedł
Spectra. – No serio?! – jęknęłam. – Najpierw Hydron teraz ty!
– Chyba czymś cię wkurzył, skoro tak szybko zwiałaś.
– Brawo Sherlocku. A ty czego chcesz?
– Twojej potęgi. – nim zdążyłam mrugnąć, przewiesił
mnie przez ramię.
– Ej puszczaj mnie! I możesz się w nos pocałować, niczego ci nie dam! – nie zareagował, więc zaczęłam mu wyrywać pióra z płaszcza.
Postawił mnie dopiero w jednostce dowodzenia. Gus
tylko na nas zerknął i zajął się czymś na komputerze.
– I co? Idziemy na kolację czy może wolisz tortury? –
oparłam się o ścianę i uśmiechnęłam się słabo.
– Co ci powiedział Hydron? – zapytał zimnym tonem,
którego nie znosiłam.
– To chyba nie twój interes.
– Jakbyś nie zauważyła, Wojownicy cię nie ochronią, a
ty pewnie myślisz, że sama sobie poradzisz, prawda? – spojrzał na mnie
znacząco. – Otóż nie dasz rady. Więc radzę ci ze mną współpracować.
– Na głowę upadłeś? – uniosłam brwi. – Albo wiesz
co? Powiedz mi, do czego konkretnie chcesz mojej mocy!
– Niech ci będzie. – westchnął ciężko (ma się ten
dar przekonywania!) – Nie mam zamiaru tak jak Hydron ci jej odebrać. Chcę, byś
mi pomogła z jej pomocą obalić Zenohelda.
– Tylko tyle? Żadnych maszyn, broni i innych rzeczy?
– To jak będzie?
Co ja mam robić? Z jednej strony banda psychopatów, a
z drugiej on!
– Muszę się zastanowić. – mruknęłam.
– Gus! (do nogi xD dop. Jessie) – krzyknął nagle
blondyn.
– Eee – Grav złapał mnie za ręce i jakimś dziwnym
ruchem unieruchomił. – Dać wam po mordzie, pajace?! – krzyknęłam, ale Phantom to
zlał i założył mi metalową obręcz na przedramię. – Takie obroże to dla Gusa nie
dla mnie.
– No dobrze. – Spectra odsunął się ze złośliwym
uśmiechem. – Gus puść ją.
Rozmasowałam ręce i rzecz jasna próbowałam pozbyć się tego metalowego czegoś. Tkwiło, jakby
ktoś mi je przykleił.
– Mam spać na podłodze czy pokażecie mi pokój? –
spytałam z pozoru spokojnie, a w środku obmyślałam najgorsze sposoby śmierci dla
tej dwójki.
– Brązowe drzwi. – odparł Spectra i razem z wiernym
przydupasem poszli, cholera wie gdzie, zostawiając mnie samej sobie.
– Arogancki. – kopnęłam ścianę. – Irytujący. – kolejny
kopniak. – Maszkaron!
– Lepiej zachowaj energię na później. – rzekł Fludim.
Nagle trafiłam na coś w rodzaju ściany. Mimo że
dalej był korytarz, ja nie mogłam przejść. Była jeszcze niewidzialna więc super.
– Czyli to robi ta bransoleta. – spojrzałam z
nienawiścią na sprzęt.
– Jessie – zaczął bakugan. – To jak my się stąd
wydostaniemy?
Zadawałam sobie to samo pytanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Lecę jak burza :D
Jessie: Lecę bo chce! Lecę bo życie jest złe!
Spectra: Daleko sobie nie polecisz.
Jessie: Jesteś zły.
Spectra: Szybka jesteś.
Jessie: Lepsza od Zenohelda ^^
Dan: Od niego nawet Shadow jest lepszy.
Shadow: Oooo dziękuje!
Lync: To chyba nie był komplement.
Shadow: Kij z tym. Jestem lepszy od króla :3
Jessie: *próbuje zdjąć naramiennik* Twardszego materiału nie było?!
Spectra: Niestety...
~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Lecę jak burza :D
Jessie: Lecę bo chce! Lecę bo życie jest złe!
Spectra: Daleko sobie nie polecisz.
Jessie: Jesteś zły.
Spectra: Szybka jesteś.
Jessie: Lepsza od Zenohelda ^^
Dan: Od niego nawet Shadow jest lepszy.
Shadow: Oooo dziękuje!
Lync: To chyba nie był komplement.
Shadow: Kij z tym. Jestem lepszy od króla :3
Jessie: *próbuje zdjąć naramiennik* Twardszego materiału nie było?!
Spectra: Niestety...
Boskie, po prostu boskie.
OdpowiedzUsuńCzekam na next pozdrawiam i życze ci dużo weny. :-)
Ja: Wena zawsze miło widziana ^^
UsuńJessie: *idzie po taczke na wenę*
Ja: I również pozdrawiamy :D
Shadow: Łup siup.
OdpowiedzUsuńDan: A jemu co?
Elz: A wież że nie wiem?
Dan: Też mi zaskoczenie. Dobra czas komentować.
Shadow: Dziewczynki chodźcie tu. Czas na kolejną lekcję.
Cleo i Shige wchodzą do pokoju, a za nimi wlecze się Raiko.
Cleo: To jak? Co dziś?
Shadow: To co zawsze ^^
Cleo: Czyli jak poprawnie komentować?
Shadow:Tak. :)
Dan: Mogę wiedzieć dlaczego urządziliście sobie z naszego pokoju, salonik narad? ==
Elz: No właśnie ;-; Ja chcę spać. Dan wywal ich. Niech idą do siebie. ;-;
Dan: Spać? Jest dopiero 22. Nie przesadzaj. Jeszcze rozdziału nawet nie skończyłaś. No, ale mniejsza. Powracając do mojego wcześniejszego pytania...
Shadow: Angel-sama! Przepraszam że nie skomentowaliśmy wczorajszego rozdziału. Chemia przylazła i się odkleić nie chciała.
Elz: Ale wiedź że rozdział przeczytany. Mylene ty ty...a rany nawet nie ma rzeczownika którym można by cię określić.
Dan: Ale przynajmniej przegrała. Brawo Jess.^^ Moja krew. :3
Shadow: Cóż to za przedziwne wizje nawiedzają Jessie o.O
Dan: To na stówę sprawka Kyoyi.
Elz: Czemu akurat jego?
Dan: Na kogoś trzeba zwalić. A tak na poważnie. Słuchaj Tategami jak tkniesz moją Jess moją sis ever to ci tak mordę obije że nawet Ginga cię nie pozna. A o Benkei'u to już nie wspomnę.
Shadow: Powiedz ty mi ile ty masz tych sis?
Dan: Dwie.
Shadow: Jess i?
Dan: No Elz. Jeny stary mieszkamy we trójkę pod jednym dachem, a ty nawet nie miałeś czasu żeby popytać nas o stare czasy...mniejsza. Tategami mam nadzieję że do ciebie dotarły moje wcześniejsze słowa!
Elz i Shadow: Na pewno dotarły. :)
Dan: Swoją drogą Vexosi nie wiedzą że nie ładnie tak porywać dziewczynę? Mogli chociaż uprzedzić. Przygotowalibyśmy się. A tu nic. Zero kultury. Po prostu se wzięli bo im tak pasowało.
Shadow: No dokładnie. Oni wstydu nie mają! Jestem tym tak samo oburzony jak ty Dan.
Shun: Mam takie pytanie. Czy Jessie przypomina wam krzesło?
Dan i Shadow: Nie.
Shadow: Jakieś dziwne te pytania zadajesz Shun. O.o
Shun*ignoruje Prove'a*: A przypomina wam komodę?
Dan i Shadow: Nie.
Shun: To dlaczego mówicie o niej jak o jakiejś rzeczy?
Dan: Ja tak nie mówię.
Shadow: Ja też nie. W ogóle jak ty tu wszedłeś?!
Shun: Mam swoje sposoby.
Dan: Pewnie skorzystałeś z jednej ze swoich sztuczek ninja.
Shun: Albo wszedłem drzwiami jak normalni ludzie.
Dan: Yyyy...tak też może być ^^"
Shadow: A powracając do przerwanego wątku...
Dan: A no tak. Jaką narzeczoną co ty stulasz Hydron?!
Spectra: Właśnie. Ona jest moja. Więc precz z łapami.
Shun: No i kolejny. Ja się poddaje. Elz ty in to wytłumacz.*wychodzi oknem*
Shadow: Aha! Ninja!*patrzy jak Kazami znika za oknem*
Elz: Co?*pyta Shadow'a*
Shadow: No bo wszedł drzwiami a wyszedł oknem. Tak robią tylko ninja.
Dan: Nie. Tak robi tylko Shun.
Elz:Ty, ty, ty, ty i wy*wskazuje Dana, Spectrę, Shadow'a, Hydrona i Vexosów* Trzeba was zapisać na jakieś lekcje dobrych manier.
Spectra: Ich manier możesz się czepiać, ale od moich się odpier***.
Shadow, Elz i Dan: -.-
Elz: Ok-ej.
Dan: Spectra, ale dlaczego ty założyłeś takie metalowe ustrojstwo Jessie na ramię? ;-; Wiesz że to tak nie ładnie dziewczynę dotykać bez jej zgody? ;-; Mama cię kultury nie nauczyła?
Mira*bliska płaczu i załamania*
Shadow: Wiesz co Kuso...to nawet ja taki wredny nie jestem.
Spectra:*prowadzi Mirę gdzieś nie wiadomo gdzie* Jak do jutra Mira nie dojdzie do siebie to cię...
Elz: Nie kończ. Nie wolno przeklinać.
Dan: Może doktor Michael będzie wiedział jak zdjąć ci to ustrojstwo Jess.
Elz: Marucho szykuj samolot! Lecimy do Moskwy!^^
Elz i Dan: Życzymy weny, cierpliwości do Spectry Jess, i pozdrawiamy :))
Shadow: A właśnie zaczekajcie. Jeszcze nie klikaj "opublikuj" Elz. Macie dziewczyny.*podaje Angel i Jessice czekoladę zwykłą, gorzką, białą, truskawkową, o smaku toffi, z malinami i wiśniową* Nie wiedziałem jakie lubicie więc kupiłem kilka.*dyszy po długim biegu*
Elz: Gdzieś ty biegał żeś taki zdyszany.
Shadow: Pobiegłem do kuchni i z powrotem.
Dan: Maratończyk.
Jessie: *chowa się za Gusem* Spectra oszalał!
UsuńFludim: A to już dawno.
Spectra: Czy wasza dwójka może się zachowywać normalnie?
Jessie: Mamy inne pojęcia normalności.
Spectra: Najwyraźniej.
Ja: Oooo *dusi/tuli Shadowa* Ty mój wariacie.
Dan: Tylko go nie uduś O.O
Jessie: Daaan! Dawaj nóż zrobimy to tradycyjnie! *wskazuje na metalowe coś*
Kyoya: Wytłumaczcie mi do cholery czemu miałbym jej coś zrobić.
Jenny: Bo tacy jak ty to różne rzeczy robią. A tak btw idziemy *ciągnie chłopaka za kaptur*
Fludim: *patrzy na nóż a to na Jess* Spectra nie wierze, że to mówie ale zabierz jej too!
Spectra: Daj to Jessica.
Jessie: A zjeżdżaj -.-
Ja: *bawi się w pisanie fabuł* Ja nie wierzę w samą siebie...
Shadow: Mam! Świetne lekcje manier! *wymachuje kartką*
Shun: Ja bym tam nie szedł.
Dan: Jak tam złota rybka Shadow? :D
Mylene: Wiem jestem wspaniała.
Lync: Maseczka ci na twarzy zeschła.
Mylene: C-co? *dotyka twarzy* Ja nie mam żadnej maseczki...
Lync: Eee chyba król mnie woła więc nooo pa! *wybiega*
Mylene: *biegnie za nim z batem*
Jessie: O nie tak się bawić nie będziemy *bierze Spectrę od Elz za płaszcz i cągnie go przed Elz* Słuchaj się Elz albo ci takie piekło zgotuje, że hoho!
Spectra: Najpierw to zdejmij ta coś co masz na głowie.
Jessie: ? *patrzy się w lustro* Dan czy to ty zawiązałeś mi różową kokardę?!
Dan: Nein.
Shadow: Ładna nie?
Jessie: Dobra ciebie suszarka goniła. Mogę ci wybaczyć.
Spectra: Łaska pierwsza klasa.
Jessie: Mam przyprowadzić Gienie?
Hydron: *uśmiecha się* A co zazdrośni?
Gus: *unika cudem talerza* Co ja takiego zrobiłem?!
Mylene: Celowałam w Volana!
Ja: Nawet się nie odzywam..
Jessie: Shuun wracaj! Kunai mi zabrakło!
Spectra: Napisz do siostry. Prześle ci.
Dan: Ej Jess masz żółwia?
Jessie: Ej...ty baranie żółwie się nie topią!
Shadow: Czyli Helenka żyje! *wybiega*
Ja: Oooo nowy rozdział u Elz.
Dan: I znów będzie czekała do drugiej...
Ja: Jakieś pomysły jak zacząć komentarz?
UsuńKaosu: Nie mam pojęcia.
Aaron: Moze zarzucisz jakimś optymizmem?
Kaosu: Mam lepszy pomysł, Yuna chciała zapytać o coś Angel.
Hiromi: *patrzy na Shuna*
Shun: *wzdycha* Czego chcesz Rova?
Hiromi: Zawsze chciałam, dotknąć tej twojej "antenki"...
Shun: Nie.
Hiromi: *krzyżuje ręce* Shun, sztywna pierdoło, daj się pomacać po włosach i będzie cacy.
Ja: Jakie jest to pytanie? :D
UsuńJessie: *próbuje nożem przeciąć metalową obręcz* Ej a Gusowi nie dałeś!
Shadow: A ta antenka nie przeczy prawom fizyki? O.O
Mylene: On się mądrze odezwał.
Vexosi: *szok*
Shadow: Czuję się urażony -.-
Jessie: Mi tu nawet optymizm nie pomoże! Jestem w ciemnej dupie i koniec! Dzięki Angel!
Ja: Ależ proszę ^^
Hiromi: No patrzcie państwo: albinos nareszcie to zauważył... No Shun weźże się zgódź!
UsuńShun: Nie.
Aaron: * z drugiego pokoju* Romi telefon do ciebie.
Kaosu: Bo autorki mają demona w duszy...
Ja: A cichaj tam... Tak szczerze to potrzebuję rady odnośnie Arisu. Pierwotnie jak wiesz miała ona być "Alicją Gehabich z Biovolt", ale ostatnio mam coraz więcej wątpliwości co do tej koncepcji... Między innymi przez pewien mały szczegół - Arisu nigdy nie płacze... Ta, więc pomyślałam, żeby jednak Alice zostawić taka jaka była w fabule, a Arisu "przejmie" od niej całą tę akcję z Maskaradem i ogólnie rzecz biorąc całą resztę... I wciąż nie mam pojęcia czy to jest dobre rozwiązanie.
Jessie: Shuuun!
UsuńShun: Co w niej niezwykłego?
Jessie: Nie wiem ale Romi chcę więc!
Shun: Zastanowię się.
Ja: Wiesz taka zmiana jest ciekawym posunięciem ^^ ale musisz też pomyśleć w której wersji ci się wygodniej piszę. A poza tym jeśli Arisu by płakała to ja bym to zwaliła na alter ego (sorki Aaron) jak w przypadku Jenny.
Ja: Myślałam nad tym, żeby Arisu straciła na te dwa sezony pamięć albo po prostu zrobię coś zupełnie sprzeczne z fabułą. *wzdycha* W sumie to nie mam pojęcia... Jak zostawię Alice to jeszcze przez sezony beyblade będę musiała ją przeprowadzić jak również. No iiii prawdopodobnie wtedy umieściłabym ją w szpitalu. Z jakiegoś powodu...
UsuńAaron: Nie szkodzi. Przyzwyczaiłem się do wielu rzeczy jak jeszcze siedziałem w głowie Arisu.
Hiromi: Po prostu mnie intryguje. Kto tak w ogóle dzwoni?
Aaron: Twój znajomy Kirgijczyk.
Hiromi: *podnosi brwi* On? Tylko po jaką cholerę?
Jessie: Kirgijczyk? O.O *wpina Gusowi we włosy różnokolorowe kokardy*
UsuńJa: A to spoko. Rozwiązanie z amnezją jest całkiem niezłe :D lae zrobisz jak ci będzie lepiej ^^ W końcu nikt nie jest taki sam przez całe życie, nie?
Aaron: Kirgijczyk - mieszkaniec Kirgistanu. No, ale tak na poważnie to nie mam pojęcia skąd on jest i czemu dzwoni. Nie wisisz mu może jakiejś przysługi lisico?
UsuńHiromi: Nie pamiętam, a jeśli nawet, to na pewno mi przypomni.
Aaron: Do twarzy ci we wstążkach Grav. :D Chcesz jeszcze spinki?
Kaosu: E, Stojanov niby do jakich rzeczy się przyzwyczaiłeś?
Aaron: Do horrorów typu gore.
Ja: Nom. Ale wciąż nie jestem do pewna do żadnej koncepcji.
Ja: Twój blog coraz bliżej *.*
UsuńGus: Co? *patrzy do góry* Serio?
Jessie: Ja mam obręcz a ty kokardki ^^
Ja: Czy jestem jedyną, która myślała, że Gus to kobieta z męskim głosem?
Fludim: Taki tranwestyta.
Gus: Ej!
Jessie: No wiesz z tymi puklami to od tyłu wyglądasz jak dziewczyna.
Ją: Też chciałabym w to wierzyć. Niestety przycielam się w pewnym momencie i nie mam ani pomysłu, ani ochoty pisać dalszą część. Bo mniej więcej mam fabułę w głowie.
UsuńKaosu: Conchita Wurst się nie umywa! :D
Ją: Kiedyś trafiłam na opowiadanie, w którym, tak dobrze myślicie, Gus był kobietą przebrana za mężczyznę. Kwestię paringu wolę przemilczeć.
Hiromi: *rozmawia przez telefon*
Shin: Aż przykro się robi jak wy po nim jedziecie.
Aaron: Jak na blogu Hani po Hyomie.
Jessie: No po kimś trzeba :D ha mówiłam, że Gus i Spectra są w związku!
UsuńSpectra: Zamknij się!
Jessie: Bez tych nerwów. Matkowski, mieszkam z gejami O.o Shadow dawaj tą swoją magiczną suszarke!
Aaron: Takie to oczywiste, a Kim nadal trzyma ten zakład. Chyba liczy, że więcej kasy zdobędzie ta yaoistka.
UsuńKaosu: Przynajmniej nie musisz się o nic martwić Jes.^^
Hiromi: To przez te suszarke klaki albinosa nie mogą się zdecydować, w którą stronę rosnąć? A i gdzie polazla Arisu?
Aaron: Nie wiem, a co?
Hiromi: Mam jej coś do przekazania.
Jessie: A to opowiadanie to po angielsku było? Bo chętnie kogoś tym podręcze ^^
UsuńFludim: No chyba, że są bi. Wtedy będzie gorzej.
Jessie: Wtedy to manatki pakuje i spadam.
Ja: Po polsku, ale go nie skończyła i muszę je wyszukać z powrotem, bo znalazłam je przypadkowo.
UsuńKaosu: Jak już będziesz tak wiać to wpadnij do nas na chwilę. ^^ I do Ao oczywiście.
Hiromi: Arisu!!! Gdzieś polazla??!!
Jessie: Ao mój promyku *.*
UsuńSpectra: Jak chcesz wyjść skoro nie możesz? *wredny uśmiech*
Ja: Jak znajdziesz to mi prześlij linka hehehe.
Gus: Jesteś okropna.
Jessie: Twoje włosy wyglądają teraz jak grzywa jednorożca.
GJa: Jak tylko dopadne laptopa. -.-
OdpowiedzUsuńKaosu: *zniknął i wrócił z Raksha i wiewiorka* Powołując się na niepisane prawo blogow postać z jednej strony przenika do drugiej. W tym przypadku Ao.^^
Arisu: *siedzi na dachu*
Hiromi: *siada obok* No miej że litość dziewczyno.
Arisu: Kto dzwonił?
Hiromi: Moja osobista konsultantka z Avon. -.-
Arisu: *podnosi jedną brew*
Hiromi: Stary znajomy z Kirgistanu. Z resztą ty też go znasz.
Ja: Łącze się w bólu. Chciałam obejrzeć Lśnienie a tu bum! I laptopa nie ma.
UsuńJessie: Jej *.* Ohayo Raksha *ściska dziewczynę i głaszcze Ao*
Spectra: *odchodzi z cwanym uśmiechem*
Ja: Trzy osoby na dwa laptopy nigdy na dobre nie wychodzi. -.-
UsuńAo: *kontent z pieszczoty* P'kyuu. :3
Raksha: *nieśmiały uśmiech* Ohayo.
Kaosu: *wodzi podejrzliwie wzrokiem za Spectra*
Arisu: Czego chciał?
Hiromi: A dopytac się ile za pełnej krwi ogiera arabskiego. -_- Miał kilka informacji, które raczej ciebie bardzo zainteresują.
Ja: Trzy osoby na jednego laptopa. Ten fart.
UsuńJessie: *bierze Ao na ręce* Jesteś taką uroczą kuleczką *.* a gdzie Rufo?
Shadow: Czy tylko mnie to przeraża?
Mylene: Co znowu?
Shadow: Że Jessica potrafi być wredna, zniszczyć ściany i ogólnie jest taka jakaś groźna a teraz taka miła.
Spectra: I tak jej siostra jest gorsza -.-
Jessie: *otwiera paczkę* No to kto chce posłużyć za cel?
Shadow: Mówiłem!
Ja: Chyba muszę przestać narzekać na swój los...
UsuńRaksha: Pewnie w lesie. Bądź co bądź to wilk.
Kaosu: Co Aaron nie skomentujesz?
Aaron: Po ostatniej akcji z Harumi uznalem, że wolę was irytowac zlosliwosciami i Vexosow oczywiscie. :D
Raksha: *przygląda sie kunaiom* Dzieło Harumi?
Jessie: Ale wiesz, że Haru cię lubi, nie? Tylko jest trochę wybuchowa ^^ To chyba nie jest robota Harumi. Ona nie wytwarza broni białej.
UsuńJa: Hahaha xD
Aaron: Skoro tak twierdzisz. Ale to nie zmienia faktu, że mam niewyparzony język. ;)
UsuńRaksha: No tak, zapomnialam o tym.
Hiromi: *wchodzi przez okno*
Jessie: A bo ja mam wyparzony ^^ *rzuca kunaiem*
UsuńFludim: Wy wiecie, że istnieją drzwi.
Ja: *rozważa ze Spectra charaktery swoich postaci*
Aaron: Kto jest celem?
UsuńHiromi: Za dużo zawracania głowy. Szczególnie, gdy schodzi się z dachu.
Kaosu: Dla nas drzwi równie dobrze mogły by być dekoracją.^^
Ja: Osobiście to zawsze się martwię, że z moich postaci zrobią się Mary Sueski.
Ja: Czyli? *po 23 nie chce jej się myśleć*
UsuńJessie: Kto się nawinie.
Spectra: *Łapie kunai i odrzuca*
Jessie: Psujesz zabawę T.T
Ja: Uniwersalne określenie na postać bez wad. Jakby co, zapytaj wujka google.
UsuńRaksha: *usuwa się w cichy katek*
Hiromi: Tengu pokaż swoje oczyska, proszę.
Raksha: *trzyma kurczowo okulary przeciwsłoneczne na nosie*
Hiromi: Co was tak naszlo? Shun się nie daje pomacac po włosach a ty swoich ocząt pokazać nie chcesz.
Raksha: Bo ich nie lubię...
Ja: Aaa dobra wujcio dzisiaj przez moje pytania dostał załamania więc dałam mu spokój. Akurat o to się nie musze martwić. U mnie mają wady ^^
UsuńSpectra: Albo są okrutne
Ja: Są dwie takie postacie! No dobra trzy!
Jessie: No Raksha nie ma się czego wstydzić. Wśród swoich jesteś ^^ *drapie Ao* Jak coś to mogę wywalić Vexosow na zbity pysk z pokoju ^^
Shadow: Ja tu mieszkam.
Jessie: Mówi się trudno.
Ja: U mnie internet strajkuje często, ale z innych powodów.
UsuńRaksha: Umm...
Hiromi: *przewraca oczami* No błagam Tengu. Co ty Shin-ah jesteś?
Kaosu: Daj jej spokój! Nie chce to jej nie zmuszaj.
Raksha: Moje oczy...
Hiromi: Są wyjątkowe i ładne.
Raksha: Są oczami...
Hiromi: Smoka. Tak, wiemy.
Jessie: No i? Bo jakoś nie widze związku. I Kaosu co to za agresja? O.o
UsuńShadow: *suszy włosy Autorce*
Lync: Spać mi nie dajecie.
Jessie: Ty lepiej w nową piżame zainwestuj.
Kaosu: Ja po prostu nienawidzę, gdy ktoś zmusza Rakshe do czegoś.
UsuńRaksha: ...
Kaosu: Co do oczu, to jest to uraz z dzieciństwa. Inny kształt zrenicy to był wystarczający powód do kpin. *zaciska dłonie*
Raksha: *kladzie dłoń na ramieniu chłopaka* Może,... może Jes i Romi mają rację... Może nie jest tak źle...
Kaosu: *rozluznia pięści* Pewnie, że nie jest. ^^ Masz piękne oczy, ale czy je pokarzesz czy nie to powinna być twoja decyzja.
Raksha: *powoli zdejmuje okulary, a oczy mają pionowe zrenice i wiele odcieni zieleni*
Hiromi: I było robić tyle szumu? :) Choć nie powiem, warto było.
Jessie: Ale ładne *.*
UsuńJenny: Wtrące się póki Angel nie patrzy. Właśnie dlatego uważam ludzi za największe potwory. Bez obrazy dla Kaosu i innych ^^ bo was akurat lubię. *tuli siostrę i szybko znika*
Izumi: *biegnie za Jen* A resztę to ma w czterech literach. *odlatuje*
Jessie: Wiesz Raksha niektórzy po prostu są zazdrośni, że nie są wyjątkowi. Stąd ta cała kpina i nienawiść :)
Raksha: *lekki uśmiech* A-arigatou.
UsuńKaosu: *macha za Izumim i Jen* Abo niektórzy ludzie to takie mendy życiowe.^^
Hiromi: Trochę jakbym tatę słyszała po tym jak mnie Dulli Duffa stłukl gdy byliśmy młodsi.
Jessie: Dlatego nie lubię Hydrona. Wredna menda życiowa i tyle.
UsuńFludim: Idź ty już spać zanim zaczniesz planować zemstę czy chodzić z nożem.
Jessie: Ja nie Jen ^^
Fludim: Ale zemstę zaplanujesz! Spać!
Jessie: Nie ^^