Dzieckiem w czepku urodzonym stanowczo nie byłam.
No chyba, że takie dzieci stały właśnie przed bakuganem i miały z nim walczyć. Ja, Jessica Knight, lat 16, miałam walczyć z Vulcanem. Bosko, nie? A kto wpadł
na ten równie wspaniały pomysł? Jedyny w swoim rodzaju maszkaron zwany Spectrą, a przeze mnie idiotą, kretynem, bawołem itp.
– No Jessica masz pięć sekund, zanim cię zaatakuje! –
krzyknął Gus.
A co ja miałam robić? Grać z nim w chińczyka? A może
siąść i się załamać? Bo do tych pustych łbów nie dochodziła myśl, że zostanie ze
mnie mokra, szkarłatna plama. Niee, oni myśleli, że powalę go jednym ciosem. Yhy,
jasne. Niech sami tu staną i zobaczą, jak
to jest, gdy pędzi na ciebie wielka pięść. Zaraz! Rzuciłam się płasko na posadzkę.
Ręka Vulcana cudem mnie ominęła. Bakugan tym razem wystrzelił dwie. No tak bo
co dwie ręce to nie jedna!
Przeturlałam się na bok, wstałam i włączyłam miecz z gantleta. Kiedy pocisk był metr ode mnie, podskoczyłam i próbowałam go przeciąć/zranić/zadrapać. W efekcie odbiłam się od pięści i boleśnie uderzyłam w podłogę. Fludim darł się na Spectrę, że cytuję „Jak tego nie zatrzymasz, to ci te pióra z płaszcza wyrwę i wstawię na miejsce twoich kłaków!!”
Przeturlałam się na bok, wstałam i włączyłam miecz z gantleta. Kiedy pocisk był metr ode mnie, podskoczyłam i próbowałam go przeciąć/zranić/zadrapać. W efekcie odbiłam się od pięści i boleśnie uderzyłam w podłogę. Fludim darł się na Spectrę, że cytuję „Jak tego nie zatrzymasz, to ci te pióra z płaszcza wyrwę i wstawię na miejsce twoich kłaków!!”
– Użyj mocy. – powiedział rozkazał Phantom.
– Gryź piasek! Nawet gdybym wiedziała jak, to i tak
bym tego nie zrobiła! – krzyknęłam.
W tym momencie poleciałam kilka metrów do góry. O
nie, nie, nie! Zaraz będzie marmolada a nie Jessica! Odbiłam się od
wyrastających wszędzie słupów i chwyciłam małego wgniecenia w ścianie.
Dyndałam tak z cztery metry nad ziemią, a Vulcan nie był pewny, co ma zrobić.
– No śmiało! Dobij mnie!
– Vulcan! – Gus już chciał użyć kolejnej
super mocy, ale ręką Phantoma go zatrzymała.
– Masz zamiar tak wisieć? – mimo że nie krzyczał, wyraźnie go słyszałam.
– Nie, za chwilę stąd zejdę i pójdę na herbatkę do
Zenohelda! – wyszczerzyłam zęby. – A masz lepszy pomysł?!
– Proponuję, żebyś zeszła i próbowała wywołać moc.
– W marzeniach.
– Próbuje ci pomóc.
– Pomóc? – zaśmiałam się – Walkę z bakuganem, który
strzela we mnie wielkimi pięściami, nazywasz pomocą?! Wyślę ciebie i wszystkich
Vexosów do zakładu psychiatrycznego. Może nawet dostanę zniżkę!
– Nie pogarszaj swojej sytuacji.
– I tak już jest zła!
– A chcesz, by była tragiczna?
Nie odpowiedziałam. W tym chłodnym i spokojnym tonie
czaiła się nutka groźby. Palce ześlizgnęły mi się z wgniecenia. Jęknęłam w
duchu i poszybowałam w dół. O dziwo nie uderzyłam w posadzkę, a w miękką
powierzchnię. Vulcan mnie złapał.
– Jeeesie! – Fludim przytulił mi się do policzka.
– Mam rozumieć, że nawet nie wiesz, jak tą moc
wydobyć? – spytał Spectra tym razem zniecierpliwionym głosem.
– A myślisz, że gdybym umiała, to siedziałabym tak
spokojnie?
– W takim razie. – jego oko widoczne przez maskę
błysnęło złowrogo. – Musimy to zrobić inaczej.
– Bawisz się w szalonego naukowca? – cofnęłam się
kilka kroków, ale wpadłam na tą idiotyczną niewidzialną przeszkodę.
Blondyn pokręcił głową z politowaniem i wyciągnął z
kieszeni strzykawkę. Nie podoba mi się to.
– To ja już sobie pójdę. – gwałtownie się odwróciłam, lecz nim zdążyłam zrobić dwa kroki, poczułam wbijającą mi się igłę w szyję, a potem
tylko ogarniającą mnie senność.
Pip.
Pip.
Pip.
Denerwujący dźwięk. Nawet nie wiedziałam, co go wydawało, bo nie miałam siły unieść powieki. Tylko tak leżałam. Co oni mi zrobili? Pokroili na kawałki? Naszpikowali lekami? Wszczepili coś do organizmu? Ehh nawet moje rozmyślania nie były zabawne.
Dlaczego ja? Matko, zabrzmiało jak początek smutnego monologu. Dzięki mózgu, że zamiast mnie pocieszać, snujesz jakieś ponure myśli. Kwiaty ci za to wyślę. A teraz na serio. Skąd oni wiedzą o mojej mocy, skoro nigdy jej nie używałam? Może robiłam to nieświadomie? Ale kiedy?!
Usiłowałam sobie przypomnieć jakieś niezwykłe wydarzenia z ostatniego miesiąca. Było coś takiego. Trzy tygodnie przed wakacjami szłam przez plac budowy. Kula do wyburzania wymknęła się spod kontroli i poleciała wprost na mnie. W ostatniej sekundzie skręciła. Pamiętam do tej pory ten szok, gdy siła podmuchu wysłała mnie do tyłu, a czarna kula uderzyła w drzewo. Już wtedy mnie śledzili? Poczułam mrowienie w karku i do moich uszu doszło więcej dźwięków. Ciągle jednak nie chciałam otwierać oczu.
Pip.
Pip.
Denerwujący dźwięk. Nawet nie wiedziałam, co go wydawało, bo nie miałam siły unieść powieki. Tylko tak leżałam. Co oni mi zrobili? Pokroili na kawałki? Naszpikowali lekami? Wszczepili coś do organizmu? Ehh nawet moje rozmyślania nie były zabawne.
Dlaczego ja? Matko, zabrzmiało jak początek smutnego monologu. Dzięki mózgu, że zamiast mnie pocieszać, snujesz jakieś ponure myśli. Kwiaty ci za to wyślę. A teraz na serio. Skąd oni wiedzą o mojej mocy, skoro nigdy jej nie używałam? Może robiłam to nieświadomie? Ale kiedy?!
Usiłowałam sobie przypomnieć jakieś niezwykłe wydarzenia z ostatniego miesiąca. Było coś takiego. Trzy tygodnie przed wakacjami szłam przez plac budowy. Kula do wyburzania wymknęła się spod kontroli i poleciała wprost na mnie. W ostatniej sekundzie skręciła. Pamiętam do tej pory ten szok, gdy siła podmuchu wysłała mnie do tyłu, a czarna kula uderzyła w drzewo. Już wtedy mnie śledzili? Poczułam mrowienie w karku i do moich uszu doszło więcej dźwięków. Ciągle jednak nie chciałam otwierać oczu.
– Jessica. – znowu maszkaron. – Jessie. – poklepał
mnie po policzku.
Starałam się nie zdradzać, że nie śpię. Chłopak
westchnął i zaczął stukać palcami w klawiaturę. Uchyliłam powiekę. Leżałam na łóżku. Zwykłym, drewnianym, bez żadnych ozdób. Obręcz ściskała moje przedramię, a w ustach czułam
suchość. Phantom oglądał jakiś wydruk, natomiast Gus trzymał Fludima. Mój bakugan był
uśpiony. Przecież to niemożliwe by z własnej, nieprzymuszonej woli spał!
Wysłałam do diabła udawanie, że śpię i zerwałam się na równe nogi. Zakręciło mi się w głowie, ale wyrwałam Gusowi bakugana.
Wysłałam do diabła udawanie, że śpię i zerwałam się na równe nogi. Zakręciło mi się w głowie, ale wyrwałam Gusowi bakugana.
– Odwal się od Fludima! – warknęłam.
Spectra powstrzymał mnie przed upadkiem.
– Naprawdę jesteś silna, skoro masz siłę stać. – stwierdził
i siłą usadził moją osobę na łóżku.
– A czym mnie naszpikowałeś?
– Niczym. – zerknął na wydruk. – Moc jest silna, ale
coś ją blokuje. Konkretniej ty. – spojrzał na mnie groźnie. – Radzę ci
przestać.
Jeśli dobrze rozumiałam to ta cholerna umiejętność,
którą próbowałam opanować, była blokowana przeze mnie?! Bosko!
– Jak przestać? – jęknęłam. – Nawet nie wiem, czemu
ją blokuje.
– Twój organizm ją zatrzymuje. Jakim cudem możesz
nie wiedzieć dlaczego?!
– Po pierwsze – wstałam. – nie podnoś na mnie głosu.
Po drugie: niedawno się dowiedziałam, że mam jakąś cholerną moc. – zacisnęłam
mu dłoń na kołnierzu. – Po trzecie i ostatnie: może mam iść zapytać się organów
wewnętrznych, czemu nie chcą współpracować, co?! – puściłam go i z powrotem
usiadłam.
Spectra miał minę, jakbym mu oświadczyła, że wyjeżdżam
na Hawaje polować na kraby. Gus poczerwieniał jak pomidor i nim Phantom się
odezwał, przejął inicjatywę.
– Jak śmiesz mówić takim tonem do mistrza?! - wrzasnął.
– Ale on...
– Ale on...
– Zamilcz! Nie masz prawa czegokolwiek żądać! –
jeszcze chwila i mi przywali.
– Gus, uspokój się. – Spectra odciągnął chłopaka.
– Ale mistrzu! – zaprotestował.
– Zależy ci
na bliskich? – zwrócił się do mnie Phantom
– Czemu pytasz? – każdy mięsień mi się napiął.
– Bo wiesz – zmrużył oczy. – od twoich decyzji
zależy, co się z nimi stanie.
– Nie macie pojęcia, gdzie oni są. – warknęłam.
– To tylko kwestia czasu.
Zamknij się...
– Wystarczy jeden celny cios. – przejechał palcem po
szyi.
Zamknij się. Zamknij się!
– Mówiłem, że to twoja słabość. – zaśmiał się. –
Spójrz na siebie. Co możesz zrobić? Tylko tak stoisz bezsilna, bo lęk o twoich
słabych bliskich cię paraliżuję.
Zamknij się....Zamknij!
– A mogłabyś być taka potężna. Sam Zenoheld padałby
przed tobą na kolana. – ciągnął swój monolog.
Gorąco wypełniło moje ciało.
– A może... – uśmiechnął się złowrogo. – gdy twoi
bliscy znikną, staniesz się maszyną idealną?
– Zamilcz. – mówię i nie poznaję swojego głosu. Jest
ponury i pozbawiony jakiejkolwiek emocji. – Nie stanę się taka jak ty. – po
tych słowach tracę panowanie.
Cios, kopnięcie i lekki ból w nadgarstku. Ktoś
próbuje mnie zatrzymać, ale po chwili krzyczy z bólu. Heh, zabawne. Nie wiem, co
robię.
– Nie stań się taka jak on! – krzyczy męski głos. W
jego tonie czuć miłość, współczucie, ale i smutek. Kto to był?
Poczułam krople wody na ręce. Zerknęłam do góry. Stałam w tym przeklętym laboratorium. Woda leciała ze zraszaczy zamocowanych na suficie. Zamiast ściany koło mnie była wielka dziura. Po podłodze walały się gruzy. Spectra właśnie wstawał, a Gus leżał na drugim końcu pomieszczenia. Najwyraźniej go znokautowałam.
Poczułam krople wody na ręce. Zerknęłam do góry. Stałam w tym przeklętym laboratorium. Woda leciała ze zraszaczy zamocowanych na suficie. Zamiast ściany koło mnie była wielka dziura. Po podłodze walały się gruzy. Spectra właśnie wstawał, a Gus leżał na drugim końcu pomieszczenia. Najwyraźniej go znokautowałam.
– Nie odzywaj się, Spectra. – powiedziałam. – Chyba,
że chcesz powtórkę.
Chłopak zignorował mnie i przykląkł przy Gusie. Nie
było mi przykro. Czułam pustkę. Żadnych emocji. Odeszłam jak najdalej od nich.
– Jessie. – szepnął Fludim. – Dobrze się czujesz?
– Wspaniale. Nigdy tak dobrze nie było.
– Przynajmiej ironia ci nie przeszła. – odetchnął.
Teraz muszę sobie to wszystko ładnie w moim pustym
łebku poukładać. Dręczą mnie dziwne wizje i twarz nieznajomego chłopaka.
Dodatkowo jakiś mężczyzna powstrzymał mnie przed straceniem całkowicie
kontroli. Te płomienie. Zamek. Coś mi przyszło na myśl. Jeśli to wszystko
działo się w zamku Vexosów? Tylko czemu mnie to dręczyło? Nie jestem
Vestalianką i nigdy wcześniej nie byłam na Vestalii. Więc dlaczego? Za dużo
niewiadomych a za mało informacji. Jakie to irytujące!
Trzasnęłam drzwiami i weszłam do pokoju. I co mam niby robić? Książki nie mam, telewizora też. Przypomniałam sobie o obręczy. Może uda mi się ją jakoś zdjąć. Dostęp do kuchni miałam, co wykorzystałam i zaczęłam poszukiwać oliwy, masła lub noża.
Trzasnęłam drzwiami i weszłam do pokoju. I co mam niby robić? Książki nie mam, telewizora też. Przypomniałam sobie o obręczy. Może uda mi się ją jakoś zdjąć. Dostęp do kuchni miałam, co wykorzystałam i zaczęłam poszukiwać oliwy, masła lub noża.
– Masz zamiar ich zamordować, gdy będę spali? –
spytał Fludim, kiedy z błyskiem w oku wyciągnęłam długi ostry jak brzytwa nóż.
– Niezły pomysł. Ale wolę się pozbyć tego. –
przyłożyłam nóż do obręczy i spróbowałam ją choćby porysować.
Zabrzmiało, jakby ktoś jeździł styropianem po
tablicy. A metalowe ustrojstwo nic! Wyciągnęłam więc coś, co przypominało masło, ale miało kolor bladoróżowy. Efekt był zerowy. Zrezygnowana chciałam schować nóż, gdy wszedł Spectra. Zatrzymał się gwałtownie, widząc uniesioną broń.
– Planujesz się zabić? – spytał kpiąco.
– Może. – odparłam, powstrzymując uśmiech.
– Krzyżyk na
drogę. – otworzył lodówkę.
Spectra ma poczucie humoru?! Muszę to sobie gdzieś
zapisać! Spojrzałam na stolik. Zdjął maskę. I wszystko się wyjaśniło. Włożyłam
nóż do szuflady.
– Macie tu jakieś książki? – usiadłam na wysokim
krześle.
– Kilka jest. – na bogato widzę. – Umiesz gotować?
– Plus minus. – spojrzał na mnie jak na idiotkę. –
Nawet umiem.
– Świetnie, zrobisz nam naleśniki.
– Jasneee, a może jeszcze koktajl bananowy?! Myślisz,
że po walce z bakuganem i jakimś eksperymencie zrobię wam puszyste naleśniki w
kształcie króliczków?! Nie jestem służącą, do cholery! – strzeliłam focha.
– No dobrze – przemawiał takim tonem jak psychiatra
do pacjenta. – to kto nas nakarmi, skoro
Gus leży nieprzytomny?
– A ty panie mądry? – spojrzałam na niego spode łba.
– Nie mam czasu na awaryjne lądowanie czy pożary. –
rzucił na blat jajka, mąkę i mleko.
Zaśmiałam się cicho. Jakie to życie jest dziwne.
Spectra to zimny drań, którego nie znoszę, a Keith to całkiem sympatyczna osoba
z poczuciem humoru. Czy on ma rozdwojenie jaźni?
– Czemu udajesz kogoś, kim nie jesteś? – spytałam
blondyna.
– Nie udaję –
wzruszył ramionami. – Taki już jestem.
– Nie wierzę.
– Jessica ty nie jesteś inna. Czasami cicha, a za
innym razem wybuchowa. Też składasz się z kontrastów.
– Ale Keith – pierwszy raz użyłam jego prawdziwego
imienia. – nie boisz się, że staniesz się taki jak Zenoheld?
– Czy ty się o mnie martwisz? – uniósł brew do góry.
Co ja mam powiedzieć? Że nie chcę
widzieć, jak Keith znika? Martwię się. Przyznaję bez bicia. Wspominałam
wcześniej o jego oczach i uczuciach w nich zawartych? Niebieskie tęczówki,
które pokazują, że ich właściciel ciągle jest porządnym gościem. Ale za niedługo
stanie się okrutnym Spectrą. Na zawsze. Poczułam uścisk w sercu. Dlaczego? Dlaczego
nie umiałam go zignorować i skupić się na sobie?
– Jessica. – wyrwał mnie z zamyślenia. –
zaraz wyrwiesz blat.
Rozluźniłam uścisk. Na skarpetki Merlina, co się ze mną dzieje? Normalnie wygrażałabym mu w myślach, a tak to się o niego
martwię. Jak stąd zwieje, to obowiązkowo wizyta u psychiatry.
– Wiesz – znów przerwał ciszę. –
przypominasz mi kogoś.
– Kogo?
– Tego właśnie nie pamiętam – Przyjrzał mi się badawczo. – Po prostu mam wrażenie, że już kiedyś cię spotkałem.
Pozostawię to wyznanie bez komentarza,
dobrze?
– Zróbmy tak. – zeskoczyłam na podłogę.
– skoro Grav śpi, to już zrobię te naleśniki, ale – prędko dodałam, widząc jego
uśmiech. – będziesz mi pomagał.
Podczas gdy ja szykowałam patelnię i szukałam miksera, Keith rozbijał jajka.
Podczas gdy ja szykowałam patelnię i szukałam miksera, Keith rozbijał jajka.
– Jak ci idzie? – zerknęłam do miski. –
Czemu tu są skorupki?! – wyrwałam mu naczynie.
– A nie miały być?
– Znasz kogoś, kto je skorupy jaj? –
pokręcił głową. – No właśnie. Ej, czekaj, ile ty masz lat?
– Serio? Mniejsza. Dziewiętnaście.
– Coo? Masz 19 lat, a nie umiesz
gotować?! – załamałam się. – Wielki pan naukowiec też mi coś!
– Do tej pory nie musiałem. – oburzył
się.
– Ja nie wiem, co ty będziesz jadł, gdy ja
się stąd wyniosę, a Gus zachoruje – wyszeptałam.
– Co tam mruczysz?
– Nie twój zasmarkany interes! – dałam
mu nową miskę. – Jeszcze raz!
– Jesteś okropna.
– Mam propozycję, jak mnie stąd wypuścisz, to obydwoje będziemy szczęśliwi!
– Nie. – powiedział oschle. – Nie
pozwolę ci odejść.
– No wiesz co?!
– Powinnaś sobie już zdać sprawę, że
nawet jak uciekniesz ode mnie, to trafisz do Vexosów. A tam możesz zginąć. – to
już nie był Keith mimo braku maski.
– Czemu wszyscy traktujecie mnie jak
jakąś broń?! Jestem normalną dziewczyną, która ma rodzinę i chce żyć po swojemu!
– Nigdy nie będziesz już miała normalnego życia. Zapewniam cię.
– Czy to groźba?
– Tylko stwierdziłem fakt. – odłożył
miskę.
– Nie rozumiem was. – jęknęłam. –
Dlaczego nie umiecie zdać sobie sprawy, że nie będę tańczyć, jak mi zagracie?!
Chwycił mnie mocno za ramię. Jego oczy przypominały grudki lodu.
Chwycił mnie mocno za ramię. Jego oczy przypominały grudki lodu.
– Zadam ci jedno pytanie. Wolisz zostać
ze mną czy z bandą psychopatów, dla których nic się nie liczy oprócz władzy?
– A co dla ciebie się liczy? – spytałam, wytrzymując jego spojrzenie.
– Siła. – odparł krótko. – Im szybciej
zrozumiesz, że na tym świecie nie liczy się nic innego tym lepiej dla ciebie. –
puścił mnie. – Książki są w pokoju obok. – dodał łagodniejszym tonem.
Bez słowa wyszłam. Bo co miałam powiedzieć?
Bez słowa wyszłam. Bo co miałam powiedzieć?
****
Wojownicy bezskutecznie starali się
odnaleźć przyjaciółkę. Jakby tego było mało, stracili jeszcze energię Haosu!
– Szkoda, że wcześniej mi nie
powiedzieliście, że mistrzyni Jessica została porwana przez Vexosów. Mógłbym
wtedy wypytać Hydrona o nią. – powiedział Baron.
– Nic by to nam nie pomogło. – Runo
spojrzała ponuro na towarzystwo. Nawet Dan oklapł i nie tryskał radością jak
wcześniej.
– W każdym razie ostrzegłem już Ace. –
Baron starał się podtrzymać rozmowę.
– Jess to naprawdę ma farta. Ledwo
wróciła i już jest z powrotem. – mruknął Dan. – Jakieś pomysły jak jej pomóc? –
skierował pytanie do reszty.
– Gdybyśmy tylko znali położenie pałacu.
– westchnął Shun.
– Nie umiem na nich patrzeć, gdy są tacy
smutni. – szepnęła Elfin do Drago.
– To zadziwiające ile zniknięcie jednej
osoby może spowodować smutku. – zauważył Dragonoid.
– Mam pomysł! – ożywił się Marucho.
Wszyscy spojrzeli na młodego Marakurę z
zainteresowaniem. Na jaki pomysł wpadł?
*****
Patrzyłam się w sufit. Był śnieżnobiały,
drażnił moje oczy, ale i tak nie odrywałam od niego wzroku. Straciłam ochotę na
cokolwiek. Naprawdę mam dzisiaj jakąś huśtawkę nastrojów. A teraz znów martwiłam się. Spectra powoli
przejmuje Keitha. Tylko tak to umiem określić. Mimo że to ta sama osoba cechy
Keitha odchodzą na dalszy plan. Coraz bardziej przypomina mi Zenohelda. I te
teksty ,,A Keitha już nie ma.” stają się prawdą. Zanika. Zamknęłam oczy. Czemu
się tym przejmuję? Czemu o tym myślę? Nie rozumiem samej siebie. To wszystko
jest takie nielogiczne. Albo pech się na mnie uwziął albo ja jestem inna.
Zawsze mi się wydawało, że czegoś nie wiem o sobie.
– Czym się tak zamartwiasz? – Fludim był
zatroskany.
– To normalne, że Spectrę mam ochotę
wystrzelić z armaty, a Keitha lubię?
– Jeśli jesteś typową tsundere to tak.
– Hahahaha ale śmieszne. – burknęłam, dając
mu pstryczka.
– Nie powinnaś się do nich przywiązywać.
Keithowi nie można ufać. To ciągle Spectra i Vexos. – powiedział niechętnie.
– Myślisz, że udaje? – jak tak o tym pomyślę, to może to wszystko było tylko grą, bym chciała mu pomóc?
– Jestem przekonany. Nie oszukujmy się, to naprawdę przebiegły człowiek.
– Ale ja jestem głupia. – uderzyłam się
w czoło.
– Zakochani robią idiotyczne rzeczy.
– Słucham? – spojrzałam na niego
morderczo. – Czy dla ciebie miłość to współczucie komuś i ciągłe kłótnie?
– W przypadku Runo i Dana działa! –
bronił się Fludim.
– Dan jej nie porwał!
– Wielka mi różnica!
– To ogromna różnica!
– Oj tam oj tam,
– Fludim miałeś kiedyś dziewczynę? –
spytałam, a bakugan ku mojemu zdziwieniu zarumienił się.
– Tak. Dawno temu. – bąknął.
– Uuu romansy bakuganowe! Jak się
nazywała?
– Julida.
– Ładnie. – uśmiechnęłam się do
zmieszanego Fludima.
Poczułam zapach spalenizny. Maszkaron
serio nie umie gotować. A dobrze mu tak, niech się męczy. Ja później sobie coś
zrobię. Zapach nasilał się. Drzwi trzasnęły i wpadł Keith z płonącą patelnią!
– Masz gaśnicę?!
– Skąd niby mam mieć? – popukałam się w czoło. – Czemu nie ugasiłeś tego w zlewie?
– Skąd niby mam mieć? – popukałam się w czoło. – Czemu nie ugasiłeś tego w zlewie?
– Zatkany. – trzymał patelnią
koniuszkami palców.
– Łazienka! – wypchnęłam go w obawie, że
spowoduje pożar.
Pojął, o co mi chodzi i biegliśmy z
płonącą patelnią jak pochodnią przez korytarz. Zraszacze poszły w ruch, ale
zamiast wody puściły lód!
– To wyjątkowo nie moja wina! –
krzyknęłam, bo mina chłopaka niezbicie pokazywała, że szuka winnego.
Wreszcie Keith dorwał kran. z którego
wyleciała najzwyklejsza woda. Patelnia wylądowała w koszu, a Gus, którego moje i blondyna przekleństwa
wyrwały ze snu, parzył swojemu mistrzowi herbatę. Spectra założył maskę i znów
zaczął się cyrk.
– Sprzątniesz ten lód. – rzucił w
przestrzeń.
– Do psa mówisz? – mruknęłam.
– Mówiłem do ciebie.
– Do kogo? Bo może nie wiesz, ale ja mam
na imię Jessica, a ten chłopak tam – wskazałam na Grava. – to Gus. Zapamiętasz
czy mam ci zapisać?
– Trochę szacunku! – warknął, na co
wywróciłam oczami.
– To bądź milszy albo stań się znów
Keithem.
Szklanka rozbiła się na miliony
kawałeczków. Beżową podłogę zabarwił brązowy płyn. Gus nie zwrócił na to uwagi, tylko z przerażeniem wpatrywał się w Spectrę.
– Ona wie? – wykrztusił i pochylił się, by pozbierać skorupy.
– Jak widać. – powiedział Spectra tonem
jakim się oświadcza, że ktoś umarł.
– Spectra Phantom a raczej Keith Clay
jest bratem Miry. Były lider Vexosów obecnie chce obalić Zenohelda i zdobyć
rdzeń. – wyrecytowałam z satysfakcją, obserwując rosnące przerażanie Grava. –
Serio myślałeś, że jestem idiotką i się wszystkiego nie dowiem? – Phantom prawie
zniszczył następną szklankę.
– Idź posprzątać ten bajzel! – Spectra machnął
w kierunku korytarza, który obecnie przypominał lodowisko.
– Twój statek, twój problem. –
skrzyżowałam ręce.
– Nie będę się powtarzał!
– Rozumiem. – przyglądałam się
paznokciom.
– Trzeba nauczyć cię posłuszeństwa.
– Powodzenia życzę.
– Słuchasz, co do ciebie mówię?
– Mam ciekawsze rzeczy do roboty.
– Wiedziałem, że jestem zbyt pobłażliwy.
Gus! – Spectra wstał i wściekłym wyrazem twarzy wyszedł, a zanim podążył Gus.
Planuje jakieś tortury? Czy może
zamontuje w tej wspaniałej obroży bombę? Położyłam głowę na stoliku i zamknęłam
oczy. Mama, tata, Akane, Mick, Dan, Shun, Marucho, Runo, Julie, Mira, Ace,
Baron. Widziałam ich uśmiechnięte twarze. Kiedy znów was zobaczę?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Mam ciągły napływa weny i dość szybko dodaję kolejny rozdział :D jak na złość na drugi blog nie mam weny -.-
Shadow: *siedzi przy stole z Danem i Julie* To jak? Speeie?
Dan: Zbyt głupawe! Poza tym ma być Keith.
Shadow: Tak późno mu mówisz? To zmienia postać rzeczy! To może Jeke?
Dan: Nawet, nawet.
Julie: Ambitniejsze! >.<
Jessie: *patrzy na towarzystwo* W co się bawicie? *przysiada się*
Shadow: Wymyślamy skrót dla ciebie i Keitha :D
Keith: Powaliło was?
Dan: A jak byś chciał? Twoje imię na początku?
Keith: Chciałbym żebyście do cholery mnie z nikim nie łączyli!
Shadow: Przecież Jessie jest ładna.
Jessie: *skrajnie załamana* Jak Fludim. Matko to jakieś zaraźliwe!
Keith: Co to ma do rzeczy?
Hydron: Łapy precz. Jessica to moja narzeczona.
Jessie: A może byś się mnie spytał o zdanie?!
Hydron: Nie muszę *cwany uśmiech*
Jessie: *wyciąga parasolkę* Doprawdy?
Hydron: Tym szpikulcem dużo mi nie zrobisz.
Jessie: Na twoim miejscu uważałabym.
Shadow: Jak stare dobre małżeństwo. Zmieniamy plany! Jeszcze Jessie x Hydron!
Dan: Eee to nie wypali.
Keith: Wyrzućcie tą kartkę zanim ją spalę!
Mira: Braciszku! *znika z bratem za kulisami*
Jessie: *odkłada parasolkę*
Ja: Ciekawe czy ktoś zaczął uważać, że Keith i Jessie będę parą.
Jessie: Nie nie będziemy!
Ja: Jak ktoś ma ciekawe nazwy to proszę pisać ^^
Jessie: Słuchaj no! Kto ci pozwolił decydować o moim życiu?
Ja: Może fakt, że cię stworzyłam. Zresztą nie przesadzaj! Nic nie jestem przesądzone ^^
Jessie: No ja myślę.
Shadow: Ale nazwy trzeba mieć zawczasu :D
Jessie: Poddaję się ;-;
Dan: *podsuwa jej lody*
Ja: To tyle na dziś ^^ Odmeldowuję się, papa!
Jessie: *wychodzi z niechęcią*
Dan: *szepcze* Nie zapomnijcie o nazwach.
Jessie: *okłada go łyżką* Słyszałam!
Keith: *wraca zza kulis* Macie niedorzeczne pomysły -.-
Shun: *siedzi na dachu* Biedna dziewczyna....
Ja: Żadnych rewolucji! To ledwo 12 rozdział! Mówiłam, że idziemy >.<
Jessie: *siada na parapecie* Nie chce mi się.
Reszta: Nam też.
Ja: Zemszczę się lenie niewyżyte!
Ja: Nie narzekam, że masz w sobie tyle weny i werwy do szybszego wstawiania postów. :D
OdpowiedzUsuńKale: *przez telefon* Skoro nie potrafisz wysłać dobrze maila to może ja ci wyślę gołębia pocztowego.
Hiromi: Oczywiście, tylko pamiętaj, że najbliższy gołębnik jest na budynku obok. -.-
Kale: Daruj sobie ironię i naucz się korzystać z poczty elektronicznej.
Hiromi: Rozważę to jak ty przestaniesz bać się wody.
Shin: Pierwszy dzień i już katastrofa kuchenna.
Shizuka: Nie zdziwię się jeśli Jes i spółka zniszczą ten cały statek.
Kim: *myśli nad skrótem* A może Kessie, co wy na to? :D
Kaosu: *zastanawia się nad czymś* Aaron, to jak w końcu z tobą było?
Arisu: *bawi się motylkiem*
Aaron: *przegląda kanały w TV* W jakim sensie?
Kaosu: Nooo, może to trochę niegrzeczne, ale jak ty powstałeś, tak dokładnie. Bo chyba byłeś już wcześniej niż nam się zdaje...
Ja: Ooo Kessie *.* Shadow zapisuj!
UsuńShadow: Tak jest!
Jessie: Zabije was kiedy będziecie spali -.-
Ja: Już mi ścianę rozwaliłaś.
Jessie: *podaje autorce chusteczkę* Znowu ci krwawi.
Ja: Mam jakiś nadmiar krwi.
Jessie: Aaron czy tam inaczej Maskarad powstał najpierw jako alter ego Alice w wyniku tego eksperymentu dr. Michaela a potem jakimś cudem odzielił się od niej. I o to cała historia. Tak mu się wydaje O.o
Spectra: Muszę zdobyć nowe zraszacze.
Jessie: Naucz się najpierw gotować.
Spectra: Zjeżdżaj.
Ja: Jeśli Angel to typowy otaku, to nie będziesz miała ku temu okazji.
UsuńKim: Otaku nigdy nie śpi. ^^
Shizuka: A zwłaszcza ten creppy.
Ja: *uderza się w czoło podręcznikiem* Chrzanić to wszystko... Okrętuję się na Arkadię.
Shin: Kapitan Harlock kontratakuje.
Kaosu: *kręci głową* Źle mnie zrozumieliście. Ja wiem kiedy on "wylazł" po raz pierwszy z głowy Arisu, ale nie wiem kiedy dokładnie powstał jako druga świadomość/osoba w jej umyśle.
Hiromi: Spectra jedno pytanko, ty kiedykolwiek, cokolwiek gotowałeś samodzielnie?
Spectra: Kiedyś robiłem jajecznice ale ją spaliłem.
UsuńJessie: Naukowiec -.- a jajecznice spala!
Spectra: Odezwała się kurde.
Ja: * z chusteczka na wardze* Możliwe.
Gus: A fizyka.
Ja: Jeszcze jest czas.
Gus: Nie ma!
Jessie: Grav wdziewaj fartuszek idziemy uczyć tą mende gotowania.
Hiromi: *pociera łuk brwiowy* No cóż, ja tam psuje tablet jednym kliknięciem.
UsuńShin: Chemia Yuna.
Ja: Ciiiiii...
Kim: Uważajcie na napowietrzoną mąkę! :D
Aaron: Może lepiej ubierzcie jakieś kombinezony ochronne...
Kaosu: No to Stojanov, objaśnisz mi jak to z tobą było?
Aaron: Tuba z zielonym kisielem.
Kaosu: ...co?
Jessie: To to coś gdzie trzymali Shuna i innych?
UsuńSpectra: Nie będziesz mnie uczyć.
Jessie: No to Keitha nauczę! On jest spoko ^^
Shadow: Kessie :D
Jessie: Chcesz być dzieckiem z dowcipu?
Shadow: Jakiego?
Jessie: O piekarniku -.-
Shadow: Podziękuję.
Jessie: Aaron wątpisz w mój talent kulinarny?
Aaron: Nie ta tuba. I nie wątpię w twój talent kulinarny Jes tylko Spectry i Keitha.
UsuńShizuka: On nie wysadzi ściany kuchennej tylko całą kuchnię.
Kaosu: Mówi osoba wżerająca tosty węgielki.
Shizuka: Pamiętasz swój lot w burzy?
Kaosu: ...
Shizuka: No właśnie.
Kim: Jestem pewna, że ten paring zrobi furorę. ^^
Arisu: *wciąż bawi się nożykiem*
Kaosu: Widzę, że Prove ma jeszcze trochę instynktu samozachowawczego. ^^
Jessie: Nie będzie żadnego paringu! >. <
UsuńShadow: Będzie!
Jessie: *idzie po rękawice ochronne dla Spectry*
Gus: Gotuje od 4 lat!
Shadow: Mówiłem, że Jess jest groźna!
Jessie: Nie jestem! Jak spotkasz Akane to zobaczysz.
Kim: Zobaczy się. Może będzie może nie. ^^
UsuńAaron: Takie rzeczy i tak są w rękach autorek.
Hiromi: A Kaosu powinien od dawien dawna wiedzieć jak herbatę zaparzać.
Kaosu: Hej, to był jednorazowy przypadek! -.-A tak w ogóle to kim jest Akane? O.o
Raksha: *czyści okulary*
Ja: Mam władze absolutną!
UsuńSpectra: Jak zacznie ubierać jak boginie greckie to się wypisuje.
Jessie: Akane to moja najlepsza przyjaciółka ^^ jest mega sympatyczna ale jak naprawdę się wkurzy to używa swojego paralizatora.
Aaron: Tak jest i będzie. A Yuna to tego dobry przykład.
UsuńJa: Bo uwielbiam crossovery! ^^ I wtaczanie was w każde anime, grę, a nawet film, który obejrzałam. :D
Kaosu: Oo, już ją lubię. ^^
Hiromi: Jeszcze jej na oczy nie widziałeś jełopie. -.-
Kaosu: No i? ^^
Jessie: Myślę żebyście się dogadali. *puszcza muzykę na maxa*
UsuńJa: Żółwik Yuna :D
Spectra: *manipuluje olejem w rękawicach*
Kaosu: Wiadomo. ^^ Shin, mógłbyś nam coś...
UsuńShin:
Come on down
To London town
Steam train running on a reckless rail
Speeding right into the rising gale
Shovel harder cause we’re on your tail
London’s bloody cry
London’s bloody cry
Cripple to deliver
The spoils of industry
Crimson are the rivers
Bleed our grief into the sea
Slaves in seas of soot we drown
Come on down
To London town
The cogs they creak
And the pistons pound
Come on down
To London town
Steam train running on a reckless rail
Speeding right into the rising gale
Shovel harder cause we’re on your tail
London’s bloody cry
Steam train running on a reckless rail
Speeding right into the rising gale
Shovel harder cause we’re on your tail
London’s bloody cry
London’s bloody cry
Cry revolution, broken dreams
Cruel revolution
Smoke and steam
(London’s bloody cry...)
Come on down
To London town
Come on down
To London town
Cry revolution, broken dreams
Cruel revolution
Smoke and steam
Kaosu: Wiedziałem, że to zaśpiewasz. :D
Ja: *przybija żółwika* Yey, bratnia dusza w wariactwie! :D
Hiromi: *patrzy na Spectrę z olejem* Nie wróżę niczego dobrego...
Ja: Co to za nuta? Podoba mi się tekst :D To zabawne, że rozumiem co tu pisze a dogadać się po angielsku to gorzej mi idzie.
UsuńJessie: Najwyżej spali statek i będzie łatwiej uciec ^^
Ja: *słucha halestorm*
Shin: London Town autorstwa Miracle Of Sound. Ciekawostką jest, że ta piosenka powstała do AC Syndicate. :) Ten zespół w większości tworzy piosenki do gier.
UsuńJą: Tak to jest z angielskim. Czytanie - ok, pisanie - ujdzie, a rozmowa - ni w ząb.
Hiromi: Pod warunkiem, że statek wpierw nie wybuchnie.
Kaosu: Nie kracz Romi.^^
Jessie: Angel patrzy.
UsuńJa: *odrywa się od youtuba* Teraz szukam piosenek do rozdziałów więc grzecznie się bawcie.
Spcetra: Jasne. Grzecznie. Mam 19 lat!
Jessie: I biegasz w durnej masce i płaszczu cyrkowca.
Spectra: To vestaliańska moda.
Jessie: Jakoś Mira, Ace czy tam Baron ubierają się normalniej.
Kaosu: Raksha, co powiesz na walkę beyblade? :D Raijuu vs Ryuuza.
UsuńRaksha: *kiwa głową*
Hiromi: *krytyczny wzrok na strój Spectry* To ja zostaję przy zwykłych ciuchach.
Kaosu: Dusza włoszki się w tobie odzywa? :D
Hiromi: Nie. Kogoś, kto jako tako zna się na doborze ubrań. Chociaż jakby zdjął ten płaszcz i maskę to już by było lepiej.
Jessie: *nuci cicho mieszając sos*
UsuńSpectra: *wzrusza ramionami*
Ja: Już jutro piątunio <3
Shadow: Helenka jednak nie żyję.
Gus: Kto?
Shadow: Mój żółw :(
Raksha&Kaosu: *ida grać na zewnątrz*
UsuńJa: W końcu weekend. ^.^
Aaron: Bez przesady. Nie było cię dwa dni w szkole.
Ja: Ii? I tak się tydzień dłużyl.
Hiromi: Przekarmiles ją czy to ze starości?
Shadow: Nie wiem :( pewnego dnia po prostu leżała na plecach i nie ruszyła się. Pochowałem ją w ogrodzie.
UsuńHydron: W królewskim ogrodzie jest martwy żółw?!
Shadow: Trochę szacunku! Helenka!
Hydron: Niezbyt mnie to obchodzi.
Jessica: *siada na kanapie z miską spaghetti*
Hiromi: *bierze książkę i uderza Hydrona w czerep* Ty dziadzie niewychowany! Trochę więcej szacunku dla zwierząt!
UsuńAaron: Oo ksiezulek zdenerwował lisice.
Hiromi: Cichaj Stojanov. Ciebie nie prosiłam o komentarz.
Hydron: Nie przeszkadza mi, że taka ładna dziewczyna mnie bije.
UsuńJessie: Masochista.
Hydron: Zazdrosna.
Jessie: O to, że ci teraz nie przywalilam? Tak.
Aaron: Romi to było za lekko.
UsuńHiromi: *po pierwszym szoku i niedowierzaniu* Fakt. *uderza Hydrona w twarz i żołądek* Kuzynie podaj mi proszę mój pas z nożami.
Aaron: Nie za wcześnie na to?
Hiromi: Nie.
Aaron: *podnosi pas z ziemi*
Hiromi: *wyciąga cztery noże i trzyma je między palcami* Jessie moja droga, chcesz dołączyć?
Jessie: Jeszcze się pytasz? *bierze 2 noże*
UsuńHydron: Yyy Angel?
Ja: *ziewa* Tylko go nie zabijcie dobrze? ^^ *idzie po śniadanie*
Hydron: ;-;
Hiromi: *kiwa się na piętach* Kto tu mówił o zabijaniu? Trochę go pomęczę, zranię może trochę mocniej niż przypuszczałam... Ale czy Jessie też się do tego zastosuje, nie wiem.
UsuńAaron: *odbiera telefon* Słucham? A to ty. Tylko czemu dzwonisz na mój numer? A, Arisu nie odbiera, może ma wyłączony... Co boicie się, że nas Balkov dopadnie? *cichy śmiech* No dobra, dobra. Pozdrów tam wszystkich. *rozłącza się*
Jessie: *wysyła kopniakiem Hydrona na drugi koniec pokoju*
UsuńJa: Mniejsza z tym.
Wspaniały, myślałam że padne ze śmiechu czytając ten rozdział, a zwłaszcza kiedy Keith zaczoł hotować. Z niecierpliwością czekam na next. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^ jeśli wena dalej będzie taka łaskawa to dość szybko będzie kolejny :D
UsuńDan: Gus wstydził byś się! Tak moją sis atakować?! Jess my coś na tego przydupasa znajdziemy, ja ci to mówię. Jeszcze będzie żałował że zgodził się wykonywać rozkazy Spectry.
OdpowiedzUsuńShadow: Spectra...i pomoc...*chwilę rozważa swoje słowa i czyta rozdział po czym wybucha śmiechem* No dokładnie Jessie. Spectra to jest dla ciebie pomoc?! To co ty robisz jak chcesz komuś zaszkodzić?!
Cleo: Ej no ale żeby tak od razu dziewczynę bić? Przecież ona tylko spała, nie musiałeś jej tak od razu rękami okładać.
Shadow: Ale Spectra ją tylko delikatnie po policzku poklepał.
Cleo: A myślisz że ja tam wiem jak on słowo "delikatność" interpretuje? Wiesz dla kogoś delikatność może znaczyć jedno, a dla Spectry może znaczyć drugie.
Shadow: Ale ty wiesz że Jess już nie spała kiedy Spectra ją wybudzał prawda?
Cleo: No wiem, ale oni o tym nie wiedzą ^^
Shadow: Ale...a nie ważne.
Dan: Nie wiem jak ty Jess, ale ja bym zdezynfekował Fludima. Nie wiadomo gdzie to Gus łapki władał.
Shadow i Elz:.....yyyyy O.O
Dan: Rany, ja nie myślałem o tym zboczeńce!*patrzy na Shadow'a i Elz*
Elz: Hy...my też nie. Za kogo ty nas masz?*typowa mina i ton głosu dla osoby która próbuje udowodnić że myślała o czymś innym niż to o co ją posądzają*
Dan: Nie ważne. Jakby tak mojego bakugana ktoś macał to normalnie...*urywa bo widzi Shadowa i Elz tarzających się po łóżku szatyna z głowami wciśniętymi w poduszki i próbujących przestać się śmiać*Rany, niech ktoś ich stąd zabierze. Normalnie...ja nie wiem co z nimi się dzisiaj dzieje. Żarty z podtekstami dopiero po 22 kiedy wy to zajarzycie?
Elz: Nigdy.
Shadow: Dokładnie.
Dan*wzdycha*
"-A czym mnie naszpikowałeś?
-Niczym. – zerknął na wydruk."
Dan: Jassssneeee. Oczywiście. Spectra. Nie wiem czy wiesz Spectra, ale Jess jest nie pełnoletnia, i jeżeli podałeś jej jakiś haszysz to grozi ci za to więzienie i obita morda.
Shadow: Po pierwsze: Spectra jest z Vestali więc formalnie nieformalnie ziemskie prawo go nie dotyczy, a nawet jakby go dotyczyło to dobrze wiesz Dan że Spectra ma na wszystko wyjebane póki nie osiągnie swojego celu. A po drugie: Obita morda? Z tego co wiem wasze prawo nie mówi nic o używaniu przemocy wobec zatrzymanych i oskarżonych o handel narkotykami.
Gus: Mistrz Spectra nie handluje dragami.
Mira: Właśnie. Mój brat bądź co bądź jest porządnym człowiekiem.
Shadow: Szczegół. Ja pytałem Dana czemu "obita morda"?
Dan: No bo jak on coś mojej siostrzyczce wstrzykną no to chyba logiczne że płazem mu tego nie puszczę. A znając Spectre na stówę coś takiego zrobił. A nawet jeśli nie to założę się że chodził mu taki pomysł po głowie. -,-
Elz: A tak wgl to wiecie że ja zawsze postrzegałam Vexosów jako handlarzy dragów? No naprawdę. Taka tam organizacja która poza walkami zajmuje się także nielegalną dilerką. Chociaż może w Vestali to jest legalne...może to nawet Zenoheld poddałby pomysł...o>O
Shadow: Możemy przestać gadać o takich rzeczach i wrócić do NORMALNEGO komentowania?
Shadow:Wybaczcie dziewczyny za nich. Chyba nam coś dzisiaj wszystkim odbija. Nie wiem po czym, ale coś na pewno.
OdpowiedzUsuńShadow: Jak facet nie umie gotować to znaczy że jest niedorajdą.
Elz: Tak? No to pochwal się swoimi umiejętnościami kulinarnymi.
Shadow: Nie chce mi się.
Dan: Kurczę...Keith...ty z tą patelnią tak na serio? Widać że nigdy nawet w kuchni nie byłeś.
Shadow: COOOOOO? O.O Więc ty Keith jak byłeś mały to nie podkradałeś mamie ciasteczek ze słoiczka?
Elz: Hmmm...fajnie byłoby zobaczyć dzieciństwo Miry i Keith'a w anime.
Dan: Ale tam przecież jest ich dzieciństwo.
Elz: Ale tam jest pokazane jak są starsi. A mnie chodzi o takie dzieciństwo, dzieciństwo. Wiesz wiek podstawówki, przeczkola.
Dan: Aaaaaaa, takie dzieciństwo. Marucho nasz mędrcze na jaki to pomysł wpadłeś? :))
Elz: Na pewno na lepszy pomysł niż ty.
Dan: -,-
Elz: No co? Pomysły Marucho są genialne, podczas gdy twoje...no...ja nie wiem na co ty idziesz jak je wymyślasz.
Dan: Na spontana, a na co byś chciała.
Elz: No i się wydało.
Dan: Ej Spectra nie torturuj Jessie. Gdyby nie ona to ty i Gus wracalibyście z buta na tę waszą Vestalię.
Spectra: Igrasz z ogniem Kuso.
Dan: Wiem. :) Ha, ha wkurzyłeś się.
Elz: To my pozdrawiamy i przysyłamy MNÓSTWO WENY!
Shadow: A ja mam coś lepszego!*wbiega do pokoju z pudełkiem które jest obwiązane kokardą. Otwiera je i wyciąga małego szarego kotka z zielonymi paczałkami z różową kokardką na szyi* To jest Wena. Ona jest dla was dziewczyny^^
Dan: Kolejnego kota przytaszczyłeś? A jak Jess ma alergię na koty?
Shadow: W zakładce "bohaterowie" nie ma nic o żadnej alergii. A poza tym: Ale ty jesteś milusi -,- Biedne zwierzę będzie obwiniał skurczybyk jeden.
Dan: -,-
Elz: To my pozdrawiamy^^"
Jessie: Kotek *bierze zwierzę na ręce* Będzie moim towarzyszem ^^
UsuńSpectra: Ten sierściuch nie będzie tu mieszkał.
Jessie: Będzie no chyba, że mam zrobić kabum?
Spectra: Masz być posłuszna.
Jessie: *szepcze do Shadowa* To jakiś fetysz?
Fludim: *myje się w umywalce*
Jessie: Ja od dawna podejrzewałam, że Gus i Spectra hyhyhy
Shadow: O nie! >.< Tu jest Kessie!
Jessie: Nie ma żadnego Kessie!
Ja: *mina policjanta* Spectra rączki pokazywać!
Spectra: Powieś się Angel.
Ja: SŁUCHAM?! Co ty gówniarzu powiedziałeś?!
Spectra: Wyjmij te zatyczki!
Ja: *ładuję Spectrę na taczkę* Pogadamy sobie.
Spectra: Yhy. Jasne. Pobijesz mnie.
Ja: -.-
Jessie: Uratowałam wam statek a Phantom co robi? Każe mi sprzątać podłogę -.-
Gus: *pogardliwy uśmiech* Tak, Kuso ty to dużo mi możesz.
Jessie: Obetnę ci włosy kiedy będziesz spał.
Gus: *idzie schować wszystkie ostre rzeczy*
Jessie: *grzebie w szafie Spectry* Kartki, kartki i kartki. Chyba wywiózł towar.
Spectra: *wraca z miną jakby wyszedł z piekła* Won.
Jessie: *ignoruje*
Gus: Więcej szacunku!
Jessie: Dla maszkarona? Pffff.
Spectra: *wyciąga strzykawkę*
Jessie: Tu chowałeś! A propo jakim cudem wy się nie ugotowaliście w tych strojach? O.o
Gus: Normalnie?
Shadow: *kłóci się z Hydronem o żółwia*
Jessie: Mam genialny pomysł. *odpala fajerwerki* nara frajerzy *ucieka z Fludimem na ramieniu*
Spectra: *tył płaszcza mu się pali* JESSICA!
Jessie: Masz przynajmniej romantyczną atmosferę tylko ty i Gus :D
Spectra: Mam gdzieś kazania Angel czy Kuso. Uduszę cię!
Shun: Nie radzę.
Jessie: Wreszcie jesteś ^^ *wskakuje chłopakowi na barana*
Shun: *lekki uśmiech*
Spectra: *rzuca płaszcz w kąt i z morderczą miną idzie do pokoju*
Jessie: Kto chętny popilnować go dziś w nocy? A ogólnie to sorry Mira ale Spectra nie jest spoko.
Fludim: Jak można wymyślić człowieka z bakuganem? *załamany*
Shun: Ja walczyłem.
Jessie: Bo ja jestem ninją, nie? A nie zwykłą dziewczyną.
Fludim: Bardzo zwykłą.
Dan: Która rozwala ściany.
Jessie: A co to za różnica?
Spectra: Ja ci coś zrobię Angel.
Ja: Jestem tu bogiem. Nic nie możesz ^^ My również pozdrawiamy :D Spectra odłóż ten chloroform -.-
Ja: Bo bym zapomniała! Elz masz jakąś propozycje nazwy? :D
UsuńJessie: Powiedz, że nie.
Keith: Ja się nie zgadzam.
Ja: Nie masz dużo do gadania.
Elz: Jasne że mam^^
OdpowiedzUsuńShadow: Jak wam się podoba Jectra? Albo Jessectra?
Dan: Ale miało być z "Keith" ;-;
Shadow: No to jaki ty masz pomysł geniuszu? =.=
Dan: Może Jeith?
Shadow: Aleś wymyślił -,-
Dan:*wzdycha* To że wymyśliłem "Electra" i "Elydron" nie oznacza że będę cały czas tryskał pomysłami.-.-
Shadow: Ale przecież jesteś liderem MW.;-;
Dan: Czekaj...a Jessie masz może drugie imię?
Shadow: Powiedz mi że masz lepsze drugie imię niż Elz.
Dan: Skąd wiesz że Elz ma drugie imię?
Shadow: Poszperało się tu i tam. Z resztą nieważne. A może Sessie?
Spectra: A może tak się zamkniesz?
Dan: Ale czemu nie chcecie nazwy? ;-;
Spectra: Bo to idiotyczne. Zupełnie jak Electra.
Shadow: Przesadzasz.
Dan: Skoro "Electra" jest taka idiotyczna to czemu dałeś tak na drugie imię Ant?
Shadow: Annabeth Electra Clay. Hmmm...nawet ładnie ^^
Spectra: *wzdycha*
Elz: Chłopaki, ale wiecie że to JA miałam przedstawić dziewczynom propozycje?
Shadow: Ale ty nie umiesz. My jesteśmy w tym lepsi.^^
Dan: Ah ta skromność vestalian. Swoją drogą Jessie jak będzie się nazywała córka twoja i Ketha? A może będziecie mieć syna? A będziecie mieć dzieci? Mogę zostać chrzestnym? Albo wujkiem?
Shadow: Spadaj! Ja będę chrzestnym^^
Dan: -,-
Dan i Shadow: *kłócą się"
Elz: O rany, i znowu kłótnia. Wybaczcie dziewczyny, ale nam się już chyba pomysły wyczerpały^^" Tak więc: Jectra, Jessectra i Sessie to nasze propozycje^^.
Shadow:*na moment przestaje kłócić się z Danem* Jeśli Jess ma drugie imię to może z niego coś by się dało stworzyć?:)
Elz: A właśnie Shadow -,- Mamy do pogadania.
Shadow: O co kaman?
Elz: Ponoć grzebałeś w moich aktach -.-
Shadow: Tak. :D I dowiedziałem się z nich nie tylko o twoim drugim(wiochmeńskim) imieniu, ale też o różnych ciekawych rzeczach^^
Elz: Na przykład?
Shadow: Dowiedziałem się że twoja mama miała AŻ 5 sióstr.
Elz: Ale to nie pisało w moich aktach urodzenia. ;-;
Shadow: Yyyyy...nie czepiaj się mnie tylko swoich dokumentów.
Elz: Yyyy to ja już o więcej nie pytam.
Dan: Pozdrawiamy dziewczyny^^*wraca do kłótni z Shadow'em*
Ja: Pisu, pisu Shadow. Będzie w czym wybierać.
UsuńJessie: Daaaan! Nie będzie żadnego związku,dzieci czy innych takich!! A i chyba nie mam drugiego imienia.
Ja: Masz. Japońskie. Saki.
Lync: Będzie 2 ojców chrzestnych.
Keith: Mam rozumieć, że nasz związek jest przesądzony?
Ja: Dowiesz się za jakieś 50 rozdziałów.
Keith: Bardzo szybko *wyrzuca spalony garnek*
Jessie: Jak wróci Spectra to będziemy mieli poważną rozmowę.
Shadow: * z notesem* Kłopoty w związku?
Jessie: Turlaj się! Kłopoty to ma relacja Gus X Spectra.
Spectra: *czerwony jak jego płaszcz* Bezczelna.
Jessie: Wyślę was na terapię dla par!
Lync: *patrzy na Phantoma to na Jessie* Jak ona dożyję do jutro to będzie cud.
Jessie: Mam obręcz, jakieś specyfiki w krwiobiegu i kilka siniaków. Trzymam się świetnie ^^
Ja: Również pozdrawiamy *głaszcze wenę* Chyba się zabiorę za nowy rozdział.
Jessie: Coś czuję, że znów oberwę.
Spectra: Oj taak. Postaram się o to -.-
Jessie: Sadysta! Rzuć mi ktoś Gienię!