sobota, 25 lutego 2017

Rozdział 58: Patelnia może być naprawdę przydatną bronią!

   Akane powiodła zdumionym wzrokiem dookoła. Przed chwilą biegła tuż za Jess, a obecnie była w jadalni.
 Cudownie. Rozdzieliłyście się. – Leaus pokręcił głową.
– Nie nasza wina. Działamy w stresie. – usprawiedliwiła się dziewczyna.
 Co nie zmienia faktu, że ktoś się dowiedział o waszej obecności na statku.
 Pewnie ten pieprzony maszkaron. – wymamrotała, kładąc jedną rękę na paralizatorze, a drugą na patelni.
   Nie słyszała żadnych kroków, więc, stąpając na palcach, wyszła na korytarz i zaczęła się zastanawiać, gdzie iść. Nie miała zielonego pojęcia, jak tu się znalazła, a rozkład statku był dla niej tajemnicą. Postanowiła poszukać Jess i ruszyła w lewo.
   Akurat gdy miała wyjść na rozwidlenie, usłyszała stukot butów. Błyskawicznie wpadła do jednego z pomieszczeń, które okazało się czyimś pokojem. Osoba na korytarzu ziewnęła i wymamrotała „jak mi się chcę spaaać!” pod nosem.
   Akane uśmiechnęła się łobuzersko. Z tych kilku słów wywnioskowała, że to Dan.
   Gałka drzwi zaczęła się poruszać w dół. Dziewczyna cofnęła się pod ścianę i naszykowała patelnię.
 Jest tu kto? – zapytał Kuso, wchodząc i przecierając powieki.
 Wybacz, Dan. – mruknęła Aki i nim chłopak zdołał obrócić głowę, trzasnęła go w łeb.
   Na początku popatrzył  na nią oszołomiony, po czym osunął się na dywan. Tak oto patelnia znokautowała lidera Młodych Wojowników.
   Dziewczyna pociągnęła go na łóżko i pośpiesznie opuściła pokój.
   Jej telefon zaczął wibrować. Wyjęła go i zauważyła, że ma wiadomość od Jess.

****

   Jessie rzuciła się do biegu, nie próbując obracać głowy. Nawet jeśli nie był to Spectra, to wpadły w kłopoty. Wojownicy mieli się o niczym nie dowiedzieć!
   O ile dobrze pamiętała w pomieszczeniu, gdzie kiedyś Phantom z Gusem przeprowadzali eksperymenty na bakuganach, był jeszcze jeden teleport. Szybko wystukała w telefonie wiadomość do Akane i skręciła w lewo. Miała spory kawałek drogi, a musiała się śpieszyć, zanim wszyscy Wojownicy się obudzą.
   Zatrzymała się, widząc, że trafiła w ślepy zaułek.
 Jak to możliwe? – szepnęła. – Przecież doskonale pamiętam, że był tu korytarz!
 Może coś ci się pomyliło. – zasugerował Fludim. – W końcu statek jest ogromny.
– Oby tak było. – mruknęła i odwróciła się na pięcie, ale w coś wpadła, a raczej w kogoś.
   Czyli cały plan poszedł w cholerę! Ciekawe czy jej pech osiągnie dziś apogeum i trafi na...
Zerknęła do góry.
   Trafiła.
   Wyprostowała się i uśmiechnęła niewinnie w stronę blondyna, który patrzył na nią wzrokiem zdolnym zamrozić wszystko w promieniu kilku kilometrów. Miał na sobie tylko luźne szorty i podkoszulkę. Jess miała przed oczami dość dziwny obraz, jak chłopak gubi papcie w kształcie króliczków w czasie biegu, ale szybko się otrząsnęła.
 Co ty tu robisz, Jessico? – spytał z pozoru spokojnie, jednak w głosie czaiło się rozdrażnienie.
   Wściekły, wyrwany ze snu Spectra przyłapuje ją na jego statku o piątej rano. Lepiej być nie mogło!
 Spaceruję. – odparła, opierając ręce o biodra. – Jakiś problem?
 I akurat wybrałaś mój statek do przechadzki? – spytał i podszedł o krok.
   Od razu się cofnęła. Wolała zachować bezpieczny dystans.
 Wiesz, chciałam powspominać stare czasy. Na przykład jak spaliłeś patelnię albo prawie zniszczyłam statek. – roześmiała się sztucznie.
– Czy ty masz mnie za idiotę?
 Chyba nie chcesz znać odpowiedzi na to pytanie.
   Fludim jęknął załamany. Keith zmarszczył brwi i westchnął, co zdziwiło dziewczynę, bo myślała, że blondyn się jeszcze bardziej wkurzy.
   A może to lepiej...
 W sumie możesz chodzić, gdzie ci się żywnie podoba. – zaczął, podchodząc kilka kroków, przez co ona cofnęła się o tyle samo. – Jednak rzadko się spotyka, by ktoś miał ochotę spacerować nad ranem i to w dodatku po statku.
– Jestem dość oryginalna. – skwitowała Jessie, wzruszając ramionami.
 Zdaję sobie z tego sprawę. – Postąpił jeszcze bardziej do przodu, a dziewczyna do tyłu. – Ale wiesz, jeszcze rzadszym zjawiskiem jest, byś szła na spacer z gantletem, a twoja przyjaciółka z patelnią. – Kąciki ust mu drgnęły.
 Każdy idzie, jak lubi. – mruknęła, szukając szaleńczo sposobu by się wydostać.
   Moc. Blokada! Tak to jest to, pomyślała
   Skupiła się, próbując wytworzyć taką tarczę, która oddzieliłaby ją od Keitha. Lecz jej umysł, nieprzyzwyczajony do aktywności o tak wczesnej porze, pracował wolniej. Dodatkowo myśli dziewczyny rozpraszały głosy mówiące, że za chwilę zjawi się tu reszta przyjaciół i sekrety wyjdą na światło dzienne.
 Oprócz tego podejrzanie się zachowujesz od kilku dni. Nieco jak szpieg lub zdrajca.
 Powiedział Spectra Phantom. – warknęła.
   Nagle jej oczy rozszerzyły się, gdy poczuła, że plecami opiera się już o chłodną ścianę. Chłopak oparł dłonie po obu stronach głowy szatynki.
 A teraz powiesz mi, gdzie chciałaś się teleportować. – powiedział Keith, nachylając się nad nią.
   Prychnęła i skrzyżowała ręce na piersiach.
 Chyba w snach!
 Mam powiedzieć reszcie wojowników o twoich nocnych eskapadach? – spytał. – Nie graj ze mną, Jess.
   Jessie zmrużyła oczy. Czuła, że moc coraz bardziej narasta. Jeszcze tylko chwila i będzie po wszystkim. A wściekłość, że blondyn ją szantażuje, tylko jej pomagała.
   Gwałtownie została pociągnięta w dół.
– Co ty odp... urwała, widząc, jak w miejsce gdzie była jej głowa, uderza patelnia. – Czyś ty oszalała?! – wrzasnęła w stronę Akane. – We mnie patelnią?!
 Jess? – Japonka wytrzeszczyła oczy. – Spectra cię całkiem zasłonił!
   Jessie podparła się na rękach i wykonała kilka gwiazd, dzięki czemu jakimś cudem wywinęła się Keithowi.
– Wiejemy! – Pociągnęła przyjaciółkę za rękę.
 Ale szybko przebierasz tymi nóżkami. – stwierdziła Akane. – Coś się wydarzyło w tym zaułku? – Poruszyła znacząco brwiami.
   Jess zmierzyła ją takim wzrokiem, jakby się zastanawiała, czy nie posłać ją do najbliższego ośrodka psychiatrycznego.
 Oprócz tego, że prawie cała akcja poszła do diabła to nic specjalnego! – zawołała.
 A ja myślę, że coś tam jednak było. – zaśmiała się Akane.
– Idź do piekła.
– Byłam nieraz i powiem ci, że nudno tam.
   Leaus wywiesił oczy do góry, nie wierząc, jaką ma beztroską wojowniczkę, która chyba nie pamiętała, że znokautowała lidera Młodych Wojowników.
   Dziewczyny pędziły korytarzami, aż Jess nie dostrzegła ogromnych inkubatorów przeznaczonych dla bakuganów. Wpadły do środka. Jessie podeszła do klawiatury obsługującej teleport i zaczęła przeglądać współrzędne ostatnich teleportacji
 To chyba to. – Postukała palcem w ciąg cyfr i liter. – Ryzykujemy?
 Dawaj. – powiedziała Akane.
   Dziewczyna wpisała współrzędne. Różnobarwne światło zaczęło je pochłaniać.

****

    Hydron chwiejnym krokiem podszedł do łóżka i padł na nie bez życia. Oddychał ciężko, czując, jak całe jego ciało tonie w bólu. Nie miał już nawet sił zdjąć butów, czy podnieść rękę.
Ojciec postanowił go ukarać z porażkę innych.
   Zacisnął szczęki. Dlaczego on miał odpowiadać za obce błędy?! Przecież był jego synem! Jego dziedzicem!
 Hydron. – Jego twarz została ujęta w ciepłe, kobiece dłonie. Czarnowłosa kobieta o fiołkowych oczach patrzyła na niego z delikatnym uśmiechem.
 Ma...ma? – wyjąkał chłopak.
 Tak, synku. – Noelia z troską spojrzała na rany i siniaki księcia. – Ojciec ci to zrobił?
   Książę zacisnął usta w cienką linię i kiwnął głową.
 Tak mi przykro. – wyszeptała, a z jej policzków spłynęły łzy, w których odbiło się światło. – Nie zdołałam cię ochronić.
 Nie płacz, mamo. – Hydron wyciągnął dłoń, by pocieszyć rodzicielkę, ale ta rozpłynęła się w powietrzu. – He?
 Błagam przestań! – usłyszał głos Noelii jak zza tafli wody.
   Odwrócił głowę i ujrzał ciemną sylwetkę jego matki, która cofała się i wyciągała ręce w obronnym geście. Podchodził do niej cień Zenohelda trzymającego miecz.
   Hydron chciał zamknąć oczy, ale jakaś tajemnicza siła nie pozwoliła mu na to.
 Nie zgodziłaś się na mój pomysł. – rzekł były władca Vestalii, unosząc miecz do góry.
 Bo jest szalony! – krzyknęła kobieta,
 Naprawdę cię kochałem, Noelio. Mogłaś mi zastąpić Melody, ale – Złapał ją za nadgarstek. – zdradziłaś mnie.
   Klinga opadła, a krzyk Noeli gwałtownie się urwał.
 Nie! – Hydron ocknął się cały zlany potem. – Nie...
 Ten pałac jest przeklęty. – rzekł głęboki głos.
 Kto tu jest? – Zerwał się z posłania.
   Wzdrygnął się, widząc Lynca i Volta, którzy celowali w niego palcami.
 Ten pałac jest przeklęty. Twój ojciec jest przeklęty. Cała twoja rodzina jest przeklęta. Powiedzieli jednym głosem.
   Hydron przyłożył ręce do uszu, pragnąc, by wszelkie głosy ucichły, by już niczego nie widzieć, by nic nie czuć, by wszystko znikło.
   Tak bardzo chciał teraz zasnąć.

****

    Wylądowały w pomieszczeniu wyłożonym białą i szarą płytą. Nie włączył się alarm oraz nie było w pobliżu straży, więc póki co były bezpieczne.
 To jaki jest plan? – spytała Akane, wiążąc włosy w kucyka.
 Muszę się dostać do podziemi, ale żeby je znaleźć, muszę najpierw odszukać plany pałacu. – odparła Jessie. – Są w zamkowej bibliotece. – uprzedziła następne pytanie.
 Wiesz, jak tam się idzie?
 Mniej więcej tak.
 No i pięknie. Mi możesz zostawić straż. Pobawię się z nimi, a potem dorwę cholernego szczeniaka czyli Hydrona. – Akane zrobiła balon z gumy.
– Znów się rozdzielacie? – mruknął Fludim. – Nie wiem, czy to dobry pomysł.
 I tak obydwie mamy inne cele, więc to bez różnicy. – zauważyła Jess.
   Jej bakugan przez chwilę się wahał, ale w końcu skinął głową.
 A co z Wojownikami? – wtrącił Leaus. – Myślicie, że tu przylecą?
 Oni nie umieją podejmować decyzji na spontana. Zdążymy wrócić, zanim zdecydują co robić. – stwierdziła Akane.
 Chociaż taki Dan...–  zaczęła Jess.
 On przez jakiś czas raczej będzie nieszkodliwy.
 Jak to?
 Można powiedzieć, że wysłałam go na dłuższą drzemkę.
   Jess uniosła brwi do góry i wybuchła śmiechem na widok zakłopotanej miny przyjaciółki.
 Widzimy się za niedługo. – powiedziała, wyciągając rękę.
   Przybiły żółwika i odbiegły w przeciwne strony pałacu.


Wena postanowiła wyjątkowo posiedzieć sobie dłużej, a że muszę się skupić na następnym rozdziale, inwokacji i biolo, to rozdział wszedł tak szybko. Przy okazji zaczęłam aktualizować spis treści (przyda się xD)
Jess: Pamiętasz, jak twierdziłaś, że teraz będziesz pisała już 2 serię?
Tsaa. Nie przewidziałam, że ta historia mi tyle zajmie xD
Spectra: I jeszcze akcję rozciągasz
A cicho tam, scena z tobą też mi się coś wydłużyła <.< Bosh, nie chcę myśleć, co to będzie pod końcówkę ;-;
Jess: Chaos, a co?
*nagle do pokoju wpada Lync z Danem, którzy nawzajem się szarpią i kopią*
Ettooo, co wy odwalacie? O.o
Lync: On nie chce dać mi kasy! 
Dan: Bo to ja wygrałem! Był Phantom (którego, nawiasem rzecz mówiąc, muszę potem pouczyć, jak ma się odnosić do Jess -.-)!
Lync: Ale ty też! A mówiłeś, że przyjdzie tylko Phantom!
Dan: Nieprawda! Dawaj 10 dolarów, ty różowy oszukiście!
Jess: xD
Keith: *patrzy na nich i nie wierzy, jakich idiotów ma/miał w drużynie*
Shadow: *czyta rozdział* Kuso oberwałeś patelnią *wybucha śmiechem* D-E-B-I-L.
Dan: Bo ty niby o 4 rano byłbyś w pełni przygotowany na atak patelnią? >.> *odpycha Lynca*
Akane: Co miałam zrobić? Przeszkodziłeś nam!
Dan: Ale nie musiałaś mnie pozbawiać przytomności! Mam siniaka >.<
Akane: *wywiesza oczy do góry* Ale jesteś pokrzywdzony
Dan: -.-


~~Ruskie arty, których dawno nie było~~

Jess: Gus, szykuj się, bo tak skończysz, gdy Sayuri cię dopadnie ^^ Będziesz codziennie miał inną fryzurę.
Sayuri:  *10 latka z dwoma ciemnymi kucykami* Kim jest ten pan?
Jess: Przyszłym twojej siostry
Sayuri: Naprawdę, nee -chan? *.*
Akane: Tsa, a Jess pójdzie na konkurs z fizyki.


Jess: Nee, co się tam stało? =^.^=
Keith: Nic, co powinno cię interesować
Jess: Przy okazji, znalazłeś maskę?
Gus: *wychodzi ze schowka* Zaraz będzie odnaleziona
Ja: *kręci głową* Serio, trzeba cię wyleczyć z tej służalczości


Dan: Błagam, dajcie litość moim oczom
Noelia: Ooo pamiętam, jak robiłam te zdjęcia
Hydron: Em..mamo? O.o
Jess: To jest jakiś zjazd z zaświatów, czy co?
O matulu, Volt taki zazdrosny
Dan: Nie próbuj tego shippować
Spokojnieee, nie skrzywdzę tak Volta ^^
Hydron: Idźcie wszyscy w cholerę


Jak ktoś chce czekoladki z jadem żmii, to proszę bardzo, Mylene ma jeszcze jedno pudełko ^^
Jess: Napluła tam, nie?
Przecież mówię, że z jadem


Muszę znaleźć tego co to stworzył! Po prostu muszę!
Shadow: Em, dziewczyny... *zerka na Jess i Akane, ale te są zbyt zajęte szukaniem map* może lepiej, że tego nie widzą
Dan: *widzi, jak Autorka wychodzi wraz z siatką, paralizatorem i fangirlską miną* Shun, leć po kij kendo, Angel poszła się bawić w łowcę >.>


Lync: Co tak depresja? Spokojnie, może Mira kiedyś cię pokocha
Akane: Albo nie i zostaniesz sam do końca życia :3
Baron: Ma jeszcze mistrzynię Julie
I gromadę vestaliańskich lasek.
Jess: Julie jest z Billem, a te vestaliańskie laski są tam *kciukiem pokazuje na tłum dziewcząt, które otaczają Spectrę, Gusa, Shuna i Dana*
Shadow: ;-; *siada koło Ace'a i obydwoje popadają w depresję*
Jess: Nie wierzę w was czasem xD


To jest słodkie *.*
Akane: Ale zdechł
Leaus: Jesteś dziś przeurocza
Jess: To przez stres *lisi uśmiech*
Akane: Nie przeżyjesz dzisiejszej nocy -.-



Akane: Nie ciesz się, za niedługo będziesz wąchał kwiatki od spodu
Dan&Jess&Haruka: *siedzą w kucki*
Dan: Co z nią?
Haruka: Stres, a że to Aki, to melisa nic nie da
Jess: Zawsze można ją trzasnąć w łeb
Haruka: *ciągnie ją za ucho* Tobie też przydałaby się lekcja pokory
Spokojnie, dostanie taką, że się nie pozbiera
Jess: Zobaczymy, Angel *wraca do rozmowy* Albo kąpiel z świeczkami
Dan: Szaszłyki?
Haruka&Jess: Szybciej czekolada
Dan: To czekoladowy szaszłyk!
Haru: Dobre!


Jess: Gus, jaka foka xD
Słodycze, bakugan...jeszcze tylko przyjaciółki, muzyka i więcej mi do szczęście nie potrzeba ^^



Może ja was serio wyślę do szkoły?
Jess: Jeszcze zrób z nich nauczycieli, a się przeniosę
Czemu? Keith nauczyciel *.*
Dan: Za dużo fanficów. Dużo za dużo
Shadow: Poza tym jak ci laska oferuje tego, nie wiem, kebaba (xd) to się bierze, a nie patrzy jak na idiotę
Keith: Czyli tak, jak wszyscy patrzą na ciebie.
Jess: Wiesz, w mojej szkole jakby wziął, to by było równoznaczne z oznaką chodzenia
Shadow: O.O
Jess: No więc właśnie
Shadow: Zazdrosna? :3
Jess: O kebaba? xD
Dan: Dobry jest ^^
Shadow: Ty serio jesteś idiotą O.o


Baron: Lepsza taka robota niż żadna
Gościa od tego też muszę poszukać
Lync: Pokój im duszom
Zacząłeś księdza odstawiać?
Jess: Stylowe wdzianko. Mira, popatrz jak Ace się odstawił! *ciągnie rudą za rękę*


Jess: xDDD
Akane: *wraca po kąpieli, wycierając włosy w puchaty ręcznik* Wyglądasz jakbyś się zjarał, potem napił i znów zjarał.
Jess: Aż ci się oko wygięło O.O
Pewnie od konopi ze statku Spectry xD
Akane: Szlag! Wiedziałam, że o czymś zapomniałam!

To tyle od nas ^^ Odmeldowujemy się!
Ps. Polecam serdecznie "Heroizm dla początkujących" Johna Moore. Uwielbiam tą książkę, a w szczególności Rebekę xD
Enjoy!

środa, 22 lutego 2017

Rozdział 57: Początek ostatniej rozgrywki

   Zakrztusiłam się kawałeczkiem ciastka i dopiero cios Barona w plecy, który dosłownie wcisnął mój kręgosłup w brzuch, pomógł.
 Dzięki. – wymamrotałam, kaszląc i rozcierając plecy.
   Dlaczego ów odłamek ciastka poleciał w zły otwór? Dlatego że po raz pierwszy usłyszałam, jak Shun wrzasnął. Tak, moi drodzy, Kazami krzyknął. A ściślej rzecz ujmując wydarł niczym ranny zwierz.
   Kto tego dokonał? Rzecz jasna moja szurnięta przyjaciółka – Akane!
   Zerknęłam kątem oka na innych i parsknęłam śmiechem. O ile Mira,  Ace i Alice mieli tylko lekko zaskoczone miny, to szczęka Dana szurała po posadzce, Marucho mrugał z lekka ogłupiały, Runo z Julie zastygły z szokiem na twarzach, a Baron złapał się za głowę i szeptał „Mistrzu Shunie!” w kółko.
   Jednak jak do tego doszło? Cofnijmy się o piętnaście minut.

15 minut wcześniej
 Super moc aktywacja! Zabójczy podmuch! – krzyknęła Akane.
   Wskaźnik życia Shuna: 80%
   Wskaźnik życia Akane: 30%
 Yatta! – Dziewczyna złapała bakugana i wyszczerzyła się do publiki. – Wiedziałam, że będę od ciebie lepsza!
 Jedno zwycięstwo nie przesądza o końcowym wyniku. – stwierdził Shun, za co Aki zmierzyła go wzrokiem mordercy i prychnęła.
 Wystarczy, że teraz wygram z dużą różnicą punktów! – zawołała. Już chciała coś dodać, gdy jej oczy zrobiły się duże i zastygła w bezruchu, wpatrując się w Kazamiego.
– Co się stało?
 Twoja antenka. – Wskazała palcem, ciągle patrząc się jak zahipnotyzowana. – Ona jest uformowana super glue?
 Co? – Shun nieco uniósł brew do góry.
 Bo ona przeczy wszelkim prawom fizyki. Nieważne, co się stanie, sterczy tak samo! Nawet się nie czochra! To nie jest normalne! – Akane podeszła kilka kroków i chciała dotknąć włosów chłopaka, ale ten zgrabnie się wywinął.
 Teraz walczymy, więc możesz się odczepić od mojej fryzury? – spytał spokojnym i oschłym tonem.
 No weeeź!
 Nie.
 No Shun!
 Powiedziałem, że nie
– Phy! – Akane wydęła policzki. – Alice to byś pewnie dał!
 Co?
 Oj już nie udawaj! Przecież widzę, jak się na nią patrzysz. Stary, rozumiem cię.  Jest śliczna, świetnie gotuje, a z zachowania to anioł. – Wycelowała we mnie palcem. – A ty się nie szczerz, ja to mówię jako zwykła koleżanka!
 Możesz przestać gadać od rzeczy? – ton głosu Shuna stawał się coraz bardziej chłodny.
  Jednak Aki go nie słuchała, tylko zaczęła namawiać Rosjankę, by zmusiła Kazamiego, żeby ten dał dotknąć Akane antenki. Ruda broniła się, ale moja przyjaciółka nie miała najmniejszego zamiaru odpuścić. W końcu Ace odciągnął ją od znękanej Alice i kazał wracać do bitwy. Wszystko się względnie uspokoiło. Do czasu...
 Super moc aktywacja! Siła Wiatru, Połyskujące Ciecie! – krzyknął Shun.
   Wskaźnik życia Akane: 0%
   Wskaźnik życia Shuna: 80 %
 Szlag. – westchnęła Japonka, łapiąc Leausa. – A mogło być tak pięknie. – Uniosła głowę i uśmiechnęła się przebiegle. Już wiedziałam, co się święci. – Ej Kazami antenka ci ani drgnęła. Alice, proszę! Dotknij jej i próbuj zgiąć! Przecież nie będę czekała, aż zostaniecie małżeństwem!
   Wtedy, na chwilę, Shun stracił panowanie nad nerwami.
 MOŻESZ SIĘ JUŻ ODPIEPRZYĆ OD MOJEJ FRYZURY?! – wrzasnął.

Obecnie
   Opuściliśmy pole walki i podzieliliśmy na mniejsze grupki. Ja wraz z Akane, Danem i Mirą poszliśmy do salonu, Julie z resztą dziewczyn do sali kinowej, Shun pewnie poleciał coś rozwalić, a resztę szlag wziął.
– Akane, ty to zrobiłaś specjalnie? – spytał Kuso, gdy na chwilę przerwała kłótnie z Leausem.
 Nope. – Pokręciła głową. – Tak mi wpadło do głowy, więc się zapytałam. Nie wiedziałam, że taki wrażliwy jest. – Wzruszyła ramionami i wygodniej się oparła.
  To właśnie pokazuje, że Aki ma niezwykły talent w wynajdywaniu czułych punktów u innych osób.
– Chciałam z wami porozmawiać. – odezwała się nagle Mira. – Wiem, że jest nas tylko czwórka, ale muszę to omówić z kimkolwiek.
 Wal. – zachęcił ją Dan.
   Fermin wzięła głęboki wdech.
 Chodzi o tą alternatywną broń Zenohelda.
   Od razu napięły mi się wszystkie mięśnie, a w dołku coś nieprzyjemnie ścisnęło. Od samego dźwięku tego imienia miałam ochotę coś lub kogoś rozkwasić o ziemię.
– Jako że Jess ma już zdrową kostkę, moglibyśmy pokrzyżować Zenoheldowi plany. – kontynuowała Mira. – W końcu czas nam ucieka, a my tylko bezczynnie siedzimy w miejscu. Co o tym sądzicie?
 Jest tylko jeden problem. Gdzie jest Zenoheld? – spytał Dan.
– W pałacu Vexosów.
 A pałac?
 Mój brat na pewno zna jego położenie. – stwierdziła liderka.
   Kuso na te słowa odprężył się, a ja uświadomiłam sobie, jaka jestem beznadziejnie głupia. Nawet jeśli Fludim nauczy się otwierać poprawnie portale, to i tak bez wiedzy, gdzie jest ten zasmarkany pałac, nigdzie nie polecimy! W duchu strzeliłam sobie płaską w czoło. Rany, jak dobrze, że Mira zdecydowała się na tą rozmowę!
– Więc na kolacji powiedzmy o tym wszystkim i zdecydujmy, kiedy polecimy. – zaproponowała Akane. – Byle szybko, bo Zenuś raczej nas nie kocha i czekać nie będzie. – dodała.
  Zaczęli dyskutować nad różnymi planami wyprawy do pałacu, a ja gorączkowo rozmyślałam, jak ja z Aki się tam dziś dostaniemy. Mój wzrok padł na okno.
   Statek Spectry. Tam gdzieś na sto procent są zapisane współrzędne pałacu. Pewnie w jednym z teleportów. Tylko jeśli Keith przyłapie naszą dwójkę w środku nocy, to na pewno nie uwierzy w historię, że coś tam zostawiłam. Przygryzłam wargę. Trzeba działać bardzo ostrożnie.
 Mistrzu Danie! – Dyskusja i moje ustalanie zostały przerwane przez Barona, który wpadł do jak burza. – Szaszłyki są na stole!
 Szaszłyki?! – Kuso zerwał się na równe nogi. – Co tak stoisz? Ruchy, bo jeszcze nam zjedzą! – Obydwoje wypadli w tempie błyskawicy, prawie wyłamując drzwi z zawiasów, gdy je zamykali.
   Mira pokręciła głową z politowaniem na ten widok.
 Aki, jest problem. – wymamrotałam półgębkiem, udając, że wiążę buty.
 Wiem. – odparła krótko. – Czeka nas mała zmiana planów.

****

   Leżałam na boku w całkowitej ciemności, wsłuchując się w spokojny oddech Aki. Przymknęłam oczy.
   O piątej nad ranem wyruszamy do statku Spectry. Jeśli odnajdziemy dobre współrzędne i nikt nam nie przeszkodzi, to za niedługo będę szukała ostatniego fragmentu, a Akane zapozna się nieco bliżej z Hydronem. A w niedzielę wszyscy Wojownicy lecą do pałacu. O ile coś z niego pozostanie po naszej wizycie.
   Czułam, że na sercu ciąży mi kamień. Ten plan niemal na pewno gdzieś nie wypali. Eh, spontan byłby lepszy!

****

 Zdajesz sobie sprawę, że nie ma odwrotu?  
   Westchnęłam i obróciłam się w stronę Reiko, nie przerywając ubieranie zakolanówek. Kobieta patrzyła na mnie poważnym wzrokiem wyprostowana jak struna.
 Wiem. – mruknęłam. – Wiesz, gdybyś mi powiedziała, o co w tym wszystkim chodzi, oszczędziłabyś nam wiele nerwów, ale widzę, że wolisz robić jakieś pieprzone tajemnice.
 Nie myśl, że robię to specjalnie. Jestem związana kontraktem. – Zacisnęła palce na materiale sukni.
 Kontraktem? Wciskasz mi kolejne kłamstwo? – syknęłam, wyjmując skórzaną kurtkę i gantlet. Nie widziałam dokładnie jej twarzy, bo w pokoju paliło się tylko światło z lampki nocnej, by nie przyciągać za dużej uwagi.
 Kiedy odnajdziesz ostatni fragment, dowiesz się także o nim.
 Jak wiele rzeczy związanych z ostatnią częścią układanki?
 Wystarczająco dużo, by ten fragment był najważniejszy. – zamilkła, ale po chwili znów zabrała głos. – Jeśli teraz zrobisz krok do przodu, to rozgrywka się zacznie i nie będziesz mogła się już cofnąć.
   „Nie ma odwrotu z twojej ścieżki. Albo idziesz, albo giniesz.”
  Zamarłam, czując, że kolejny kamień pada na moje serce. Przepowiednia zaczyna się sprawdzać?
   „Krew. Och, poleje się krew jak kiedyś. Wszystko się powtórzy. Znów będzie płacz i rzeka krwi.”
   Niemożliwe...
   „Śpiesz się dziewczyno, śpiesz. Bo utracisz więcej niż myślisz. On cię dopadnie, jeśli nie zdążysz uciec.”
   Zacisnęłam palce na bliźnie, próbując uspokoić oddech. Spokojnie, to było majaczenie ducha, który równie dobrze mógł kłamać, prawda?
   „Zenoheld chce zniszczyć inne planety.”
   Nie.
   „Mick był w szpitalu.”
    To nie tak.
   „Nie ma gdzie uciec.”
     Przestań!
   „Volt i Lync..."
   Wbiłam paznokcie w skórę, a ból szybko zagłuszył niepożądane myśli.
– Rezygnujesz? – spytała po raz ostatni Reiko. Wydawała się...smutna? Albo mi się przywidziało.
 Nie mam zamiaru się poddać. – odparłam, wiążąc włosy w kucyk. – Podjęłam tą decyzję dawno temu.
   Gdzieś z ciemności wydobył się szept Tytana.
 Nawet gdy ma cię to zaprowadzić do grobu?

****

   Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jestem zbyt dyskretną i ostrożną osobą, ale Aki naprawdę bije wszelkie rekordy!
– Po cholerę ci patelnia?! – syknęłam załamana, gdy byłyśmy na schodach.
  Tak, po drodze zlała udawanie, że śpi i poszła do kuchni, gdzie praktycznie połowę garów wywaliła na podłogę, robiąc hałas pierwszej klasy. Cudem nikogo to nie obudziło. Znaczy się mam taką nadzieję.
 Jak to po co? – zdziwiła się. – A czym rąbnę taką Mirę lub Dana, gdyby się pojawili na korytarzu? Paralizator jest na kogoś innego. – Poklepała kieszeń.
   Przewróciłam oczami i wyjrzałam, czy nikogo nie ma. Było czysto, więc uważnie stawiając stopy, powędrowałam na kolejne piętro.
 Rozumiem, że lubisz dbać o formę, ale tu jest takie fajne urządzenie znane jako winda! – wycharczała mi Akane do ucha.
 Chciałam się oddalić od pokojów reszty na wszelki wypadek. – usprawiedliwiłam się.
   Wsiadłyśmy do windy. Wcisnęłam guzik najwyższego piętra i oparłam się plecami o ścianę. Chwilę później, która dłużyła mi się niemiłosiernie, wysiadłyśmy na dachu, gdzie był statek.
 Nooo dobra. – Akane oparła ręce o biodra. – Jak tam się wchodzi?
– Jest wejście od tyłu i z boku, ale trzeba je otwierać na kod. – odparłam, włączając gantlet. – Mogę nas przetransportować do środka.
 Masz teleport w gantlecie?
 Taa, Spectra mi go kiedyś zamontował, bym mu za daleko nie zwiała. – wytłumaczyłam, ale Akane miała wzrok tak ogłupiały jak na fizyce. Machnęłam ręką. – Nieważne. Wytłumaczę ci, kiedy wrócimy. – Mam! – Stuknęłam w odpowiedni klawisz i pochłonęło nas różnobarwne światło.
   Po chwili stałyśmy już na środku zimnej i pustej sterowni.
– Skoro statek nie pracuje, to teleporty pewnie też. – zauważył Fludim.
– Masz rację. – Nachyliłam się nad klawiaturą sterującą i zmarszczyłam brwi. – Kiedyś coś czytałam w instrukcji, jak to się uruchamia, ale już zapomniałam. A walić. Metoda rodziny Knight jest najlepsza. – Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam wciskać przypadkowe klawisze.
W pewnym momencie usłyszeliśmy cichy warkot silnika i wszystkie komputery zaczęły się włączać. Akane zaklaskała kilka razy z uznaniem.
– To nie czas na brawa! W każdej chwili ktoś może zauważyć, że uruchomiłyście statek! – syknął Leaus.
 Szlag! – jęknęłyśmy jednocześnie i w szalonym pędzie pobiegłyśmy do pomieszczenia z teleportami.
   Akurat gdy skręcałam, ujrzałam coś, przez co prawie zeszłam na zawał. Boczne wejście zaczęło się otwierać!
– W nogi! – zakomenderowałam, rzucając się do przodu.
 Mówiłam, że patelnia się przyda! – krzyknęła Akane.
 No to cudownie! Spełnienie marzeń po prostu! –  zakpiłam, przyśpieszając. Dostrzegłam znajome drzwi. – Jest! Aki to tuta...  urwałam, widząc, że nigdzie nie ma dziewczyny. – Aki?!
– JESS?! Gdzieś ty zwiała? – Usłyszałam jej krzyk gdzieś w oddali.
– Nie...  jęknęłam. – To chyba jakiś żart...
   Rozdzieliłyśmy się, ktoś zauważył, że uruchomiłyśmy statek. Co jeszcze?!
   Tuż za moimi plecami rozległy się kroki.




Wróciłam ^^  I wreszcie zaczęłam przechodzić do akcji właściwej :3
Jess: Hydron~
Hydron: *udaje, że go tu nie ma*
Akane: I tak cię znajdę
Ace: Matko, jak patrzę na te tajne akcje w waszym wykonaniu, to mi się na śmiech zbiera
Jess: Ja przynajmniej coś robię >.>
Ace: Tak. Wpadasz w kolejne kłopoty <.<
Jess: Nie? Próbuję się pozbyć ducha!
Reiko:...
Jane: Mówiłam, że jesteś najbardziej znienawidzoną postacią
Jess: Zagadka dlaczego.
Dan: Ej Spectra kiedy ty śpisz?
Spectra: A co?
Dan: Bo jest 4, a ty już na statek idziesz
Skąd wiesz, że to on?
Dan: Znając ciebie tak będzie
Idź pan precz -.-
Lync: To nie jest Phantom.
Dan: A skąd wiesz?
Lync: A bo wiem.
Dan: Zakładamy się?
Lync: Dawaj
*zakładają się o 10 dolców, czy to będzie Spectra, czy ktoś inny*
Chciałam bym dodać ruskie arty, ale jest jeden problem...Moja furtka, dzięki której się tam dostaje, zniknęła! A nie zapisałam jej w zakładkach (brawo ja). Dodatkowo mój laptop miał chyba jakąś aktualizację, jak byłam na obozie, bo w historii też jej nie ma. Gomen ^^''
Odmeldowuje się!