wtorek, 16 lipca 2019

Obsesja - One shot #10


   Uśmiechnął się triumfalnie, widząc, jak z jej twarzy odpływa krew. Nie odezwała się, choć w orzechowych tęczówkach tliła się złość. Rozczulało go to w jakiś specyficzny sposób. Była jak ptaszek w klatce, który myśli, że uda mu się uciec między prętami, kiedy właściciel nie patrzy.
    Wszystkie kobiety dotychczas miał na skinięcie palca. Robiły, co tylko chciał, by zyskać jego aprobatę. Żałosne idiotki wdeptujące własną godność w ziemię.  Ona była inna. Posiadała swoją dumę i choć czasami przeradzała się ona w brawurę, przez którą mówiła mu okropne rzeczy lub próbowała uciec tak jak teraz, to jej wybaczał. W końcu żadna miłość nie jest idealna na początku, prawda?
   Chciał uczynić ją swoją królową, która wraz nim zasiądzie na tronie w złocistej koronie. Widzieć te tłumy padające przed nimi na kolana. Rozkoszować się wykrzywionymi w agonii twarzami przeciwników, po to by w akcie litości wydrzeć z nich życie. Każdego kto ośmielił się mu przeszkodzić lub choćby stanąć na drodze.
   Złapał ją za ramię i przycisnął do ściany, a drugą dłoń wsunął w miękkie sploty brązowych włosów.
   Nieważne ile razy spróbowała uciec, on zawsze ją łapał. Powoli stawało się to jednak nużące. Czemu ona nie rozumiała, że cierpienie innych było konieczne w osiągnięciu jego celu? Czemu bardziej skupiała się na jakiś cholernych bakuganach zamiast na nim?! Wykrzywił twarz w grymasie, ale zaraz się opanował.
   Nawinął na palec kosmyk, przysuwając się bliżej. Słyszał, jak jej serce zaczyna szybciej bić oraz jak wciąga powietrze. Bała się go. Skrzywił się ze złości. Dlaczego? Przecież robił to wszystko dla niej! Niszczył każdego, kto mógł im zaszkodzić lub zdusić drzemiącą w niej potęgę! Wciągnął powietrze nosem. Musiał zachować spokój, nie mógł jej bardziej straszyć.
     Zdjął maskę i pochylił się ku niej.
Naprawdę myślałaś, że przede mną uciekniesz, Jessie?
   Patrzył, jak wygina usta w wrednym uśmiechu. Robiła tak za każdym razem, gdy miała zamiar rzucić jakąś złośliwą uwagą. Ten wyraz twarzy niezwykle jej pasował i był nawet uroczy.
   Wtedy jego opanowanie pękło. Przycisnął jej nadgarstki do ściany i ignorując okrzyk bólu, wpił się chciwie w te miękkie wargi. Nie obchodziło go, że dziewczyna się szarpie, próbując uciec, że zaraz mogą się zlecieć strażnicy, że Hydron się dowie. On się nie liczył. I tak go zabije. Powoli i z rozmysłem będzie przelewał każdą kroplę jego pieprzonej królewskiej krwi, aż padnie królewicz zacznie błagać o śmierć.
   Zabije każdego, kto mu się postawi.
   Nagle poczuł ostry ból i po jego brodzie spłynęła strużka krwi. Odsunął się, dotykając wargi. Ugryzła go.
  Aż tak mnie nienawidzisz?
   Nogi jej drżały, lecz w oczach i tak płonął ogień. Nie chciała się poddać. Rzucała mu wyzwanie
Nie pozwolę ci odejść – szepnął, po czym przycisnął jej ramiona mocniej do ściany. Syknęła. – Jestem wszystkim, czego potrzebujesz.
– Ty potrzebujesz pieprzonej terapii – warknęła i szarpnęła się. – Złaź ze mnie!
– Nie powinnaś tak mówić – Ujął ją za nadgarstek i pociągnął ku wyjściu z zaułka. – Nie chciałbym odciąć ci języka, bo lubię twój głos, nawet jeśli wypowiada tyle oszczerstw.
   Poszła za nim bez oporu. Póki co musiał ją zmuszać groźbami do bycia posłuszną, ale co miał zrobić, skoro była taka zbuntowana? Nie chciał używać pięści i niszczyć jej pięknej jasnej skóry siniakami. Choć jeśli dalej będzie taka albo spróbuje przeciw niemu knuć...
   Białe drzwi się rozsunęły, a światło z korytarza oświetliło kawałek łóżka oraz regału wypełnionego książki. Poluźnił uścisk, co Jess natychmiast wykorzystała i wpadła do środka, unikając jego spojrzenia. Westchnął i ubrał znów maskę.
– Wojownicy przegrają – powiedział zimno.
   Zerknęła przez ramię i uniosła brew.
– Taki jesteś pewny? Jakoś nie zauważyłam.
– Wojownicy przegrają – powtórzył, ignorując jej słowa. – Została ich tylko czwórka.
– Wystarczy by uwolnili Barona oraz Ace’a z lochu.
– A w czym pomogą im trupy?
   Skamieniała, po czym powoli przełknęła ślinę.
– C-co? Zabiłeś ich?
   Zrobił krok w jej stronę. Cofnęła się i już miała złapać nocną lampkę, ale zdążył wykręcić  jej rękę. Sprzęt upadł na posadzkę. Rozbite kawałki żarówki potoczyły się po posadzce.
– Chcieli ci mnie odebrać – Otulił dłonią jej policzek. Uśmiechnął się. – A przecież powiedziałem ci, że zabiję każdego, kto spróbuje mi wejść w drogę, prawda?
   Zacisnęła wargi, aż zbielały, lecz w kącikach jej oczu już zaczęły zbierać się łzy. Poczuł ukłucie zazdrości. Za nim by nie płakała. Martwi, a tak ciągle mu wadzili.
– Może następnym razem powinienem torturować Dana na twoich oczach, hm? Ciekawe, ile ten szczeniak wytrzymałby dawek prądu? Piętnaście? Osiemnaście? A może będzie nowym workiem treningowym dla Heliosa?
– Przestań – wydusiła przez zęby. – Dan ci nic nie zrobił.
– Denerwuje mnie, ale masz rację – Pogładził jej policzek kciukiem. – To wcale nie musi się tak skończyć. Mogę dać ci tak wiele. Władzę, siłę, bogactwo i miłość. Twoi przyjaciele przestaną być wrogami Vestalian, bakugany zyskają wolność, jeśli tego chcesz.
– I to wszystko za nic? – prychnęła z kpiną.
– Musisz tylko mnie pokochać – szepnął. – Patrzeć tylko na mnie. Uśmiechać tylko dla mnie. Być moją. Resztą sam się zajmę, nie będziesz musiała się martwić o nic – Ujął jej twarz w dłonie. – W końcu cię kocham.
   Nawet jeśli ujrzał obrzydzenie w orzechowych tęczówkach, to je zignorował. Puścił ją i ruszył ku wyjściu. Miał dziś jeszcze wiele do zrobienia.
– To nie jest miłość – powiedziała cicho.
   Zaśmiał się oschle.
– Mylisz się, to jest prawdziwa miłość. Gdziekolwiek uciekniesz czy schowasz, znajdę cię. I zabiję, lecz nie ciebie oczywiście, lecz tych, którzy ci pomogli. Nikt będzie mi się sprzeciwiał.
  Pokręciła głową i wsunęła dłonie we włosy, ciągnąc je.
– Jesteś popierdolony. Naprawdę popierdolony.
  Obrócił się do niej przodem. Połowę jego twarzy skrywała ciemność, a drugą oświetlało białe światło.
– Nigdy nie pozwolę ci mnie opuścić, Jessie.

  


Taka miniaturka z yandere!Spectrą, by dać znać, że żyje XD Rozdział ruszę w środę, więc do czwartku powinien być XD Co do shociku, to nw czy wyszedł dobrze, bo nigdy nie pisałam tak skrzywionych psychicznie postaci...znaczy wait mam kilka psycholi, ale nie z tego podgatunku XD No pozostawiam waszej ocenie i idę spać...chyba
Odmeldowuje się!

11 komentarzy:

  1. Ja to napisałam już szmat czas temu, ale wczoraj udoskonaliłam i uznałam, że czemu by nie wrzucić XD Nie no kontynuacji tego pisać na pewno nie będę, ale fakt faktem Spectra powinien się trzymać na baczności. Sztylety są poza jej zasięgiem XDD Ta słodkie, zabiłby własną siostrę, gdyby powiedziała coś nie tak.
    Spectra: Odrzucam tą jakże atrakcyjną ofertę

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie czytałam to u ciebie na wattpad. To jest boskie :) Nie mogę się doczekać ciągu dalszego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ciąg dalszy to będzie długo stał pod znakiem zapytania ^^'' i dziękuje serdecznie za komplement

      Usuń
  3. Nie wiem czemu, ale podoba mi się ten Spectra. Z jednej strony jest trochę nie Spectrowy z drugiej strony bardzo, aż mam dylemat. Tak czy inaczej świetny short <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, dziękuje <3 Charaktery yandere wielu pociągają, także don't worry XDD

      Usuń
  4. Póki co XDD Jakbym z tego zrobiła serię, to kto wie, jakby to się skończyło XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz co ty masz talent do creepy i scary historii, a jeszcze bardziej do tworzenia psycholi. Spectra zarąbisty psychol. Lovia ją, ale chce ograniczać i zabijać każdego, kto na nią spojrzy albo na kogo ona spojrzy. No nie dość, że daje przykłady to jeszcze ma logiczne dla niego uzasadnienia. Trochę się obawiam tej wersji Spectry, ale jest w niej coś tak po *urwionego, że jednak do siebie ciągnie.
    Pozdrawiam XO


    Ps: Lilka: A ja standardowo zrobię cię na rozgotowanego jeśli coś jej zrobisz Makaron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lata praktyk XDD Do wyboru do koloru każdy sobie jakieś wariata znajdzie XD Spectra to agresywny typ yandere, ale jeszcze bardziej creepy są inne (taaa, dużo się już o tym naczytałam xDDD) Bo psychole przyciągają!
      Osamu: Dokładnie! Nie, laleczko? *puszcza oczko do Mari*
      Mari: *łapie je i udaje, że wrzuca do gorącej kawy*
      Osamu: Ooo, wreszcie jakiś porządny roast!

      Usuń
  7. Nie przesadzajmy, zresztą on by się pozbył każdego śladu ich istnienia jak już

    OdpowiedzUsuń
  8. Owszem XD Teraz tak patrzę na kolejny yandere shorcik i zastanawiam się, co jest nie tak z moim umysłem XD

    OdpowiedzUsuń